Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Edgar Oldenburg

    2 posters
    Widzący
    Edgar Oldenburg
    Edgar Oldenburg
    https://midgard.forumpolish.com/t3515-edgar-oldenburg#35335https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Edgar Oldenburg
    Miejsce urodzenia
    Aarhus, Dania
    Data urodzenia
    06.06.1970
    Nazwisko matki
    Ahlström
    Status majątkowy
    bogaty
    Stan cywilny
    wdowiec
    Stopień wtajemniczenia
    III
    Zawód
    aspirujący polityk, starszy urzędnik w Stortingu w Departamencie ds. Dziedzictwa Kulturowego, mecenas sztuki
    Totem
    kruk
    Wizerunek
    Simone Bredariol

    My, Oldenburgowie, nie mamy szczęścia do kobiet.

    Jonna

    Pamiętam ją, jakby to było wczoraj. Moją matkę. Na drewnianych deskach Midgard Opera & Ballett. Jej szanowane nazwisko krążyło wśród entuzjastów sztuki jako symbol nieosiągalnego piękna dźwięku. Wszyscy mówili, że to Jonna Ahlström, później Oldenburg, była najwybitniejszą śpiewaczką operową młodego pokolenia. Wesele Figara, w którym wcieliła się w postać Zuzanny; nieukończona opera Turandot, gdzie jej sopranowy głos doskonale oddawał ton księżniczki, niezapomniana rola Małgorzaty w Fauście czy wreszcie szekspirowski Makbet i jej demoniczna kreacja Lady Makbet — wszystkie te przedstawienia zdobyły pozytywne recenzje od krytyków. Każde z nich było jak magiczna opowieść, rozkwitająca na scenie i przenosząca publiczność w inny wymiar sztuki. Jej głos, jak mistyczna symfonia, oplatał widzów, wprowadzając ich w świat emocji i marzeń. Na deskach opery Jonna była niczym ptak wolności, unoszący się nad falami dźwięku, nieuchwytna i jednocześnie dotykająca serc słuchaczy. Kochali i uwielbiali ją wszyscy — w tym mój ojciec Wilhelm, nawet jeśli ich małżeństwo zostało od początku do końca ukartowane. Zaaranżowany sojusz zamienił się jednak z czasem w prawdziwą miłość, o której rozpisywały się wszystkie najważniejsze magiczne media. A przynajmniej to ja w taki sposób lubiłem myśleć o ich relacji.

    Carmen

    Owocem miłości Jonny i Wilhelma byliśmy my. Ja, Edgar, dostałem imię po słynnej operze Giacoma Pucciniego, w której moja matka grała w latach młodości Fidelię, i urodzona kilka minut później Carmen, nazwana na cześć sztuki Georgesa Bizeta. Jonna pragnęła, byśmy odziedziczyli nie tylko jej miłość do muzyki operowej, ale także nosili w sobie jej pasję i piękno, które ukształtowały jej życie artystyczne. Carmen nie miała jednak tyle szczęścia, co ja — była jednym z tych niechlubnych przypadków, u której uaktywniły się niestabilne geny naszej rodziny: aberracje magiczne. Choć nasza relacja nigdy nie należała do najłatwiejszych, to łączyło nas jedno: podziw dla wiecznie nieobecnej matki. Pamiętam jej częste wyjazdy, nieobecność w kluczowych momentach życia rodzinnego i kłótnie z ojcem, który zostawał w domu podczas jej światowego tournée. To Wilhelm był zawsze przy nas, choć nigdy go nie docenialiśmy, z tęsknotą czekając na matkę. Nie było jej, gdy szliśmy z Carmen po raz pierwszy do Laguz; gdy odbieraliśmy dyplomy za osiągnięcia w nauce; gdy obchodziliśmy bez niej kolejne urodziny. Ale to nie było ważne — liczyły się momenty, w których wracała do domu, przywożąc nam prezenty z zagranicy. Nie była gwiazdą światowej klasy, lecz matką i sercem naszego domu. Taką ja chciałem ją zapamiętać.

