Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    24.09.2001 – Pub „Ślepy Kozioł” – Bezimienny: V. Hallström & Nieznajomy: J. Nansen

    2 posters
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    24.09.2000

    Rozdawczyni wiecznego relaksu – butelka z mocnym akvevitem – nadaje wieczorowi niepowtarzalnego charakteru. Stawiana na stole jako wyraz porażki lub zabawy, pachnie spirytusem i nieodłączną dla upojenia śmiałością. Sprawia, że nawet najcichsze dusze wybrzmiewają w przestrzeni silniej i głośniej. Gwarno jest tu jednak nie tylko przez wzgląd na nadmiar procentów. Miejsce to, owiane złą sławą, przyciąga wielu szemranych osobników i gamę charakterów, których nie sposób ująć w jednym tylko typie. Idealnym tego dowodem jest Viljam Hallström. Z pozoru zupełnie obcy temu miejscu – niedostosowany do brutalnych historii, jakie z pewnością zna ten pub – wydaje się uludą. Jego obecność może być wręcz traktowana jak groteska, ale powód przybycia Vila do „Ślepego Kozła” jest prosty, wręcz prozaiczny.
    To jedyny bar w dzielnicy Ymira Starszego, gdzie można usiąść niezauważonym. To także tego gatunku lokal, w którym gwarność pomieszczenia odpowiada anonimowości gości.
    Na tym mu dziś zależy.
    W ostatnim czasie między nim, a typowym dla niego towarzystwem – odpowiadającym mu reputacją czy bogactwem – zbyt dużo się działo, by chciał to powtarzać. Dlatego też dziś stawia na wariant, którego nikt się nie spodziewa. Zjawia się w miejscu, które stanowi kontrast dla jego uporządkowanego, pełnego kultury życia.
    W oddaleniu od głównego towarzystwa, gdzieś na krawędzi długiego, przybrudzonego ze wszystkich stron stołu, da się więc zauważyć głowę mecenasa. Mężczyzna nie tylko jest, ale i wolno, bez zbędnego pośpiechu, sączy czystą Finlandię z lodem.
    Czy ma w tym jakiś szczególny cel? Nie bardzo.
    Postanawia jednak ten jeden raz działać bez jednoznacznie wyznaczonej sobie ścieżki. Zmęczony jest konwenansami i podążaniem za żądaniami tłumu. Dziś przymierza się do bycia najbardziej prostacką wersją siebie – bez zbędnego nadęcia, czy powagi.
    To tłumaczy, dlaczego w znudzeniu śledzi wzrokiem jedyną uroczą istotę w tym nędznym przytułku – blondwłosą piękność, jaka błąka się między stolikami. W oderwaniu od brudnej aury pubu, dziewczyna jaśnieje w oczach. Choć nawet TO (jej urok) nie łapie uwagi Viljama na dłużej. Poza krótkim przeciągnięciem wzroku wzdłuż kobiecej sylwetki, nie decyduje się na żaden odważniejszy ruch. Nie szuka też kontaktu. Po niespełna dwóch do trzech sekund obserwacji, odrywa od niej spojrzenie, zerkając na zegarek.
    Może koniec tego dobrego. Stan lekkiej nietrzeźwości mu wystarcza. Nie idzie za przykładem barowych ochlaptusów i nie zapija się do momentu utraty równowagi. Wstaje, pozostawiając wódkę w połowie niedopitą.
    Wymija przy tym wcześniej obserwowaną kobietę w zupełnej obojętności.
    Konta specjalne
    Nieznajomy
    Nieznajomy
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Nie pasowała do tego miejsca - młoda, śliczna, jakby pozbawiona skaz, a jednocześnie wyglądała tak zwyczajnie, ubrana w zwykłą sukienkę w kwiaty , której materiał poruszał się w rytm stawianych przez blondynkę kroków. Lawirując między stolikami przyciągała wzrok; jedni patrzyli na nią z wyraźnym zainteresowaniem zastanawiając się, co taka dziewczyna robi w TAKIM miejscu lub bardziej obleśnymi myślami, patrząc na nią natrętnym spojrzeniem, inni jakby z kpiną dodatkowo głośno komentując zaobserwowaną postać.
