Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Pracownia

    3 posters
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Pracownia
    Położona w samym zaciszu mieszkania pracownia wypełniona jest zapachem starego pergaminu, suszonych ziół oraz kolorowych esencji w fiolkach ułożonych w równych rządkach na zawieszonych półkach. Kociołki ustawione, ingrediencje zawieszone w kątach oraz skryte w szufladach niskich mebli – w pracowni alchemicznej znaleźć można wszystko, co konieczne do przyrządzania mikstur. Na regałach znajdują się nie tylko kadzie w różnym stopniu zużycia, ale także księgi z recepturami. Podłoga pracowni jest usiana różnokolorowymi kleksami, świadectwem nieskończonych godzin eksperymentowania, a powietrze wypełnione jest elektryzującą energią, która przenika każdy zakątek.
    Widzący
    Ørjan Rovelstad
    Ørjan Rovelstad
    https://midgard.forumpolish.com/t2326-rjan-rovelstadhttps://midgard.forumpolish.com/t2422-rjan-rovelstadhttps://midgard.forumpolish.com/t2423-piolunhttps://midgard.forumpolish.com/f182-mildri-i-rjan-rovelstad


    20.05.2001

    Nigdy nie umiał czekać; ojciec ganił go, gdy z łapczywą i drżącą ciekawością sięgał po szeleszczącą oprawę stojących w rzędzie podarków przed wyznaczoną porą, ciotki unosiły swój ciężki, strofujący ton głosu zawisły ponad chłopięcą, jasną czupryną mieniącą się przebłyskami złota, w momentach, kiedy zanurzał się w machinerii kuchni, próbując przed przyjściem gości wyłuskać dla siebie garść lukrowanych ciasteczek, których okruchy stygły później słodkawym śladem nieposłuszeństwa na krańcach wygiętych ust. Nie widział dużej różnicy pomiędzy czasem i czasem utkanym z chmurnej przyszłości, potrafił zamykać oczy na wszystko, co miało miejsce oraz co mogło czekać za nakreśloną, umowną granicą horyzontu; jedyną walutą sekund, którą posłusznie respektował, były chwile spędzone na przyrządzaniu eliksirów. Utkwiony w swojej pracowni zmieniał się diametralnie, zyskując nagle cierpliwość i grunt okrzepłej precyzji. Alchemia stała jego główną, życiową pasją pielęgnowaną jeszcze podczas pobytu w murach Akademii. Wtedy, jak doskonale pamiętał, zwykli pracować w parach, gdzie roztargnione jednostki przez popełniane błędy wstrząsały napuchniętymi z dumy ciałami profesorów grzmiących przy stanowisku, z którego zaczął unosić się uszczypliwy odór lub najzwyklejszy, sczerniały obłok spalenizny. Dzisiaj - zdecydowaną większość rzeczy wykonywali w samotności, na swoją pieniężną korzyść. Krótkie, powstające przysłowie - gdzie dwóch alchemików, tam…, pozostało w tej chwili bez wyraźnego, dobitnego konturu zakończenia.
    Miał wkrótce wyciągnąć wnioski.
    Björn wydawał się wszystkim, o czym nie powiedzieli na temat syna Evena inni przedstawiciele Rovelstadów; nawet sam jego uśmiech, pokryty ujmującą i gładką fakturą charyzmatu był absolutnie różny i umiał zyskać uznanie wygłodniałego stada arystokrackich rodzin. Guildenstern uchodził za obiecującego dziedzica - miał od niego ponadto bezsprzecznie większe doświadczenie w arkanach sztuki warzenia eliksirów - był najzwyczajniej starszy i obdarzony bliźniaczą iskrą talentu - oraz równocześnie zapewniał, że dysponuje zasobem trudnych do pozyskania ingrediencji.
    - Jeśli jakimś przypadkiem wysadzimy mieszkanie - wyrzucił niemal natychmiast po krótkim epizodzie przywitania; stał, nonszalancko oparty o jeden z policzków ścian przedpokoju, sięgając jasnym spojrzeniem do twarzy Guildensterna. Na całe szczęście w obecnej chwili nie musiał martwić się teatrzykiem zupełnie zbędnych, jałowych rytuałów konwenansów, na które sam nie miał siły.
    - …nigdy się z tego finansowo nie wyliżę - ton głosu, dryfujący pomiędzy ramami pomieszczenia, nie zdradzał szczególnego przejęcia tą nakreśloną pospiesznie i spontanicznie ewentualnością; wydawał się być osobą, która nawet Ragnarök przyjęłaby z namaszczeniem aroganckiego spokoju i miałkim wzruszeniem ramion.
    - Wspaniale - klasnął w dłonie. - Możemy zaczynać pracę.


