Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    04.02.2001 – „Biały Lotos” – Nieznajomy: K. Tiedemann & Bezimienny: R. Nystrom

    2 posters
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    04.02.2001

    Zmęczenie osadzało się na twarzy Rosalidny, ale nie należało do tych, które przytłaczają. Niosło ze sobą płacz dziecka, które trzymała w ramionach, gdy jego matka dochodziła do siebie po porodzenie. Zaraz potem patrzyła z czułością jak kobieta i jej syn leżą razem. Dziecko od razu uspokoiło się słysząc bicie serca, tak dobrze mu znane. Teraz zaś, akuszerka kroczyła ulicami Midgardu zmierzając w stronę bistro, w którym miała spotkać się z dobrą znajomą. Znały się od paru lat. Kończyły tę samą uczelnię, widywały się w szpitalu, a kontakt nigdy się zupełnie nie urwał. Teraz odnowiony, gdy po śmierci męża zamieszkała ponownie ze swoim ojcem. Wcześniej siedziała w domu, pogrążona w żałobie nie chcąc się z nikim widywać. Zaczęła ponownie widywać się z ludźmi, odnawiać stare znajomości, zawierać te nowe, choć gdy mijała ludzi na ulicach czasami zdawało się jej, że widzi jego orzechowe oczy, słyszy tenor głosu i donośny śmiech. Kątem oka wydawało się jej, że stoi i patrzy na nią, ale gdy kierowała w tamtą stronę wzrok uświadamiała sobie, że to człowiek do niego podobny, czasami posturą, czasami kolorem ubrania, a czasami tylko jednym gestem. A może chciała w nich widzieć męża? Życie trwa dalej, Rosa.  - Mówiła sobie każdego dnia gdy patrzyła na odbicie w lustrze. Nie mogła pozwolić, aby rozpacz i strata pochłonęły ją całkowicie, choć czuła jak biorą ją w swoje objęcia. Matka, brat, a potem mąż i nienarodzone dziecko. Została z ojcem sama na tym świecie. Nie miała już nikogo innego poza nim.
    Wchodząc do bistro ciepło uderzyło w schłodzoną twarz, zmieszane z zapachem wypieków zachęcało do tego, aby zrzucić z siebie ciężki płaszcz i na chwilę oddać się bezczynności. Przy jednym ze stolików wypatrzyła Katharinę, do której od razu podeszła.
    -Przepraszam, że musiałaś czekać. Długi poród. - Wyjaśniła od razu powód swojego spóźnienia. -Dobrze cię widzieć. - Ciepły i szczery uśmiech pojawił się na kobiecej twarzy niwelując choć trochę oznaki zmęczenia.
    Konta specjalne
    Nieznajomy
    Nieznajomy
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Katharina wiedziała, że w pewnych przypadkach nie da się być punktualnym. Po prostu. Sama ostatnimi czasy spóźniała się na spotkania, ale taka była praca medyka. Nigdy nie mogła przewidzieć, kiedy będzie musiała nieść pomoc innym.
    Wyraźnie zmęczona, ale w dobrym humorze mimo wszystko, siedziała przy jednym ze stolików w restauracji i czekała na przyjaciółkę, z którą była umówiona. Znały się od dawna, to prawda. Chociaż kontakt był różny, nigdy nie zerwały go całkowicie. Katharina wspierała ją jak mogła, a Rosa mogła czuć, że ma w niej kogoś, kto jej nie zostawi w najtrudniejszych chwilach. Kath nigdy nie kryła swoich uczuć czy spostrzeżeń, jeśli chodziło o rozmowy. Ufała młodej kobiecie i czuła ulgę, gdy mogła jej o czymś powiedzieć. Osobiście chciała także, aby i ona wiedziała, że może powierzyć jej sekrety swojego serca. W ostatnim czasie czuła, że była jej potrzebna bardziej, ze względu na żałobę, jaką ta przeżywała. Czasami rozmawiały dość dużo, a czasem po prostu milczały, starając się dodać sobie otuchy gestami. Nic na siłę. Medyczka widziała w niej kogoś, kogo mogła uważać za swoją siostrę, którą zawsze chciała mieć. Rosalinda mogła na nią liczyć, to pewne. Nawet zmęczona, przyszłaby do niej, gdyby jej potrzebowała.
