Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Rikke Gjertsen

    2 posters
    Widzący
    Rikke Gjertsen
    Rikke Gjertsen
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Rikke Gjertsen
    Miejsce urodzenia
    Sønderborg, Dania
    Data urodzenia
    04.01.1964
    Nazwisko matki
    Tougaard
    Status majątkowy
    Zamożny
    Stan cywilny
    Rozwódka
    Stopień wtajemniczenia
    III
    Zawód
    Technik kryminalistyczny na Wydziale Technicznym w Kruczej Straży. Zgodnie z hierarchią, przydzielono jej status starszego oficera. Sporadycznie wykłada kryminalistykę w instytucie Tiwaz
    Totem
    Krogulec
    Wizerunek
    Louise de Chevigny

    Ciało kobiety wygina się od nieprzemyślanych tanecznych kroków. Oczyszcza ona myśli po zrzuceniu butów. Włącza muzykę z pomocą rąk. Lampy reagują same, czyniąc przytłumioną poświatę. Nocny krajobraz miasta lśni na powierzchni gładkich szyb. Różnokolorowe kolory czynią skojarzenie z choinkowymi lampkami. Kobieta odcina się od innych bodźców. Odciski nagich stóp zdobią lśniącą panelową podłogę. Kobieta jest sama. Porusza się na wyczucie. Bez żadnego planu działania. Suwak puszcza i sukienka opada. Obraca się wokół własnej osi. Wyrzuca ręce gwałtownie w powietrze. Fałszuje z wokalistką.
    Gdzie teraz jest Perełka?
    Zmierza do kuchni. Krótkie włosy jej są w nieładzie. Oczy podkrążone, przykryte makijażem. Porusza ona biodrami  i wprawia jeszcze brzuch w ruch. Burczenie jej nie powstrzymuje. Siada na blacie i przywołuje do siebie raport. Przyjmuje pozę myśliciela. Rozpoczyna analizę. Ciało kształtne tańczy dalej. Końcem zadbanego paznokcia podkreśla słowa klucze. Nie zastanawia się. Ona to wie. Jest to tak naturalne jak oddychanie. Praca bywa łatwiejsza od zaczerpywania serii cząsteczek, służących do wymiany gazowej. Bierze sprawę za sprawą.
    Jakie tematy zajęć powinna zrealizować w przyszłym tygodniu?
    Tańczy i pomyka z własnym cieniem wśród reprezentacyjnych jasnych ścian. Na dwóch z nich wiszą impresjonistyczne obrazy. Jeden to oddanie nadziei w mrocznych czasach człowieczeństwa. Drugi jest zwyczajnym, wielobarwnym zachodem słońca. Kupna dokonała parę lat temu. Impulsywnie, za sprawą bliskiego przyjaciela.
    Każdy gest zdaje się łatwiejszy przy stosowaniu wyuczonych kruczych spraw. Ilość procent na powodzenie wzrasta jak wzrasta cena za prąd u śniących. Podskakują chętnie pośladki wspomagając perkusję. Nie wie, co to za piosenka.
    Gdzie ostatnio rozrabiała jej najboleśniejsza drzazga, nosząca imię i nazwisko byłego męża?
    Raz, dwa, trzy. Raz, dwa, trzy. Ślady gwałtu i bez winy nie jest nikt.
    Raz, dwa, trzy. Raz, dwa... świadek Malmivaara, gdy się go przyciśnie, coś nam da.
    Raz, dwa, trzy. Raz... na jej ciele było dużo ran.
    Zwycięsko rozpina stanik i niezwłocznie kobieta przywołuje do dłoni jabłko. Bierze potężnego gryza i zapisuje wnioskiem za wnioskiem. Z każdą sprawą ma wrażenie bycia bliżej Perełki. Chce ją znaleźć najmocniej na świecie. Żyje tym, wciągając się jeszcze mocniej w pracę. Z całych sił dusi wyrzuty sumienia, zostawia je w misie ze świeżymi owocami. Uzupełnia je na bieżąco. W pracy niejednokrotnie słyszała o znaczeniu witamin dla rozwoju dziecka.
