Fjor Nørstelien
Gość
Fjor Nørstelien Sro 13 Sty - 23:59
GośćGość
Gość
Gość
Fjor Nørstelien
høyvann
— To chłopiec — wyszeptała z zadumą, bacznym wzrokiem obserwując trzymanego w rękach noworodka. — Ulrik! — krzykiem przywołała go do parującego emocją pokoiku. Zmęczona twarz Ingrid płonęła rumieńcem bólu i szczęścia; lico jej matki Evy, co to bohatersko przyjęła poród, rozjaśniło się złością na widok zięcia. A on sam, jakby porażony przez piorun szalejącej na zewnątrz, doniosłej Matki Natury, stanął w progu skromnej klitki w chwili oniemiałego bezruchu. Mały Fjor przylgnął do piersi matki, zakrytej przez cienką halkę. Od serca Ingrid oderwał go zaraz wzruszony ojciec, na widok syna uronił nawet łzę czy dwie; jak zwykle śmierdział paskudnie rybą, ubłoconymi nogawkami spodni naznaczał wilgocią stary parkiet, ale przynajmniej był. Tu, z prawdziwą rodziną, nie tam, na niestabilnej łajbie i nienazwanym granicami morzu; nie tam, gdzie zdradzieckie, portowe moczymordy łypały na niego dziwacznie - nie wiadomo właściwie czy w akcie sympatii, czy raczej jak na smakowity kąsek, co to skrywał w którejś z dziurawych kieszeni góry brzęczących miedziaków. I choć to wszystko tworzyło wizję odpychająco plugawą, coś fatalnie ciągnęło go do tych nieokiełznanych, zimnych wód; coś przyciągało do kompanów o styranych pracą dłoniach; coś elektryzowało na wybrzeżu, które zdawało się być bramą do arkadyjskiej rzeczywistości. Inne realia były tutaj, na ziemi, w niewielkiej chacie usytuowanej gdzieś z dala od życia miasteczka; tu nie czuł się wolny, bynajmniej nie na ciągłej warcie uprzedzonej teściowej, która bez skrepowania wypominała mu niemoc. Życiowy niedorajda, powtarzała skrzętnie w myślach; bez magii, bez majątku, bez wykształcenia - zakała nawet własnej rodziny. Tak też tu ożywiała go tylko ona - słodka, wyrozumiała Ingrid; od dziś także i on - wyczekiwane od miesięcy dziecko, wedle przypuszczeń piękna dziewczynka, w istocie jednak silny, zdrowy syn. Tak żyli w miłości, we czworo: stary Ulrik, kompromisowa Ingrid, młody Fjor i to fatalne morze.
synkende skip
Patrzył beznamiętnie na ostatki żaru przez uchylone drzwiczki piecyka, dostrzegł też niewidzialną rozpacz Fjora, nieśmiało skulonego za swą płaczącą matką. Najwyraźniej czuł, że coś jest nie tak, zupełnie jakby towarzyszyła mu nienormalna dojrzałość. Nie biegał teraz beztrosko, nie układał drewnianych klocków na kształt pobliskich lasów i portu, które znał nad wyraz dobrze; miast tego patrzył bezwstydnie w oczy bezsilnego ojca, chyba dla odnalezienia w nich choćby namiastki nadziei. Ale jej tam nie było, tęczówki błyskały tylko beznadzieją, wiara w lepsze jutro wyparowała chyba wraz z naiwną myślą, że coś jeszcze można zaradzić.
— Najpierw mama, teraz ja… — wymamrotała, schowawszy twarz w drżących dłoniach. Raptem parę miesięcy temu wyciągali resztę oszczędności ze słoika skrytego na dnie szuflady wiekowego kredensu; do dziś odczuwali skutki pogrzebu, mało treściwe zupy z niesprzedanych ryb albo rosnących na niewielkim polu warzyw smakowały już tak samo. Tym samym Ingrid nie zaznała ostatecznego spokoju, raz po raz widząc ducha rodzicielki w onirycznych obrazach. Jednocześnie zatraciła jakby swe moce, podobna była już śniącemu mężowi i synowi. Aż w końcu zmogła ją choroba, ledwie parę miesięcy po tym, jak diagnoza specjalisty zweryfikowała jej stan. Za późno jednak, by podjąć się walki z bezdusznym losem; za późno na próżne ingerencje. Zatem dzień po dniu czekała cierpliwie na śmierć, ciesząc się ostatnimi uśmiechami Fjora, ostatnimi pocałunkami Ulrika; nie rozpaczała nad swym losem, żałowała tylko syna - do momentu, gdy ten po raz pierwszy stanął na pokładzie wysłużonej łajby; do chwili, gdy nie ujrzała zabrudzonych ziemią rączek chłopca; do czasu, gdy nie podglądała ich zajętych polowaniem umysłów. Wszystko to u boku ojca. Już nie zaklinała dzisiejszości. Pogodziła się z nadchodzącą przyszłością, z uśmiechem na twarzy cierpiała w obliczu zbliżającego się końca. Dumnie pożegnała ziemski świat, trafiła do którejś z wzniosłych krain, cierpliwie wyczekiwała w niej na przybycie ukochanych. I tak trwali w miłości już tylko we troje: ojciec, syn i nieokiełznane wody.
