Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Margo Fink

    Gość
    Anonymous


    Margo Revna Fink
    Miejsce urodzenia
    Midgard, Norwegia
    Data urodzenia
    18 marca 1976
    Nazwisko matki
    nieznane
    Status majątkowy
    przeciętny
    Stan cywilny
    panna
    Stopień wtajemniczenia
    II stopień wtajemniczenia
    Zawód
    współwłaścicielka rodzinnego pubu "Nøkken"
    Totem
    mewa
    Wizerunek
    Gisele Fox

     Egir Fink, młody wdowiec z dwójką kilkuletnich synów nie oczekiwał, że w życiu czeka go jeszcze coś dobrego. Nagła choroba i śmierć żony wypaliły w jego sercu ranę, która dopiero po wielu długich latach miała się zabliźnić - blizna jednak okazała się tą z rodzaju szpecących. Natura istotnie nie lubi pustki, a pustkę najlepiej załatać, wypełnić ją innymi ciałami, dlatego mężczyzna oddawał się w ręce kobiet, które najlepiej wiedziały, jak karmić spragnionych tej powierzchownej bliskości nieszczęśników. Egir już wtedy wiedział, że nie ma w sobie miłości. Że są uczucia zarezerwowane tylko dla jednej osoby, a kiedy ta osoba odchodzi, pozostają jedynie impulsy nerwowe.
    Rodzinny interes wówczas dopiero nabierał tempa. W jego rękach wyglądało to jednak jak desperacka próba udowodnienia sobie, że ma wszystko pod kontrolą. Rodzina Fink już wtedy borykała się z niepochlebną opinią, w ich lokalu zdarzały się incydenty z udziałem magii zakazanej, a Krucza Straż czekała tylko na najmniejsze potknięcie z ich strony - niezapowiedziane kontrole w rodzinnym pubie stały się praktyką tak powszechną, że zaczęto już nawet drwić z ich "niespodziewaności" i obstawiano zakłady. Egir nie należał do tych zachowawczych, jednak nie był też w ciemię bity. Nie zamierzając rezygnować z możliwości łatwego i szybkiego zarobku, po cichu przeniósł część swojej przemytniczej działalności na nowo nabyty mały statek, tym samym umożliwiając bezpośredni kontakt z kupcami, ale na neutralnym gruncie. Pub zaś pozostawił pod całkowitą opieką swojej starszej siostry Eske, która od tamtej pory, ku swojemu wielkiemu zadowoleniu, potrafiła rozpoznać i z kwitkiem odprawić każdego Kruczego, pytającego o zakup rzadkich, magicznych antyków.
    ***
      Historia Margo nigdy nie miała być historią spójną i szczęśliwą. To kilka szybko, ale sprytnie załatanych dziur. Dopiero przy dokładniejszym przyjrzeniu się, można było dostrzec nierówny splot, nerwowy taniec igły na wyrobionej tkaninie. Fuszerka, na jaką nie pozwoliłby sobie żaden szanujący się krawiec. Nie można obchodzić się ze szlachetnym materiałem w tak nierozsądny sposób. Każdy głupiec to wie.
    Z dzieciństwa nie pamięta wiele. Najlepiej wspomina przekazywane półszeptem opowieści o ludziach morza, o ich sercach nieznających strachu, oraz o tęsknocie za domem, zestawionej z palącą potrzebą dalekich podróży. W każdej z nich na bohaterów czaił się morski demon, którego musieli pokonać. Opowieści były czasem zbyt brutalne dla dziecięcych uszu, ale dziadek przekazywał je wnukom, jakby sam kiedyś przeżył to wszystko na własnej skórze.
    Przytulona do poduszki Margo chłonęła każdą historię, walcząc z ciężkimi powiekami. Kątem oka widziała, że jej bracia wiercą się nerwowo w swoich łóżkach, ona zaś zachowywała każdą opowieść w pamięci, by odtworzyć ją potem w swoich snach. Często bowiem śniła, że zamiast ramion, posiada wielkie skrzydła i szybuje nad statkiem, którym kołyszą kapryśne fale. Uczucie nieopisanej lekkości i braku gruntu pod nogami zazwyczaj przerywały senne marzenia, wyrywając z małej klatki piersiowej cichy krzyk. Długo zajmowało jej wracanie do rzeczywistości. Szukała po omacku drewnianej ramy łóżka. Dotykała ścian, szafki