    Life's been so good
    to me Has it been good to you? Has it been everything That you expected it to be? Was it as good for you As it was good for me? And was it everything That it was all set up to be? Now is that gratitude? Or is it really love? Some kind of reality That fits just like a glove?
    Ślepcy
    Björn Guildenstern
    Björn Guildenstern
    https://midgard.forumpolish.com/t466-bjorn-guildenstern#1241https://midgard.forumpolish.com/t561-bjorn-guildenstern#1509https://midgard.forumpolish.com/t562-njordhttps://midgard.forumpolish.com/f116-bjorn-guildenstern


    Björn od zawsze miał problemy z cierpliwością — podobnie jak Ørjan, nie potrafił zbyt długo czekać. Chciał tu, teraz, natychmiast; był w gorącej wodzie kąpany i nie był w stanie usiedzieć na miejscu. Od zawsze wszędzie było go pełno — dopiero alchemia, do której talent przypadkiem wyssał z mlekiem matki, nauczyła go z biegiem lat cierpliwości, mimo że przeciwności, jakie napotykał na swojej drodze do mistrzostwa w alchemii, nie były łatwe do zniesienia. Pamiętał pierwszy wybuch swojego kociołka, do dziś doskonale pamiętając popełniane przez niego błędy. Każdy sukces osiągany w szkolnej — a potem uniwersyteckiej — pracowni był poprzedzony wieloma niepowodzeniami i groźnymi eksplozjami, które wypełniały powietrze charakterystycznym, gęstym dymem i potężnym hukiem. Nie zawsze udawało mu się osiągnąć pierwotnie zamierzony cel, jednak nigdy się nie poddawał, ani myśląc o tym, by zaniechać swoich odważnych eksperymentów, nawet jeśli ostatecznie minęło sporo czasu, zanim udało mu się osiągnąć warzenie eliksirów niemal do perfekcji. Czasami wciąż zdarzało mu się popełniać mniejsze lub większe błędy, zwłaszcza gdy warzył niesprawdzone przepisy, lecz było to rzadziej niż kiedyś.
    Z Ørjanem łączyła go niekwestionowana miłość do alchemii. Znali się niemal od zawsze, Rovelstadowie byli w końcu powszechnie znaną i szanowną rodziną kotołaków, lecz dopiero gdy Björn ujrzał jego twarz po raz pierwszy w murach kampusu uniwersyteckiego i dowiedział się, że zaczął studiować to, co on, niespodziewanie połączyła ich nić porozumienia, która przetrwała do dnia dzisiejszego, nawet pomimo wyjazdu młodego Guildensterna z Midgardu. Byli blisko, lecz nie na tyle blisko, by dzielić się swoimi najskrytszymi sekretami. Mimo to, Björn szczególnie cenił sobie swoją znajomość z Rovelstadem, uważał go bowiem za równego sobie i utalentowanego alchemika, który posiadał ogromną wiedzę na temat eliksirów, pomimo że był od niego o dwa lata młodszy. Obaj dzielili się swoimi dotychczasowi osiągnięciami i pomagali sobie w trudnych momentach, często spędzając długie godziny przy kociołkach, odważnie eksperymentując po godzinach i rozmawiając o miksturach. Byli partnerami, którzy wspólnie odkrywali tajemnice alchemii, bowiem stanowiła ona dla nich fascynujący świat pełen możliwości.
    O to nie powinieneś się martwić — zapewnił go Björn, uśmiechając się z niemałym rozbawieniem do mężczyzny. Położył skórzaną torbę na stoliku, by wyłożyć wszystkie składniki — nie wiedział jeszcze, co będą ostatecznie warzyć, dlatego zdecydował się zabrać więcej ingrediencji, niż początkowo planował. — W razie czego wymyślimy jakąś intrygę… Powiesz, że to wszystko przeze mnie, zagrozisz listownie mojej matce, że pójdziesz do magicznych mediów, a ona zrobi wszystko, byleby nie uwikłać się w kolejny skandal i będziesz miał nowe mieszkanie — zaśmiał się Guildenstern, rozkładając jednocześnie cały asortyment przed sobą. Był to scenariusz, który miał realną szansę na to, by być wcielonym w życie. —  To co w końcu warzymy? Wybrałeś? — zapytał go jeszcze raz dla pewności, przypominając sobie ich ostatnią dyskusję. Miał kilka propozycji, lecz wybór należał teraz do Ørjana.
    Widzący
    Ørjan Rovelstad
    Ørjan Rovelstad
    https://midgard.forumpolish.com/t2326-rjan-rovelstadhttps://midgard.forumpolish.com/t2422-rjan-rovelstadhttps://midgard.forumpolish.com/t2423-piolunhttps://midgard.forumpolish.com/f182-mildri-i-rjan-rovelstad


