Aurora Hallström
Gość
Aurora Hallström Pon 18 Sty - 20:41
GośćGość
Gość
Gość
Aurora Hallström
Wąski, nadwyrężony ciężarem nadgarstek groził pęknięciem w każdej chwili. Palce małej dłoni — cztery, dokładnie cztery — wsunęły się w wąskie uszko, ostatni zaś, najmniejszy z całej grupy, uniesiony był sztywno ku górze, prezentując przy tym pierścień o szmaragdowym oczku.
Zdecydowanie zbyt duży na dziecięcą rączkę.
Okrągłe, błękitne oczy, co to niby zamknęły w swym bycie dwa morskie akweny, przyglądały się w milczeniu matce, dziś spokojnej, niewzburzonej. Kobiecie o urodzie gładkiej, łagodnej, bez ostrych krawędzi, jeżeli nie liczyć długich do pasa loków, które za błogosławieństwem Freji zostały przekazane córce. W napięciu oczekiwała na jakikolwiek grymas. Dobry czy zły. To niepewność bolała najbardziej, zatrzymywała powietrze w płucach, aż wreszcie trzęsła drobną rączką, która unosiła lazurową filiżankę do ust.
Miłość matki do dziecka nie zawsze bywa pięknie łagodna. Nie codziennie jest to delikatne ścieranie śladów po czekoladzie z rumianych policzków i wpółdostojne spacery, gdy trzyma się pociechę za dłoń, trochę ze strachu, by przypadkiem świat nie wydarł jej z matczynych objęć, trochę z obowiązku, bo dzieci dumnych rodów nie biegają samopas. Często — w pamięci Aurory zaś znacznie częściej — są to godziny treningu, wtłaczania w wybraną wcześniej formę i biada temu, kto zdecyduje się wyściubić nos poza nią. Jako dziecko z natury grzeczne i posłuszne, onieśmielone prezencją matki, która szybko stała się dla niej całym światem, dziewczynka nie miała wiele okazji do zirytowania swej rodzicielki. Popełniała błędy, oczywiście. Była w końcu tylko sześciolatką, gdy po raz pierwszy uczono jej rachunków i nie dawała rady nadążać za matką, która hołdując najlepszym tradycjom swej rodziny, chciała przekazać swej jedynej córce to, co dla niej najważniejsze.
Jak zdobyć pieniądze.
Najprostszą drogą dla kobiety, drogą, której obrania z pewnością oczekiwała rodzina równie silnie zakorzeniona w tradycjach, co Hallström, było małżeństwo.
Jednakże żaden z „odpowiednich kawalerów” nie spojrzy nawet na niewychowaną kwokę, nie ważne, jak piękne byłoby jej oblicze, czy jak ślicznie prezentowałaby się w sukni.
Wczesne lata, naznaczone niezliczonymi lekcjami, ciągną się w umyśle Aurory, niby zbyt długi i nudny wykład. Mimo to czuje się szczęśliwa. Wie, że kocha swych rodziców, choć jest to miłość z obowiązku, zupełnie taka sama, która połączyła ojca i matkę. Zbudowana na wzajemnym szacunku, chwilami nadszarpnięta wybuchami emocji, lecz osadzona w umysłach i duszy tak głęboko, że przegonić jej nie mogła nawet największa z burz odbijających się od wysokich ścian Sanktuarium. Gdy matka usilnie kreuje jej światopogląd, uczy odpowiednich reakcji na konkretne zdarzenie, zasad manier i przewidywania intencji rozmówcy, ojciec — gdy decyduje się wkroczyć do życia córki, choć na krótką chwilę — upewnia się, że Aurora wie, co to znaczy być Hallströmem. Ile znaczy nazwisko potomków Oddbjörna, którzy w imię jedności i porządku przynieśli spokój społeczności galdrów.
O tym, jak wielkie znaczenie miało w istocie, dowiedziała się, dopiero gdy rozpoczęła naukę szkolną. Akademia Odala była miejscem, na którego gruncie po raz pierwszy mogła spotkać się z dziećmi nienależącymi do rodziny, tak bliższej, jak i dalszej. Różnice piętrzyły się na każdym kroku, choć zdawać by się mogło, że nie będą one tak widoczne, gdy część dzieci również pochodzi z rodzin konserwatywnych. A może te wszystkie dzieciaki zachowywały się normalnie — wyjęte spod czujnych oczu rodziców i nauczycieli, chciały rozrabiać, zgodnie z dziecięcym prawem. Może to tylko Aurora wiecznie czuła na swych plecach parzące spojrzenie rodziców, gotowych dosadnie skomentować każde, nawet najmniejsze potknięcie.
Mimo to, udało jej się nawiązać kilka znajomości — nie lubiła, gdy mówiło się o niej, jako o typie przywódcy, lecz często brała sprawy we własne ręce. Zainicjowała pierwszą rozmowę z tą, która okazała się być jej najlepszą przyjaciółką przez długie, długie lata. Nie bała się głośno wyrazić sprzeciwu wobec tego, co fundamentalnie sprzeciwiało się jej światopoglądowi. Nauki matki nie poszły w las, obudziły w niej tak zdolność do oceny ryzyka, jak i ambicję, by pomimo przeciwności przeć dalej do przodu. Była w końcu Hallströmem, a ostatnie, czego pragnęła, to zbrukać rodowe nazwisko.
Nikogo nie zdziwił więc fakt, iż po zakończeniu nauki szkolnej, wybrała się na dalsze studia. Instytut Tiwaz polecił jej ojciec, samemu będąc jego absolwentem. Duma, która rozpierała ojcowskie serce, była głównym powodem, dla którego Aurora przykładała się do nauki. A przynajmniej tak było z początku. Politologię i skandynawskie prawo magiczne wybrała nie dla siebie, lecz dla ojca. Nie była z tego powodu rozczarowana, czy smutna. Samej nie będąc w stanie zdecydować, co chciałaby w życiu robić, postanowiła pójść ubitą drogą.
