Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Ulica Gammel

    3 posters
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Ulica Gammel
    Ulica Gammel odchodzi od Placu Centralnego i jest jednym z miejsc, przez które najszybciej można dostać się do dzielnicy Ostatniej Walkirii. Na jej środku mieści się niewielka fontanna z magicznie rosnącymi kwiatami, które swoimi rozmaitymi kolorami zachwycają niezależnie od pory roku. W pobliżu znajduje się także kilka mniejszych lokali, a także drobnych sklepików z pamiątkami, gdyż większość z nich znajduje się zwykle poza murami Starego Miasta.
    Widzący
    Henrik Vestergaard
    Henrik Vestergaard
    https://midgard.forumpolish.com/t3778-henrik-vestergaardhttps://midgard.forumpolish.com/t3781-henrik-vestergaard#39319https://midgard.forumpolish.com/t3783-fala#39330https://midgard.forumpolish.com/f83-henrik-vestergaard


    25.07?

    Codzienność zdawała się nowa. Wciąż oswajał się z myślą, że Isla wie o nim więcej niż ktokolwiek żywy inny. Wciąż widział w jej wielkich oczach, a czasem nawet w przebłyskach jej myśli (przez co ze wstydem zakładał opaskę częściej, zsuwając ją dopiero nocą) wahanie i niepewność, których wcześniej tam nie było. Zasłanianie lewego oka zdawało się dzięki temu szlachetne, ale czasem napadała go natrętne pokusa zerwania opaski i błagania Odyna o to, by pozwolił mu dojrzeć wszystko, wszystko, co Isla teraz o nim sądzi i dzięki temu poczuć się pewnie, choć podle.
    Na szczęście te chwile były równoważone tymi dobrymi — a teraz, gdy nie skupiał się już na tym jak skuteczniej okłamać Islę lub rozwiązać kwestię jej obecności w swoim domu, zaczął dostrzegać je wyraźniej. Szczerość jej uśmiechu. Miękkość spojrzenia, którym witała go rano. Dziwne ciepło rozlewające się we własnym sercu, gdy po pracy nie wracał do pustego domu. Jej zachwyt, gdy zdołał pokazać jej w Midgardzie coś, co się jej spodobało — z cieniem zakłopotania zaczął już rozróżniać ten prawdziwy od robienia dobrej miny do złej gry i niebezpiecznego miasta.
    Pierwsze kilka dni po powrocie usiłował poświęcić Is, ale został nieprzyjemnie skonfrontowany z faktem, że świadomie przepracowywał się przez ostatnie kilka lat, że ma więcej pacjentów niż inni psychiatrzy (na szczęście nie aż taki nadmiar jak jeszcze przed dwoma laty; liczba choćby piątkowych pacjentów zaczęła naturalnie i stopniowo maleć odkąd odkrył fińskie jezioro) i że zaniedbał ich wszystkich gdy z dnia na dzień postanowił zniknąć do morza.
    Nikt — nawet Isla — nie wiedział jak niewiele (jedna muszla?) dzieliło go wtedy od poddania się pokusie zniknięcia na zawsze.
    Niechętnie musiał nadrobić kilka pilnych spotkań i przełożyć wszystkie inne, ale wygospodarował dla Isli wolne wieczory, a dziś wreszcie wolne popołudnie. Zamierzał coś zaplanować, ale to jej wpadła w ręce ulotka reklamowa. Będzie musiał jakoś łagodnie wytłumaczyć Is, jakim reklamom lepiej się nie poddawać, ale ta brzmiała całkiem... intrygująco.
    - Nie, naprawdę nigdy nie poszedłem na lekcję ceramiki. - powtórzył ze śmiechem, gdy pod rękę zmierzali do pracowni przy ulicy Gammel. Nie wiedział nawet, że niedawno otworzył się tu ten drobny biznes. - Co w tym zaskakującego? - Is z jakiegoś powodu to dziwiło, albo się z nim przekomarzała. - Midgard jest wielki, nie sposób spróbować tu wszystkiego. Zresztą, wreszcie spróbuję z tobą czegoś pierwszy raz - szarmanckim uśmiechem zamaskował lekki dyskomfort, jaki budziła w nim myśl, że nie będzie w czymś perfekcyjny. Pod słupem na Midsommar prawie przyprawiła go o atak paniki, ale miał się już lepiej. -...zresztą, to na pewno nie może być trudne. - zawyrokował, otwierając drzwi do pracowni i przepuszczając w nich drobną blondynkę. Is jak zawsze wyglądała olśniewająco, on świadomie ubrał się nieco mniej elegancko niż zwykle (próbował znaleźć w szafie robocze spodnie, zgodnie z instrukcją dla gości lekcji, ale żadnych nie miał, więc padło na jedne odrobinę starsze od innych). Miał nadzieję, że inni uczniowie będą patrzeć na nauczycielkę i swoje garnki, a nie... na nich.
    Widzący
    Isla Löve
    Isla Löve
    https://midgard.forumpolish.com/t3777-isla-love#39244https://midgard.forumpolish.com/t3779-isla-love#39294https://midgard.forumpolish.com/t3780-lakrits#39298https://midgard.forumpolish.com/


