Anneke Nørgaard
Gość
Anneke Nørgaard Wto 22 Gru - 15:02
GośćGość
Gość
Gość
Anneke Nørgaard
I feel alive when I'm sleeping
'Cause they can't twist my words If I don't speak
But the world knows most of my secrets
I feel alive when I'm asleep
'Cause they can't twist my words If I don't speak
But the world knows most of my secrets
I feel alive when I'm asleep
Nigdy nie zdawała się być sama. Za dnia otaczały ją ciepłe matczyne ramiona, siostrzane ręce wyciągały się ku niemowlęcemu zawiniątku a czujny ojcowski wzrok zdawał się odganiać wszelkie niebezpieczeństwa. Była najmłodszym dodatkiem dla ich rodziny, wydającym się emanować własnym ciepłem ogników igrających w ciemnych tęczówkach. Może to właśnie ten ogień gorejący w drobnej piersi sprawiał, że już od małego ilekroć pozostawiano ją w kołysce układając dziewczynkę do snu miejsce opiekunów nad kołyską zajmowały cienie. Wpierw tańczące gdzieś na skraju pola widzenia, nieśmiało przemykające między kontami pokoju, z czasem coraz bliżej podpełzały, przechylając się nad brzegiem łóżeczka i zerkając na zajmującą je twarzami pozbawionymi oczu.
Anneke jednak, zamiast przerażonego płaczu, witała je unosząc ku górze pulchne palce i próbując zamknąć je na istotach, które pozostawały dostrzegalne jedynie dla niej. Zamiast strachu w sercu miała jedynie ciekawość, jak to bywało w przypadku tych nielicznych szczęśliwców, dla których świat wydawał się z natury miejscem dobrym i pozbawionym sił nieczystych. Niezrozumiałe szepty usypiały ją równie skuteczne co kołysanki, wydając się po przebudzeniu jedynie mglistym wspomnieniem, do którego coś ciągnęło ją niczym magnes. Bawiąc się z siostrami zastygała czasem w bezruchu a przechodzący obok jej pokoiku usłyszeć mogli jak rozmawia, pozornie sama ze sobą. Z troską pochylała się nad łkaniem niewidocznych zjaw, odpowiadała pozornie niezrozumiałym nawoływaniom czy w końcu strofowała chaotyczne krzyki, które naruszały w jej mniemaniu spokój domowego miru.
Nie tak poważna jak Mimosa, nie tak niezależna jak Runa, ale jednak z wyraźnie odziedziczoną po rodzicach siłą charakteru, która kazała jej w niekoniecznie delikatny sposób radzić sobie z przeciwnościami losu. Może nieco wrażliwsza od reszty rodzeństwa przełykała łzy, doprowadzana do nich przez ostrzejsze słowo ze strony ojca czy zwyczajnie zetknięcie z szarą rzeczywistością czyhającą poza murami rodzinnego domu. Czaiła się choćby za progiem Akademii Odala, do której za przykładem sióstr posłano Anneke wbrew dość powszechnie znanej prawdzie, że zwyczajnie nie nadawała się do przybytku o podobnym charakterze. Na swój sposób była bowiem słaba - zbyt wyczulona na uczucia innych i dziesiątki bodźców płynących do niej ze świata, którego osoby wokół pozostawały błogo nieświadome. Nic więc dziwnego, że bez większych oporów godziła się na zagarnięcie jej osoby pod opiekuńcze skrzydła starszych sióstr. Lubiła myśleć, że wszystkie troszczyły się o siebie nawzajem jako rodzina, a sama wspomagała tę niewielką grupkę ciepłym słowem i dobrą radą o nad wyraz dojrzałym charakterze. Jeśli czegoś w życiu pragnęła, to by każda z nich mogła liczyć na bezwarunkową miłość i potrafiła bez obaw zwierzyć się z trapiących umysł zmartwień, nawet gdy wraz z wiekiem los prowadził je odmiennymi ścieżkami.
