Anne-Marie Eriksen
Gość
Anne-Marie Eriksen Pon 22 Lut - 15:15
GośćGość
Gość
Gość
Anne-Marie Eriksen z d. Ahlström
- 1 -
Więzy rodzinne
What's cute about little cutie?
it's her beauty, not brains
Więzy rodzinne
What's cute about little cutie?
it's her beauty, not brains
Palce małej dziewczynki przesuwały się po jasnych klawiszach wykonanych z kości słoniowej, gdy to starszy brat pozwalał zasiadać jej obok siebie w momentach ćwiczeń. Z rozbawieniem patrzyła na pieklącego się pierworodnego, któremu to mogła pokrzyżować szyki i nuty w utworze. Dobrze wiedziała, że jako ta najmłodsza zawsze mogła liczyć na łagodniejsze traktowanie, a kiedy przyszło do kary – nikt nie miałby serca obchodzić się ostro z tak młodą i uroczą istotką. W końcu nikt nie chciał, by te piękne oczęta zmuszone były do płaczu. To trochę jak zbrodnia przeciwko ludzkości.
Razem z rodzicami i dwójką braci wychowywali się głównie wśród pomieszczeń głównej siedziby rodziny Ahlstromów. Duże domostwo pod Malmö, położone w sielskiej okolicy i otoczone urokliwym ogrodem przywodziło na myśl tak bliski duchowi ich rodziny renesans. Kultura i sztuka, rozwijana w cieniu Malmowskiego zamku, była bowiem ich specjalnością.
W miejscu tym młoda Anne spędziła chyba najwięcej czasu – pod opieką dziadka, wtedy, kiedy matka zajmowała się swoimi sprawkami, a starsi bracia chłonęli wiedzę w akademii. A ojciec? No jak to ojciec. Ojców zwykle więcej nie ma, niż są. Ale to w końcu nic złego – był tam gdzie być musiał, znał ludzi, których wypadało znać, a kiedy czasami wracał do domu trochę wcześniej, nim jeszcze dzieciaki poszły spać – opowiadał im o tym, z jakimi słynnymi personami z muzycznego świata widział się dziś.
Każdy z nich chciał być jak ojciec – wielki dyrygent na największych koncertach. Nikt jak matka, ta która trzymała całą rodzinę w rezonie. Ta która śmiała stawiać pierwsze zakazy, ustalać jakiekolwiek zasady, być tak opiekuńcza, by nie pozwalać dzieciom na samowolę. To mama była tą, która krzyczała na ojca gdy ten nie wracał na noc, podobno spędzając ją na ważnych dla reputacji rodziny przyjęciach.
Ojciec nie krzyczał i przywoził prezenty. To ojca kochało się bardziej.
- 2 -
Kajdany rodzinne
Take care of all those charms
and you'll always be in someone's arms
Kajdany rodzinne
Take care of all those charms
and you'll always be in someone's arms
Czasami rodzice wybierają ci przyjaciół, szczególnie wtedy, gdy od przyszłych koneksji dzieci zależy również los twojej starości. Jako, że jej ojciec Edmund, w przyszłości zostać miał zapewne Jarlem, układanie losów swoich pociech od najmłodszych lat było chyba tylko przykrą formalnością. Zresztą – działało to w obie strony – i jej towarzystwem chcieli cieszyć się inni, sterowani sznurkami pociąganymi przez rodzinę młodzi ludzie.
Ktoś nazwałby to wychowaniem pod kloszem, ktoś nazwałby czystą manipulacją i ubezwłasnowolnieniem… Jednak tak właśnie wyglądały z zasady realia galdrów o głośniejszych nazwiskach. Początkowe lata edukacji były dla niej przykryte cieniem niezrozumienia. Każdy w końcu wie, że dzieci nie kategoryzują siebie w kwestiach zamożności czy pochodzenia. I chociaż dla Ahlströmów zdawanie się z mniej wpływowymi rodzinami, jak i czasami nawet z uświadomionymi śniącymi, nie było na ten moment wielkim problemem, tak dopuszczanie się kontaktów ze skłóconymi rodami. Cóż. Odpowiedź mogła być tylko jedna.
