Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Bylgja Hallström

    2 posters
    Widzący
    Bylgja Hallström
    Bylgja Hallström
    https://midgard.forumpolish.com/t3514-bylgja-hallstromhttps://midgard.forumpolish.com/t3540-bylgja-hallstrom#35517https://midgard.forumpolish.com/t3539-mushttps://midgard.forumpolish.com/


    Bylgja Hallström (z d. Guildenstern)
    Miejsce urodzenia
    Bergen, Norwegia
    Data urodzenia
    30.08.1970
    Nazwisko matki
    Bergdahl
    Status majątkowy
    bogata
    Stan cywilny
    zamężna
    Stopień wtajemniczenia
    IV
    Zawód
    wykładowczyni i pracownica naukowa instytutu Kenaz, badaczka morskiej flory i fauny
    Totem
    żmija zygzakowata
    Wizerunek
    Jennae Quisenberry

    She knew herself, how she had slowly over, over the years, become a cat, a wolf, a snake, anything but a girl. How she had wrung out her girlhood like death.
    Cynthia Cruz, January

    Nad Burzowym Przylądkiem zawsze wiało. Powietrze nigdy nie stało w miejscu, a jednak nasze życie pozostawało stateczne i pełne tych samych rytuałów. Jako dziecko myślałam, iż nasz dom nie jest domem wcale, a jednym z okrętów ojca — jedynym być może, który nigdy nie ruszał się z portu. Wyglądałam przez jego okna jak przez okrągłe bulaje i obserwowałam świat rozciągający się poza Twierdzą — wszystkie odcienie nieba, wszystkie kształty chmur, zimną wodę oblewająca wybrzeże i jej zajadłe, łapczywe fale wyciągające się ku skałom; śledziłam spojrzeniem ptaki szybujące ponad naszym światem i z zaciekawieniem mrużyłam oczy, kiedy wylatywały ze szczeliny otwartej wody, zaciskając szpony na trzęsącej się w agonii rybie. Ta dwustronna walka o przetrwanie zawsze wydawała mi się fascynująca, stanowiła również pierwszą lekcję życia, podarowaną mi jeszcze zanim ojciec położył dłoń na mojej głowie, a matka zacisnęła palce na wąskim nadgarstku — wszystko miało swoje miejsce, swój rytm i swoją śmierć. W świecie, z którego pochodzę natomiast, wygrywały tylko te drapieżniki, które nie bały się ciemnej wody.

    Miałam słabość do morza — dziedziczoną, szczerą i nieodwzajemnioną. Kochałam zapach głębin i odcień zieleni, który fale pozostawiały na skałach; uwielbiałam chłód wzburzonego powietrza i stalową barwę nieba, które otwierało się podczas sztormu niczym wielkie, ciemne oko; chciałam dotykać wody w sposób, w jaki dotykał jej mój dziadek i mój ojciec. Wyciągać do niej rękę, tak jakby do mnie należała, tak jakby w moich dłoniach mieścić mógł się nie tylko Burzowy Przylądek, lecz również wszystko to, co rozciągało się poza wstęgą horyzontu. Wyrosłam na dziecko o zimnych oczach, północnej cerze i władczym głosie nawet wtedy, gdy nadal nie umiałam wymówić wszystkich słów. Żyła we mnie potęga chowana pod elegancką linią mojego nazwiska, mocno ciosane rysy Guildensternów, ich długie palce i wysoko uniesione podbródki. Choć nigdy nie brakowało mi ogłady, matka przyglądała mi się ze zwątpieniem — ubrana w proste sukienki o koronkowych kołnierzykach i ze wstążkami w ciemnych włosach przypominałam nie ukochaną księżniczkę, a miniaturę surowej królowej. Jaka dziewczynka nie chce się uśmiechać? — jęczały ciotki, a ja wymuszałam grzeczne dygnięcie, ponad ich kapeluszami wyobrażając sobie tamte ptaki, ich szpony i umierające w przestrachu ryby.