    Tak się składa, że jedno posiada. Nie swoje. O nie, nie swoje. Dziecko Perełki. Mały synek. Diabełek jest wszędzie, a teraz szczęśliwie przebywa u dziadków. To pierwszy od dawna wolny wieczór w sterylnym nowoczesnym apartamencie. Sprząta zabawki Diabełka porozsypane po wszystkich pomieszczeniach. Stara się ponadprzeciętnie.
    Dla siebie, ale przede wszystkim dla niego. Czasem potrzebuje się przekonać, że żyje i faktycznie jest w nowej rzeczywistości. W nowym milenium w swych eleganckich, dopasowanych garniturach. Marynarkach, eleganckich spodniach i sporadycznie zakładanych spódnicach. Sukienkach dostosowanych do wyjątkowych sytuacji.
    Afektywnym pstryknięciem palców podkręca wieżę stereo. Zwykłe sprzęty łatwo i sprawnie podporządkują się magii widzących. Zapewnienie pada ze słów specjalistów, jednego z kobiety znajomych. Podgłośnione, uspokajające, rozwleczone dźwięki wprowadzają w trans.
    Głaszcze swoje ramiona, rozczula się nad słabnącą elastycznością skóry, czyta na głos listy wysyłane do redakcji. Przesadne, rozwleczone, za emocjonalne. Towarzyszy w nich każdemu mężczyźnie i każdej kobiecie. Aż do nadejścia dzwonka.
    - Szanowna redakcjo! Zostawiliśmy tamto tysiąclecie za nami, a teraz zaczynamy nowe. Czemu więc mam wrażenie, ze ściga mnie przeszłość i lęki z poprzednich związków? Mam poczucie, że nie warto zaczynać niczego nowego... Co robić?
    Dryń, dryń, dryyyyń.
    - Pozbyć się dowodów dawnych błędów.
    Pozostaje na niej zaledwie ołówkowa spódnica i majtki. Otwiera bezwstydnie drzwi. Jej matka dostałaby zawału na starcie. Ojciec wybuchłby gromkim wykładem na temat odpowiedniego zachowania się w dorosłym wieku.
    Ona wie, że to nie dla niej.
    - Witając panią, chciałem od razu spytać o imię. I czy jest pani głodna, ale... - roześmiane oczy stają się ciemniejsze. Spoczywają na jej odsłoniętych piersiach. Szybko przełyka ślinę i widzi to jak na dłoni. Na cykliczną grę w ich wykonaniu przyjdzie czas później. Okazji znajdą sporo. Tak zawsze to działa. - To teraz zdaje się być… zbyteczne. Po prostu wejdę i sprawdzę stan pani umiejętności.
    Nie pyta się. Przysuwa do niej, dając sobie opleść ręce wokół szyi. Ciasno, potrzebująco, tęsknie. Oboje za czymś tęsknią. Oboje czegoś wiecznie szukają.
    Co ten pan robił dzisiejszego dnia, że jest tak styrany?
    Chowa swą twarz w kobiecej szyi i wargami sprawdza ten pieprzyk. Chce wiedzieć, czy jest w tym samym miejscu, co zawsze. Oboje sobie ulegają, z niecierpliwością wykorzystując godziny obcowania w ciszy, bez niepotrzebnego ryzyka. Dębowe drzwi zamykają się same po ruchu dłonią. Trwa to krótko. Długie nogi są na wysokości jego pasa. Przepadli bezlitośnie.
    Czy ten raz będzie tym ostatnim?
    - Praca później?
    - Praca jutro - palcami kołysze sprężystą, jędrną skórę. Do rytmu z głośników stereo. Do wyśpiewanych cicho słów. And the Lord asks me what I did with my life. I will say I spent it with you.



