Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Ilmari Vanhanen

    2 posters
    Widzący
    Ilmari Vanhanen
    Ilmari Vanhanen
    https://midgard.forumpolish.com/t3494-ilmari-vanhanenhttps://midgard.forumpolish.com/t3522-ilmari-vanhanenhttps://midgard.forumpolish.com/t3523-pyokkihttps://midgard.forumpolish.com/f132-ilmari-vanhanen


    Ilmari Vanhanen
    Miejsce urodzenia
    Turku, Finlandia
    Data urodzenia
    17 VII 1973
    Nazwisko matki
    Lehto
    Status majątkowy
    zamożny
    Stan cywilny
    kawaler
    Stopień wtajemniczenia
    IV
    Zawód
    inżynier magii, pracownik naukowy Instytutu Kenaz
    Totem
    krogulec
    Wizerunek
    Serge Rigvava

    Łączyła ich gorączkowa niecierpliwość przyszłego świata. Spojrzeniem wybiegającym poza widnokrąg sięgali nieuchwytnych wizji jutra wzniesionego z kamienia i stali, zespojonego wiązaniami z magii. W mariażu nauk dopatrywali się kolejnego przełomu, drogi wiodącej do postępu tożsamego z nowym lepszym czasem. Poszukiwanie odpowiedzi wywiodło ich z korytarzy instytutów i od studenckich dyskusji ku działaniu. Zryw był jednak krótkotrwały, nie utrzymał własnego żaru, nie przezwyciężył kontrowersji. Z końcem lat sześćdziesiątych konstrukcja zachwiała się w posadach i rozsypała w setki obrastających kurzem pożółkłych papierów, pochowanych na zawsze głęboko w przeszłości futurystycznych projektów. Jego ojciec, Aarno, uciekł w pracę naukową, do tajemnic magicznych przewodników i rozwiązań wzmacniających okuwające enklawy bariery. Kariera akademicka wyciszyła wspomnienie upadłych rewolucji, pozwoliła z podszytym śmiechem tonem wypowiadać gorzkie słowa o młodzieńczych naiwnościach. Jego matka, Olga, znalazła dla siebie kolejne pola bitwy w mieście, które stale dalekie było od wyśnionej doskonałości. Z marazmu zrezygnowania i porażki zdawała się zawsze wychodzić ze zdwojoną determinacją niby bohater opowieści wyśpiewywanych trocheicznym metrem przez jej ród aojdów.
    Gdzieś po drodze, jakby z przypadku, sami przekonani, że wychowywać nie potrafią, przekazali mu swój dawny, niesplamiony idealizm.

    Usiane tysiącem wysp, skalnych przyczółków życia, Morze Archipelagowe urzekało nie ciszą bezkresnych przestrzeni i głębin, a gwarem wielobarwnego ptactwa. Początek wyszedł więc, co nie wzbudziło zbędnych zaskoczeń, od inspiracji naturą. Drewniane skrzydła, trzymane w ryzach metalowym szkieletem, złączone z nieporadnym jeszcze mechanizmem długo lgnęły do ziemi swoim ciężarem. Zaklęcia spoczywające na zębatych kołach nie chciały współgrać ze sobą harmonicznie, przekrzykując się wzajemnie i w tej wynikłej z tarć kakofonii gubiąc pierwotne działanie. Nie przeszkadzali mu, nie próbowali wbić się w rozumowanie dobrymi radami. Miał za sobą pierwsze cztery lata w Akademii Laguz, jak mogli sądzić wystarczające, by prowadzić nóż z dala od własnych palców. Nigdy później nie bał się narzędzi i podejmować pierwszego kroku w twórczych przygodach, wystawiać się na działanie innych lęków miał niewiele okazji.
    Fascynację ptakami zamienił na studiowanie tajemnic chodu zwierząt czworonożnych. Nieruchome figury koni, łosi i reniferów zyskały stawy i pokraczny taniec, pełen nieprzewidzianych skrętów i potknięć. Wiele godzin upłynęło mu na tworzeniu nowych schematów, zadawaniu niekończących się pytań, których dociekliwość nauczyciele zaczęli przyjmować ze wchodzącym na twarz zmęczeniem. Pomagając ojcu przy naprawie sań zyskał pierwszą lekcję inżynierskiego utylitaryzmu, obraz mechanicznych zwierząt pociągowych wydawał mu się wtedy jednak nieskończenie bardziej przekonujący.
    Już na zawsze przylgnęła do niego łapczywa ciekawość wespół z wybujałą wyobraźnią. Obie łatwiej przychodziło podsycić niż zaspokoić, obie równie często służyły pomocą, co wywodziły w pole. Dojrzał, dorósł do przydługich nóg i ramion, częściej wglądał wewnątrz siebie i więcej czasu przeznaczał na próby zrozumienia innych ludzi. Wkrótce zaczął postrzegać świat w kategoriach tego, co możliwe do naprawy i nowa filozofia przyniosła mu tyle samo rozbudzonej gorliwości co frustracji i zawodu. Nigdy nie pozwolił jednak temu ostatniemu przechylić szali. Ufał w końcu, że z woli bogów, a może pokoleniowego uporu ich – klanu, dziadka, ojca i jego samego – rolą było uciekać do rozwiązań odmieniających galdryjską rzeczywistość, przełomowych nawet jeśli niepopularnych. Z oczami przesłoniętymi dumą nie przyszłoby mu przez myśl, że mogli być dziełem bezmyślnego losu.

