:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Styczeń–luty 2001
06.01.2001 – Pracownia – Bezimienny: R. Fenrisson & Nieznajomy: S. Nygaard
4 posters
Prorok
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
06.01.2001
Przedmiot, na którym wyraźnie zależało Magisterium, znajdował się w posiadaniu Oldenburgów; Sanne i Ragnar wiedzieli stosunkowo niewiele na jego temat, poza samym wyglądem – przed wyruszeniem na wykonanie zadania wręczono im szkic obiektu. Linie, nakreślone na dość niewielkim obliczu kartki, składały się w kształt smukłego, rytualnego noża. Na jego ostrzu, nadgryzionym przez upływ bezlitosnego czasu, znajdowały się wyżłobione wizerunki run, tworzące z całą pewnością rdzeń mocy, jaką się miał odznaczać. Kradzież, której mieli dokonać – lub, jak twierdzili członkowie Magisterium, przywrócenie przedmiotu tam, gdzie jego pierwotne miejsce, nie należała do gładkich, przyjemnych wyzwań; galeria należąca do wpływowego klanu była budynkiem objętym pieczęcią troski, którego drzwi strzegła magia. W środku, zgodnie z pierwszymi zwiadami, miał przebywać co najmniej jeden kustosz; Sanne i Ragnar nie wiedzieli pomimo tego, czy klan Oldenburgów nie zatrudnia też dodatkowej ochrony – było to, zważywszy na wartość dzieł, wielce prawdopodobne. Pod gmach galerii dotarli z nastaniem nocy, gdy ulicami Midgardu, otulonego sennym otępieniem, nie kroczyło zbyt wielu przechodniów. Członkowie Magisterium wręczyli im po trzy pary magicznych wytrychów, specjalnych przedmiotów zdolnych przedrzeć się przez mechanizm wzmocnionych zaklęciem zamków. Wytrychy, pomimo swych niewątpliwych zalet, były jednak łamliwe – przy niewłaściwej próbie mogły nieodwracalnie się rozpaść. Każda inna próba wkroczenia do muzeum, przykładowo przez zbicie zaklęciem okna, zwracała niepotrzebną uwagę, stąd próba zmuszenia drzwi do posłuszeństwa była obecnie kwestią priorytetową. Magisterium nakazało, że woli uniknąć ofiar oraz – co za tym idzie – niepotrzebnego rozgłosu, jednak w przypadku konfrontacji Sanne i Ragnar nie mogli się powstrzymywać. Po obejściu budynku, odkryli że mają dostępne dwa drzwi przeznaczone dla personelu; jedne, znajdujące się bliżej wejścia głównego, miało, zgodnie z udzielonymi im wskazówkami prostszy mechanizm zamka, lecz znajdowało się bliżej gabinetu kustosza; otwarcie ich mogło łatwiej zwrócić jego uwagę. Drugie, znajdujące się po przeciwnej stronie, było bardziej oddalone i zapewniało dyskrecję, jednak jego mechanizm był znacznie bardziej skomplikowany niż w poprzednim przypadku.
Przysługuje wam jedna, dowolna akcja na post. Macie do wyboru drzwi A (łatwy mechanizm, większe ryzyko niepokoju wśród personelu) oraz drzwi B (trudny mechanizm, mniejsze ryzyko niepokoju wśród personelu). Wykorzystując wytrych, rzucacie kością k6. Przy nieudanej próbie wytrych ulega zniszczeniu. Każdy z was ma trzy próby i może próbować do skutku. Pamiętajcie, że wytrychy mogą się wam też przydać w późniejszych etapach rozgrywki.
- drzwi A:
- 1,2,3 – porażka
4,5,6 – sukces
- drzwi B:
- 1,2,3,4,5 – porażka
6 – sukces
Bezimienny
Nie tylko nadzieje i oczekiwania Magisterium zostały rozpalone pełgającą zdradziecko informacją o rytualnym przedmiocie — gdy tylko do twoich uszu dotarła pogłoska o przywłaszczonym przez Oldenburgów artefakcie, twoje ambicje i poczucie misji zapłonęły żywym ogniem i nie przestały goreć na przestrzeni kilku tygodni, od chwili, kiedy usłyszałeś o tajemniczym sztylecie, będącym obiektem pożądania handlarzy unikatami, do momentu, gdy Magisterium dość jasno zakomunikowało, że rytualny nóż ma wrócić pod ich pieczę.
Nie zastanawiasz się długo przed zgłoszeniem członkom Kręgu własnej kandydatury do podjęcia się tego zadania, nie masz bowiem jakichkolwiek wątpliwości, że Norny napisały je bezpośrednio dla ciebie. Zastrzeżenie budzi w tobie jedynie dobór towarzystwa — soczyste przekleństwo ścieka ci z ust, gdy słyszysz właściwie nieznajome, kobiece nazwisko — nie masz jednak potrzeby wdawania się w jakiekolwiek dyskusje, kurewsko świadomy, że podejmowane przez Magisterium decyzje, chociaż w większości kontrowersyjne, nawet dla ciebie, nie są kwestiami, nad którymi można debatować i próbować wypracowywać kompromisy. Zresztą, na żadnych ci nie zależy, głęboko w dupie masz co i z kim przyjdzie ci wykonywać w ramach wzajemnego budowania zaufania, dopóki otrzymujesz dostatecznie jasne wytyczne, możliwość wykazania się i wyzwania pobudzające do myślenia twoje na co dzień uśpione szare komórki.
— Wchodzimy od przodu — oznajmiasz, a nie proponujesz, kiedy po dokładnych oględzinach budynku ponownie stanęliście we dwójkę przed okazałą fasadą kamienicy, w której mieści się Galeria. Po wypowiedzianych słowach zapada jednak milczenie, nie ruszasz się, by wykonać pierwszy krok w stronę niewielkiego wejścia dla personelu, jakbyś czekał tylko na sygnał protestu, jakbyś obawiał się, że rzucony swobodnym tonem pomysł spotka się z odrzuceniem. — Będzie to wyglądało mniej podejrzanie, gdyby przypadkiem ktoś nas nakrył — wyjaśniasz jeszcze, wyciągając z kieszeni nieco już zmiętą kartkę ze szkicem sztyletu i wręczając ją Sanne, samemu natomiast podchodząc do drzwi dzielących was od skarbów skrytych wewnątrz budynku. Z głupią nadzieją, że może Norny zdecydowały się być dla was do reszty przychylnymi, naciskasz klamkę, drzwi jednak uparcie pozostają zamknięte. — Stażyści na posyłki. W razie czego, jesteśmy stażystami na posyłki — mruczysz bardziej do siebie, przyglądając się najpierw uważnie zamkowi, by zaraz sięgnąć po jeden z otrzymanych wytrychów i bezpardonowo wsadzić go między futrynę, a drzwi. Nieprzyjemny trzask rozcina ciszę zalegającą na ulicy, przy której wznosi się Galeria Wieków Minionych, a w ślad za nim posyłasz w eter wiązankę przekleństw.
Wiedziony potrzebą sprawdzenia, czy ktokolwiek wewnątrz usłyszał, jak brzmi pierwsza z twoich dzisiejszych porażek, wysupłujesz z materiału kurtki talizman z okiem valravna i szybko przykładasz go do powierzchni drzwi, zerkając w szklistą źrenicę do środka.
ekwipunek: talizman z okiem valravna (pozwala spojrzeć przez fakturę dowolnych drzwi bez potrzeby ich otwierania; noszony przy sobie, zapewnia stały bonus +2 do magii użytkowej)
Nie zastanawiasz się długo przed zgłoszeniem członkom Kręgu własnej kandydatury do podjęcia się tego zadania, nie masz bowiem jakichkolwiek wątpliwości, że Norny napisały je bezpośrednio dla ciebie. Zastrzeżenie budzi w tobie jedynie dobór towarzystwa — soczyste przekleństwo ścieka ci z ust, gdy słyszysz właściwie nieznajome, kobiece nazwisko — nie masz jednak potrzeby wdawania się w jakiekolwiek dyskusje, kurewsko świadomy, że podejmowane przez Magisterium decyzje, chociaż w większości kontrowersyjne, nawet dla ciebie, nie są kwestiami, nad którymi można debatować i próbować wypracowywać kompromisy. Zresztą, na żadnych ci nie zależy, głęboko w dupie masz co i z kim przyjdzie ci wykonywać w ramach wzajemnego budowania zaufania, dopóki otrzymujesz dostatecznie jasne wytyczne, możliwość wykazania się i wyzwania pobudzające do myślenia twoje na co dzień uśpione szare komórki.
— Wchodzimy od przodu — oznajmiasz, a nie proponujesz, kiedy po dokładnych oględzinach budynku ponownie stanęliście we dwójkę przed okazałą fasadą kamienicy, w której mieści się Galeria. Po wypowiedzianych słowach zapada jednak milczenie, nie ruszasz się, by wykonać pierwszy krok w stronę niewielkiego wejścia dla personelu, jakbyś czekał tylko na sygnał protestu, jakbyś obawiał się, że rzucony swobodnym tonem pomysł spotka się z odrzuceniem. — Będzie to wyglądało mniej podejrzanie, gdyby przypadkiem ktoś nas nakrył — wyjaśniasz jeszcze, wyciągając z kieszeni nieco już zmiętą kartkę ze szkicem sztyletu i wręczając ją Sanne, samemu natomiast podchodząc do drzwi dzielących was od skarbów skrytych wewnątrz budynku. Z głupią nadzieją, że może Norny zdecydowały się być dla was do reszty przychylnymi, naciskasz klamkę, drzwi jednak uparcie pozostają zamknięte. — Stażyści na posyłki. W razie czego, jesteśmy stażystami na posyłki — mruczysz bardziej do siebie, przyglądając się najpierw uważnie zamkowi, by zaraz sięgnąć po jeden z otrzymanych wytrychów i bezpardonowo wsadzić go między futrynę, a drzwi. Nieprzyjemny trzask rozcina ciszę zalegającą na ulicy, przy której wznosi się Galeria Wieków Minionych, a w ślad za nim posyłasz w eter wiązankę przekleństw.
