:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Marzec-kwiecień 2001
04.03.2001 – Pracownia „Vegvísir” – V. Holmsen & Prorok
2 posters
Prorok
Re: 04.03.2001 – Pracownia „Vegvísir” – V. Holmsen & Prorok Czw 13 Kwi - 22:53
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
04.03.2001
W powietrzu grasował zapach starych, szarpanych czasem przedmiotów, które pomimo rzetelnego ścierania patyny kurzu zyskały już osobliwą i niewypartą woń. Villemo mogła z biegiem czasu zrozumieć, że wszystkie dobre intencje, żywione przez inżyniera magicznego, nie były zaledwie kłamstwem, stertą słów nierozmyślnie rzuconych w opary wiatru, rozwianych na wszystkie strony niedługo po swym wybrzmieniu; po zaledwie dwóch dniach otrzymała list z potwierdzeniem umówionego spotkania. Wspomnianym przyjacielem okazał się Mathias Albrechtsen, obecnie sędziwy, były wykładowca instytutu Eihwaz, a jego pracownia, zgodnie z poprzednią wypowiedzią, rzeczywiście mieściła się w obszarze Dzielnicy Ostatniej Walkirii.
- Ulvestad panią przysłał - odezwał się na powitanie właściciel pracowni - mam rację? - zastała go, gdy przeglądał księgę, od której prędko oderwał wzrok, aby skupić się na odwiedzającej go osobie. Był wysokim mężczyzną o siwych włosach i intensywnie niebieskich, wpatrujących się z uwagą w tęczówkach. Wydawał się odnosić do młodszego od siebie konstruktora z nieznaczną pobłażliwością, choć również z niewątpliwym zainteresowaniem w stosunku do jego poczynań.
- Muszę przyznać, że zazwyczaj odnosiłem się sceptycznie do jego wynalazków - przyznał, odchodząc od biurka, z ewidentnym zamiarem zapoznania się z podejrzanym obiektem - jednak ostatnio pozytywnie mnie zaskoczył. Męczył mnie tydzień, żebym dał mu możliwość przetestowania nowego prototypu na przedmiocie - stłumił przykrótki śmiech. Od lat specjalizował się w zakresie klątw i sposobów łamania ich niekorzystnych właściwości; każde zetknięcie z nimi wzbudzało w nim niegasnącą fascynację.
Villemo Holmsen
Re: 04.03.2001 – Pracownia „Vegvísir” – V. Holmsen & Prorok Pią 14 Kwi - 23:39
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Powróciła do siebie z myślą, że nigdy więcej do sprawy nie wróci. Stanie się ona wspomnieniem ledwie mglistym, cichą nutą przeszłości, która z czasem zamilknie na zawsze. Pewien niepokój jednak nie opuszczał niksy, zerkając na kolczyki zaczynała pytać, ale nigdy a głos. Gdy prosił zawsze je nakładała i zaczęła notować jak często o to wnosił. Zawsze.
Za każdym razem gdy mieli się spotkać.
Nadal było to za mało, aby poddawała w wątpliwość jego intencje, aby uwierzyła, że działał na jej szkodę, że chciał zniewolić całkowicie istotę, która miała pozostać na zawsze wolną. Nie znał siły gniewu demonicznej istoty, która dobrowolnie oddała mu swoje życie za cenę spokoju. Nie za cenę własnego istnienia.
List przyniesiony przez wiewiórkę był zaskoczeniem. Jednak nie wahała się długo, ufając melodii życia poszła na spotkanie wiążąc dokładnie aurę wokół siebie. Nie chciała nią dotykać nikogo, choć to bolało. Poznała smak wolności, gdy niczym nie skrępowana mogła wypuścić jestestwo. Zadrżała ale czy to na samą myśl i wspomnienie czy z zimna, gdy chłodniejszy wiatr wczesnej wiosny wdarł się za poły płaszcza.
Wkroczyła do pracowni nie wiedząc czego może się spodziewać.
-Tak, zgadza się. - Potwierdziła swoją tożsamość i wyciągnęła pudełeczko z kolczykami. Ostrożnie postawiła je na blacie stołu. -To one.
Spojrzała uważnie na człowieka, aura chciała się wyrwać, oplotła ją niczym szarfę wokół nadgarstka, zmusiła do posłuszeństwa, uległości. Nadal nią emanowała, ale dotykała galdra, poza muśnięciem spojrzenia jego profilu. -Przyznaję, że sama jestem zaskoczona, ale również bardzo zaintrygowana.
Za każdym razem gdy mieli się spotkać.
Nadal było to za mało, aby poddawała w wątpliwość jego intencje, aby uwierzyła, że działał na jej szkodę, że chciał zniewolić całkowicie istotę, która miała pozostać na zawsze wolną. Nie znał siły gniewu demonicznej istoty, która dobrowolnie oddała mu swoje życie za cenę spokoju. Nie za cenę własnego istnienia.
List przyniesiony przez wiewiórkę był zaskoczeniem. Jednak nie wahała się długo, ufając melodii życia poszła na spotkanie wiążąc dokładnie aurę wokół siebie. Nie chciała nią dotykać nikogo, choć to bolało. Poznała smak wolności, gdy niczym nie skrępowana mogła wypuścić jestestwo. Zadrżała ale czy to na samą myśl i wspomnienie czy z zimna, gdy chłodniejszy wiatr wczesnej wiosny wdarł się za poły płaszcza.
Wkroczyła do pracowni nie wiedząc czego może się spodziewać.
-Tak, zgadza się. - Potwierdziła swoją tożsamość i wyciągnęła pudełeczko z kolczykami. Ostrożnie postawiła je na blacie stołu. -To one.
