Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Ulrik Enger

    2 posters
    Widzący
    Ulrik Enger
    Ulrik Enger
    https://midgard.forumpolish.com/t3627-ulrik-engerhttps://midgard.forumpolish.com/t3640-ulrik-engerhttps://midgard.forumpolish.com/t3641-ulfahttps://midgard.forumpolish.com/


    Ulrik Enger (Borum)
    Miejsce urodzenia
    Kopenhaga, Dania
    Data urodzenia
    8.08.1969
    Nazwisko matki
    Knape
    Status majątkowy
    biedny
    Stan cywilny
    kawaler
    Stopień wtajemniczenia
    II
    Zawód
    myśliwy i kłusownik, były łowca Gleipniru
    Totem
    wiewiórka
    Wizerunek
    Antoni Porowski

    Książki piętrzyły się w mieszkaniu rodziców w Kopenhadze w chaotycznych—dla niego—stosach, aż pewnego dnia ułożył z nich tor przeszkód w hallu. Gdy ojciec wrócił do domu, okazało się, że Ulrik przełożył jakąś ważną pozycję i zburzył znaną tylko rodzicielowi harmonię. Otrzymał karę, ale i poradę: kiedyś nauczysz się znajdować porządek w chaosie, synu.
    Nigdy się nie nauczył, mimo, że chaos podążał za nim krok w krok. Namiastkę rytmu i sensu dał mu tylko Gleipnir i dlatego strata tak bolała.

    Dom był cichy. Pełen tomów, których nie należało ruszać i kurzu, wzbijającego się w powietrze z każdym krokiem. Centrum Kopenhagi zdawało się szare w porównaniu do jeziora, nad którym spędzali czasem weekendy. Rodzina jak z obrazka, dwoje naukowców i śliczne dzieci. Gdy Ulrik zamyka oczy, widzi tamte piękne, beztroskie dni. Siostrę z wzrokiem utkwionym w lekturze, dzieloną z nią fascynację wynalazkami śniących, ojca opowiadającego im o czymś mądrym i ważnym, ciepły uśmiech matki. Nie pamięta już, jak niedoskonały się wtedy czuł—chłopiec, z trudnością składający literki, rozpraszający się nawet przy baśniach o banalnej fabule i przynoszący do domu kiepskie opinie od nauczycieli z Fehu. Biegał najszybciej ze wszystkich dzieciaków na podwórku i potrafił stawać na głowie, ale w domu nazywano to zabawą, a zabawa nie mogła mu zapewnić stabilnej przyszłości. Kiedyś zostaniesz kimś, synu — ale jak miał to zrobić, gdy cyfry uciekały mu z głowy, a daty z pamięci? Gdy był nastolatkiem i nadal nie zdradzał żadnego talentu ani pasji, krewni przestali podsuwać mu nowe tomiszcza i dobre rady (czy nie uważasz wojen punickich za fascynujące? Lubisz spoglądać w niebo, nie interesowałeś się nigdy astronomią?) i zaczęli spoglądać na niego z niepokojem. Jeden z wujów prowadził antykwariat, szary i duszny i klaustrofobiczny. Szukał pomocnika, a Ulrik zaczął bać się, że skończy tam w kącie, samotny i zapomniany, jak książki sprzedawane przez wuja. Przepracował u niego kilka letnich tygodni i zrozumiał, że tego nienawidzi. Kwitł w towarzystwie, mówił za głośno, żartował zbyt sprośnie, lubił prężyć muskuły i przyciągać damskie spojrzenia i lubił wywoływać uśmiech na twarzach kolegów (czasami robiło mu się wtedy ciepło na sercu, cieplej niż wtedy, gdy w parku trzymał za rękę koleżankę).  W antykwariacie wszyscy mówili ściszonym głosem, o ile w ogóle mówili, bo klientów było niewielu. Zrozumiał, że musi znaleźć coś dla siebie. Coś swojego.

