Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Amandine Tegan

    2 posters
    Widzący
    Amandine Tegan
    Amandine Tegan
    https://midgard.forumpolish.com/t3596-amandine-teganhttps://midgard.forumpolish.com/t3617-amandine-tegan#36528https://midgard.forumpolish.com/t3618-pikka#36534https://midgard.forumpolish.com/f117-amandine-tegan


    Amandine Tegan
    Miejsce urodzenia
    Bergen, Norwegia
    Data urodzenia
    28 I 1977 r.
    Nazwisko matki
    Hansen
    Status majątkowy
    biedna
    Stan cywilny
    panna
    Stopień wtajemniczenia
    II
    Zawód
    jubiler, asystentka Felixa Sommerfelta
    Totem
    szczur wędrowny
    Wizerunek
    Andrea Duro

    Nie była pewna, kiedy ostatni raz udało jej się spełnić oczekiwania rodziców. Na pewno nie wtedy, gdy przyniosła pierwsze świadectwo z Akademii Laguz - i nagle okazało się, że nie tylko nie jest prymuską, ale też że nie mieści się w średniej. Nie wtedy też, gdy stanowczo oznajmiła, że nie planuje wybrać się na studia, że zwyczajnie ich nie potrzebuje. No i z pewnością nie w dniu swoich siedemnastych urodzin, kiedy spakowała się i po zdawkowym pożegnaniu wyszła z domu, by zamieszkać z Felixem, wieloletnim przyjacielem rodziny.
    Poprawisz się, musisz tylko bardziej się przyłożyć, mówiła Pedrikke nie potrafiąc ukryć rozczarowania ocenami swojej córki. Nie gadaj głupot, z pewnością coś dla siebie znajdziesz, strofował ją Jakob, gdy kategorycznie odmawiała zastanawiania się nad studiami. Dorosłe życie z pewnością nie wygląda tak, jak sobie wyobrażasz, mówili wreszcie oboje, gdy zapinała ostatnią z toreb, gotowa do wyprowadzki.
    Zmienisz się. Wyrośniesz, powtarzali, a jeśli nastoletnia Amandine była absolutnie pewna, to tego, że się mylą. Bardzo, bardzo się mylą.

