Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Leonore Oldenburg

    2 posters
    Widzący
    Leonore Oldenburg
    Leonore Oldenburg
    https://midgard.forumpolish.com/t3902-leonore-oldenburg#41882https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Leonore Oldenburg
    Miejsce urodzenia
    Aarhus, Dania
    Data urodzenia
    08.11.1975
    Nazwisko matki
    Ahlström
    Status majątkowy
    Bogaty
    Stan cywilny
    Panna
    Stopień wtajemniczenia
    IV stopień wtajemniczenia
    Zawód
    badacz czasów minionych — archeolog
    Totem
    Drozd
    Wizerunek
    Lidia Comini

    Kim jesteś, Leonore?
    — Podobno jestem jej cieniem. W każdym z nas zostawiła cząstkę siebie. Mnie przypadło to najboleśniejsze podobieństwo. Głos. Jedno z niewielu wspomnień jakie mam - nie jestem nawet pewna, czy to faktyczne wspomnienie, czy raczej iluzja, projekcja, której chciałabym się trzymać, desperacko pragnąc ją pamiętać choć trochę - to my, ja i mama, siedzące przy fortepianie w pokoju muzycznym. Jej smukłe palce odbijały się od klawiszy. Un, deux, trois... powtarzane w skali. Jej dojrzały, pewny siebie głos prowadzony perfekcyjnie, a jednocześnie jakby bez wysiłku i mój dziecięcy, naznaczony uroczą niedoskonałością dźwięku, plątały się w nieoczywistym duecie. Albo jak siadała na na moim łóżku, na kolanach trzymając moją młodszą siostrę i nuciła nam kołysanki tak piękne, że nie potrafiłam przy nich usnąć, chcąc dotrwać do końca opowieści. Przemierzałam korytarze posiadłości śpiewając pełną, dziecięcą piersią. Czasem nawet bezmyślnie, przy czynnościach, które podobno powinny odpowiadać młodej damie, jak wyszywanie serwetek.
    Śpiewasz jeszcze?
    — Nie. Nieczęsto. Na pewno nie w domu. Wiesz, kiedyś bardzo to lubiłam. Czasem mam wrażenie, że to właśnie dzięki folklorowym pieśniom, dźwiękom muzyki klasycznej i zakorzenionych poza świadomością dźwiękach opery pokochałam opowiadanie historii. To właśnie w nich zaklęta jest opowieść. Zanim piśmiennictwo stało się powszechne wszystko było przekazywane oralnie. Najczęściej w formie śpiewanej, ponieważ melodyjność pomagała zapamiętać złożone historie i legendy. Krótko po śmierci mamy jedna z jej sióstr, słysząc mój głos zachwyciła się jego brzmieniem, zakorzeniając w dziecięcej główce ulotne marzenie o podążeniu śladami ścieżką, którą przed laty wyznaczyła ona. Pamiętam z jaką pieczołowitością ćwiczyłam skalę przy fortepianie, nie rozumiejąc, czemu tato nie chce już słuchać moich prób, jak niegdyś. Zastanawiałam się dlaczego z jego oczu znikła radość, a jej miejsce zajął smutek, taki który mógł pochłonąć, taki, którego jako dziecko patrzące w oczy rodzica niesamowicie się bałam. Jednakże dopiero, gdy ciotka ze łzami wzruszenia stwierdziła, że brzmię zupełnie jak moja mama, zorientowałam się w jakich sytuacjach ten smutek i ból się pogłębiał. Dlatego przestałam. Po prostu i kategorycznie. Do dzisiaj ograniczam się raczej do nucenia kołysanek mojej siostrzenicy, którą bogowie również pozbawili matczynej opieki oraz okazjonalnie, gdy nasze naukowe spotkania stają się… mniej naukowe, bo ktoś przyniósł ze sobą butelkę rumu.
    Przestałaś ze względu na ojca?
    — I ze względu na siebie. Chciałam być osobną jednostką, Leonorą. A nie córką znakomitej śpiewaczki. Gdybym podążyła ścieżką, którą wyznaczyła moja matka, zawsze żyłabym w jej cieniu, naznaczona tragedią, która naznaczyła mnie już wystarczająco.
    Jeżeli zatem nie muzyka, to co?
    — Historia. Dałam się pochłonąć klanowej chorobie dziejów i zakochałam się w czasach minionych. Tak, jak wspominałam, zawsze fascynowała mnie historia zaklęta w pieśniach i już wtedy potrafiłam zadręczać mieszkańców, nie do końca chcących mnie słuchać, nieskończonym gradem pytań odnośnie opowieści zaszyfrowanej w wersach. A odkąd nauczyłam się czytać odpowiedzi na pytania atakujące moją głowę szukałam sama, gubiąc się w bibliotece. Niegdyś usypiał mnie głos matki, później jej role zastąpiły mi książki. I to już się nie zmieniło. W dzień czytałam o dziejach minionych, aby w nocy śnić o zapisaniu tych białych plam na kartach historii o odkryciu odpowiedzi na pytania, które niecierpliwie na nią