Pojawienie się w świecie jej relacji pierwszych, poważnych zakazów było na ten moment nie do pojęcia, a w późniejszym momencie nawet wielce irytujące. I chociaż poruszała ten temat z braćmi wiele razy, ci dojrzalsi i nieco bardziej już obeznani w otaczających im świecie skutecznie sprowadzali na ziemię jej buntownicze zapędy. Po pewnym czasie nauczyła się już nawet, że w tym rządzącym się swoimi zasadami świecie, pokazywać należy się z kim trzeba, a zadawać z kim chce. I tej zasady trzymała się, obrastając piórkami osoby niezwykle towarzyskiej.
- 3 -
Dziedzictwo rodzinne
When you're seen anywhere with you hat off,
wear a marcel wave in your hair
Dziedzictwo rodzinne
When you're seen anywhere with you hat off,
wear a marcel wave in your hair
Zadanie córki państwa Ahlströmów nie było skomplikowane - nie była ona najstarsza, ba - nawet nie była mężczyzną. I o ile próżno było szukać w rodzinnym interesie szowinistycznych nurtów, jedno było pewne - nie oczekiwano od niej tak wiele, jak od jej braci. Nie nakazywano jej zajmować się siecią sklepów, ba, nie nakazywano jej nawet brudzenia swoich dziewczęcych rączek rzemieślnictwem. Może nie pozwalano jej na obranie każdej ścieżki życiowej, jednak świadomości tego nie miała doznać - w końcu i tak wybrała to, co pasowało ich dumnemu nazwisku. Od najmłodszych lat znaczyła opuszki naciskiem strun wiolonczeli czy skrzypiec, których to brzmienie było ulubionym dźwiękiem jej ukochanego ojca. Właściwie - każde z rodzeństwa chciało być jak on, jakby oczarowane mitem jaki tworzył na swój temat zarówno w obliczu obcych, jak i rodziny. Nie był święty, chociaż do świętości aspirował.
Jak jednak doszło do tego, że Anne-Marie osiągnęła sukces? Ach, na pewno nie byłoby to tak proste, gdyby nie orędownictwo staruszka, który to w pewnym momencie, gdy ta tylko zaczęła pobierać nauki w Instytucie Ansuz, zabierał ją na koncerty i bankiety jako swoją osobę towarzyszącą, pozostawiając matkę w cieniu ścian domostwa.
Dla wielu tak bliska relacja ojca z córką była czymś rozczulającym - mówiono, że Edmunda pewnie rozpierała duma, gdy widział jak wielkie ambicje ma jego dziecinka. Dodawano też czasami, że młoda Ahlstrom posiada w oku ten sam błysk, co ojciec w jej wieku. Dla zaślepionej dziedzictwem Anne-Marie było to wszystkim, czego trzeba było jej do dalszego rozwoju.
Pod opieką Edmunda grała, ale i komponowała pomniejsze utwory. Podobno była również natchnieniem do jego własnych kompozycji, nadając im świeżości i wigoru. Podobno to właśnie przy uzdolnionej muzycznie córce, ojciec jej zyskał drugą młodość.
Dopóki byli więc razem - byli niezastąpieni. Budzący zazdrość zarówno reszty rodzeństwa, jak i rodzin o mniejszych pokładach miłości. Nawet po długich latach, w których to jasnowłosa skrzypaczka zamieszkiwała już dom swojego ukochanego męża, więź jej z ojcem pozostawała prawie nienaruszona. A jej i tak głośna kariera, mogła jedynie piąć się w górę.
- 4 -
Powinności rodzinne
After you grow old, baby
You don't have to be a cold baby
Powinności rodzinne
After you grow old, baby
You don't have to be a cold baby
Razem z Gaute byli tą piękną, szkolną parą.
Razem spędzali wiele wieczorów, kiedy to ich matki niby subtelnie próbowały ich do siebie zbliżyć. I chociaż przełamywanie barier damsko-męskich w niektórych momentach życia młodzieży nie należy do wyzwań prostych, Anne-Marie mogła śmiało powiedzieć, że młodego Eriksena znała od zawsze. Znała go wtedy, kiedy przeżywała tan nagły, dziewczęcy skok wzrostu i kiedy wstydziła się zadawać z niewiele starszym "kolegą". Znała go wtedy, kiedy po raz pierwszy rozmawiała z koleżankami o tym, z którym z chłopców najlepiej byłoby się związać. W końcu wtedy zapierała się, że w życiu nie mogłaby być z kimś takim jak on, skoro akurat w tym momencie pojawił się na jego twarzy ten nieszczęsny młodzieńczy trądzik. Znała go też wtedy, kiedy po raz pierwszy trzymali się za rękę, a ona być może wypiła trochę zbyt wiele jak na swój młody wiek i doszła do wniosku, że wciskany jej przez matkę chłopak wcale nie był tak okropny.