    Zapłakane dziecko odkrywa przy wejściu do swojego mieszkania. To świeża sprawa. Po dniach zlewających się w jedno znaczenie, przychodzi czas powrotu. Wiewiórka sąsiadki ją uruchomiła. Po branych nadgodzinach w Kruczej Straży staje się budzikiem, wyciągającym ją z głębokiego snu.
    Czy to zaginione dziecko Podpalacza?
    Jest to mało prawdopodobne. Odcięła się od jego nazwiska bardzo łatwo jak spaleniu uległ ich wspólny dom. Piękne było to mieszkanie. Pachniało luksusem i cynamonowymi bułeczkami. Wywoływało chciwość i marzenia o czymś większym. O drewnianym domu wśród zieleni.
    Cierpliwość i ugodowość nigdy nie należały do jego mocnych cech. Ale od razu dziecko? On nie znał jej adresu, więc co dopiero potencjalni potomkowie, których zawsze mógł narobić na boku. Rodziny ze strony matki nie ma co podejrzewać. Większość przebywa w Danii. Pozostali w wieku dojrzewania i dorastania. Ci najmłodsi. Dawno o nich nie słyszała. O bliskim sobie rodzeństwie spłodzonym przez wuja Tougaarda.
    Ale żeby od razu posyłać pod jej drzwi dziecko?
    Swego adresu nie posłała do wszystkich. Otrzymała ich garstka zaufanych osób. Rodzice by nie byli w stanie go zdradzić w pełni, bo za każdym razem posyłali wiadomości dla pewności. Przeważnie wiewiorką, a kiedy cierpliwość matki sięgała zenitu, zdarzało się użyć ojcu i Fálki. Posyłany sokół z nałożonym ograniczeniem, przyfruwał z arcyważną informacją. Za każdym razem podawali przekręcone numery lub ulice.
    Stając oko w oko z chłopcem, pojęła, że to nie pierwszy lepszy uciekinier. To dziecko Perełki. Jej osobistej siostry. Został podrzucony. Pierwszy wniosek. Brzdąc ledwo mówi, ale za to wyśmienicie się porusza. Drugi wniosek. Przestaje płakać na jej widok, od razu podbiegając do jej nóg i chwytając się ich kurczowo. Łzy rozsmarowuje na sztruksowych spodniach. Nic nie mówi. Jedną rękę niepewnie kładzie na jego ciemnoblond kosmykach. Drugą przesuwa po własnych świeżo skróconych włosach. To była pierwsza rzecz, którą zrobiła po rzuceniu papierami rozwodowymi w Podpalacza. Poszła do fryzjera, doprowadzając do omdlenia matkę.
    Gdzie jest Perełka?
    Nie rozgląda się, bo to jasna sprawa. Nie ma jej tu. Czuje jak małe, kruche ciałko się uspokaja. Oddycha mniej chaotycznie.
    - Nie śpij. Gdzie mama?
    Diabełek się trzęsie, pociągając nosem. Nie jest w stanie odpowiedzieć. Ubrania ma zabrudzone. Nic nie wskazuje o jego nadzwyczajności. Nie ma więc mowy o ojcu o nieszablonowej genetyce. Nie tej, które są jej znane. Żaden ogon, żadne uszy i ponaprzeciętne zdolności.
    Mały, przestraszony chłopiec.
    Kobieta wzdycha i bierze go na ręce. Nie chce go dłużej męczyć. Zaczyna się szukanie wskazówek. Osobiste śledztwo. Zmysły są wyostrzone i gotowe do nowego zadania. Kolekcjonowanie dowodów nie jest jedynie jej pracą. Jest stylem życia, gorączką, prowokującą do pospiesznych działań. Zerka w obrzydzające szpary, fotografuje cuchnący bałagan, ustala punkt wyjścia masakry. Po jednym pradawnym rytuale pomagała ustalać, które kończyny należą do określonego denata.
    Teraz, przed swoim drogim mieszkaniem, na które poszły pieniądze po rozwodzie, stoi z nie swoim dzieckiem w objęciach. Szuka, namierza, zapamiętuje. Widzi opróżnioną butelkę po wodzie. Obok jest rozmemłany dziecięcy kocyk koloru brzoskwiniowego. Czysty, odrobinę wilgotny.
    Mocz?
    Trzyma chłopca jedną ręką, drugą odsłania kawałek podłogi. Jest tam karteczka. Znowu machnięcie i kawałek papieru podrywa się w górę. Znajduje się naprzeciw piwnych oczu.
    P R Z E P R A S Z A M
    Nic więcej. Żadnych wyjaśnień. Litery postawione charakterystycznie, tak jak robi to Perełka. Te same zawijasy i złączenia. Ta sama pochyła konstrukcja.
    Jak trudno jest podrobić takie detale czyjegoś pisma?
    Nie umie się relaksować. Po 10 grudnia 1997 staje się to jeszcze trudniejsze. Obiecuje sobie wtedy jedno. Znajdzie Perełkę i doprowadzi osobę odpowiedzialną przed oblicze Kolegium Sprawiedliwości. Na koniec postara się o wpakowanie go na zawsze do Fort Nordkinn.
    Od ujrzenia rozpłakanego Diabełka przeczuwa, że jest w to zamieszana osoba trzecia. Może i parę sprawców. Nie wie, ale zamierza się dowiedzieć.
    Uratuje własną siostrę. Tak jak robiła to wcześniej.
    Uratuje ją nawet przed nią samą.
    Czy uciekła z fossegrim? Została porwana przez huldrekalla?
    Diabełek zasypia nim otworzy drzwi i wejdą do środka. Od tej pory jej życie staje się jeszcze większym bałaganem.