    Ona sama pluła sobie w brodę, że zgodziła się na wyzwanie rzucone przez "koleżankę", zbyt późno odkrywając, że jedynym jej zamiarem było ośmieszenie młodej Znachorki. Matka wielokrotnie powtarzała jej, że zbyt łatwo ulega impulsom, co kiedyś wpędzi ją w kłopoty. Jose ciężko było przyznać przed samą sobą, że tamta miała rację, chociaż sytuacja w jakiej się znajdowała była tego namacalnym dowodem.
    Niebieskie tęczówki barwą przywołujące na myśl bezchmurne, wiosenne niebo z uwagą, aczkolwiek lekką obawą, która mogła świadczyć o braku pewności śledziły pomieszczenie, przemykając po twarzach zbieraniny osób, jaka postanowiła dziś odwiedzić to miejsce. Może była nieco uprzedzona, dlatego większość budziła w niej swego rodzaju odrazę, nie potrafiąc ukryć zniesmaczenia malującego się na twarzy zatrzymała wzrok krzyżując go z mężczyzną, który podobnie, jak ona tu nie pasował.
    Elegancko ubrana, jakby ze znudzeniem zaszczycił ją odrobiną swojej uwagi, którą zaraz skupił na szklance. W przezroczystym płynie odbijało się światło kinkietowych lamp, które stanowiły jedyne jego źródło, nadając lokalowi ponurej aury - jakby towarzystwo tu przychodzące to było zbyt mało.
    Od tego momentu blondynka poświęcała mu więcej uwagi, zastanawiając się kim jest, co tu robi i ile czasu zamierza spędzić w tym miejscu? Pytania przemykały przez jej umysł, do momentu w którym mężczyzna wstał ruszając ku wyjściu; minął ją bez okazania chociażby odrobiny zainteresowania. Nie mogła tracić czasu, zeskoczyła z barowego stołka, ruszając za nim. Nim zdążył nacisnąć klamkę, a dzwonek zawieszony nad wejściem wydać z siebie charakterystyczny dźwięk, chwyciła go za ramię, wykorzystując moment zaskoczenia zmusiła go do odwrócenia się w jej stronę, a następnie bez krępacji i jakichkolwiek oznak dobrego wychowania, które przez lata wpajane jej były przez rodzicielkę, złożyła na ustach nieznajomego pocałunek, pozostawiając na nich ślad czerwonej szminki.
    - Wybacz - rzuciła bez większej skruchy w głosie - Niektóre rzeczy wymagają radykalnych działań - dodała, choć słowa te tak naprawdę niczego nie wyjaśniały.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Chwila, podszyta szeptem impulsu i spontaniczności, maluje się w barwach śmiałości, gdy jak wyrafinowana łowczyni męskich serc pokonuje dzielącą ich odległość, łamiąc pierwsze lody. Nie ma w niej niepewności, czy pruderyjności, jest za to płynne i imponująco naturalne przejście do kontaktu.  W kobiecym uchwycie wciąż jednak tkwi pewna subtelność, wpisana w gen ostrożność panienki. Coś, o co nie posądziłby żadnego z samców.
    Uścisk na ramieniu jest zbyt delikatny, palce na skórze kruche i wąskie. Przyciągają go w swoim kierunku odważnie, ale nie stanowczo. A on, niesiony siłą intuicji co do tego, z kim ma do czynienia, ulega dotykowi. Pozwala jej odwrócić go ku sobie, a nawet więcej, zezwala przy tym na zburzenie pierwszych murów intymności. Te gną się ku ziemi gwałtownie i z hukiem. Lecą wraz z chwilą, gdy jej dłoń naturalnie opiera się na nim, szukając męskiej podpory, a usta, gotowe do pocałunku, rozchylają się zachęcająco.