    Moje życie, podobnie jak życie każdej kobiety przede mną, obrastało owocem wokół trującej pestki brzoskwini. Starałam się łagodnieć, unosić brwi, nie odzywać się niepytana; pamiętałam, by prosić zamiast żądać, nawet wtedy, gdy coś niewątpliwie mi się należało. Nosiłam białe podkolanówki i haftowane płaszcze zdobione miękkim futrem norek, uczyłam się chodzić z odpowiednim wdziękiem i jeść mięso tak, by krew nie skapywała mi po brodzie. Ponad wszystko brakowało mi jednak wolności i siły, którą mieli moi młodsi bracia — kochałam ich, lecz nigdy wystarczająco, by przestać im zazdrościć, by wyleczyć się z tej małej nienawiści jątrzącej się między moimi żebrami jak drobny, zapomniany węgielek. Za każdym razem, gdy wybieraliśmy się razem nad wybrzeże, próbowałam wycenić, komu z nas najbardziej należy się nasze dziedzictwo, choć od samego początku wiedziałam, że większość spocznie w dłoniach Björna, reszta przypadnie Ingvarowi, a ja dostanę jedynie to, co ojciec nazwie moim posagiem. Byłam pewna — moi bracia nigdy nie tęsknili za morzem w sposób, w  jaki tęskniłam ja i choć obaj byli bystrzy i równie silni, nie pragnęli tej samej potęgi, o której wciąż marzyłam. Im starsi się stawali, tym więcej należało się im, ja natomiast mogłam jedynie odliczać straty.

    Dorastaliśmy, wszyscy trzej, wraz z nami cały dom, skarbiec i morskie fale. Jako nastolatka byłam obrazem mroźnej, kamiennej ambicji i nieprzystępnej dumy — stałam się arystokratką o sztywnych plecach i niskim, stanowczym głosie. Bez wątpienia byłam Guildensternówną, ku nieszczęściu mojej matki jednak nadal brakowało mi miękkości innych dziewcząt — już zawsze miałam być pełna ostrych krawędzi, najeżona jak róża, kanciasta i zimnooka. Robiłam wszystko, by zdobyć uznanie ojca, zdobywałam najlepsze wyniki w akademii Odala, uczyłam się nocami, stałam się bezbłędną rozmówczynią pełną nienagannych manier; już w wieku kilkunastu lat byłam znawcą morskich stworzeń, wiedziałam też wiele o żeglarstwie i handlu. Chciałam być równie godna ojcowskiej dumy i miejsca na statku, co Björn, lecz brat zawsze był krok przede mną, bez względu na problemy, które sprawiał i ten dziwny, jasny błysk buntu w jego oczach. Przyglądałam się bratu, zazdrosna o jego imię i jego wzrost, o sposób, w jaki mówił i o szalbierczy łuk jego młodzieńczego uśmiechu, o wszystkie te grzechy, które, w moich oczach, mu odpuszczano i o pewność siebie, na którą mógł sobie pozwalać. Wiedziałam, iż nie mogłam mu mieć za złe żadnej z tych rzeczy  — wszystko miało swoje miejsce, swój rytm i swoją rolę, a ja kochałam Björna z niemal krwiożerczym oddaniem, nadal pamiętając śmiertelną panikę, która niemal zabiła mnie tego dnia, gdy wypadł za burtę. A jednak zdarzało mi się, podczas spotkań i długich kolacji wieńczonych pouczającymi mowami ojca, odnajdywać wzrokiem twarz Ingvara po drugiej stronie stołu i wbijać w niego porozumiewawcze spojrzenie. Oboje byliśmy zazdrośni, choć każde na swój sposób; oboje przełykaliśmy frustrację i kiwaliśmy głowami, lecz ja rzadko wyrażałam sprzeciw. Wiedziałam, że bez względu na moją pychę i zawiść, największym obowiązkiem siostry pozostawało dbanie o rodzinę. Obiecałam sobie, że choćbym miała przegryźć własne gardło, nie pozwolę nikomu tknąć nawet głoski naszego dobrego imienia.