Jej własna wydawała się pozbawiona drogowskazów. Tylko kilka pojedynczych znaków zabraniało jej zachowań uważanych przez klan za niegodne, ale jednocześnie nie obarczano jej barków jarzmem wymagań ponad siły. Na swój sposób, chociaż nie mówiono tego głośno, pozostawała w oczach rodziców dzieckiem o najmniejszym potencjale, które choć obdarzone przez Bogów zaszczytną umiejętnością kontaktu ze zmarłymi wciąż odstawało na zbyt wielu frontach. Poczucie wyobcowania dziewczyna zdawała się nadrabiać miłością, tak wobec krewnych, jak i kolejnych napotykanych na swej drodze osób.
Potrzeba pomagania była na tyle silna, że gdy nadszedł czas wyboru dalszego rozwoju niemalże bez zawahania Anneke złożyła papiery w Instytucie Kenaz, planując objąć w przyszłości posadę psychologa. Nim się to stało czekało ją oczywiście mnóstwo nauki, w której trakcie rozpakowywała bagaż emocjonalny własnego dzieciństwa i coraz lepiej pojmowała mechaniki rządzące innymi - tak tymi żywymi, jak i umarłymi. Ukoić niespokojne dusze, pomóc przekazać ostatnie pożegnania i wyjaśnić trapiące pozostałych na ziemi wątpliwości - te i wiele innych celów stało przed nią, wydając losem do którego została powołana niezależnie od zdania otaczających ją.
I see the world through a filter
And I'm just a different kind
I feel alive when I'm sleepin'
I always hide on the inside
And I'm just a different kind
I feel alive when I'm sleepin'
I always hide on the inside
W tamtych czasach czuła się tak pewna siebie i niepokonana, jakby nic nie było zdolnym stanąć jej na drodze. Pęd naprzód zahamowany został dopiero, gdy za prośbą, wręcz błaganiem, jednej z dusz ją nawiedzających. Wówczas to kroki ówczesnej studentki skierowane zostały ku przybytkowi zdecydowanie rzadko uczęszczanemu przez podobne do niej osoby. Sierociniec "Toivoa" samym swym istnieniem zdawał się poruszać w niej jakąś napiętą strunę, jakby istnienie podobnego miejsca przeczyło wszelkim zasadom mającym rządzić światem. Dzieci, niewinne istoty, odcięte od rodzinnego ciepła czy to przez życiową tragedię, czy też ostracyzm związany ze szczególnymi talentami. Żadne nie zasłużyło na podobny los a choć w swych staraniach nie była zdolna dać im wszystkiego, na co zasługiwały, to jednak poświęcała kolejne wolne godziny przekazując choć namiastkę domowego ciepła. Czytając książki, budując misterne bazy z poduszek i rozmawiając o zagadkach świata dorosłych, które nawet dla niej pozostawały nieodgadnione.
Starsi z podopiecznych, o wiele bliżsi jej własnemu wiekowi, podchodzili z większym dystansem do specyficznego "hobby" Anneke. Bardziej sceptyczni, lepiej zaznajomieni z cieniami spowijającymi mniej chlubne aspekty ich społeczności, testowali intruza spoza ich świata. Wśród nich i młodociany warg, który okazywał się wyjątkowo opornym na próby nawiązania pozytywnej relacji. Dwie silne osobowości starły się, a upór z jakim stawiał się przeciwko nadgorliwej wolontariuszce dorównywał chyba tylko jej pragnieniu, by uszczęśliwić go własnym towarzystwem. Nazywał ją komarem brzęczącym nieustannie nad uchem, ale pomimo pokazów irytacji z czasem nawet on musiał przyznać, że nie była aż tak zła. Być może rozwijająca się między nimi przyjaźń była tylko próbą odkrycia, jakie rzeczywiście motywy stały za całą tą słodką fasadą kobiety. Nigdy nie miała się o tym przekonać, bowiem wkrótce po osiemnastych urodzinach i opuszczeniu przez młodzika murów ośrodka znaleziono go martwego. Załamanie w starciu ze światem i samobójstwo - tak brzmiała oficjalna wersja, w którą ona ani przez chwilę nie wierzyła.