czekały. Ten zapał nie opadł, chociaż dawno przestałam być dzieckiem, któremu trudno było ugryźć się w język. Całkowicie oddałam się nauce, można powiedzieć, że zatopiłam się w bezkresnych wodach przeszłości, a moją ambicję pielęgnowali pedagogowie z Akademii Odala. Prawdę mówiąc odżyłam, gdy przyszło mi opuścić rodzinne strony, aby kontynuować swoją naukę. Instytut Eihwaz przyjął mnie z otwartymi ramionami. Archeologia - moje marzenie stawało się rzeczywistością, a ja chyba pierwszy raz z roziskrzonym spojrzeniem pełnym ekscytacji patrzyłam nie tylko w przeszłość, ale i przyszłość. Owszem, zapewne pannie wypadałoby bardziej zatopić się wśród zwojów, zadowolić się teorią, ale ja byłam zbyt ciekawa. Chciałam dotknąć historii. Zobaczyć ją, poczuć pod opuszkami palców. Ubrudzić się podczas wykopalisk, zmęczyć się zmierzając uparcie do celu. Być tam, gdzie działa się historia. I po raz pierwszy to, co przyprawiało domowników o bóle głowy mnie przyniosło sukcesy. Wyróżniałam się na tle studentów. Pozbawiona fałszywej skromności i pewna swojej wiedzy nie bałam się mówić, ale nauczona pokory wobec tych mądrzejszych ode mnie, pytałam dużo i często.
    Odetchnęłaś pełną piersią?
    — Tak. Tak mi się wydaje. Chociaż… chyba zachłysnęłam się tym światem. Światem, w którym ludzie chcieli słuchać mojej niekończącej się opowieści, gdzie układałam z pasją i żywym ogniem w oczach opowieść o starych dziejach w oparciu nie tylko o źródła znane widzącym, ponieważ z czasem zaczęłam sięgać po legendy i pieśni funkcjonujące w świecie śniących - ich kroniki, sposób w jaki postrzegali te same wydarzenia ze świata widzących nie do końca mając wiedzę i narzędzia, aby je wytłumaczyć, to wszystko było fascynujące, a ja zatopiłam się w mnogości tekstów źródłowych, które podsunął mi jeden z profesorów, przybliżając świat śniących. I brak wiedzy nigdy mnie nie powstrzymywał, ponieważ, gdy natrafiłam na ciekawe mapy nieba, które mogłyby doprowadzić mnie do kolejnego miejsca, znalezienia kolejnego puzzla w tejże układance szukałam kogoś, kto byłby w stanie mi to wytłumaczyć. Stare dzienniki pokładowe ocalone z wraków statków, niezidentyfikowane części, które mogły być kawałkiem czegoś większego, fascynującego, czekającego na dopasowanie. Dlatego tak bardzo cieszyłam się na badania doktoranckie, gdzie tak wiele zależało ode mnie. Miałam wszystko - pasję, pewność siebie i poczucie, że drugi raz już nie poczuję się tak wolna.
    Mówisz o przeszłości i przyszłości, a co z teraźniejszością?
    — Mówisz o tym, co na to moja rodzina? Czy nie mam zobowiązań wobec klanu? Och, przyjacielu. Naprawdę uważasz mnie za naiwną? Wiem, póki co schowałam się wygodnie gdzieś w środku, ciesząc się tym, że nie przyciągam spojrzenia jarla, że mój ojciec nie rwie się do odnalezienia mego przyszłego męża, ale nie łudzę się, że udało mi się schować. Oni po prostu nie chcą mnie widzieć - jeszcze, a przynajmniej w ten sposób. Znam swoją powinność, wiem, że do końca życia nie pozostanę niezależną archeolożką, zanurzoną w swoich badaniach i odkrywającą świat, który jak dotąd wymykał się naukowcom. I nie zamierzam od tej powinności uciekać, a dzielnie stawić jej czoła. Poza tym nie uciekam od swoich powinności, nie udaję, że polityka się nie liczy. Wbrew pozorom jestem osobą świadomą - zarówno tego co się dzieje, jak i tego jaką rolę mam do odegrania. Moją rolą jest wyjście za mąż, co będzie zwieńczeniem umowy pomiędzy dwoma klanami. Nie oczekuję miłości. Co najwyżej szacunku - bo na niego zasługuję. Zapracowałam na to i pewności siebie, podobnie jak świeżo odebranego tytułu doktorskiego, nikt mi nie odbierze. A póki wciąż noszę nazwisko Oldenburg, moją powinnością jest godne reprezentowanie klanu, pokazywanie słuszności naszej polityki. Także nie. Nie jestem ani naiwna, ani głupia, ani ślepa - po prostu znam swoje miejsce w szeregu.
    Zatem, Leonore Oldenburg, kim w końcu jesteś?
    — Jak to kim? Nie słuchasz... Jestem historią, której jeszcze nie odkryłam.
    Widzący
    Leonore Oldenburg
    Leonore Oldenburg
    https://midgard.forumpolish.com/t3902-leonore-oldenburg#41882https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta rozwoju

