Valkyria Oldenburg
Gość
Valkyria Oldenburg Pon 11 Sty - 1:04
GośćGość
Gość
Gość
Valkyria Ragna Oldenburg (zd. Eriksen)
Czuła je od zawsze. Czuła je wszystkie bardzo wyraźnie, głęboko pod skórą i w odmętach tej części umysłu, która pozostawała poza jej bezwzględną kontrolą. Nie potrafiła ich jeszcze dojrzeć, ale wiedziała, że tam są. Wiedziała, że czekają na odpowiedni moment, obecne w każdej sekundzie, minucie, godzinie jej życia - boginie przeznaczenia i ich przepowiednie. Czasem była w stanie usłyszeć ich szepty. Słyszała wycie uwięzionych wewnątrz nich bestii i bez trudu potrafiła rozpoznać ich prawdziwą naturę. Czuła ich głód. Bezustannie. Aż pewnego dnia w końcu wypełzły na wolność i przypieczętowały jej los.
Tromsø. Nie ma na świecie miejsca, które kochałaby i którego nienawidziłaby bardziej. Na wpół dzikie, malownicze krajobrazy północnej Norwegii zawsze zapierały jej dech w piersiach i budziły głęboki podziw. To właśnie wewnątrz kamiennych murów Bastionu na Fiordzie czuła się jako dziecko najbezpieczniejsza. Pełna pokory i fascynacji przyjmowała tam rodzinne nauki, niczego nie pragnąć tak mocno, jak tylko przynieść klanowi należną mu chlubę... Nie miała pojęcia, bo jakże by mogła, że to naiwne, na pozór niewinne życzenie okaże się ostatecznie jej największym przekleństwem. Że wraz z dniem, w którym ukażą jej się pierwsze wizje przestanie być małą, anonimową dziewczynką, a stanie się słynną wyrocznią. Wybranką bogów. A wreszcie - kartą przetargową w politycznej rozgrywce. Nie mogła wiedzieć, że dom, którego nigdy nie chciała opuszczać przeobrazi się po latach w pozbawione ciepła więzienie.
Odkąd tylko sięga pamięcią zawsze postrzegała świat inaczej niż pozostali: o wiele klarowniej, z szerszej perspektywy. Wpleciona w makabryczną, niejasną sieć tkaną przez Norny, długo balansowała na granicy między teraźniejszością, a tajemniczą przyszłością, bezustannie próbując pochwycić stabilniejszy krok. Nadaremnie. Była jak kruche, delikatne szkło ukryte bezpiecznie w skorupie z wielowarstwowej stali... Palące pragnienie życia rozrywało jej serce w szwach, przepełniając ją dławiącą nadzieją na lepsze jutro, a gorzki strach i bezradność uśmiercały jej duszę, rozszarpując ją bezlitośnie kawałek po kawałku. Widziała więcej, czuła mocniej, przeżywała wszystko intensywniej. Zamknięta w złotej klatce niczym trofeum, trwała w świetle, rozpaczliwie łaknąc ciemności, w której mogłaby bez obaw odrzucić niewygodne pozory i cieszyć się wolnością. Naznaczona przez samą Skuld. Nieokiełznana niczym sztorm. Niczym walkiria.
Ścieżkę, którą miała podążyć wybrał dla niej klan. Nie posiadała własnych planów ani marzeń; pozostawały daleko poza jej zasięgiem. Pozbawiono ją możliwości wyboru i skazano na twarde stąpanie po ziemi zanim w ogóle zdołała rozwinąć skrzydła. A wszystko to dla jej dobra. Jedynym aktem buntu, na jaki potrafiła się zdobyć, było poddanie się swojemu pragnieniu gromadzenia wiedzy. Nie tylko tej przekazywanej jej na kierunku obejmującym starożytne runy i teorię magii w Instytucie Eihwaz, na który ją posłano, ale również tej z zakresu bezpieczeństwa narodowego, którą przez pierwsze kilka lat postanowiła zdobywać na własną rękę jako wolny słuchacz w Instytucie Tiwaz. Satysfakcja płynąc ze złudnej namiastki wolności, którą stworzyła nie potrwała długo. Powinna się była tego spodziewać, w końcu Eriksenowie zawsze kierowali się własnym interesem, a jednak, gdy w końcu oddano jej rękę i przehandlowano jej życie w imię próby ocieplenia stosunków między dwoma rodzinami, była szczerze zaskoczona. Wizja poświęcenia swojej przyszłości obcemu człowiekowi napawała ją przerażeniem o wiele większy niż przepowiednie zsyłane jej przez bogów. Błagała boginie, by te obdarowały ją łaskawszym losem, jednak zdawały się głuche na jej modlitwy. Odpowiedź przyszła do niej dopiero we śnie, na dzień przed ślubem.
