Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    14.04.2001 – Wąwóz odkupienia – M. Rovelstad & S. Vuorinen

    3 posters
    Widzący
    Mildri Rovelstad
    Mildri Rovelstad
    https://midgard.forumpolish.com/t2364-mildri-rovelstad#28012https://midgard.forumpolish.com/t2387-mildri-rovelstad#28182https://midgard.forumpolish.com/t2388-kjeks#28187https://midgard.forumpolish.com/f182-mildri-i-rjan-rovelstad


    14 KWIETNIA 2001

    Proste drogi były dla niej zbyt nudne, dlatego nigdy się ich nie trzymała – brak oleju w głowie, orzekła raz ciotka Edel, to choroba nieuleczalna w twoim przypadku, moja droga Mildri. Umrze tak samo lekkomyślna, impulsywnie poddająca się pożądliwościom wiecznie głodnemu umysłu. Wyrok padł już piętnaście lat temu, gdy uciekła z domu, samodzielnie szukając drogi do łąki i dzieci bawiących się przy drodze. Pierwszy raz. Obiecała ojcu, że ostatni, następnym razem poinformuje kogokolwiek, nie będzie już sprawiać problemów. Już tydzień później złamała tę obietnicę, a potem złożyła po raz drugi. Zachichotała pod nosem. Niemal usłyszała głos ojca, w tym nie ma nic zabawnego. Dlaczego zatem miała ochotę się z tego śmiać?

    Ruszyła z samego rana, kiedy tylko wschodzące słońce przedarło się przez częściowo przysłonięte okno sypialni, a kocia sylwetka rozciągnięta na narzucie łóżka rozciągnęła swoje kończyny, gdy łebek przybierał na nowo ludzką formę. Zaspana tylko upewniła się w lustrze, że twarz o jasnych oczach nie jest tylko wytworem jej wyobraźni, dotykając nosa i przeczesując rude włosy. Pojemna torba mieściła na co dzień stos ksiąg i podręczników, notatniki i szkicowniki, ale tego dnia znalazła się tam jedynie butelka wody, mapa, mały sekator i nóż. Wszystko, co mogło okazać się przydatne podczas przemierzania lasów północnych w poszukiwaniu ingrediencji.

    Proste drogi są zbyt nudne, od kiedy pamiętała fascynowała ją krętość ścieżek. Każde zakole stanowiło jej przedłużenie, zbaczało gdzieś w bok i pozwalało zgłębić tajemnice otoczenia. Zatrzymywała się przy nich na dłużej, nie po to by uwiecznić na kartce szkicownika formację roślinną, a jedynie upewniając się, że nic nie umknęło jej spostrzegawczemu spojrzeniu. Przygotowana na dalszą wędrówkę pieszą zrezygnowała z obcasów. Długa spódnica wystająca spod płaszcza również nie była najlepszym wyborem, a jej brzeg był już widocznie zabrudzony, ale nie zajmowała się tym teraz. Jedynie parła w przód żwawo, gdy na zakręcie zdecydowała się zejść niżej.

    Nie musiała zerkać do mapy, by uświadomić sobie, że jej brak rozsądku mogła właśnie przepłacić w gorszy sposób niż poprzez poplamione ubranie. Zwróciła tylko uwagę podczas przemierzania na otaczające ją hałdy ziemi, trzymające się z pomocą suchych korzeni drzew, które znalazły się poza glebą. Wąwóz wydawał się nie mieć końca, gdy przystanęła i zadarła głowę wysoko, wypatrując innych osób znajdujących się powyżej. Nie powinno cię tu być, głos rozsądku w jej głowie zazwyczaj przybierał głos ojca lub cioteczki Edel. Tym razem zdawało jej się jakby powiedział to sam Ørjan. Przyśpieszyła kroku, nasłuchując kruczego krakania.



    pretty little girl, she shines knowing she is young. silly little girl, she tries thinking she is good and wise