nocnej, wytartego dywanu. Wysuwała nogi spod kołdry i przytulała się kolanami do zimnych desek podłogi. Dotykała rękami twarzy. Wydawało jej się, że zamiast swojego piegowatego nosa, dotyka czegoś twardego i szpiczastego. W późniejszych latach podejrzewała u siebie wyjątkowo uporczywe napady paraliżu sennego, do momentu, w którym zaczęła odnajdywać ptasie pióra pod swoim łóżkiem. Często śniła o wodnych głębinach, pragnęła być jak bohaterka dziadkowych historii, jednak statek z marzeń sennych był zbyt daleko, a załoga czuła w jej towarzystwie niewyjaśniony lęk, chociaż przecież to Margo miała walczyć z morskimi stworzeniami. Nigdy jednak nie przyszło jej na myśl, że mogłaby być jednym z nich.
    Brak matki początkowo nie był dla niej zmartwieniem. Ojciec i dziadek nie zamierzali poruszać tego tematu, a bracia wciąż byli zbyt mali, by snuć jakiekolwiek podejrzenia. Zresztą Dzielnica Ragnhildy Potężnej traktowała ją jak swoje kolejne, przybrane dziecko. W okolicy roiło się od takich jak oni - krnąbrnych, nieposłusznych, ciekawych świata szczeniąt. Margo była jednym z nich, chociaż jej stopy zdawały się odrywać od ziemi z podejrzaną lekkością, jakby w każdej chwili gotowa była odlecieć. Dziadek patrzył na dorastającą Margo z zachwytem, którego próżno było szukać u ojca. Zdawać by się mogło, że czasem zerka na nią tak, jakby nadal próbował się do niej przekonać. Zupełnie inaczej zachowywał się w towarzystwie, które zawsze było żywo oczarowane nieskazitelną urodą i wdziękiem Margo. Podczas gdy jej nastoletni bracia - równie rudawozłoci i piegowaci, jak ojciec - zdążyli w bójkach wykrzywić sobie nosy, rysy dojrzewającej Margo coraz bardziej przypominały starannie zaprojektowaną i wykonaną z największą dbałością porcelanową lalkę.  Piegi oraz długie, kręcone, rude loki, były jak szlachetna rama okalająca już gotowe dzieło sztuki. Egir chętnie poznawał swoją córkę ze znajomymi kupcami, a oni wzrokiem kładli dziewczynę na szalce, ważyli ją, oszacowywali i przywiązywali jej do ucha metkę z ceną.
    Mimo komplementów i wyrazów zachwytu docierających z każdej strony Margo nie czuła się dobrze w swojej skórze. Od najmłodszych lat towarzyszyło jej uczucie, że to ciało nie należy do niej, że jest tylko ozdobnym opakowaniem, a w środku, w samym jej centrum bulgocze coś odrażającego. Gdy zanurzała głowę pod wodę, słyszała wrzenie i syk. Krew gotowała się w niej, jak kwaśna zupa.
    ***
      Wszystko do tej pory było dziecięcą iluzją, a ujmując dobitniej - kłamstwem uszytym na miarę rodzinnego spokoju ducha. Prawdziwa historia Margo ma swój początek w głośnym od skrzeku mew porcie. Była połowa marca, nadchodziła jedna z ostatnich już tak mroźnych nocy, a wiosna wdzierała się już do Midgardu w postaci ciężkiej jak zasłona, szarej mgły.
    Ona musiała przyglądać mu się już od dłuższego czasu. Wiedziała, gdzie najczęściej przebywał, często przyglądała mu się z daleka. Czasem podpływała pod okno jego kajuty, obserwowała go, gdy drzemał przy swoim biurku, gdy wyceniał towar, gdy rozmawiał z kupcami. Chociaż znała odpowiednie zaklęcia, zdecydowała doczekać dnia, w którym dziecko pojawiło się na świecie i nie tracąc czasu na niepotrzebne refleksje, stanęła przed nim w jego kajucie. Nie dała mu żadnego czasu na pytania. Podała owiniętego niedbale noworodka, jakby to był żarzący się worek kamieni. Pojedyncze krople deszczu coraz śmielej uderzały o dach kajuty i możliwe, że nawet nie usłyszał, jak wchodzi. Albo wcale nie weszła. Zjawiła się tak, jak zniknęła, czyli niespodziewanie, jak cień, zostawiając po sobie jedynie zgłuszony plusk wody. Egir miał jej już nigdy w swoim życiu nie zobaczyć.