    Z siostrą są blisko. Jedna polega na drugiej. Dzielą się sprawdzonymi sklepami, dobrymi ubraniami, razem załatwiają sprawy w Storting. Są swoimi największymi fankami i starają się nie słuchać rodziców. Raz jedna, a raz druga lądują na ich świeczniku. Tym razem pada nie na Perełkę, a na nią.
    - A gdzie twój mąż? Jest częścią tej rodziny. Nie powinien być tu z tobą?
    - Ma ważną delegację - kroi steka na mniejsze kawałeczki. - Załatwia spawy z Hallströmami i Soelbergami.
    - Och, Hallström... to nie jest ten bogaty klan, kochanie? - tu matka zwraca się już do ojca, wyraźnie zainteresowanego tematem.
    - Tak, w rzeczy samej. Same wybitne osoby, zajmujące szczytowe i szanowane miejsca w naszej społeczności. Znałem raz pewnego Hallströma. Zajmował się historią.
    - Twój mąż może nawiązać wartościowe znajomości. Z ojcem mamy nadzieję, że udzielasz mu niezbędnego wsparcia. Prawda, kochanie?
    - W rzeczy samej. Dziwię się, że ciągle chcesz pracować, zamiast skupić się na domu i zadbaniem o niego. Wiesz jakie są teraz postępowe czasy. Wszystko się zmienia. Nie możesz pozwolić by ktoś taki uciekł ci sprzed nosa. To twoja życiowa szansa.
    - Nie martwcie się. Wszystko jest takie, jakie być powinno. Znakomicie wypieczony stek, tato. Świetnie przygotowany sos, mamo - odpowiada bezbłędnie i dostrzega jak Perełka przewraca oczami. Siedzi dokładnie naprzeciw niej. Kobieta puszcza w odpowiedzi oczko.
    - Ty już nam nie mydl oczu, Rikke. Wiesz, że z ojcem życzymy ci najlepiej. Wam obu. Jesteście naszymi córkami, nie chcemy byście skończyły jako zgorzkaniałe i zapomniane przez świat panienki. A skoro przy tym jesteśmy to bardzo nas interesuje pewna rzecz. Trochę czasu minęło od waszego ślubu i z ojcem nie możemy się doczekać wnucząt. Kiedy planujesz zajść w ciążę?
    - Zegar biologiczny tyka, Rikke. To najwyższy czas.
    - Jeszcze nie zostały podjęte znaczące decyzje w tej kwestii. I wybaczcie mi, ale to też nie wasza sprawa -  ton ma łagodny, ale zamykający wszelkie dyskusje. Zjada błyskawicznie resztę zawartości talerza.
    - Czy ty ją słyszysz?! Słyszysz jak się zwraca do nas nasza rodzona córka?!
    - Ale to też N-A-S-Z-A sprawa. Mamy prawo wiedzieć. Zawsze mówiłem, że jesteś wobec niej zbyt pobłażliwa, Tino.
    - Ależ Viktorze...! - nie czeka na dokończenie przerywanej wypowiedzi matki. Wstaje od stołu równocześnie z Vessą. Posyłają sobie znaczące spojrzenia.
    - Mamo, tato. Wszystko było pyszne. Jak zawsze. Ale na nas już pora. Porozmawiajcie sobie na spokojnie, my idziemy jeszcze na krótki spacer.
    - Rikke, jeszcze nie skończyliśmy!
    - A deser? Nie ruszyłyście deseru!