    * * *

    Mieszkała z Felixem przez dwa lata, bo tyle dzieliło ją od ukończenia szkoły. Amandine nigdy nie była głupia i choć tęsknotę za wolnością, niezależnością, za spokojem czuła już od dzieciaka - miała może dwanaście czy trzynaście lat gdy po raz pierwszy pomyślała, że chyba lepiej byłoby jej bez rodziców, bez ich oczekiwań, za to z własnymi marzeniami - wiedziała, że nie poradzi sobie sama tak od razu. Potrzebowała kogoś, kto zadba o nią, gdy będzie musiała skupić się na nauce. Kogoś, kto zamiast wiecznie ją krytykować, wesprze - lub po prostu pomoże, jeśli właśnie tego będzie potrzebowała. Kogoś, kto - najprościej - nakarmi ją i ubierze, dopóki nie będzie w stanie zapłacić sobie za to sama.
    Naturalnym wyborem był Karl, młodszy brat ojca, ukochany wujek - Amandine bała się jednak, że życie z nim będzie pozostawaniem na tylko dłuższej smyczy swoich rodziców. Kochała wujka do szaleństwa, ale wiedziała też, że on podobnie kocha swojego brata i bratową. Mógł rozumieć jej bolączki, ale czy, gdyby go zapytali, gotów był odmówić Pedrikke i Jakobowi informacji o ich córce? Amandine szczerze w to wątpiła.
    A nie chciała. Nie chciała, by wiedzieli. Nie chciała, by komentowali. I nie chciała też rad, które z pewnością próbowaliby słać jej przez Karla. Próśb, wyrzutów, ocen. Tylko na to mogła przecież liczyć. Nigdy nie była dość dobra, by dostać coś więcej.
    List, który wysłała do Felixa na tydzień przed urodzinami śmiało można było nazwać desperackim, niemal histerycznym. Pierwsza i - przez długi czas - ostatnia wiadomość do Sommerfelta była krzykiem rozpaczy nastoletniej Amandine. Nie potrafiła pomyśleć o nikim innym, kto mógłby chcieć się nią zająć. To Felix znał ją od dziecka. To Felix był - mniej lub bardziej - świadom jej bolączek, jej pragnień i jej problemów, by za nimi podążać.
    To Felix mówił jej, że da radę, gdy rodzice nalegali, by jeszcze się zastanowiła.
    Przez dwa lata stał się dla niej lepszym ojcem niż Jakob kiedykolwiek mógłby zostać. Słuchał o jej problemach w szkole i wskazywał, jak sobie z nimi poradzić. Pozwalał jej siedzieć skulonej na krzesełku obok, gdy pracował, i odpowiadał na pytania, których z czasem miała coraz więcej. Już od roku czy dwóch ciągnęło ją do jubilerstwa, ale u Felixa pierwsza tęsknota nabrała kształtów i kolorów. Amandine brała do rąk kamienie szlachetne i czuła, jak do niej mówią. Muskała opuszkami palców pierścienie wytworzone dopiero co przez Sommerfelta i myśl, że mogłaby robić takie same kłuła ją w jakiś dziwny sposób pod żebrami.
    Pod opieką Felixa skończyła szkołę - bo musiała. Na pierwsze kursy jubilerstwa poszła już dlatego, bo chciała. Sommerfelt namawiał ją, by została, oferował własną pomoc. Amandine gnała jednak ku wolności. Niezależności, która, choć w rzeczywistości gorzka, była spełnieniem jej wieloletnich pragnień.
    Podobnie, jak z domu rodzinnego, wyprowadziła się od Felixa w dniu swoich urodzin - tym razem dziewiętnastych. Za grosze zarabiane przy dorywczych pracach - w kawiarni, księgarni, w kwiaciarni i, przez chwilę, w bibliotece - wynajęła ciasną klitkę na poddaszu jednej z kamienic i...
    Dorosłe życie z pewnością nie było takie, jakie sobie wyobrażała, ale wciąż było lepsze niż tkwienie w rodzinnym domu, była tego pewna.

    * * *

    Tylko w ciągu pierwszego roku od zakończenia szkoły ukończyła z wyróżnieniem trzy kursy dla początkujących jubilerów. Wszystkie nowo nabyte umiejętności ćwiczyła u Felixa - on miał pracownię i materiały, ona nie - podstawę z kursów uzupełniając uwagami podrzucanymi jej przez Sommerfelta. Jeśli na lekcjach pokazali sposób oprawiania kamieni, który Felix uważał za zupełnie bez sensu - Amandine śmiało prosiła, by pokazał jej, jak w takim razie robić to dobrze. Gdy złoto traktowane zgodnie z instrukcjami z kursu nie chciało mięknąć jej w dłoniach tak, jak tego potrzebowała - wołała Sommerfelta, by wytknął jej, co robi nie tak. I Felix zawsze to robił, zawsze był dla niej, gdy tego potrzebowała. Z perspektywy czasu, to on dał Amandine solidniejsze podstawy na drodze do jubilerstwa, nie kursy. Z tych ostatnich wyniosła teorię, bardzo podstawową wiedzę, bez której nie mogłaby się obyć - ale to Felix przekuł jej to wszystko w praktykę, czasem dosłownie trzymając ją za rękę, by lepiej pokazać, jak obchodzić się z metalami.
    To dzięki niemu też postawiła pierwsze kroki ku zaklinaniu.
    Nie prosiła go o to, nie wprost. Gdy jednak któryś już raz siedziała grzecznie obok stolika, przyglądając się, jak mężczyzna sięga po zakazaną magię - Felix po prostu zaprosił ją, by przysunęła się bliżej. Słuchała mruczanych przez niego formułek, patrzyła uważnie, jak układa dłonie, a gdy w którymś momencie mężczyzna zapytał ją, czy chciałaby spróbować - chciała. Sommerfelt był ślepcem jeszcze zanim się do niego wprowadziła, ale nawet przedtem, nie wiedząc o magii zakazanej zbyt wiele, Amandine nie miała wobec niej uprzedzeń. Im częściej rodzice powtarzali jej, jakim marginesem społecznym są ślepcy, tym silniej młoda Tegan utwierdzała się w przekonaniu, że wcale nie. Że to zupełnie nie tak.
    Nie przeraziła się, gdy po raz pierwszy widziała oczy Felixa zachodzące bielmem i nie bała się też nigdy potem. Gdy chciał ją uczyć, zakazane zaklęcia i podstawy zaklinania chłonęła tak samo, jak praktyczne wskazówki odnośnie obchodzenia się z minerałami. Amandine zawsze łaknęła wiedzy - po prostu nie tej, której uczono ją w szkole. Potrzebowała kursów, by swoją pasję przekłuć w - docelowo - źródło zarobku; Felixa, by szlifować umiejętności zdobywane od innych rzemieślników; i wujka Karla, by pokazał jej, jak to jest, gdy moc opuszcza cię na samo twoje życzenie, nie czekając na odpowiednie słowa.