    Gdy trafił do Gleipniru, rodzice po raz pierwszy byli z niego dumni. Matka, co prawda, niepokoiła się trochę, że trafi w towarzystwo przestępców, ale potem zrozumiała, że jej syn mógłby dążyć do stopnia specjalisty i że jego nieznajomość dzieł Ibsena nie wprawi nikogo w konsternację. Jego testy wytrzymałościowe budziły podziw, dyscypliny mu nie brakowało, szybko odnajdywał tropy w lesie i miał świetną orientację w przestrzeni. Wreszcie czuł się dobry, wreszcie znalazł swoje miejsce. Nowych braci, od których nie odstawał—a nawet jeśli, był w stanie te braki nadrobić. Jeden z nich, Agnar, wziął go pod swoje skrzydła, a uczniem był prędkim. Czułby się, jak w nowej rodzinie—rodzinie, od której nie był różny—gdyby nie on.

    Posępny osiłek, któremu mógł patrzeć w oczy z tej samej wysokości, ale który był od niego szerszy w barach i potrafił zamrozić kogoś samym wzrokiem. Pieprzony Magnus Eggen. Ulrik nie rozumiał, co zrobił temu człowiekowi—żartował za często, śmiał się za głośno, z nadmiernym entuzjazmem podchodził do pracy? Eggen albo wymownie milczał, albo strofował go za byle pierdoły, a młody Borum chyba pierwszy raz w życiu przekonał się, jak to jest—kogoś nie lubić i być nielubianym. Czuł się w życiu nieadekwatny, ale zawsze otaczała go wyrozumiała akceptacja i wkupił się nawet w łaski innych łowców, tylko nie jego. Chłód Eggena obudził w nim coś, co do tej pory było całkowicie—coś, co usiłowali z niego wykrzesać ojciec i matka i wuj, ale bez powodzenia.
    Ambicję.
    Zawziął się i postanowił udowodnić brodaczowi, że potrafi być od niego szybszy, silniejszy, lepszy. W ich rywalizacji, chyba jednostronnej, było coś szczeniackiego, ale z każdym dniem Ulrik patrzył Eggenowi w oczy śmielej, nabierał hartu, poprawiał kondycję.
    Zaczęli działać w jedności. Pokazywał tropy, gdy Eggen je dostrzegł. Sięgał po kuszę, słysząc szelest drzew. Podejrzliwym spojrzeniem lustrował bladego kolesia w knajpie i odruchowo wstawał z krzesła, gdy Magnus przesuwał się już, by zagrodzić drzwi potencjalnemu wargowi.
    Pierwszego (dla Ulrika) warga też zabili razem. Równocześnie. Nie wiedział, czyj cios był ostateczny.
    Byli wtedy sami, w dwójkę. Gdyby widzieli to inni łowcy, usłyszałby od nich, że podołał. Ktoś klepnąłby go po plecach, ktoś pogratulowałby udanej akcji, ktoś zaproponował łyk wody albo czegoś mocniejszego. Ktoś kazałby mu odwrócić wzrok od już-ludzkich zwłok, bo łatwiej było zabijać potwory.
    Eggen milczał. Ulrik spoglądał na jego dłonie, nieruchome i duże. Jego własne drżały.
    Samemu zmył z nich krew, samemu odkorkował piersiówkę z fińską wódką, samemu wczepił palce w bark Magnusa. Samemu przyciągnął go do siebie, chyba do ostatniej chwili nie wierząc, że zdoła ruszyć z miejsca tego zlodowaciałego giganta.
    Resztę nocy spędzili razem. W jedności.

    To były najpiękniejsze dni jego życia. Z perspektywy czasu nie pamięta wbijanego w talerz spojrzenia, gdy matka pytała go o dziewczyny. Nie chce pamiętać tego, że choć Magnus spoglądał na niego jak na nikogo innego, to chłód wcale nie znikał z jego oczu; ani tego, że zawsze był nieruchomy po każdym akcie przemocy. Nie chce pamiętać miny Eggena, gdy pytał go o rodzinę i dziwnego milczenia, gdy snuł plany ich wspólnych wyjazdów, wspólnej przyszłości. Moja siostra na pewno cię pokocha – obiecywał Magnusowi. Eggen też miał siostrę, ale o niej mówił niewiele i niczego mu nie obiecał.
    Czasami po prostu milczeli, a gadatliwy Ulrik samemu dopowiadał sobie wszystkie obietnice, które kryły się w tym milczeniu.
    Z perspektywy czasu myśli, że dopowiedział sobie zbyt wiele.
    Z perspektywy czasu żałuje, że pomimo bujnej wyobraźni nie wyobraził sobie tej jednej, najważniejszej obietnicy. Tej, która wszystko zepsuła.