Wiedziony potrzebą sprawdzenia, czy ktokolwiek wewnątrz usłyszał, jak brzmi pierwsza z twoich dzisiejszych porażek, wysupłujesz z materiału kurtki talizman z okiem valravna i szybko przykładasz go do powierzchni drzwi, zerkając w szklistą źrenicę do środka.
ekwipunek: talizman z okiem valravna (pozwala spojrzeć przez fakturę dowolnych drzwi bez potrzeby ich otwierania; noszony przy sobie, zapewnia stały bonus +2 do magii użytkowej)
Mistrz Gry
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
'k6' : 2
'k6' : 2
Nieznajomy
Oczekiwania Magisterium lepiej było wykonywać bez zadawania zbędnych pytań, dlatego Sanne jedynie przyjęła do wiadomości, że mają pewien sztylet odłożyć tam gdzie powinien być. Skoro Magisterium tak mówiło to tak musiało być i nie miała najmniejszego zamiaru zadawać teraz głupich i niepotrzebgnych pytań. Miejsce, z którego jak się okazało mieli to wykraść nie wróżyło nic dobrego, jednak przecież nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. To, no i Sanne na pewno nie poddawała się łatwo, jakiekolwiek by nie było wyzwanie jakie przed nią stało. Nawet jeżeli miała je wykonywać z kimś, kogo w ogóle nie znała i nie miała najmniejszego pojęcia co nieznajomy mężczyzna tak naprawdę potrafi, jakie są jego słabe i silne strony. Lecz skoro Magisterium go przydzieliło, to zapewne widziało w nim taki sam potencjał jak w niej. Pozostało więc wzruszyć ramionami i robić swoje by jakoś ta cała akcja przeszła na tyle gładko na ile było to możliwe. Sanne nie była wybredna jeśli chodzi o towarzystwo, nie przyszła tutaj się z nikim zaprzyjaźniać, mogła mieć tylko nadzieję, że w rzeczywistości facet nie okaże się skończonym idiotą, który wpakuje ich w jakieś kłopoty. Czas pokaze.
Na jego pierwsze sł;owa kiedy stali przed drzwiami skinęła głową. Wszystko co mówił do tej pory miało sens, w końcu jak to mówią najciemniej pod latarnią czy jakoś tak. No i lepiej było spróbować tymi drzwiami, niż drugimi jakie widzieli w trakcie obchodu budynku. Sanne daleko było do jakiejś specjalistki w otwieraniu drzwi, mężczyzna najwidoczniej też, stąd prostsze, bardziej oczywiste rozwiązania wydawały się mieć więcej sensu.
Fakt, że żadne z nich nie było specjalistą od włamań potwierdził się później kiedy to pierwszy z wytrychów się złamał. Sanne przyglądała się do tej pory podanej kartce ze sztyletem, jednak kiedy pierwsze próba zawiodła, kobieta postanowiła sama spróbować się z tą przeszkodą uporać. Najciszej jak to możliwe, bo jednak obawiała się, że ktoś może ich zauważyć.
Na jego pierwsze sł;owa kiedy stali przed drzwiami skinęła głową. Wszystko co mówił do tej pory miało sens, w końcu jak to mówią najciemniej pod latarnią czy jakoś tak. No i lepiej było spróbować tymi drzwiami, niż drugimi jakie widzieli w trakcie obchodu budynku. Sanne daleko było do jakiejś specjalistki w otwieraniu drzwi, mężczyzna najwidoczniej też, stąd prostsze, bardziej oczywiste rozwiązania wydawały się mieć więcej sensu.
Fakt, że żadne z nich nie było specjalistą od włamań potwierdził się później kiedy to pierwszy z wytrychów się złamał. Sanne przyglądała się do tej pory podanej kartce ze sztyletem, jednak kiedy pierwsze próba zawiodła, kobieta postanowiła sama spróbować się z tą przeszkodą uporać. Najciszej jak to możliwe, bo jednak obawiała się, że ktoś może ich zauważyć.
Mistrz Gry
The member 'Nieznajomy' has done the following action : kości
'k6' : 2
'k6' : 2
Prorok
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Zamek zazgrzytał oschle jak pysk wściekłego zwierzęcia; pierwsza próba złamania jego bariery, której podjął się Ragnar, została zwieńczona fiaskiem. Cichy trzask magicznego wytrychu goniła bezsilność przekleństw, rzucona w oczodół nocy. Talizman, przyłożony przez Fenrissona ukazał mu widok na elegancki korytarz; po jego wnętrzu nie przechadzała się żadna, nieprzychylna dla ich zadania postać. Zmagania Sanne skończyły się ostatecznie sukcesem, szmer poruszonych zawiasów zwiastował akt posłuszeństwa ze strony masywnych drzwi. Niechybne, grząskie ryzyko, wkradało się wprost do gardeł; dopiero teraz Sanne i Ragnar stanęli przed rzeczywistym wyzwaniem, polegającym na uniknięciu w miarę swych możliwości kustosza i pozostałej ochrony oraz, co najważniejsze, zabraniu ze sobą rytualnego noża, o który wyraźnie zabiegało Magisterium. Zgodnie z przekazanymi informacjami, przedmiot powinien znajdować się w prywatnym gabinecie Lumikki - nie znaleziono go podczas pierwszych eskapad pośród zawartych wystaw, obecnych na różnych salach galerii Oldenburgów. Oznaczało to, niestety, że droga do pomieszczenia wiodła przez schody i narażała dodatkowo Sanne i Ragnara na odsłonięcie się przed czujnym spojrzeniem (i równie czujnym słuchem) krążącego kustosza. Wybranie drogi, która nie znajdowała się na uboczu, miało pewne zalety, jak słusznie zauważył Ragnar; mogli, w razie przyłapania, udawać zgodnie stażystów, licząc, że kustosz przełknie stworzone naprędce kłamstwo. Z drugiej strony, podobny wybór narażał ich już sam z siebie na przyciągnięcie niechcianej przez ich dwoje uwagi. Żadna spomiędzy opcji nie wydawała się w pełni słuszna. Po przekroczeniu progów galerii, ślepców powitała z początku klarowna cisza, przerywana jedynie przez wątłe szmery ich działań i rytm miarowych oddechów. Była to jednak cisza z gatunku niezwykle zgubnych, zdolna z chwili na chwilę zniknąć; rozpaść się niczym barwna, krótkotrwała idylla mydlanej bańki. Wiele zależało od szczęścia, od losu, zapisanego przez Norny; pytanie brzmiało, czy Fenrisson i Nygaard mogli obecnie liczyć na ich łaskawość?
Prorok rzuca k6 na wydarzenie losowe:
1, 2 – Nagle, zza zakrętu wyłania się sylwetka kustosza, wyraźnie przejętego, z twarzą z początku pełną od zaskoczenia. Ten starszy człowiek jest wyjątkowo nieufny, dlatego próg przekonania go wynosi 70 i jest liczony dla każdego z was osobno. Do wyniku k100 włącza się oczywiście charyzmę i pasujący atut.
3, 4, 5 – Do waszych uszu dociera stłumiony głos „Zdaje się, że coś słyszałem… Jest tam kto?”; kustosz zaczyna was szukać. Możecie wybrać opcję przekonania go (próg wynosi 70 i jest liczony dla każdego z was osobno; do wyniku k100 włącza się oczywiście charyzmę i pasujący atut) lub ukryć się w pobliskiej sali z eksponatami. Próg powodzenia ukrycia wynosi 105 i jest liczony wspólnie z waszych rzutów k100.
6 – Macie wyjątkowe szczęście, gdyż kustosz przebywa obecnie w swoim gabinecie i nie odnotował jeszcze żadnego, budzącego podejrzenia zjawiska.
Oprócz tego, przysługuje wam jeszcze jedna dowolna akcja np. rzut na spostrzegawczość. Jest ona nieobowiązkowa.
Prorok rzuca k6 na wydarzenie losowe:
1, 2 – Nagle, zza zakrętu wyłania się sylwetka kustosza, wyraźnie przejętego, z twarzą z początku pełną od zaskoczenia. Ten starszy człowiek jest wyjątkowo nieufny, dlatego próg przekonania go wynosi 70 i jest liczony dla każdego z was osobno. Do wyniku k100 włącza się oczywiście charyzmę i pasujący atut.
3, 4, 5 – Do waszych uszu dociera stłumiony głos „Zdaje się, że coś słyszałem… Jest tam kto?”; kustosz zaczyna was szukać. Możecie wybrać opcję przekonania go (próg wynosi 70 i jest liczony dla każdego z was osobno; do wyniku k100 włącza się oczywiście charyzmę i pasujący atut) lub ukryć się w pobliskiej sali z eksponatami. Próg powodzenia ukrycia wynosi 105 i jest liczony wspólnie z waszych rzutów k100.
6 – Macie wyjątkowe szczęście, gdyż kustosz przebywa obecnie w swoim gabinecie i nie odnotował jeszcze żadnego, budzącego podejrzenia zjawiska.
