Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Petty

    2 posters
    Gość
    Anonymous


    PETTY
    Wiewiórka młoda, żywiołowa i głośna (zupełne przeciwieństwo Viljama), która swoje imię zawdzięcza przekonaniom właściciela, jakoby wybór imienia dla roznosiciela poczty był po prostu czymś małostkowym, niezbyt ważnym. Viljam nie wyprowadza jednak ludzi z błędu, gdy zakładają, że imię pochodzi od drobnej postury wiewiórki.
    Gość
    Anonymous



    02.12.2000

    Szanowny Nieznajomy,

    Długo zastanawiałam się nad tym czy w ogóle powinnam jakkolwiek odpisywać na ten wysoce intymny list. Na początku powinnam jednak przeprosić, nim przeczytałam do kogo został zaadresowany z roztargnienia zajrzałam do jego treści. Nie chciałam być niegrzeczna, proszę mi wybaczyć moje roztargnienie i przepracowanie. Zwykle bywam o wiele bardziej... spostrzegawcza.

    Jestem ostatnią osobą do udzielania rad, zwłaszcza tych o które nikt nie prosił. Mam nadzieję, że sprawy potoczą się po Pańskiej myśli i wszystko zostanie na spokojnie wyjaśnione. Nadal mam wątpliwości czy powinnam się odzywać, ale przelanie tych kilku zdań na papier do kompletnego nieznajomego jest zaskakująco kojące.

    P.S. Załączam Pański list, mając nadzieję, że tym razem szczęśliwie trafi do właściwej osoby.

    Życzliwa Powierniczka
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    9 grudnia 2000 roku niespłoszona zimnem wiewiórka przyniosła na Twój parapet brązową kopertę, w której znaleźć można było bilecik wstępu na wernisaż oraz składaną na trzy broszurkę na jego temat. Jeśli podejrzewasz, że zaproszenie nie zostało wysłane z życzenia właściciela galerii lub któregoś z jej pracowników, możesz mieć pewność, że na listę gości wpisał Cię dobry znajomy.

    Petty 6wRz5hN

    Petty 8znvXG2h
    Petty VEkaurL
    Gość
    Anonymous



    07.12.2000

    Szanowny panie Hallström,

    Podejrzewam, że mógł się Pan nie spodziewać kolejnego listu i mam nadzieję, że nie przekraczam żadnych granic. Co Pan zdecyduje się zrobić z moim listem należy tylko i wyłącznie do Pana. Proszę nie pytać dlaczego zdecydowałam się ponownie napisać, ponieważ nie potrafiłabym znaleźć odpowiedzi na to pytanie. I choć minęło kilka dni, pusta papeteria i przybory pisarskie same mnie znalazły.

    Proszę się nie gniewać na Petty, podejrzewam że ze względu na panujące warunki atmosferyczne mogła poczuć się zagubiona. Większość zwierząt jest wyjątkowo przewrażliwiona i nie zachowują się zgodnie ze schematem. Następnym razem przygotuję dla niej miseczkę z orzechami, o ile jeszcze do mnie zawita.

    Mam nadzieję, że nie będzie Pan dla siebie tak surowy. Pomyłki się zdarzają, zwłaszcza gdy człowiek przechodzi trudny okres. Wina, o ile można doszukiwać się jej w tym nieszczęśliwym i przypadkowym wydarzeniu, powinna również spocząć na mnie. Nadal bardzo mi przykro, że sięgnęłam do treści tak intymnego listu. Nie potrafię sobie co może Pan teraz przechodzić i jedyne czym mogę w tej chwili służyć, to odrobina dobrego słowa na papierze.

    P.S. Jeżeli mielibyśmy przyjemność wymienić się jeszcze więcej niż jednym listem, to proszę zwracać się do mnie imiennie. Nie przywykłam do tak oficjalnej formy. Na imię mam Lofn.

    Lofn Völsung
    Gość
    Anonymous



    09.12.2000

    Szanowny Viljamie,

    Prawdę mówiąc nie pamiętam kiedy ostatnio pisałam jakikolwiek list... Z początku bardzo się zdziwiłam, gdy w ogóle otrzymałam jakikolwiek, a gdy usiadłam do krótkiego odpisu... sama byłam zdziwiona jak odprężająca potrafi być ta czynność. Samo pisanie nie daje ukojenia, gdy równie dobrze mogłabym pisać długie listy zakupów czy obowiązków, ale wciąż nie byłoby to samo!
    Cień wytchnienia, być może. Gdy całe dnie zatracam się w pracy, wracam do pustego domu tylko po to by się położyć spać i tak wygląda każdy dzień, to ta drobna odmiana, niby namiastka rozmowy wydaje się kojąca.

