Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Gabinet Björna

    3 posters
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Gabinet Björna
    Taki gabinet, nawet ładny i w ogóle. Opis będzie potem.  
    Widzący
    Mildri Rovelstad
    Mildri Rovelstad
    https://midgard.forumpolish.com/t2364-mildri-rovelstad#28012https://midgard.forumpolish.com/t2387-mildri-rovelstad#28182https://midgard.forumpolish.com/t2388-kjeks#28187https://midgard.forumpolish.com/f182-mildri-i-rjan-rovelstad


    13 MAJA 2001

    Cierpliwość i praca jednych uszlachetnia, drugich natomiast wzbogaca. Nic w tym świecie nie było za darmo, a nawet ludzie mieli swoją cenę zależną od tego, co mogli zaoferować. Mogła być idealistką, próbować trzymać się swojej wizji z wieloma naleciałościami dziecinnej naiwności, by radzić sobie z brudem, jaki wychodził coraz bardziej otwarcie z rynsztoków i zalewał piękne ulice. Nie mogła jednak pozwolić sobie na bezruch i konformistyczne płynięcie z nurtem rzecznym, by ten kierował nią wedle swoich upodobań. Od momentu wyrwania się z rodzinnego gniazda znajdującego się w dalekiej południowej Norwegii postawiła sobie cel, nie zamierzała być ciężarem i polegać wyłącznie na topniejących wciąż i wciąż oszczędnościach ojca ani dobroci starszego brata. Jak przystało na pannę Rovelstad, nosiła w sobie zbyt wiele dumy i indywidualizmu, żeby przyjąć taki stan rzeczy ze spokojem.

    Studentka botaniki po zakończonych zajęciach obrała inny kierunek niż mieszkanie położone w Starym Mieście. Po wielkopańsku zatem kroczyła w stronę pracowni alchemicznej położonej w dzielnicy Raghildy Potężnej, trzymając wyprostowaną pozę, tak jak nakazała jej ciotka Edel po starodawnemu układając na jej głowie książkę i oprowadzając po całym domu. Jeśli chcesz być brana na poważnie, musisz zachowywać się poważnie, jak na kobietę przystało, dlatego schowała do torebki swój szeroki uśmiech i ułożyła go między podręcznikami i notatnik, by wypaść jak najlepiej. Utrzymanie neutralności wyrazu nie było proste, nerwowość przemykała gdzieś po bladym obliczu, objawiała się w małej zmarszczce między brwiami i zagryzieniu policzka od wewnątrz.

    Obcasy rytmicznie uderzały o bruk, zwiastując jej pojawienie się, gdy wymijała zwinnie innych przechodniów. Chciała zdążyć przed zamknięciem pracowni, ale jednocześnie nie zajmować jej właścicielowi wiele czasu. Wiosenny płaszcz zatrzepotał na wietrze jaki wywoływała swoim szybkim chodem, nieco plącząc się z długim dołem sukienki wystającym nieco. W lustrze sprawiała idealne wrażenie, którego nie chciała naruszyć. Nie wiedziała, czy bardziej się pilnuje, czy to ten sam stres, jaki wzbudzały w niej podobne sytuacje ograniczał częściowo jej charakterek, jak to zwykła nazywać jej przywary cioteczka. Nie szczerz się głupio, gdy będziesz rozmawiać z Guildensternem. Zrób to w odpowiedniej chwili, by wypaść uroczo, a nie idiotycznie, tak napisała w liście do bratanicy, gdy Mildri pochwaliła się swoimi planami; nigdy nie bawiła się w subtelności, gdy chodziło wychowanie najmłodszej z Rovelstadów. Dokładnie te słowa wyrwane z wiadomości ciotki powtarzała sobie, wchodząc do pracowni i pytając o miejsce, gdzie może znaleźć tutejszego dysponenta.

    Energicznie uderzyła w drzwi gabinetu oczekując odpowiedzi. Dopiero wtedy zajrzała ostrożnie do środka.