    - Pierwsza sprawa, skończyliśmy i nie zamierzam się powtarzać. Druga, najadłyśmy się, weźmiemy deser ze sobą. Trzecia i ostatnia, kochamy was, pa pa - przyciąga do siebie płaszcz, który siostra przywołała w trakcie tej rozmowy i łapie za torebkę. Deser w niej ląduje, a buty zmienia błyskawicznie. Rodzinny dom opuszczają zanim rodzice zdążą ich powstrzymać.
    Spacer wykonują w ciszy, ale gdzieś w połowie, wybuchają śmiechem. Całe zdenerwowanie spływa z nich jak strumienie deszczu. Wśród szumiących drzew, w pobliskim parku, wreszcie mogą odetchnąć z ulgą.
    Wszystko jest takie dobre. Są razem, wierzą w siebie, są dla siebie oparciem. I kiedy jedna postanawia coś powiedzieć, druga też się uruchamia. Mówią dużo, mówią głośno, mówią zgodnie.
    Sporo jest o pracy i rzeczach wykonywanych przez technika kryminalistyki. Tłumaczy Perełce dokładnie na czym to polega, na tym jaką satysfakcję odczuwa wspomagając resztę zespołu dociekliwością i czujnością. Pozwala sobie dodatkowo na powrót do czasów początku. Odhaczenia najpierw początkowego kręcenia się po biurach prewencji z niepotrzybnymi nikomu głupstwami. Do wykonywania czynności w ramach stażu na wydziale kryminalno-śledczym. Do dzisiaj pamięta swoje pierwsze wymiotowanie za śmietnikiem po namierzeniu poćwiartowego i zbrukanego ciała nieletniej prostytutki. Wytrzymała tam trochę, parę lat, nim ostatecznie przeniosła się do technicznych.
    Wylądowała w Kruczej Straży zaraz po zakończeniu pełnej edukacji. Zaczęla od akademii Laguz, przechodząc na bardzo dobrym poziomie przez wszystkie klasy. Później związała się z instytutem Tiwaz od razu celując w kryminologię i kryminalistykę. Czas dzieliła później między pracę, rozwijające się narzeczeństwo i badanie życia śniących. Nie było ono aż tak obce, jak dużo widzących zakładało. Uważała, że przyda się do przyszłej pracy i pozwoli w pełni wykorzystać dorobek nieprzebudzonych.  Nie wątpiła, że i przestępcy korzystają z metod, których nie da się wykryć magicznie. Była też ciekawa ich dorobku  filmowego i urządzeń wykorzystywanych na co dzień.   Nie zaprzestaje w odkrywaniu nowych ciekawostek kryminalistycznych, filmowych i technicznych. Perełka w jej lekcjach brała czynny udział. Miała z osobami pozbawionymi rozbudzenia magicznego więcej do czynienia.
    Powróciły do czasu wspólnych weryfikacji miejsc szturmie opanowanych przez śniących. Do zabaw do białego rana. Do pierwszych ucieczek po kłótniach z mężczyznami.
    Niebo i grom były wstępem do jej miłosnego życia. Pechowość idiotkowania, co wrzuciło ją w ramiona krąbrnego mężczyzny. Ich gwałtowność i płomienność zawsze kończyła się na próbie sił na dowolnej powierzchni, będącej akurat na wspólnej trasie. Perełka napotykała niewłaściwych galdrów jeszcze częściej. Z ledwością uniknęła zakazanego naznaczenia, w ostatniej chwili posyłając wiewiórkę. Do własnej siostry. Do niej.