    Zapewne zależy od osoby. W moim życiu przewinęło się tyle rozmaitych ludzi, że wiem jak różni potrafimy być. Dla jednych dotyk będzie jak potrzeba oddychania, a dla innych znacznie mniej ważny. Nie pamiętam kto mi o tym opowiadał, ale ponoć można wyróżnić pięć języków miłości, a jednym z nich jest właśnie dotyk, który można definiować jako potrzebę otrzymywania bliskości od innych lub chęć okazywania uczuć za jego pomocą. Bardzo ciekawa wydaje mi się ta teoria i coś czuję, że moim językiem miłości mógłby być dotyk, którym obdarowuję najbliższych...

    Czy to dziwne, że tak się otwieram przed nieznajomą mi osobą? Sama nie wiem dlaczego na papierze jestem tak wylewna i potrafię nieznajomemu opowiadać o czymś, o czym nie wie mój najbliższy przyjaciel.

    Proszę powiedz, gdy moje zachowanie będzie niestosowne. Wiem, że i na żywo bywam bardzo... bezpośrednią osobą, która rzadko wpisuje się w konwenanse, ale teraz chyba przekroczyłam i własne granice.

    Życzę udanej podróży i ślę listowną otuchę. Mam nadzieję, że w podróży uświadomisz sobie, że spotkanie wcale nie powinno być takie straszne jak mogłoby się wydawać. Znasz osobę, z którą się spotkasz i nawet jeżeli temat jest trudny, to jutro też jest dzień. A potem następny i następny. Żyjąc dzień po dniu łatwiej wyjść z ciążących nam spraw.

    P.S. Nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie dodała. Mam nadzieję, że Petty nie zgubi małej niespodzianki, to dla odwagi i na szczęści, taki mini talizman.
    Powodzenia!


    Lofn Völsung


    Pakunek - Petty oprócz listu przyniosła małe zawiniątko przywiązane czarną wstążką do jej szyi. W pakunku znajdował się talizman - miękkie gałązki nagięte do woli Lofn w kształt symbolu Odyna z wplecionymi w nie listkami paproci i kwiatów wrzosu.
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Gleðileg jól!

    W pobliżu twojego domu pojawił się świąteczny koziołek, julbock. W chwili, gdy spałeś, pozostawił pod twoją choinką prezent. Na dostrzeżonym pakunku mogłeś odnaleźć podpis.
    Sentyment jest pewną formą uzależnienia. E.
    Podarkiem okazał się: zdobiona papierośnica.
    Gość
    Anonymous



    14.12.2000

    Viljamie,

    Nie spodziewałam się jak bardzo potrzebowałam tego, by jednak przejść tak po prostu do codziennej formy adresowania się nawzajem. Aż do teraz nie zdawałam sobie sprawy jak ciążyło mi dodawanie tych pustych formułek, które choć kurtuazyjne i przyjemne obecnie przypominały uprzejmą wydmuszkę i naciągane brzydkie kłamstwo. Poczułam się jak oszustka, gdy rutynowo podpisywałam w ten sposób list, choć od lat pisałam w ten sposób, bo tak wypada, a przecież w jakiś sposób jest to być może i krzywdzące dla Ciebie? Nie wiem, być może za bardzo filozofuję… Czasem nachodzą mnie takie dziwne rozmyślenia, choć przeważnie skupiam się na odczuwaniu i intuicji, by ta mnie prowadziła podczas pracy.

    Chętnie zabrnę razem z tobą w te odległe i niezbadane tematy, aczkolwiek na wstępie uprzedzę, że nie jestem najlepszym przykładem jeżeli chodzi o intymne relacje. Nie wiem czy stworzyłam choć jeden dobrze funkcjonujący, zdrowy związek…

    Podejrzewam, że nieco inaczej postrzegamy bliskość i cielesność, nawet jeżeli wspominasz o jej potrzebie, natomiast kilka zdań dalej pada słowo tradycjonalista. Proszę nie zrozum mnie źle, po prostu wiem, że możemy patrzeć na te same rzeczy w zupełnie inny sposób. Mój dotyk i potrzeba bliskości, a raczej okazywania emocji w ten sposób mogłaby być dla Ciebie… gorsząca? Nawet nie wiem na którym biegunie tradycjonalizmu stoisz. Osobiście nie wierzę we wstrzemięźliwość przedmałżeńską uważając, że połączenie cielesne jest równie ważne co kompatybilność dusz i umysłów.