    Codzienność zdawała się gorzka. Niepewna. Napięta. Przypominała krę dryfującą na jeziorze, na której powierzchni pojawiała się pajęczyna rozłamań. Isla nie miała pojęcia w jaki sposób odnosić się teraz do Henrika; spędzili ze sobą ostatni rok, ale dopiero teraz miała szansę prawdziwie go poznać, nauczyć się go, skonfrontować z cieniami osnuwającymi jego duszę, z lękami i wstydem widocznymi w oczach, których wreszcie nie musiał ukrywać. Zapewne wciąż próbował, tak, po tylu latach to musiało być silniejsze od niego, ale zaczynał mówić o swoich emocjach, a ona słuchała, w dziwnym, nienaturalnym skrępowaniu próbując pokonać własne opory i na nowo mu zaufać. Bo stracił to zaufanie - sądziła, że bezpowrotnie, ale każdego dnia od jej powrotu do Midgardu Henrik jak gdyby próbował jej to wynagrodzić. Łatał dziury powstałe w ich relacji, cerował naderwaną tkaninę jej uczuć, a nocami, które spędzali już wspólnie, zamykał ją w objęciach jak ptaka o połamanych skrzydłach i czuwał nad nią, dopóki nie zasnęła wtulona w jego ciepły tors.
    Starał się, widziała, że tak. I chociaż naiwnie miała nadzieję, że dzięki jego zaangażowaniu jej niepewność i ostrożność miną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, to wciąż je w sobie nosiła - jakby tydzień spędzony na płaczu, tęsknocie i rozpaczy trwał lata, zamiast chwili.
    Jednak wciąż go kochała. Temu nie mogła zaprzeczyć; wolała mieć go przy sobie i każdego dnia zastanawiać się, czy znów ją w czymś okłamał, niż nie mieć go w ogóle. To było chyba dość niezdrowe, Viggo na pewno tak uważał, ale co mogła na to poradzić? Oczarował jej serce, ukradł je i przywłaszczył, a ono przestało należeć do niej i wygrywało swoje bicie wyłącznie pod jego dyktando.
    Tego dnia popołudniowe słońce przyjemnie ogrzewało kark, na którym spoczywał nisko upięty, swobodny kok miedzianozłotych włosów, a głosy mijanych przechodniów wypełniały ciszę, która czasem pomiędzy nimi zapadała. Nie przeszkadzało jej to - ani cisza, ani owe głosy, bo lubiła ich słuchać i na ich podstawie uczyć się o codzienności mieszkańców miasta. Czasem zdawali się opowiadać głupoty (czym w ogóle było rozliczenie podatku? i o co chodziło z prenumeratą czasopism?), ale to świadczyło o ich fantazji i nie miała im tego za złe. Naiwnie pokazywała Henrikowi intrygujące zdobycze (stosik ulotek pozbieranych z chodnika, które wpadły jej w oko estetyką kolorów; karty z legendarnymi skandynawskimi postaciami, podobno kolekcjonerskie, ale pospolite i przez to nikłej wartości; zabawkę kręcącą się wokół własnej osi bez żadnej pomocy; podróbki mikstur i magicznych przedmiotów kupowane od rozstawionych na ulicach handlarzy wątpliwej renomy - i wiele, wiele innych), a wśród nich znalazła się ulotka pracowni ceramicznej, oferująca mały rabat za pierwsze zajęcia przy wykupieniu całego pakietu (nie miała pojęcia, co to znaczy i czy to dobrze, ale okazało się, że tak, więc naturalnie poczuła się dumna, bo to ona ją znalazła).