    Dydona

    Kiedy Jonna nie podróżowała, Wilhelm zawsze przychodził na jej występy w Midgardzie, cierpliwie czekając w wykupionej przez niego loży. Z czasem zabierał też nas — Carmen zawsze siadała po prawej stronie, a ja po lewej, choć nigdy nie potrafiłem usiedzieć długo na miejscu. Później biegliśmy na scenę i wręczaliśmy jej piękny bukiet kwiatów, a mama ściskała nas mocno. Ale tamtego wieczoru, z którego pamiętam tylko krzyki, ostatecznie nie wybraliśmy się do opery — zostaliśmy z ojcem w Aarhus. Na jej deskach wystawiano wtedy Dydonę i Eneasza, gdzie moja matka, po rocznym tournée po całym świecie, miała zadebiutować w roli królowej Kartaginy. Sztuka jednak nigdy nie została dokończona — budynek Midgard Opera & Ballett spłonął w dniu Wielkiego Pożaru, a Jonna wraz z nim. Umarła w miejscu, które kochała najbardziej — być może nawet bardziej niż naszą rodzinę. Światła sceny były jej drugim domem, a teatralne kurtyny stanowiły bramy do świata, gdzie zjednywała serca publiczności swoim niezwykłym talentem. Nawet teraz, gdy przechadzam się po miejscu, w którym kiedyś mieścił się budynek opery, czuję, jak dźwięki ostatniego aktu unoszą się w powietrzu, jakby matka wciąż była obecna. Od tego momentu zmieniło się wszystko — w tym mój ojciec.

    Bylgja

    Tragiczna śmierć Jonny, która z czasem stała się tematem tabu, sprawiła, że Wilhelm przestał być tym samym spolegliwym, milczącym ojcem, co kiedyś. Obiecał sobie, że wychowa nas żelazną ręką i nie pozwoli nam na żadne ustępstwa w życiowych wyborach. Przelewał na mnie i Carmen swoje ambicje, ale ja nie chciałem ich spełniać, nie potrafiłem bowiem uporać się z przeszłością. To Bylgja otworzyła mi oczy, nakłaniając mnie do kontynuowania klanowej tradycji i wspinania się po szczeblach kariery politycznej. Dzięki niej odkryłem moje powołanie — politologię na Tiwaz łączyłem jednocześnie z kulturoznawstwem magicznym na Ansuz, by w niedalekiej przyszłości pójść śladami Oldenburgów i dostać się do Stortingu. Jej wpływ był jak iskra, która zapaliła we mnie pragnienie osiągnięć, nie tylko dla samego siebie, ale także dla niej. Kochałem Bylgję, a może tylko mi się tak mylnie wydawało — znałem ją przecież od dziecka, nawet jeśli nasze rodziny stały po dwóch różnych stronach barykady. Potencjalne małżeństwo między Oldenburgami i Guildensternami było dla mnie wówczas tylko kwestią czasu, lecz Bylgja, ku mojemu rozczarowaniu, nigdy nie widziała we mnie męża i odrzuciła moje zaręczyny. Z czasem wyszła za Hallströma, a ja za Josefine Rosenkrantz.

    Josefine

    Josefine Rosenkrantz poznałem jeszcze w trakcie studiów, podczas jednej z manifestacji politycznych organizowanych na naszym kampusie uniwersyteckim. Choć wiedzieliśmy o swoim istnieniu z salonów towarzyskich, to dopiero wtedy zwróciłem na nią po raz pierwszy uwagę. Była inna od Bylgji. Mimo że na pozór wyglądała jak delikatny kwiat, swoją niewinnością i pięknem przypominała bowiem legendarną Rosę Danicę, tak tkwiła w niej pewna tajemnica, która mnie zaintrygowała. Nasza znajomość rozwijała się stopniowo — razem z nią poszerzałem nowe horyzonty, zainteresowałem się jeszcze bardziej losem śniących i osób znajdujących się na marginesie społecznym. Jej wpływ na mnie był znaczący — to ona zdeterminowała moje późniejsze wybory. Tam, gdzie Bylgja zaszczepiła we mnie iskrę, Josefine zamieniła ją w ogień, inspirując mnie do aktywności  politycznej i społecznej. Po ukończeniu studiów znalazłem pracę w Stortingu, angażując się w politykę, działalność charytatywną, jak i w mecenat. Oświadczyłem się też Josefine, a ona z radością przyjęła pierścionek, co później zaowocowało skromnym ślubem. Niedane było nam jednak długo nacieszyć się szczęściem małżeńskim — Josefine nieoczekiwanie zmarła w trakcie porodu, ostatnim tchnieniem wydając na świat Florię.