    Widząc jak kobieta wchodzi do sali, uśmiechnęła się. Dobrze było ją widzieć. Gdy podeszła i zagadnęła, tłumacząc swoje spóźnienie, Katharina machnęła ręką.
    - Nie przejmuj się. Ja ostatnio bardzo często zostaję w tyle ze wszystkim. To cud, że tym razem jestem pierwsza na miejscu – odparła. Córka miała jej czasami za złe to, że zmieniała play i nie zawsze była przy niej, gdy tego potrzebowała. Ale Johanna miała przyjaciela, o którym wiele mówiła. Chociaż to ją zajmowało.
    - Najważniejsze, że mogłaś przyjść – dodała. - Odpocznij, zasłużyłaś na chwilę dla siebie - nie miała łatwego życia, a praca także nie należała do łatwych. Najważniejsze było to, że dawała radę. Była bardzo dzielna, chociaż Kath zdawała sobie sprawę z tego, że nie wszystko było dobrze. I może jeszcze długo nie być. Utraciła przecież tak wiele w życiu. Czasami ból pozostawał, a rana w sercu nie potrafiła się ot tak zabliźnić.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Odłożyła torbę na bok i po przywitaniu się z Kathariną zasiadła na wolnym miejscu. Odetchnęła głośno i z ulgą.
    -Poród…, matka i dziecko mają się dobrze, chłopak, bardzo duży i silny. Krzyczał tak, że wszyscy w okolicy słyszeli, że przyszedł na świat. - Zaśmiała się cicho i z wdzięcznością przyjęła kartę. -Potrzebuję kawy, czekałam na sygnał aż zacznie się akcja porodowa. Myślałam, że będzie w środku nocy albo z samego rana. Zwykle rodzą między czwartą na szóstą. - Gdy mówiła o swojej pracy od razu się ożywiała. Całe zmęczenie i smutek po stracie Torstena zniknął z jej twarzy. Stawała się pogodna i pełna ciepła, którym zawsze każdego chciała obdarować. Katharina zaś była bliska jej sercu. Od dawna wiedziała, że kobieta traktuje ją jak młodszą siostrę, a Rosa przyjmowała tę troskę i manierę z wdzięcznością. Były sobie bliskie, nawet wtedy gdy milczały cały dzień, każda zajmując się swoimi sprawami. Lubiła te momenty, czuła się bezpiecznie i spokojnie. Innym razem nie potrafiły się nagadać, wciąż zalewając tą drugą potokiem słów. Uśmiechnęła się z wdzięcznością do kobiety. Potrzebowała chwili dla siebie, to prawda. Ledwo dwa dni temu wzięła Arthura za swojego męża, a w nocy ojca przyłapała jak pił sam do lustra zatapiając swoje smutki i wspomnienia w kieliszku mocnego alkoholu. Wiele rzeczy się na siebie nałożyło i sprawiło, że ciężko było oddychać swobodnie.
    -Poproszę herbatkę z imbirem i maliną. - Złożyła swoje zamówienie, po czym zawiesiła jeszcze wzrok na karcie. -Oraz… tartę cytrynową. - Miała słabość do słodyczy i duży problem, aby sobie ich odmówić kiedy znajdowała się w takim miejscu jak to. -Co u Ciebie? - Zagadnęła swoją towarzyszkę. Starała się nadrabiać zaległości, jakie narosły gdy zaszyła się w domu po śmierci męża.
    Konta specjalne
    Nieznajomy
    Nieznajomy
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Kath pokiwała głową. Coś w tym było, bo sama pamiętała jak było w jej przypadku, a także dwóch innych kobiet, które również były w tym samym czasie w szpitalu. Chociaż szczerze nie znosiła swojego byłego i żałowała, że dała się nabrać na jego dobre maniery i duszę romantyka, swoją córkę traktowała jak skarb. Przynajmniej tyle było dobrego z tego związku. Dziecko było przypadkiem, ale nigdy nie było traktowane jako przypadek. Marius był kiepskim mężem, ale jako ojciec był poprawny. Przynajmniej Katharina wiedziała, że nie dopuściłby do tego, by coś jej się stało. Była też jedynym powodem, dla którego rozmawiali ze sobą.