Spojrzała uważnie na człowieka, aura chciała się wyrwać, oplotła ją niczym szarfę wokół nadgarstka, zmusiła do posłuszeństwa, uległości. Nadal nią emanowała, ale dotykała galdra, poza muśnięciem spojrzenia jego profilu. -Przyznaję, że sama jestem zaskoczona, ale również bardzo zaintrygowana.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Prorok
Re: 04.03.2001 – Pracownia „Vegvísir” – V. Holmsen & Prorok Nie 16 Kwi - 23:27
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Musiał przyznać, że tkwiło w kobiecie coś, co skupiało uwagę; coś, co skłaniało do dalszej pokusy rzucanych ukradkiem spojrzeń; być może - była to sama młodość, którą przecież tryskała, młodość, za którą sam mógłby tęsknić, znajdując się bliżej schyłku niż wstępu, preludium życia. Nie żałował jednak swojej dojrzałości, cieszył się, że jego przeznaczenie powiodło go w stronę pasji, był szczęśliwym człowiekiem zawierzonym nurtującej go najistotniej, najstarszej gałęzi magii. Spoglądał na swoje życie z zadowoleniem, ciesząc się, że jest w miejscu, w którym znalazł się teraz, ciesząc się z każdego, osiągniętego sukcesu i każdej, hartującej go swym następstwem porażki. Oczyścił właśnie swój umysł, na ile tylko był w stanie i wyciągnął rękawiczki do pracy; z przyzwyczajenia, że stykał się z niebezpiecznymi przedmiotami, posługiwał się specjalnym materiałem chroniącym przed szkodliwością nałożonych run. Zabrał bez zbędnych słów kolczyki, by móc się dokładniej przyjrzeć; z początku nie mówił nic, nic ważnego, choć wyraz twarzy pokazał, że ma w istocie olbrzymie podejrzenia - był co najmniej zaniepokojony.
- Kiedy pani je otrzymała? - zapytał. Przy wielu klątwach był istotny czas ich działania, dlatego potrzebował poznać podobne informacje, które dodatkowo pozwalały mu rozeznać się w sytuacji. - Tydzień? Kilka miesięcy temu? O wiele dawniej? - nie ulegało wątpliwości, że były wprost idealne na prezent; piękny prezent w dodatku, niezwykle ujmujący kunsztem jubilerskiej sztuki. Bardzo często podobne, budzące zaufanie przedmioty były obłożone klątwami; w przeciągu swojej kariery spotykał się z tym niemalże na porządku dziennym. Zazdrośni adoratorzy, przyjaciółki skrępowane zawiścią, przestępcy, poszukujący jedynie słabych punktów do przypuszczenia oszustwa - powodów było zbyt wiele, by dało się je wszystkie bez przeszkód teraz wymienić.
- Kiedy pani je otrzymała? - zapytał. Przy wielu klątwach był istotny czas ich działania, dlatego potrzebował poznać podobne informacje, które dodatkowo pozwalały mu rozeznać się w sytuacji. - Tydzień? Kilka miesięcy temu? O wiele dawniej? - nie ulegało wątpliwości, że były wprost idealne na prezent; piękny prezent w dodatku, niezwykle ujmujący kunsztem jubilerskiej sztuki. Bardzo często podobne, budzące zaufanie przedmioty były obłożone klątwami; w przeciągu swojej kariery spotykał się z tym niemalże na porządku dziennym. Zazdrośni adoratorzy, przyjaciółki skrępowane zawiścią, przestępcy, poszukujący jedynie słabych punktów do przypuszczenia oszustwa - powodów było zbyt wiele, by dało się je wszystkie bez przeszkód teraz wymienić.
Villemo Holmsen
Re: 04.03.2001 – Pracownia „Vegvísir” – V. Holmsen & Prorok Pon 17 Kwi - 11:07
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Chęć poznania prawdy walczyła z poczuciem lojalności. Zadra zdrady była w niej żywa i mocno drażniła, sprawiała prawie fizyczny ból. Kiedy szła z myślą pokazania kolczyków specjaliście ból głowy się nasilił, wspomnienie z dnia kiedy Olaf ją obronił powróciło ze zdwojoną siłą. Stał się jej pracodawcą, opiekunem i tarczą. Chronił ją przed światem zewnętrznym, pozwalał na rozwój, dał możliwość mieszkania wśród galdrów, dał spokój. Kto wie? Gdyby do niego nie trafiła nadal śpiewałaby za marne grosze po knajpach, unikała lepkich rąk na zapleczu.
Stoją przed drzwiami do pracowni był moment, że chciała zawrócić; zostawić ten temat, bo przecież było dobrze, a jednak zwalczyła w sobie tą myśl. Dziwny trafem od razu przywołała twarz Einara, wykrzywioną w grymasie wzgardy kiedy wspominała o tym kim jest Olaf. Kiedy przypomniał jej kim są obydwoje. Nigdy nie chciała sprzedawać własnej wolności, samej siebie. To był układ tymczasowy, bezpieczny tylko pozornie. Właściciel galerii należał do osób bardzo dumnych i kochających kontrole. Musiał mieć pieczę nad swoją własnością, chciał wiedzieć o dziewczętach wszystko, śledzić każdy ich krok. Czy to wtedy zaczęła się dusić?
Patrzyła uważnie szarym spojrzeniem jak ubiera rękawiczki i ujmuje kolczyki. Poczuła jak wewnętrznie drży z niepokoju. Czego się tak obawiała?
Prawdy
Tego, że Olaf mógł ją oszukać.
Tego, że zwątpiła w niego, kiedy wybaczył jej otumanienie go aurą.
