Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Sarnai Eskola

    2 posters
    Widzący
    Sarnai Eskola
    Sarnai Eskola
    https://midgard.forumpolish.com/t2280-sarnai-eskolahttps://midgard.forumpolish.com/t2298-sarnai-eskola#27358https://midgard.forumpolish.com/t2299-usko#27363https://midgard.forumpolish.com/f183-sarnai-eskola


    Sarnai Eskola
    Miejsce urodzenia
    Korretoja, Finlandia
    Data urodzenia
    08 VII 1967
    Nazwisko matki
    Barga
    Status majątkowy
    Przeciętny
    Stan cywilny
    Panna
    Stopień wtajemniczenia
    IV st.
    Zawód
    Medyk ratownik
    Totem
    Rosomak
    Wizerunek
    Tashi Rodriguez

    Jej matka pochodziła z Mongolii, a to, dlaczego ją opuściła i – przede wszystkim – dlaczego zawędrowała aż na daleką północ było tajemnicą, którą zabrała ze sobą do grobu. Zmarła przy tym szybko – tak szybko, że dwuletnia Sarnai nie zdążyła się do niej przyzwyczaić i, co więcej, nie zdążyła też jej zapamiętać. Zawsze było tak, jakby nie miała matki. Byli tylko jej ojcowie, Manu i Varna.
    Została podrzucona watasze i wataha ją przyjęła. Nie od razu rozumiała, co tak naprawdę się stało - i dlaczego jej nie wyrzucili Sądziła, że jest jedną z nich, jedną z wilków północy. O tym, że rzeczywiście była - poniekąd - dowiedziała się później.
    Nie pochodziła stąd, ale - jak mówił potem Varna - pachniała nimi z daleka. Ojciec przesadza, poprawiał go Manu, ale faktycznie było w tobie coś znajomego. Może, gdyby poszperała w tym, co zostało jej po matce, znalazła by odpowiedzi. Może dowiedziałaby się, dlaczego miała pachnąć wilkiem, choć nim nie była, i dlaczego jej matka przeprawiła się przez całą Azję po to, by ją tu przynieść - i tu umrzeć. Może. Większość rzeczy matki zostały jednak w Mongolii, a Sarnai wcale nie zamierzała tam wracać.
    Stado z fińskiej Korretoji było silne i, wbrew temu, co zwykło mówić się o wargach – cywilizowane. Szesnaście wilków mieszkających na kupie zdawało się prosić o kłopoty, ale pod kierunkiem Marjukki i Tuure, tutejszej pary przewodników, żyło im się zaskakująco dobrze i bezproblemowo. Lokalna społeczność nie była duża i choć nie pałała do nich miłością - tolerowała obecność stada. Nie wchodzili sobie w drogę. Dom watahy – duży, otoczony nieco tylko zdziczałym ogrodem, był wystarczająco pojemy, by pomieścić rozrastające się stado – położony był wystarczająco daleko od cywilizacji, by wargi nie były w stanie zagrozić nikomu spoza stada, gdyby któremuś z nich akurat się zaszalało. Tak to nazywali. Wilczym szaleństwem.
    Cała cywilizacja, z jaką stado miało do czynienia na co dzień, mieściła się w obrębie tych czterech ścian.
    Z czasem zaczęła się uczyć. Po podstawowej edukacji odbieranej wewnątrz stada– uczyli ją ojcowie i, w zasadzie, wszyscy inni, wszak wataha dzieliła się wychowaniem małoletnich – zaczęła odkrywać co lubi, a czego nie. W czym chciałaby się rozwijać, a o czym – najchętniej – zapomnieć. Gdy przyszedł czas na Akademię - podobnie jak inne dzieciaki ze stada, po napisaniu egzaminów wstępnych, sprawdzających stan jej wiedzy po edukacji domowej, miała uczęszczać do Laguz - wiedziała już, czym chce się zajmować.