By to jeden z nielicznych momentów w których gotowa była określić swój dar mianem przekleństwa. Mogła przecież przekazać innym co się stało, gotowa była nawet udzielić własnego ciała by ofiara przekazała własną wersję wydarzeń. Problem jednak był inny - jedna próba przeprowadzenia śledztwa nie przyniosła skutków i oficerowie nie zamierzali dalej tracić czasu ani zasobów, nawet mimo oferowanej pomocy.. Dla nich śmierć chłopaka była statystyką, pozbawionym aspiracji krzyżykiem w tabelce. Próby ponownego zbadania okoliczności wydarzenia tylko nabrudziłyby im wszystkim, łącznie z samą Anneke, o czym wyraźnie dał jej do zrozumienia przedstawiciel służb zirytowany nieco zbyt intensywnym zaangażowaniem kobiety. A ona, odczuwając ten opór, po raz pierwszy w życiu zwyczajnie się poddała.
Pogrążona w żałobie, po raz pierwszy odczuwając na własnej skórze cierpienie utraty bliskiej osoby, nie miała sił walczyć. Zwłaszcza, że jednocześnie wciąż pozostawała konieczność sprawiania pozorów pełni szczęścia w kontaktach z rodzicami, utrzymywania właściwych wyników na studiach i udzielania się w sierocińcu. Przeżywała więc swoją żałobę po cichu, zakrywając ból kolejnymi warstwami zajęć i obowiązków, aż zapomniała co właściwie czuła w związku z tym konkretnym morderstwem. Powróciła na swoją ścieżkę prowadzącą prosto ku tytułowi magistra psychologii i własnemu gabinetowi, w którym mogłaby faktycznie pomagać innym osobom dotkniętym mniej lub bardziej poważnymi problemami. Dziecko, które rozmawiało ze ścianami odpowiadając na niesłyszalne przez innych szepty przeistoczyło się we wrażliwą na potrzeby innych kobietę uczącą się w wyjątkowy sposób wykorzystać nadane z urodzenia zdolności, doradzając żywym i martwym pragnącym rozłożyć się na kozetce by wylać swoje żale przed odpowiednio wykwalifikowaną ku temu osobą.
And I hold myself in the middle of the night
As I float through the frame
Of my body and my mind, oh
Everyone knows that I'm dying to feel fine
But the lense in my brain always tells me twisted lies
As I float through the frame
Of my body and my mind, oh
Everyone knows that I'm dying to feel fine
But the lense in my brain always tells me twisted lies
Mistrz Gry
Re: Anneke Nørgaard Wto 22 Gru - 22:04
Karta zaakceptowana
Dusze lgną do ciebie nie bez powodu, Anneke – wiedzą, że zawsze wysłuchasz ich skarg, wątpliwości i odpowiednio doradzisz. Chociaż twoja rodzina miała tendencję do umieszczania cię bardziej na drugim planie, odnalazłaś dla siebie miejsce. Bądź cierpliwa, sprawiedliwość wymaga czasu; w większości przypadków nie przychodzi natychmiast.
W prezencie na początek rozgrywki otrzymujesz od Mistrza Gry kompas duszy. Wskazuje on drogę do duchów, które w chwili obecnej najbardziej potrzebują pomocy i ukojenia. Gwarantuje bonus +3 do rzutu kością przy wykrywaniu nadprzyrodzonych istot. Uważaj jednak, gdyż niektóre z tych bytów mogą nadużyć twojej dobroci i próbować zwabić cię podstępem.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 600 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
W prezencie na początek rozgrywki otrzymujesz od Mistrza Gry kompas duszy. Wskazuje on drogę do duchów, które w chwili obecnej najbardziej potrzebują pomocy i ukojenia. Gwarantuje bonus +3 do rzutu kością przy wykrywaniu nadprzyrodzonych istot. Uważaj jednak, gdyż niektóre z tych bytów mogą nadużyć twojej dobroci i próbować zwabić cię podstępem.
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 600 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!