    Całe życie pragnął, by rodzice byli z niego dumni.
    Całymi miesiącami trenował, by dostać się do Gleinpiru.
    Całymi dniami starał się o uwagę i respekt Magnusa.
    Wszystko skończyło się w jednej chwili.
    Jakiś pierdolony smarkacz postanowił zwiedzać las w pełnię. Reszta kompanii goniła warga, Ulrik zaoferował, że ewakuuje tamtego młodzieńca. Mieli z Magnusem nie spuszczać się z oczu. Warg miał być gdzie indziej.
    Bestia wypadła na nich znienacka. Chaos.
    Osłonił młodzieńca, uratował mu życie. Kosztem własnego.
    Ugryzienie warga to dla łowcy wyrok śmierci. Wpojono mu, że te istoty nie mają prawa do życia, perspektywa honorowego samobójstwa była dla niego oczywista.

    Agonia miała trwać trzy dni.
    Pierwszego pożegnał się z rodziną. Rodzice zrozumieli od razu. Matka płakała, ale wylewała z siebie łzy ostateczności. Ojciec położył mu rękę na ramieniu. Honor jest ważny, synu. Jestem z ciebie dumny.
    Najtrudniejsze było pożegnanie z Elsie. Nie rozumiała, ale nic nie mogła zrobić. Nie wiedział, co jej powiedzieć.

    Drugi dzień spędził z Magnusem. W posłaniu. W milczeniu. Nie zapomnij o mnie, prosił bezgłośnie, starając się dotykać go tak, by nigdy nie zapomniał. Bądź szczęśliwy – nie przechodziło mu przez gardło, ale zazdrość to przecież tak paskudna cecha. Zamknął oczy, by Eggen nie widział jego łez ani niepewności. Ostatnie pożegnanie, i tak zyskali od losu wiele. Warg mógł przegryźć mu gardło. Usiłował odepchnąć od siebie myśl, że szybka śmierć byłaby łatwiejsza. O świcie uśmiechnął się niepewnie do Magnusa. Ręce splótł mocno za plecami—żeby kochanek nie widział, jak mocno drżą.

    Trzeciego dnia pożegnali się z braćmi. Bez łez, bez czułości. Te wymienił z Magnusem w nocy, a choć na polanie chciał jeszcze raz wczepić się w jego ramiona, to zacisnął pięści i traktował go jak każdego innego brata z Gleipniru. Ukrywali się przed resztą tyle czasu, że nie chciał komplikować wszystkiego w swoich ostatnich chwilach, to byłoby egoistyczne.
    Zajrzał śmierci w oczy i czuł spokój. Przyłożył sztylet do piersi, a ręce prawie mu nie drżały.
    A potem Eggen zrobił coś, czego nikt nie przewidział. Rozbrzmiało zaklęcie, Ulrik z zaskoczeniem poderwał głowę. Nie dopuszczając do egzekucji,  Magnus zaatakował własnych braci, ich braci, sprzeniewierzając się honorowi, obyczajom i łączącym ich więzom. Ulrik osłupiał. Magnus powalił dwójkę łowcyw, trzeci ruszył w jego stronę. Zadziałał instynktownie, zwracając sztylet nie przeciw sobie, a przeciw tamtemu. By zranić, nie zabić, jeszcze jego brat zabiłby Magnusa i...
    Polała się krew, posypały się ciosy. Sztylet leżał w trawie, a on miał otwartą drogę ucieczki. I uciekł. Instynktownie, jak ostatni tchórz, egoistycznie.
    I nigdy już nie zaznał spokoju.

    Magnus odwlókł jego agonię o kolejne dni, które zmieniły się w miesiące, które zmieniły się w lata. Chyba w odróżnieniu od Eggena, tym razem to Ulrik czuł lodowatą pewność, że wykonanie wyroku to tylko kwestia czasu. Nad jego głową zawisł topór, Eriksen nigdy nie zapominał, a żadne prawa i społeczne postulaty o tolerancję dla wargów nie zmienią ani Gleipniru ani podejścia łowców do zdrajcy.
    Życie obróciło się w popiół.