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Mildri Rovelstad' has done the following action : kości


    'Ingrediencje (II)' :
    14.04.2001 – Wąwóz odkupienia – M. Rovelstad & S. Vuorinen EagSChR
    Widzący
    Selja Vuorinen
    Selja Vuorinen
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Od tamtego popołudnia – nie mogła spokojnie wędrować po lasach, jakby szukając jego cienia, który wciąż tlił się na horyzoncie rozpierzchniętych, dziewczęcych myśli. Była nieco zagubiona, tracąc się niemal na każdym zakręcie, gdy tylko do jej uszu dolatywał szelest niespokojnych liści i istot uciekających przed niebezpieczeństwa;
    sama musiała uważać coraz bardziej, łapiąc się na tym, że zaprzeszłe wydarzenia niczego jej nie nauczyły.
    Serce Selji Vourinen biło gwałtownie. Uderzało raz po raz, kiedy stawiała kolejne kroki, a wiatr otulał jej zaróżowione policzki. Długie włosy delikatnie smagały odsłoniętą skórę szyi, sprawiając, że otuliła się płaszczem jeszcze bardziej, chcąc jak najszybciej uciec do swojego domostwa – zapominając o wędrówce, która nie zdała żadnego rezultatu.
    Nieznajomy miał się już nigdy nie pojawić, dlatego też młoda kobieta zaniechała wszelkich prób, chcąc zapomnieć o przypadkowym spotkaniu,
    o mężczyźnie, tak bardzo przypominającym zmarłego Otto.
    Idąc wzdłuż wąwozu, nie spoglądała już za siebie. Nie odwracała wzrok przez ramię, ani nie nasłuchiwała tego, co miało nadejść. Skupiona była wyłącznie na przestrzeni malującej się tuż przed nią, aż wreszcie w oddali dostrzegła sylwetkę, która sprawiła, że jasnowłosa istota przystanęła w miejscu. Obserwowała ją dłuższy czas, zastanawiając się – kim była, dlaczego znalazła się tak daleko od głównej drogi, byle tylko pojąć czy nie jest to pułapka,
    taka sama jak przed dwoma laty.  
    Nieśmiało zbliżyła się, nie tracąc czujności, pozostając gotową do ewentualnego ataku. Wolała mieć się na baczności, nie lękając się o własne życie, aniżeli rzucać się z pomocą. Dopiero ze znacznie bliższej odległości dostrzegła wątłą sylwetkę kobiety, co wywoływało w niksie poczucie i chęć pomocy, mimo iż była świadoma niewtrącania się w życiu obcych ludzi;
    nie wszyscy życzyli sobie tej pokracznej otwartości, do której przywykła Selja.
    - Zgubiłaś się? – spytała z dozą wahania, zsuwając z gęstych pukli obszerny kaptur. Ukazała swe oblicze, dając – we własnym mniemaniu – poczucie braku zagrożenia, bo nie była niebezpieczna. Nie – nie sprowokowana. - Niebawem zacznie się ściemniać… Potrzebujesz czegoś? – kolejne pytanie uleciało w eter, a melodyjny głos Vourinen świadczył jedynie o pozornej dobroci, która osiadła na drobnych ramionach, byle tylko wesprzeć nierozpoznaną w nikim rudowłosą dziewczynę.
    Widzący
    Mildri Rovelstad
    Mildri Rovelstad
    https://midgard.forumpolish.com/t2364-mildri-rovelstad#28012https://midgard.forumpolish.com/t2387-mildri-rovelstad#28182https://midgard.forumpolish.com/t2388-kjeks#28187https://midgard.forumpolish.com/f182-mildri-i-rjan-rovelstad


