Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Ruben Abildgaard

    2 posters
    Ślepcy
    Ruben Abildgaard
    Ruben Abildgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t3734-ruben-abildgaard#38440https://midgard.forumpolish.com/t3739-ruben-abildgaard#38599https://midgard.forumpolish.com/t3738-olsen#38598https://midgard.forumpolish.com/


    Ruben Abildgaard
    Miejsce urodzenia
    Haderslev, Dania
    Data urodzenia
    17 stycznia 1973 r.
    Nazwisko matki
    Kjær
    Status majątkowy
    przeciętny
    Stan cywilny
    wdowiec
    Stopień wtajemniczenia
    III
    Zawód
    pracownik galerii Forbannelse, najemnik
    Totem
    wąż
    Wizerunek
    Gena Malinin

    Papieros, rozpalony gorączką wiwatów iskier, smakuje jak jego przeszłość. Powietrze z chwili na chwilę roztapia się pod rzęsami promieni letniego słońca, przeczucie dławi go w płucach, uciska ramiona żeber. (Niechciany strumień westchnięcia wypływa spomiędzy warg). Milczy, a wkrótce później znów przypomina sobie, że w jego rodzinnym domu milczenie miało podobną wagę i konsystencję, ścieląc się kołtunami popielatego kurzu na parapetach, kątach i wnętrzach bijących serc. Mieszkanie, w którym obecnie tkwi, jest surowe, puste - i czuje, że równie puste było jego dzieciństwo, kalekie, położone bezwładnie w przykurczach nagłej utraty. Nie pytał nigdy o ojca - to matka siadała przy nim, mówiąc do niego cichym, zmiękczonym sympatią głosem. Był siedmioletnim chłopcem, gdy zaczął wątpić we wszystkie, sączone szeptem historie - ojciec miał być uczonym, archeologiem skłonnym do poświęcenia się w imię swoich kompanów. Dzisiaj już dobrze wiedział, że ojciec był ledwie głupcem zwiedzionym przez obietnice sowitego dofinansowania, marzycielem naiwnym jak pyzate niemowlę, głupcem, po stokroć głupcem. Miał za zadanie odnaleźć drogocenny artefakt, a zginął, rozszarpany przez draugry. Pomyślał o tym przez chwilę, o krwi ściekającej w półmroku podziemnych korytarzy, o płachtach mięsa i kości, o rozrzuconych niedbale, wszystkich przyziemnościach życia. O sposobie, w jaki mógł wtedy krzyczeć. Wcześniej podobna wizja mogłaby w nim rozniecić mdłe, przytępione, rozlewające się pod sztyletem mostka wrażenie dyskomfortu. Wcześniej, tak, jeszcze wcześniej-
    ale-
    nie-
    teraz.
    Ruben. Ruben. Podnosił głowę dopiero, gdy matka kładła mu dłoń na wątłym ramieniu. Przeszywał go zatroskany i niewyraźny impuls. Przygotowałam obiad. Księga była dość ciężka, gruba i w rękach drobnego chłopca prezentowała się co najmniej groteskowo, ale on sam rozumiał, początkowo niewiele, a później więcej i więcej. Sięgał instynktownie, zachłannie, w kierunku pamiątek ojca, przeglądał stare tomiszcza, wertował historię galdrów. Słodko-gorzkie wspomnienia błyskają na jego twarzy, kształtują się w drobny grymas.
    Dalej.
    Dalej wie, że obiecał sobie jedno - największe i najważniejsze. Nigdy nie powtarzać cudzych błędów. Dlatego stanie się lepszy od żałosnego ojca, dlatego stanie się lepszy od innych, będących w pobliżu ludzi. Większość z nich nie pojmuje sposobu, w jaki postrzega świat. W Akademii Fehu był cichym, pozornie spokojnym uczniem, starannie dobierającym grono swoich znajomości, zdolnym, ku zaskoczeniu innych zaciskać ręce w kamienie ściśniętych od gniewu pięści. Nie przepadał za określonymi zajęciami, potrafił nie uczęszczać na lekcje i nie rozwiązać sprawdzianu, gdy określone zagadnienia nie przypadały mu do gustu. Jego, jak podkreślali nauczyciele, nielogiczność, wymykała się spod wszelkiego, trzeźwego rozumowania. Matka kiwała tylko zupełnie bezradnie głową, wzywana systematycznie na rozmowy z dyrektorem placówki. Z wyraźnym trudem przechodził przez wymagania egzaminów, wstrzymany przez własny upór i niechęć do utrwalania wiedzy, w przypadku której nie żywił najmniejszej cząstki zapału. Równocześnie jego zamiłowanie do zagadnień przeszłości owocowało szczerym zainteresowaniem magią runiczną - w przedmiotach, na których mu zależało, był pilnym, przykładnym uczniem. Nikogo nie zdumiewało, gdy zdecydował się studiować magię rytualną na Instytucie Eihwaz. Dopiero, kiedy ukończył trzeci stopień wtajemniczenia, dostrzegał rozczarowanie w oczach swoich profesorów. Nie chciał, wbrew propozycjom, pozostać dłużej na uczelni, nie chciał starać się o otwarcie przewodu doktorskiego. Odebrał dyplom bez większej, dostrzegalnej wdzięczności, po czym zwyczajnie zniknął.