Oprócz tego, przysługuje wam jeszcze jedna dowolna akcja np. rzut na spostrzegawczość. Jest ona nieobowiązkowa.
Mistrz Gry
The member 'Prorok' has done the following action : kości
'k6' : 5
'k6' : 5
Bezimienny
Jesteś doskonałym przykładem tego, że brak ćwiczenia raz nabytych umiejętności prowadzi do ich zaniku — w twoim przypadku nie jest to zresztą nic dziwnego, w swojej głowie więcej masz miejsca przeznaczonego na głupoty niż na rzeczy praktyczne i przydatne w codziennym życiu. Chodzisz na łatwiznę, wciąż w zbyt wielu aspektach zdając na innych ludzi, wciąż nie mogąc się kompletnie uniezależnić. Na języku wciąż czujesz posmak chwilę wcześniej rzuconych przekleństw i cierpki smak porażki, którego wcale nie osładza ci widok na korytarz za drzwiami. Lakonicznie rzucona w stronę towarzyszki informacja, że drogę macie wolną, okraszona zostaje dźwiękiem skutecznie, z sukcesem otworzonego zamka i twoim zgrzytnięciem zębami. Dumę musisz jednak przełknąć bez wdawania się w dyskusję.
Kilka pierwszych kroków, jakie stawiasz w elegancko wyglądającym korytarzu, bardziej przywodzącym ci na myśl hol jednej z klanowych rezydencji niż przestrzeń należącą do galerii pełnej wiekowych eksponatów, jest czujnych i ostrożnych. Mimo to niedługo po waszym wtargnięciu do budynku do twoich uszu dociera najpierw pojedyncze szurnięcie krzesła o wykładzinę, następnie parę urwanych, jakby niezdecydowanych kroków, później zaś niosące się po piętrze, na jakim się znajdujecie, stłumione odległością pytanie.
Niezwerbalizowane pytanie pojawia się też zaraz w twoim spojrzeniu, jakie natychmiast spoczywa na Sanne. Chociaż spodziewałeś się, że nie ominą was trudności, nie myślałeś, że spotkacie się z nimi zaraz na wejściu. Znów bezgłośnie przykleja ci się do warg przekleństwo, rozważnie starasz się jednak pochwycić w karby i osłonić się resztkami otaczającej was ciszy, wszelkie przejawy frustracji tłumiąc w sobie. To przekierowanie emocji pozwala ci w czas — w tym samym momencie, co kobieta — dostrzec ledwie uchylone drzwi kilka kroków za wami. Wiesz, że nie macie wiele dróg wyboru, a otwarta konfrontacja z kustoszem może przysporzyć wam jedynie więcej problemów, wbrew temu, co sam jeszcze kilkanaście minut wcześniej myślałeś.
Pomieszczenie, do którego się wślizgujecie skryte jest niemal w egipskich ciemnościach, jedynie tuż przed domknięciem drzwi udaje ci się wywnioskować, że skryliście się tymczasowo w jednej z sal ekspozycyjnych i trochę przeklinasz za to samego siebie, kiedy uświadamiasz sobie, że w tym momencie tym bardziej zważać musicie na każdy swój ruch.
— Feiknstafir — szepcesz w otaczającą was ciemność, licząc że zaklęcie nie wskaże ci jakichkolwiek punktów, które mogą być dodatkowo zabezpieczone.
ukrycie się: 40
zaklęcie: 86 (k100) + 10 (staty) + 2 (talizman) = 98/45
Kilka pierwszych kroków, jakie stawiasz w elegancko wyglądającym korytarzu, bardziej przywodzącym ci na myśl hol jednej z klanowych rezydencji niż przestrzeń należącą do galerii pełnej wiekowych eksponatów, jest czujnych i ostrożnych. Mimo to niedługo po waszym wtargnięciu do budynku do twoich uszu dociera najpierw pojedyncze szurnięcie krzesła o wykładzinę, następnie parę urwanych, jakby niezdecydowanych kroków, później zaś niosące się po piętrze, na jakim się znajdujecie, stłumione odległością pytanie.
Niezwerbalizowane pytanie pojawia się też zaraz w twoim spojrzeniu, jakie natychmiast spoczywa na Sanne. Chociaż spodziewałeś się, że nie ominą was trudności, nie myślałeś, że spotkacie się z nimi zaraz na wejściu. Znów bezgłośnie przykleja ci się do warg przekleństwo, rozważnie starasz się jednak pochwycić w karby i osłonić się resztkami otaczającej was ciszy, wszelkie przejawy frustracji tłumiąc w sobie. To przekierowanie emocji pozwala ci w czas — w tym samym momencie, co kobieta — dostrzec ledwie uchylone drzwi kilka kroków za wami. Wiesz, że nie macie wiele dróg wyboru, a otwarta konfrontacja z kustoszem może przysporzyć wam jedynie więcej problemów, wbrew temu, co sam jeszcze kilkanaście minut wcześniej myślałeś.
Pomieszczenie, do którego się wślizgujecie skryte jest niemal w egipskich ciemnościach, jedynie tuż przed domknięciem drzwi udaje ci się wywnioskować, że skryliście się tymczasowo w jednej z sal ekspozycyjnych i trochę przeklinasz za to samego siebie, kiedy uświadamiasz sobie, że w tym momencie tym bardziej zważać musicie na każdy swój ruch.
— Feiknstafir — szepcesz w otaczającą was ciemność, licząc że zaklęcie nie wskaże ci jakichkolwiek punktów, które mogą być dodatkowo zabezpieczone.
ukrycie się: 40
zaklęcie: 86 (k100) + 10 (staty) + 2 (talizman) = 98/45
Mistrz Gry
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
#1 'k100' : 40
--------------------------------
#2 'k100' : 86
#1 'k100' : 40
--------------------------------
#2 'k100' : 86
Nieznajomy
Sanne słysząc głośny zgrzyt zamka zacisnęła szczęki. Nie wróżyło to nic dobrego, mogła mieć tylko nadzieję, że tak głośno zamek zabrzmiał tylko w jej uszach, dlatego, że chciała, żeby stało się coś przeciwnego. Może nikt w środku jednak tego nie usłyszał. Sama rzuciła się do zamka, żeby teraz spróbować. Chyba precyzja wyuczona przy tworzeniu różnych mikstur się tutaj przydała, albo dopisało im właśnie niewiarygodne szczęście i nie musieli rezygnować ze swoich celów zanim na dobre nie zaczęli.
Prawdziwe wyzwanie jednak zaczynało się dopiero teraz. Wykradzenie pożądanego przez Magisterium sztyletu wymagało sprawności, sprytu i przede wszystkim cichego poruszania się czyli czegoś co już im średnio wyszło na samym wejściu. Każdy krok po przekkroczeniu progu starała się by był lekki i cichy, w miarę swoich możliwości. Bogato zdobiony korytarz czy też mógł okazać się bardzo zwodniczy. Jak bardzo zwodniczy okazało się już chwilę później, kiedy usłyszeli przesuwanie krzesła, ciche kroki i rzucone w przestrzeń przez kustosza pytanie. Również na ustach Sanne zastygło przeklaństwo, nie zaczynało się dobrze. Nie pozostało nic innego jak ukrycie się w jednym z pobliskich pomieszczeń, które okazało się być salą z eksponatami. Nie było dobrze, ale zawsze może być gorzej. Dopóki kustosz ich nie znajdzie, to nie będzie źle. Słysząc rzucone przez swojego towarzysza na tej wyprawie zaklęcie, sama skupiła się na odkryciu czy kustosz jest jedyną osobą w okolicy, czy tez powinni wystrzegać się większej liczby ludzi. -Menskr
Ukrycie się = 88
Zaklęcie = 63 + 5 = 68/35 - sukces
Prawdziwe wyzwanie jednak zaczynało się dopiero teraz. Wykradzenie pożądanego przez Magisterium sztyletu wymagało sprawności, sprytu i przede wszystkim cichego poruszania się czyli czegoś co już im średnio wyszło na samym wejściu. Każdy krok po przekkroczeniu progu starała się by był lekki i cichy, w miarę swoich możliwości. Bogato zdobiony korytarz czy też mógł okazać się bardzo zwodniczy. Jak bardzo zwodniczy okazało się już chwilę później, kiedy usłyszeli przesuwanie krzesła, ciche kroki i rzucone w przestrzeń przez kustosza pytanie. Również na ustach Sanne zastygło przeklaństwo, nie zaczynało się dobrze. Nie pozostało nic innego jak ukrycie się w jednym z pobliskich pomieszczeń, które okazało się być salą z eksponatami. Nie było dobrze, ale zawsze może być gorzej. Dopóki kustosz ich nie znajdzie, to nie będzie źle. Słysząc rzucone przez swojego towarzysza na tej wyprawie zaklęcie, sama skupiła się na odkryciu czy kustosz jest jedyną osobą w okolicy, czy tez powinni wystrzegać się większej liczby ludzi. -Menskr
Ukrycie się = 88
Zaklęcie = 63 + 5 = 68/35 - sukces
Mistrz Gry
The member 'Nieznajomy' has done the following action : kości
#1 'k100' : 35
--------------------------------
#2 'k100' : 56
#1 'k100' : 35
--------------------------------
#2 'k100' : 56
Prorok
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Echo kroków kustosza niosło się uporczywie, drażniąc zmysły Ragnara i Sanne; mężczyzna zbliżał się, coraz bardziej, wertując wzrokiem półcienie korytarza, namolnie skracając dystans dzielący go od wysłanej przez Magisterium grupy. Wszystko ucichło dopiero, gdy stanął u progu sali, gdzie skryli się niewidoczni – na ich szczęście – intruzi. Napięcie wzrosło, gdy w każdej chwili dozorca mógł przystąpić w głąb pozornego azylu pomieszczenia, przez co, prędzej niż później uchwyciłby ich spojrzeniem, pragnąc natychmiast wezwać funkcjonariuszy Kruczej Straży, niechętny do wysłuchania najmniejszych strzępów wyjaśnień. Stał tak, podczas gdy Sanne i Ragnar zapewne w myślach pragnęli, by wyniósł się jak najszybciej, nie będąc dłużej zawadą na ryzykownej, powierzonej im misji; ryzykownej ze względu na samo miejsce i możliwy brak ofiar, gdzie każdy błąd mógł kosztować ich nieprzyjemnym pobytem w chłodnej, więziennej celi. Zadanie, które otrzymali było z pewnością inne niż konszachty prowadzone w obrębie ulic Przesmyku, gdzie mogli sobie pozwolić na znacznie większą kreatywność pod względem dostępnych zaklęć, sojuszników, manewrów i co istotne ukrycia naprędce sprawy przed oficerskim wzrokiem.