    I tak często dotykam osoby dla mnie ważne w sposób, który dla mnie jest naturalny, często pozbawiony intymnego, a raczej buduarowego kontekstu, wypełniony uczuciami, choć publicznie może wydawać się zbyt bezpośredni i nie na miejscu. Nigdy jednak nie byłam prymuską, jeżeli chodzi o przestrzeganie zasad. Na szczęście mój najdroższy przyjaciel to rozumie, trudniej jednak jest, gdy przebywamy w miejscu publicznym, gdy powinnam się wstrzymywać od niejednoznacznych gestów, które nie wypadają niezamężnej kobiecie.

    Próbuję sobie przypomnieć jak to działa i dotarło do mnie, że przeważnie działam instynktownie, nawet nie zastanawiając się nad tym i dopiero, gdy kogoś dotknę orientuję się, że to zrobiłam. Przez to często mieszałam się w burzliwe, krótkie romanse, z których nie jestem dumna, ale przeszłości niestety nie zmienię. Mam nadzieję, że nie zniechęci Cię moje wyznanie do dalszego pisania.

    Uważam, że branie odpowiedzialności jest bardzo odważne i godne szacunku, choć również zależy od kontekstu. Czy bierzesz na siebie wszystko nawet jeżeli nie zawiniłeś? Wtedy byłoby mi przykro, że obarczasz siebie czymś, co do Ciebie nie należy. Czy wróciłeś z Paryża z lżejszym sercem? Obyś uzyskał to czego pragnąłeś od tej podróży, zapewne wiele Cię kosztowała.

    Lofn Völsung.
    Gość
    Anonymous



    16.12.2000

    Szanowny Panie Hallström,

    na wstępie pragnę Panu serdecznie podziękować za ratunek w Błękitnej Sali i przeprosić raz jeszcze za moje naganne zachowanie. Nie powinienem w moim stanie przekraczać nawet progu Galerii i wielce ubolewam nad tym, co zaszło. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie i wielce ubolewam nad tym, co zaszło. Pozostaje żywić mi jedynie nadzieję, że Pańska troskliwa reakcja nie zostanie omylnie zinterpretowana przez ewentualnych obserwujących, a w efekcie nie stanie się obiektem plotek, rzutujących na pańską reputację (proszę wybaczyć mi moje zakrawające o paranoję obawy).

    Widziałem Pana na wernisażu panny Helvig (wspaniałe prace, prawda? Bałem się jednak przyglądać im dłużej, aby nie powtórzyła się sytuacja sprzed kilku dni; zdawały się takie realistyczne, nęcące, niczym portale do innego świata, nie uważa Pan?), jednakże uznałem za niestosowne zawracanie Panu głowy w tej sytuacji. Okoliczności zresztą prędko wymusiły na mnie opuszczenie części oficjalnej wystawy.

    Chciałbym się Panu jakoś odwdzięczyć za pomoc z opanowaniem ataku paniki, w związku z czym zapraszam Pana na kolację w wybranym przez Pana miejscu. Proszę nie dać się długo namawiać.

    Z poważaniem,
    Viktor Vårvik
    Gość
    Anonymous



    16.12.2000

    Viljamie,

    Zajmuję się zaopatrywaniem różnych kupców i alchemików w potrzebne im rozmaite ingrediencje, czy to pozyskiwane z flory, czy fauny. Jestem łowczynią, która większość swojego czasu spędza z naturą. Nie wiem czy każdy łowca pracuje tak jak ja, ale odkąd pamiętam zawsze czułam swego rodzaju związanie z naturą, do której mnie ciągnęło. Stąd ta intuicja, która niemal zawsze się sprawdza, a już zwłaszcza przy tropieniu, więcej [i]czuję[/]i] niż logicznie analizuję.

    Szczerze mówiąc… pisząc właściwie, w inny sposób postrzegam tradycjonalistów, być może nie jesteś przedstawicielem tego nurtu z podobnymi przemyśleniami? Prędzej zakładałabym, że osoba o takich poglądach będzie obstawać przy czystości małżeńskiej zwłaszcza zachowanej przez kobietę, tak jak było to od stuleci, ale porzućmy ten temat.

