Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    16.06.2001 – Główna ulica – R. Abildgaard & S. Mikkelsen

    2 posters
    Ślepcy
    Ruben Abildgaard
    Ruben Abildgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t3734-ruben-abildgaard#38440https://midgard.forumpolish.com/t3739-ruben-abildgaard#38599https://midgard.forumpolish.com/t3738-olsen#38598https://midgard.forumpolish.com/


    16.06.2001

    Zdążył zapomnieć, jak kruche potrafiło być życie - jak łatwo mogło rozbryznąć się spod przepaści otwartej raptownie rany, przecieknąć przez przewężenie klepsydry lichego ciała. Zdążył zapomnieć, jak łatwo mógł je utracić, wędrując po zacienionych splotach ciasnych alejek wyjątkowo niewdzięcznej części miasta, rozrosłej na terytorium najbiedniejszej dzielnicy jak pas owrzodziałych tkanek. Zdążył zapomnieć, że sam mógł również być celem, w którego mięsie pobliscy drapieżnicy pragnęli zatopić ostrza swoich wygłodniałych zębów. Ostatni człowiek, który go zaatakował, żądając przy tym pieniędzy głosem bulgoczącym jak wstrętny, niemal zwierzęcy warkot, nie wiedział o posiadanej przez niego gamie zdolności, nie wiedział, że w każdej chwili mógł przestać być całkowicie bezbronny i samotny. Nie chciał go w tym szczególnie uświadamiać, jednak utracił jakąkolwiek możliwość, by podjąć odmienny wybór; ziemia zadygotała, wytchnienie magii zdradzonej przez rozjarzone zupełną bielą oczy przyzwało nieumarłego. Szkielet przytrzymał zaskoczonego napastnika, pozwalając swojemu zwierzchnikowi, by zadał finalny cios. Wszystko rozgrywało się szybko, przemknęło poprzez świadomość jak zmarszczka pojedynczej błyskawicy. Nie zdążył nawet ocenić, czy sytuacja nie miała niepożądanych świadków - ulica tchnęła pomimo tego milczeniem napierającym w membrany jego uszu. Oddech zaszumiał, pędząc przez rozchylane usta - nie miał obecnie czasu. Licz wcześniej wybuchnął śmiechem, gdy błądził, próbując dobrać wymijające wyjaśnienie na zadawaną mu zamaszyście dociekliwość. Dlaczego potrzebował tej mocy? Czy rzeczywiście stało za nim wyłącznie samo pragnienie aby nie podzielić tragicznego losu ojca? Czy tkwiło w tym znacznie więcej, coś, co próbował wyprzeć, utkwione pod jego skórą? Chciał żyć. Chciał żyć dłużej. Wiecznie.
    Tego dnia zawiłości ulic krążyły wokół niego jak pętla. Pozorne, bezcelowe szaleństwo miało swoją metodę, gdy szedł pomiędzy zwilżonymi stęchlizną budynkami, kamienicami, z których pergamin tynku zsuwał się niczym wióry odparzonego naskórka, które łypały brudną, zmętniałą powierzchnią okien na skąpy krwiobieg przechodniów naciskających na wyszczerbioną, kamienną taflę chodnika. Tego dnia zawarł kontrakt, następny, niezbędny do utrzymania się w dryfującej codzienności, tego dnia znów obiecał, że położy na szali własną egzystencję, zupełnie tak, jakby nigdy jej szczególnie nie szanował. Szmer jego kroków rozchodził się cichymi falami, kaskadą monotonnych i pospolitych dźwięków - w miejscach takich jak to nawet taka banalność przykuwała uwagę, zadzierała podbródek i odwracała głowę, zmuszając do zamaszystej wyceny sytuacji. Wróg czy przyjaciel? Ktoś obojętny czy przepełniony konkretnymi intencjami? Zwolnił, dostrzegając sylwetkę zatrzymaną w punkcie, który dobrze kojarzył. Wiedział, co jeszcze wcześniej zdołało się tu znajdować, jaki sklep prowadzono przez lata, wiedział podobnie, kto był jego właścicielem.
    - Wydajesz się szukać czegoś - przemówił powoli, miękkim, wspinającym się między nimi półszeptem - co zdołało już nieuchronnie przeminąć.