    To ten moment, w którym wie dokładnie, czego się spodziewać i nie robi absolutnie nic, by temu zapobiec. Miękkie karminowe wargi spoczywają wtedy na jego własnych, znacznie węższych i łaskoczą go przyjemnie, otulając ciepłem.
    Nie jest jednak niczemu winny. Staje się ofiarą jej drobnej grzeszności. Wprawdzie szczęśliwą, ale wciąż ofiarą. Choć trzeba przyznać, że w pozie dumnego Hallströma ciężko doszukiwać się przymiotów poszkodowanego. Wręcz bije od niego pewne zwycięstwo. Jakby to nie jego właśnie pochwycono w sidła kobiecego uroku.
    W istocie, odporny na pieszczotę, odsuwa się bez żalu od kobiety. Staje na niedużą odległość, bo zaledwie o pół kroku od niej, odchrząkuje przy tym znacząco.
    Niektóre rzeczy mogą też zostać uznane za nieobyczajne... – dopowiada po jej słowach, choć dość neutralnie, bez krzty osądu w głosie.
    Wyraża raczej fakt, niżeli opinię.
    Twoja uwaga... schlebia mi, ale mam narzeczoną. – Czy rzeczywiście? Sam się nad tym dalej zastanawia po nagłym oddaniu pierścionka przez Mimosę, w głosie nie słychać jednak wątpliwości. Ostatnie czego potrzebuje, to przenosić swoje obawy na słowa.
    Małżeństwo... ma dla Ciebie jakąś wartość?
    Ostatnie pytanie zadaje ze zwykłej ciekawości, przecierając przy tym palcami po zaczerwienionych od pocałunku wargach. Chce pozbyć się szminki. Wprawdzie nie ma pewności, że ją na sobie ma, ale suchość na ustach wskazuje, że istnieje taka możliwość.
    Niszczy więc ewentuane dowody przedmałżeńskiej „zbrodni”, nim ktoś mógłby je zobaczyć.
    Konta specjalne
    Nieznajomy
    Nieznajomy
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Desperacja.
    Do tej chwili uczucie zupełnie obce, teraz stało się dla niej siłą napędową, skłoniło do działania, które określić można było mianem nieobliczalnego, chociaż Jose doskonale wiedziała co robi. Niczym wprawny drapieżca odnalazła swoją ofiarę, która w rzeczywistości była jej ostatnią szansą, by w oczach "koleżanek" wypaść nieco lepiej. Patrząc na siebie z boku zapewne prychnęłaby z wyraźną pogardą w spojrzeniu, wszakże przecież nigdy nie zależało jej na uznaniu innych. Tym razem nie chodziło tylko o to - chciała przede wszystkim udowodnić coś sobie, bo zbyt późno zdała sobie sprawę, jak idiotyczne było jej rozumowanie. Josefine Nansen nie należała do kobiet uwodzicielskich, chociaż patrząc na nią można było wysunąć ten mylny wniosek, nie pakowała się również w sytuacje, które skutkowały utratą kontroli, niezwykle przez nią cenioną.
    W momencie, kiedy usta dziewczyny dotknęły obcych warg cała determinacja jaką w sobie miała prysła niczym bańka mydlana, a komentarz opuszczający usta był jedynie suchym stwierdzeniem pozbawionym głębszych emocji, podobnie jak gest, jaki okazała wobec nieznajomego. Szybsze bycie serca wywołane nagłym zastrzykiem adrenaliny sprawiało, że szum w uszach nasilał się.