    Grzywkę długich włosów lubi zatrzaskiwać spinką. Infaltywny nawyk. Cieszy ją ten konkretny akcent. Zmierza od jednej sali do drugiej, wcześniej zerkając do swojej szafki. Chce zmienić zestaw książek na adekwatniejszy do zajęć. W środku, oprócz powiększonego plakatu Osvalda Nedergaarda, znajduje tajemniczą kopertę.
    Drugą w tym miesiącu.
    Tym razem jest grubsza i bogato zdobiona. Zerka bez zastanowienia. Zatrzaskuje machinalnie drzwiczki. Ignoruje mijających ją pospiesznie innych studentów. Jest ona. Ona i ten bilet, który wynurza się wraz z sekretną wiadomością. Na powierzchni widnieje data, godzina, miejsce i nazwa filmu. Filmu, który bardzo chciała obejrzeć. Oszust. W reżyserii Lukasa Drakenberga. Brzęczy jej to w głowie. Wpatruje się w samoistnie zmieniające się słowa na powierzchni zaczarowanego papieru. Zagryza dolną wargę.
    Powinna iść na spotkanie z nieustępliwym Żartownisiem?
    Ostatnim razem wystawił ją na przyjęciu, na którym być jej nie powinno. Wspomnienie wirujących w szaleńczym tańcu przedstawicieli klanów, podejrzliwych spojrzeń posyłanych w jej stronę znaczących person w Midgardzie, jest w niej bardzo świeże. Budzi wstyd, tak jak szybkość z jaką zostaje uznana za intruza, którego być  tam nie powinno. Obraża się na Żartownisia, ale to nie trwa długo.
    Ten nie przestaje. Wypisuje do niej jakby nic się nie stało. Jakby nie miał świadomości tego, co za jego sprawą się wydarzyło.
    Nieoczekiwanie zaczyna dołączać upominki. Wyraźnie próbuje trafić w jej gust. Z różnym skutkiem. Spinka staje się jedną z nielicznych rzeczy, które od niego przyjmuje.
    To samo dzieje się z biletem.
    - Rikke, nie idziesz na zajęcia dzisiaj? Już jesteśmy spóźnieni!
    Woła do niej koleżanka z jednego roku. Zawsze myli jej imię. Gwałtownie wciska cały list do kieszeni dżinsowych spodni.
    Biegnie korytarzami instytutu Tiwaz z ksiązkami wybranymi na chybił-trafił. Obok pędzi blondynka, co ją zaczepiła. Kiedy trafiają do właściwej sali, odbywają się w niej zajęcia z genetyki. Wykład już dawno jest zaczęty.
    - Proszę nic nie mówić. Proszę od razu siadać - i wie, że rozmowa będzie po zakończeniu opisowego przedstawienia przydatnych informacji, które zostawia po sobie sprawca.
    Siada i stara się nie myśleć o dzisiejszym wieczorze.
    Wieczorze na który postanawia pójść.
    Wieczorze, kiedy duża stanowcza dłoń splata ze sobą ich palce.
    Wieczorze, kiedy uśmiecha się do niej zagadkowo i przykłada palec do swoich ładnych ust.
    Wieczorze rozpoczynającym zbrodnię.
    Zbrodnię, co wciąż pozostaje bez należytej kary.