    ⁎ ⁎ ⁎

    Wiedziałam, że ojciec nie pozwoli mi dołączyć do Kampanii Morskiej; byłam do bólu wręcz świadoma, iż nie było mi pisane zaangażowanie w rodzinne interesy. Być może, gdyby była jedynaczką, gdyby miała same siostry, gdyby gdyby gdyby — miałam jednak dwóch braci, jednego dziedzica, którego przeznaczeniem miało być rodzinne dziedzictwo i drugiego, który na statku radził sobie na tyle znakomicie, iż żadna dodatkowa pomoc nie byłaby potrzebna. Zagryzając gniew za zębami, wróciłam do nauki o morskiej faunie i florze, wkrótce stając się jedną z najlepszych studentek instytutu Kenaz. Akademia stała się głównym punktem mojego życia, swego rodzaju rekompensatą straconej szansy na wydawanie rozkazów, ulepszanie handlu i podróżowanie za oceany. Moja dorosłość wypełniła się ciężkim kurzem starych ksiąg i mułem terenów badawczych. Wbiłam swoją krwiożerczą ambicję w nowy cel, choć ten wciąż nie wydawał się wystarczający. Nigdy jednak nie zostawiłam swojej głównej powinności — nawet na studiach nadal czuwałam nad swoimi braćmi, wypatrując ich sylwetek za każdym razem, gdy wracali z podróży, na które wysyłał ich ojciec. Po kryjomu wykorzystywałam znajomości i sympatię profesorów, by upewniać się, że utrzymują dobre wyniki, choć nie byłam zachwycona wyborami żadnego z nich. Surowo przyglądałam się Ingvarowi i przewracałam oczami na wymysły Björna związane z alchemią. Chciałam dla nich jak najlepiej, chciałam jak najlepiej dla naszej rodziny, to jednak oznaczało, iż musiałam zapomnieć o własnym szczęściu.

    Byłam młoda, gdy zakochałam się po raz pierwszy. Nienawidziłam siebie za tę słabość i zbyt szybkie uderzenia serca. Traktowałam miłość romantyczną jak chorobę, coś, co można zgnieść w zarodku, nim zaraza obejmie całe ciało; w jej obliczu stałam się jednak krucha i naga, jak odsłonięty mięsień. Mój przyjaciel miał na imię Edgar, wywodził się z Oldenburgów i patrzył na mnie niebieskimi oczami, które kojarzyły mi się z uśpionym morzem — zawsze przypominał mi dom, choć jedynie jego miękkie strony. Pod swoją grubą skórą chowałam pragnienie, by zostać przy nim na dłużej, chciałam, by on też mnie kochał, chciałam ponad wszystko przyjąć jego oświadczyny — po cichu wiedziałam, iż Edgar był moją szansą na szczęście; nie miałam więc innego wyboru, niż odrzucić jego uczucie. Moja miłość wydawała się wielka, gdy czułam ją pod żebrami, lecz stawała się mała i nieistotna, gdy przyglądałam się jej z oddali. Gasła przy wszystkich moich powinnościach, przy obowiązkach i przy przeznaczeniu, które ślub z Edgarem ostatecznie by zniszczył. Nie mogłam kochać kogoś, kogo rodzina nie okazywała pełnego wsparcia mojej, nie mogłam sprzeciwić się sojuszowi i narazić reputacji; nie mogłam przede wszystkim być blisko człowieka, kogo kochałam w taki sposób. Miłość mnie osłabiała, a ja chciałam być silna. Tęskniłam za Edgarem, lecz wiedziałam, iż bardziej tęsknić będę za szacunkiem. Była to pewna kłująca niesprawiedliwość, której długo nie potrafiłam zrozumieć — na kobietach zawsze leżał obowiązek miłości, nawet wtedy, gdy ta prowadziła je ku zgubie.