    Marzyła o medycynie, bo tym zajmowało się wielu wargów w jej stadzie. Byli ludźmi nauki. Mieli swoje laboratoria, swoją przychodnię – i swoje badania. Mieli cel, a tym celem była pomoc... W zasadzie im wszystkim. Księżycowy Wywar to jedno – pili go wszyscy – ale pragnęli czegoś więcej. Przemiany kiedy jej tylko zapragną. I, przede wszystkim, bezpieczeństwa. Swojego i innych. Chcieli być wilkami, a nie stygmatyzowanymi wargami. Chcieli się kontrolować, pamiętać – chcieli normalnie żyć.
    Sarnai nie sądziła, by kiedykolwiek udało im się uwarzyć odpowiedni eliksir czy wynaleźć cokolwiek innego, co pomogłoby im lepiej niż – jak lubili nazywać wywar – księżycówka. Nie chciała też dołączyć do stadnych badaczy – laboratoria ją nużyły, zbyt mało się w nich działo. Mogła jednak – i chciała – być medykiem w terenie. I o to właśnie zamierzała walczyć.
    Została wargiem - pełnoprawnym, z wilczym futrem porastającym ją co pełnię - w dniu swoich szesnastych urodzin, idealnie w połowie swojej nauki w Akademii. Przemienili ją tak samo, jak przemieniali wszystkie stadne szczenięta. Wbrew przekonaniu, że wargi nie powinny tworzyć par – oni je tworzyli, będąc przy tym zazwyczaj mocno lojalnymi. Może nie wszyscy wiązali się na całe życie, może czasem związki się rozpadały – mimo wszystko łączące ich więzi były silne. Zawsze.
    Najsilniej zaś wiązała ich miłość do stada.
    Jej życie od początku było życiem wilka. Była częścią stada jeszcze przez ugryzieniem przez Manu – potem jej przynależność tylko się umocniła. Nikt nie pytał jej, czy chce zostać wargiem. Nikt nie tłumaczył, że wcale nie musi przyjąć likantropii, że może wciąż z nimi mieszkać i bez tego. W zasadzie, pewnie by nie mogła. To był dom wilków. Tylko wilków.
    Nikt jej nie pytał, ale to też nie miało dla niej najmniejszego znaczenia. Czuła się… Dobrze. Przemiana wydawała się być zupełnie naturalnym prezentem na szesnaste urodziny. Ukąszona razem ze swymi przyjaciółmi – dwójką bliźniąt w tym samym wieku, co ona – razem z nimi wyła po nocach, gdy ciało przechodziło bolesne zmiany, razem z nimi majaczyła w gorączce, spędzając ponad miesiąc na przymusowym zwolnieniu z zajęć szkolnych, i razem z nimi wyruszyła też na pierwsze polowanie, gdy byli już do tego zdolni.
    Chociaż polowanie to zbyt dużo powiedziane. Nie łowili ludzi. Zwierzyny też nie. Raczej po prostu łazili po puszczy, czasem walczyli między sobą. Jedyne rany, jakie zadawali, to te sobie nawzajem. Jedyne blizny, jakie mieli, to te po pazurach brata czy siostry.
    Gdy wróciła do akademii, była silniejsza - dosłownie i w przenośni. To, zaś było źródłem tyleż samo przyjemności, co problemów. Te ostatnie przyszły szybko - i szybko wymusiły na niej kontrolę. Tam, gdzie inni uganiali się z rówieśnikami, Sarnai pilnowała się, by nie wybuchnąć. Gdy inni grali w piłkę, Eskola wciskała ręce głęboko w kieszenie, wiedząc, jak łatwo byłoby jej - zupełnie przypadkowo - kogoś skrzywdzić.