I wtem dostrzegła go wreszcie: wyłonił się z gęstych obłoków dymu powoli, tkany przez Norny wyjątkowo dokładnie - kształt niewyraźny pod brudnym całunem, porzucony niedbale nad przepaścią, u krawędzi wysokiego fiordu. Zbliżyła się, gdy niebo zasnuła szarość i zawisł na nim wieniec z dwudziestu czterech księżyców. Na całunie wylądował kruk, a kształt pod materiałem nabrał ludzkich rysów. Przyklękła niechętnie, a ptak zakrakał głośno i rozdziobał przykryte oczodoły; materiał zabarwił się wściekłą czerwienią. Nie zdołała się cofnąć, nim gorąca, zwęglona dłoń chwyciła ją za nadgarstek. Spomiędzy martwych palców, ozdobionych klanowym herbem wyrosły pędy pełne ostrych cierni, które oplotły boleśnie jej skórę.
Dwa lata - takiej ceny zażądano za jej wyzwolenie. Dwadzieścia cztery księżyce podążania drogą usłaną okrutnymi trudnościami... Wierzyła jednak, że nie było to nic, z czym nie potrafiłaby sobie poradzić. Mogła jedynie zaufać woli bogów i mieć nadzieję, że pragną dla niej przyszłości mniej okrutnej niż ta, którą wróżyły jej przyszłemu mężowi. Nie wiedziała jeszcze wtedy, jak paskudnym potrafi być człowiekiem, i że jedynym, czego mogłaby się po nim spodziewać będzie brak opanowania i bezpodstawna agresja zarówno w gestach, jak i w słowach. Przysięgę złożyła mu lżejsza zarówno na duszy, jak i na sercu, wizję natomiast zachowała w tajemnicy. Przyszła do niej ponownie w noc poprzedzającą śmierć jej małżonka. Nieszczęśliwy wypadek. Aberracja. Resztę historii zatuszowano dla ich własnego dobra. Tamtego ranka powiadomiła jego bliskich i przywdziała czerń, bo chociaż ze względu na wiek jej interpretacje mogły nie być jeszcze szczególnie wiarygodne, spełnienie wizji pozostawało zawsze nieuchronne. Od tamtej pory, jako wdowa, cieszyła się nie tyle może sympatią większości członków nowego klanu, co stabilną pozycją wśród jego gałęzi, o czym brukowce takie jak Ratatoskr nie omieszkały obwieścić magicznemu społeczeństwu. Wraz z garścią wyssanych z palca teorii spiskowych, rzecz jasna.
Przez długi czas dławiła się w ciszy, pozbawiona głosu, spętana nićmi obowiązku i poświęcenia. Opadała na dno, zanurzając się w odmętach rozpaczy coraz głębiej, a przepełniająca ją furia rozgrzewała okalającą ją stal i kruszyła szkło w jej wnętrzu. Z każdą chwilą wysysano z niej wolę walki. Z każdym dniem była coraz bliższa kompletnej kapitulacji i gdy już miała się poddać, jej cierpliwość została nagrodzona. Choć zagubiona, przypomniała sobie wreszcie, że to właśnie rozbite na kawałki szkło jest najostrzejsze, a najwspanialsze miecze wykuwa się z rozgrzanej do czerwoności, wielowarstwowej stali...