    August Hallström był wyborem rozsądnym, tak twierdziła moja matka. Wątpię, by szczególnie mnie lubił, nie obchodziły go moje badania, a gdy mówił, nigdy nie patrzył mi w oczy, jakby bał się, że dostrzeże w nich niechęć. Był w podobnym wieku do mnie i przypominał rasowe zwierzę wytresowane perfekcyjnie pod komendy swojej rodziny. Nie miał ostrych kątów, rzadko podnosił głos. Był wygodny, a ja musiałam na wygodę przystać, choć nie śpieszyło mi się do zamążpójścia. Rodzice obiecali mi, iż będę mogła ukończyć studia i zrobić doktorat, jeśli wyjdę za Augusta, nawet jeżeli każde z nas doskonale wiedziało, że ta decyzja należeć powinna do mojego męża. Moje małżeństwo było jedynie biznesową umową, czymś na kształt kontraktu spisanego przez rodziennego prawnika. Związek mój i młodego Hallströma pieczętował sojusz naszych rodzin i powiększał nasze skarbce, zapewniał mi też doskonałą przyszłość u boku najstarszego syna potomka jarla. Pozwolono mi na naukę, moje studia, doktorat i pracę w instytucie, pod warunkiem iż wypełnię obowiązki córki i żony, podobne zasady obowiązywały mojego narzeczonego — jego nauka i kariera wzamian za posłuszeństwo. Nie byłam nieszczęśliwa, choć pierwszą noc przepłakałam w swoim dziecięcym pokoju. Potem było mi już wszystko jedno.

    Nie lubiłam Hallströmów i ich domów tak odmiennych od znajomych skał Burzowego przylądka; nie lubiłam, gdy zwracano się do mnie ich nazwiskiem i gdy August nazywał mnie żoną. Gdy zaszłam w ciążę, pożarło mnie okrutne przeświadczenie nicości — jakby wraz z zamążpójściem odebrano mi wszystko to, czym byłam do tej pory, wszystko co sprawiało, iż byłam sobą, wszystko co do mnie należało. Mój syn urodził się rok po ślubie. Przyjęłam jego przyjście na świat z ulgą, nie byłam bowiem zadowolona z przymusowej, kilkumiesięcznej przerwy od nauki i pracy. Miałam dwadzieścia cztery lata i modliłam się do Freyi, by moje dziecko okazało się chłopcem, bowiem oznaczało to nie tylko, iż mogłam zwlekać z rodzeniem reszty potomstwa, lecz również, że na świat przyszedł dziedzic. Mój chłopiec. Nie musiałam przygotowywać go na nieszczęścia, które przychodziły wraz z kobiecością, na ból bycia dziewczynką w rodzinie zdominowanej przez mężczyzn. Uparłam się, by nazwać go Levian, na co August przystał bez kłótni, myśląc prawdopodobnie, iż imię będzie jedną z moich ostatnich decyzji.

    ⁎ ⁎ ⁎

    Mam dobre życie, choć nie ja jestem odpowiedzialna za jego przebieg. Żyję stale na czyjąś łaskę. Hallströmowie kupili nam dom w Midgardzie, a ja mogłam kontynuować badania tak długo, aż w końcu Instytut zaproponował mi pozycję wykładowcy, w czym największy udział miały naturalnie oba moje nazwiska oraz mocna ręka mojego ojca. Przestałam jeździć na wyprawy badawcze, więc większość czasu spędzam w pracy lub w swoim gabinecie, ignorując ponure spojrzenia męża. Mój syn ma już niemal siedem lat i jest najcenniejszym, co posiadam. Jest dziedzicem — August uważa, że jego, ale ja wiem, iż ma kontynuować dzieło mojej rodziny. Lubię przyglądać mu się, kiedy zasypia. Ma zielone oczy Björna i ciemne, niemal czarne włosy Ingvara; całą swoją postacią przypomina Guildensterna — jego dumny podbródek, uważne spojrzenie, waleczna upartość ukryta pod wyuczonym spokojem. Nic na tym świecie nie zdoła mi go odebrać.