    Niewielkie okna tuż u sufitu nie pozwalały cieszyć się wiosną, prędzej wpuszczając w mury politechniki gwar miejski i studencką wrzawę. Nie przeszkadzały im one, żywiołowymi głosami przekrzykiwali je zajęci bardziej tym co wewnątrz. Z powrotów do domu Ilmari uczynił wyprawy w głąb Turku, instytutowe laboratoria opuszczając na rzecz nauki spraw śniących spoza łamów gazet i naukowych magazynów. Punktem zaczepienia stały się roboty. Mały klub przyjął go z rezerwą, nie skupiając się jednak na przykrywanych wymówkami brakach w obyciu. Jak przybysz do obcego kraju, poznawał język ich nauki i kultury zanurzając się w nim, pomnażając wyniesioną od rodziny wiedzę. Zaskoczyli go. Poczuł się wśród nich u siebie.
    Nigdy wcześniej nie musiał jednak wypowiadać tak rozlicznych kłamstw. Drogi rozeszły im się po kilku latach – ukończyli studia, znaleźli pracę, wiedli życie w połowie świata, która została im przeznaczona. Zostawili go z ostatnią już refleksją. Pojął nareszcie odziedziczoną po kądzieli tęsknotę za starym czasem wielkich pieśniarzy, swoją sztuką wznoszących mosty między społeczeństwami, teraz na dobre już zburzone.

    W ciepłym świetle zastygłych w powietrzu ruchomych świateł, przy zapachu kurzu i cichym klekocie prądnicy dyskutowali stare plany na nowo. Siedem lat w Instytucie Kenaz, trzy spędzone na studiach doktoranckich z inżynierii magicznej po raz pierwszy mogły stawiać Ilmariego w pozycji bliskiej równorzędnego współpracownika własnego ojca. Sunąc wzrokiem wzdłuż linii – czarnych i czerwonych, wzajemnie się nakładających i przecinających – układał z płaskich kształtów obraz automacji, jej rozlicznych składowych i mechanizmów. Strony wyliczeń, ciągnących się analiz i rachunków rysowały w nieprzyswajalnych w pierwszej chwili detalach skalę przedsięwzięcia, opowiadały językiem techniki rozmiar, ale i kładącą się na nim cieniem porażkę. Pytaniami przekonywał się o niecodzienności spotkania, w odpowiedziach przeczuwał nieuchwytną jeszcze zmianę, która kierowała działaniami ojca. Ten zdawał się poruszony, wyprowadzony ze zwykłego dla siebie stanu półobecności. Aarno musiał już podjąć decyzję i ukryć ją w milczeniu.
    Tydzień po rozmowie, gdy brak konkluzji rozpłynął się w codzienności, zaczepił go jeden z wykładowców. Ilmari wywinął się od szczegółów udawanym zdziwieniem, wyraźnym zakłopotaniem w tłumaczeniu przyczyn rezygnacji ojca – rozwodnionych, wymijających zdań o powrocie profesora Vanhanena do nieukończonego przed latami dzieła.

