:: Midgard :: Stare Miasto :: Plac Centralny
Cafe Kierkegaard
3 posters
Mistrz Gry
Cafe Kierkegaard Nie 13 Gru - 3:49
Cafe Kierkegaard
Cafe Kierkegaard została ulokowana w odrestaurowanym domu duńskiego filozofa i poety, który był jednym z bardziej znanych galdrów. Sama sala jest wysoka na kilka metrów i oświetlona rzędem złotych żyrandoli, a wykończono ją dębowymi zdobieniami, zachowując staromodny klimat. Lokal w bardzo kreatywny i niekonwencjonalny sposób łączy kuchnię duńską i francuską, zyskując silną pozycję wśród konkurencji w branży gastronomicznej. Na jednej ze ścian znajduje się ogromna, kunsztownie zdobiona szafa ze szklanymi drzwiczkami, w której leżą najsłynniejsze, wyselekcjonowane dzieła literatury skandynawskiej – w każdej chwili można tam podejść i wybrać dowolną pozycję. Cafe Kierkegaard cieszy się dużą popularnością, zwłaszcza wśród klanowiczów.
Einar Halvorsen
Re: Cafe Kierkegaard Sro 14 Sie - 0:17
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
19.07.2001
Dość często czuł się intruzem, nieproszonym gościem o sfałszowanym zaproszeniu, pełznącym, brudnym mieszańcem, który wygrzewał się w słońcu cudzej życzliwości; w oczach Villemo artystyczna kariera była spełnieniem marzeń, z kolei on sam z biegiem czasu postrzegał odnoszone sukcesy w charakterze przekleństwa, więzienia, którego zgryz prętów zaciskał się coraz silniej, miażdżąc go ciasnej klitce własnego ograniczenia, własnych kłamstw powtarzanych z oddaniem bogobojnej modlitwy. Cena, jaką sam musiał płacić i jaką płacili wszyscy podobni jemu, miała olbrzymią sumę rozłożoną w swoim okrucieństwie na wszystkie dekady życia, do momentu, aż nie rozpadnie się fasada zmyślnego, przedstawionego oszustwa. Nawet, gdy Ahlströmowie należeli do bardziej liberalnych klanów, wiedział, że nie objęliby go dalej mecenatem, gdyby do opinii publicznej dotarła umocniona wiadomość o jego pochodzeniu. Sytuacja wyglądałaby inaczej w przypadku innych genetyk, na które spoglądano przychylniejszym okiem; nawet okrutne niksy, stanowiące zgubę dla nierozważnych podróżników były postrzegane łagodniej niż potomkowie huldr oraz huldrekalli.
W lokalu zjawił się chwilę przed umówioną godziną, nie ryzykując spóźnienia; spotkania oczekiwał z przyjemną, narastającą w nim sumiennie ciekawością. Wiedział, że może przynieść dla niego przychylne zmiany, przynoszące im obustronne korzyści. W ostatnim czasie Freja Ahlström nie miała już tyle czasu, aby zajmować się swoim mecenatem w stopniu, w jakim zwykła poświęcać się do tej pory. Wyczuwał potrzebę zmian, wyczuwał ją intuicją.
- Dobrze cię widzieć, Edgarze - przywitał się z przyjacielem. Krawędzie ust ułożyły się w serdecznym, okazanym zupełnie szczerze uśmiechu. Ich zetknięcia nie przypominały napompowanych kurtuazją, zupełnie fałszywych rozmów, jakie niekiedy prowadził z przedstawicielami klanów. Pytania i odpowiedzi bywały grą, w której każdy starał się ulokować z najwłaściwszą wygodą, mówiąc najczęściej w blady i wygładzony sposób.
- Ucieszyłem się z twojego listu - nie wyolbrzymiał swoich odczuć; rzeczywiście ucieszył się, dostrzegając kopertę na powierzchni swojego parapetu, poznając znajome pismo i zagłębiając się w krótkie, chociaż przy tym treściwe akapity. Ucieszył się, że mogli odnowić swoją znajomość i dodatkowo pomyśleć nad możliwością współpracy.