    So don't bother
    I won't die of deception
    I promise you won't ever see me cry
    Don't feel sorry
    Widzący
    Rikke Gjertsen
    Rikke Gjertsen
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta rozwoju

    Informacje ogólne

    Wzrost
    179 cm
    Waga
    57 kg
    Kolor oczu
    piwne
    Kolor włosów
    brązowe
    Znaki szczególne
    krótkie włosy, dołeczki w policzkach, zdolność do naprawdę szerokiego uśmiechu, taneczność w chodzie, spinki i  wieczny chłód ciała. Lubi również zadawać niekomfortowe, zawstydzające pytania swoim ciepłym głosem. Dobrej jakości perfumy, co uderzają do głowy. Kiedy robi się zimniej, nie rozstaje się z rękawiczkami
    Genetyka
    brak
    Umiejętność
    brak
    Stan zdrowia
    nadpobudliwa, ostatnimi czasy skłonna do szybszego wpadania w stan rozdrażnienia


    Statystyki

    Wiedza o śniących
    II
    Reputacja
    35
    Rozpoznawalność
    25
    Stronnictwo
    10
    Alchemia
    20
    Magia użytkowa
    15
    Magia lecznicza
    5
    Magia natury
    8
    Magia runiczna
    5
    Magia zakazana
    0
    Magia przemiany
    5
    Magia twórcza
    5
    Sprawność fizyczna
    15
    Charyzma
    12
    Wiedza ogólna
    17


    Atuty

    Złotousty (I)
    +3 do rzutu kością na dowolne czynności związane z charyzmą.
    Pan/pani domu (II)
    +7 do rzutu kością na zaklęcia codzienne.


    Ekwipunek

    Oficerska lupa
    pozwala raz w fabularnym miesiącu podejrzeć wszystkie zaklęcia i rytuały rzucone w ostatnim czasie na obszarze o średnicy około 10 metrów. +3 do spostrzegawczości
    Przedmiot
    opis przedmiotu


    Aktualizacje

    23.05.2024
    zakup +2 punktów do alchemii, +3 punktów do charyzmy i +2 punktów do sprawności fizycznej
    Data
    aktualizacja

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta zaakceptowana
    Twoje życie jest wypełnione niewyjaśnionymi jak dotąd pytaniami. Dotykają one nie tylko twojej sfery zawodowej, jak również prywatnego zacisza. Ty z kolei nadal poszukujesz, niechętna, aby zaszufladkować się wśród bolesnej stagnacji. Poszukujesz wciąż wielu rzeczy, nawet tych, których nie jesteś w stanie precyzyjnie nazywać.


    Prezent

    W prezencie na początek gry chcę podarować ci oficerska lupę. Otrzymałaś go po kilku latach służby w Kruczej Straży. Ten niepozorny przedmiot pozwala ci raz w fabularnym miesiącu podejrzeć wszystkie zaklęcia i rytuały rzucone w ostatnim czasie na obszarze o średnicy około 10 metrów. Oprócz tego gwarantuje ci stały bonus +3 punktów do spostrzegawczości.


    Podsumowanie

    Punkty doświadczenia na start
    700 PD (karta postaci)
    Osoba sprawdzająca
    Einar Halvorsen

    Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz pierwsze punkty doświadczenia na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie należy obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową, za co przysługują ci kolejne punkty, po które możesz zgłosić się w aktualizacji rozwoju postaci. Prosimy także o wpisanie się do spisu absolwentów, jak i instytucji i profesji w celu uzupełnienia dodatkowych informacji o postaci. Powodzenia na fabule!




    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.