Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Mildri Rovelstad

    Gość
    Anonymous


    Mildri Rovelstad
    Miejsce urodzenia
    Tønsberg, Norwegia
    Data urodzenia
    15 stycznia 1978
    Nazwisko matki
    Andreassen
    Status majątkowy
    przeciętny
    Stan cywilny
    panna
    Stopień wtajemniczenia
    II stopień wtajemniczenia
    Zawód
    studentka botaniki na akademii Kenaz
    Totem
    kot norweski leśny
    Wizerunek
    Abby Glover

    Warto jest być kotem. Kot to wszak zwierzę starożytne i nietykalne, uznawane za magiczne. Poza tym nikomu nie przeszkadza, nikogo nie rusza, preferuje swoje własne ścieżki, a przede wszystkim – szanuje ścieżki innych. Niektórzy mówią, że zwierząt tych nie lubią jedynie źli ludzi, ale Mildri nie była tak surowa w osądzaniu innych. Uważa, że są to ludzie, którzy nie rozumieją potrzeby indywidualizmu i posiadania przestrzeni osobistej.

    dziecięce wścibstwo
    Kiedy tylko nauczyła się mówić, jej specjalnością stało się zadawanie pytań. Ich gradem zasypywała każdą starszą od siebie osobę, by odkryć jak najprędzej tajemnicę wszechrzeczy. Wszystko przecież było interesujące, a nikt nie gasił w rudej gadule tego entuzjazmu. Nie wiedziała jeszcze, że o pewne rzeczy pytać nie wypada, a czasami trzeba znaleźć ku temu odpowiedni moment. Dzieciom pojęcie konwenansu jest obce, stąd w obowiązku nauczenia ich dziewczynki poczuła się ciotka Edel, temperując w niej potrzebę wciskania nosa tak, gdzie nie należało. Wśród wszystkich pytań dotyczących powodów powstania śniegu czy istnienia pszczół, odpowiedź na to jedno pytanie pragnęła znać najbardziej. A mama? Wszak każde dziecko matkę posiada, by móc na tym świecie się pojawić, a Mildri swojej nigdy nie poznała osobiście. Żyli we trójkę: tylko ona, ojciec i starszy brat. Nerwowość, jaką wprowadzało to pytanie, była zagadkowa, dlatego zadawała je tak długo aż zmiana tematu przestała być wystarczająca. Miała cztery lata, gdy dowiedziała się o kruchości życia.

    ojcowska figura
    Nie lubiła, gdy atmosfera w domu stawała się napięta. Chociaż nie działo się nic – nie było krzyku, tłuczonych talerzy ani uniesienia ręki – w powietrzu czuć było żal wobec ojca ze strony Ørjana. Mildri, rozdarta w tym niezwerbalizowanym konflikcie nie pędziła na jego kolana, prędzej próbowała łagodzić zadrażenienia, częściej na stronę brata. Czasami zdawało jej się, że czuje pewną nić porozumienia między nią i ojcem, gdy gładził rude pukle dziewczynki, nazywając ją czule Mili i spędzając z nią chwilę czasu mogła poznać go lepiej niż jako wyżartego przez zniechęcenie człowieka, wypalonego życiowo. Ta szybko ulegała zerwaniu, bo znów coś było ważniejsze; polityka, układy, interesy, pieniądze. Pieniądze nie trzymały się ich; bogaty dom stanowił o ich historii, inne rodzinne pamiątki uciekały od swoich właścicieli, by zasilić portfel, bo kolejny biznes nie poszedł zgodnie z oczekiwaniami, a oni dalej byli tym samym. Rodziną żyjącą mitem dawnej chwały i pieniędzy płynących zewsząd. Ty, Mili, nie możesz mnie zawieść, słyszała od ojca, a wtedy czuła się mniej jak córka, bardziej jak inwestycja mająca zwrócić się w przyszłości. Oczekiwania potrafią zatruć nie jedną relację, bo chociaż próbowała go kochać, to wciąż słyszała głośno jego ciągłe przypomnienia. Pamiętaj, kim jesteś. Pamiętała, a jej wrodzone ambicje stale potęgowane były z jego pomocą. Byle być najlepszą w tym, co robi. Nieważne jak wiele łez frustracji potrafiło to kosztować.