Relacja z właścicielem galerii stąpała po cienkim lodzie. Tyle, że ona umiała pływać, a on rządził większościami statków. Mógł ją zniszczyć, zgnieść, potłuc jak porcelanową lalkę. Czy była na to gotowa?
-W połowie stycznia. - Odpowiedziała od razu, doskonale zapamiętała ten dzień. Olaf praktycznie nie dawał im nic na własność. Wszystko zawsze było wypożyczone, podarowane na jakiś czas. Zdarzało się od czasu do czasu, że suknia kupiona na spotkanie z klientem stawała się ich własnością. Gdyby się nad tym zastanowić to takowych kreacji wisiało w jej szafie parę, tak samo buty i torebki. Stanowiło to niemały majątek, gdyż Olaf nie zwykł oszczędzać na swoich dziewczynach.
Stoją przed drzwiami do pracowni był moment, że chciała zawrócić; zostawić ten temat, bo przecież było dobrze, a jednak zwalczyła w sobie tą myśl. Dziwny trafem od razu przywołała twarz Einara, wykrzywioną w grymasie wzgardy kiedy wspominała o tym kim jest Olaf. Kiedy przypomniał jej kim są obydwoje. Nigdy nie chciała sprzedawać własnej wolności, samej siebie. To był układ tymczasowy, bezpieczny tylko pozornie. Właściciel galerii należał do osób bardzo dumnych i kochających kontrole. Musiał mieć pieczę nad swoją własnością, chciał wiedzieć o dziewczętach wszystko, śledzić każdy ich krok. Czy to wtedy zaczęła się dusić?
Patrzyła uważnie szarym spojrzeniem jak ubiera rękawiczki i ujmuje kolczyki. Poczuła jak wewnętrznie drży z niepokoju. Czego się tak obawiała?
Prawdy
Tego, że Olaf mógł ją oszukać.
Tego, że zwątpiła w niego, kiedy wybaczył jej otumanienie go aurą.
Relacja z właścicielem galerii stąpała po cienkim lodzie. Tyle, że ona umiała pływać, a on rządził większościami statków. Mógł ją zniszczyć, zgnieść, potłuc jak porcelanową lalkę. Czy była na to gotowa?
-W połowie stycznia. - Odpowiedziała od razu, doskonale zapamiętała ten dzień. Olaf praktycznie nie dawał im nic na własność. Wszystko zawsze było wypożyczone, podarowane na jakiś czas. Zdarzało się od czasu do czasu, że suknia kupiona na spotkanie z klientem stawała się ich własnością. Gdyby się nad tym zastanowić to takowych kreacji wisiało w jej szafie parę, tak samo buty i torebki. Stanowiło to niemały majątek, gdyż Olaf nie zwykł oszczędzać na swoich dziewczynach.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Prorok
Re: 04.03.2001 – Pracownia „Vegvísir” – V. Holmsen & Prorok Pon 17 Kwi - 13:15
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
- Nie mam dla pani dobrych wiadomości - na twarzy mężczyzny malował się przenikliwy niepokój. Mimo, że nie wyrażał równie silnie emocji co sam wynalazca, był w głębi duszy podobnie dobrym, współczującym człowiekiem niechcącym niczyjej krzywdy. W przeciągu swojej kariery spotkał się z wieloma, bestialskimi przykładami użycia przeróżnych klątw; każdą z nich osobliwie przeżył, choć nie pozwalał emocjom przejmować nad nim kontrolę, gdy siedział, skupiony nad konstelacją run.
- Mój przyjaciel miał rację - dodał znacznie dobitniej. Arvid, ten stary głupiec stworzył wprost idealny wynalazek po paśmie wcześniejszych klęsk. Arvid sprawił, że kobieta trafiła dokładnie tutaj, wydaje się, zwyczajnym dziełem przypadku. Arvid zadbał, aby nie była dłużej więźniem działania podstępnej magii.
- Ktokolwiek tego dokonał, umyślnie lub nieumyślnie - zaznaczył - wręczył pani przedmiot naznaczony klątwą - nie chciał oceniać przedwcześnie sytuacji, chociaż uważał, że ktoś przekazał nieznajomej kolczyki z pełną premedytacją. Podobne kosztowności były często wykonywane na zamówienie i wymagały niemałego wkładu. Czyżby ktoś pragnął zemsty? Czym kobieta - w odczuciu oprawcy - mogła sobie zawinić? Czy stoją za wszystkim czyny, które w przyszłości będzie ścigała Krucza Straż?
- Proszę sobie usiąść, to może trochę potrwać. Będę zdejmować jej działanie - zachęcił. Rozumiał, że będzie w szoku; wiele osób było co najmniej skonsternowanych, gdy powiadamiał ich o nieprzyjemnych odkryciach. Fakt, że została na kogoś nałożona klątwa, wiązał się zawsze z dyskomfortem i dużą nieprzyjemnością, zupełnie, jakby dosięgła kogoś parszywa ręka choroby.
- Uruz… Mannaz… - mamrotał, czytając runy. - Odala - zakończył, znajdując na ten moment rdzeń, by określić klątwę. Pokręcił ze zrezygnowaniem głową, żałosne sztuczki, kolejne, żałosne sztuczki, których najwyraźniej przenigdy się nie wyzbędą jako społeczność galdrów.
- Klątwa fałszywych wspomnień. Jedna z najbardziej uciążliwych, z jakimi można mieć do czynienia - wyjaśnił. W istocie, klątwa nie robiła zbyt wiele, poza przekrzywianiem krótkich wycinków z przeszłości, nastawiając je do woli zaklinacza lub osoby zlecającej napiętnowanie przedmiotu. Pozornie niewielkie zmiany mogły jednak rzutować na całe zachowanie człowieka i postrzeganie przez niego znajomości; mogły, w związku z tym, zacząć wpływać na życie, niszcząc je bezustannie od środka i powodując uznanie osób przychylnych za wrogów - a nieprzyjaciół za osoby przychylne.