    Smak pierwszej, doświadczonej porażki potrafił zapadać w pamięć, mieć swoją wyraźną bruzdę wgłębioną na pergaminie trwającej świadomości. Pamiętał dobrze ten moment - był jeszcze uczniem o głowie lekkiej od marzeń i zawieszonej w chmurach, o znacznie intensywniejszym kolorze rozsianych  piegów, których sam nigdy nie policzył. Podczas etapu pierwszego stopnia wtajemniczenia postanowił odstąpić od wyraźnych, surowych instrukcji nauczyciela, w zamian za to dodając nieco własnej inwencji - skończyło się to donośnym wybuchem jego kociołka oraz karą szlabanu. Nie przynoś mi więcej wstydu, zagroził jedynie ojciec a tembr jego głosu brzmiał jak napięta struna, jak sznurek cięciwy w łuku oczekującej by wycelować w cudze, podatne gardło. Nie przynoś mi więcej wstydu - później również przynosił, przynosił z wyrachowaniem, rozmysłem i alchemiczną, ukształtowaną pasją. Spisany na początku na straty, wykazał się zaskakującym talentem do sporządzania mikstur, czym przyprawił o zdumienie swojego poprzedniego profesora.
    - O nie, nie. Mam jeszcze coś, co nazywa się - podkreślił ze szczerym, udzielającym się rozbawieniem - honorem. Zamieszkam wtedy w kartonie jak najprawdziwszy kocur.
    Zakończył, krzyżując w obojętności ręce na swojej klatce piersiowej. Mówiło się, że koty lubią chodzić swoimi, nieznanymi ścieżkami - był w tym przypadku prawdziwym dziedzicem Rovelstadów, chociaż nie wszyscy postrzegali w ten sposób wieniec cech jego charakteru. Kolejne pytanie Björna nie stanowiło dla niego najmniejszego zaskoczenia, wyglądał, jakby zupełnie przewidywał, że może zapaść przy umówionym spotkaniu. Nie chciał marnować ich cennego czasu na warstwy niepotrzebnych rozmyślań.
    - Co powiesz o Eliksirze Sannhet? - odczekał przez interwał milczenia, zanim podzielił się z Guildensternem tym pytaniem. - Chodzi mi oczywiście o sam fakt uwarzenia, wiesz, jak lubię wyzwania… - stłumił nieco ton głosu, próbując wplątać zaprzyjaźnionego alchemika w konspirację. Nie wiedział, dlaczego postanowił się akurat z nim tym podzielić, możliwe, że miał coś w swoim spojrzeniu, ten jeden zabłąkany refleks który podsycał w nim zasoby zaufania. Mikstura co prawda nie była legalna w codziennym użytkowaniu, ale jej trudność i prestiż rozbudzały w nim na nowo ambicje. Nie zamierzał jej oczywiście wykorzystywać, nie był człowiekiem wścibskim, zaciekawionym zagrzebanymi głęboko sekretami.
    - Nikt się przecież nie dowie, jeśli pozostanie to naszą tajemnicą - figlarny uśmiech wypełznął na jego fizjonomię - czekał teraz na werdykt, czekał, czy aby się nie pomylił z pośpiesznym osądem Björna. Wyprostował się, nie stojąc już dłużej w biernej obojętności, w zamian za to zastygając w napiętym, przyjemnym oczekiwaniu - każdy proces powstawania mikstury nie był dla niego monotonnym rytuałem, był poznawaniem na nowo nawet doskonale zapamiętanych i sprawdzonych receptur. Obiecał sobie, że nie będzie przenigdy sporządzać trucizn i eliksirów narkotycznych - obietnicy dotrzymał, nawet teraz, w składanej pospiesznie, odważnej propozycji.