bølge
— Ubierz się ciepło, tam nigdy nie wiadomo, jaka będzie pogoda. — Znów wsiadał na okręt z tatkiem i wypływali daleko, tam gdzie horyzont sięgał trzaskających o siebie nawzajem fal. Z pokorą uczył się o tych oślizgłych rybach, niczym doświadczony marynarz splatał niezawodne, żeglarskie węzły, a jak spisał się wyjątkowo dobrze, dostawał od ojca po kawałku egzotycznego owocu z targu albo któryś ze słodkich przysmaków z zachodu. Aż w końcu przyszedł czas na naukę; jej bynajmniej nie wyczekiwał z wymalowanym na twarzy entuzjazmem, obowiązki szkolne traktując jako niechcianą powinność. Dopiero później pojął, że to właściwie przywilej, choć nigdy nie było mu blisko do książek; miast wczytywać się w suche, encyklopedyczne fakty o owocach morza, wolał czuć na twarzy rześką bryzę, nierzadko też znosić figle natury - po prostu chciał wyławiać je w towarzystwie jedynego autorytetu, marynarza z krwi i kości, wszak sam zapragnął zostać nim niegdyś w przyszłości. Dzieci bogaczy naśmiewały się z jego zniszczonych ubrań i niekiedy mu towarzyszącego, rybiego fetoru; lekceważąco spoglądali na dzisiejszość, infantylnym okiem oceniali napotykane co rusz problemy, a on, jako ten biedny dziwak, zawsze bawił się sam. Nie brakuje mu jednak śmiałości czy pewności siebie - już jako nastolatek, zrozumiawszy wartość własnej wolności, widział w lustrze młodego, niezależnego człowieka. I to liczyło się najbardziej. Tak więc gdy odebrał ostatni dyplom, ani myślał kształcić się dalej - pragnął jedynie tkwić w pełni w tym buntowniczym nieskrępowaniu, przemierzać morskie mile, łowić ryby, ale też poznawać świat - u boku taty, tak jak przez całe dzieciństwo towarzyszył mu podczas wypraw, na skromnym polu czy w leśnych poszukiwaniach. Plany zrujnował sam ojciec, niespodziewanie odchodząc z tego świata, dołączając do ukochanej Ingrid, zasiadając z nią przy biesiadnym stole w miejscu lepszym od rzeczywistości okrutnych ludzi. I tak Fjor, ze zgoła zardzewiałą łodzią został sam z morzem, niekiedy tylko zstępując z jego niestabilnej powierzchni na grunt niewielkiej, drewnianej chaty.
lavvann
Za marne grosze wracał do portu ze stertą świeżych, morskich stworzeń. Na pokładzie majaczyła tylko jedna, zagubiona dusza; pośród murów oddalonego od miasteczka domu snuła się posępnie tylko jedna, prężna istota. W skromnym ogrodzie uprawiał co nieco, na małym fragmencie pola zasadzał to i owo; czasem wstąpił do lasu, z nadzieją na upolowanie zająca czy innej rozkoszy, zwykle jednak wracał z owocem czy byle grzybem. Dla rozrywki wypływał tu i ówdzie; z fascynacją poznawał nowe lądy, innych ludzi, obce kultury. I tak bez przerwy, w swoistej rutynie i zapętleniu, bez perspektywy innej od iluzorycznej swobody; wolności, której chyba już nie chciał.
Mistrz Gry
Re: Fjor Nørstelien Czw 21 Sty - 18:34
Karta zaakceptowana
Los nigdy cię nie oszczędzał – utrata najbliższych osób wykroiła bezwzględnie pustkę, którą mogłeś zapełnić grzbietami fal osaczających cię podczas wypraw na wysłużonej łodzi. Morze, podobnie jak życie, jest absolutnie niezdolne do przewidzenia, w jednej chwili kołysząc się z pełnią opanowania by później zaatakować spienionym i niebezpiecznym sztormem. Wierzę, że niezależnie od zdarzeń, uporasz się z przeszkodami, które z pewnością pojawią się w ciągu dalszego czasu. Nie poddawałeś się nonsensownym naciskom i wytykaniu palcami – liczę, że to pozostanie niezmienne.
W prezencie na początek rozgrywki chcę podarować ci scyzoryk, jaki otrzymałeś po ojcu. Oprócz swojej oczywistej wielofunkcyjności, posiada jedną, dodatkową właściwość, o której jeszcze sam nie wiesz – może służyć za wytrych przy zamkniętych za pomocą zaklęcia Kær drzwiach. Próg powodzenia wynosi za każdym razem 40. Scyzoryk nie działa na bardziej złożone zabezpieczenia, jednak, w przeciwieństwie do magicznych wytrychów, nigdy nie ulega zniszczeniu. Przedmiot dodatkowo gwarantuje ci +2 do sprawności.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 600 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinieneś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
W prezencie na początek rozgrywki chcę podarować ci scyzoryk, jaki otrzymałeś po ojcu. Oprócz swojej oczywistej wielofunkcyjności, posiada jedną, dodatkową właściwość, o której jeszcze sam nie wiesz – może służyć za wytrych przy zamkniętych za pomocą zaklęcia Kær drzwiach. Próg powodzenia wynosi za każdym razem 40. Scyzoryk nie działa na bardziej złożone zabezpieczenia, jednak, w przeciwieństwie do magicznych wytrychów, nigdy nie ulega zniszczeniu. Przedmiot dodatkowo gwarantuje ci +2 do sprawności.
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 600 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinieneś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!