    Pan Björn Guildenstern? — upewniła się widząc mężczyznę i lekko dygnęła na jego widok. Utrzymywanie kontaktu wzrokowego nigdy nie było łatwe, zwłaszcza znajdując się w zupełnie nowym miejscu, gdzie tak wiele rzeczy próbowało przyciągnąć jej uwagę: obrazy zdobiące ściany, gustowne meble, a szczególnie wyeksponowane w biblioteczce woluminy. Nie uciekała spojrzeniem od twarzy mężczyzny, zmuszając się do nie zerknięcia na grzbiety, chociaż przeczucie mówiło jej o wielu pozycjach dotyczących sztuki alchemicznej, o których dotąd mogła nie wiedzieć. Odchrząknęła delikatnie, składając ręce przed sobą. — Przepraszam za zajmowanie czasu, ale widziałam ogłoszenie o pracę i chciałam zapytać czy jest ono dalej aktualne.

    Bardzo chciała, by odpowiedział “tak”. To nie tak, że nie miała innych opcji. Zależało jej na pracy właśnie tutaj.



    pretty little girl, she shines knowing she is young. silly little girl, she tries thinking she is good and wise

    Ślepcy
    Björn Guildenstern
    Björn Guildenstern
    https://midgard.forumpolish.com/t466-bjorn-guildenstern#1241https://midgard.forumpolish.com/t561-bjorn-guildenstern#1509https://midgard.forumpolish.com/t562-njordhttps://midgard.forumpolish.com/f116-bjorn-guildenstern


    Kwietniowe wydarzenia zaskoczyły ich wszystkich — Björn jednak starał się skupić przede wszystkim na pracy i prowadzeniu eksperymentów naukowych związanych z doktoratem. Uginał się przy tym pod ciężarem nawarstwiających obowiązków wraz z rozrastającą się pracownią alchemiczną. Jego interes rozwijał się prężnie, ale nieustannie brakowało mu rąk do pomocy. Choć próbował znaleźć kogoś chętnego do pracy, wielokrotnie ogłaszając się w magicznych mediach czy proponując staż w Instytucie Kenaz, to do tej pory nie napotkał nikogo, kto na tyle by go zainteresował, żeby go na stałe zatrudnić. Guildenstern w rzeczywistości nie szukał zwykłego pracownika, który miał stać tylko za ladą i zajmować się sprzedażą eliksirów, lecz kogoś, komu mógłby zaufać i kto znał się na alchemii. Kiedy Rovelstad niespodziewanie przekroczyła próg jego gabinetu z zapytaniem o pracę, początkowo nie mógł ukryć swojego zdziwienia, które pojawiło się na jego twarzy. Nigdy nie miał okazji poznać Mildri bliżej, ale doskonale wiedział, kim była. Od czasu do czasu spotykał się z jej starszym bratem, który był wyjątkowo utalentowanym alchemikiem. Mimo że Mildri była nieco młodsza od Guildensterna, to miał okazję poznać jej brata już w trakcie studiów, gdzie zawiązała się między nimi nić sympatii. To uczucie przetrwało do dnia dzisiejszego i od czasu do czasu było powodem ich spotkań, bowiem wspólnie wyruszali na poszukiwania nietypowych składników alchemicznych lub warzyli różne eliksiry w zaciszu pracowni Björna albo w domu Ørjana.
    Dzień dobry — powiedział nieco zaskoczony, automatycznie wychylając swoją głowę znad dokumentów, które od dłuższego czasu przeglądał w swoim gabinecie, zapominając o tym, że nie zamknął sklepu. Odłożył je na miejsce, po czym wstał i ręką wskazał Mildri, by usiadła naprzeciwko niego. — Mów mi Björn. Mildri Rovelstad, tak? — upewnił się na wszelki wypadek, choć nie sądził, że się w tym przypadku pomylił. — Znamy się z widzenia, choć nie wiem, czy mieliśmy okazję się kiedykolwiek oficjalnie poznać — kontynuował spokojnie, spoglądając na nią od samego początku z delikatnym uśmiechem malującym się na twarzy. — Tak, tak, oczywiście, jak najbardziej jest aktualne. Nie znalazłem jeszcze nikogo odpowiedniego — odpowiedział Björn z wyraźnie słyszalnym entuzjazmem w głosie — w końcu w przeciągu ostatnich tygodni nie miał żadnych nowych, godnych uwagi kandydatów. Jej słowa bez wątpienia go zdziwiły, była bowiem ostatnią osobą, której by się tutaj spodziewał. Zaczął zastanawiać się, dlaczego nie chciała pracować ze swoim starszym bratem, lecz bardzo szybko zdał sobie sprawę, że mogła zwyczajnie — tak, jak było to też w przypadku Guildensterna — chcieć odciąć się od swojej rodziny, by zacząć coś na własną rękę i coś sobie udowodnić. — Może po prostu na początku opowiedz mi coś o sobie. — Bo Björn, nie licząc tego, że była siostrą Ørjana i pochodziła z szanowanej rodziny, niewiele o niej wiedział.
    Widzący
    Mildri Rovelstad
    Mildri Rovelstad
    https://midgard.forumpolish.com/t2364-mildri-rovelstad#28012https://midgard.forumpolish.com/t2387-mildri-rovelstad#28182https://midgard.forumpolish.com/t2388-kjeks#28187https://midgard.forumpolish.com/f182-mildri-i-rjan-rovelstad