    Dziecko nie płakało, w zasadzie było bardzo spokojne, jak na przemoczonego, przemarzniętego noworodka. W pierwszej chwili pomyślał, że jest martwe. Ale od tej myśli odwiodły go oczy - dwie czarne perły, wpatrujące się w niego z zainteresowaniem, nietypowym dla kogoś, kto dopiero przyszedł na ten świat. Już wtedy dotarło do niego, że trzyma na rękach swoje dziecko i nawet nie ten fakt przerażał go najbardziej. Z tym dzieckiem było coś nie tak. Nie czuł się z tą myślą bezpiecznie. Musiał porozmawiać z ojcem.
    -To mała niksa. Zazwyczaj porzucają chłopców. Może groziło jej niebezpieczeństwo i postanowiła oddać ją tobie. To się rzadko zdarza. - Ojciec rzucił od niechcenia, zdejmując z regału gruby, obszyty skórą bestiariusz.
    -Ile by za to chcieli?
    Ulf Fink nie był mężczyzną, który lubił przemoc, ale w tej sytuacji zdzielenie swojego pierworodnego w twarz było dla niego jak podrapanie się po swędzącym nosie.
    -Pozwalasz sobie na obcowanie z kurwami, mógłbyś chociaż zainteresować się, kim one są. Masz szczęście, że nie zaciągnęła cię na swoje moczary i nie skończyłeś tam jak stara gąbka. To jest twoja córka, to jest bezcenny skarb, który norny złożyły właśnie na twoje ręce a ty, na litość bogów, masz czelność tak bezczelnie z tego drwić. Nazwij ją na cześć zmarłej Margo i zacznij być w końcu mężczyzną, na jakiego cię wychowywałem - wymawiał te słowa ostrożnie, jakby nie chciał się nimi oparzyć. W końcu musiał ugryźć się w język. - Zaniesiesz to dziecko do sierocińca, a ja dopilnuję, by twoja żałosna łajba i wszystko, co w niej jest, poszło z dymem.
    ***
       Dziadek czekał z przekazaniem Margo całej tej historii dopiero do jej szesnastych urodzin. Ojciec nie miał na tyle odwagi. Już wtedy wiedziała, że jest niksą, ale świadomość, że została porzucona przez biologiczną matkę, sprawiała, że Margo zaczęła zazdrościć swoim starszym braciom jeszcze bardziej. Ta pewność swojego urodzenia. Stabilność i uwarunkowany w genach szacunek całej rodziny. Ich przyszłość była historią obmyśloną tak solidnie, była jak uszyty na ich miarę najlepszy mundur. Można by ją wyryć na potężnym głazie - dwa drogowskazy do sukcesu. Zaczęła jeszcze bardziej nienawidzić swój wygląd, który zdradzał więcej, niż powinien. Jej wątła budowa ciała i delikatne rysy nie były spójne z tym, jaka czuła się wewnątrz. Tego samego dnia postanowiła obciąć swoje rude loki i pierwszy raz pozwoliła sobie na samotną wyprawę poza obrzeża, prosto do Północnych Lasów, które zdawały się wołać ją do siebie już od dłuższego czasu. Z lotu ptaka kamienice Midgardu przypominały szare, splątane trzewia wyniszczonego długą chorobą organizmu. Wróciła dopiero po kilku długich dniach.
    Tak zaczęła się jej prawdziwa historia.
    ***
       Mijały kolejne lata, a w Margo nie przestawało wrzeć. Pomagała swojej ciotce w pubie, podczas gdy ojciec, a w coraz mniejszym stopniu także i dziadek, nadal zajmowali się handlem zakazanymi ingrediencjami.  Czasem podglądała ich w pracy, wyłapywała urywki rozmów, zapamiętywała sylwetkę ich każdego nowego klienta. Próbowała zachowywać się jak oni, mówić, jak oni, myśleć, jak oni.
    - Nawet o tym nie myśl - rzuciła ciotka Eske, kiedy przyłapała ją na szperaniu wśród zakazanych przedmiotów w dziadkowym gabinecie. - Jesteś wystarczająco silna bez tego. A duma, którą mężczyźni cenią ponad wszystko, nie pozwoli im zaakceptować kobiety silniejszej od nich. Nie próbuj tego rozumieć. Tak już jest. Masz szczęście, bo takie jak ty, rzadko spotyka tak przychylny los. Z nami jesteś bezpieczna, a tutaj - długi, pomarszczony palec ciotki dotknął brzegu jednego z woluminów, które Margo trzymała w rękach. Poczuła mrowienie w żyłach. Dopiero teraz dostrzegła, że w jej rodzinie te dwa sprzeczne światy przecinają się ze sobą, ale jakaś niewidzialna siła uparcie nie pozwala im się złączyć. Jej wzrok spoczął na księgach - tutaj nie możesz liczyć na uprzywilejowanie. Pamiętaj o tym i dobrze się zastanów, zanim podejmiesz decyzję, niemądra dziewczyno.