    - Najważniejsze, że jesteś. Tym bardziej zasłużyłaś na chwilę dla siebie – powiedziała z uśmiechem.
    - Teraz postaraj się odprężyć. Mnie zawsze pomagają takie spotkania. Chociażby dlatego, że można pogawędzić o wszystkim, nawet o zakupach czy ulubionej książce. Zajęcie myśli pozornie mało ważnymi sprawami oczyszcza umysł. Nie da się tak cały czas pracować na pełnych obrotach – stwierdziła. Kiedy czekały na swoje zamówienia, ich rozmowa toczyła się dalej.
    - Coraz więcej interwencji i coraz mniej czasu dla siebie – odpowiedziała na pytanie. - Moja praca sprawia mi satysfakcję, to prawda, ale z drugiej strony czasami już sama nie pamiętam, jak się nazywam. Córka spędza dużo czasu z ojcem, co mnie nie cieszy. A ja… - wzięła głęboki oddech.
    - Ja staram się naprawić relację z przeszłości. Okazało się, że Johanna przyjaźni się z chłopcem, który jest synem mojego dawnego przyjaciela. Wszystko dobrze, ale nie rozmawialiśmy ze sobą od kilkunastu lat. On przede mną ucieka, ja widzę w tym szansę na złapanie ponownego kontaktu. Jako znajoma? Na nic innego nie liczę. Bardzo go lubiłam, no i strasznie za nim tęskniłam. Chciałabym, żeby znowu było między nami dobrze – życie jest krótkie, ostatnio nietrudno było o stratę życia, bo zrobiło się niebezpiecznie w Midgardzie. Nic nie było łatwe.
    - Chce spotkania i zobaczymy, co z tego wyniknie. Niedawno po prostu uciekł. A co będzie teraz? Nie umiem tego przewidzieć.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Każda z nich zmagała się z pewnymi trudnościami, jakie los kładł im pod nogi, a jednocześnie starały się zachować pogodę ducha. Dążyły do znalezienia równowagi i swego rodzaju szczęścia. Choć ono nigdy nie trwa stale, szczęśliwym się bywa, ale można sięgać ku temu, aby każdy dzień przynosił jakąś małą radość w życiu. Choć były mąż dla Kathariny nie okazał się szczęściem, tak córka już nią była. Z tego co rozumiała gdzieś się rozmijały, ale były zawsze obok siebie.
    Słuchała uważnie jej słów, a na twarzy pojawił się pogodny uśmiech, bo choć kobieta zdawała się być zmęczona i zatroskana, to na wspomnienie danego znajomego, nuta w głosie stawała się cieplejsza.
    -Kto to taki? - Zapytała od razu, a w tym momencie przyniesiono ich zamówienie. Sięgnęła ku ciepłemu kubkowi, który aromatycznie pachniał. Upiła łyk nie zwracając uwagi na to, że pomoże poparzyć usta. Była bardzo ciekawa dawnego znajomego, który uciekał przed Kathariną. Takie znajomości potrafiły odkurzyć dawne wspomnienia, poruszyć serce i raczej nigdy nie zdarzały się przypadkiem. Wszystko co działo się w życiu miało większy sens, nawet jeżeli one same tego nie dostrzegały. -Sama powoli wychodzę do dawnych znajomych. Staram się na nowo żyć. Torsten nadal jest obecny w moim życiu, ale powoli jest coraz łatwiej… - Nie zawsze i nie codziennie. Nadal go szukała w tłumie, nadal zdarzało się, że widziała jego twarz w oknie, ale coraz częściej miała świadomość, że to projekcja jej umysłu, że nie może dać się zwodzić. Musi zacząć dalej żyć. Dla siebie i swojego szczęścia. -Wyciągnęłam nawet moje rzeczy do dziergania. - To była jedna z drobnych przyjemności w jej życiu. Ostatnie rzeczy jakie robiła to szalik dla męża. Po tym czasie schowała druty, zbyt bolało patrzenie na jego ulubiony kolor. Teraz zaczęła się do niego uśmiechać. -Ważne, że chce się spotkać. Mam nadzieję, że to też ułatwi tobie życie. - Upiła kolejny łyk herbaty i posłała Katharinie pełen serdeczności uśmiech.