    Mam dobre życie, choć nie potrafię się nim cieszyć. Mój dom jest pełen pięknych rzeczy, mój mąż stale organizuje przyjęcia. Ludzie mnie podziwiają, a ja umiem wymuszać uśmiechy tak wdzięczne, iż prawie wydają się szczere. Mam syna, mam naukę, lecz ponad wszystko nadal mam obowiązki. Moją rodzinę i jej dobre imię, moich braci i ich reputację, nasze interesy, nasze statki, nasze nazwisko.

    Najstarsze córki nigdy nie opuszczają domu.
    Widzący
    Bylgja Hallström
    Bylgja Hallström
    https://midgard.forumpolish.com/t3514-bylgja-hallstromhttps://midgard.forumpolish.com/t3540-bylgja-hallstrom#35517https://midgard.forumpolish.com/t3539-mushttps://midgard.forumpolish.com/


    Karta rozwoju

    Informacje ogólne

    Wzrost
    180 cm
    waga
    70 kg
    Kolor oczu
    zielono-niebieskie
    Kolor włosów
    ciemny brąz
    Znaki szczególne
    Odstające uszy, wysoka, wyprostowana sylwetka i baczne, surowe spojrzenie;
    Genetyka
    brak
    Umiejętność
    brak
    Stan zdrowia
    bardzo dobry


    Statystyki

    Wiedza o śniących
    I
    Reputacja
    35
    Rozpoznawalność
    35
    Stronnictwo
    0
    Alchemia
    5
    Magia użytkowa
    5
    Magia lecznicza
    5
    Magia natury
    20
    Magia runiczna
    5
    Magia zakazana
    0
    Magia przemiany
    5
    Magia twórcza
    5
    Sprawność fizyczna
    10
    Charyzma
    15
    Wiedza ogólna
    25


    Atuty

    Lider (I)
    +5 do rzutu kością na próby zjednania tłumu, wzbudzania zaufania, przekonywania inną metodą niż kłamstwo (próg sukcesu zależy od drugiej postaci lub wyznaczany jest przez Proroka)
    Uczony (II)
    +7 do rzutu kością na czynności związane z pracą naukową.



    Ekwipunek

    Przedmiot
    opis przedmiotu
    Przedmiot
    opis przedmiotu


    Aktualizacje

    Data
    aktualizacja
    Data
    aktualizacja

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta zaakceptowana
    Być kobietą w konserwatywnym klanie zdominowanym przez mężczyzn nie jest łatwo. Choć z cichą, uzasadnioną zazdrością spoglądasz na swoich młodszych braci, marząc o przygodach w Kompanii Morskiej, to doskonale wiesz, że Twoja rola jest inna. Wierzę jednak, że kiedyś nadejdzie Twój czas, Bylgjo, byś mogła osiągnąć to, co chcesz — nie wszystko jest jeszcze przecież stracone.

    Prezent

    W prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz naszyjnik z mackami krakena, prezent od dziadka Hallmunda, który otrzymałaś z okazji swoich urodzin. To elegancki przedmiot, wykonany z połączenia starożytnych kamieni, perłowego metalu i subtelnych zdobień przedstawiających potężne macki legendarnego krakena. Główną właściwością naszyjnika jest możliwość wytworzenia magicznej bariery, która działa zarówno pod wodą, pozwalając ci swobodnie oddychać przez dwie tury, jak i na lądzie, czyniąc z niej ochronę na jedną turę przed prostymi zaklęciami z magii natury z I poziomu. Pamiętaj, że z tej właściwości możesz skorzystać wyłącznie raz w miesiącu fabularnym. Na co dzień naszyjnik dodaje ci +2 do magii użytkowej.


    Podsumowanie

    Punkty doświadczenia na start
    700 PD (karta postaci)
    Osoba sprawdzająca
    Björn Guildenstern

    Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz pierwsze punkty doświadczenia na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie należy obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową, za co przysługują ci kolejne punkty, po które możesz zgłosić się w aktualizacji rozwoju postaci. Prosimy także o wpisanie się do spisu absolwentów, jak i instytucji i profesji w celu uzupełnienia dodatkowych informacji o postaci. Powodzenia na fabule!




    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.