    Nie była prymusem, ale z czasem niemal nie wyciągała nosa z książek, bo tylko w ten sposób mogła mieć pewność, że nikogo nie zrani.
    Dostanie się do instytutu nie było łatwe dla żadnego z młodocianych wargów – ich przypadłość była problemem czy tego chcieli, czy nie. To, że nikogo nie krzywdzili, nierzadko nikogo nie interesowało. Wataha wiele starań wkładała w to, by zapewniać swoim dzieciakom miejsca w instytutach – nie mogła jednak zapewnić im bezpieczeństwa. Gdy raz opuścili stadny dom, musieli walczyć o siebie sami, najlepiej nie wyrządzając przy tym nikomu krzywdy.
    I Sarnai dokładnie to robiła. Pragnęła, by nazwisko jej ojców – jej nazwisko – coś znaczyło i gdy już dostała się na studia, dążyła do tego ze wszystkich sił. Pilnowała swoich wilczych odruchów tak mocno, że z czasem przyjęło się uważać ją za odludka. Mało mówiła, nie chodziła na przyjęcia, była, ale jakby jej nie było. Nie miała zbyt wielu znajomych, tym bardziej nie miała też przyjaciół. Cicha, wycofana, czasem niemal – zaszczuta. Dziekan Instytutu Kenaz wiedział, kim jest ich nowy nabytek. Wiedziała też kadra profesorska – a przynajmniej ta, z którą Sarnai miała mieć bezpośrednio do czynienia. Od tego zaś naprawdę niewiele było potrzeba, by rozeszły się plotki – i choć może nie gadali wszyscy, mówiło o niej wystarczająco dużo osób, by dziewczyna czuła się źle.
    Przetrwała Instytut tylko dlatego, że chciała, by ojcowie – całe stado było z niej dumne. I dlatego, że naprawdę chciała być medykiem.
    Tym bardziej dziwiło, gdy po ukończeniu trzeciego stopnia zdecydowała się zostać na czwarty. Biorąc pod uwagę, że w trakcie studiów nie była zdolna wybitnie, a co najwyżej przeciętnie, nikt nie spodziewał się, że zostanie na uczelni. Ale została, gotowa dodać przed swoim nazwiskiem tytuł doktora. Pierwsze dyżury w terenie godziła z dodatkowymi zajęciami – a gdy wreszcie obroniła i ten stopień, miała wrażenie, jakby z jej życia wyrwano kilka cennych lat. Mogła je spędzić inaczej. Mogła robić coś… Coś więcej. Mogła być w domu.
    Nie była pewna, czy było warto.
    Do stada wracała regularnie, tyleż samo po to, by spotykać się z dawno niewidzianym kuzynostwem czy rodzeństwem – nazywali ją siostrą i kuzynką, bo była córką swoich ojców i wilkiem, stado nie potrzebowało więcej – jak też po to, by przewodniczyć nowym szczeniętom. Młodziaki nie rodziły się często, za to często umierały. Gdy dożywali wieku wystarczającego, by zacząć chodzić do lasu, dla watahy było to święto. Dzieciakami opiekował się każdy – i Sarnai nie była wyjątkiem. Wracała, by łazić z nimi po lesie i opowiadać historie z wielkiego świata.
    Wielki świat zaś prędzej czy później musiał ją pożreć – i dokładnie to zrobił.