    * * *

    To, że Karl umrze, wiedziała już trzech, może czterech lat. Jego choroba nigdy nie była tajemnicą - Amandine mogła nie wiedzieć, jak brzmiała oficjalna diagnoza wujka, nie raz widziała jednak jego ataki bólu, nieświadomości czy drgawek. To ona uspokajała jego dzieciaki, parę rozkosznych bliźniąt, gdy z przerażeniem spoglądały na wykrzywionego cierpieniem ojca. To ona siedziała z Karlem, gdy leżał przez miesiąc w szpitalu, a jego żona - była żona - nie raczyła się pojawić nawet na przysłowiowe pięć minut. Ona rozmawiała z medykami, ona ze spokojem śledziła postępy choroby wujka. Zawsze roześmianego, zawsze skorego do żartów - i, bardzo prędko, pogodzonego z nadchodzącą śmiercią.
    Wiedział, że przegrywa i zupełnie się tego nie bał.
    Uczył ją w szpitalu. W pewnym momencie spędzał tam znacznie więcej czasu niż w domu, a Amandine przesiadywała przy jego łóżku kiedy tylko mogła. Każdą chwilę, której nie spędzała jako kelnerka w kawiarni, jako studentka na kolejnym kursie czy jako początkująca rzemieślniczka i zaklinaczka u Felixa - w każdej takiej chwili była z Karlem, żartując, planując wycieczki, których nigdy nie mieli odbyć albo słuchając o tym, jak okiełznać swoją magię, by nigdy więcej nie potrzebowała już słów.
    Magia Vidara nie była czymś, o czym Amandine myślałaby kiedykolwiek wcześniej, ale gdy Karl zaproponował jej naukę, zgodziła się bez wahania. Umiejętność, przydatna czy nie, miała być najlepszą pamiątką, jaką mogła mieć po wujku, czymś, co będzie miała zawsze przy sobie.
    I rzeczywiście - miała. Pierwszą udaną próbę magii bez słów zaliczyła na miesiąc przed śmiercią Karla. Mężczyzna uśmiechał się wtedy szeroko - i Amandine miała ten uśmiech przed oczami za każdym razem gdy, pochylona nad sygnetem czy bransoletą, w ciszy wsączała w nie własną magię.

    * * *

    Dostała dokładnie osiem listów i niezliczoną liczbę pogadanek od Felixa, nim zgodziła się wreszcie zamienić pracę w jakiejś pośledniej pracowni jubilerskiej na etat u Sommerfelta. Opierała się długo, kurczowo uczepiona myśli o samodzielności i niezależności - jaka ona by nie była, wydawała się być Amandine skarbem, z którego nie powinna rezygnować. Felix słał jednak szkice projektów. Nazwiska klientów. Plany na nową kolekcję i sugestie, że mogłaby ona być jej własną, debiutancką linią biżuterii.
    Gdy wreszcie się zgodziła, z jednej strony czuła się tą przegraną - z drugiej jednak kamień, który spadł jej z pleców, stoczył się na ziemię z donośnym hukiem. Felix uczył lepiej niż inni rzemieślnicy. Płacił lepiej. I dawał jej wolną rękę w takim stopniu, na jaki nie mogła liczyć nigdzie indziej.
    Oficjalnie nie była jubilerem. Zamiast tworzeniem własnych błyskotek miała dbać o to, by mogli robić to inni - z Felixem na czele. Pilnowała zamówień, obsługiwała klientów. Kontrolowała jakość kamieni i zamówionych metali, zbierała zapotrzebowanie na biżuterię wydawaną pod ladą, iskrzącą takim czy innym zaklęciem. Za to dostawała pieniądze, to miała w papierach.
    Nikt jednak nie potrafiłby zliczyć wieczorów, jakie spędzała w prywatnej pracowni Felixa, korzystając z jego materiałów - i tworząc cuda. Była uparta. Zdeterminowana. A Sommerfelt doskonale wiedział, jak karmić jej głód.