    Zapadły mu w pamięć posłyszane w dzieciństwie słowa dziadka: stare budynki oddychały. Wiekowy dwór krzywił ściany, nachylał belki unoszące stropy, rozszerzał drewniane włókna. Skrzypieniem odpowiadał ich krokom. Głuchy przysłuchiwał się fińskim i szwedzkim konwersacjom, bezdźwięcznie zamykając je w historyczne konteksty. Siedząc po złej stronie zamkniętych drzwi, Ilmari miał poczucie, że powinien być częścią rozgrywającej się debaty. Intensywnością biegu natarczywych dociekań sprowadzał na siebie ból skroni. Miesiące zajęło mu wyprowadzenie podstaw własnych teorii, następne doskonalenie maszyny. Księżyc za księżycem, trybiki układały się we współpracy z pieczołowitym zapisem woli, aż każda formuła padła na swoje miejsce, aż metal przesuwał się płynnie po metalu. Mechanizm zaczął liczyć, jak wprawna tkaczka mieszać sploty pierwotnych zaklęć. Otoczenie dyktowało mu warunki, ten odpowiadał kolejnym dostosowaniem. Wydawało mu się, że mógł mieć udział w proponowanej przez jego ojca wielkoskalowej automatyzacji życia galdrów, że odnalazł dla swoich badań zastosowanie.
    Pierwszy raz otrzymał od jarla klanu polecenie, tonem rozkazu oddelegowany do zajęcia się własnym doktoratem, zostawiony z obietnicą na przyszłość. Uchwycił się jej, zagrzebał niedojrzałe rozczarowanie. Miał czas i zawsze potrafił wytłumaczyć sobie świat oraz cudze decyzje.

    Cienki świstek taniego papieru szeleści w dłoni, niedbale wciśnięty między jaskrawe kolory kart gazety śniących ginie wśród informacji o niesamowitościach świata komputerów, przygnieciony narzędziami w chaosie stołu roboczego czeka na swoją kolej. Młody Vanhanen – zawsze tak o nim mówią profesorowie, pracownicy i studenci – w przerwie między laboratoriami zagłębia się w pordzewiałe mechanizmy przemawiające przez epoki starogreckimi inskrypcjami. Nie ma rozbuchanych nadziei wielkich odkryć, w liczących tysiące lat zaklęciach widzi pewną inspirację dla własnej pracy, słyszy w rekonstruowanych głoskach ciągłość wysiłków. Nie zrewidował własnych planów, oddalają się one jednak, gdy powinny zbliżać. Myśli uciekają mu od wniosku grantowego, od dalszego rozwoju zmienności zaklęciowej maszyn liczących – zagadnienia własnej pracy badawczej. Płoche, rozrzucone między dziesiątki spraw nie dają się złapać ani wyrazić.
    Wyblakła i zniszczona ulotka znajduje drogę powrotną do jego dłoni. Znaleziona przed kilkoma dniami wśród zakupionych płyt i dyskietek – na ogół udawał się po nie wprost do śniących, tym razem nie znalazł czasu na takie wizyty – sprowokowała w nim to uczucie rozkojarzenia. Jakby wbrew wpojonemu przekonaniu nie próbował kontestować stanowiska czerpiącego z niegdysiejszych poglądów JAWNYCH, nie przyznał im jednak i racji. W samotności usiłuje naszkicować własny zarys utopijnej przyszłości, ten raz nie rozliczając się z braku rozsądku.
    Widzący
    Ilmari Vanhanen
    Ilmari Vanhanen
    https://midgard.forumpolish.com/t3494-ilmari-vanhanenhttps://midgard.forumpolish.com/t3522-ilmari-vanhanenhttps://midgard.forumpolish.com/t3523-pyokkihttps://midgard.forumpolish.com/f132-ilmari-vanhanen


    Karta rozwoju

    Informacje ogólne

    Wzrost
    186
    Waga
    78
    Kolor oczu
    brązowe
    Kolor włosów
    brązowe
    Znaki szczególne
    brak
    Genetyka
    brak
    Umiejętność
    brak
    Stan zdrowia
    zdrowy