    Kiedy mężczyzna zabrał głos, uniosła głowę wpatrując się w niego niebieskimi ślepiami, a malujące się w nich zdziwienie było aż nazbyt widoczne. Jego spokój nieadekwatny był do przewinienia blondynki, którego ranga urosła, w momencie gdy wyznał, że ma narzeczoną. I to właśnie powinien być dla Jose sygnał, że powinna odwrócić się na pięcie i po prostu iść w swoją stronę, jakby nic się nie wydarzyło; drobna pieszczota zawarta w ulotnej chwili stanowić powinna już tylko wspomnienie, tymczasem słysząc pytanie padające z ust nieznajomego delikatnie rozchyliła wargi, jakby chciała coś powiedzieć, lecz zamiast słów w powietrzu rozbrzmiała cisza, przerywana jedynie krótkimi oddechami. Trwała w niej chwilę lustrując całą jego postać
    - Nie widzę na twoim palcu obrączki - oznajmiła, jedynie stwierdzając stan faktyczny, który w myślach popierała swoimi obserwacjami. - W dodatku nie spotkałam się z oporem z twojej strony, a więc czy miałam podstaw, by sądzić, że jakaś kobieta może rościć sobie do ciebie więcej praw niż każda inna? - zapytała, kładąc dłoń na prawe biodro. Głupia. w myślach blondynki rozbrzmiał głos matki. Po raz kolejny wchodziła w niepotrzebną dyskusję, tym samym narażając się.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Wargi Viljama, rozgrzane krótkim pocałunkiem, przestygają odrobinę i oderwane od niedawnej pieszczoty układają się na kształt uprzejmego uśmiechu. Nie jest to jednak gest aprobaty a maska gentelmana, która kryje pedantyczną chęć do poprawienia jej.
    Nic na to nie poradzi, że pierwsze, co przykuwa jego uwagę, to logiczny błąd. Nie widzę na twoim palcu obrączki nie ma bowiem nic wspólnego z wypowiedzianymi przez niego wcześniej słowami o narzeczeństwie. Wedle utartej kulturowo tradycji to nie on po zaręczynach powinien nosić pierścionek na palcu. Mógłby więc odnieść się do słów blondynki i sprostować jej wypowiedź prostym argumentem, że obrączkę nosi się dopiero w małżeństwie, a nie przed ceremonią zaślubin. To jednak detal, o którym nie musi wspominać. Zamiast tego woli uznać wypowiedź nieznajomej za niefortunny w swej formie skrót myślowy, albo próbę usprawiedliwienia się przed pocałunkiem.
    Może tylko o to jej chodziło – o brak śladów wskazujących na jego stan cywilny.
    Zresztą, nawet jeśli narzeczeństwo wyrażałoby się w wizualnym przymiocie, np. w dowolnym elemencie ubioru, czy dodatku, to zdecydowanie nie w jego związku. Błędem nawyku jest już samo wspomnienie o pannie Nørgaard w słowach „narzeczona” skoro nie tak dawno temu oddała mu pierścionek. Być może stąd też brak oporu w doświadczaniu przypadkowych pocałunków w barze.
    Rzeczywiście, nie protestowałem. Uznałem, że brak zaangażowania w pocałunek z mojej strony to dostateczny sygnał tego, że nie jestem zainteresowany pogłębieniem tej, bądź co bądź intymnej, strony znajomości.
    Nie sili się na wydumane tłumaczenia, które miałyby pokazywać go w lepszym świetle. Zupełnie mu na tym nie zależy. Nie próbuje też w żaden sposób imponować kobiecie – tę rolę pozostawia dla desperatów. On woli postawić na fakty.
    A prawda jest taka, że mógł zareagować inaczej i nie zrobił tego. Zarysowuje więc sytuację w barwach szczerości – prosto i bez ogródek nakreśla jej, skąd wynikała bierność w oporze i dlaczego można uznać ją za opcję wystarczającą (choć pewnie nie najlepszą).
    Chociaż nie ukrywam, okazałaś mi więcej uczucia w ciągu pięciu pierwszych minut spotkania, niż moja narzeczona w minionym miesiącu – dodaje śmiało, zachęcony jej wypowiedzią.