    Przestroga ciotki była jak stopniowe pękanie lodu na cichej tafli jeziora.
    Nie zamierzała jednak spędzić połowy swojego życia w zakurzonym, zadymionym lokalu, przy starym pianinie i wysłuchiwać dwuznacznych uwag pijanych mężczyzn. Nie dano jej szansy, żeby uczynić ze swojej historii solidny drogowskaz. Musiała ją sobie wydrzeć sama. Sama ustalić jej kierunek.
    ***
      Skończyła dwadzieścia trzy lata, kiedy późnym wieczorem uchyliła drzwi gabinetu dziadka. Znane mrowienie wróciło. Starzec siedział w swoim fotelu, wbijając wzrok w przepełnione książkami regały. Jako dziecko nigdy nie odczuła, że to pomieszczenie jest przesiąknięte zakazaną magią. Kiedy się do niej odwrócił, Margo nie odezwała się ani słowem. Ta niema nić porozumienia splątała ich spojrzenia na kilka długich sekund. Powoli otarł zagubioną w kąciku oka łzę. Wiedział, po co przychodzi i wiedział, że jeśli on nic z tym nie zrobi, Margo zwróci się do pierwszego lepszego nieudacznika w Przesmyku Lokiego.
    Znów spędzali razem całe wieczory, jak wtedy, kiedy opowiadał jej swoje morskie opowieści. Tym razem jednak Margo wsłuchuje się w historie o magii zakazanej - tej, od której tak uparcie próbowano ją odsunąć - i marzy o życiu, w którym to ona ustala zasady. Pragnie odzyskać kontrolę nad swoim ciałem, łata wszystkie swoje braki wiedzą brudną jak smoła.
    Przy jej przemianie dziadka już nie ma. Margo ściera sobie zęby i paznokcie z bólu, jej włosy tracą złoty blask, a cera przybiera anemiczny, szary odcień. Nadal przypomina porcelanową postać, ale w ten budzący niepokój, osobliwy sposób. Szczęka przybiera bardziej kwadratowy kształt, oczy wydają się większe i ciemniejsze. W całym swoim cierpieniu, w rzucających nią konwulsjach, myśli o ojcu, o dziadku, o swoich braciach, o wszystkich mężczyznach, przez których czuła się jak zamknięty w klatce potwór, którego za wszelką cenę starano się udobruchać. Mimo wszystko dziadek jako jedyny nigdy nie podcinał jej skrzydeł, nie szacował, ile jest warta. Może to jest cena, jaką musi zapłacić za spłodzenie nierozsądnego syna. Stracił już jedną córkę. To nie jemu powinno pękać serce.
    Margo wie, że to już koniec, kiedy chłód rozlewa się po jej klatce piersiowej i kończynach, a wrzenie w ciele ustępuje głuchej ciszy. Dotyka swojego mostka, studiuje swoje rysy przed lustrem. W odbiciu uśmiecha się do niej ktoś, kto nie przypomina dawnej Margo w nawet najmniejszym stopniu. Ojciec powiedziałby, że kiedyś była pięknym skarbem - teraz jest co najwyżej stertą zakurzonych bibelotów. Mimo wszystko lubi, kiedy pub wypełniają jej śpiew i dźwięk starego pianina. Często prosi ją, by coś zaggrała, ale Margo wciąż czuje, że ciało i głos nie pasują do siebie. Jej chude palce suną po klawiszach z niewymuszoną swobodą, ale umysł wyrywa się do miejsca, w którym jej los nie brzmi, jak przykry sen. Któregoś dnia zdobędzie swój statek i świat stanie przed nią otworem, a inni będą odprawiać rytuały, by nie spotkać jej na swojej drodze.
    Kiedy Margo przemienia się w ptaka, jej skrzydła są większe i ciemniejsze, a dziób zdobią szare szramy. Czasem udaje się w stronę mokradeł, zanurza ciało w wodzie i przypomina sobie słowa ciotki Eske. Takie jak ona, są paniami swojego losu. Jeżeli on im nie sprzyja, zrobią wszystko, by go zmienić.
    Gość
    Anonymous