- Wracając do naszego ostatniego spotkania - zaczął - słyszałem, że Nationaltheatret dobrze się powodzi. Borg korzysta ze swojego rozgłosu i pracuje nad kolejnym przedstawieniem - zagaił na początku zupełnie niezobowiązująco, wiedząc, że wyjście z inicjatywą obarczoną przesadną pewnością siebie byłoby znacznym nietaktem. Na początku, tak jak przy wszystkich sytuacjach, jeszcze się poznawali, na nowo badając grunty swojej znajomości. Mógł nie być przesadnie skromny, jednak znał swoje miejsce i nie wykraczał poza jego obszar. Był w zupełności świadomy, w jak dużym stopniu pozostawał zależny od możnej części społeczeństwa, od obdarzonych historią, szanowanych nazwisk, które łaskawie przygarnęły go pod swoje skrzydła, pozwalając mu tworzyć, pozwalając malować ich portrety za które pozostawali skłonni zapłacić słoną sumę tylko dlatego, aby zlecenie zamówienia podobnego obrazu nie było osiągalne dla wszystkich. Ponowne, huczne otwarcie teatru było nie tylko sukcesem Ahlströmów, co również sukcesem całego Przymierza Środka, sprawującego pieczę nad ostatnimi, wystawnymi wydarzeniami w świecie midgardziej sztuki.
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Edgar Oldenburg
Re: Cafe Kierkegaard Sob 9 Lis - 12:23
Edgar OldenburgWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Aarhus, Dania
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : bogaty
Zawód : aspirujący polityk, starszy urzędnik w Stortingu w Departamencie ds. Dziedzictwa Kulturowego, mecenas sztuki
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : jeleń
Atuty : złotousty (I), obrońca (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 15 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 20 / wiedza ogólna: 20
Edgar chciał spotkać się z Einarem już od dłuższego czasu. Od momentu Teatralnej Gali, która okazała się niemałym sukcesem, nieustannie myślał o ponownym spotkaniu. Od tamtego czasu próbował nawiązać z nim kontakt, lecz natłok obowiązków sprawił, że znalezienie odpowiedniego terminu stało się niemal niemożliwe. Halvorsen w jego oczach był utalentowanym malarzem, którego prace zasługiwały na jeszcze większy rozgłos i uznanie niż dotychczas. Nic dziwnego, że w Oldenburgu z czasem narodziło się w nim pragnienie, by pomóc mu w zdobyciu należnej sławy. Wierzył, że dzięki odpowiednim kontaktom i wsparciu finansowemu, Einar mógłby dotrzeć do szerszego grona odbiorców i zająć należne mu miejsce wśród najwybitniejszych artystów ich czasów. Nie miał jednak pewności, czy Einar rzeczywiście potrzebuje takiego wsparcia. Ich znajomość, choć pełna szczerej serdeczności i przyjaźni, była na tyle powierzchowna, że nie znał jego osobistych ambicji ani planów na przyszłość. Nie wiedział, czy Halvorsen w ogóle przyjmie propozycję mecenatu, czy może woli pozostać niezależnym artystą, który na co dzień samodzielnie kształtuje swoją karierę zawodową.
W końcu udało mu się znaleźć chwilę wytchnienia, choć nie było to łatwe – liczne spotkania i narady w Stortingu pochłaniały większość jego dnia. Obowiązki zawodowe, niezliczone dyskusje, plany reform i debaty nad nowymi ustawami zajmowały każdą wolną chwilę, a kalendarz zdawał się nie mieć końca. Mimo to myśl o spotkaniu z Einarem nie dawała mu spokoju — odkładał je już stanowczo zbyt długo, ciągle usprawiedliwiając się brakiem czasu. Z każdym dniem czuł coraz większą presję, wiedząc, że zbyt długie zwlekanie może spowodować, że straci swoją szansę. Co więcej, słyszał o tym, że jego kuzynka, Freja Ahlström, nie miała już tyle czasu, by zajmować się mecenatem, co wcześniej. Jej rosnące zobowiązania zawodowe i rodzinne sprawiły, że jej rola w wspieraniu nowych inicjatyw artystycznych i kulturalnych stopniowo malała. Czuł, że musi wykorzystać tę szansę, zanim będzie za późno, dlatego ucieszył się, gdy Einar odpisał pozytywnie na jego list, proponując spotkanie w Cafe Kierkegaard, gdzie czekał na niego, jak się okazało, już przed umówionym czasem.