    Zachęcona skinęła głową, potwierdzając swoje imię i zbliżyła się do Björna, zasiadając naprzeciw Guildensterna. Torbę na swoim ramieniu przełożyła na przód dla wygody, chociaż nie czuła się w pełni swobodnie nie wiedząc, czego na dobrą sprawę powinna się spodziewać ze strony alchemika. To nie był pierwszy raz, kiedy widziała przedstawiciela klanu na własne oczy. Współpracował z Ørjanem, ale ciężko było powiedzieć jej coś więcej na temat mężczyzny przed nią, a nawet określić konkretniej stosunek starszego z rodzeństwa Rovelstad wobec niego. Wiedziała, że pierwsze wrażenie jest niezwykle ważne, dlatego wyprostowała się i dyskretnie przerzuciła włosy z prawej strony za bark.

    Nie, nie wydaje mi się, żebyśmy kiedykolwiek dłużej ze sobą porozmawiali — przyznała, uśmiechając się pierwszy raz, delikatnie i całkiem naturalnie. Zastanawiała się na ile brat mógł coś wspomnieć o niej, o ile w ogóle poświęcali czas na omawianie czegokolwiek, co nie tyczyło się eliksirów i poszukiwań ingrediencji. Oczywiście, że mogłaby rozwijać swoje talenty alchemiczne – wierzyła, że Freja nie pozbawiła jej ich – pod okiem znanej sobie doskonale osoby, co pozbawione byłoby poczucia bycia ocenianą przez obcego, ale w tym wypadku nie chodziło wyłącznie o naukę. Nie chciała być pasożytem na utrzymaniu rodziny, a o własną karierę musiała zadbać. Drugi stopień studiów w instytucie z pewnością będzie imponującym punktem w życiorysie, ale nie mogła tylko na tym polegać. Potrzebowała doświadczenia. To mógł być jej kolejny przystanek. — Studiuję botanikę w instytucie Kenaz. Jestem na czwartym roku i liczę, że po zdaniu egzaminów zostanę przyjęta na IV stopień wtajemniczenia. Znam się na głównie na florze, ale umiem też pozyskiwać ingrediencje odzwierzęcie. Przynajmniej część z nich, ale stale się uczę i nie boję się wypraw na obrzeża Midgardu czy dalej!

    Lubiła wyprawy, samotne wycieczki z których wracała przed samym zachodem słońca, by uchronić się przed ciągnięciem w zębach wszystkiego co miała – jakie to niesprawiedliwe, że galdrowie potrafiący zmieniać się w zwierzęta, zachowywali cały swój ubiór na sobie. Mildri nie umiała usiedzieć w miejscu, ciekawość pchała ją stale do przodu, a cichy głosik w głowie zachęcał do zapuszczania się dalej, bez obaw o to, jakie stworzenia czyhały w lasach.