    Księżyc zaczął odmierzać rytm tego nowego życia. Znał miejsca, które znali jego bracia. Na pierwszą pełnię postanowił znaleźć inne. Miał wyjechać z Midgardu, dając sobie dwa-trzy tygodnie na rozeznanie, ale najpierw spróbował zaopatrzyć się w Wywar Księżycowy—od kogoś, kto go nie zna i nie rozpozna. Odwiedził Przesmyk Lokiego, zagubiony, rozkojarzony, nieokrzesany. Przypłacił to pobiciem, a lizanie ran zbiegło się z nienaturalnym osłabieniem, poprzedzającym pierwszą pełnię. Spędził ją w losowym lesie, a fakt, że samemu przeżył i nikogo nie skrzywdził zawdzięcza głównie szczęściu. Żałosne.
    Musiał nauczyć się wszystkiego od podstaw, tym razem z perspektywy zwierzyny, a nie łowcy. Kilka miesięcy spędził w lasach, w dziczy, szukając odludnych miejsc. Zaczął polować, by zdobyć składniki na Wywar Księżycowy na zasadzie barteru. Poznał ludzi gotowych przyrządzić dla niego eliksir. Co jakiś czas musi zdobywać kontakty od nowa,  bo nigdy nie potrafił usiedzieć długo w jednym miejscu—ani jako nadpobudliwe dziecko, ani jako warg ścigany przez dawnych braci. A może ucieka po to, żeby nie zwariować. Konieczność znalezienia nowego lasu, nowej polany, nowego alchemika—to wszystko nadawało jego życiu rytm i sens. Długo przyzwyczajał się do wyostrzonych zmysłów, a po każdym poranku obsesyjnie się golił, chcąc zatrzeć ślady dzikości, z którą kojarzył się zarost. W końcu przekonał się, że przynajmniej nadwrażliwy węch i słuch pomagają mu w polowaniach, ale w miejscach publicznych czuł się przez to niezręcznie, a egzystencja warga kojarzy mu się z piętnem, dzikością, czymś godnym pogardy. Powinien był umrzeć, ale za bardzo kochał Magnusa życie. Powinien się chyba tego wstydzić.

    Świat stał się szary. Niegdyś lubił żyć chwilą, ale nie umiał odnaleźć się w tymczasowości. Wydawało mu się, że nie umie uciekać, ale jednak umiał.
    Był szybki.
    Był zaradny.
    Był rozgoryczony.
    Był samotny.
    Nie był nic winien Magnusowi.
    Ale—myślał o tym, ilekroć napadały go głupie myśli o tym, by zwolnić i dać się wreszcie złapać—był coś winien Elsie. Nie potrafił zapomnieć jej łez, tak innych od łez matki.
    Zerwał ze wszystkim i ze wszystkimi, zbyt przerażony kontaktem z dawnym światem, zbyt zawstydzony hańbą jaką sprowadził na rodzinę, ale zbyt współczujący siostrze, by zerwać i z nią. Znajdował nowe sposoby na kontakt, ich sekretne miejsca.
    Podróżował, próbował zbudować coś na gruzach dawnego życia, ale każda próba rozsypywała się jak zamki z piasku.

    Nadal lubił lasy. Nadal potrafił tropić. Nauczył się polować, nauczył się zdobywać kontakty w półświatku, nauczył się ignorować własną wrażliwość by zarobić kilka groszy na kłusownictwie—ale nigdy nie wszedł głębiej w pewne środowiska, lękając się magii zakazanej i ludzi z nią powiązanych. Nauczył się znosić ciszę lasu, choć bez Magnusa i braci u boku bywała czasem nie do zniesienia. Nauczył się nawet łowić ryby. Nigdy nie nauczył się akceptować pełni księżyca, ale wiedział, gdzie zdobyć wywar księżycowy.
    Nauczył się żyć bez Midgardu, który był mu domem podczas najpiękniejszych lat w Gleipnirze. Nauczył się przedstawiać fałszywym nazwiskiem, niezwiązanym ani z przeszłością ani nawet z Danią (brzmiącym zaś niepokojąco podobnie do Eggen, ale Ulrikowi umykają takie niuanse), bo miał wrażenie, że jego egzystencja przynosi wstyd całej rodzinie Borum. Czasem ukrywał się w świecie śniących, który poznawał coraz lepiej, wdzięczny siostrze za zarażenie go pasją do ich kultury. Dużo jeździł po Skandynawii. Odwiedzał miasto co jakiś czas, głównie dla Elsie.
    Naglący list, który otrzymał, skłonił go do szybszego powrotu.