    Informacje ogólne

    Wzrost
    173 cm
    Waga
    58 kg
    Kolor oczu
    Zielony - od źrenicy odchodzi subtelny, delikatny brąz, który wędrując ku granicom tęczówek zmienia się w zieleń.
    Kolor włosów
    Ciemny brąz o ciepłym tonie.
    Znaki szczególne
    -
    Genetyka
    -
    Umiejętność
    -
    Stan zdrowia
    Zdrowa


    Statystyki

    Wiedza o śniących
    I
    Reputacja
    30
    Rozpoznawalność
    30
    Stronnictwo
    5
    Alchemia
    5
    Magia użytkowa
    10
    Magia lecznicza
    5
    Magia natury
    5
    Magia runiczna
    20
    Magia zakazana
    0
    Magia przemiany
    5
    Magia twórcza
    5
    Sprawność fizyczna
    5
    Charyzma
    15
    Wiedza ogólna
    15


    Atuty

    Złotousty (I)
    +3 do rzutu kością na dowolne czynności związane z charyzmą.
    Historyk (II)
    +7 do rzutu kością na czynności wymagające wiedzy z zakresu historii galdrów.
    Atut (specjalny)
    opis atutu


    Ekwipunek

    Przedmiot
    opis przedmiotu
    Przedmiot
    opis przedmiotu


    Aktualizacje

    Data
    aktualizacja
    Data
    aktualizacja

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta zaakceptowana
    Podobno jesteś jej cieniem, każde twoje słowo przypomina jej głos. Kiedy mówisz, nie tylko wyrażasz siebie, ale w każdej twojej wypowiedzi słychać echo przeszłości, jakby jej duch wciąż był obecny.  Wy, Oldenburgowie, jesteście zawieszeni między przeszłością a teraźniejszością. Wasza rodzinna historia, pełna tajemnic i symboli, ciąży na waszych barkach, sprawiając, że trudno wam całkowicie oddać się teraźniejszości. Wciąż macie jedną nogę w przeszłości, szukając odpowiedzi w miejscach i wydarzeniach, które dawno przeminęły, a drugą staracie się stawiać w nowoczesnym, świecie. Ale powiedz mi, Leonore, kim właściwie jesteś?

    Prezent

    Trafił w twoje ręce zupełnym przypadkiem – nazywają go Kompasem Czasu. To elegancki artefakt, misternie wykonany z przejrzystego kryształu, który posiada niezwykłą zdolność ukazywania fragmentów przeszłości. Raz w miesiącu fabularnym, kiedy ustawisz go na wybranym miejscu, kryształowy kompas na kilka sekund ożywia obrazy dawnych wydarzeń, które miały miejsce w tej lokalizacji. Przypadkowe, niekontrolowane migawki z życia ludzi, którzy kiedyś tam przebywali, przemykają przed twoimi oczami jak wspomnienia. Jednak staruszka, od której go otrzymałaś, ostrzegała cię, że zbyt częste korzystanie z kompasu może mieć swoje konsekwencje. Tajemnicze, a może nawet zgubne siły mogą zakłócić balans między czasem a rzeczywistością. Dlatego zachowaj ostrożność i pamiętaj, że używanie kompasu może mieć swoje negatywne skutki, które mogą mieć na ciebie wpływ. Dodatkowo na co dzień przedmiot gwarantuje ci +2 do magii natury.


    Podsumowanie

    Punkty doświadczenia na start
    700 PD (karta postaci)
    Osoba sprawdzająca
    Björn Guildenstern

    Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz pierwsze punkty doświadczenia na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie należy obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową, za co przysługują ci kolejne punkty, po które możesz zgłosić się w aktualizacji rozwoju postaci. Prosimy także o wpisanie się do spisu absolwentów, jak i instytucji i profesji w celu uzupełnienia dodatkowych informacji o postaci. Powodzenia na fabule!




    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.