    W każdym razie to nie moja pierwsza praca w pracowni alchemicznej — kontynuowała po chwili. Dorywcze zlecenia na sprzedaż ingrediencje przyjmowała od paru lat, te często zmieniały się w regularne współprace, za co dostawała nie tylko pieniądze, ale i drobne nauki. — Zazwyczaj byłam po prostu pomocnicą, dostarczałam składników. Najdłużej pracowałam w sklepie zielarskim Molanderów, ale również u starego pana Melkera i u jego wnuka w rodzinnej pracowni alchemicznej. Chciałam nauczyć się czegoś więcej poza podstawami z akademii czy tego, co było nam przekazywane na zajęciach w instytucie.



    pretty little girl, she shines knowing she is young. silly little girl, she tries thinking she is good and wise

    Ślepcy
    Björn Guildenstern
    Björn Guildenstern
    https://midgard.forumpolish.com/t466-bjorn-guildenstern#1241https://midgard.forumpolish.com/t561-bjorn-guildenstern#1509https://midgard.forumpolish.com/t562-njordhttps://midgard.forumpolish.com/f116-bjorn-guildenstern


    Możliwe. — Skinął delikatnie głową na słowa rudowłosej dziewczyny, jednocześnie zaprzestając swoich tymczasowych obowiązków, by w całości skupić się na rozmowie. Choć była młodszą siostrą Ørjana i studiowała w tym samym instytucie, co on, to wszystko jednoznacznie wskazywało, że nigdy wcześniej nie mieli okazji ze sobą zamienić słowa. Zdarzyło mu się co prawda mieć raz zajęcia na doktoracie ze studentami botaniki, lecz wszystko wskazywało na to, że nie z jej grupą — prawdopodobnie zapamiętałby, gdyby należała do niej Mildri. Teraz jednak, patrząc na młodszą siostrę Ørjana, powoli zaczynał dostrzegać w niej ewentualny potencjał, który mógłby być cenny dla jego pracowni alchemicznej. O ile była utalentowana w tym samym stopniu, co jej starszy brat, Björn poszukiwał bowiem kogoś, kto mógłby wnieść swój własny, niepowtarzalny wkład do jego prężnie rozwijającego się biznesu. — Dawno nie widziałem się z Ørjanem. Zajęty jak zwykle? — zagaił z ciekawością Guildenstern, zastanawiając się w międzyczasie, czy coś się u niego zmieniło. Powinien był go wreszcie odwiedzić i nadrobić stracony czas, lecz w ostatnich tygodniach Björn miał inne, naglące go i nawarstwiające się obowiązki, które wymagały jego całkowitej uwagi, choć był świadom tego, iż przyjaźnie wymagały pielęgnowania, nawet jeśli życie narzucało swoje szaleńcze tempo.
    I jak ci się podobają studia na botanice? Myślałaś już o tym, o czym chcesz pisać swój doktorat? — zainteresował się tym Björn, w dalszym ciągu uśmiechając się delikatnie do Mildri. Jako doktorant na ostatnim roku IV stopnia wtajemniczenia nie mógł przegapić okazji, by zapytać o to — w końcu był to element, który od kilku miesięcy spędzał młodemu Guildensternowi sen z powiek. Nieuchronnie zbliżający się moment obrony z ekwilibrystyki alchemicznej wymagał od niego coraz większych poświęceń, w tym tymczasowego ograniczenia działalności biznesowej czy choćby życia towarzyskiego. — To dobrze. Kojarzę akurat Meklerów — skomentował krótko jej doświadczenie zawodowe, by zaraz wszystko wyjaśnić: — Nie wiem, czy wspominałem w ogłoszeniu, ale potrzebuję kogoś, kto nie tylko będzie stał wyłącznie za ladą i obsługiwał klientów, ale także pomagał mi w wyprawach poza Midgard czy w warzeniu mniej lub bardziej zaawansowanych eliksirów — dookreślił na wszelki wypadek Guildenstern, by w tej kwestii nie było żadnych niedomówień, lecz wszystko wskazywało na to, że Mildri nie miała z tym najmniejszych problemów.  
    Zakładam, że na roślinach znasz się znakomicie. — W końcu tego wymagano od każdego studenta botaniki, by potrafił rozpoznać wszystkie zioła, które rosły nie tylko na terenach magicznej Skandynawii, ale także w innych zakątkach Europy. — Ale ja chciałbym sprawdzić twoje umiejętności przede wszystkim w praktyce, związane bardziej z recepturami eliksirów, niż z podręcznikową wiedzą na temat zielarstwa. Miałabyś coś przeciwko, gdybyśmy ją teraz sprawdzili? Tak się składa, że jestem właśnie w trakcie przygotowywania kilku eliksirów — zaproponował Björn, licząc na to, że Rovelstad wyrazi zgodę.
    Widzący
    Mildri Rovelstad
    Mildri Rovelstad
    https://midgard.forumpolish.com/t2364-mildri-rovelstad#28012https://midgard.forumpolish.com/t2387-mildri-rovelstad#28182https://midgard.forumpolish.com/t2388-kjeks#28187https://midgard.forumpolish.com/f182-mildri-i-rjan-rovelstad