- Mój przyjaciel miał rację - dodał znacznie dobitniej. Arvid, ten stary głupiec stworzył wprost idealny wynalazek po paśmie wcześniejszych klęsk. Arvid sprawił, że kobieta trafiła dokładnie tutaj, wydaje się, zwyczajnym dziełem przypadku. Arvid zadbał, aby nie była dłużej więźniem działania podstępnej magii.
- Ktokolwiek tego dokonał, umyślnie lub nieumyślnie - zaznaczył - wręczył pani przedmiot naznaczony klątwą - nie chciał oceniać przedwcześnie sytuacji, chociaż uważał, że ktoś przekazał nieznajomej kolczyki z pełną premedytacją. Podobne kosztowności były często wykonywane na zamówienie i wymagały niemałego wkładu. Czyżby ktoś pragnął zemsty? Czym kobieta - w odczuciu oprawcy - mogła sobie zawinić? Czy stoją za wszystkim czyny, które w przyszłości będzie ścigała Krucza Straż?
- Proszę sobie usiąść, to może trochę potrwać. Będę zdejmować jej działanie - zachęcił. Rozumiał, że będzie w szoku; wiele osób było co najmniej skonsternowanych, gdy powiadamiał ich o nieprzyjemnych odkryciach. Fakt, że została na kogoś nałożona klątwa, wiązał się zawsze z dyskomfortem i dużą nieprzyjemnością, zupełnie, jakby dosięgła kogoś parszywa ręka choroby.
- Uruz… Mannaz… - mamrotał, czytając runy. - Odala - zakończył, znajdując na ten moment rdzeń, by określić klątwę. Pokręcił ze zrezygnowaniem głową, żałosne sztuczki, kolejne, żałosne sztuczki, których najwyraźniej przenigdy się nie wyzbędą jako społeczność galdrów.
- Klątwa fałszywych wspomnień. Jedna z najbardziej uciążliwych, z jakimi można mieć do czynienia - wyjaśnił. W istocie, klątwa nie robiła zbyt wiele, poza przekrzywianiem krótkich wycinków z przeszłości, nastawiając je do woli zaklinacza lub osoby zlecającej napiętnowanie przedmiotu. Pozornie niewielkie zmiany mogły jednak rzutować na całe zachowanie człowieka i postrzeganie przez niego znajomości; mogły, w związku z tym, zacząć wpływać na życie, niszcząc je bezustannie od środka i powodując uznanie osób przychylnych za wrogów - a nieprzyjaciół za osoby przychylne.
Villemo Holmsen
Re: 04.03.2001 – Pracownia „Vegvísir” – V. Holmsen & Prorok Pon 17 Kwi - 14:54
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Oczekiwanie na werdykt dłużyło się niemiłosiernie; zdawało się, że całe godziny, choć zegarek ledwie przesunął się o parę minut. Oczekiwała wszystkiego. Przeprosin, że niepotrzebnie była niepokojona, informacji, że na kolczykach tkwi zabezpieczenie dla jej bezpieczeństwa. Miała, naiwną nadzieję, że to wszystko okaże się pomyłką. Zbiegiem okoliczności, zwykłą drwiną losu; niczym więcej. Serce zabiło mocniej gdy słowa, okrutnie niepokojące wbiły się w jej świadomość wyrywając z okowów niepewnego zamyślenia.
-Tak? - Zapytała cicho, a następnie utkwiła wyczekujące spojrzenie w twarzy mężczyzny. Aura zawibrowała, wyszarpnęła się, w obronie jej własnego istnienia.
Nie!
Nie robił jej krzywdy, nie musiała go mamić, odbierać rozumu, miał pozostać świadom swoich czynów. Miał rozwikłać zagadkę do końca. Zima fala lęku zalała na chwilę umysł, a ilość podejrzeń zaczęła być niebezpiecznie duża.Świadom. Olaf zawsze był w pełni świadomy swoich działań. Podejmował wykalkulowane decyzje, nigdy nic nie pozostawiał przypadkowi. Gniew zaczął tłoczyć w kobiecym umyśle, sączyć jad, który miał się wylać na tego, który chciał jej zaszkodzić. -Czy jest pan w stanie określić, jaka to klątwa? - Zapytała melodyjnym głosem, zadźwięczały głoski na strunie aury, tak pilnie teraz strzeżonej, gdyż mogła wybuchnąć w niekontrolowany sposób. Usiadła we wskazanym miejscu i trwała nieruchomo, niczym idealna rzeźba; czekała na wyrok.
Właściciel galerii nie wiedział z czym się mierzył, jeśli wszystko okaże się prawdą, jeżeli działał celowo przeciwko niej. Mamrotanie runy niewiele jej mówiły, ale czekała w napięciu. Oczy przez chwilę świeciły srebrem, ale zaraz przymknęła powieki kontrolując siebie, kontrolując swój gniew.
-Czy może pan powiedzieć coś więcej o tej klątwie? - Zapytała od razu, fałszywe wspomnienia brzmiały niebezpiecznie. Sama tworzyła w podziemiach iluzję uczuć, przywiązania, coś co później klienci traktowali jako prawdziwe, a nigdy nie było. -Jest pan wstanie ją zdjąć? -Dopytała jeszcze, bo czy była odwracalna, czy wystawiona na jej działanie przez ostatnie półtora miesiąca bardzo ją zmieniła? Czy wszystko co robiła pod jej wpływem wypaczyła też innych? I jakie wspomnienia zostały zmienione albo podstawione? Wiele pytań krążyło w głowie niksy, która poczuła się zdradzona w najgorszy, możliwy sposób.