– Dziwne – mruknął mężczyzna – cóż, pewnie jestem zbyt nadgorliwy – westchnął cicho. Dłoń przesunęła się po szorstkim zaroście w impulsie zastanowienia, po czym, ostatecznie, kustosz oddalił się w stronę, skąd najwyraźniej przyszedł. Zaklęcie, rzucone przez Sanne, sprawiło, że mogła wyczuć obecność najpewniej więcej niż pojedynczej osoby, jednak nie była pewna, czy przekonanie narzucone przez czar dotyczyło rzeczywiście galerii, z racji, że jego zasięg obejmował znacznie większy obszar niż samo wnętrze kamienicy urządzonej przez Oldenburgów. Feiknstafir Ragnara nie wykazało najmniejszych klątw i zasadzek mogących czyhać w pobliżu; na ten moment sam kustosz był przekonany, że wszystko jest ledwie marną igraszką zmysłów. Drużyna była zmuszona wyjść z ramion swojej kryjówki i udać się w stronę gabinetów personelu galerii; tam właśnie, w prywatnych zbiorach, których nie ukazano na żadnej z dostępnych wystaw, miał oczekiwać sztylet.
Rzucacie kością k100 na skradanie się. Suma, którą uzyskacie, będzie odzwierciedlona w zamieszczonej poniżej legendzie. Im mniej uzyskacie punktów, tym korzystniejsze będzie wasze położenie. Możecie również spróbować rzucić zaklęcie Hljóðr, wyciszające kroki, które obniży wasz wynik o 50. Próg jest liczony dla każdej postaci osobno. Jeśli jedna z postaci zwróci na siebie uwagę, konsekwencje ponosi wasz duet jako całość.
25 i mniej – Przechodzisz wręcz bezszelestnie, nie wydajesz nawet małego szmeru w postaci zaskrzypienia paneli czy innych zjawisk zdolnych przekreślić plany na wykradnięcie sztyletu. Kustosz jest nieświadomy twojej obecności.
26-50 – Niechcący wydajesz dźwięk zdolny potencjalnie skierować na was uwagę czyhającego kustosza. Może to być na przykład zaskrzypienie paneli, trącenie łokciem przedmiotu, który zaczyna się chwiać oraz wymusza na tobie działania zapobiegawcze czy nawet samo kichnięcie. Na całe szczęście, nie zwracasz na siebie uwagi kustosza ani innych osób.
51-75 – Nie byłeś zbytnio ostrożny i wkrótce potem wzbudziłeś podejrzenia kustosza. Masz jednak szczęście w nieszczęściu; mężczyzna udał się w inną stronę, chcąc sprawdzić dotychczas nieprzeszukaną część budynku. Możesz podążać dalej, jednak uważaj, gdyż kustosz może zawrócić.
76-90 – Niestety, ale zwróciłeś na siebie uwagę! Kustosz właśnie kieruje się w waszą stronę. Jedynym przejawem przychylności, jaki wam pozostał, jest fakt, że macie kilka chwil, aby przygotować zasadzkę i unieszkodliwić mężczyznę po cichu. To dobra chwila na omówienie strategii, czy dalej próbujecie się schować czy może przystępujecie do ataku. Teraz jeszcze nie atakujecie, dalsze informacje będą zamieszczone w kolejnym poście Proroka.
91 i więcej – Kustosz was usłyszał! Jego reakcja oraz możliwe ścieżki postępowania zostaną opisane w następnym poście Proroka.
– Dziwne – mruknął mężczyzna – cóż, pewnie jestem zbyt nadgorliwy – westchnął cicho. Dłoń przesunęła się po szorstkim zaroście w impulsie zastanowienia, po czym, ostatecznie, kustosz oddalił się w stronę, skąd najwyraźniej przyszedł. Zaklęcie, rzucone przez Sanne, sprawiło, że mogła wyczuć obecność najpewniej więcej niż pojedynczej osoby, jednak nie była pewna, czy przekonanie narzucone przez czar dotyczyło rzeczywiście galerii, z racji, że jego zasięg obejmował znacznie większy obszar niż samo wnętrze kamienicy urządzonej przez Oldenburgów. Feiknstafir Ragnara nie wykazało najmniejszych klątw i zasadzek mogących czyhać w pobliżu; na ten moment sam kustosz był przekonany, że wszystko jest ledwie marną igraszką zmysłów. Drużyna była zmuszona wyjść z ramion swojej kryjówki i udać się w stronę gabinetów personelu galerii; tam właśnie, w prywatnych zbiorach, których nie ukazano na żadnej z dostępnych wystaw, miał oczekiwać sztylet.
Rzucacie kością k100 na skradanie się. Suma, którą uzyskacie, będzie odzwierciedlona w zamieszczonej poniżej legendzie. Im mniej uzyskacie punktów, tym korzystniejsze będzie wasze położenie. Możecie również spróbować rzucić zaklęcie Hljóðr, wyciszające kroki, które obniży wasz wynik o 50. Próg jest liczony dla każdej postaci osobno. Jeśli jedna z postaci zwróci na siebie uwagę, konsekwencje ponosi wasz duet jako całość.
25 i mniej – Przechodzisz wręcz bezszelestnie, nie wydajesz nawet małego szmeru w postaci zaskrzypienia paneli czy innych zjawisk zdolnych przekreślić plany na wykradnięcie sztyletu. Kustosz jest nieświadomy twojej obecności.
26-50 – Niechcący wydajesz dźwięk zdolny potencjalnie skierować na was uwagę czyhającego kustosza. Może to być na przykład zaskrzypienie paneli, trącenie łokciem przedmiotu, który zaczyna się chwiać oraz wymusza na tobie działania zapobiegawcze czy nawet samo kichnięcie. Na całe szczęście, nie zwracasz na siebie uwagi kustosza ani innych osób.
51-75 – Nie byłeś zbytnio ostrożny i wkrótce potem wzbudziłeś podejrzenia kustosza. Masz jednak szczęście w nieszczęściu; mężczyzna udał się w inną stronę, chcąc sprawdzić dotychczas nieprzeszukaną część budynku. Możesz podążać dalej, jednak uważaj, gdyż kustosz może zawrócić.
76-90 – Niestety, ale zwróciłeś na siebie uwagę! Kustosz właśnie kieruje się w waszą stronę. Jedynym przejawem przychylności, jaki wam pozostał, jest fakt, że macie kilka chwil, aby przygotować zasadzkę i unieszkodliwić mężczyznę po cichu. To dobra chwila na omówienie strategii, czy dalej próbujecie się schować czy może przystępujecie do ataku. Teraz jeszcze nie atakujecie, dalsze informacje będą zamieszczone w kolejnym poście Proroka.
91 i więcej – Kustosz was usłyszał! Jego reakcja oraz możliwe ścieżki postępowania zostaną opisane w następnym poście Proroka.
Bezimienny
Czujesz, jak bierze cię kurwica.
Przedłużające się nieznośnie sekundy szarpią się chaotycznie na wstędze czasu, drażnione to galopującym ci opętańczo sercem, to mozolnie stawianymi krokami kustosza. Ich dźwięk dudni ci nieprzyjemnie w głowie, sprawiając że robisz się coraz bardziej niecierpliwy; że uczepia się ciebie myśl, by wyjść mężczyźnie naprzeciw i mieć tę farsę już za sobą, bo dłużej nie zniesiesz oczekiwania na to, co ma nadejść. Nie wierzysz bowiem, że cudownym zrządzeniem losu pracownik galerii przejdzie obok was; że nie zerknie do wnętrza sali, w jakiej się ukryliście, aby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku; że się rozmyśli, pozostawiając was w spokoju. Jednocześnie nie dajesz wiary temu, że kustosz kiedykolwiek dowlecze się do miejsca waszego tymczasowego azylu. Zawahanie w jego postawie słyszysz wcześniej, niż mężczyzna wypowiada do siebie zabarwione zwątpieniem słowa: to, jak jeszcze bardziej zwalnia swój krok, jak dłonią drapie się po brodzie, jak na moment wstrzymuje oddech.
A ty wstrzymujesz go razem z nim, trwając w pełnym napięcia oczekiwaniu na to, co zaraz się zdarzy — i z ulgą wypuszczając powietrze przez nos, kiedy kroki kustosza zaczynają się od was oddalać, dając przestrzeń na krótką konsultację efektów wcześniej rzuconych zaklęć i podjęcie decyzji odnośnie kolejnych działań.