    Kobieta nieświadomie trafia w punkt i ma absolutną rację w jednej kwestii – nie istnieje żadna podstawa do tego, by sądzić, że jakaś kobieta może rościć sobie prawo do niego. Istnieją za to realne pobudki ku temu, by sądzić, że pewna kobieta o imieniu Mimosa, tych praw chętnie by się zbyła.
    A skoro już wyjawiłem Ci swój mały sekret... powiesz mi, co skłoniło cię do tych... radykalnych działań?
    Jeszcze chwilę temu gotowy był wyjść z pubu i nie wracać. Teraz, zainteresowany ich wzajemną wymianą zdań i motywacją blondynki do całowania go, pozostaje w miejscu.
    Nie oszukujmy się, nic lepszego na ten wieczór nie zaplanował.
    Konta specjalne
    Nieznajomy
    Nieznajomy
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Padające z ust mężczyzny słowa rozbudzały w Jose niepewność, która pojawiła się znacznie wcześniej niż przypuszczała, skutecznie pozbawiając ją resztek determinacji jaką w sobie miała. Kolejne obce uczucie rozlało się po drobnym ciele, wypełniając każdy jego atom, wywoływało pod skórą nieprzyjemne mrowienie. Nie była gotowa na taki obrót sytuacji, krótkowzroczność nie pozwoliła dziewczynie przewidzieć konsekwencji śmiałego czynu, a może była zbyt zaślepiona dumą? Cokolwiek by to nie było, zmuszona została do zmierzenia się z  rzeczywistością, w której ewidentnie nie potrafiła się odnaleźć. Przez chwilę w milczeniu wpatrywała się w błękitne tęczówki nieznajomego wielkimi ślepiami, jakby szukała oznak kłamstwa, które ostatecznie było jedynie jej marzeniem.
    - Bierność często odbierana jest jako nieme przyzwolenie - odparła, pozwalając sobie na subtelne uniesienie prawego kącika ust. W słowach przezeń wypowiedzianych rzeczywiście zawierała się pewna prawda, niemniej w zależności od kontekstu do jakiego była przyrównywana miała pozytywny lub negatywny wydźwięk. Tym razem było po prostu linią obronną jaką przyjęła dziewczyna, by zagłuszyć wyrzuty sumienia, te pojawiły się równie niespodziewanie, jak nagła burza w upalny dzień.
    Sądziła, że w tym momencie ich rozmowa dobiega końca, konferencja z własną "ofiarą" nie była zabiegiem zamierzonym ani komfortowym dla Jose, która w planach miała wykonać zadanie i ulotnić się, zapominając o tej chwili własnej słabości. Bo właśnie w taki sposób postrzegała fakt, że uległa namowie koleżanek przyjmując wyzwanie; te obecnie było już tylko głupim żartem, mającym na celu ośmieszyć przyszłą Znachorkę. Opuściła delikatnie głowę pozwalając by jasna kurtyna włosów opadła na twarz, gotowa odwrócić się na pięcie i odejść, kiedy mężczyzna po raz kolejny zabrał głos, szokując ją swoim wyznaniem.
    Mimowolnie po raz kolejny uniosła na niego spojrzenie, otwierając lekko usta zagarnęła kilka kosmyków za ucho. Zaskoczenie, które malowało się na twarzy dziewczyny było trudne do przegapienia. Czy powinna coś powiedzieć? Nikt nie nauczył jej jak reagować w podobnych sytuacjach, a relacje damsko-męskie wciąż stanowiły dla niej zagadkę, dlatego instynkt którymi często kierowała się w życiu - teraz uparcie milczał. Podobnie jak ona. Ostatecznie skinęła po prostu głową na znak zrozumienia.