-Tak? - Zapytała cicho, a następnie utkwiła wyczekujące spojrzenie w twarzy mężczyzny. Aura zawibrowała, wyszarpnęła się, w obronie jej własnego istnienia.
Nie!
Nie robił jej krzywdy, nie musiała go mamić, odbierać rozumu, miał pozostać świadom swoich czynów. Miał rozwikłać zagadkę do końca. Zima fala lęku zalała na chwilę umysł, a ilość podejrzeń zaczęła być niebezpiecznie duża.Świadom. Olaf zawsze był w pełni świadomy swoich działań. Podejmował wykalkulowane decyzje, nigdy nic nie pozostawiał przypadkowi. Gniew zaczął tłoczyć w kobiecym umyśle, sączyć jad, który miał się wylać na tego, który chciał jej zaszkodzić. -Czy jest pan w stanie określić, jaka to klątwa? - Zapytała melodyjnym głosem, zadźwięczały głoski na strunie aury, tak pilnie teraz strzeżonej, gdyż mogła wybuchnąć w niekontrolowany sposób. Usiadła we wskazanym miejscu i trwała nieruchomo, niczym idealna rzeźba; czekała na wyrok.
Właściciel galerii nie wiedział z czym się mierzył, jeśli wszystko okaże się prawdą, jeżeli działał celowo przeciwko niej. Mamrotanie runy niewiele jej mówiły, ale czekała w napięciu. Oczy przez chwilę świeciły srebrem, ale zaraz przymknęła powieki kontrolując siebie, kontrolując swój gniew.
-Czy może pan powiedzieć coś więcej o tej klątwie? - Zapytała od razu, fałszywe wspomnienia brzmiały niebezpiecznie. Sama tworzyła w podziemiach iluzję uczuć, przywiązania, coś co później klienci traktowali jako prawdziwe, a nigdy nie było. -Jest pan wstanie ją zdjąć? -Dopytała jeszcze, bo czy była odwracalna, czy wystawiona na jej działanie przez ostatnie półtora miesiąca bardzo ją zmieniła? Czy wszystko co robiła pod jej wpływem wypaczyła też innych? I jakie wspomnienia zostały zmienione albo podstawione? Wiele pytań krążyło w głowie niksy, która poczuła się zdradzona w najgorszy, możliwy sposób.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Prorok
Re: 04.03.2001 – Pracownia „Vegvísir” – V. Holmsen & Prorok Pon 17 Kwi - 17:30
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Mathias Albrechtsen szczerze współczuł kobiecie, szczerze współczuł obawom nawiedzającym jak sam uważał - jej umysł. Żyła obecnie w świecie utkanym częściowo z kłamstw, w świecie, gdzie nie wiedziała która z reminiscencji okaże się tą prawdziwą, a która okrzepnie fałszem, wgryziona podstępnie w umysł.
- Oczywiście - potwierdził. Na całe szczęście w nieszczęściu, tak samo jak można było nałożyć klątwę, dało się też ją zdjąć. Zajmował się łamaniem klątw od lat, wykształcił się w tym kierunku, a z jego doświadczeniem mogło równać się stosunkowo niewielu galdrów. Nigdy jednak nie przeceniał swoich możliwości i nie odnosił się lekceważąco do napotkanych przypadków, nawet, jeśli dotyczyły najprostszych układów run.
- Klątwa fałszywych wspomnień, podobnie jak wszystkie klątwy, przechodzi na ofiarę przez bezpośredni kontakt z przedmiotem. Wypacza postrzeganie niektórych wydarzeń z życia. Ludzie dotknięci nią często uznają swych przyjaciół za wrogów, a osoby im nieprzychylne uważają za godnych naśladowania sojuszników - opowiedział cierpliwie. Pierwszym, istotnym krokiem było zrozumienie sposobu działania klątwy; liczył, że nakreślił tym samym klientce sytuację. Padła prawdopodobnie ofiarą zmyślnego oszustwa lub najzwyklejszej zemsty; skoro nosiła kolczyki od stycznia, z pewnością nic nie skłaniało jej do szukania pomocy, co zresztą było typowe dla podobnych przypadków. Fałszywe wspomnienia były bowiem niezmiernie przekonujące i ofiara wierzyła w nie bezgranicznie, wpadając w gniew, kiedy inne osoby w jej otoczeniu wypominały jej błąd.
- Nie mogę powiedzieć, czego konkretnie dotyczy obecna klątwa, ale z całą pewnością poczuje pani różnicę, gdy złamię pieczęcie run - wytłumaczył. Nie miał Daru Odyna, stąd nie znał przeszłości kobiety, nie wiedział, kim jest i kim była - i było to w gruncie rzeczy na danej płaszczyźnie nieistotne. Nie był człowiekiem wścibskim, a skupiał się w danej chwili jedynie na swojej skrupulatnej pracy.
- Fałszywe wspomnienia znikną i zostaną zastąpione rzeczywistymi - powiedział, chcąc dodać przy tym otuchy, że proces jest odwracalny i odzyska właściwe obrazy z przeszłości.
- Oczywiście - potwierdził. Na całe szczęście w nieszczęściu, tak samo jak można było nałożyć klątwę, dało się też ją zdjąć. Zajmował się łamaniem klątw od lat, wykształcił się w tym kierunku, a z jego doświadczeniem mogło równać się stosunkowo niewielu galdrów. Nigdy jednak nie przeceniał swoich możliwości i nie odnosił się lekceważąco do napotkanych przypadków, nawet, jeśli dotyczyły najprostszych układów run.