    Life's been so good
    to me Has it been good to you? Has it been everything That you expected it to be? Was it as good for you As it was good for me? And was it everything That it was all set up to be? Now is that gratitude? Or is it really love? Some kind of reality That fits just like a glove?
    Ślepcy
    Björn Guildenstern
    Björn Guildenstern
    https://midgard.forumpolish.com/t466-bjorn-guildenstern#1241https://midgard.forumpolish.com/t561-bjorn-guildenstern#1509https://midgard.forumpolish.com/t562-njordhttps://midgard.forumpolish.com/f116-bjorn-guildenstern


    Nie będę cię zmuszał, jeśli wolisz mieszkać w kartonie — rzucił bez zastanowienia Björn w odpowiedzi na słowa Ørjana, choć nie sądził, by Rovelstadowie, którzy byli znaną i szanowną rodziną, mimo że nie należała ona do Rady, mogli narzekać na brak pieniędzy. — Ja jestem zbyt wygodny — przyznał się do swojej wady Guildenstern. Jako osoba, która miała to (nie)szczęście urodzić się w jednym z najbogatszych klanów, miał problem z tym, by wyzbyć się bogactwa i miłości do rzeczy materialnych. Nic więc dziwnego, że po nieodwracalnej przemianie starał się gromadzić pieniądze na boku — na czarną godzinę, zdając sobie sprawę z tego, że pewnego dnia ona nadejdzie i zostanie bez niczego. Zabiorą mu nazwisko i wszystko to, do czego się przyzwyczaił, jednak zgłębienie arkanów magii zakazanej miało swoją cenę. Cenę, której jeszcze nie przyszło mu zapłacić — było na to za wcześnie. Björn czuł, że jest niewystarczająco silny, by zmierzyć się z konsekwencjami, które niosło ze sobą posiadanie takiej wiedzy i mocy, co mogło zarówno wynieść go na szczyty potęgi, jak i pogrążyć w upadku. Dlatego też starał się zachować ostrożność i czekać na właściwy moment, zachowując równowagę między pokusami magii a lojalnością wobec swojej rodziny.
    Eliksir Sannhet? — zastanowił się przez moment, gdy Ørjan niespodziewanie zaproponował uwarzenie tej mikstury. Wszyscy wiedzieli, że nie należała ona do najłatwiejszych w przygotowaniu, biorąc pod uwagę, że w recepturze znajdowały się trudno dostępne i kosztowne składniki, lecz Björn nie byłby sobą, gdyby nie zgodził się na podjęcie tego wyzwania. Bo uwarzenie perfekcyjnego eliksiru Sannhet było wyzwaniem dla każdego, nawet najbardziej doświadczonego alchemika. Wymagało to nie tylko perfekcyjnej znajomości rzadkich ingrediencji, ale też wyczucia w procesie mieszania i gotowania, aby osiągnąć oczekiwaną moc. — A kogo chcesz przesłuchać? — rzucił tylko z udawanym, podejrzliwym zainteresowaniem w głosie, po czym zaraz dodał: — A tak na poważnie, możemy spróbować. Nie warzę go zbyt często, więc przydałoby się poćwiczyć. — Jego głos brzmiał stanowczo, ale w oczach młodego Guildensterna migotała iskierka podniecenia i gotowości do podjęcia wyzwania, które przed nim postawiono. Był to test ich alchemicznych zdolności.
    W to nie wątpię — zapewnił go Björn, uśmiechając się lekko w kierunku Ørjana. Zamyślił się na moment, lecz zaraz spojrzał pytająco na Rovelstada. — Upewnijmy się tylko, czy mamy wszystkie składniki. Nigdy nie pamiętam dokładnie wszystkich proporcji — przyznał się Guildenstern do swojej niewiedzy, przyglądając się jednocześnie asortymentowi, który wyłożył przed chwilą na drewnianą ladę. Bez odpowiedniego balansu i proporcji, cały trud i wysiłek mogłyby pójść na marne, a na to w przypadku eliksiru Sannhet nie mogli sobie pozwolić.
    Widzący
    Ørjan Rovelstad
    Ørjan Rovelstad
    https://midgard.forumpolish.com/t2326-rjan-rovelstadhttps://midgard.forumpolish.com/t2422-rjan-rovelstadhttps://midgard.forumpolish.com/t2423-piolunhttps://midgard.forumpolish.com/f182-mildri-i-rjan-rovelstad