    Karta rozwoju

    Informacje ogólne

    Wzrost
    180 cm
    Waga
    60 kg
    Kolor oczu
    brązowe
    Kolor włosów
    rudobrązowy
    Znaki szczególne
    elfie, porcelanowe rysy twarzy, alabastrowa cera, piegi
    Genetyka
    niksa (I pokolenie)
    Umiejętność
    brak
    Stan zdrowia
    dobry


    Statystyki

    Wiedza o śniących
    I
    Reputacja
    -20
    Rozpoznawalność
    15
    Stronnictwo
    0
    Alchemia
    5
    Magia użytkowa
    13
    Magia lecznicza
    5
    Magia natury
    5
    Magia runiczna
    5
    Magia zakazana
    20
    Magia przemiany
    12
    Magia twórcza
    5
    Sprawność fizyczna
    7
    Charyzma
    18
    Wiedza ogólna
    5


    Atuty

    Zaślepiony (I)
    +3 do rzutu kością na dowolne zaklęcie z dziedziny magii zakazanej.
    Znawca transformacji (II)
    +5 do rzutu kością na dowolne zaklęcie z dziedziny magii przemiany.
    Śpiew jezior
    Postać emanuje aurą, przez którą jest uznawana za niezwykle atrakcyjną, wpływając z jej pomocą na mężczyzn. Potrafi ulec przemianie w zwierzę (najczęściej ryby, ptaki, węże lub konie). Otrzymuje +10 do rzutu na charyzmę oraz +3 do rzutu przy dowolnym zaklęciu związanym z magią przemiany.


    Ekwipunek

    Naszyjnik ze szkłem morskim
    raz na fabularny miesiąc pozwala oddziaływać aurą niksy na kobiety i dzieci; dodatkowo gwarantuje stały bonus +2 do magii natury.
    Przedmiot
    opis przedmiotu


    Aktualizacje

    Data
    aktualizacja
    Data
    aktualizacja

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta zaakceptowana
    Twoje serce nigdy nie potrafiło na stałe zadomowić się pomiędzy żebrami – drżało, ciasne i rozdygotane, jakby nie mogło znieść myśli o tym, że zakrzywione kości utrzymają je w miejscu, jakby nie wierzyło, że spędzisz swoje życie w bezruchu, bo ptasie skrzydła pragną zanieść Cię nad otwarte morze, a wielkie ambicje – nad skalistą krawędź fiordu. Uważaj na siebie, Margo. Nie pozwól, aby Twoje marzenia spędziły całe życie w niewoli.


    Prezent

    Przez całe życie potrafiłaś zapanować nad mężczyznami – ich słabą wolą i ciężkim głosem – nawet twoja aura posiada jednak swoje ograniczenia. Na początek rozgrywki, w prezencie od Mistrza Gry, otrzymujesz naszyjnik ze szkłem morskim, który znalazłaś niegdyś na plaży podczas gwałtownego sztormu. Szybko przekonałaś się, że przedmiot nie jest tylko ładną biżuterią, lecz przechowuje w sobie wyjątkowe, magiczne właściwości – raz na fabularny miesiąc wisior pozwoli Ci oddziaływać aurą niksy również na kobiety i dzieci, aby nakłonić je do swojej woli (obowiązuje taka sama mechanika jak przy normalnych rzutach na aurę). Ponadto, kiedy masz naszyjnik na sobie, gwarantuje Ci on stały bonus +2 do magii natury.


    Podsumowanie

    Punkty doświadczenia na start
    700 PD (karta postaci)
    Osoba sprawdzająca
    Jāzeps Ešenvalds

    Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz pierwsze punkty doświadczenia na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie należy obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową, za co przysługują ci kolejne punkty, po które możesz zgłosić się w aktualizacji rozwoju postaci. Prosimy także o wpisanie się do spisu absolwentów, jak i instytucji i profesji w celu uzupełnienia dodatkowych informacji o postaci. Powodzenia na fabule!




    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.