- Klątwa fałszywych wspomnień, podobnie jak wszystkie klątwy, przechodzi na ofiarę przez bezpośredni kontakt z przedmiotem. Wypacza postrzeganie niektórych wydarzeń z życia. Ludzie dotknięci nią często uznają swych przyjaciół za wrogów, a osoby im nieprzychylne uważają za godnych naśladowania sojuszników - opowiedział cierpliwie. Pierwszym, istotnym krokiem było zrozumienie sposobu działania klątwy; liczył, że nakreślił tym samym klientce sytuację. Padła prawdopodobnie ofiarą zmyślnego oszustwa lub najzwyklejszej zemsty; skoro nosiła kolczyki od stycznia, z pewnością nic nie skłaniało jej do szukania pomocy, co zresztą było typowe dla podobnych przypadków. Fałszywe wspomnienia były bowiem niezmiernie przekonujące i ofiara wierzyła w nie bezgranicznie, wpadając w gniew, kiedy inne osoby w jej otoczeniu wypominały jej błąd.
- Nie mogę powiedzieć, czego konkretnie dotyczy obecna klątwa, ale z całą pewnością poczuje pani różnicę, gdy złamię pieczęcie run - wytłumaczył. Nie miał Daru Odyna, stąd nie znał przeszłości kobiety, nie wiedział, kim jest i kim była - i było to w gruncie rzeczy na danej płaszczyźnie nieistotne. Nie był człowiekiem wścibskim, a skupiał się w danej chwili jedynie na swojej skrupulatnej pracy.
- Fałszywe wspomnienia znikną i zostaną zastąpione rzeczywistymi - powiedział, chcąc dodać przy tym otuchy, że proces jest odwracalny i odzyska właściwe obrazy z przeszłości.
Villemo Holmsen
Re: 04.03.2001 – Pracownia „Vegvísir” – V. Holmsen & Prorok Pon 17 Kwi - 18:16
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Spokój w głosie mężczyzny oraz jego profesjonalne podejście dawało pewne ukojenie i nadzieję, że zostanie uwolniona od ciężaru, którego nie wiedziała, że nosi ze sobą. Związania, zdrady, bo tym właśnie była klątwa nałożona na prezent. Zdrada.
Człowiek, który podarował jej kolczyki zdradził jej zaufanie, rozkopał wściekłość, która hamowana silną wolą niksy jeszcze nie wybuchła. Galdr, który właśnie zajmował się biżuterią nie był niczemu winny, wręcz przeciwnie, właśnie stał się jej sprzymierzeńcem, który miał zdjąć brzemię; ukazać prawdę.
-Czy nakładający klątwę może wybrać konkretne wspomnienie, narzucić nowy obraz? - Zapytała chcąc się dowiedzieć jak najwięcej o klątwie. Czy Olaf wybrał jakąś konkretną sytuację i którą? Przecież była mu wierna i oddana, zawsze na posterunku, stanowiła klejnot koronny i choć przemawiała przez nią pycha to wiedziała, że tak właśnie jest. Dlaczego miałby teraz chcieć związać ją mocniej? Czego się obawiał? Czego tak prawdziwie pragnął?
-Proszę działać, cena nie gra roli. - Odpowiedziała, była gotowa sprzedać wszystkie prezenty jakie do tej pory otrzymała byle dowiedzieć się prawdy, byle zrozumieć co się stało dlaczego ją to dotknęło.
Nie mogła jednak tego znieść w jednej pozycji. Wstała ze swojego miejsca i podeszła do okna. Wyglądając na zewnątrz patrzyła jak ludzie przemieszczali się, wędrowali w sobie tylko znanym kierunku, nie zwracali uwagi na innych przechodniów, skupieni na sobie nie byli świadomi wielu dramatów jakie toczyły się obok nich. Ona sama przecież nie wiedziała tego, co się dzieje w życiu innych. Odcinała się od nich w obawie, że ich stłamsi, zwiąże ze sobą sztucznie za pomocą aury, którą tak mocno teraz ściskała, aby galdr mógł pracować. To wręcz bolało, ale nie mogła pozwolić, aby się rozpraszał. Parę głębszych wdechów pozwoliło jej uspokoić rozbiegane myśli. -Poczekam. - Dodała jeszcze; miała czas, musiała go mieć, żeby poczekać na zdjęcie klątwy.
Człowiek, który podarował jej kolczyki zdradził jej zaufanie, rozkopał wściekłość, która hamowana silną wolą niksy jeszcze nie wybuchła. Galdr, który właśnie zajmował się biżuterią nie był niczemu winny, wręcz przeciwnie, właśnie stał się jej sprzymierzeńcem, który miał zdjąć brzemię; ukazać prawdę.
-Czy nakładający klątwę może wybrać konkretne wspomnienie, narzucić nowy obraz? - Zapytała chcąc się dowiedzieć jak najwięcej o klątwie. Czy Olaf wybrał jakąś konkretną sytuację i którą? Przecież była mu wierna i oddana, zawsze na posterunku, stanowiła klejnot koronny i choć przemawiała przez nią pycha to wiedziała, że tak właśnie jest. Dlaczego miałby teraz chcieć związać ją mocniej? Czego się obawiał? Czego tak prawdziwie pragnął?
-Proszę działać, cena nie gra roli. - Odpowiedziała, była gotowa sprzedać wszystkie prezenty jakie do tej pory otrzymała byle dowiedzieć się prawdy, byle zrozumieć co się stało dlaczego ją to dotknęło.