    Konta specjalne
    Nieznajomy
    Nieznajomy
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Kobieta założyła za ucho kosmyk włosów, który wymykał się z jej fryzury i uśmiechnęła się smutno.
    - Zacharias Damgaard – odpowiedziała krótko. - Mój najlepszy przyjaciel z dawnych lat. Ten sam, który mnie upokorzył przed znajomym i któremu powiedziałam „nie”. Po kilkunastu latach zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, ale co z tego będzie? Chciałabym poznać koniec tej historii – przyznała. Zatopiła się w swoich myślach, pozwalając się wyłączyć na chwilę. Słowa przyjaciółki sprowadziły ją na ziemię.
    - Kochana, każda strata zostawia po sobie pustkę. Tylko dowiadujemy się, że możemy jakoś żyć dalej. I zawsze życzyłam ci jak najlepiej, wiem też, że wiele pięknych chwil jeszcze przed tobą – złapała ją za rękę i uścisnęła delikatnie. - Nie można się poddawać. Nigdy. Jesteś młoda, piękna i dobra. Zobaczysz, że zostaniesz wynagrodzona za wszystko. Wierzę w to całym sercem – ach, gdyby mogła pomóc Rosalindzie, na pewno by poruszyła niebo i ziemię, by do czegoś dojść. Tak bardzo zależało jej na tym, by młoda kobieta znów się uśmiechała i spotkało ją jakieś szczęście.
    Można było pokochać więcej niż raz, wiedziała o tym doskonale. Jej złamano serce podwójnie. Najpierw odejście Zacha, później zdrada męża, którego na swój sposób też kochała. Mimo to nie poddawała się, nie mogła. Jeszcze wiele się mogło wydarzyć. Zawsze były powody do walki.
    - Powinnaś jak najczęściej wychodzić. Musisz się spotykać z przyjaciółmi i uśmiechać – powiedziała poważnie, ale łagodnym tonem.
    - A przyjemności zalecam jako kurację lekarską – kąciki ust brunetki powędrowały w górę.
    - Ja napisałam w życiu już tyle listów, że zaczęłam bawić się kaligrafią. Ostatnio zaczytuję się w poezji i tak odpoczywam – wyznała.
    - Zobaczymy, co przyniesie czas. Wpadłam na głęboką wodę, ale nie wiem, czy potrafię dobrze pływać – rozłożyła bezradnie ręce.
    - Wiesz, kochana, musimy gdzieś wyjść razem. Może na zakupy? Albo obejrzeć jakiś występ? Zrobimy sobie babski dzień, same przyjemności, może pozwiedzamy jakieś miasto? Ruszmy się gdzieś, zróbmy sobie wolne od wszystkiego. Odpocznijmy, zastanówmy się nad wszystkim na spokojnie – zaproponowała. Chyba im tego brakowało. To tylko jeden dzień i dwie zranione kobiety. Należała im się taka doba dla własnego dobra.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Uśmiechnęła się delikatnie.
    -Ludzie się zmieniają, choć ponoć to banał, ale każdy z nas doświadcza czegoś innego i to może sprawić, że przewartościowują swoje życie. - Miała nadzieję, że Katharina znajdzie z nim nić porozumienia i stare urazy zostaną zakopane, a na ich kurhanie powstanie nowa, zupełnie odmienna relacja, która wyjdzie jej na dobre. Uścisk dłoni przyjaciółki był jak kotwica. A ciepło jej dłoni niosło ukojenie.
    -Tak się stanie, idzie mi z tym coraz lepiej. - Zaśmiała się cicho, po czym upiła łyk herbaty, bo chociaż mówiła o kawie, tak właśnie opis tego naparu ją skusił do złożenia zamówienia. Nie żałowała swojej decyzji. -Jesteś świetnym pływakiem. - Odpowiedziała z pełnym przekonaniem w głosie. Zaraz jej twarz się rozjaśniła na pomysł jaki padł ze strony jej towarzyszki.