— Wygląda na to, że poza naprzykrzającym się nam kustoszem, nie będziemy mieć problemu z innymi niespodziankami — mówisz tak cicho, że wymawiane przez ciebie słowa mogłyby być ledwie szmerem. Nie ryzykujesz jednak podniesienia głosu choćby o ton, pytanie skierowane do Sanne formułując w ten sam sposób. — Chyba że ty coś wyczułaś?
Mimo że nie odwracasz się w jej stronę, unosisz brew w oczekiwaniu na odpowiedź kobiety — na to, czy w ogóle chcesz się odezwać, czy tylko swoim milczeniem, zdawkowymi pomrukami i kręceniem głową przeleje ostatecznie czarę zbierającej się w tobie niecierpliwości i irytacji: wszystkiego tego, co w czasie wspólnego przemieszczania się zakątkami galerii uwiera cię wyłącznie jak kamień w bucie.
— Hljóðr. — Do wejścia w labirynt korytarzy przygotowujesz się jeszcze, nim otrzymujesz od niej odpowiedź. Mógłbyś też przysiąc, że w panującej ciszy zaklęcie zabrzmiało tak, jakbyś je wykrzyczał. Nie słyszysz jednak, aby pracownik muzeum zdecydował się wrócić zwabiony kolejnym hałasem. Dla pewności, nim wyślizgujesz się ponownie na hol, odczekujesz jeszcze krótką — szumiącą ci w głowie przepływającą szaleńczo krwią — chwilę, zerkając z ukosa na Nygaard, czy pójdzie w twoje ślady, czy może zdecyduje się zrobić z ciebie kozła ofiarnego.
Hljóðr (Tacitum) – wycisza kroki.
91 (k100) + 10 (staty) = 101/65 (udane)
skradanie: 29 - 50 = -21 (udane)
Przedłużające się nieznośnie sekundy szarpią się chaotycznie na wstędze czasu, drażnione to galopującym ci opętańczo sercem, to mozolnie stawianymi krokami kustosza. Ich dźwięk dudni ci nieprzyjemnie w głowie, sprawiając że robisz się coraz bardziej niecierpliwy; że uczepia się ciebie myśl, by wyjść mężczyźnie naprzeciw i mieć tę farsę już za sobą, bo dłużej nie zniesiesz oczekiwania na to, co ma nadejść. Nie wierzysz bowiem, że cudownym zrządzeniem losu pracownik galerii przejdzie obok was; że nie zerknie do wnętrza sali, w jakiej się ukryliście, aby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku; że się rozmyśli, pozostawiając was w spokoju. Jednocześnie nie dajesz wiary temu, że kustosz kiedykolwiek dowlecze się do miejsca waszego tymczasowego azylu. Zawahanie w jego postawie słyszysz wcześniej, niż mężczyzna wypowiada do siebie zabarwione zwątpieniem słowa: to, jak jeszcze bardziej zwalnia swój krok, jak dłonią drapie się po brodzie, jak na moment wstrzymuje oddech.
A ty wstrzymujesz go razem z nim, trwając w pełnym napięcia oczekiwaniu na to, co zaraz się zdarzy — i z ulgą wypuszczając powietrze przez nos, kiedy kroki kustosza zaczynają się od was oddalać, dając przestrzeń na krótką konsultację efektów wcześniej rzuconych zaklęć i podjęcie decyzji odnośnie kolejnych działań.
— Wygląda na to, że poza naprzykrzającym się nam kustoszem, nie będziemy mieć problemu z innymi niespodziankami — mówisz tak cicho, że wymawiane przez ciebie słowa mogłyby być ledwie szmerem. Nie ryzykujesz jednak podniesienia głosu choćby o ton, pytanie skierowane do Sanne formułując w ten sam sposób. — Chyba że ty coś wyczułaś?
Mimo że nie odwracasz się w jej stronę, unosisz brew w oczekiwaniu na odpowiedź kobiety — na to, czy w ogóle chcesz się odezwać, czy tylko swoim milczeniem, zdawkowymi pomrukami i kręceniem głową przeleje ostatecznie czarę zbierającej się w tobie niecierpliwości i irytacji: wszystkiego tego, co w czasie wspólnego przemieszczania się zakątkami galerii uwiera cię wyłącznie jak kamień w bucie.
— Hljóðr. — Do wejścia w labirynt korytarzy przygotowujesz się jeszcze, nim otrzymujesz od niej odpowiedź. Mógłbyś też przysiąc, że w panującej ciszy zaklęcie zabrzmiało tak, jakbyś je wykrzyczał. Nie słyszysz jednak, aby pracownik muzeum zdecydował się wrócić zwabiony kolejnym hałasem. Dla pewności, nim wyślizgujesz się ponownie na hol, odczekujesz jeszcze krótką — szumiącą ci w głowie przepływającą szaleńczo krwią — chwilę, zerkając z ukosa na Nygaard, czy pójdzie w twoje ślady, czy może zdecyduje się zrobić z ciebie kozła ofiarnego.
Hljóðr (Tacitum) – wycisza kroki.
91 (k100) + 10 (staty) = 101/65 (udane)
skradanie: 29 - 50 = -21 (udane)
Mistrz Gry
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
#1 'k100' : 91
--------------------------------
#2 'k100' : 29
#1 'k100' : 91
--------------------------------
#2 'k100' : 29
Nieznajomy
Każda sekunda tutaj spędzona jedynie działała na nerwy im obojgu, im szybciej stąd wyjdą tym lepiej. Przeczekiwanie było ważne, jednak sytuacja mogła się zmienić w każdej chwili i znając życie będzie to na gorsze niż na lepsze.
Zaklęcie, które uprzednio rzuciła Sanne powiedziało jej mniej niż sama chciałaby wiedzieć, nie ohraniczyło się bowiem do budynku, a zajęło dużo większą powierzchnię, co tylko wywołało złość Sanne i siarczyste przekleństwo wypowiedziane w duchu. Niezbyt lubiła jak coś jej nie wychodzi, szczególnie w takim ważnym momencie, kiedy miała do wypełnienia ważne zadanie. Oczywiście nic nie mogło być proste.
Wstrzymywany do tej pory oddech zostanie wypuszczony, kiedy kroki kustosza wyraźnie skierowały się w innym miejscu.
Sanne pokiwała głową na słowa męzczyzny, a na jego pytanie zacisnęła usta i odpowiedziała tak cicho jak tylko mogła.
-Nie, zdecydowanie mniej niż bym chciała powiedziała gorzko, wciąż niezadowolona ze swoich niezbyt efektownych wyników. Nie pozostało nic innego jak ruszyć stąd by zabrać to po co przyszli. Chcąc być zabezpieczona rzuciła zaklęcie
-Hljóðr - po czym najciszej i najdyskretniej jak tylko mogła ruszyła za mężczyzną z pomieszczenia.
Skradanie - 4
Zaklęcie - 19
Zaklęcie, które uprzednio rzuciła Sanne powiedziało jej mniej niż sama chciałaby wiedzieć, nie ohraniczyło się bowiem do budynku, a zajęło dużo większą powierzchnię, co tylko wywołało złość Sanne i siarczyste przekleństwo wypowiedziane w duchu. Niezbyt lubiła jak coś jej nie wychodzi, szczególnie w takim ważnym momencie, kiedy miała do wypełnienia ważne zadanie. Oczywiście nic nie mogło być proste.
Wstrzymywany do tej pory oddech zostanie wypuszczony, kiedy kroki kustosza wyraźnie skierowały się w innym miejscu.
Sanne pokiwała głową na słowa męzczyzny, a na jego pytanie zacisnęła usta i odpowiedziała tak cicho jak tylko mogła.
-Nie, zdecydowanie mniej niż bym chciała powiedziała gorzko, wciąż niezadowolona ze swoich niezbyt efektownych wyników. Nie pozostało nic innego jak ruszyć stąd by zabrać to po co przyszli. Chcąc być zabezpieczona rzuciła zaklęcie
-Hljóðr - po czym najciszej i najdyskretniej jak tylko mogła ruszyła za mężczyzną z pomieszczenia.
Skradanie - 4
Zaklęcie - 19
Mistrz Gry
The member 'Nieznajomy' has done the following action : kości
#1 'k100' : 15
--------------------------------
#2 'k100' : 9
#1 'k100' : 15
--------------------------------
#2 'k100' : 9
Prorok
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
W istocie, z punktu widzenia Sanne i Ragnara, kustosz był natarczywy; jeszcze kilka chwil wcześniej skutecznie wpędził ich wprost do sali z eksponatami, szukając ich czujnym wzrokiem. Mężczyzna, chociaż w podeszłym wieku, wykonywał swój zawód z należytą dbałością; od wielu lat cieszył się zaufaniem klanu Oldenburgów. Wiedza, jaką posiadał na temat eksponatów była imponująca, lecz nie miał najmniejszego zamiaru dzielić się nią z intruzami – drużyna, wysłana przez Magisterium była zdana sama na siebie, o ile tylko nie chciała skorzystać z gróźb. Każde, drobne zetknięcie z pracownikiem galerii niosło ze sobą duże niebezpieczeństwo w postaci zaostrzonego śledztwa z o wiele większą niż w przypadku bezszelestnego włamania, dozą zyskanych poszlak. Oficerowie Kruczej Straży słynęli z zaciekłości, zwłaszcza, gdy przyszło im tropić ślepców – grabież w samym centrum Midgardu, w jednej z najsłynniejszych galerii, byłaby niewątpliwą potwarzą dla bezpieczeństwa, które bezsprzecznie mieli zapewniać w mieście. Ślady ewentualnych zaklęć z dziedziny zakazanej magii, sprawiłyby że do śledztwa wkroczyłby elitarny oddział Wysłanników Forsetiego. Obecnie jednak, tak samo Sanne jak Ragnar nie mieli żadnych powodów do podzielania obaw; chociaż nie ominęły ich początkowe trudności, skutecznie skryli się przed spojrzeniem kustosza i pokonali odcinek dzielący ich od pracowni. Dzięki rzuconemu zaklęciu, praktycznie nie mogli zwrócić na siebie więcej uwagi; nie usłyszeli żadnych kroków kustosza, ani tym bardziej przytłumionego głosu, którym wyraźnie dodawał sobie otuchy w cichą, samotną noc. Kolejnym wyzwaniem dla grupy stały się drzwi gabinetu, gdzie sama Lumikki, posiadaczka rytualnego noża, prowadziła część badań oraz trzymała niektóre artefakty, jakich nie uczyniła eksponatami w galerii; aby tego dokonać, Sanne i Ragnar mogli wykorzystać zapas wytrychów, pozostały im po włamaniu do wejścia. Musieli, co oczywiste, działać szybko oraz czerpać garściami ze sposobności, skoro sam kustosz nie był teraz w pobliżu.