Nie mogła jednak tego znieść w jednej pozycji. Wstała ze swojego miejsca i podeszła do okna. Wyglądając na zewnątrz patrzyła jak ludzie przemieszczali się, wędrowali w sobie tylko znanym kierunku, nie zwracali uwagi na innych przechodniów, skupieni na sobie nie byli świadomi wielu dramatów jakie toczyły się obok nich. Ona sama przecież nie wiedziała tego, co się dzieje w życiu innych. Odcinała się od nich w obawie, że ich stłamsi, zwiąże ze sobą sztucznie za pomocą aury, którą tak mocno teraz ściskała, aby galdr mógł pracować. To wręcz bolało, ale nie mogła pozwolić, aby się rozpraszał. Parę głębszych wdechów pozwoliło jej uspokoić rozbiegane myśli. -Poczekam. - Dodała jeszcze; miała czas, musiała go mieć, żeby poczekać na zdjęcie klątwy.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Prorok
Re: 04.03.2001 – Pracownia „Vegvísir” – V. Holmsen & Prorok Pon 17 Kwi - 18:39
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
- Tak - potwierdził. W swojej karierze - pełnionej latami profesji łamacza klątw i osoby sprawującej działalność naukową w zakresie szeroko pojętej magii runicznej - widywał różne przypadki klątwy fałszywych wspomnień. Większość sprawców bardzo dobrze znała swoje ofiary i wpływała na konkretne, znane im doskonale cząstki; wydarzenia, które stawiały ich w niekorzystnym świetle. Pragnęli w ten sposób zdobyć zaufanie, zdobyć władzę i przychylność określonego człowieka. Motywy były przeróżne, lecz zawsze zmierzały w jednym kierunku; w kierunku egoistycznej chęci podporządkowania osoby i osiągnięcia jej kosztem utkanych zdradliwie celów.
- Nakładający klątwę ma ograniczone pole do zmiany wspomnień, nie może przekształcić rozległych fragmentów przeszłości, ale jest w stanie nagiąć niektóre sytuacje zgodnie ze swoją wolą - stwierdził. Nigdy nie spotkał się z tego rodzaju klątwą obejmującą zakrzywienie przykładowo wielu lat życia, jak choćby całego dzieciństwa. Zdarzało się, że osoby wierzyły w czyjąś śmierć albo zapominały o wyrządzonych im krzywdach; pod względem perfidnego działania była to jedna z najbardziej negatywnie kreatywnych klątw.
- Skoro przychodzi pani od mojego przyjaciela, nie chcę żadnej zapłaty - natychmiast zaprzeczył. Ulvestad byłby wściekły, gdyby zażądał pieniędzy; klątwa nie należała ponadto do niezwykle trudnych i skomplikowanych, a sam miał bardzo korzystną sytuację finansową, zapewniającą bezpieczeństwo również dzieciom i wnukom.
- To już ostatnia… - ukruszył ciszę po dłuższych chwilach milczenia, po dłuższych chwilach misternej pracy, gdy siedział, pochylony nad urokliwą, choć równie zdradliwą w swoim działaniu biżuterią. - Jak się pani czuje? - zapytał, podnosząc wzrok.
- Nakładający klątwę ma ograniczone pole do zmiany wspomnień, nie może przekształcić rozległych fragmentów przeszłości, ale jest w stanie nagiąć niektóre sytuacje zgodnie ze swoją wolą - stwierdził. Nigdy nie spotkał się z tego rodzaju klątwą obejmującą zakrzywienie przykładowo wielu lat życia, jak choćby całego dzieciństwa. Zdarzało się, że osoby wierzyły w czyjąś śmierć albo zapominały o wyrządzonych im krzywdach; pod względem perfidnego działania była to jedna z najbardziej negatywnie kreatywnych klątw.
- Skoro przychodzi pani od mojego przyjaciela, nie chcę żadnej zapłaty - natychmiast zaprzeczył. Ulvestad byłby wściekły, gdyby zażądał pieniędzy; klątwa nie należała ponadto do niezwykle trudnych i skomplikowanych, a sam miał bardzo korzystną sytuację finansową, zapewniającą bezpieczeństwo również dzieciom i wnukom.
- To już ostatnia… - ukruszył ciszę po dłuższych chwilach milczenia, po dłuższych chwilach misternej pracy, gdy siedział, pochylony nad urokliwą, choć równie zdradliwą w swoim działaniu biżuterią. - Jak się pani czuje? - zapytał, podnosząc wzrok.
Villemo Holmsen
04.03.2001 – Pracownia „Vegvísir” – V. Holmsen & Prorok Pon 17 Kwi - 23:42
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Niksa była istotą żyjącą na granicy dwóch światów; pożądaną przez wielu i przez wielu przeklinaną. Trafiła do galerii gdy szukała swojego miejsca po śmierci rodziny, po tym jak całe zostało strawione przez ogień i zamieniło się w popiół niesiony przez porywisty wiatr losu. Wierzyła, że znalazła na jakiś czas bezpieczną przystań, nie chciała jednak pozostać w niej na zawsze. To był tylko przystanek, chwila w życiu, która miała pomóc stanąć na nogi. Olaf kreślił przed nią możliwość powrotu na deski teatru, karmił jej pragnienia kąskami obietnic, a ona w nie wierzyła. Czy słusznie?
Czy Einar miał rację, czy słowa malarza miały stać się żywym i namacalnym obrazem?