    Szpital im. Alberta Lindgrena był dla niej naturalnym wyborem. To było dobre miejsce dla medyków – tych początkujących i tych z dłuższym stażem. Poza tym, to było też – względnie – dobre miejsce dla wargów. Sarnai nie była pierwszą z fińskiego stada, która znalazła tu swój kąt, ale, szczerze mówiąc, nie była pewna, czy nie zostanie też kolejną, która zrezygnuje z etatu przedwcześnie. Oddawała tej pracy bardzo wiele. Spędzała w niej tak wiele czasu, że zdążyła zapomnieć, że jest coś poza nią. Nie zdobyła rodziny innej niż stado. Nie miała partnerów, partnerek, własnych szczeniąt. Znajomych też nie zyskała więcej, niż w Instytucie – wciąż odzywała się tak samo mało, a ostre rysy twarzy, podkreślone dodatkowo wiecznym skupieniem, odstraszały. Nie zagadywała obcych. Nie uśmiechała się. Unikała kontaktów z ludźmi, bo bała się, że ktoś kiedyś powie kilka słów za dużo. Że rozdrażni ją, obudzi wilka – i że właśnie wtedy wszystko straci. Całą karierę, o którą tak walczyła. Dobrą markę, którą tak ochoczo chwaliła się ojcom. Bała się, że wszystko, co kosztowało ją tak wiele, odebrać jej będzie znacznie łatwiej. Dyrekcja szpitala mogła wiedzieć, kim Sarnai jest i mogła cenić ją jako medyka, ale Eskola nie miała złudzeń – nikt nie będzie jej bronił, jeśli popełni błąd. Nikt nie będzie bronił warga.
    Robiła więc i wciąż robi swoje, bo tak jest bezpiecznie. Kolejne dni, miesiące, lata, przeciekają jej przez palce, a jednak nic się nie zmienia. Upływ czasu odlicza kolejnymi dyżurami, nieprzespanymi nocami, zużytymi parami rękawiczek, rozdartymi kombinezonami służbowymi, kolejnymi uratowanymi życiami - i kolejnymi pochwałami, w których zdziwienie brzmi tak samo silnie jak podziw. Doskonała robota, mówią, ściskając krzepiąco jej ramię i udając, że nie czują sztywnych węzłów napiętych mięśni. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, że tyle potrafisz, powtarzają, a Sarnai uśmiecha się tylko przelotnie - zazwyczaj wtedy, gdy nikt już jej nie widzi. Nigdy nie próbowała niczego udowodnić - nie innym, co najwyżej sobie. Nie próbowała, ale i tak wiedzą. Wystarczyło, by robiła swoje - a robiła to przecież dobrze. Bądź co bądź, była świetnym medykiem i w końcu zaczęto to zauważać. Nie musiała się odzywać, by zostać specjalistą, którego koledzy lubią mieć przy sobie w terenie. Takiej marki nie zdobywa się przecież żartami - nie tylko nimi. Prędzej czy później trzeba na nią zapracować - a Sarnai pracowała od początku.
    Wciąż wykorzystuje swoją wilczą siłę, by pomagać ludziom – ale wciąż też musi się z tym kryć. Nie może od tak pokazać, ile potrafi. Nie robi nawet połowy rzeczy, które by mogła. Jest przecież wargiem. Może ratować życie, ale i tak prędzej czy później ktoś wypomni jej każdy żywot, który odebrała - lub który po prostu straciła, nie będąc w stanie prześcignąć sięgającej po jej pacjenta śmierci. Albo to życie, które odebrali jej rodzice. Albo dziadkowie. Albo inne wilki, których nawet nie widziała na oczy.
    Tata Manu mówił, że oparzenia srebrem cholernie bolą. Sarnai bardzo nie chciała nigdy tego na sobie sprawdzać.
    Widzący
    Sarnai Eskola
    Sarnai Eskola
    https://midgard.forumpolish.com/t2280-sarnai-eskolahttps://midgard.forumpolish.com/t2298-sarnai-eskola#27358https://midgard.forumpolish.com/t2299-usko#27363https://midgard.forumpolish.com/f183-sarnai-eskola