    Wybierał odmienne ścieżki.
    Inaczej. Zawsze inaczej.
    Magia zakazana wsiąkała jeszcze wcześniej w postronki jego żył. Odnalazł grono studentów o bliźniaczych poglądach, którym nie wystarczały wykłady i kalki nużących ćwiczeń. Nie wystarczały im wcześniejsze podręczniki, nie wystarczały im przeglądane z poruszeniem treści opasłych ksiąg uchronionych cudem przed spaleniem. Zaczynali od zwierząt, kończąc na bezimiennych żebrakach, chroniących się w gardzielach zatęchłych, okrytych cieniem zaułków. Łatwość, z jaką bluźniercze inkantacje skraplały się na języku, zaskakująco lekkie, przepływające bez najmniejszego zająknięcia, wyłącznie utwierdzała go w przekonaniu, że został do nich stworzony. Pokonał naturalną drogę od samej magii runicznej oraz zaklętych artefaktów, dopiero później odkrywając, jak wiele z nich, skrywających rzeczywisty potencjał, zostało odrzuconych przez Radę. Stawiał się na zajęciach, trzymając pęczek tajemnic za bramą zaciśniętych zębów.
    Przemiana nawiedziła go kwartał po ukończeniu studiów. Okłamał matkę, wmawiając jej, że zamierza podróżować po istotnych historycznie miejscach Skandynawii. Oddawał się do resztek zaklęciom rozpływającym się smołą po jego przedramionach. Zakrztusił się nową magią, drżał w paroksyzmach duszności okrywającej jego ciało. Przetrwał cały proces w domu odziedziczonym przez jego przyjaciela, znajdującym się na stosownym uboczu, z dala od wścibskich spojrzeń i zaostrzonych pytań.
    Lisę Rindal poznał jeszcze na studiach. Od tego momentu stali się niemal nierozłączni, wszystkiemu, jednak, czemu on się oddawał, ona oddawała się z dużo większą, zajadłą intensywnością. Została o wiele szybciej ślepcem, rezygnując ze studiów pod pretekstem choroby uniemożliwiającej jej dalszą edukację. Była porywcza, gwałtowna i trudna do przewidzenia w impulsach swoich decyzji - on, równie podły i zepsuty jak ona, był jednak znacznie bardziej wyważony. Dołączył do niej natychmiast, tak szybko, jak tylko wrócił do zdrowia. Razem podróżowali, wędrując z miasta do miasta, chwytając się prac dorywczych, razem oferowali usługi w charakterze najemników, razem tropili magiczne artefakty, opłacane później sowicie brzęczącymi talarami. Razem. Wzięli ślub skromnie, z wyraźnym, grząskim pośpiechem, wiedząc, że nie mógł być im pisany żaden inny scenariusz. Dzisiaj czuje obawę, że mógł w tamtej chwili postąpić niewłaściwie, wypowiadając tak, składając wersy przysięgi i podpisując cyrograf pocałunku. Był młody i niegotowy - obiecał sobie, że nie będzie popełniać cudzych błędów, popełniał więc tylko własne.
    Rada nienawidziła szczerze nekromancji. Ciekawość, jaką obdarzał nieumarłych, miała początek jeszcze w wieku nastoletnim, gdy zaczął znacznie dokładniej analizować sposób, w jaki zmarł jego ojciec. Być może przede wszystkim obawiał się, że był w stanie podzielić jego los, oddając się tak jak on, identycznie, poszukiwaniom zapomnianych przez czas rekwizytów, choć dla zupełnie innych, szemranych zleceniodawców. Możliwe, że szukał władzy nad tym, co nieuchronnie zabiło Gustava Abildgaarda. (Możliwe, że chciał żyć wiecznie). Na pewien czas odłączył się od Lisy, która nie podzielała jego zainteresowań magią rytualną. Oparty o stelaż plotek, próbował z zapałem osiągnąć rozkwit umiejętności. Wyruszył z niewielką grupą przemytników, pomagając im przy transporcie pozyskanych nielegalnie ingrediencji, a zgromadzona dzięki przetrząsaniu grobowców wiedza pozwoliła mu znaleźć licza i wymknąć się na spotkanie, którego tak usilnie potrzebował. Zostało mu obwieszczone, że mógł rozpocząć nauki jedynie po zabiciu kompanów, czego nie zawahał się zrobić, atakując ich, kiedy spali, wykorzystując słabość i pozyskane dla siebie zaufanie. Pod okiem licza szkolił się, aż ostatecznie opanował magię przywołania, nie będąc dłużej skrępowanym restrykcjami związanymi z mozolnym, wymagającym czasu, tradycyjnym sposobem przyzywania. Potrzebował tego dla siebie i dla Lisy, dla całokształtu pracy.