Rzucacie kością k100 na otwarcie zamka. Wynik jest sumowany razem ze statystyką wiedzy ogólnej. Próg sukcesu będzie liczony osobno i wynosi 60. Jeśli Ragnarowi uda się za pierwszym razem, Sanne może wykorzystać rzut na spostrzegawczość.
Rzucacie kością k100 na otwarcie zamka. Wynik jest sumowany razem ze statystyką wiedzy ogólnej. Próg sukcesu będzie liczony osobno i wynosi 60. Jeśli Ragnarowi uda się za pierwszym razem, Sanne może wykorzystać rzut na spostrzegawczość.
Bezimienny
Nie na taką odpowiedź liczyłeś. Chociaż wdzięczny jesteś Nornom, że w swojej łaskawości oszczędziły ci powodu do wybuchu gniewu, sprawiając że twoja towarzyszka niedoli wykrztusiła z siebie nieco więcej słów, rozrzedzając nimi gęstniejące w tobie rozsierdzenie i wyprowadzając cię z błędu, że może jest pewnego rodzaju niemową, to nie możesz darować im tego, że gdy prostują ci jedną ścieżkę, następna na jaką cię kierują, pełna jest kłód, o które za mjölnira nie byłbyś w stanie się nie potknąć.
Wiedza, jaką dzieli się z tobą Nygaard, nie bardzo jest pomocna w nakreśleniu dalszego planu waszego działania. Tym bardziej kłopotliwy wydaje ci się brak choćby zawężonej ilości osób, na jakie możecie w drodze do właściwego celu trafić. Nie ciągniesz jej jednak dalej za język, nie dopominasz się o nieco dokładniejszą odpowiedź — szczerze powątpiewasz, by udzieliła ci jakichkolwiek innych szczegółów, może trochę naiwnie wierząc, że gdyby jakimikolwiek dysponowała, raczyłaby się nimi z tobą podzielić. Swoje niezadowolenie wyrażasz jednak tylko w postaci krótkiego westchnięcia i natychmiastowego przeniesienia spojrzenia na ciągnący się przed tobą korytarz, jednocześnie w pamięci odnotowując uwagi dotyczące całości otrzymanego zadania, jakimi zamierzasz podzielić się z Naczelnymi. Powinni wiedzieć. Powinni wiedzieć przede wszystkim o tym, by nie gubić własnych rzeczy i nie wysyłać po zgubę zbieraniny przypadkowych osób. Powinni wiedzieć, że dopiero co wciągniętym w magisterialne kręgi ślepcom przydałoby się porządne spotkanie integracyjne, a nie nasiadówy w kärkkäinenowej klitce z obowiązkowym słuchaniem starczych kazań. Powin…
Coraz bardziej dłużąca ci się droga do gabinetu Lumikki Oldenburg kończy się wreszcie na zamkniętych drzwiach, za którymi, wedle wskazówek otrzymanych od Magisterium, mają znajdować się wszelkie zbierane przez archeolożkę eksponaty i dokumenty będące na jej wyłączny użytek.
— Pilnuj, czy nikt nie idzie — polecasz Sanne tonem nie znoszącym sprzeciwu, w ogóle nie przejmując się tym, że pierwsza próba dostania się do wnętrza galerii zakończyła się w twoim przypadku fiaskiem. Wystarczy jednak, że zerkasz tylko na zamek przy tych konkretnych drzwiach, by wiedzieć, że tym razem nie ma opcji, by nie udało ci się dostać do środka. Z niemal identycznymi mechanizmami pracujesz na co dzień, więc gdy tylko przykładasz jeden z pozostałych dwóch wytrychów do drzwi, nie mija choćby pół minuty, gdy zatrzask ustępuje, odsłaniając przed tobą wąską szparę ciemnej przestrzeni. Ostrożnie, w obawie przed jakimikolwiek innymi niespodziankami, których obojgu wam nie udało się wyczuć, uchylasz nieco szerzej drzwi. — Panie przodem — rzucasz z przekąsem, oszczędnym gestem wskazując kobiecie, że powinna czym prędzej wejść do gabinetu. Każda chwila zwłoki spędzona na odsłoniętym korytarzu jest jak proszenie się o kłopoty.
otwarcie zamka: 98 (k100) + 5 (staty) = 103/60 (sukces jak ta lala)
Wiedza, jaką dzieli się z tobą Nygaard, nie bardzo jest pomocna w nakreśleniu dalszego planu waszego działania. Tym bardziej kłopotliwy wydaje ci się brak choćby zawężonej ilości osób, na jakie możecie w drodze do właściwego celu trafić. Nie ciągniesz jej jednak dalej za język, nie dopominasz się o nieco dokładniejszą odpowiedź — szczerze powątpiewasz, by udzieliła ci jakichkolwiek innych szczegółów, może trochę naiwnie wierząc, że gdyby jakimikolwiek dysponowała, raczyłaby się nimi z tobą podzielić. Swoje niezadowolenie wyrażasz jednak tylko w postaci krótkiego westchnięcia i natychmiastowego przeniesienia spojrzenia na ciągnący się przed tobą korytarz, jednocześnie w pamięci odnotowując uwagi dotyczące całości otrzymanego zadania, jakimi zamierzasz podzielić się z Naczelnymi. Powinni wiedzieć. Powinni wiedzieć przede wszystkim o tym, by nie gubić własnych rzeczy i nie wysyłać po zgubę zbieraniny przypadkowych osób. Powinni wiedzieć, że dopiero co wciągniętym w magisterialne kręgi ślepcom przydałoby się porządne spotkanie integracyjne, a nie nasiadówy w kärkkäinenowej klitce z obowiązkowym słuchaniem starczych kazań. Powin…
Coraz bardziej dłużąca ci się droga do gabinetu Lumikki Oldenburg kończy się wreszcie na zamkniętych drzwiach, za którymi, wedle wskazówek otrzymanych od Magisterium, mają znajdować się wszelkie zbierane przez archeolożkę eksponaty i dokumenty będące na jej wyłączny użytek.
— Pilnuj, czy nikt nie idzie — polecasz Sanne tonem nie znoszącym sprzeciwu, w ogóle nie przejmując się tym, że pierwsza próba dostania się do wnętrza galerii zakończyła się w twoim przypadku fiaskiem. Wystarczy jednak, że zerkasz tylko na zamek przy tych konkretnych drzwiach, by wiedzieć, że tym razem nie ma opcji, by nie udało ci się dostać do środka. Z niemal identycznymi mechanizmami pracujesz na co dzień, więc gdy tylko przykładasz jeden z pozostałych dwóch wytrychów do drzwi, nie mija choćby pół minuty, gdy zatrzask ustępuje, odsłaniając przed tobą wąską szparę ciemnej przestrzeni. Ostrożnie, w obawie przed jakimikolwiek innymi niespodziankami, których obojgu wam nie udało się wyczuć, uchylasz nieco szerzej drzwi. — Panie przodem — rzucasz z przekąsem, oszczędnym gestem wskazując kobiecie, że powinna czym prędzej wejść do gabinetu. Każda chwila zwłoki spędzona na odsłoniętym korytarzu jest jak proszenie się o kłopoty.
otwarcie zamka: 98 (k100) + 5 (staty) = 103/60 (sukces jak ta lala)
Mistrz Gry
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
'k100' : 98
'k100' : 98
Nieznajomy
Zdaniem Sanne to nie była najlepsza pora by wdawać się w jakiegokolwiek rozmowy czy dysputy na różne tematy. Jeżeli jej towarzysz będzie chciał, to mogą sie później umówić na drinka. Teraz jej zdaniem powinni ograniczyć komunikację do minimum niezbędnego, by kustosz lub ktokolwiek inny nie usłyszał ich szeptów. To było ostatnie co było im teraz potrzebne. Wciąż była zła na siebie, że zaklęcie użyte przed nią uprzednio nie zadziałało, tak jak miała nadzieję, ale nie było potrzeby rozmyślać nad porażkami sprzed chwili, skoro nic dobrego z rozmyślania o przeszłości nie przyjdzie. Trzeba było teraz skupić się na tym co przed nimi. I niech się jej towarzysz nie martwi, to raczej kiepska pora na trzymanie przed nim sekretów związanych z tym zadaniem jakie właśnie realizowali, trzeba by było być skrajnie głupim, żeby tak czynić.