    Natomiast w kwestii dotyku nie mam najmniejszego problemu, by go kontynuować. Jeżeli cokolwiek Cię zaintrygowało, to proszę śmiało pytaj. Nie czuję się z tym skrępowana i już nie raz dostałam łatkę kobiety lekkich obyczajów, ale nie czuję się z tym gorsza w świetle poczynań mężczyzn. Czemu miałabym być inaczej traktowana, skoro jesteśmy równi?

    Wybacz.

    Chyba odezwała się we mnie dawna buntowniczka, która nie przepada za niedorzecznymi nierównościami i zbyt mocnym patriarchatem. Pomimo mojego małego wzburzenia nadal uważam, że możesz spokojnie pytać, akurat temat dotyku jest dla mnie przyjemny i chętnie o nim opowiem, jeżeli dalej Cię ciekawi.

    Nie wydaje mi się, choć zdarza mi się polegać na moim najbliższym przyjacielu, aczkolwiek uważam się za bardzo silną osobę i preferuję sama zajmować się swoimi zobowiązaniami, prędzej mój przyjaciel wymusza na mnie skorzystanie z jego pomocy. I mam wrażenie, że podobnie do Ciebie Viljamie, prawdopodobnie pozwalam innym się odrobinę wykorzystywać i być dla nich jak tarcza.

    Nie spodziewałam się takich emocji w tym liście, sama jestem zdziwiona tym, jak i faktem, że zdecydowałam się zostawić to w takiej formie, a nie napisać kolejnego, bardziej... dyplomatycznego.

    Lofn Völsung
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Gleðileg jól!

    W pobliżu twojego domu pojawił się świąteczny koziołek, julbock. W chwili, gdy spałeś, pozostawił pod twoją choinką prezent. Na dostrzeżonym pakunku mogłeś odnaleźć podpis:
    Dziękuję Ci z całego swego serca za pamięć i Twoją niczym niezachwianą troskę i zrozumienie, Viljamie. Niech Jul przyniesie Ci spokój i wytchnienie, niech żyje własnym pięknem rozświetlając najciemniejsze zakątki głębin ducha. Szczęśliwych, kojących, przeżytych w zgodzie ze światem i z sobą samym. Lykke Ronneberg.
    Podarkiem okazała się: śnieżna lampka.
    Gość
    Anonymous



    19.12.2000

    Viljamie,

    Przez wiele lat towarzyszył mi w pracy przede wszystkim rozsądek, którym lubiłam się wysługiwać, a wszystko co się nie zgadzało tłumaczyłam w logiczny sposób, byle coś co nie powinno mieć sensu zaczęło go nabierać. Kiedy byłam w Gl. Kiedyś rozumiałam Cię o wiele bardziej, sądząc, że wyważone słowa są zawsze na miejscu, choć po "pracy" byłam bardziej swobodna niż podczas niej. Natomiast dopiero od niedawna tak naprawdę w pełni jestem sobą. Odkryłam, że przez długie lata tłamsiłam i dusiłam samą siebie, więc być może po części odpowiedziałam na twoje zapytanie?

    Jestem zdania, że równowaga jest przeważnie najlepszym wyjściem i podążanie za tym co się czuje. Jakkolwiek abstrakcyjnie to brzmi. Niemniej jednak odkąd kieruję się tą zasadą, to podejmuję najlepsze decyzje. Załóżmy, że czujesz, że w pracy powinieneś być opanowany, więc tak postępujesz, ale że już na spotkaniu towarzyskim pozwalasz się sobie wyzwolić z okowów sztywnej maniery. Mniej więcej tak to powinno działać.
    Zawsze mnie cieszy, gdy ludzie wykonują swój zawód z pasją, zaangażowaniem i spełnieniem. Wydaje mi się, że tylko wtedy można być naprawdę dobrym w tym co się robi. Talent jest czymś co z pewnością pomaga wznieść się na wyżyny, ale bez stojącego za tym oddaniem... będzie to tylko bezduszne bycie dobrym w czymś.