I — o zgrozo — nie pożałowała.
Odnalazła pasję w miejscu, o którym nigdy nie myślała poważnie. Zauważyła jednak, że nauka coraz to nowych rzeczy w zakresie jej specjalizacji przychodzi jej z wyjątkową łatwością. Co więcej, dawała dziwny, słodki posmak satysfakcji, za którym gnała od dzieciństwa, bez większych sukcesów. Długie godziny mogła rozmawiać ze swym ojcem, nieobecnym przez większą część jej dzieciństwa, teraz coraz bardziej bliskim. Most porozumienia między ojcem a córką wzmocnił potrzebę uzyskania ojcowskiej aprobaty. Bo Aurora odnalazłaby sposób, by zebrać wszystkie gwiazdy z nieba w worek, gdyby miało to pozwolić jej ojcu na szeroki uśmiech i słowa, które powiedział jej tylko jeden raz.
— Jestem z ciebie dumny.
Mówił, gdy przedstawiła mu decyzję o przyjęcie na studia doktoranckie. Jej kariera naukowa na uniwersytecie miała się dopiero rozpocząć, wiedziała, że wymagano od niej znacznie więcej niż od uczennicy czy zwykłej studentki, lecz nie mogła powstrzymać się od rozkosznej kąpieli w sukcesie. Do osiągnięcia celu został tylko jeden krok, tylko zakończenie badań w ramach doktoratu i stała współpraca z uczelnią. Ile więcej ciekawych osobistości pozna? A może w niedalekiej przyszłości ktoś w Kolegium Sprawiedliwości powoła się na jej pracę? Nawet jeżeli miałoby stać się to za pięć, dziesięć, dwadzieścia, czy trzydzieści lat — zapisze się w historii skandynawskiego prawa magicznego już na zawsze.
Choć może nie pod własnym nazwiskiem.
Wieść o zaręczynach przyszła nagle, choć nie zaskoczyła absolutnie nikogo. Dwudziestoczteroletnia Aurora Hallström zdawała się być zaniepokojona swym staropanieństwem już od dłuższego czasu, nie chciała jednak wywierać presji, tak na swych rodzicach, jak i na dziadku — jarlu. Więc gdy usłyszała, że jej przyszłym mężem ma zostać nie kto inny, jak Erik Tordenskiold, odetchnęła z ulgą.
Frigg nad nią czuwała. Czuła jej obecność, tak realną, jak dotyk. Przecież, gdyby nie ona, Erik nie traktowałby jej tak dobrze jeszcze przed ślubem. A czuł się w obowiązku, by poza oficjalnymi zrękowinami zorganizowanymi przez mężczyzn stojących na czele ich rodzin, zorganizować również drugą, nieco skromniejszą, choć zdecydowanie droższą sercu uroczystość. Od tamtego dnia, sześć miesięcy temu, po dziś dzień Aurora wznosi cotygodniowe modły do Frigg, w piątek, dziękując jej za dotychczasową opiekę i prosząc o dalsze błogosławieństwa. W inne dni tygodnia modli się do bóstw, których wstawiennictwo i dary są jej najbardziej potrzebne. W swym sercu, poza żoną Odyna, ukochała jeszcze Var. Lecz czy kogokolwiek dziwi, że osoba głęboko zakorzeniona w prawości, często nieświadomie odwołująca się do wyższych celów i szlachetnych intencji ludzi, z którymi się styka, przyjęła za swą drugą patronkę boginię prawdy i uczciwości?
Jedyne, czego się bała, to upadku. Upadku ze szczytów ideałów, rozbicia się o twardy grunt natury ludzkiej i rzeczywistości, która różni się od wyobrażeń tych, którzy nigdy nie musieli brodzić po kolana w błocie, by ratować choć resztkę swej godności.
Nie była gotowa na wyjście ze świata marzeń.
Nie teraz.
Nie teraz, gdy wszystko zaczynało układać się po jej myśli.
A może po myśli tych, których plany i marzenia przyjęła za swoje?
Mistrz Gry
Re: Aurora Hallström Czw 21 Sty - 20:01
Karta zaakceptowana
Nie dziwię się, że twój ojciec jest z ciebie dumny, Auroro – spełniasz wymagania, stawiane przez klan Hallströmów, co, już samo w sobie, nie należy do łatwych zadań. Wychowana w tym środowisku, jesteś świadoma przestrzeganych wartości. Norny obdarzyły cię dobrym narzeczonym, a twoja kariera naukowa zaczyna nabierać coraz to okazalszych barw. Pozostaje mi życzyć, byś rozwijała się dalej, spełniała swoje cele i posiadane marzenia. Mam nadzieję, że w życiu, które w dużej mierze zostało obmyślone bez twego bezpośredniego udziału, odnajdziesz cząstkę upragnionej indywidualności.
W prezencie na początek rozgrywki podaruję cipierścień słów . Ten ozdobny dodatek, który otrzymałaś w prezencie od dziadka, odznacza się więcej niż samym, misternie opracowanym przez jubilera wyglądem – jeśli czegoś szukasz, a masz go założonego na palcu, księga ze zbioru sama do ciebie podleci i otworzy się na stronie, gdzie znajduje się odpowiedź na nurtujące cię pytanie. Pierścień ma zasięg działania około dwóch metrów. Jeśli nosisz go przy sobie, choćby w kieszeni, zapewnia ci bonus +2 do wiedzy ogólnej.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
W prezencie na początek rozgrywki podaruję ci
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!