Przed nimi stanęła właśnie kolejna przeszkoda, choć znajdowali się już bliżej celu, który ich tu sprowadził, a mianowicie kradzieży rytualnego noża. Nie sposób jednak nie zgodzić się, że spotkanie z prawdziwego zdarzenia, gdzie dałoby się ustalić na przykład jakiś plan wspólnych treningów, by w wypadku misji takiej jak ta, ludzie wysłani przez Magisterium byli bardziej zgrani i znali swoje mocne i słabe strony, by móc się lepiej dopełniać. No, ale nic, trzeba było sobie radzić w obecnej sytuacji.
Sanne nie pchała się jakoś szczególnie do próby otwieranai drzwi, jako, że wciąż nie uważała, żeby miała jakieś duże uzdolnienia w tym kierunku. -Jasne wyszetpała, skoro jej towarzysz jakoś wolał werbalny konktakt. Odwróciła się tyłem do drzwi i zaczęła obserwować korytarz z obydwu stron. Była czujna, byu w razie czego szyb ostrzec Fenrissona.
Przed nimi stanęła właśnie kolejna przeszkoda, choć znajdowali się już bliżej celu, który ich tu sprowadził, a mianowicie kradzieży rytualnego noża. Nie sposób jednak nie zgodzić się, że spotkanie z prawdziwego zdarzenia, gdzie dałoby się ustalić na przykład jakiś plan wspólnych treningów, by w wypadku misji takiej jak ta, ludzie wysłani przez Magisterium byli bardziej zgrani i znali swoje mocne i słabe strony, by móc się lepiej dopełniać. No, ale nic, trzeba było sobie radzić w obecnej sytuacji.
Sanne nie pchała się jakoś szczególnie do próby otwieranai drzwi, jako, że wciąż nie uważała, żeby miała jakieś duże uzdolnienia w tym kierunku. -Jasne wyszetpała, skoro jej towarzysz jakoś wolał werbalny konktakt. Odwróciła się tyłem do drzwi i zaczęła obserwować korytarz z obydwu stron. Była czujna, byu w razie czego szyb ostrzec Fenrissona.
Prorok
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Wszystko wskazało na to, że dalsza część wdrożonego przez duet planu, domknęła się z wyjątkowym sukcesem; zamek zazgrzytał szczęką swojego mechanizmu, ustępując pod wpływem działań Fenrissona. Pierwsza, początkowa porażka Ragnara przy dokonaniu włamania nie przesądziła, w związku z tym, o dalszym, kompletnym losie i powodzeniu misji; drzwi, prowadzące do wnętrza pracowni Lumikki Oldenburg stały teraz otworem. Sanne, stojąca tymczasowo na straży nie wychwyciła żadnych, niepokojących dźwięków, kustosz wyraźnie przestał się im naprzykrzać, drażniąc swą obecnością i pierwszym cieniem podejrzeń włączonym w tembr jego głosu. Cisza, rozlana po korytarzu popularnej galerii, pełnej dorobku klanu, była gęsta jak smoła, mącona tylko wytrychem, który przemknął, jak oszust, przez całą zawiłość zamka. Czujne spojrzenie Nygaard wyłuskało kolejny, być może istotny szczegół; był nim notatnik leżący tuż obok stosu dokumentów obecnych na blacie biurka. Coś musiało wyraźnie zaprzątać myśli panny Oldenburg, która opuściła gabinet w widocznie dużym pośpiechu, nie mając czasu, aby posprzątać miejsca, gdzie oddawała się pracy. W samym wnętrzu zeszytu Sanne mogła odnaleźć sporządzone notatki, dotyczące run oraz szkice rytualnego ostrza; prawdopodobnie Lumikki badała własności, jakie posiadał nóż. Ślepcy mogli w związku z tym zdecydować, czy zabierają ze sobą również zapisane cierpliwie obserwacje, czy zostawiają je, uznając, że nie są w gruncie rzeczy istotne, gdyż Magisterium posiadło niezbędną wiedzę na temat funkcji przedmiotu. Głównym, wyznaczonym zadaniem było wciąż niewątpliwie zdobycie samego artefaktu, który pozostał ukryty, prawdopodobnie, we wnętrzu gabinetu. Sanne i Ragnar musieli uważnie przyjrzeć się zawartości szafek jak i samego biurka, by znaleźć w końcu cel wszelkich, podjętych dotychczas działań. Od pełnego sukcesu dzieliło ich bowiem tylko zdobycie zaklętego obiektu, z którym mogli już, znacznie bardziej bezpiecznie teleportować się do innego miejsca, najlepiej blisko Przesmyku.
Każdemu z was przysługuje jeden rzut k6 (Sanne rzuca tylko w przypadku porażki u Ragnara, czyli uzyskaniu przez niego wyniku 1 lub 2. Jeśli osiągnie sukces, nie ma konieczności rzutu). Posługujecie się legendą poniżej, która odzwierciedla skutki waszych poszukiwań.
1, 2 – Po dłuższym czasie poszukiwań nie udaje się wam nic znaleźć. Świadomi tego, że musicie się streszczać, zaczynacie powoli wątpić, czy aby na pewno wskazano wam dobre miejsce. Być może Lumikki trzymała artefakt poza swoim gabinetem?
3 – Znajdujecie dwa noże, wyraźnie nadgryzione przez czas; możliwe, że jeden z nich służył Lumikki jako materiał porównawczy. Każdemu z was przysługuje dorzut k100 na wiedzę ogólną. Próg jest liczony osobno i wynosi 60, przy uzyskaniu wyniku równego lub wyższego udaje się wam pomyślnie zidentyfikować ostrze.
4 – Udaje się wam odnaleźć rytualny nóż, jednak po dłuższym czasie mozolnych poszukiwań. Zauważacie, że w wyniku waszych działań w gabinecie powstał jeszcze większy nieład. Możecie dokonać dorzut k100 na zaklęcie porządkujące.
5, 6 – Sukces! Udaje się wam odnaleźć rytualny nóż. Znajdował się w jednej z szuflad biurka Lumikki.
Każdemu z was przysługuje jeden rzut k6 (Sanne rzuca tylko w przypadku porażki u Ragnara, czyli uzyskaniu przez niego wyniku 1 lub 2. Jeśli osiągnie sukces, nie ma konieczności rzutu). Posługujecie się legendą poniżej, która odzwierciedla skutki waszych poszukiwań.
1, 2 – Po dłuższym czasie poszukiwań nie udaje się wam nic znaleźć. Świadomi tego, że musicie się streszczać, zaczynacie powoli wątpić, czy aby na pewno wskazano wam dobre miejsce. Być może Lumikki trzymała artefakt poza swoim gabinetem?
3 – Znajdujecie dwa noże, wyraźnie nadgryzione przez czas; możliwe, że jeden z nich służył Lumikki jako materiał porównawczy. Każdemu z was przysługuje dorzut k100 na wiedzę ogólną. Próg jest liczony osobno i wynosi 60, przy uzyskaniu wyniku równego lub wyższego udaje się wam pomyślnie zidentyfikować ostrze.
4 – Udaje się wam odnaleźć rytualny nóż, jednak po dłuższym czasie mozolnych poszukiwań. Zauważacie, że w wyniku waszych działań w gabinecie powstał jeszcze większy nieład. Możecie dokonać dorzut k100 na zaklęcie porządkujące.
5, 6 – Sukces! Udaje się wam odnaleźć rytualny nóż. Znajdował się w jednej z szuflad biurka Lumikki.
Bezimienny
Zdziwiłby się każdy, kto pomyślałby, że jesteś dżentelmenem; że z dobroci serca i kurtuazji pozwalasz Sanne pierwszej wsunąć się w ciemność gabinetu rozrzedzaną wyłącznie światłem szpaleru latarni, ustawionych przed budynkiem galerii, docierającym w okrojonej ilości na wyższe piętra gmachu. Sam wybuchnąłbyś gromkim śmiechem, gdybyś dowiedział się, że ktokolwiek mógł uznać, że masz w sobie na tyle przyzwoitości, byś nawet w tak prostym geście nie upatrywał dla siebie korzyści. Nie wchodzisz przecież do środka zaraz za nią, czekasz chwilę dłuższą, niż wypada, nim sam przekraczasz próg pomieszczenia, przyzwyczajając przez krótki moment wzrok do panującego wewnątrz półmroku; nie wchodzisz od razu, bo zastanawiasz się, czy gabinet przypadkiem nie został dodatkowo zapieczętowany, czy wewnątrz nie czeka na nieostrożnego włamywacza stosowna nagroda za dotychczasowe trudy. Nie słyszysz jednak nic, co mogłoby wzbudzić twoje podejrzenia; co nakazałoby ci nie iść w ślady twojej towarzyszki — dłużej więc nie zwlekasz, ostrożnie zamykając za sobą drzwi.
To, co zaskakuje cię już na początku, gdy przesączające się z zewnątrz światło wydobywa na wierzch kolejne elementy wystroju, to prostota, z jaką urządzone zostało pomieszczenie. Jesteś trochę rozczarowany, co od razu widać po twojej twarzy, na której zastyga grymas zawodu i rozeźlenia. Na pierwszy rzut oka nie ma w tym pokoiku żadnego miejsca, w którym nóż mógłby zostać ukryty i jednocześnie miejsc takich znajdujesz już co najmniej osiem.