    -Masz rację! - Zawołała zachwycona myślą wspólnego spędzenia czasu. -Teraz w Oslo wiele się dzieje. Możemy się tam wybrać. - Dawno nie spędzała beztrosko czasu, w którym mogła się śmiać i oddawać przyjemnością. Powinna wyjść z cienia rozpaczy i smutku. To nie przywróci życia jej mężowi, który wciąż żywy w jej sercu, na pewno nie chciałby aby jego ukochana żona cały czas się umartwiała. Chciała spokojnego i szczęśliwego życia, morze zabrało go ze sobą, ale nadal miała szansę na promienie słońca i iskrzącą taflę morza, która nie będzie szarpana wichrami i burzami. -Co myślisz o takiej małej wycieczce? - Na pewno nie odmówi skoro sama zarzuciła temat, a Rosalinda chwyciła przynętę od razu. Nie miała jeszcze trzydziestki i całe życie przed sobą. Powinna z niego czerpać pełnymi garściami. Obawiała się jedynie o ojca. Nie potrafił zadbać o samego siebie, to ona nad nim czuwała teraz i troszczyła się. Jednak nim zamieszkała z nim, jakoś dawał sobie radę. Beznadziejnie i potykając się ciągle o własny los, ale przetrwał tyle bez niej w domu, to zapewne jak wyjedzie na chwilę nic się nie stanie. Wyrzuty sumienia trochę ją gryzły, ale z drugiej strony kusiła ją wizja spędzenia czasu z brunetką. Oderwania się od codziennych trosk.
    Konta specjalne
    Nieznajomy
    Nieznajomy
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Przyjaciółka była silną osobowością, wiedziała o tym. Poradzi sobie, nawet jeśli cierpiała i było jej trudno. Podziwiała ją za to, jaka była i jak starała się normalnie żyć. Nie miała łatwo w życiu, zresztą ono już miało to do siebie, że lubiło rzucać kłody pod nogi.
    - Czasem wystarczy coś zmienić, wprowadzić jakieś małe rozwiązanie i jest lepiej. Trzeba mieć czas dla siebie, chociaż trochę, by wpleść w swoją codzienność coś, co pozwoli dostrzec nowe barwy – jako osoba, której serce było ledwo posklejane po dużych ranach, mogła tylko powiedzieć, że chwile spędzone w inny sposób niż zwykle pomaga utrzymać równowagę. Ona sama rzucała się w wir pracy i tylko co jakiś czas wplatała coś nowego w to wszystko, by nie zwariować.
    - Trzymaj się też nas, przyjaciół i bliskich – poradziła. Kto wie, może trafi się osoba, która zrozumie jej cierpienie? Czasem wydawało się, że ktoś jest szczęśliwy, ale tak naprawdę w sobie skrywa ogromny ból. Łatwo było udawać, że wszystko jest dobrze i przekonywać samego siebie o tym. Katharina bardzo chciała pomóc swojej przyjaciółce, ale nie tylko ona była w stanie to zrobić. Pomoc musiała pochodzić od większej ilości osób. Zawsze to lepiej czuć wsparcie od kilu osób, a nie jednej. Każdy był przecież inny i mógł zrobić coś swojego, niepowtarzalnego, by przynieść radość i pocieszenie.
    - Moja droga, gdybym mogła, to bym uciekła gdzieś daleko, byle tylko oderwać się od swoich problemów i tego, co się dzieje w Midgardzie. Oczywiście, że możemy się wyrwać, choćby na jeden dzień – dobre i to. Katharina nie potrafiła zawsze udawać, że jest dobrze. Jeśli coś ją martwiło, to był to stan dłuższy. Mimo tego, że pomagała innym, sobie nie zawsze potrafiła udzielić wsparcia. - Kiedy tylko będziesz mogła, nie wyciągnę cię na przekór tobie. Po prostu znajdziemy jakiś dzień w kalendarzu, zrobimy coś innego niż zwykle i będziemy z tego czerpać radość – postanowiła i miała zamiar to wszystko zrealizować.