Teraz nie wiedziała już czy go zna.
Przebrnęła przez prawie wszystkie lata edukacji u boku Eriksena, widocznie przyzwyczajona do jego obecności tak bardzo, by nie wyobrażać sobie dalszego życia bez jego często zmęczonego głosu i posiniaczonej skóry. Wyszła za niego i z konieczności, ale i z rozsądku. Zawsze myślała, że byli dobrymi przyjaciółmi, jednak prawda była taka, że o przyjaźń, również tą małżeńską, należało przecież dbać.
Teraz wszystko co ich łączyło było już zdaniem blondynki - wyblakłym listem rzuconym na pożarcie słońcu. Coraz więcej było w nich żalu, coraz więcej miejsca na kłótnie, coraz mniej zrozumienia i z pewnością - coraz mniej czasu na siebie.
Anne-Marie nie zauważała tego przez długi czas, całość winy za oziębłość ich relacji zrzucając na zdystansowanie męża. Szkoda, że w tym wszystkim nie spostrzegła, jak bardzo sama oddalała się od niego wpadając w wir zajmujących tak koncertów i przyjęć.
Skoro jednak tak bardzo chciała być jak swój ojciec - widocznie osiągnęła swój cel.
- 5 -
Reputacja rodzinna
Keep young and beautiful,
it's your duty to be beautiful.
Keep young and beautiful
if you want to be loved
Reputacja rodzinna
Keep young and beautiful,
it's your duty to be beautiful.
Keep young and beautiful
if you want to be loved
Nie żyć w atmosferze skandalu - to było chyba ich dewizą. Czymś, co wypiła z mlekiem matki i co przyświecało jej dalszemu życiu aż do dziś. Opinia publiczna w końcu mogła być ślepa, jeżeli odpowiednio zamydli się jej oczy. Nie musiała wiedzieć o wszystkim, co mogłoby spisać ich na potępienie w świecie takim jak ten, gdzie jedno źle dobrane słowo, jeden źle postawiony krok, mógł zawalić wszystko to, co przez pokolenia tak dumnie budowali.
Anne-Marie nie od początku czuła się swobodnie w tej walce o szacunek i poważanie. Początkowo gubiła się w niej niczym w labiryncie, spacerując jak na szpilkach. Po popełnieniu jednak kilku mniejszych błędów i dokonaniu kilku skutecznych wzlotów pod asekuracją swojego ukochanego ojca - mogła powiedzieć, że dużo swobodniej czuła się w tym salonowym slalomie.
Wtedy rozumiała już jak w to się gra.
Rodzice stojący u bram rozwodu? Zakryć, zataić, udawać rozbawionego gdy ktoś o to zapyta, a w najlepszym wypadku pokazać się gdzieś razem, w jak najlepszym wydaniu, z przyklejonym na twarzy markowym uśmiechem po którym już nikt nie będzie miał wątpliwości, że ma do czynienia z najpiękniejszą parą pod słońcem.
Dalsza kuzynka przepieprzająca połowę majątku rodziny? Nie pokazywać po sobie żadnej oznaki stresu, obwiesić się dumnie rodowymi złotami czy kamieniami szlachetnymi, a kiedy sytuacja będzie wymykała się spod kontroli, upewnić się, że urządzone zostanie przyjęcie na przynajmniej sto osób, a stosowna kwota odcięta z nadszarpniętego majątku powędruje w potrzebujące ręce. Byle tylko nie przyznać się do porażki.
Wbrew temu jak niesmaczne mogły wydawać się te zachowania postronnym - doprawdy ważnym było by dbać o swoją renomę. Nikt z nich nie chciał spisać się na hańbę czy broń Odynie - zapomnienie. I chociaż bracia jej również byli dobrzy w troszczeniu się o dobre imię noszonego nazwiska, to właśnie Anne-Mare wydawała się być wręcz uzależniona od budowania sobie reputacji.