    Niedługo później przenieśli się do Midgardu. Groza, jaką wzbudzali, zaczęła systematycznie rosnąć, zaangażowali się również w pracę na rzecz Magisterium, wykonując pomniejsze, przydzielane im skrupulatnie zadania. Dostrzegał, jak Lisa staje się coraz bardziej okrutna, coraz bardziej nieostrożna - i chociaż nigdy do tego czasu nie wierzył, że mogło istnieć uzależnienie się od magii zakazanej, tak aktualnie dużo śmielej dopuszczał do siebie tezę powielaną niezwykle szczodrze w bojaźliwych środowiskach widzących. Kiedy zachorowała na zatrucie magiczne po raz drugi, poprosił ją, aby możliwie bardziej się oszczędzała, a ona nazwała go we wściekłości tchórzem i idiotą. Pół roku później oznajmiła mu, że jest w ciąży, a on nie wiedział, czy powinien się cieszyć szczęściem, jakiego mogli dostąpić, nie wiedział, czy powinien jej wierzyć, nie mogąc oddalić myśli o wywęszonym kłamstwie.
    Zginęła równie prorywczo, stosownie do swojego usposobienia. Wracali nocą, zmierzając do alejek Przesmyku. Zostali zatrzymani przez patrol Kruczej Straży, próbujący ich początkowo jedynie wylegitymować - Lisa, ogarnięta paniką, przewidująca pochopnie, że dysponują wobec niej trafieniami oskarżeń, zaczęła atakować funkcjonariuszy zaklęciami. Ruszył za nimi pościg, słyszał, jak krzyczała do niego, dlaczego jej nie pomaga, dlaczego nic nie uczyni. Nie miał zamiaru popełniać cudzych błędów. Umarła, ugodzona w klatkę piersiową kilkoma zaklęciami. On sam jedynie próbował wypowiedzieć inkantację tarczy, która jednak zawiodła, zbyt słaba, aby pokonać wiązki rzuconych czarów. Był pusty. Milczał, wypytywany przez oficerów, nie protestował, kiedy ostemplowali wnętrze jego dłoni Pieczęcią Lokiego. Trzymali go kilka dób w karcerze aresztu i wypuścili ostatecznie z wyraźnym niedosytem, nie będąc w stanie postawić mu odpowiednich, udowodnionych zarzutów. Nie wiedzieli, że przede wszystkim działał poza granicami Midgardu, wykonując odpowiednie zlecenia. Nie był jedynie pospolitym rzezimieszkiem.
    Wiesz, zawsze wolałem ciebie od tej twojej małżonki. Masz ten swój durny kodeks, jaki by zresztą nie był, ale ja to szanuję, szanuję, że masz zasady i się ich zawsze trzymasz - Erland nie przestaje się odzywać, a on szuka sposobu na uwolnienie się spod natłoku jego paplaniny. Jest w zupełności świadomy krążących o nim opinii. Wie doskonale, na ile został wyceniony: Ruben, który odnajdzie upragniony artefakt, Ruben, który nie boi się grobowców i draugrów, plądrując pozostawione po przodkach kosztowności i nasączone magią rekwizyty. Ruben, którego można odnaleźć w galerii Forbannelse, gdzie w chwilach pomiędzy wyprawami pomaga rozprowadzać przedmioty, związany ścisłą współpracą z właścicielem przybytku.
    Lisa nie żyje. Minął rok od jej śmierci.  
    A teraz?
    Teraz.
    Zgniótł niedopałek o talerz. Podszedł w kierunku okna, miasto było żywe, tętniące jak wypukłe naczynie pod skórą kolumny szyi. Popiół, wszystko inne to popiół, pozostawiony za plamą wyprostowanych pleców. Miasto było zbyt żywe. Kiedy zamyka oczy, dostrzega łachmany ruin.
    Ślepcy
    Ruben Abildgaard
    Ruben Abildgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t3734-ruben-abildgaard#38440https://midgard.forumpolish.com/t3739-ruben-abildgaard#38599https://midgard.forumpolish.com/t3738-olsen#38598https://midgard.forumpolish.com/


