Josefine Nansen
Gość
Josefine Nansen Wto 19 Sty - 18:25
GośćGość
Gość
Gość
Josefine Nansen
Nie wiem czy każdy z nas ma swoje przeznaczenie, czy też życie nas unosi jak liście na wietrze. Być może jedno i drugie…
Może obie te rzeczy dzieją się jednocześnie…
Może obie te rzeczy dzieją się jednocześnie…
To była niezwykle ciemna noc, niebo zdawało się mieć wręcz czarny kolor, jednak gwiazdy na nocnym firmamencie świeciły niezwykłym blaskiem. Właśnie tej nocy na świat przyszła Josefine, jej narodziny nie były wydarzeniem na skalę światową, ot w niewielkim domu na obrzeżach wyspy na świat przyszło kolejne, płaczące dziecko. To zdarzenie miało jednak ogromną wartość dla Mathildy; mała blondyneczka była dowodem miłości łączącą ją z pewnym galdra. Niestety rodowe waśnie (rodzina Nansen, chociaż w ich żyłach płynęła magia - była niegodna) i różnica w statusie społecznym, a także stawiane wobec syna wymagania doprowadziły do tego, że dwudziestotrzyletnia wtedy Mathilda została samotną panną z dzieckiem. Nie zmieniło to jednak niczego - dzień narodzin Jose był najszczęśliwszym w jej życiu. Panna Nansen zamieszkała wraz z córką w starej posiadłości należącej do dziadków w małym miasteczku na wyspie Hinnøya. Tu zajęła się wychowywaniem córki oraz wyuczonym zawodem - była Znachorką, pomagając innym.
Josefine mimo posiadania tylko jednego z rodziców miała szczęśliwe dzieciństwo, otoczona miłością matki nie odczuwała braku ojca. Wychowywana w otoczeniu pięknej i rozległej wyspy, wśród zwierząt, które od razu pokochała całym sercem oraz bliskości morza, gdzie uciekała zawsze w gorszych momentach. Czas tam spędzony wspomina z wielką radością. Doskonale pamięta zapach morskiej toni, kiedy przechadzała się plażą brocząc nogami w piasku. Słońce oświetlające jej twarz, na której zaraz pojawiały się piegi. Już od najmłodszych lat nie potrafiła usiedzieć na miejscu dłużej niż trzydzieści sekund, swoją drogę zawsze przemierzała w biegu.
Gdy tylko skończyła 4 lata zaczęła matka zaczęła rozwijać w niej zamiłowanie do fauny i flory, pokazując w jaki sposób człowiek może czerpać z nich korzyści, jednocześnie nie szkodząc. Uczyła ją żyć w zgodzie z naturą, przekazywała swoją wiedzę z nadzieją, że córka pójdzie w jej ślady, a wykazała ku temu ogromny dar. Dodatkowo wpajała jej szacunek do śniących, którzy bardzo zwracali się do niej o pomoc, rozbudzając przy tym zainteresowanie córki tym światem, który fascynował ją równie mocno, jak rzeczywistość w której sama żyła.
Lata miały, panienka Nansen coraz silniej związana była z zawodem wykonywanym przez matkę, który okazał się być niejako jej przekleństwem - idąc do szkoły, gdzie zgłębiać miała tajniki magii stała się pośmiewiskiem, wyrzutkiem na którego inni patrzyli z pogardą. Wówczas znajdując w sobie odpowiednie ilości samozaparcia Jose podjęła pierwszą próby nauki hipnozy, by radzić sobie z atakami ze strony innych - do tej pory wciąż rozwija tą umiejętność, której opanowanie okazało się trudniejsze niż myślała.
Na szczęście przykre wydarzenia mające miejsce w jej życiu nie powstrzymały dziewczyny, która również trochę na przekór matce miała własne marzenia - chciała pogodzić bycie Znachorką ze światem galdrów, dlatego po ukończeniu pierwszego i drugiego stopnia wtajemniczenia postanowiła szkolić się dalej, chcąc podjąć kiedyś pracę w szpitalu, a jednocześnie postanowiła praktykować zawód rodzicielki. Miał być to swoisty hołd złożony ojcu, którego nigdy nie poznała. Z tego też powodu zaraz po ukończeniu 18-nastego roku życia przeniosła się do Midgardu, chociaż w obliczu wydarzeń poprzedzających jej wyjazd można było to uznać za ucieczkę.
W samotnej ciszy kształcą się talenty, a charaktery śród odmętu świata.