    They choose the path
    Where no one goes
    They hold
    no quarter
    Widzący
    Synne Mikkelsen
    Synne Mikkelsen
    https://midgard.forumpolish.com/t3630-synne-mikkelsen-budowa#366https://midgard.forumpolish.com/t3637-synne-mikkelsen#36786https://midgard.forumpolish.com/t3636-magister-magicus#36785https://midgard.forumpolish.com/f118-synne-mikkelsen


    Co jakiś czas coś ją tu przyciągało. Nienazwana siła – którą w przypływie odwagi określiłaby przywiązaniem – raz po raz odzywała się zdradliwym kłuciem na dnie serca, rozpoczynając smutny ciąg myśli i scen w których nigdy już nie przyjdzie jej zagrać żadnej roli. Sklep Aarniego przestał istnieć, a Synne podejrzewała, że Aarni podzielił los swojego przybytku; wspomnienie bezksiężycowej nocy wciąż niosło w sobie wyraźny zapach krwi, jej własnego strachu i furii alchemika. Kruczy się z nim nie patyczkowali, tyle zdążyła wychwycić, zanim całe to przywiązanie rozluźnił instynkt nakazujący ucieczkę. Co robiono ze ślepcami stawiającymi opór? Ile cierpliwości mieli w sobie mundurowi, gdzie była granica?
    Synne bez przekonania szturchnęła stopą bezpańską cegłę i rozejrzała się, szukając w rozbitych oknach i podziurawionych ścianach czegoś znajomego, ale po ponad roku od aresztowania sklep nie prezentował niczego, co mogłaby zestawić ze wspomnieniem, z czego mogłaby zaczerpnąć pociechę i przytaknąć sama sobie, utwierdzić się w przekonaniu, że wszystko w porządku. Że rytuał zakazujący jej nauki i praktykowania magii zakazanej to jedynie chwilowa przeszkoda, że ciasna kawalerka w obskurnej kamienicy kiedyś zamieni się w nieco przestronniejsze lokum, a jej reputacja – również kiedyś – pozwoli jej żyć bez strachu i konieczności ciągłego oglądania się przez ramię. Chciałaby, żeby ktoś się jej bał. Chciałaby, żeby jej imię znaczyło coś więcej niż tylko ładną buzię i parę asów w rękawie.
    Chrzęst cudzych kroków przyjęła z łagodną obojętnością; wróg? przyjaciel? Dziś nie miało to znaczenia.
    Każdy z nas czasem tego szuka – odparła sennie, znużona samą sobą, ze spojrzeniem wciąż wbitym w zdemolowaną podłogę. Ktoś tu musiał czegoś szukać i nietrudno było sięgnąć myślą nieco dalej, złapać trop. Pieniądze albo pozostałe ingrediencje, może pochowane mikstury. Sama przecież zrobiła to samo, gdy tylko pył po głośnym aresztowaniu opadł. Wróciła tu. Wróciła i nakradła.
    I prawie każdy kończy z tym samym wynikiem – dodała, unosząc w końcu spojrzenie. Towarzysz wyglądał dość obco i znajomo zarazem, jakby… jakby gdzieś go już widziała. Jakby pomyślała o nim parę razy więcej niż powinna. – Znam twoją twarz – rzuciła bezwstydnie i przechyliła głowę. Ciemne włosy zsunęły się z ramienia, gładką kurtyną opadły na plecy. – Ale nie potrafię przypisać jej imienia.
    Skąd go kojarzyła? Skąd znała?
    Ach. Błysk rozpoznania mignął w zielonych oczach, wargi złożyły się do miękkiego półuśmiechu. Tamta noc podczas której przypadkiem była świadkiem użycia magii tak potężnej i tak strasznej, że później nie potrafiła dojść do siebie. Sztuki zakazane nie budziły w niej większych emocji – już nie – jej środowisko składało się praktycznie z samych ślepców.
    Ale nekromanta… nekromantę znała tylko jednego. I to nawet nie z imienia.
    Znałeś go? – Wskazała głową ruinę. Jeśli był znajomym Aarniego, to był także jej znajomym, choćby i przez samą pamięć o alchemiku.

    Ruben i Synne z tematu


    Looking for trouble and if I cannot find it,
    I will create it



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.