:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Wrzesień-październik 2000
12.09.2000 – Sklep alchemiczny „Zosimos” – U. Frisk
Ursula Frisk
12.09.2000 – Sklep alchemiczny „Zosimos” – U. Frisk Wto 26 Sty - 13:13
Ursula FriskWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Midgard, Norwegia
Wiek : 20 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : medium
Zawód : studentka Instytutu Eihwaz (magia rytualna, I rok)
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : wąż
Atuty : mistrz rytuałów (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 14 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 15 / magia runiczna: 25 / magia zakazana: 5 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 6 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 5
12.09.2000
Cyklicznie nawiedzające mnie koszmary senne pomyślnie obniżały moje samopoczucie. Herbatki rumiankowe nie pomagały, a rytuał zdrowia również nie przyniósł pożądanych efektów, chociaż przez dłuższy czas złagodził objawy. Dopiero ostatnio do głowy przyszedł mi pomysł na wyprodukowanie Eliksiru Spokoju. Niezwłocznie napisałam list do Jose z prośbą o pomoc. Chciałabym pozyskać świeże składniki z lasu, naturalnie rosnące bez użycia magii. W mojej opinii takie zawsze dają lepsze efekty, dlatego z usług kupców korzystam w ostateczności, jeżeli chodzi o zioła. Jose z pewnością wie, gdzie pozyskać substraty potrzebne do medykamentów. Założę się, że zna te lasy lepiej, niż nie jeden rdzenny mieszkaniec tego miasta.
Mój stary kociołek z wypaloną dziurą na dnie po nieudanym warzeniu jeszcze za czasów akademii, zupełnie nie nadaje się na warzenie eliksiru. Aż trudno było mi uwierzyć, że doprowadziłam kociołek do takiego stanu, chociaż prawdopodobnie był to typowy cyniczny kociołek, który z reguły nie jest trwałym wyrobem.
Dopiero po wyjściu ze Stortingu, przypomniałam sobie, że niedaleko powinien być sklep alchemiczny. Rodzice poprosili mnie o przyniesienie jakiś ważnych dokumentów, które punktualnie dostarczyłam do wskazanego departamentu. Wychodząc z urzędu ruszyłam w stronę Przesmyku Lokiego, mrocznej części miasta, którą omijałam szerokim łukiem. Nie przepadałam za ślepcami. Kojarzyli mi się z najgorszymi wydarzeniami z przeszłości, ale jednak postanowiłam się wybrać do sklepu alchemicznego leżącego w tej dzielnicy. Zaoszczędzę trochę czasu, a cena nie powinna być tak wysoka, jak w dzielnicy handlowej.
Szybkim krokiem, cały czas się rozglądając w poszukiwaniu szyldu szukanego sklepu, ruszyłam przez mroczne uliczki, w których mignęło mi dużo podejrzanych mężczyzn. Może zrobiłam lekką sensację wśród bywalców tych zakamarków, z pewnością nie pasowałam do tego miejsca, które sprawiało, że czułam się bardzo niekomfortowo, a ślepcy wprawiali mnie w niepokój. Po niedługim czasie udało mi się dotrzeć do sklepu alchemicznego „Zosimos”. Niezwłocznie przekroczyłam próg, staroświeckich drzwi i skierowałam się ku lady ze sprzedawcą. Zakupiłam złoty kociołek - mocniejszy odpowiednik cynicznego kuzyna, który też niestety wart jest o wiele więcej. Wyszłam ze sklepu, licząc na szybkie znalezienie drogi powrotnej i nie zwalniając już tempa.
Ursula z tematu