    - Nasz ogień będzie znów płonąć – zacytowała tekst jednej z piosenek, która kiedyś wpadła jej w ucho. I lubiła to cytować, szczególnie w takich chwilach.
    - Pomyśl częściej o sobie, to ci dobrze zrobi. Wiem z własnego przypadku – kiedy opuściły ją dwie osoby, którym ufała i przed którymi otworzyła serce, postanowiła sobie, że zrobi wszystko, by się nie poddawać i jakoś z tym żyć. Nie odmawiała sobie drobnych przyjemności, ani czasu dla siebie. Chociaż jej były mąż nadal był w jej życiu – w końcu mieli razem córkę – przeniosła na niego całą złość i negatywną energię. Zasługiwał na to. A ona? Z podniesionym czołem szła naprzód i tylko czasem w jej sercu gościł smutek i ból.
    - Pamiętaj, że zawsze mam czas dla przyjaciół. Raz więcej, raz mniej, ale zawsze. I możesz z tego skorzystać, kiedy tylko zechcesz – posłała uśmiech kobiecie.
    Katharina była osobą, która niosła pomoc nie tylko w pracy. Sprawianie, że ktoś czuł się lepiej z niemedycznego punktu widzenia, była równie ważna. A jako, że była uparta, mogło to zaowocować tak zwaną „katharinoterapią” w pełnym tego słowa znaczeniu, o!
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Życie doświadczyło każdego człowieka, na każdym możliwym kroku. Prawda stara jak świat, a jeżeli ktoś sądził, że może być szczęśliwy całe życie tym boleśniejsze miał zderzenie z rzeczywistością. Rosalind anie mogła narzekać na swoje życie. Otrzymała w darze wspaniałego mężczyznę, z którym stworzył prawdziwy dom. Został jej zabrany, ale powoli patrzyła z większą nadzieją w przyszłość.
    -Będziemy dla siebie. - Zapewniła przyjaciółkę ściskając delikatnie jej dłoń. Wiedziała, że na przyjaciół może liczyć, a ci byli obok, czekali aż otworzy na powrót swoje drzwi i wpuści ich do środka. Właśnie to robiła i z kluczem w dłoni odrzucała kolejne kłódki. Następujące po sobie spotkania stawały się coraz łatwiejsze. Nie musiała się niczego obawiać, ponieważ miała oparcie w innych. Nie chciała jednak stać się dla nich ciężarem więc powoli dawała coś od siebie. -Spróbujmy jeden dzień, a potem kto wie, może na dłużej. - Niewykluczała też tej możliwości, ale nie chciał od razu rzucać się na głęboką wodę. Nie pamiętała jak należało pływać, chciała przypomnieć sobie jak to było i upewnić się, że nie utonie. Dopiła swoją herbatę i zerknęła na zegarek. Nie wiedziała, że tyle czasu upłynęło, ale nie żałowała żadnej minuty spędzonej z brunetką.
    -Przypomniałaś mi, że od jakiegoś czasu chciałam się wybrać na koncert. - uśmiechnęła ię na samą myśl. Lubiła muzykę, nie była wielką znawczynią tego rodzaju sztuki, ale przecież jeżeli coś pieściło uszyć i sprawiało radość musiało być ładne. A Rosalinda swego czasu brała życie takim jakie było. Nie zwykła narzeka czy marudzić, że los ją pokarł. Każdy otrzymywał od losu to co dostawał, a nie dlatego, że sobie zasłużył. Sami kształtowali swoje życie wyborami jakich dokonywali. Norny te nici splatały w ciasny splot tkając gobelin ich życia. Czasami dodawały jakąś nić od siebie. Dawały szansę, stawiały wyzwania, ale to ludzie decydowali czy chcieli z tych możliwości skorzystać. -W przyszłym tygodniu nie mam zbyt dużo pracy, mogę zrobić sobie dzień wolny. - Oznajmiła sięgając po kurtkę i gruby szalik. -Cudowne było cię zobaczyć, Kat. - Jej twarz rozpromienił uśmiech pełen ciepła. -Dziękuję.

    Rosalinda i Katharina z tematu


    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.