Pozwolono jej zostać. Podarowano jej szansę, którą miała zamiar należycie wykorzystać. W zamian za dochowanie sekretów, z szacunku do jej umiejętności czy w uznaniu dla jej potencjału i wartości - to nie miało znaczenia. Ktoś w końcu postanowił jej wysłuchać. Pozwolono jej zachować nazwisko zmarłego męża, jak również jego majątek i zająć zaszczytne stanowisko doradcy. Mogła podążyć dokądkolwiek chciała, mogła obrać zupełnie nowy kierunek; daleko poza granicami wpływów własnego jarla. Nie spodziewała się, że poczuje tak wielką ulgę. Nawet w najśmielszych snach nie podejrzewała, że koniec końców obcy, którzy zawsze mieli nimi pozostać, staną się jej rodziną, ale tak właśnie się stało. Nie chcąc zawieść ani ich, ani siebie podjęła decyzję: ukończyła studia IV stopnia wtajemniczenia, odbyła wymagany staż w Departamencie Wyroczni, gdzie ostatecznie się zatrudniła. Tam też zresztą, głównie dzięki bratu, odkryła, że poprzez swój dar i rolę völvy jest w stanie pomagać magicznemu wymiarowi sprawiedliwości. Czyniła to bardzo chętnie. Budowała własną reputację i rozpoznawalność za pomocą czynów, a nie tylko nazwiska. Chłonęła nauki Duńczyków tak, jak wcześniej nauki Eriksenów, starając się odnaleźć złoty środek między teraźniejszością, a przyszłością; między tym co stare i nowe; między galdrami, a śniącymi. Osiem lat studiów zaowocowało zdobytym doktoratem, a pięć lat piastowania stanowiska zwykłej urzędniczki zapewniło jej w końcu awans i posadę starszej. Zaangażowała się też mocniej w pomoc wydziałowi Kryminalno-Śledczemu. Otrzymała niewielki, ale własny gabinet w budynku administracji Storting, a Midgard stał się jej nowym domem; odnalazła swoje miejsce.
Przez cały ten czas uparcie ćwiczyła swój dar i zdobywała niezbędną wiedzę, odkrywając i poszerzając swoje możliwości. Nic nie było w stanie jej powstrzymać, nawet gdy sięgnęła po zakazaną magię, zrobiła to przez wzgląd na dobrze przemyślaną decyzję... Rozumiała doskonale, że musi poznać sposób działania ślepców, jeśli chciała wiedzieć, jak dobrze zwalczać skutki ich działań. Pokusy mrocznych mocy zawarte w starych księgach, które profesorowie pozwolili jej wykorzystać w badaniach nie były w stanie ściągnąć jej ze ścieżki. Nie, skoro tę konkretną wybrała samodzielnie. Zbyt wiele przeszła, by móc to osiągnąć. Zbyt wiele poświęciła, by móc to teraz utracić. Walczyła z zaciekłością godną berserkera. Wytrwała dzięki determinacji i mądrości Oldenburgów. Żyła dzięki odwadze i sile serca walkirii. Niech błaga bogów o pomyślną wróżbę ten, kto spróbuje jej to wszystko odebrać...
When thinking about life, remember this:
no amount of guilt can change the past
and no amount of anxiety can change the future.
Mistrz Gry
Re: Valkyria Oldenburg Pią 15 Sty - 16:55
Karta zaakceptowana
Mimo że nie wszystko poszło po twojej myśli i początkowo byłaś uzależniona od decyzji swojej rodziny, z czasem udało ci się od nich uwolnić i samowolnie wspiąć po szczeblach kariery. W końcu to, gdzie teraz jesteś, zawdzięczasz wyłącznie sobie, a nie nazwisku. Oby tak dalej, Valkyrio, pnij się ku górze. Uważaj tylko na to, co zakazane – w końcu każdy kiedyś chce sięgnąć po więcej.
Na początek chciałbym podarować ciwisiorek z kryształem górskim , który otrzymałaś w prezencie od swojego promotora po ukończeniu IV stopnia wtajemniczenia. Choć nie powiedział ci o jego magicznych właściwościach, z czasem udało ci się rozszyfrować, że kryształ zaczyna świecić, gdy w twoim pobliżu znajduje się osoba, którą widziałaś w swojej wizji, lecz nie byłaś już w stanie określić jej tożsamości. Dodaje ci także +2 do wiedzy ogólnej.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinieneś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
Na początek chciałbym podarować ci
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinieneś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!