    Statystyki

    Wiedza o śniących
    III
    Reputacja
    18
    Rozpoznawalność
    32
    Stronnictwo
    0
    Alchemia
    5
    Magia użytkowa
    10
    Magia lecznicza
    5
    Magia natury
    5
    Magia runiczna
    8
    Magia zakazana
    0
    Magia przemiany
    10
    Magia twórcza
    27
    Sprawność fizyczna
    5
    Charyzma
    5
    Wiedza ogólna
    21


    Atuty

    Obieżyświat (I)
    +5 do rzutu kością na czynności wymagające wiedzy o innych krajach, kulturach i językach
    Rzemieślnik (II)
    +7 do rzutu na czynności związane z wytwórstwem przedmiotów


    Ekwipunek

    naszyjnik potencjału
    jego głównym elementem jest delikatnie podświetlony kryształ wraz z metalową tarczą i i zaklętymi symbolami runicznymi. Te ostatnie można przesuwać wedle własnej woli, by uzyskać konkretne działanie. Uruz wzmacnia rzuty k100 na sprawność fizyczną, Algiz – magię runiczną, Mannaz – wiedzę ogólną, Dagaz – spostrzegawczość. Z wybranej kombinacji można skorzystać tylko raz w miesiącu fabularnym dodaje ona +6 do pojedynczego rzutu. Na co dzień naszyjnik gwarantuje ci +2 do magii użytkowej.
    Magiczny kryształ źródłowy
    przedmiot skażony aberracjami.
    Magilornetka
    magiczna lornetka, mająca zdolność powiększać, wyróżniać obiekty i spowolnić czas podczas oglądania (+1 do spostrzegawczości).


    Aktualizacje

    08.03.2024
    uzyskanie +1 punktu do wiedzy ogólnej oraz magicznego kryształu źródłowego, skażonego aberracjami
    17.03.2024
    uzyskanie +1 punktu do reputacji i +2 punktów do rozpoznawalności
    10.04.2024
    zakup magilornetki

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta zaakceptowana
    W dzisiejszych czasach być Vanhanenem i myśleć o przyszłości nie jest łatwo. Podobnie jak twoi przodkowie, możesz mieć udział w rzeczach, które już na zawsze zmienią życie galdrów. Nie bój się tego, co nieznane lub wydaje się niemożliwe do osiągnięcia, nawet jeśli będziesz czasami musiał podejmować wyjątkowo trudne, niepopularne lub kontrowersyjne decyzje. W końcu to właśnie z tego zawsze słynęli Vanhanenowie, płynęli bowiem pod prąd, nie bacząc na to, co inni mają do powiedzenia. Nie zapominaj o tym, Ilmari.


    Prezent

    W prezencie od Mistrza Gry chciałbym podarować ci naszyjnik potencjału z mechanizmem wymyślonym przez twojego dziadka, Hugo Vanhanena. Jego głównym elementem jest delikatnie podświetlony kryształ, który zdaje się tętnić własnym życiem. W otoczeniu tego magicznego kamienia znajduje się metalowa tarcza, bogato zdobiona misternymi wzorami i zaklętymi symbolami runicznymi. Te ostatnie można przesuwać wedle własnej woli, by uzyskać konkretne działanie. Uruz wzmacnia przede wszystkim twoje rzuty k100 na sprawność fizyczną, Algiz – magię runiczną, Mannaz – wiedzę ogólną, Dagaz – spostrzegawczość. Z wybranej przez siebie kombinacji możesz skorzystać tylko raz w miesiącu fabularnym – dodaje ci ona wówczas +6 do pojedynczego rzutu. Na co dzień naszyjnik gwarantuje ci dodatkowo +2 do magii użytkowej.


    Podsumowanie

    Punkty doświadczenia na start
    700 PD (karta postaci)
    Osoba sprawdzająca
    Björn Guildenstern

    Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz pierwsze punkty doświadczenia na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie należy obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową, za co przysługują ci kolejne punkty, po które możesz zgłosić się w aktualizacji rozwoju postaci. Prosimy także o wpisanie się do spisu absolwentów, jak i instytucji i profesji w celu uzupełnienia dodatkowych informacji o postaci. Powodzenia na fabule!




    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.