Ove Rosenkrantz
Gość
Ove Rosenkrantz Wto 12 Sty - 11:25
GośćGość
Gość
Gość
Ove Rosenkrantz
Czujemy słony smak niekończących się wód i słyszymy szept ciszy pierwszej.
Obmywam swoją duszą czarną jak smoła wodą, lepką i gorącą. Znam smak goryczy trucizny i chłód wilczych kłów.
Wiem czym mówią drzewa, i rozmawiam z grzmotami Thora. Znam ten świat i podłość ludzką. Czemu więc odrzucono mnie jak niechciane psie szczenię?
Napiętnowaliście nas i nadaliście hańbie nowe znaczenie, obrysowując ją w nasze kształty.
Szkoda, bo może gdybyście zamilkli, usłyszelibyście Wszech Ojca i furię Freyi, głośne warczenie Fenrira. To nie my jesteśmy mrokiem, skazą i przekleństwem. Pamiętam wszystko. Każdy koniec, który rozpoczynał początek.
Nie pamiętam jej, nie pamiętam jak wyglądała jej twarz choć patrząc na siostrę jestem pewien, że właśnie jak Ty. Nie pamiętam brzmienia jej głosu, jednak mimo to mam nadzieję, że brzmiał dokładnie jak Twój. Nie pamiętam niczego, pamiętam tylko ten żywy blask błękitnych tęczówek. Nie pamiętam też uczucia jej miłości, ale wiem, że było. Że kochała mnie i wiem też, jak wyglądał pierwszy dzień z reszty mojego życia. Pojawiłaś się Ty, przypominałaś obsypany cukrem pudrem racuch. Mało poetyckie, ale wtedy miałem właśnie takie myślenie. Pokochałem Cię istoto pocałowana przez mróz i wiedziałem, że masz w sobie wszystko to co miała wspaniałego nasza matka. Nigdy nie zapomnę ani Twoich pierwszych kroków, czy słów. Byłaś częścią mnie, nieodłączną towarzyszką każdego dnia. I choć chciałem Ci powiedzieć o wszystkim, nie mogłem. Nie potrafiłem podzielić się z Tobą niewyobrażalnym bólem, nienawiścią do czegoś co zdawało mi się ułudą. Gonitwą za Bogami, których chciałem słyszeć i widzieć coraz wyraźniej. Zawsze byli niedoścignieni, zawsze byli gdzieś dalej niż sądziłem. A tylko ONA zbliżała mnie do nich niczym mknący po falach, prześlizgujący się niczym po lodzie langskip. Magia odbierająca przywileje, dająca obfite plony myśli niezmąconych codziennymi problemami.
Czarna Magia zaczęła przybliżać mnie do Bogów, których kochałem ponad własne życie. Do których marzyłem dołączyć, którym do dziś chcę towarzyszyć w Ragnaroku. Stanąć u ich boku, na równi. Jesteśmy Galdrami, czy można być bliżej Bogów niż my? Zanim zdążyłem się obejrzeć, uważnie przyglądałaś mi się. Nie pozwoliłem Ci na to samo, nie byłaś gotowa, nie miałaś pojęcia o cenie, którą trzeba za to wszystko zapłacić. Musiałaś poczekać na odpowiedni moment, ja musiałem wiedzieć, że jesteś gotowa. Początki były trudne, w końcu to magia, która na zawsze pozostawia po sobie ślad. Ale nie chciałem się wycofać, nie chciałem też byś ty się wycofała. Musimy być silni, by dorównać Bogom i spełnić się w Ragnaroku. Moja przemiana była najboleśniejsza i jednocześnie najbardziej kojąca rzeczą w moim życiu. Czułem jak z mych ramion spadają kajdany, że nie jestem już więcej godnym pożałowania uprzywilejowanym Galdrem, stałem się kimś zdecydowanie innym, większym i potężniejszym.
Ten dzień gdy odszedłem, kiedy bez słowa zniknąłem z Twojego życia, nie obejrzałem się bo wiedziałem, że gdy tylko to zrobię wrócę do Ciebie. W końcu jesteś cząstką mnie. Bogowie jednak wołali mnie do siebie intensywnie. Słyszałem coraz wyraźniej ich głosy, żądali zjawienia się i tak też się stało. Daleka północ Norwegii niekończące się lasy, mróz i rwące rzeki skrywały wszystkie tajemnice, miały w sobie odpowiedź na dręczące pytania. Skoro odrzucają nas ślepców ze społeczeństwa, skoro skazują na banicję i przekleństwo dlaczego nie zmienić tego? Dlaczego nie stworzyć środowiska i miejsc w których każdy zrozumie potrzebę kontaktu z czarną magią. Jesteśmy potomkami Bogów, nie ma w nic czego można się wstydzić.
Byłem ślepy lecz się obudziłem, ujrzałem nieskończone piękno świata, który dla nas stworzyli. Dotykałem dzieła stworzenia Odyna i słuchałem kruczego śpiewu. Odnalazłem w sobie odwagę by mówić, choć ktoś skutecznie przez tyle lat próbował mnie uciszyć. Obudziła się we mnie pierwotna furia. Odrzucono nas ślepców ze społeczeństwa i napiętnowano jak bydlęta, jesteśmy niczym odrzucony miot, ale to nie tu na ziemi jest nasze miejsce. Bogowie ukazali mi się tam w tych opuszczonych przez ludzi dalekich zakątkach naszego marnego świata. Kazali mi zbudować łódź skoro inni nie pozwalają nam wejść do swojej. Wiem dobrze co znaczyły słowa ze snu. Wiedziałem, że muszę wrócić i zbudować nam ślepcom własny świat, wznieść własne świątynie w których oddamy należytą cześć Bogom. To nie oni odwracają się od nas lecz galdrowie o małych umysłach nie pojmujący naszej natury. Nasi przodkowie byli odkrywcami, stawiali stopy na ziemiach których nikt nie znał, nie lękali się i wiecznie dążyli do chwały do zbliżenia się ku Bogom. Teraz świat przepełniają tchórze.