— Coś ciekawego? — rzucasz przez ramię do Sanne, by niemal od razu przystąpić do przeszukiwania pracowni Lumikki Oldenburg, jednocześnie nie bardzo kłopocząc się tym, że zostawiasz po sobie niemal dosłownie burdel.
Książki przekładasz z jednego miejsca w drugie, zupełnie nie interesując się tym, czy odkładasz je z powrotem na właściwą pozycję. Otwierane i przetrząsane przez ciebie skrupulatnie szafki padają ofiarą twojej niecierpliwości, nie dostrzegasz bowiem, że podczas przestawiania stosików dokumentów kilka luźnych kartek spada na posadzkę. Zbyt jesteś zaaferowany poszukiwaniami, aby przejmować się kwestią porządków. Zdarza ci się bowiem wychodzić z założenia, że bez względu na to, w jakim stanie pozostawisz po sobie pomieszczenie, w jakim buszowałeś, prędzej czy później wyjdzie na jaw, że dokonano kradzieży — a im bardziej człowiek zdenerwowany świadomością odbytego rabunku, tym więcej błędów popełnia, zacierając za złodziejem ślady.
— Ja pierdolę, weź przeszukaj biurko, bo mnie zaraz grom trafi — klniesz pod nosem, ciężko siadając na podłodze, by sprawdzić zawartość dolnych szafek.
To, co zaskakuje cię już na początku, gdy przesączające się z zewnątrz światło wydobywa na wierzch kolejne elementy wystroju, to prostota, z jaką urządzone zostało pomieszczenie. Jesteś trochę rozczarowany, co od razu widać po twojej twarzy, na której zastyga grymas zawodu i rozeźlenia. Na pierwszy rzut oka nie ma w tym pokoiku żadnego miejsca, w którym nóż mógłby zostać ukryty i jednocześnie miejsc takich znajdujesz już co najmniej osiem.
— Coś ciekawego? — rzucasz przez ramię do Sanne, by niemal od razu przystąpić do przeszukiwania pracowni Lumikki Oldenburg, jednocześnie nie bardzo kłopocząc się tym, że zostawiasz po sobie niemal dosłownie burdel.
Książki przekładasz z jednego miejsca w drugie, zupełnie nie interesując się tym, czy odkładasz je z powrotem na właściwą pozycję. Otwierane i przetrząsane przez ciebie skrupulatnie szafki padają ofiarą twojej niecierpliwości, nie dostrzegasz bowiem, że podczas przestawiania stosików dokumentów kilka luźnych kartek spada na posadzkę. Zbyt jesteś zaaferowany poszukiwaniami, aby przejmować się kwestią porządków. Zdarza ci się bowiem wychodzić z założenia, że bez względu na to, w jakim stanie pozostawisz po sobie pomieszczenie, w jakim buszowałeś, prędzej czy później wyjdzie na jaw, że dokonano kradzieży — a im bardziej człowiek zdenerwowany świadomością odbytego rabunku, tym więcej błędów popełnia, zacierając za złodziejem ślady.
— Ja pierdolę, weź przeszukaj biurko, bo mnie zaraz grom trafi — klniesz pod nosem, ciężko siadając na podłodze, by sprawdzić zawartość dolnych szafek.
Mistrz Gry
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
'k6' : 4
'k6' : 4
Nieznajomy
Sanne nie podejrzewała swojego towarzysza o żadne przesadne maniery. Nigdy w życiu. Czy jej się podobał fakt, że musi wejść pierwsza kiedy równie dobrze tuż po wejściu mogła czekać na nią jakaś pułapka? Niespecjalnie, jednak ostatnie czego potrzebowała, czego oni obydwoje potrzebowali to teraz kłótnie na korytarzu. Wobec czego po prostu wzruszyła ramionami i bez słowa, lecz ostrożnie przekroczyła próg pomieszczenia. Na szczęście nic się nie wydarzyło, po tym jak mężczyźnie tym razem udało się otworzyć drzwi bez ściagania na siebie niczyjej uwagi. A skoro już mowa o ściąganiu uwagi, to trzeba powiedzieć, że brak kręcącego się niepotrzebnie kustosza poprawił na ten moment jej samopoczucie.
Zabrała się zatem w końcu po to po co tu przyszli, czyli poszukiwania sztyletu w pewnym bałaganie, który tutaj panował. Podczas pierwszych szybkich oględzin nie zobaczyła sztyletu, jednak w jej oczy rzuciło się coś innego, a mianowicie notatki, który, jak się dało stwierdzić już po bardzo pobieżnym przejrzeniu zawierał w sobie informacje i szczegóły dotyczące artefaktu, którego szukali.
-Jak na razie notatki ze szczegółami dotyczącyni noża. Biorę go ze sobą. powiedziała odpowiednio ściszonym głosem, wszak dalej nie chciała przyciągać niczyjej uwagi, po czym schowała go do jednej z wewnętrznych kieszeni. Jeżeli nie przyda się Magisterium to trudno, a jeżeli tak, to będzie tylko i wyłącznie z korzyścią dla nich wszystkich.
Zgodnie z tym co mówił jej towarzysz delikatnie otworzyła szufladę po szufladzie biurka, i w trzeciej najniższej znajdował się poszukiwany przez nich artefakt. Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. -Mam, znalazłam. Zabierz go ze sobą. rzuciła do Ragnara. Rozglądnęła się po pomieszczeniu widząc, że narobili zdecydowanie większego bałaganu. Zdecydowała się rzucić wtedy zaklęcie -Ljóss które miało nieco zaprowadzić porzadku na biurku, do stanu sprzed jakiego tutaj weszli.
Zabrała się zatem w końcu po to po co tu przyszli, czyli poszukiwania sztyletu w pewnym bałaganie, który tutaj panował. Podczas pierwszych szybkich oględzin nie zobaczyła sztyletu, jednak w jej oczy rzuciło się coś innego, a mianowicie notatki, który, jak się dało stwierdzić już po bardzo pobieżnym przejrzeniu zawierał w sobie informacje i szczegóły dotyczące artefaktu, którego szukali.
-Jak na razie notatki ze szczegółami dotyczącyni noża. Biorę go ze sobą. powiedziała odpowiednio ściszonym głosem, wszak dalej nie chciała przyciągać niczyjej uwagi, po czym schowała go do jednej z wewnętrznych kieszeni. Jeżeli nie przyda się Magisterium to trudno, a jeżeli tak, to będzie tylko i wyłącznie z korzyścią dla nich wszystkich.
Zgodnie z tym co mówił jej towarzysz delikatnie otworzyła szufladę po szufladzie biurka, i w trzeciej najniższej znajdował się poszukiwany przez nich artefakt. Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. -Mam, znalazłam. Zabierz go ze sobą. rzuciła do Ragnara. Rozglądnęła się po pomieszczeniu widząc, że narobili zdecydowanie większego bałaganu. Zdecydowała się rzucić wtedy zaklęcie -Ljóss które miało nieco zaprowadzić porzadku na biurku, do stanu sprzed jakiego tutaj weszli.
Mistrz Gry
The member 'Nieznajomy' has done the following action : kości
'k100' : 28
'k100' : 28
Prorok
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Napięcie, zawiązane jak bryła grubego supła, zaczęło z wolna opadać; kustosz był nieistotny, odległy, przynajmniej w złudnych wrażeniach, w ciszy, która zaległa w korytarzach galerii gęstą, ostygłą smołą. Ostatni, obecny etap który czekał na Ragnara i Sanne mógł stać się jednym z trudniejszych; mieli niewiele czasu, by znaleźć cenny artefakt i zniknąć bez dosadniejszych odcieni cudzych podejrzeń. Każda kropla sekundy miała olbrzymią wartość, bezcenną w oczach ich losu, w spojrzeniu bestii ryzyka, której obmierzły oddech osiadał na skórze karku. Tak niewiele i równocześnie tak dużo, miejsce gdzie był schowany zaklęty nóż jawiło się niewiadomą mętną jak mleczne bielmo. Sanne jeszcze na wstępie znalazła sporządzone przez Lumikki Oldenburg notatki i słusznie postanowiła je zabrać; mogły być dosyć cenne, zawiadamiając ponadto Magisterium o postępach badań; jak dużą znawcy przedmiotów niebędący ślepcami dysponowali wiedzą na temat rytualnego obiektu. Nic dziwnego, że wkrótce Ragnar odczuł trzask irytacji, padając łupem jałowych, wyzutych ze szczęścia prób. Nie mogli zostać zbyt długo w gabinecie, zmuszeni do możliwie najszybszych, niosących efekt poszukiwań. Koniec końców, los znowu posłał im uśmiech, sprawiając że odnaleźli przedmiot, którego to pozyskanie zostało im powierzone. Niestety, w wyniku intensywnego przetrząsania zawartości gabinetu, pozostał wyraźny nieład. Zaklęcie, jakiego użyła Sanne by zatrzeć obecne ślady zakończyło się fiaskiem; kobieta nie była w stanie ponowić próby rzucenia prostego czaru ze względu na to, że usłyszała kroki. Kustosz nie widział ich twarzy, dlatego mogli pozostać poza zasięgiem śledztwa które już bez wątpienia zostanie wszczęte w wyniku wtargnięcia na terytorium galerii. Nie pozostało nic więcej, jak teleportacja zanim wnikliwy kustosz dosięgnie klamki wiodącej do gabinetu; bez względu na wszystko inne, Sanne i Ragnar mogli przyznać przed swymi przełożonymi wyższymi w hierarchii ślepców, że wykonanie ich misji zwieńczyło się powodzeniem.
wszyscy z tematu
wszyscy z tematu