    Karta rozwoju

    Informacje ogólne

    Wzrost
    187 centymetrów
    Waga
    76 kilogramów
    Kolor oczu
    brązowe
    Kolor włosów
    ciemnobrązowe
    Znaki szczególne
    chłodne, nieprzyjemne spojrzenie; kosmyki ciemnych włosów zmącone niecierpliwymi potrząśnięciami wiatru; pięczęć Lokiego na wnętrzu prawej ręki; zapach wypalanego tytoniu unoszący się mgiełką ponad powierzchnią skóry; skromna, ślubna obrączka nadal wsunięta nostalgicznie na palec
    Genetyka
    brak
    Umiejętność
    magia przywołania
    Stan zdrowia
    zdrowy


    Statystyki

    Wiedza o śniących
    I
    Reputacja
    -30
    Rozpoznawalność
    25
    Stronnictwo
    5
    Alchemia
    5
    Magia użytkowa
    5
    Magia lecznicza
    5
    Magia natury
    5
    Magia runiczna
    20
    Magia zakazana
    20
    Magia przemiany
    5
    Magia twórcza
    5
    Sprawność fizyczna
    5
    Charyzma
    5
    Wiedza ogólna
    20


    Atuty

    Pasjonat run (I)
    +3 do rzutu kością na dowolne czynności z dziedziny magii runicznej
    Zaślepiony (II)
    +5 do rzutu kością na dowolne zaklęcie z dziedziny magii zakazanej


    Ekwipunek

    Rękawice wiecznego dotyku
    raz na fabularny miesiąc, przy dotknięciu przedmiotu, który przyniósł komuś śmierć, pozwalają odczytać z niego historię i właściwości w formie krótkiej wizji; dodatkowo zapewniają stały bonus +3 do magii twórczej.
    Przedmiot
    opis przedmiotu


    Aktualizacje

    06.05.2024
    zakup magii przywołania
    Data
    aktualizacja

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta zaakceptowana
    Nigdy nie powtarzasz cudzych błędów – w zaułkach ciała zgromadziłeś już zbyt wiele własnych. Błędem Twojego ojca było umrzeć, więc Ty – nawet jeżeli tylko na kartach historii – staniesz się nieśmiertelny.  Nie wydaje Ci się czasem, że kiedy błądzisz korytarzami galerii Forbannelse, wcale nie różnisz się od zebranych w niej eksponatów? Że skrywasz w sobie równie niebezpieczne historie?


    Prezent

    Galeria, w której pracujesz, kryje w sobie wiele tajemnic, których nie zna nawet sam jej założyciel – na początek rozgrywki, w prezencie od Mistrza Gry, otrzymujesz rękawice wiecznego dotyku. Wykonane ze skóry wymarłego już podgatunku wilka jaskiniowego, stanowią elegancki dodatek, który w północnym klimacie możesz nosić nawet latem, są jednak cenione przede wszystkim ze względu na swoje magiczne właściwości – raz na fabularny miesiąc, kiedy dotkniesz przedmiotu, który przyniósł komuś śmierć, rękawice pozwolą Ci odczytać z niego historię w formie krótkiej wizji. Pozwala Ci to nie tylko na odczytanie właściwości przedmiotów, ale także na zrozumienie sposobu, w jaki trafiły do galerii Forbannelse. Dodatkowo, kiedy nosisz na sobie rękawice, gwarantują Ci one stały bonus +3 do magii twórczej.


    Podsumowanie

    Punkty doświadczenia na start
    700 PD (karta postaci)
    Osoba sprawdzająca
    Jāzeps Ešenvalds

    Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz pierwsze punkty doświadczenia na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie należy obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową, za co przysługują ci kolejne punkty, po które możesz zgłosić się w aktualizacji rozwoju postaci. Prosimy także o wpisanie się do spisu absolwentów, jak i instytucji i profesji w celu uzupełnienia dodatkowych informacji o postaci. Powodzenia na fabule!




    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.