    Zdarzało się, że rozważał, czy nie powinien sięgnąć do uwarzenia trucizn. Zakazana, wyjęta spod pieczy prawa część alchemii budziła w nim jednak dużo stroszących się wściekle obaw - bał się, że pojedyncza pokusa mogłaby stać się w krótkim czasie rutyną tworzącą rytm jego życia. Nie był nigdy przejrzyście i doskonale dobry, miał swoje grzechy jak każdy, kroczący po świecie człowiek, jednak jego kręgosłup moralny nie pozostawał na tyle krzywy i elastyczny, aby bez żadnych, słyszalnych zgrzytów sumienia sięgnąć po zabronione receptury. Czuł, niekiedy, że mógłby się ograniczać, że przecież gdyby wytworzył identyczny eliksir nie musiałby nim handlować, ani tym bardziej głośno mówić na jego temat. Czy obeznany alchemik nie powinien mieć otwartego umysłu, czy nie powinien mieć zdolności warzenia każdej istniejącej mikstury bez dogłębnego rozpatrywania ich właściwości na dobre lub niekorzystne? Przeżuwał te rozważania, zgrzytały w zaciśniętym potrzasku jego zębów jak drobne ziarenka piasku. Czuł na języku gorycz rozczarowania. Nie umiał nigdy ocenić, nie umiał przekroczyć granic. Nie umiał śmiało powiedzieć tak-nie. Nie umiał wciąż wielu rzeczy, w zbyt wielu się również wahał.
    Odpowiedź Björna zaczął przyjmować z ciepłą, nieukrywaną serdecznością. Liczył na podobną reakcję, nie rozważając nic dłużej, tylko sięgając ręką po opasły, nadgryziony przez szczęki czasu podręcznik wypełniony recepturami eliksirów.
    - Zaraz się przekonamy - zabrał się natychmiast do pracy, uważnie weryfikując wszystkie, posiadane składniki z precyzyjną instrukcją. Ku jego zadowoleniu, rzeczywiście dysponowali wszystkim, co tylko było potrzebne do uwarzenia eliksiru prawdy. Przyjemny dreszcz ekscytacji przepłynął po jego plecach, gdy uświadomił sobie, jak niewiele dzieli ich od przygotowania mikstury, jaka, odkąd pamiętał, wzbudzała w nim nieuchronną ciekawość i podsycała ambicję.
    - Zgadza się - dodał nagle półgłosem, podnosząc swój wzrok znad książki - co do każdego składnika. Przygotuję je, a sam początek uwarzenia pozostawię tobie - powiedział. Guildenstern mógł to uznać za przejaw żywionego szacunku - doceniał jego towarzystwo i nie chciał, aby samolubna arogancja i przeświadczenie, że może wszystko osiągnąć jedynie własnym nakładem, zniszczyły próbę stworzenia równie skomplikowanego wywaru. Uśmiechnął się,  sięgając równocześnie po składniki, aby je pogrupować. Każdy ze swoich ruchów weryfikował uprzednio z jasną, ścisłą instrukcją przyrządzania, tak, aby nie pomylić detali mogących przeważyć o sukcesie lub druzgocącej porażce. Wykształcenie alchemiczne nauczyło go szacunku i wielokrotnej kontroli będącej kluczem do osiągnięcia perfekcji. Każdą z dodanych ingrediencji należało sumiennie weryfikować, w przeciwnym razie opieranie się na dziecinnym, tak niedojrzałym przeświadczeniu, mogło skutkować więcej niż całkowicie bezużyteczną breją bulgoczącą ze wściekłością w kociołku.
    - W końcu jesteś tym bardziej doświadczonym alchemikiem. Kiedy ostatnio przyrządzałeś ten eliksir? - podczas pracy badawczej na instytucie, z własnych ambicji czy może dosyć niedawno ze względu na zlecenie? Zapytał z nieukrywanym zainteresowaniem, odwracając przez moment głowę w kierunku swego rozmówcy.