    - Ale dlaczego? Przecież to tak blisko. I czy nie lepiej zrobić coś samemu, zamiast kupić to w sklepie? - uśmiechnęła się wesoło. Szli pod rękę, a jego ciepło łagodnie oddziaływało na jej własne ciało, pragnące bliskości i pieszczot niezależnie od decyzji umysłu usiłującego wpłynąć na serce. - Poza tym te rzeczy na ulotce wyglądały pięknie - dodała, zmuszona przyznać, że Midgard rzeczywiście był ogromny, a wachlarz oferowanych tutaj atrakcji nie wystarczyłby na jedno życie. Poza tym było coś orzeźwiającego w myśli, że spróbują czegoś po raz pierwszy razem, jak zauważył Henrik. Rumieniec musnął jej policzki i Isla zaczepnie odbiła się od jego ramienia, zafalowała przy nim, uśmiechnięta szerzej. - W końcu będziemy mieć w czymś równe szanse - przytaknęła pogodnie, podekscytowana na zarysowaną przed nimi perspektywę. Sama nawet nie pomyślała o perfekcji, o doskonałości w czymś, co nieznane; chciała to po prostu poznać, pobawić się nową dziedziną i wchłonąć ją w siebie u jego boku. - Och, a ja myślę, że za pierwszym razem ulepię potwora - parsknęła po jego wyroku, na co Viggo poruszył się w jej plecionej torebce, ni to w zgodzie, ni w naganie za to, że od progu wątpiła w swoje umiejętności. Na jej miejscu chowaniec wykazałby się profesjonalizmem i od razu zdobył szczyt, zamiast narzekać na wspinaczkę.
    Doprawdy, jak on tę swoją Islę wychował?
    Niksa weszła do środka, momentalnie przykuwając wzrok ekspedienta. Za jego plecami dumnie prezentowały się rzędy ręcznie rzeźbionych i malowanych eksponatów, zachęcających do zanurzenia się w tym obcym wciąż świecie; mężczyzna obdarzył ją szerokim uśmiechem, jednak ona niemal go nie zauważyła, zaciekawiona przedmiotami, które częściowo zasłaniał. Roziskrzonymi oczami powiódł potem do Henrika i odchrząknął, powracając do bardziej rzeczowej, choć wciąż zaintrygowanej i wyraźnie przychylnej persony. Spojrzał na ulotkę, którą przynieśli, dopełnił formalności razem z Vestergaardem i już po chwili poprowadził ich do specjalnie wyposażonej pracowni, gdzie krok po kroku objaśniono im proces tworzenia ceramiki. Isla przebrała się na zapleczu w najstarsze ubranie, jakie posiadała, takie, którego nie musiałaby żałować przy chyba nieuchronnym zabrudzeniu, i z ekscytacją zbliżyła się do swojego stanowiska, raz po raz rzucając okiem na Henrika.
    - Na początek zwykła miska, tak? - upewniła się, że dobrze zapamiętała pokaz pracownika. Oprócz nich w sali znajdowało się kilka osób, część z nich czekała na wypalenie efektów swojej pracy, a część wciąż była pogrążona w procesie, któremu niksa znów przyjrzała się uważnie, próbując zapamiętać ruchy i odtworzyć je na własnym materiale. - Chciałabym przyozdobić moje kolorami, bez umiaru, ale, hm, ładnie. Czasem mam wrażenie, że brakuje ich w Midgardzie. Witryny niby są kolorowe, tak jak szyldy czy ubrania, ale… Powinniśmy mieć ich więcej. Blisko - zasugerowała ciszej, wsuwając palce w miękkie tworzywo. W rzeczywistości chciała jemu podarować te kolory; zastąpić nimi monochromatyczność jego duszy, w jaką wcisnęła go jego rodzina. Nie zasłużył na to, by otaczać się perfekcyjną, ale zimną przestrzenią, bo wreszcie mógł cieszyć się tym, co miał wokół siebie, bez strachu, że ktoś mu to odbierze albo ukarze go za przejaw umeblowanej radości. - A ty? Jak swoje ozdobisz? Jeśli oczywiście coś nam wyjdzie - zaznaczyła z uśmiechem przywodzącym na myśl swobodnie rozbawionego lisa, bo szansa na to, że wyjdzie im jedno wielkie nic była dość pokaźna.
    Widzący
    Henrik Vestergaard
    Henrik Vestergaard
    https://midgard.forumpolish.com/t3778-henrik-vestergaardhttps://midgard.forumpolish.com/t3781-henrik-vestergaard#39319https://midgard.forumpolish.com/t3783-fala#39330https://midgard.forumpolish.com/f83-henrik-vestergaard