    Floria

    Jej imię, ukłon w stronę dziedzictwa Rosekrantzów i operowej tradycji mojej matki — na cześć Tosci Giacoma Pucciniego, było ostatnim życzeniem mojej żony. Mimo upływu lat od śmierci Josefine i Jonny, moje myśli wciąż tkwią w zakamarkach przeszłości. Czas, jak nurt rzeki, płynie nieubłaganie, jednak głupie serce wciąż powraca do tych chwil. Świat wokół mnie się zmienia, ale dla mnie te straty pozostają jak cienie unoszące się nad codziennym życiem. Pomimo coraz większej aktywności politycznej-społecznej, w tym w Fundacji „Równość”, awansu w Departamencie ds. Dziedzictwa Kulturowego, rosnących ambicji i tego, że ostatnio znalazłem się w gronie obiecujących polityków młodego pokolenia, to zostałem z tym sam — a ze mną moja córka. Floria za kilka miesięcy kończy siedem lat i niedługo pójdzie po raz pierwszy do szkoły. Kocham ją całym swoim sercem, lecz w jej oczach widzę cechy kobiet, które kiedyś szczerze kochałem. Głos i wdzięk, tak jakby niesione z dalekiej przeszłości, odziedziczyła po nigdzie niepoznanej babce Jonnie, w jej charakterze przeplata się siła i zadziorność Carmen, a w wyglądzie widać tak dobrze znaną mi zieleń oczu Josefine. Boję się, jaki scenariusz już przygotowały dla niej kapryśne Norny. Bo kobiety w naszej rodzinie nie mają szczęścia.

    Albo to my, Oldenburgowie, jesteśmy przeklęci.

    Widzący
    Edgar Oldenburg
    Edgar Oldenburg
    https://midgard.forumpolish.com/t3515-edgar-oldenburg#35335https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta rozwoju

    Informacje ogólne

    Wzrost
    185 cm
    Waga
    77 kg
    Kolor oczu
    niebieskie
    Kolor włosów
    brązowe
    Znaki szczególne
    brak
    Genetyka
    brak
    Umiejętność
    brak
    Stan zdrowia
    zdrowy


    Statystyki

    Wiedza o śniących
    II
    Reputacja
    31
    Rozpoznawalność
    51
    Stronnictwo
    10
    Alchemia
    5
    Magia użytkowa
    15
    Magia lecznicza
    5
    Magia natury
    5
    Magia runiczna
    5
    Magia zakazana
    0
    Magia przemiany
    5
    Magia twórcza
    5
    Sprawność fizyczna
    15
    Charyzma
    20
    Wiedza ogólna
    20


    Atuty

    Złotousty (I)
    +3 do rzutu kością na dowolne czynności związane z charyzmą.
    obrońca (II)
    +7 do rzutu kością na dowolne zaklęcia defensywne.


    Ekwipunek

    Złotousty sygnet
    Raz w fabularnym miesiącu pozwala na krytyczny sukces w zakresie przykuwania uwagi i perswazji (obejmuje czynności takie jak skupienie uwagi tłumu, przekonanie dowolnej osoby do swojej racji). Stały bonus +2 pkt do spostrzegawczości.
    Przedmiot
    opis przedmiotu


    Aktualizacje

    17.03.2024
    uzyskanie +1 punktu do reputacji i +1 punktu do rozpoznawalności
    Data
    aktualizacja

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta zaakceptowana
    Pomimo wciąż dość młodego wieku przeżyłeś już wiele strat: niespodziewana śmierć matki i tragiczne odejście twojej żony, Josefine, z pewnością odcisnęły na tobie trwałe piętna. Widzę, że nie ustajesz jednak w swoich ambicjach, stając się aspirującym, coraz to donośniejszym głosem w galdryjskiej polityce, angażując się ponadto w działalność społeczną i roztaczaną opiekę mecenatu. Pozostaje mi życzyć ci jedynie dalszych sukcesów – o które zresztą, jak wierzę, zdołasz sam doskonale zadbać.  


    Prezent

    W prezencie na początek rozgrywki powierzam ci złotousty sygnet, który otrzymałeś od jednego z krewnych jako prezent ślubny. Stanowi on nie tylko ujmujący element biżuterii – raz w fabularnym miesiącu pozwoli ci na krytyczny sukces w zakresie przykuwania uwagi i perswazji (obejmuje czynności takie jak skupienie uwagi tłumu, przekonanie dowolnej osoby do swojej racji). Oprócz tego, przedmiot ten gwarantuje ci stały bonus +2 punktów do spostrzegawczości, tak długo, jak nosisz go w swoim ekwipunku.


    Podsumowanie

    Punkty doświadczenia na start
    700 PD (karta postaci)
    Osoba sprawdzająca
    Einar Halvorsen

    Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz pierwsze punkty doświadczenia na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie należy obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową, za co przysługują ci kolejne punkty, po które możesz zgłosić się w aktualizacji rozwoju postaci. Prosimy także o wpisanie się do spisu absolwentów, jak i instytucji i profesji w celu uzupełnienia dodatkowych informacji o postaci. Powodzenia na fabule!




    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.