    - Bo jesteśmy sobie pisani - kłamstwo niczym tekst znajomej piosenki lekko spłynęło po ustach Nansen, a widząc zdziwienie malujące się w niebieskich tęczówkach pospieszyła z fałszywymi wyjaśnieniami - Byłam niedawno u wyroczni, która przepowiedziała mi, że spotkam miłość swojego życia w jednym z midgardzkich pubów, a poznam ją po prezencji, która nie będzie pasować do całości - po raz pierwszy perfekcyjnie panowała nad brzmieniem głosu oraz spojrzeniem, które uparcie utkwione było w jego oczach, nawet jeden mięsień na twarzy Josefine nie drgnął, a przecież minimalny jego ruch mógł zdradzić jej prawdziwe zamiary. Potrzebowała wiele wewnętrznej siły, by wypowiedzieć te słowa, gdyż sama nie dawała im wiary, więc jak miała przekonać kogoś innego, by w nie uwierzył? Wspięła się na palce, z ramienia mężczyzny strzepując nieistniejący pyłek, co było zabiegiem celowym, który miał skupić jego uwagę przede wszystkim na geście, który często uznawany był za niewerbalne okazanie zainteresowania, a w obecnej sytuacji miał jedynie stanowić dodatkowe maskowanie kłamstwa.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Jej dziewicza natura, otulona niewinną energią i szeregiem nieśmiałych gestów sprawia, że mimowolnie – dla własnej satysfakcji – śledzi jej ruchy. Wzrokiem dotyka delikatności palców, jasnych pasm włosów opadających na twarz i pełnych, kuszących ust, które rozchylają się w niemym zaskoczeniu.
    Nie jest w tym zachłanny, nie łapie ją w kleszczach spojrzenia bez żadnej przyczyny. To raczej spokojne chwytanie tropu i wodzenie wzrokiem za jej manewrami, a więc rozciągnięta w czasie wędrówka po ciele tylko w uzasadnionych przypadkach.
    Wywołuje w nim to przyjemne uczucie sympatii sygnalizowane przyjaznym szerokim uśmiechem. Viljam gubi tym samym maskę powagi, która zazwyczaj zaciągnięta na twarz, niewiele ukazuje (nic dziwnego, że zwykle mają go za sztywnego). Zupełnie inaczej do codziennej postawy, odkrywa przed nią ciepłą i przystępną stronę oblicza.
    Viljama Hallströma w uśmiechu da się nawet lubić.
    Niech będzie, o ile pozwoli ci to spać spokojnie w nocy... – godzi się z zaskakującą łatwością, ignorując przy tym jej pokrętną logikę i niepotrzebnie wyprowadzony argument. W końcu nie żywi do niej urazy po tym małym faux pas ze startu spotkania.
    Chociaż jeśli o mnie chodzi, brak wiedzy o cudzej narzeczonej jest dostatecznie dobrym uzasadnieniem działania. Niekoniecznie musisz brać odpowiedzialność za jeden, niewinny pocałunek. Chyba, że bardzo chcesz za to odpokutować.
    Obraca jej słowa w drobny żart... a może nawet w prowokację? Krzyżuje przy tym ręce na piersi, wpatrując się w nią w skupieniu. Wyrocznia, heh? Ostatnimi czasy też miał okazję spotkać jedną i nic nie zapowiadało, by kontakt z volvą zwiastował dla niego coś dobrego.
    Jestem wielbicielem rzeczowości i dowodów... nawet nie wiem, co mógłbym na to odpowiedzieć – przyznaje otwarcie.
    Wierzy jej jednak na słowo, że owa przepowiednia mogła mieć miejsce. Nie poddaje pod wątpliwość jej wypowiedzi, bo i też nie widzi w kłamstwie żadnej solidnej motywacji.
    Poza tym, że mi schlebiasz... – dodaje ze śmiechem. Bądź co bądź ma przed sobą młodą, atrakcyjną kobietę. Młodą, atrakcyjną kobietę, która miłości doszukuje się w mężczyźnie, który niemal mógłby być jej ojcem. Sama ta perspektywa nieco go bawi.
