Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Pokój dzienny

    2 posters
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Pokój dzienny
    Najważniejsza część mieszkania. Pomieszczenie wysokie i jasne, nasłonecznione dzięki dużym oknom wychodzącym na sąsiadującą kamienicę. Zapewnia wyjście na balkon, gdzie o poranku można wypić kawę i przeczytać dzisiejsze wydanie gazety. Zwierciadło ustawione na jednej ze ścian dodatkowo optycznie powiększa salon, sprawiając, że osoby zasiadające na jednej z kanap lub foteli nie czują się przytłoczone. Koloru dodają kwiaty oraz grzbiety książek ustawionych na jednym z regałów. Brak jednak innych ozdób czy obrazów na ścianach.
    Widzący
    Sarnai Eskola
    Sarnai Eskola
    https://midgard.forumpolish.com/t2280-sarnai-eskolahttps://midgard.forumpolish.com/t2298-sarnai-eskola#27358https://midgard.forumpolish.com/t2299-usko#27363https://midgard.forumpolish.com/f183-sarnai-eskola


    20 V 2001 r.

    Nim skończyła dyżur, było już ciemno. Zanim podjęła decyzję o odwiedzinach Hringa – bez zapowiedzi, bez pytania, czy może i bez zastanawiania się, czy powinna – dawno minęła już pora kolacji. Nim dotarła pod drzwi mieszkania mężczyzny, noc była już w pełni, a na mieście szalała ulewa, na którą Sarnai nie była specjalnie przygotowana.
    Wpraszała się do Hringa nie po raz pierwszy, od ostatniego razu minęło jednak dość czasu, by w zasadzie o nim zapomnieć. Eskola szczyciła się tym, że radzi sobie sama – ze wszystkim jest w stanie się uporać bez niczyjej pomocy, jeśli tylko dać jej odpowiednio dużo czasu. Czy mowa o problemach w pracy, czy tych w życiu prywatnym, zawsze potrafiła im podołać. Zawsze.
    Chyba, że akurat tego nie umiała.
    Nie pamiętała, co sprowadziło ją do Hamre poprzednim razem. Nie zdziwiłaby się, gdyby dokładnie to samo, co dzisiaj – potrzeba towarzystwa, jakiejkolwiek, najbardziej ulotnej bliskości, ciepłego kąta u kogoś, kto ją rozumiał i przy kim czuła się dobrze. Bezpiecznie. Od dawna nie byli już z Hringiem razem – zresztą, nawet wcześniej ich relacja nie polegała na tym, by faktycznie się kochać, faktycznie planować coś więcej niż garść wspólnych wieczorów. Mimo tego, chcąc być zupełnie szczerą, Sarnai musiałaby przyznać, że Hamre wciąż jest jej dość bliski, by wracała do niego, gdy było jej źle. By szukała u niego pomocy, gdy nie mógł jej udzielić jej nikt inny. Lub – tak jak dzisiaj – by lgnęła do niego tylko dlatego, że wiedziała, że jej nie odtrąci, czego przecież nie mogła powiedzieć o nikim innym.
    Wróć, nie tak. Był przecież jeszcze Esteban. Ale z nim – z nim było teraz inaczej. Był jednym z jej problemów.
    Problemów, o których wcale nie chciała dzisiaj rozmawiać. Nie oczekiwała od Hringa dobrego słowa, rady, pocieszenia. Chciała fotela w kącie, ciepłej herbaty, przyzwolenia na wypalenie kolejnych – zbyt wielu – papierosów.
    I ręcznika. Jego też. Ulewa złapała ją w połowie drogi, a Sarnai była zbyt uparta, by potraktować to jako wystarczający powód, by się po prostu teleportować. Potrzebowała przecież wywietrzyć głowę. Cokolwiek w niej poukładać, zanim stanie przed Hringiem.
    Zawahała się tylko raz, już na progu kamienicy Hamre. Dopiero wtedy w jej głowie zagościła myśl, że może nie powinna. Nie bez zapowiedzi, nie po nocy – w ogóle nie. Czasy, gdy Hring był w taki bądź inny sposób jej już minęły, może więc najwyższy czas, by nauczyła się… Inaczej. Bez niego. By raz a dobrze przestała traktować go jako deskę ratunkową. On był w tym lepszy, rzadko kiedy jej szukał – rzadko kiedy jej potrzebował. W większości przypadków inicjatywa była po stronie Sarnai, a udział Hringa sprowadzał się do tego, że jej nie odtrącał. Że, przez pamięć na dawne czasy – lub po prostu przez sympatię, która nie wyparowała tylko dlatego, że przestali ze sobą sypiać – zawsze znalazł dla niej kąt i krótką chwilę.
    Bogowie, była żałosna.
    Weszła do kamienicy z jednym z lokatorów zanim zdążyła się rozmyślić. W kilku długich krokach pokonała schody, stanęła przed drzwiami mieszkania zlana ulewą, z policzkami zarumienionymi tyleż samo z wysiłku – przeszła pieszo całą drogę od szpitala – co z, chyba, zawstydzenia. Zapukała do drzwi chyba głównie dlatego, że niewiele miała do stracenia.
    Nie mogła wrócić do pustego mieszkania. Radziła sobie z tym coraz gorzej.
    Nim drzwi stanęły przed nią otworem, zdążyła zagarnąć mokre włosy do tyłu – po lokach chwilowo nie było śladu, niemal całkiem rozprostowały się, przekrywając walkę z ciężarem wody – otrzeć krople deszczu z twarzy, spojrzeć krytycznie po ociekającej deszczem kurtce. Poprawiła plecak na ramieniu i szukała właśnie paczki papierosów, oklepując kieszenie, gdy cichy szczęk zamka zapowiedział towarzystwo Hringa.
    Odetchnęła głęboko i z ociąganiem uniosła wzrok na Hamre. Milczała jeszcze przez chwilę, nagle niepewna, co właściwie powinna powiedzieć. Odkąd widzieli się po raz ostatni, minęło naprawdę sporo czasu, podczas którego nie wymienili nawet jednego listu, nie spotkali się nigdzie przypadkiem, nie słyszeli o sobie od wspólnych znajomych. A teraz stała tutaj, na progu jego mieszkania i...
    - Mogę trochę z tobą posiedzieć? – wypaliła wreszcie bez powitania, boleśnie świadoma, że w spojrzeniu, jakie zawiesiła na Hringu, kryło się zbyt mało jej zwyczajowej drapieżności, a zdecydowanie zbyt dużo zagubienia i tęsknoty za czymś, czego ani Hamre, ani – być może – także nikt inny nie mógł jej dać.



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.