    boska interwencja
    Podobno dawniej było inaczej. Tak mówił brat dziadka, a jego oczy zmęczone rozbłyskiwały, bo nie był już dłużej w mizerniejącym domu, a w czasach świetności ich rodziny, gdy gotówka spływała rzeką. Rovelstadowie nie byli częścią znamienitych klanów, ale w darze otrzymali coś więcej – magię pozwalającą im przyjmować kocią formę z każdym zachodem słońca. Dawała im również szacunek. Większość o tę przychylność musi zabiegać, im przyszła prosto, dlatego chodzili tak jak koty – z gracją i dumą, celując nosami prosto w sufit. Wszystko to, co przychodzi łatwo, odchodzi jeszcze żwawiej, a sprzeciwienie się boskiej woli miało stać się końcem błogosławieństwa. Być może zawieszenie niewiary pozwalało wszystkim przyjąć tę wersję jaką była, ale Mildri z pewnym niewypowiedzianym na głos sceptycyzmem słuchała tego i przytakiwała, w głowie robiąc to co zawsze wychodziło jej najlepiej – zadawała pytania. Nie chciała uwierzyć, ze Freja odwróciła od nich wzrok na wieczność, a tym bardziej – przyjąć, że tak już ma być na zawsze. Wciąż czuła przecież obecność tej niewidzianej siły, gdy ciało kurczyło się stopniowo, a w lustrze nie widziała dłużej rumianych od mrozu policzków, bo te zastąpione zostały kocim pyszczkiem i wibrysami, a uszy przesunięte wysoko strzygły z zainteresowaniem na widok grubego, rudego futra upstrzonego ciemniejszymi pręgami. Nie myślała o swoim dualizmie jako przekleństwie, które coś jej odbierało. Może to jej próby romantyzowania tego, co było przyziemne, by trzymać się kurczowo tych resztek dziecinności, jakich nie udało się wyplenić z niej ciotce Edel?

    miękka akwarela
    Im starsza była, tym bardziej zdarzało jej się znikać; kilka sekund nieuwagi, a Mildri już nie było. Wymykała się w najmniej oczekiwanych momentach, przyprawiając o stany przedzawałowe całą rodzinę, kiedy okazywało się, że sypialnia dziewczynki znowu stała pusta; jeszcze gorzej, gdy działo się to bez udziału partnera w zbrodni, pozostawiając brata w domu i samodzielnie udając się przed siebie w podróż. Z nieplanowanych wycieczek wracała zazwyczaj bez żadnego szwanku (chwała za to Frei), jedyną stratą były jasne sukieńczyny poplamione ziemią przez próby pozyskania najpiękniejszych kwiatów napotkanych na swojej drodze; oby tym razem nie zerwane z ogródka sąsiadów. Zasuszanie ich między stronami książek, późniejsze przyklejanie w notatnikach i odszukiwanie w podręcznikach nazw stało się pierwszą z pasji. Ołówki i akwarele przyszły później, wraz z zachwytem nad tym, co potrafiono wyczarować przy ich udziale, bo chociaż jej własnym próbom początkowo daleko było do realizmu prac z muzeów, to upór zmieszany ze złością nie pozwalał rzucić pędzelków na długo. Upływ czasu sprawiał, że malunki i portrety na osobistej wystawie urządzonej na ścianie ponad łóżkiem zyskiwały nowej jakości, tworzone za każdym razem, gdy potrzebowała ukojenia rozbieganych myśli.

    zielniki, podręczniki, absurdziki
    Dużej odwagi wymaga rzucenie wyzwania samym bogom, jeszcze większej podźwignięcie na wątłych ramionach odpowiedzialności bycia podporą rodziny. Ty, Mili, nie możesz mnie zawieść wzbudzało wciąż dreszcz i nie-tak-przyjemne wspomnienie ojca, ale jakaś jej część zdołała w to uwierzyć i podjąć nierówną walkę. Nauka dawała przecież odpowiedź na to, co nurtowało ciekawską dziewczynkę, a stosy książek zapewniały rozrywkę na resztę dnia niezagospodarowaną przez próby przeniesienia na gruby papier widoku rozciągającego się za oknem. Prawdopodobnie tylko szeroka wiedza panny Rovelstad nie sprawiała, że jej brak uwagi i chroniczne rozkojarzenie postrzegane było jako główny problem przez nauczycieli z Akademii Odala. W końcu była pojętną uczennicą. Czasami ciężko było rozpocząć pracę, a gdy ostatecznie się za nią chwytała – złością reagowała na próby odciągnięcia jej od tego, co właśnie robiła. Była na tyle zdolna, by odpowiednie stopnie umożliwiły jej dalszą naukę i pomimo że porzucenie rysunku oraz farb nie obyło się bez gorzkiego posmaku żalu, poczucie obowiązku było silniejsze. Rodzinna tradycja alchemiczna wzywała do kontynuacji, przy zaznaczeniu swojego indywidualizmu; wybrała botanikę w Instytucie Kenaz. Nie chciała być całkowicie zależna, dlatego zaczęła chwytać się prac tymczasowych w pracowniach alchemicznych, przy tym podpatrując metody innych i pobierając wiedzę na temat zielarstwa w praktyce. Kończąc ostatni rok coraz częściej łapała się na myśli, by spróbować swoich sił podczas rekrutacji na doktorat, starając się nawet bardziej niż zazwyczaj, ale wtedy łapała się na poczuciu permanentnego braku czasu. W Midgardzie dni były za krótkie, a sekundy zbyt szybko uciekające, kiedy wciąż pilnować musiała godzin powrotu zanim odcięcie od słonecznego światła pozbawi ją ludzkiej formy.