    Nie wiem czy wyjdę na ignorantkę, ale o większości z tych rzeczy nie słyszałam, poza Kolegium Sprawiedliwości. Wiem, że jest wiele szanowanych rodów, które z pokolenia na pokolenie piastują podobne stanowiska czy parają się konkretnym zawodem, ale sprawy związane z socjetą czy życiem publicznym nigdy nie były mi bliskie. Mam nadzieję, że nie urażę twoich uczuć. Po prostu od zawsze byłam mocno związana z naturą, a ludźmi interesowałam się przeważnie tymi, którzy w jakiś sposób zaskarbili sobie moje względy.

    Śmiem wątpić czy naprawdę jesteś stary. Zapewne prędzej mi do starej panny, która powinna wstydzić się swojego wolnego stanu niż tobie do starości. Mam wrażenie, że u mężczyzn wiek nie ma takiego znaczenia, ponieważ na każdym etapie jest mu przypisywany jakiś pozytywny aspekt. Grzeczny chłopiec, aspirujący młodzieniec, młody mężczyzna o świeżych poglądach, mężczyzna o wyrobionym zdaniu, dojrzały mężczyzna... Mogłabym wymieniać tak w nieskończoność. Proszę spójrz na to łaskawym okiem przyjmując to prędzej jako stwierdzenie i zauważenie pewnej sytuacji, aniżeli obelgi.

    "dotyku powinno się doznawać, nie o nim pisać"
    Drogi Viljamie, niejedna osoba mogłaby uznać to zdanie za wyjątkowo nieodpowiednie. Czy mogę stwierdzić, że jestem z Ciebie dumna? Bardzo mi się ono podoba i myślę podobnie. Nie wiem czy w świetle tych przemyśleń wypada nam się spotkać w najbliższej przyszłości, nie chciałabym kusić losu czy... nieproszonych spojrzeń i uwag.

    Czyżbyś rzucał mi rękawicę tym pytaniem? Lubię wyzwanie i z każdym kolejnym twoim słowem intrygujesz mnie bardziej. Czyżbyś był mniej sztywny aniżeli w rzeczywistości starasz się być? Ośmieliłabym się stwierdzić, że masz zadatki buntownika, bardzo subtelnego, ale jednak! Co do zawstydzenia, odpowiem wymijająco - to zależy.

    Lofn Völsung.
    Gość
    Anonymous



    20.12.2000

    Viljamie,

    Nie wiem czy będziesz zaskoczony, czy potraktujesz to jak dziecięcą przekorę, ale od dawna nie przejmuję się zdaniem innych w odniesieniu do mojej osoby. No, chyba że byłby to przyjaciel czy przyjaciółka. Sztyletem wbitym w moje serce byłby natomiast spojrzenia odrazy czy wstydu rzucane ukradkiem w kierunku mojego towarzysza bądź towarzyszki. Nie potrafię znieść niesprawiedliwego traktowania innych. Dlatego mogłabym coś napisać, ale nie robię tego po części ze względu na Ciebie, a po części… Być może kiedyś Ci powiem.

    Nie spodziewałam się, że znajdę odrobinę satysfakcji w wywieraniu na tobie takiej presji, gdy okradam Cię z możliwości dotknięcia całej prawdy.

    Postaram Ci się to wynagrodzić, jeżeli jest coś innego czym mogłabym to zadośćuczynić – wystarczy, że poprosisz.

    Nie sądzisz, że czasem łatwiej przelać uczucia na papier niż wyznać je zatracając się w spojrzeniu drugiej osoby? Uważam, że są sytuacje, gdy papier jest właściwym narzędzie, a czasem… najgorszym z możliwych.

    Jak wspomniałam na początku… moje obawy są spowodowane troską o twoją osobę, zwłaszcza, gdy zdradziłeś, że piastujesz ważne stanowisko. Mogę być lekkomyślna i nierozważna w kontaktach międzyludzkich, ale czy oznacza to, że powinnam narażać innych? Hm…

    Czy podniosę? Przekonamy się jutro o 20, o ile zdecydujesz się zaryzykować. Lubisz hazard?

    Lofn Völsung.

    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Gleðileg jól!

    W pobliżu twojego domu pojawił się świąteczny koziołek, julbock. W chwili, gdy spałeś, pozostawił pod twoją choinką prezent. Na dostrzeżonym pakunku mogłeś odnaleźć podpis:
    Spokojnego Jul oraz samych sukcesów w prawniczej karierze, panie Hallström. Viktor Vårvik.
    Podarkiem okazał się: ekskluzywny alkohol (czerwone wytrawne wino).



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.