    Obcy głos zwrócił się do niej, a serce zdawało się na kilka sekund zatrzymać w jej piersi nim na dobre zdała sobie sprawę z tego, co właściwie próbuje jej przekazać właścicielka delikatnego tembru przyjemnie łaskoczącego jej słuch. Odwróciła się w stronę z którego dotarło do niej pytanie, a dłoń odruchowo powędrowała na pierś próbując zatrzymać łopoczące serce. Wydawało jej się, że nawet przez warstwy ubrań czuje wyraźnie własny puls. Nie zdziwiłoby jej, gdyby dźwięk ten słyszalny był również dla nieznajomej spoglądającej na nią łagodnie. Nie powinna ufać jej łatwo, wiedziała o tym doskonale. Nie dostrzegała ogona mogącego świadczyć o odmienności, nie czuła też słodkiej aury przyciągającej ją do niej. Nie była uprzedzona, ale okoliczności nie sprzyjały nowym zapoznaniom.

    Jeśli istniała między nimi różnica wieku, nie mogła być duża. Urodziwa twarz odzwierciedlała nie tylko piękno, ale też młodość jasnowłosej. Zatrzymała spojrzenie na jasnych oczach utrzymując z nią kontakt przez moment, lękliwie upewniając się, że nie jest to pułapka na zagubionych wędrowców. Wreszcie wyrwała się z osłupienia, jedną z nóg wycofując się w pół kroku i wypuściła powietrze nosem.

    Ja… Wędrowałam drogą szukając ingrediencji i rzadkich roślin — powiedziała się takim tonem, jakby została przyłapana na niszczeniu natury i teraz musiała się wytłumaczyć z celu, jaki jej przyświecał. Nie było to możliwe, nie umiałaby, nawet w tak nieprzyjaznym jej środowisku, gdzie czuła na sobie spojrzenia czarnych, paciorkowatych ślepiów valravnów gotowych zaatakować, wciąż każdą komórką ciała wiedziała, że część jej jestestwa połączona była z bytami otaczającymi ją. Na dowód tego pokazała jej pazury magicznych kruków na jakie natkneła się podczas swojej wędrówki, rozrzucone na skalistych poboczach, teraz zawinięte ostrożnie w bawełniany materiał, by zachować je w jak najlepszym stanie. Chciała je pokazać Ørjanowi po powrocie, ale uwaga dotycząca zaniepokoiła ją na tyle, że przestała rozmyślać nad oparami wywarów kłębiącymi się pod sufitem mieszkania na Starym Mieście i duszącymi zapachami łączącymi się w jedną mieszankę.

    Musiała wrócić czym prędzej do Midgardu. Chowające się za horyzontem słońce, udające się do snu nie pierwszy raz pośpieszało ją, wyrywając z zadumy. Wiedziała, co oznacza zapadnięcie zmroku, jak szybko obkurczy się jej sylwetka, a ciało pokryje się długą sierścią, za nią natomiast zostaną wszystkie ubrania i pakunki, gdy niezdolna będzie przez całą noc do przeniesienia ich ze sobą. Należało wydostać się stąd, możliwie jak najszybciej. Potrzebowała pomocy.

    Nie może się ściemnić, bo ja wtedy… — urwała, nie wiedząc na ile może się zdradzić przed nią ze swojej futerkowej przypadłości. Problematyczność jej drugiej formy objawiała się na wiele sposobów, odbierając również umiejętności magiczne, a przez to możliwość bronienia się. — Nie słyszałam dużo dobrych rzeczy o starciach z valravnami, zaczęłam biec i chyba tylko pogorszyłam swoje położenie — dodała jeszcze, nie kontynuując kwestii powodu niepokoju na jej twarzy jeszcze głębszego niż wcześniej. — Jak daleko stąd do jakichś osad ludzkich? — jeżeli nawet spróbowałaby się teleportować do najbliższego portalu, musiała wiedzieć, gdzie on leży. Nie było szans, była zdana na łaskę i niełaskę pięknej nieznajomej.



    pretty little girl, she shines knowing she is young. silly little girl, she tries thinking she is good and wise



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.