    Była inna — onieśmielona i skrępowana, a on nie mógł przecież w niesokończoność zrzucać tego na karb szoku kulturowego w Midgardzie. W głębi serca wiedział doskonale, kiedy nastąpiła ta zmiana i że Isla zmagała się z jego nieszczerością. Albo z prawdą? Zapewniała, że chce wiedzieć, ale Henrik wciąż próbował znaleźć balans pomiędzy prawdomównością i niechęcią do zrzucania na nią… wszystkiego. Samemu nie potrafił udźwignąć swojej przeszłości ani dojść z tym wszystkim do porządku w przeciągu dekad. Nie chciał obarczać tymi emocjami Isli, nie gdy wciąż była zraniona, nie w ciągu tygodnia. Tańczyli więc wokół siebie ostrożnie, lawirując pomiędzy nowymi obietnicami i delikatnością.
    A Viggo wciąż spoglądał na niego tak, jakby codziennie coś psuł. Jakby ich relację było zepsuć równie łatwo, jak podróbki, które Isla przynosiła z jarmarków. Na ich tle pracownia ceramiczna wyglądała na renomowaną, ale i tak przyszedł tutaj głównie dla uśmiechu swojej niksy.
    I może dlatego, że musieli zająć czymś ręce, myśli, siebie, by nie lawirować na palcach wokół tego, co było — ran z połowy lipca i  tych nazbieranych w ciągu życia.
    - Och, nie zawsze da się wszystko prosto zrobić samemu. A poza tym, nawet w Finlandii nie zrobiłaś… tak miękkich poduszek jak moje. - wytknął elokwentnie Isli. Zamrugał, kątem oka widząc potępiające spojrzenie Viggo. Lubił droczyć się z Is, ale w obliczu ostatnich wydarzeń nie był pewien na jak śmiałe żarty powinien sobie pozwalać. - Te na ulotce były wykonane przez profesjonalistów, pewnie przez nauczyciela albo nauczycielkę. - wyjaśnił łagodnie, nie chcąc zawyżyć oczekiwań Is odnośnie ich pierwszych prób. To miała być miła randka, bez presji ani konkurencji...
    ...aż roześmiał się mimowolnie, nie tyle z rozbawienia, co czując rozlewające się w piersi ciepło gdy Is radośnie wirowała na ulicy. Jeśli dzisiejsze wyjście miało podarować im chwilę swobody, a jej chwilę takiej wesołości, to już było warto.
    Jego uwadze nie umknęła atencja, jaką obdarzył Islę pracownik. Zmierzył go uważnym spojrzeniem, z obrzydzeniem rozpoznając rodzaj zachwyconego uśmiechu i impulsywnie...
    ...poszukał wzrokiem spojrzenia mężczyzny, zamierzając uśmiechnąć się samemu i kulturalnie poprosić go by poświęcał równą uwagę wszystkim uczestnikom warsztatów (przysłuży się w ten sposób wyższemu dobru!). Roztoczył wokół siebie aurę selkie, może nieco nieodpowiedzialnie, ale wmawiając sobie, że powinien się z tym oswoić i—
    —i nic. Sprzedawca wciąż wpatrywał się w Islę, ewidentnie bardziej zauroczony niksą niż jednookim mężczyzną w średnim wieku. Henrik zamrugał, nieprzywykły do randkowania z kimś obdarzonym silniejszą aurą (albo do randkowania w ogóle...) a potem westchnął i ruszył za Islą do pracowni, usiłując ignorować uczucie zazdrości.
    - Tak. - uśmiechnął się, próbując uformować miskę z gliny. Glina rozsypywała mu się w dłoniach i wydawała się na raz... -… czemu ta glina jest na raz za miękka i zarazem wysycha? Twoja też jest taka? Myślisz, że dali nam prawidłową glinę? - wymamrotał, od pierwszego momentu poddając się perfekcjonizmowi i irracjonalnemu stresowi, że nie wychodzi.
    - Pomalujemy je przecież dopiero za jakąś godzinę, jak skończą wypalać się w piecu. - wtrącił nieśmiało, ślepy zarówno na to, że Is rozmyśla już o ascetycznym (nowoczesnym i pragmatycznym) umeblowaniu jego domu, jak i o tym, że niektórzy mogą dostosować całą bryłę miski do wizji jej przyszłych kolorów.
    - Ja... jeszcze nie wiem. - zdał sobie sprawę gdy spytała o dekoracje, o coś tak... niepraktycznego. - Chyba najpierw usiłuję jakkolwiek okiełznać tą glinę - uśmiechnął się blado - ale może... na niebiesko? - zawahał się, niepewny czy niebieski to kolor czy ozdoba.


    *rzut na charyzmę na urok na ekspedienta, ale jak widać nie wyszło...
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Henrik Vestergaard' has done the following action : kości


    'k100' : 2


    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.