    Konta specjalne
    Nieznajomy
    Nieznajomy
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Patrząc w tęczówki mężczyzny, których spojrzenie utkwione było w jej postaci, Jose nie umknęło w jaki sposób ciemna źrenica powiększa się; reakcja organizmu była automatyczna, wywołana każdym odkryciem jakiego udało mu się dokonać - widok ujmujący, a jednocześnie tak bardzo znajomy. Podobną podróż odbyła zaledwie kilkanaście minut wcześniej taksując wzrokiem każdego osobnika przesiadującego w pubie, by ostatecznie zatrzymać na postaci bruneta, który nie pasował do otaczającego go wnętrza.
    Odwzajemniła jego uśmiech, rozciągając czerwone usta, których kąciki uniosła subtelnie ku górze. Gest uroczy, tym bardziej, że nie skrywał w sobie wymuszenia, do którego często nakłaniała ją matka, gdy chciała, by córka się komuś przypodobała. Sam mężczyzna również nagle stracił na surowości, której aurą rozciągała się wokół niego, podkreślana dodatkowo doborem stroju, ten był zbyt formalny, zbyt wyszukany jak na miejsce w jakim się znajdowali. Nawet poluźniony nieco krawat nie dodawał mu przystępniejszego wyglądu, jaki osiągnął zwykłym uśmiechem.
    - A skąd pewność, że tej nocy zamierzam spać? - zapytała, w zalotny sposób przygryzając dolną wargę, pozwalając sobie wprowadzić w ich rozmowę odrobinę flirtu, którego nie mogła sobie odmówić, wodzona ciekawością w jaki sposób brunet zareaguje.
    Słysząc kolejne słowa ponownie wspięła się na palce, tym razem odgarniając kosmyk włosów, niezgrabnie opadający na jego czoło. Przekrzywiła delikatnie głowę, wpatrując się w niego niebieskimi ślepiami.
    - Jeden, niewinny pocałunek, nie jest powodem do pokutowania, ale jeśli mam ochotę na więcej, co wtedy? - kolejne pytanie opuściło usta blondynki, oparła dłoń na jego torsie, delikatnie pochylając głowę ku jego wargom; delikatnie musnęła je swoimi zaskoczona z jaką łatwością jej to przyszło. Pierwszy raz zachowywała się w taki sposób, niczym wprawna kusicielka odrobinę sobie z nim pogrywała, sprawdzając przed wszystkim swoje granice. Rzadko kiedy je przekraczała, wiedząc, że to mogłoby ściągnąć na nią gniew bogów, w taki sposób rodzicielka próbowała powstrzymywać ją przed robieniem głupot - tego rodzaju groźba działała zbyt długo. Teraz pozbawiona "opieki" matki pozwalała sobie na więcej.
    Kłamstwo podobnie, jak flirt przyszło Josefine z łatwością, a reakcja nieznajomego wywołała uśmiech.