    Och, jak zwykle zapracowany. Ostatecznie to nic nowego w jego przypadku. Może coś powinnam przekazać? — zapytała, a dopiero potem zdała sobie sprawę z tego, że nie poinformowała starszego brata o tym, że zamierza podjąć pracę u Guildensterna. Częściowo przez własne zapominalstwo. Być może nie było ku temu odpowiedniej okazji, by o tym wspomnieć. Raczej nie przez obawy związane z możliwą reakcją Ørjana, bo nawet jeśli nie wiedziała, czy może nazwać Björna jego przyjacielem, współpracowali ze sobą. Na tyle, na ile znała siedzącego przed nią alchemika, również był dalej częścią społeczności studenckiej jej instytutu. Ze swoim świeżym spojrzeniem na kwestie magii mogła dowiedzieć się od niego dużo, bo chociaż szanowała autorytet starszych badaczy, rozumiała konieczność postępu naukowego i konieczność nowych odkryć.

    Pytanie związane z przewidywanymi kierunkami jej dalszego rozwoju zbiło ją z tropu. Nie ze względu na brak pomysłów związanych z dalszą edukacją, ale przez ich mnogość. Gdyby było to spotkanie studentów jej roku czy koła naukowego spędzone w jednej ze studenckich kawiarni, mogłaby zacząć snuć opowieść o wszystkich dziedzinach i zagadnieniach, jakie wydały jej się interesujące w całym toku III stopnia wtajemniczenia. Nie była to jednak towarzyska posiadówka w znanym gronie, o czym nie mogła zapomnieć, a rozmowa o pracę. Nie tak poważna, ale wciąż. Dlatego zamiast zarzucać Björna masą informacji dotyczącą jej zainteresowań badawczych, wyłuskała spośród nich jeden z projektów, jakich chciała się podjąć. Mogła przy okazji sprawdzić reakcję kogoś spoza swojego bliskiego otoczenia.

    Mam wiele… Ale najbardziej chciałabym się skupić na uprawie, a konkretnie tym jak moglibyśmy pewne gatunki udomowić, by pozyskiwanie ich do własnego użytku przebiegało bez eksploatacji natury — zdecydowała się po chwili zastanowienia. Musiała jeszcze ten temat badań omówić z kimś z grona profesorskiego w instytucie, aby zyskać pewność, że po obronieniu swojej aktualnej pracy z zakresu przystosowania się roślin do skandynawskiego klimatu, ktoś przygarnie ją pod swoje skrzydła. Liczyła na to, że zaskarbiła sobie szczerą sympatię części z nich. — Ach, to żaden problem — zapewniła go jeszcze raz. Wyłączne stanie za ladą i obsługa nie byłyby tak interesujące jak zadania poza sklepem czy pomoc w warzeniu. Tego na głos nie chciała mówić, przynajmniej nie na ten moment, ale nie była najspokojniejszą duszą niezależnie od poziomu odczuwanego stresu.

    Nie powinna być zaskoczona tym, że przyszły pracodawca będzie chciał sprawdzić jak radzi sobie z przykładowymi przepisami. Zresztą, nie pierwszy raz ktoś decydował się na poddanie jej testowi. Właściwie było to mniej stresujące niż sama rozmowa, podczas której miała wrażenie, że istnieje większa szansa powiedzenia o kilka słów za dużo.