    Karta rozwoju

    Informacje ogólne

    Wzrost
    165 cm
    Waga
    54 kg
    Kolor oczu
    Ciemny brąz
    Kolor włosów
    Czarne
    Znaki szczególne
    Blizny po oparzeniach na przedramionach
    Genetyka
    Warg
    Umiejętność
    Brak
    Stan zdrowia
    Zdrowa


    Statystyki

    Wiedza o śniących
    I
    Reputacja
    35
    Rozpoznawalność
    25
    Stronnictwo
    0
    Alchemia
    5
    Magia użytkowa
    9
    Magia lecznicza
    25
    Magia natury
    5
    Magia runiczna
    5
    Magia zakazana
    0
    Magia przemiany
    5
    Magia twórcza
    5
    Sprawność fizyczna
    21
    Charyzma
    21
    Wiedza ogólna
    5


    Atuty

    Uzdrowiciel (II)
    +5 do rzutu na dowolne zaklęcie z dziedziny magii leczniczej
    Pięściarz (II)
    +5 do rzutu kością na atak bez używania magii i broni
    Wilczy instynkt
    Postać ma wyostrzone zmysły i otrzymuje +3 do rzutów na spostrzegawczość oraz +3 do rzutu przy dowolnych czynnościach wykorzystujących sprawność fizyczną. Ulega przymusowej transformacji podczas pełni księżyca. Podczas przemiany premia zwiększa się i wynosi +10 do rzutu przy dowolnych czynnościach wykorzystujących sprawność oraz +5 do rzutów na spostrzegawczość.


    Ekwipunek

    Talizman Fenrira
    Raz na fabularny miesiąc umożliwia całkowite wytłumienie bólu, pozwalając tym samym na zanegowanie kar płynących z obrażeń postaci przez okres II tur; zapewnia stały bonus +2 do charyzmy.
    Magiczna apteczka
    Zawiera podstawowy eliksir odkażający rany, nożyczki i niekończące się materiały do opatrunków (bandaże, gaziki, plastry itp.), których rodzaje pojawiają się zawsze zgodnie z poleceniami właściciela.
    Nóż
    Podstawowa broń w postaci ostrza osadzonego na rękojeści drewnianej.


    Aktualizacje

    19.07.2023
    Zakup noża i magicznej apteczki; zakup +5 punktów do charyzmy
    05.02.2024
    Zakup +1 punktu do sprawności fizycznej

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta zaakceptowana
    Rzeczywistość poza watahą rządzi się zupełnie innymi prawami – mało kto będzie stał u Twojego boku, wiedząc o naturze, którą skrywasz pomiędzy żebrami. Wilcza siła przysporzy Ci w życiu wielu problemów, sama wiesz jednak najlepiej, że różnisz się od wargów, o których opowiadano w dziecięcych powieściach – robisz wszystko, aby wykorzystać swoje atuty do pomocy pacjentom, choć wielu z nich nie zdaje sobie nawet sprawy z Twojego poświęcenia. Jesteś dobrą osobą, Sarnai – nie pozwól, żeby ktokolwiek wmówił Ci, że jest inaczej.


    Prezent

    Od dawna nosisz w sobie wilczą naturę, czasem nawet siła i wyostrzone zmysły nie są jednak w stanie uchronić Cię przed niebezpieczeństwem – na początek rozgrywki w prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz talizman Fenrira. Przedmiot ten był prezentem od jednego z członków Twojej rodzinnej watahy i wygląda jak wisior w kształcie wilczego kła – kiedy masz go na sobie, raz na fabularny miesiąc umożliwia Ci całkowite wytłumienie bólu, pozwalając tym samym na zanegowanie kar płynących z obrażeń postaci przez okres II tur (możesz użyć go na sobie lub na sojuszniku). Na co dzień talizman zapewnia Ci stały bonus +2 do charyzmy.


    Podsumowanie

    Punkty doświadczenia na start
    700 PD (karta postaci)
    Osoba sprawdzająca
    Björn Guildenstern

    Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz pierwsze punkty doświadczenia na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie należy obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową, za co przysługują ci kolejne punkty, po które możesz zgłosić się w aktualizacji rozwoju postaci. Prosimy także o wpisanie się do spisu absolwentów, jak i instytucji i profesji w celu uzupełnienia dodatkowych informacji o postaci. Powodzenia na fabule!




    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.