    Life's been so good
    to me Has it been good to you? Has it been everything That you expected it to be? Was it as good for you As it was good for me? And was it everything That it was all set up to be? Now is that gratitude? Or is it really love? Some kind of reality That fits just like a glove?
    Ślepcy
    Björn Guildenstern
    Björn Guildenstern
    https://midgard.forumpolish.com/t466-bjorn-guildenstern#1241https://midgard.forumpolish.com/t561-bjorn-guildenstern#1509https://midgard.forumpolish.com/t562-njordhttps://midgard.forumpolish.com/f116-bjorn-guildenstern


    Björn był zawsze tym, który nie mógł usiedzieć w miejscu. Jego ciekawość świata nie znała granic, a każda możliwa dziedzina wydawała się być dla niego fascynującym labiryntem wiedzy. Od dziecka zaczytywał się w książkach, zgłębiając różnorodne tematy od historii, przez nauki przyrodnicze, aż po alchemię. Choć jego ciekawość obejmowała szeroki zakres tematów, to zaskakująco długo unikał eksperymentowania z rzeczami uznawanymi za powszechnie nielegalne lub niebezpieczne. Po ukończeniu studiów, gdy otworzył własną pracownię i próbował zorientować się na rynku alchemicznym, poczuł, że nadszedł czas na bardziej śmiałe eksploracje. Zaczęły go intrygować eliksiry i substancje, które uchodziły za nielegalne lub kontrowersyjne. Björnowi zależało przede wszystkim na zrozumieniu, na odkryciu tajemnic natury i skutków tych substancji. Jego ciekawość była napędzana nie tylko przez żądzę wiedzy, ale także przez chęć zrozumienia świata wokół niego w sposób głębszy i bardziej kompleksowy. Nie bał się eksperymentować, lecz musiał szczególnie uważać, jeśli nie chciał się nikomu narazić — nie z każdym mógł się podzielić odkryciami.
    Spróbujmy — powiedział Björn z nieco większym przekonaniem w głosie, katem oka zerkając na Rovelstada. Choć Ørjan był jego dobrym znajomym, który podzielał jego zainteresowanie alchemią, to do końca nie wiedział, na ile mógł mu ufać przy warzeniu bardziej nielegalnych mikstur. Sannhet nie był zakazany — przynajmniej nie tak, jak inne eliksiry. Nie był jednak przeznaczony do codziennego użytku, choć w ostatnim czasie pojawiało się coraz więcej protestów, nawołujących do jego wycofania lub wpisania go na listę eliksirów nielegalnych. Był niebezpieczny i w niepowołanych rękach potrafił narobić wiele szkód, lecz w tym przypadku chodziło o coś innego: o sprawdzenie własnych umiejętności alchemicznych. — Dobrze, zajmij się składnikami — zgodził się na jego propozycję, przypominając sobie w międzyczasie recepturę i obserwując to, jak Ørjan radził sobie ze składnikami.
    Może i bardziej doświadczonym alchemikiem, ale warzenie Sannhet nie jest moją mocną stroną — przyznał szczerze Björn, po kolei wkładając składniki do wcześniej przygotowanego kociołka. Mimo że był pewien swoich umiejętności, to jednak zdawał sobie sprawę, że uwarzenie tego eliksiru było nie lada wyzwaniem dla niemal każdego alchemika. — Przyznam szczerze, że ostatnio na zlecenie, ale nie zdarza się to często. Odnoszę wrażenie, że przez to całe zamieszanie wokół Sannhet, które miało miejsce jakiś czas temu, mało kto ma odwagę o niego zapytać — zwrócił się do Rovelstada, jednocześnie licząc, że odpowie na to samo pytanie. — Ale nie jest to mój ulubiony eliksir do warzenia. Ostatnio wolę bardziej eksperymentować, a Sannhet wymaga jednak szczególnej precyzji.
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Björn Guildenstern' has done the following action : kości


    'k100' : 38



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.