    Nie, oczywiście! — przytaknęła, poprawiając spódnicę w przygotowaniu na wstanie z miejsca. — Co konkretnie jest w przygotowaniu?



    pretty little girl, she shines knowing she is young. silly little girl, she tries thinking she is good and wise

    Ślepcy
    Björn Guildenstern
    Björn Guildenstern
    https://midgard.forumpolish.com/t466-bjorn-guildenstern#1241https://midgard.forumpolish.com/t561-bjorn-guildenstern#1509https://midgard.forumpolish.com/t562-njordhttps://midgard.forumpolish.com/f116-bjorn-guildenstern


    Nie, nie trzeba — odpowiedział od razu Björn, wiedząc, że w najbliższym czasie obowiązkowo będzie musiał spotkać się z Ørjanem i nadrobić stracony czas. Choć przepadał za wspólnym warzeniem eliksirów, jak i poszukiwaniami ingrediencji po okolicach Midgardu, to jednak musiało ono jeszcze trochę poczekać — miał w tym momencie na głowie inne, niecierpiące zwłoki obowiązki, które wymagały jego atencji. — Mam kilka tematów do omówienia, ale to może poczekać — dodał po chwili zastanowienia, uśmiechając się niezobowiązująco do Mildri. W dalszym ciągu był zaskoczony tym, że Rovelstad była zainteresowana pracą właśnie u niego. W innych okolicznościach, gdyby nie znał się dobrze z Ørjanem, zapewne uznałby to za podstęp ze strony konkurencji — w końcu z wielu powodów młody Guildenstern musiał zachować czujność, ale jednocześnie nie mógł pozwolić, aby jego troski przysłoniły mu rozum. Szybko doszedł do wniosku, że Mildri, podobnie jak to było wcześniej w jego przypadku, próbowała znaleźć własną ścieżkę. Na przekór rodzinie. Björn dobrze wiedział, że nie było to łatwe — bycie częścią wpływowej rodziny wiązało się z oczekiwaniami i presją, która niezwykle często zacierała osobistą tożsamość. Björn znał cenę wolności i niezależności, posmakował jej aż za bardzo, przez co rozumiał, że nie każdy był gotowy na walkę o swoje marzenia i przekonania w obliczu tradycji i konwencji.
    To bardzo ciekawe, co mówisz. Na pewno jest to coś przyszłościowego — odpowiedział zgodnie ze swoimi odczuciami Björn, przysłuchując się do tego, co miała mu do powiedzenia Mildri. Nie znał jej zbyt dobrze, lecz podobał mu się jej ton wypowiedzi. Wielu ludzi nie miało odwagi wychodzić poza utarte szlaki czy kwestionować status quo, ale Mildri wydawała się być inna. Jej determinacja i pasja do swoich zainteresowań były czymś, co przyciągało uwagę Björna. Szanował ludzi, którzy mieli odwagę myśleć inaczej i poszukiwać nowych rozwiązań, zwłaszcza w obszarze ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju. Chciał dowiedzieć się więcej o jej projektach i zainteresowaniach, widząc w niej coraz większy potencjał, lecz wierzył, że — jeśli wszystko pójdzie zgodnie z jego oczekiwaniami — będą mieli okazję jeszcze się nad tym tematem pochylić. — Podejrzewam też, że masz już profesora, u którego chciałabyś napisać doktorat? — zagaił w międzyczasie Björn, zapraszając ją na zaplecze, gdy wyraziła swoją zgodę na sprawdzenie jej umiejętności i wiedzy. Nie wymagał wiele — z wyjątkiem podstawowej wiedzy na temat najważniejszych eliksirów.
    Cieszę się, że to słyszę. Niektórzy myślą, że wystarczy tylko stać za ladą, a ja... — ściszył konspiracyjnie swój głos, by popatrzeć na Mildri wymownie. — Jednak szukam kogoś bardziej... zaufanego. Kto chciałby też się więcej nauczyć. — Puścił jej perskie oczko, po czym zamieszał drewnianą łyżką kociołek po tym, jak przeszli na zaplecze. — Kojarzysz może po zapachu? — To mogło być zbyt trudne zadanie, lecz postanowił dać jej szansę. Eliksir był już niemal skończony, wszystkie składniki zostały dodane w odpowiedniej kolejności, dlatego też w pewnym momencie zaczął się intensywnie dymić i pachnieć stęchlizną.



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.