— Ciebie również dobrze widzieć, Einarze — przywitał się z nim w przyjacielskim geście. — Wybacz, że tak późno. Wierz mi, planowałem zobaczyć się z tobą wcześniej, ale zbyt wiele się działo — dodał Edgar, po czym zajął miejsce naprzeciwko przy drewnianym stoliku, starając się zapanować nad oddechem. Ostatnie tygodnie były intensywne, a każda chwila wytchnienia zdawała się być na wagę złota. — Och, tak, Nationaltheatret wreszcie zyskuje zasłużony rozgłos — kontynuował Edgar, nawiązując jednocześnie do tematu ich ostatniego spotkania. — I to prawda, Borgowi powodzi się całkiem nieźle, ale wcale się nie dziwię. Zawsze był pełen pasji i wiedział, jak przyciągnąć publiczność i zainteresowanie mediów — dodał, patrząc na Halvorsena z uśmiechem. — A tobie, Einarze? Jak się ostatnio powodzi? — zapytał na początek, przeglądając w międzyczasie menu, by zamówić coś do picia.
W końcu udało mu się znaleźć chwilę wytchnienia, choć nie było to łatwe – liczne spotkania i narady w Stortingu pochłaniały większość jego dnia. Obowiązki zawodowe, niezliczone dyskusje, plany reform i debaty nad nowymi ustawami zajmowały każdą wolną chwilę, a kalendarz zdawał się nie mieć końca. Mimo to myśl o spotkaniu z Einarem nie dawała mu spokoju — odkładał je już stanowczo zbyt długo, ciągle usprawiedliwiając się brakiem czasu. Z każdym dniem czuł coraz większą presję, wiedząc, że zbyt długie zwlekanie może spowodować, że straci swoją szansę. Co więcej, słyszał o tym, że jego kuzynka, Freja Ahlström, nie miała już tyle czasu, by zajmować się mecenatem, co wcześniej. Jej rosnące zobowiązania zawodowe i rodzinne sprawiły, że jej rola w wspieraniu nowych inicjatyw artystycznych i kulturalnych stopniowo malała. Czuł, że musi wykorzystać tę szansę, zanim będzie za późno, dlatego ucieszył się, gdy Einar odpisał pozytywnie na jego list, proponując spotkanie w Cafe Kierkegaard, gdzie czekał na niego, jak się okazało, już przed umówionym czasem.
— Ciebie również dobrze widzieć, Einarze — przywitał się z nim w przyjacielskim geście. — Wybacz, że tak późno. Wierz mi, planowałem zobaczyć się z tobą wcześniej, ale zbyt wiele się działo — dodał Edgar, po czym zajął miejsce naprzeciwko przy drewnianym stoliku, starając się zapanować nad oddechem. Ostatnie tygodnie były intensywne, a każda chwila wytchnienia zdawała się być na wagę złota. — Och, tak, Nationaltheatret wreszcie zyskuje zasłużony rozgłos — kontynuował Edgar, nawiązując jednocześnie do tematu ich ostatniego spotkania. — I to prawda, Borgowi powodzi się całkiem nieźle, ale wcale się nie dziwię. Zawsze był pełen pasji i wiedział, jak przyciągnąć publiczność i zainteresowanie mediów — dodał, patrząc na Halvorsena z uśmiechem. — A tobie, Einarze? Jak się ostatnio powodzi? — zapytał na początek, przeglądając w międzyczasie menu, by zamówić coś do picia.