    Dopiero wtedy, na miękkiej pościeli, rozciągając się w zmęczeniu, mogła odpocząć.
    Gość
    Anonymous


    Karta rozwoju

    Informacje ogólne

    Wzrost
    160 cm
    Waga
    50 kg
    Kolor oczu
    błękitne
    Kolor włosów
    miedziany rudy
    Znaki szczególne
    piegi rozsiane po twarzy, zadarty nosek, niski głos, ciemniejsze prążki na rudej sierści w kociej postaci
    Genetyka
    kotołak
    Umiejętność
    n/d
    Stan zdrowia
    dobry


    Statystyki

    Wiedza o śniących
    I
    Reputacja
    5
    Rozpoznawalność
    17
    Stronnictwo
    0
    Alchemia
    10
    Magia użytkowa
    5
    Magia lecznicza
    5
    Magia natury
    20
    Magia runiczna
    5
    Magia zakazana
    0
    Magia przemiany
    10
    Magia twórcza
    5
    Sprawność fizyczna
    5
    Charyzma
    11
    Wiedza ogólna
    15


    Atuty

    Botanik (I)
    +5 do rzutu kością na czynności związane z roślinami.
    Kulturowy (I)
    +5 do rzutu kością na czynności wymagające wiedzy z zakresu sztuki i kultury galdrów.
    Błogosławienstwo Frei (specjalny)
    postać każdej nocy, niezależnie od fazy księżyca, zmienia się w kota domowego. Wykazuje talent w dziedzinie magii przemiany i natury. Otrzymuje +5 do rzutów na dowolne zaklęcia z magii przemiany i +5 na zaklęcia z magii natury.


    Ekwipunek

    medalion w kształcie kociego oka
    raz na fabularny miesiąc przez II tury pozwala poruszać się bezszelestnie bez uruchamiania zasadzek; +2 do magii użytkowej
    kociołek cynowy



    Aktualizacje

    30.09.2023
    zakup kociołka cynowego
    04.04.2024
    uzyskanie +1 punktu do charyzmy
    10.04.2024
    uzyskanie +2 punktów do rozpoznawalności

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta zaakceptowana
    Nie jest łatwo należeć do rodziny stawiającej rozległe wymagania, zwłaszcza, jeśli większość z nich czerpie swoje źródło u podstaw przywrócenia dawnej świetności i pozycji w hierarchii społeczeństwa. Od wielu lat spoczywają na twoich barkach słowa twojego ojca, który prosił cię, abyś go nie zawiodła. Podejmując się studiów w zakresie botaniki, wpasowałaś się w pasję Rovelstadów żywioną do magii natury, co oczywiście wynika również z waszej genetyki. Błogosławieństwo Frei krążące w waszych żyłach od pokoleń nie jest jednak tak jasne, jak było jeszcze kilkadziesiąt lat temu - czy bogowie się od was odwrócili, czy może w tym momencie wystawiają was jedynie na próbę?


    Prezent

    W prezencie na początek rozgrywki chcę podarować ci medalion w kształcie kociego oka. Otrzymałaś go od jednej z ciotek z okazji swoich urodzin. Jego wyjątkowa właściwość polega na tym, że raz w fabularnym miesiącu przez II tury pozwala ci stąpać zupełnie bezszelestnie bez konieczności używania specjalnych zaklęć; co więcej, nie pozostawiasz po sobie najmniejszych śladów i nie uruchamiasz ukrytych pułapek lub klątw. Przedmiot gwarantuje ci stały bonus +2 punktów do magii użytkowej.


    Podsumowanie

    Punkty doświadczenia na start
    600 PD (karta postaci)
    Osoba sprawdzająca
    Björn Guildenstern

    Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz pierwsze punkty doświadczenia na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie należy obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową, za co przysługują ci kolejne punkty, po które możesz zgłosić się w aktualizacji rozwoju postaci. Prosimy także o wpisanie się do spisu absolwentów, jak i instytucji i profesji w celu uzupełnienia dodatkowych informacji o postaci. Powodzenia na fabule!




    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.