Nie jest osobą łatwą w obsłudze - patrząc na nią po raz pierwszy, można odnieść wrażenie, że należy do ludzi odznaczających się przesadą wiarą w marzenia i szczęście, jednak nic bardziej mylnego! Josefine nie poddaje się przesądom, mocno przekonana, że szczęście to coś, czego nie da się od tak kontrolować, więc lepiej liczyć na własne siły i spryt.
Nie do końca potrafi pojąć meandry zawierania przyjaźni, gdyż dla niej tłum stanowi już grupa licząca więcej niż trzy osoby, wliczając w to grono ją samą - mimo to nie doskwiera jej samotność, chociaż życie z matką w pewnego rodzaju odosobnieniu nauczyło ją dobrze sobie z nią radzić. Fakt, że otacza się wąskim kręgiem ludzi, wynika poniekąd z pewnej formy upośledzenia, która rzutuje również na emocje Jose - rzadko kiedy targają nią uczucia, nad którymi nie potrafi zapanować, czego nie należy rozumieć opacznie. Można ją rozbawić, zadziwić, sprawić przyjemność lub przykrość czy też zdenerwować, jest to jednak stan przejściowy, trwający - w porywach – od kilku do kilkunastu minut. Nie minie chwila od całego zdarzenia, będącego impulsem do ambiwalentnego odbierania rzeczywistości - chociażby mieszanki strachu i ciekawości - wyraz twarzy szatynki oraz stan psychiczny wracają do postaci, w której neutralność odgrywa najważniejszą rolę. Ma to również swoje odzwierciedlenie w relacjach damsko-męskich - wiele razy, jak typowej kobiecie zdarzyło jej się zauroczenie - czy to na tle intelektualnym, romantycznym lub seksualnym. Pomimo tego, z czasem po prostu mijało, pozostawiając po sobie jedynie ciche echo w odmętach wspomnień.
Obserwacja, zdobywanie informacji i wiedzy stanowią kwintesencję jej istnienia. Może nie odzywać się całymi godzinami, jedynie leniwie przesuwając spojrzeniem po wszystkich i wszystkim dookoła. Uważnie analizując otoczenie, stara się wyłapywać drobne szczegóły i zapamiętywać je. W tym swego rodzaju nałogu, to właśnie obserwowanie ludzi lubi najbardziej; różnicę ich charakterów i wyglądów, zmienną mimikę twarzy czy języka ciała, nawet sposób trzymania książek lub pergaminu. Przez to, że wykazuje swego rodzaju aspołeczność, przez innych może być odbierana jako surowa i zdystansowana, chociaż nie bije od niej chłód, wręcz przeciwnie - wydaje się przyciągać swoim łagodnym wyglądem i uroczym uśmiechem.
Będąc córką Znachorki, idąc w jej ślady, nauczyła się tolerancji, której sama doznaje rzadko. Nie ocenia innych zbyt wcześnie, wpierw starając się poznać daną osobę, a dopiero później wyciągnąć na jej temat odpowiednie wnioski, z tego też powodu nie skreśla nikogo, niezależnie od "kasty" do jakiej należy.
Mistrz Gry
Re: Josefine Nansen Czw 21 Sty - 21:28
Karta zaakceptowana
Powinnaś bardziej otworzyć się na ludzi – to banalne stwierdzenie, fraza mogąca co najwyżej irytować, ale, sama mi powiedz, czy tak nie byłoby lepiej? Spróbować wyjść ze swojej skorupy? Jesteś przecież znachorką, zdecydowałaś się, dobrowolnie, nieść pomoc ludziom, a bez intensywnych interakcji z nimi, niektóre, niezwykle istotne fakty, mogą któregoś razu ci umknąć, prowadząc do tragedii. A tych, w ostatnim czasie, jest już wystarczająco dużo.
W twojej profesji pozyskiwanie naturalnych składników leczniczych jest niezwykle istotne, dlatego w prezencie ode mnie otrzymujesz niezwykływisior z kryształem górskim , w środku którego znajduje się kawałek mchu. Wisior ten należał niegdyś do Twojej babki, która podarowała ci go w przeddzień twojego wyjazdu do Midgardu. Przedmiot posiada niezwykłą właściwość przyciągania cię w miejsca, w których natknąć możesz się na dwukrotnie większą ilość składników eliksirów pochodzenia roślinnego. Ponadto gwarantuje ci stały bonus +2 do alchemii zawsze, gdy masz go zawsze przy sobie.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 600 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
W twojej profesji pozyskiwanie naturalnych składników leczniczych jest niezwykle istotne, dlatego w prezencie ode mnie otrzymujesz niezwykły
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 600 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!