    Widzący
    Amandine Tegan
    Amandine Tegan
    https://midgard.forumpolish.com/t3596-amandine-teganhttps://midgard.forumpolish.com/t3617-amandine-tegan#36528https://midgard.forumpolish.com/t3618-pikka#36534https://midgard.forumpolish.com/f117-amandine-tegan


    Karta rozwoju

    Informacje ogólne

    Wzrost
    168 cm
    Waga
    56 kg
    Kolor oczu
    Ciemnobrązowe
    Kolor włosów
    Czarny
    Znaki szczególne
    Masa piegów, liczne kolczyki w obu uszach i języku, delikatny wzór runiczny wytatuowany na obu dłoniach
    Genetyka
    -
    Umiejętność
    Magia Vidara
    Stan zdrowia
    Zdrowa


    Statystyki

    Wiedza o śniących
    I
    Reputacja
    15
    Rozpoznawalność
    10
    Stronnictwo
    0
    Alchemia
    5
    Magia użytkowa
    25
    Magia lecznicza
    5
    Magia natury
    5
    Magia runiczna
    20
    Magia zakazana
    5
    Magia przemiany
    5
    Magia twórcza
    16
    Sprawność fizyczna
    5
    Charyzma
    5
    Wiedza ogólna
    5


    Atuty

    Rzemieślnik (II)
    +7 do rzutu na czynności związane z wytwórstwem przedmiotów

    Zaklinacz (I)
    +5 do rzutu kością na nakładanie dowolnej klątwy


    Ekwipunek

    Przedmiot
    opis przedmiotu
    Przedmiot
    opis przedmiotu


    Aktualizacje

    15.02.2024
    zakup magii Vidara i +1 punktu do magii twórczej
    Data
    aktualizacja

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta zaakceptowana
    Podążasz swoją własną ścieżką życiową i dążysz za marzeniami, choć nie wszyscy zawsze stali po twojej stronie. Jednak droga, którą udało ci się przejść, jest bez wątpienia dowodem na twoją determinację i odwagę w dążeniu do własnego szczęścia i spełnienia, nawet jeśli oznaczało to odejście od tradycyjnych ścieżek. Jesteś uparta i zdeterminowana, widać po tobie, że chcesz więcej – pamiętaj jednak o tym, droga Amandine, jakie zagrożenia niesie za sobą magia zakazana. Z tej drogi nie ma już później odwrotu.


    Prezent

    W prezencie na początek rozgrywki otrzymujesz od Mistrza Gry pierścień prześwitu, który został stworzony po to, by umożliwić bezpieczne poruszanie się w trudnych warunkach. Gdy osoba nosząca pierścień dotknie kamienia w pierścieniu, emituje on jasne, przyjazne światło o złotawym odcieniu, które rozprasza mgłę i oświetla ciemności, dodając raz w miesiącu fabularnym +10 do rzutów na spostrzegawczość. Na co dzień gwarantuje ci +2 do magii natury.


    Podsumowanie

    Punkty doświadczenia na start
    700 PD (karta postaci)
    Osoba sprawdzająca
    Björn Guildenstern

    Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz pierwsze punkty doświadczenia na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie należy obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową, za co przysługują ci kolejne punkty, po które możesz zgłosić się w aktualizacji rozwoju postaci. Prosimy także o wpisanie się do spisu absolwentów, jak i instytucji i profesji w celu uzupełnienia dodatkowych informacji o postaci. Powodzenia na fabule!




    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.