Pomimo zapracowania związanego z żywotem wciąż rozwijającej się artystki, poświęcała wręcz cały swój wolny czas na poznawanie ludzi. Bycie przyjaciółką świata. Szeptanie miłych słówek tam gdzie trzeba, byle - znać ludzi, być znaną i móc wykorzystać dane jej małe przysługi w odpowiednim do tego momencie. Było to właściwie wygodne, jednak jak już wspomniano - bardzo czasochłonne. Dużo serca w końcu włożyła już w same zrobienie ze swojego nazwiska jakiejś marki, a jeszcze więcej kosztowało ją pewnie to, by dobrą opinię o sobie utrzymać.
Czasami nie starczało jej czasu nawet na sen, gdy to ostatnie swoje porywy energii wykorzystywała na działalność w rodzinnej szkole muzycznej, jednak w tym wszystkim sił dodawało jej to, gdy to kolejna nieznajoma zupełnie osoba witała ją jej nazwiskiem i serdecznym uśmiechem, wspominając wydarzenie, o którym ona już sto razy zapomniała.
Mistrz Gry
Re: Anne-Marie Eriksen Sro 24 Lut - 21:30
Karta zaakceptowana
Jesteś zaradną kobietą, Anne-Marie, wiesz jak o siebie zadbać, wiesz, jak sprawić, by wszystkie spojrzenia skupiły się na tobie, a wszystkie uszy – na twojej grze. Życie nauczyło cię, że nie da się żyć pustymi złudzeniami, że na uznanie ludzi trzeba sobie zapracować – wdrożona przez ojca w labirynt rodzinnych skłonności muzycznych, jesteś teraz nieodłączną częścią artystycznego świata, wiesz, kiedy i jak się uśmiechać, komu podawać dłoń, w czyim towarzystwie wznosić uroczyste toasty. Twoja miłość może blaknąć, lecz twej karierze daleko do porażki – jesteś gwiazdą wielkiej sceny Anne-Marie. Wykorzystaj to dobrze.
Niekiedy ciężko zjednać sobie widownię – nawet, kiedy dysponuje się talentem tak wielkim, jak twój. Aby ubarwić ci życie na scenie oraz ułatwić lawirowanie wśród wybujałego towarzystwa artystycznego świata w prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz na początek rozgrywki skrzypce skaldów, które otrzymałaś w rozkwicie swej kariery w prezencie od ojca. Nie tylko umożliwiają ci one wygrywanie znakomitych melodii, których dźwięk niesie się równomiernie po całej filharmonii, lecz gdy dwa razy zapukasz delikatnie w wypukłe, drewniane płyty instrumentu, dźwięk, który wydobędzie się spod strun sprawi, że skupisz na sobie uwagę każdego, kto będzie akurat znajdował się w zasięgu twej muzyki, sprawiając, że nie będzie mógł oderwać od ciebie wzroku, dopóki nie skończysz grać. Co więcej, instrument zapewnia ci stały bonus +2 do rzutów na charyzmę.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinieneś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
Niekiedy ciężko zjednać sobie widownię – nawet, kiedy dysponuje się talentem tak wielkim, jak twój. Aby ubarwić ci życie na scenie oraz ułatwić lawirowanie wśród wybujałego towarzystwa artystycznego świata w prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz na początek rozgrywki skrzypce skaldów, które otrzymałaś w rozkwicie swej kariery w prezencie od ojca. Nie tylko umożliwiają ci one wygrywanie znakomitych melodii, których dźwięk niesie się równomiernie po całej filharmonii, lecz gdy dwa razy zapukasz delikatnie w wypukłe, drewniane płyty instrumentu, dźwięk, który wydobędzie się spod strun sprawi, że skupisz na sobie uwagę każdego, kto będzie akurat znajdował się w zasięgu twej muzyki, sprawiając, że nie będzie mógł oderwać od ciebie wzroku, dopóki nie skończysz grać. Co więcej, instrument zapewnia ci stały bonus +2 do rzutów na charyzmę.
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinieneś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!