    Widzący
    Ulrik Enger
    Ulrik Enger
    https://midgard.forumpolish.com/t3627-ulrik-engerhttps://midgard.forumpolish.com/t3640-ulrik-engerhttps://midgard.forumpolish.com/t3641-ulfahttps://midgard.forumpolish.com/


    Karta rozwoju

    Informacje ogólne

    Wzrost
    195
    Waga
    85
    Kolor oczu
    brązowe
    Kolor włosów
    brązowe
    Znaki szczególne
    blizny po ugryzieniu warga na prawym udzie
    Genetyka
    warg
    Umiejętność
    -
    Stan zdrowia
    zdrowy


    Statystyki

    Wiedza o śniących
    II
    Reputacja
    -25
    Rozpoznawalność
    0
    Stronnictwo
    0
    Alchemia
    5
    Magia użytkowa
    20
    Magia lecznicza
    5
    Magia natury
    20
    Magia runiczna
    5
    Magia zakazana
    0
    Magia przemiany
    10
    Magia twórcza
    5
    Sprawność fizyczna
    20
    Charyzma
    5
    Wiedza ogólna
    5


    Atuty

    Atut (I)
    Siłacz (I) – +3 do rzutu kością na dowolne czynności związane ze sprawnością fizyczną.
    Atut (II)
    Myśliwy (II) – +3 do rzutu kością na dowolne zaklęcie z dziedziny magii użytkowej i +3 na poskramianie i chwytanie stworzeń.
    Atut (specjalny)
    Wilczy instynkt (warg) – postać ma wyostrzone zmysły i otrzymuje +3 do rzutów na spostrzegawczość oraz +5 do rzutu przy dowolnych czynnościach wykorzystujących sprawność fizyczną. Ulega przymusowej transformacji podczas pełni księżyca. Podczas przemiany premia zwiększa się i wynosi +10 do rzutu przy czynnościach wykorzystujących sprawność oraz +5 do rzutów na spostrzegawczość.


    Ekwipunek

    Wisiorek w kształcie sierpa księżyca
    Raz w fabularnym miesiącu gwarantuje odporność na srebro, utrzymującą się przez III tury. +2 punkty do magii leczniczej.
    Przedmiot
    opis przedmiotu


    Aktualizacje

    Data
    aktualizacja
    Data
    aktualizacja

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta zaakceptowana
    Stałeś się tym, z czym początkowo sam przysięgałeś walczyć, chroniąc obywateli magicznego społeczeństwa – dołączając do budzącej kontrowersje organizacji łowców Gleipniru z całą pewnością nie przewidywałeś, w jaki sposób potoczą się twoje losy. Norny bywają mimo tego kapryśne i równie bardzo okrutne, skazując się na obecne trwanie w zawieszeniu pomiędzy nienawiścią żywioną przez współbraci a kurczowego pragnienia do zachowania życia.


    Prezent

    W prezencie na początek rozgrywki chcę podarować ci wisiorek w kształcie sierpa księżyca. Otrzymałeś go od jednego z alchemików za dodatkową przysługę – ten niepozorny element biżuterii posiada wyjątkowe właściwości, pozwalając ci raz w fabularnym miesiącu uzyskać odporność na szkodliwe dla wargów srebro. Efekt utrzymuje się przez III tury i całkowicie neguje otrzymanie obrażeń płynących ze słabości na przytoczony metal takich jak na przykład oparzenia czy trudno gojące się rany. Dodatkowo, wisiorek daje ci stały bonus +2 punktów do magii leczniczej tak długo, jak masz go w swoim ekwipunku.


    Podsumowanie

    Punkty doświadczenia na start
    700 PD (karta postaci)
    Osoba sprawdzająca
    Einar Halvorsen

    Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz pierwsze punkty doświadczenia na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie należy obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową, za co przysługują ci kolejne punkty, po które możesz zgłosić się w aktualizacji rozwoju postaci. Prosimy także o wpisanie się do spisu absolwentów, jak i instytucji i profesji w celu uzupełnienia dodatkowych informacji o postaci. Powodzenia na fabule!




    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.