    - Więc jakich dowodów mam ci dostarczyć? - odsunęła się w końcu od niego, odrzucając jasne włosy do tyłu, a pojedynczy kosmyk założyła za ucho, przybierając postać uległej, chociaż w rzeczywistości daleka była od przyjmowania takiej postawy. Tak samo daleka była do wiary w prawdziwą miłość, która zdaniem dziewczyny powinna zostać zachowana dla naiwnych jednostek.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    To wiesz tylko Ty – przyznaje bez cienia żalu, nie szukając odpowiedzi tam, gdzie nie sięgają jego koligacje, czyli do jej sypialni. Pomimo prowokacyjnego charakteru jej słów stara się więc nie galopować myślami do kobiecego łóżka. Sprawa rozstania z Mimosą jest jeszcze zbyt świeża, by zdolny był do zdrady. Nawet jeśli miałaby objąć wyłącznie myśli. A choć spotkanie i zrządzenie losu zalicza do grupy szczęśliwych przypadków, w głowie rodzi się jednocześnie myśl o tym, że nie powinien. Nie przystoi mu flirtować z inną, gdy ledwie ostygł po emocjach jakie niosły zerwane zaręczyny. Gdy więc dziewczyna wspina się na palce, opierając się lekko o jego tors, podświadomie spina się, odchylając minimalnie głowę w tył. Nie nosi w sobie butności na tyle, by bezpośrednio ją odrzucić, kiedy jednak nadchodzi kolejny pocałunek, tym razem delikatnie ją od siebie odsuwa, nie pozostawiając miejsca na niedomówienia:
    Powiedziałbym, że nie mogę, Madame – rzuca krótko i stanowczo, łagodząc swoją bezpośredniość miękko wypowiedzianą grzecznościową formułą, którą ściąga na język cichym szeptem. Uśmiecha się przy tym przepraszająco, wsuwając dłonie do kieszeni.
    Nie chce się tłumaczyć przed nią, dlaczego w ogóle pozwolił jej na podobne zagrania, ma jednak realne powody ku temu, by nie brnąć dalej w spotkanie, i tak już sobie pofolgował. Nie żałuje tego, ale też nie dąży do pogłębiania więzi w ten romantyczny, natężony przez napięcie seksualne sposób. Może gdyby spotkali się tydzień, czy dwa później.
    To nie będzie konieczne. I tak miałem się już zbierać… powinienem zająć się czekającą mnie papierkologią.
    Prawda, choć niewiarygodna, wyjaskrawia się w rozmowie w barwach czystości. Komunikat, choć może wydawać się ułudą umysłu, w rzeczywistości jest adekwatny do rzeczywistości.
    Porzucona praca czeka na niego w domu, a on gdzieś pomiędzy słowami „Do widzenia”, a „Niech Norny mają Cię w opiece” wychodzi z baru.

    Sissel z tematu
    Konta specjalne
    Nieznajomy
    Nieznajomy
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Nagła zmiana zachowania mężczyzny była zwyczajnie… dziwna. Wpierw podjął grę słowną w jaką go wciągnęła, wydawał się być nią zainteresowany, a teraz zachowywał się tak, jakby napięcie wyczuwalne w powietrzu zupełnie przestało istnieć. Skłamałaby mówiąc, że w pewien sposób jej to nie zirytowało. Instynktownie zabrała dłoń, robiąc krok w tył, kiedy subtelnie, aczkolwiek stanowczo odsunął ją od siebie. Na szczęście do perfekcji opanowała umiejętność ukrywania prawdziwych emocji, dlatego kiedy z czerwonych ust Jose zniknął kuszący uśmiech, wówczas na twarzy pojawiło się coś na kształt spokoju, choć był to jawny obraz obojętności z jaką podeszła do obecnej sytuacji w jakiej ją postawił. Przez chwilę w milczeniu przyglądała się mu, próbując odgadnąć, co wywołało u niego zmianę zdania - wyrzuty sumienia? lojalność wobec narzeczonej? strach? niebieskie tęczówki wpatrywał się w niego z dziwną, nieco natarczywą badawczością, jednak ostatecznie opuściła spojrzenie. 
    Meandry relacji damsko-męskich stanowiły dla niej tajemnice. Brak doświadczenia w tym temacie postrzegać można było za pewnego rodzaju ułomność, których Nansen miała wiele, niemniej była na tyle spostrzegawcza, żeby wiedzieć, kiedy wychodzi na kretynkę. Z tego też powodu nie odpowiedziała słowem na każde opuszczające usta mężczyzny zdanie, zanim ten opuścił pub, po chwili również z niego wychodząc. W odmęty pamięci rzuciła to co się wydarzyło, jednak oblicze mężczyzny tej nocy malowało się w jej snach. 

    Nieznajomy z tematu


    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.