Czekała, aż galdr skończy swoją pracę, czekała na sygnał kiedy powie, że po wszystkim. Zamiast tego głosu, uderzył w nią ból głowy. Tak mocny i nagły, że aż syknęła i przycisnęła dłonie do skroni. Ten sam ból atakował ją gdy wspominała wieczór, w którym Olaf ją uratował. Podejrzewała, że to stres i obawa powodują u niej takie mechanizmy, ale teraz obrazy zaczęły powracać. Niczym zamazywane przez wodę spływająca po szkle dostrzegła nowe obrazy. Nie było tłumu, w którym trwał Olaf by ją ratować. Była za to dłoń Einara, wyciągającego ją w boczne uliczki gdzie uciekali przed natarczywymi spojrzeniami.
Pojawiła się garderoba, w której stała obleczona w błękitną suknię, a Olaf klęczał u jej stóp, opierał rozpalone czoło o gładkie udo, prosił. Oczy zaś ciemne, niebezpieczne wpatrywały się w nią z dziką intensywnością, zwiastując wichurę oraz sztorm w jej życiu.
Villemo złapała gwałtownie powietrze w płuca.
Ciężak obręcz bólu nagle zelżała, jakby ktoś przeciął ją obcęgami i zrzucił z głuchym trzaskiem na ziemię.
Nie ona błagała o wybaczenie zalana łzami. To on tkwił na ziemi. Nie ona przepraszała, a on poczuł siłę jej istnienia, siłę, którą myślał, że ujrzał, że miał na własność.
Kobieta odwróciła się gwałtownie w stronę galdra, srebro oczu było intensywne gdy aura drżała na granicy wytrzymałości. Zamknęła powieki, wzięła znów głębszy wdech, zacisnęła dłonie w pięści wbijając paznokcie w miękkość skóry. Obrazy powróciły na swoje miejsce, niczym nie zmącone, takie jakie powinny zawsze być.
Związał ją obietnicą, której nigdy nie złożyła. Zmusił do poddaństwa, bo udowodniła mu, że nie ma nad nią całkowitej władzy. Chciał mieć demona na smyczy. Na uwięzi.
-Dziękuję, znacznie lepiej. - Powiedziała niemal szeptem, nie chcąc naruszać dźwięków, nie chcąc sprawiać, że na brzmienie jej głosu oszaleje. Trzymała się resztkami sił, musiała opuścić pracownię, aby nie skrzywdzić tego człowieka. -Dziękuję. Był pan bardzo pomocy i uwolnił mnie od wielkiego brzemienia. - Uwolnił od przekonania, że jest coś Olafowi winna. Gdy uniosła ponownie spojrzenie na mężczyznę, zamiast srebra w spojrzeniu była stal, rysy nadal piękne wyostrzyły się mocno, nadały kobiecie drapieżny wyraz. Stanowiła grozę w czystej postaci. -Nie zapomnę tego. - Uśmiechnęła się wychodząc z pracowni.
Villemo i Prorok z tematu
Czy Einar miał rację, czy słowa malarza miały stać się żywym i namacalnym obrazem?
Czekała, aż galdr skończy swoją pracę, czekała na sygnał kiedy powie, że po wszystkim. Zamiast tego głosu, uderzył w nią ból głowy. Tak mocny i nagły, że aż syknęła i przycisnęła dłonie do skroni. Ten sam ból atakował ją gdy wspominała wieczór, w którym Olaf ją uratował. Podejrzewała, że to stres i obawa powodują u niej takie mechanizmy, ale teraz obrazy zaczęły powracać. Niczym zamazywane przez wodę spływająca po szkle dostrzegła nowe obrazy. Nie było tłumu, w którym trwał Olaf by ją ratować. Była za to dłoń Einara, wyciągającego ją w boczne uliczki gdzie uciekali przed natarczywymi spojrzeniami.
Pojawiła się garderoba, w której stała obleczona w błękitną suknię, a Olaf klęczał u jej stóp, opierał rozpalone czoło o gładkie udo, prosił. Oczy zaś ciemne, niebezpieczne wpatrywały się w nią z dziką intensywnością, zwiastując wichurę oraz sztorm w jej życiu.
Villemo złapała gwałtownie powietrze w płuca.
Ciężak obręcz bólu nagle zelżała, jakby ktoś przeciął ją obcęgami i zrzucił z głuchym trzaskiem na ziemię.
Nie ona błagała o wybaczenie zalana łzami. To on tkwił na ziemi. Nie ona przepraszała, a on poczuł siłę jej istnienia, siłę, którą myślał, że ujrzał, że miał na własność.
Kobieta odwróciła się gwałtownie w stronę galdra, srebro oczu było intensywne gdy aura drżała na granicy wytrzymałości. Zamknęła powieki, wzięła znów głębszy wdech, zacisnęła dłonie w pięści wbijając paznokcie w miękkość skóry. Obrazy powróciły na swoje miejsce, niczym nie zmącone, takie jakie powinny zawsze być.
Związał ją obietnicą, której nigdy nie złożyła. Zmusił do poddaństwa, bo udowodniła mu, że nie ma nad nią całkowitej władzy. Chciał mieć demona na smyczy. Na uwięzi.
-Dziękuję, znacznie lepiej. - Powiedziała niemal szeptem, nie chcąc naruszać dźwięków, nie chcąc sprawiać, że na brzmienie jej głosu oszaleje. Trzymała się resztkami sił, musiała opuścić pracownię, aby nie skrzywdzić tego człowieka. -Dziękuję. Był pan bardzo pomocy i uwolnił mnie od wielkiego brzemienia. - Uwolnił od przekonania, że jest coś Olafowi winna. Gdy uniosła ponownie spojrzenie na mężczyznę, zamiast srebra w spojrzeniu była stal, rysy nadal piękne wyostrzyły się mocno, nadały kobiecie drapieżny wyraz. Stanowiła grozę w czystej postaci. -Nie zapomnę tego. - Uśmiechnęła się wychodząc z pracowni.
Villemo i Prorok z tematu
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach