Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Toke Tougaard

    2 posters
    Ślepcy
    Toke Tougaard
    Toke Tougaard
    https://midgard.forumpolish.com/t3490-toke-tougaard#35081https://midgard.forumpolish.com/t3499-toke-tougaardhttps://midgard.forumpolish.com/t3500-struna#35161https://midgard.forumpolish.com/


    Toke Tougaard
    Miejsce urodzenia
    Aarhus, Dania
    Data urodzenia
    25.11.1971
    Nazwisko matki
    Rosenberg
    Status majątkowy
    przeciętny
    Stan cywilny
    kawaler
    Stopień wtajemniczenia
    III
    Zawód
    złodziej wspomnień, kontratenor
    Totem
    łasica
    Wizerunek
    Maxence Danet-Fauvel

    Endurminnig.

    Przeszłość to tylko iluzja - nauczył się sobie powtarzać, godząc się z ubytkami wspomnień, które kładły się cieniem na mętnej płaszczyźnie pamięci. Żyjemy inaczej - pamiętamy inaczej; wspomnienia same w sobie są przecież zwyczajnie wybrakowane, pozbawione detali i wyraźnych ram, tło zawsze wydaje się nieco rozmyte, barwy mniej głębokie, a towarzyszące danej chwili emocje zniekształcają się, tracąc lub nadmiernie zyskując na swojej intensywności.
    Jego najlepsze wspomnienia ojciec wyrwał mu z umysłu z korzeniami, nie pozostawiając w nim chociaż widm przeszłości, które pozwoliłyby mu później zetrzeć kurz z zaniedbanych zakamarków pamięci - te zostały mu odebrane już na zawsze.
    Toke nauczył się w  akceptować fakt, że wielu wydarzeń z dzieciństwa po prostu nie jest w stanie sobie odtworzyć. Nie chodziło nawet o same obrazy, te wcale nie wydawały mu się najważniejsze, a raczej o odczucia towarzyszące mu w tamtych momentach. Na ich miejsce wstępowała odurzająca swym natężeniem pustka, która zżerała go od środka, z czasem zabierając ze sobą także i bezsilnie tłukącą się w klatce piersiowej duszę. Kawałek po kawałku, wspomnienie po wspomnieniu wyrywanym z pamięci przez szalonego ojca, tworząc z pozoru tylko czarującą fasadę: w środku zaś zgniłą, czułą jedynie na emocjonalną martwotę.
    Chociaż kiedyś tak bardzo chciał o d c z u w a ć. Miłość. Radość. Zadowolenie. Cokolwiek, co nie wybrzmiewało negatywnie. Pragnął tego. Zanim strach przed pustką przekształcił się w obawę przed niczym niezapowiedzianym drgnieniem wynaturzonego serca. Obawiał się, to właśnie ono mogłoby z zaskoczenia odebrać mu oddech, stawiając w sytuacji, z którą nie byłby w stanie się zmierzyć.

    - * -

    Nie pamięta więc matki. Nie samej jej twarzy. Ta regularnie spoglądała na niego ze zdjęć rozstawionych w salonie nad kominkiem rodzinnego domostwa w Aarhas. Raczej ciepła jej ramion, pocałunków składanych na czole, dotyku dłoni zaciskającej się na dziecięcej rączce, gdy przekazywała mu iskierki noszonej w sobie radości życia. To ojciec sprawił, że stała się dla niego duchem z przeszłości, zmorą, wciąż powtarzającym się koszmarem, bo spoglądając na obcy uśmiech, obce lico i dziwne oczy wwiercające się w niego ze znienawidzonych fotografii, czuł jedynie przeraźliwą samotność, zżerająca go nicość, w końcu zaś zupełną obojętność, bo wszystko, co dobre, wyraziste i w jakiś sposób rozgrzewające serce, czyniące go szczęśliwym, ojciec wyrwał gwałtownie z chłopięcej głowy; wykradł wspomnienia krótką inkantacją. Endurminnig. Bo tylko on miał prawo dzielić ze zmarłą Tanją chwile szczęście. Nawet jeśli chodziło jedynie o mgliste wspomnienia.
    (Toke nawet sam już nie wie w jaki sposób zmarłą – zawsze wydawało mu się, że tamtym razem Troels się pomylił, że jedynie przez przypadek zataił przed nimi przyczynę, że była to wtedy incydentalnie usunięta reminiscencja z przeszłości, która wcale nie powinna rozproszyć się w pamięci niczym kamfora. Może był to jedynie błąd debiutanta, nieznośne potknięcie; śmierć matki była w końcu pierwszą prawdziwą raną, bólem łamiącym serce, czymś, co z założenia chorej wyobraźni ojca, powinno wzrastać w dziecięcej duszy, zakorzenić się w niej na wieki; bo ani Toke ani Thea nigdy nie mieli mieć prawa do tego, aby być szczęśliwym; nie, kiedy Tanja odeszła z tego świata).
    Potem było już tylko gorzej.

    - * -

    Troels Tougaard był szaleńcem.
    Ojciec wyłamywał im palce, brutalnie przyciskał do ściany, unieruchamiał ich drobne ciala, przyciskając je do zimnej powierzchni drewnianych drzwi, gdy tylko wracali z akademii Mannaz. Nie pozwalał się poruszyć, szukał na ich twarzach nawet cienia czającego się w kącikach ust uśmiechu. Zawsze w końcu go dostrzegał. Wymuszał wyznania, grzebał w ich głowach spojrzeniem pozornie ślepego oka, wyszukując w nich najmniejsze powody do radości, usuwając je stamtąd, tak jak wydłubuje się niesforną pestkę z pojedynczej cząstki mandarynki.
    Długo mieli zmizerniałe twarze, usta i oczy niezdolne do uśmiechu, charakteryzował ich osobliwy rechot grzęznący w gardle, głos złamany ciążącym na barkach fatum, bo według ojca nie powinni mieć nawet ochoty ułożyć ust do śmiechu.
    Toke czasem próbował go oszukać, chował się za wymyślonymi twarzami obcych, wdziewał jak maski oblicza podobnych sobie wiekiem, gdy w końcu odkrył drzemiący w sobie talent. Początkowo był niezwykle ostrożny. Zmieniał jedynie detal, kształt uszu, migdały oczu, odcień opadających na twarz włosów. Naiwnie wierzył, że uda mu się uśpić czujność ojca. Zmiennokształtność stała się krótką, jedynie pozorną ucieczką - bardzo szybko przejrzał na oczy. Ojciec wciąż potrafił przeniknąć do jego rozedrganego umysłu, przebić się i wwiercić w duszę - a gdy Toke zdobył się na dezercję i ucieczkę z domku, napinająca się w jego serca ostatkiem sił, pojedyncza nić jakiegokolwiek przywiązania do drugiej osoby, do Thei, sprawiła, że wrócił. Nie potrafił odejść, zostawić jej na pastwę szaleńca, który tak umiejętnie skrywał swoje obłąkanie przed światem.
    Tamtego pamiętnego popołudnia osiemdziesiątego szóstego roku głos Toke po raz pierwszy zabrzmiał tak doniośle, wybrzmiał rezonując w zamkniętej przed światem domowej klatce schodowej – odbijając się od rozstawionych na kominku zdjęć, swą ostrością przecinając powietrze i rozbijają w pył szklane ramki: na ułamek sekundy niszcząc ziejącą z matczynych oczu, a przeglądającą się w jego własnym obliczu samotność i obojętność. Spoglądał na ciało ojca  z góry, zrzucone z jej szczytu fałszywym przypadkiem; kończyny powyginane po nieprzewidzianym upadku. Mierzył nieprzeniknionym wzrokiem Troelsa, który po raz ostatni łypał na nich niewidomym okiem w rytm ostatniego oddechu. Wypadek. Przypadek. Wszystko było w końcu dziełem przypadek. Każdy kolejny uśmiech, każde niewinne wzruszenie ramion i bolesna pustka tląca się w błękitnych oczach - bólu nie musiał udawać, gdy w domu pojawili się funkcjonariusze. Niewiele więcej kryło się we duszy wyzutej z jakichkolwiek pozytywnych wspomnień.
    Ich los miał się odmienić, fortuna w końcu się do nich uśmiechnęła. Jednak na uśmiech od dawno było już za późno. Ten ostatni przekształcił się w fałszywy, początkowo wymuszony, następnie kunsztownie odgrywany, grymas.

    - * -

    Nigdy nie pomyślałby, że pójdzie w ślady ojca.
    Przysiadał się do nich w barach, początkowo jedynie do tych zajmujących miejsce na uboczu, z dala od widoku tłumu. Otumaniał ich przelotnym zainteresowaniem, nakłaniał do zwierzeń i opowieści o chwilach niezapomnianych, tych najpiękniejszych, pielęgnowanych w umyśle niczym najcenniejszy diament. Najpierw głęboko wierzył, że w ten sposób zapełni pustkę - spijając z ich ust historie o szczęściu, używając wyobraźni, w której stawiał się na ich miejscu, pochwytywał emocje, ale te nigdy nie chciały się stać naprawdę jego. Wykradał im potem z pamięci te puzzle chwil pełnych beztroski, w zemście za przeszłość czynił w ich sercach zadrę podobną do swojej, chociaż nie był jeszcze w stanie oglądać ich obrazów własnymi oczami.
    Same opowieści bardzo szybko przestały mu wystarczać, pragnął nie tylko słów, ale i obrazów. Już pod koniec pobytu w akademii rozpoczął intensywny trening, przeczytał kilka razy od deski do deski księgę Pradawne Mądrości. Znalazł ją pośród biblioteki znienawidzonego ojca. Znajdowało się w niej także wiele zakazanych ksiąg. Toke odkrył wtedy, że Troelsowi najwyraźniej brakowało odwagi, aby stać się jednym ze ślepców. Chociaż przez lata nie pozostawał swoim dzieciom wątpliwości, że parał się podejrzanymi zajęciami, do domu sprowadzał szemranych znajomych, pod których skórą niewątpliwie wiły się czarne, złowrogie węże.
    To Thea, z początkową wzgardą i nieufnością, pomogła mu przejść kolejne kroki rytuału, który pozwolił mu opanować upragnioną umiejętność: dar Odyna. Sam nie zdołałby przywiązać się do drzewa. Wisząc głową w dół, na specjalnie zaklętym sznurze, zdał sobie sprawę jak bardzo upodobnił się do ojca. Gdy w końcu stracił wzrok w jednym oku, zrozumiał, że może siebie samego powinien nienawidzić jeszcze bardziej niż jego.
    Przeglądał cudze wspomnienia z satysfakcją, nigdy nie pokazując się swym rozmówcom prawdziwej twarzy, ukrywał się jak kiedyś. Przez lata udoskonalił zmiennokształtne umiejętności. Wyławiał z obcych pamięci ciepło ludzkich ramion, drganie serca przy wymianie pierwszych uśmiechów, zabawny niepokój i motyle rodzące się w brzuchu w początkowym okresie zauroczenia – odbierał im to wszystko z dziwną satysfakcją, katalogował we własnej pamięci. Czując już nie tylko zazdrość, ale i lekki niepokój podszyty pogardą, bo odkrywal jak wiele słabości kryje się w każdym z tych wspomnień. Nienawidził tej wątłości ludzkiej duszy, nie chciał odczuć jej na własnej skórze. Szukał innych bodźców, innej siły pozwalającej mu wypełnić ziejącą w duszy pustkę.
    To Thea wprowadziła go w tajniki zakazanej magii, sama tkwiła w niej od lat. Dar Odyna przestał mu w końcu wystarczać – nawet on nie był w stanie wzbudzić w nim czegoś więcej niż jedynie chwilowego uniesienia, gdy obserwował więdnące twarze swoich ofiar. Kiedy usuwał z ich pamięci najdroższe wspomnienia, ich uśmiechy gasły jak płomień świecy niknący pod wpływem impulsywnego oddechu. Potrzebował intensywniejszych wrażeń. Pozwolił więc uwieść się temu, co zakazane: może pragnął namacalności zadawanego bólu, widocznego teraz już nie tylko w oczach, ale i wyginającego w gwałtownych konwulsjach całe ciało poddawane torturom, przypominające mu nieco sylwetkę leżącego u stóp schodów ojca. Nie mogąc zachować w sobie idyllicznego usposobienia swoich ofiar, zaczął żywić się ich bólem.
    Doskonale pamięta miesiąc przemiany, która nastąpiła już pod koniec studiów, swoje cierpienie, zupełnie inne od tego odczuwanego we wczesnym życiu - przenikający niemal do kości, poruszający jakąś cząstkę sczerniałego serca. Długo nie mógł oddychać, łapał z trudem kolejny oddech (przed oczami znowu stawał mu wtedy obraz konającego u schodów Troelsa), z obawą, ale i wielką fascynacją obserwował jak pod skórą wiją się czarne węże; ogień, który przeszywał duszę był tak intensywny, że pierwszy raz od dawna Toke zrozumiał, że był jeszcze w stanie cokolwiek czuć. Po miesiącu wrócił do życia, równie szybko jak wcześniej zdając sobie sprawę, że wcale nie znalazł rozwiązania swojego problemu. Pustka nie zniknęła, pogłębiła się jeszcze bardziej, wciągając go w swoistą emocjonalną próżnię.
    Zanim jeszcze przeszedł przemianę, jego głos, wybrzmiewający dotąd tak rzadko w pełnej krasie, tłumiony pogardliwym spojrzeniem ojca, został w końcu zauważony, otwierając mu drzwi do Instytutu Ansuz, gdzie rozpoczął studia na kierunku wokalnym, będąc jednym z niewielu galdrów, którym udało się zapełnić niszę i dostać się na śpiew operowy. Z rzeszy wysoko aspirujących młodzieńców wyłuskała go pewna dobrze urodzona dama, bywalczyni duńskiego artystycznego świata. Dopiero z czasem, bez zbędnego rozczarowania, zdał sobie sprawę, że był kolejnym klejnotem w jej pokaźnej kolekcji, może bardziej cennym niż inne, a przy tym nie nastawionym na oferowane pieniądze, chociaż tymi nigdy nie wzgardził. To ona po raz pierwszy przepowiedziała mu świetlaną przyszłość, zupełnie jakby czytała ją z wachlarza rozłożonych przed sobą kart, wróżąc mu sukces na deskach midgardzkiej opery w roli oszalałego z bólu Orfeusza po stracie ukochanej Eurydyki. W końcu jego ból - ból utraty i pustki -  nosił w sobie od lat.
    Miała rację. Po latach intensywnych ćwiczeń, nocach spędzonych w Instytucie, doprowadzając swoje struny głosowe niemal do skraju wytrzymałości, osiągnął sukces.
    W końcu stanął na scenie - jego głęboki, spokojny głos na deskach opery zamienia się w wyćwiczony przez lata kontratenor. Fałszywy uśmiech wciąż błąka się po jego twarzy, oko wciąż przenika do pamięci krążących wokół galdrów, a swoją niechęć do czarowania Toke od lat tłumaczy dokuczającą mu od dzieciństwa aberracją magiczną - zaraz po przemianie w ślepca udało mu się zawrzeć układ z zaprzyjaźnionym lekarzem, który pomógł mu sfabrykować odpowiednie dokumenty, tym samym sprawiając, że jego sekret od lat pozostaje bezpieczny. Zaczął pojawiać się na okładkach branżowych czasopism, otrzymywać rolę w najznamienitszych operowych spektaklach, a jego nazwisko przez pewien czas nie schodziło z ust muzycznej śmietanki towarzyskiej Midgardu, co zapewniło mu nie tylko niemały rozgłos, ale i znaczną rozpoznawalność.
    Wciąż snuje się po midgardzkich barach, kryjąc swoją twarz pod maskami wymyślonych lic. Przez lata udoskonalał swoje zdolności, stając przed lustrem i godzinami wprowadzając zmiany w swoim wyglądzie, tworząc tuzin powtarzających się postaci. Dla każdej z nich stworzył osobną historię, inne pochodzenie. Z niezwykłą finezją żongluje na co dzień każdą z tych wymyślnych osobistości, unikając skandalu, nie chcąc ściągnąć na siebie nieprzychylnych spojrzeń tych, którzy do tej pory wydają się mu sprzyjać. Jedynym, co go zdradza pozostaje charakterystyczny tembr głosu.
    Przestał już skupiać się jedynie na pozytywnych wspomnieniach. Wynajduje takie, których ubytek zostawia w jego ofiarach taką samą pustkę, jaką on sam odczuwa na co dzień.
    Ślepcy
    Toke Tougaard
    Toke Tougaard
    https://midgard.forumpolish.com/t3490-toke-tougaard#35081https://midgard.forumpolish.com/t3499-toke-tougaardhttps://midgard.forumpolish.com/t3500-struna#35161https://midgard.forumpolish.com/


    Karta rozwoju

    Informacje ogólne

    Wzrost
    181cm
    Waga
    73kg
    Kolor oczu
    niebieskie
    Kolor włosów
    jasnobrązowe
    Znaki szczególne
    tatuaż w kształcie salamandry na lewej łopatce
    Genetyka
    zmiennokształtny
    Umiejętność
    Dar Odyna
    Stan zdrowia
    fizycznie zdrowy, psychicznie niestabiliny


    Statystyki

    Wiedza o śniących
    I
    Reputacja
    26
    Rozpoznawalność
    31
    Stronnictwo
    0
    Alchemia
    5
    Magia użytkowa
    20
    Magia lecznicza
    5
    Magia natury
    5
    Magia runiczna
    5
    Magia zakazana
    10
    Magia przemiany
    15
    Magia twórcza
    15
    Sprawność fizyczna
    5
    Charyzma
    10
    Wiedza ogólna
    5


    Atuty

    Atut (I)
    Dziecko Lokiego – postać posiada zdolność dowolnej zmiany swojego ludzkiego wyglądu i ma naturalną zdolność do kłamania. Otrzymuje +7 do rzutu kością przy dowolnym zaklęciu z dziedziny magii przemiany i +3 do czynności związanych z kłamstwem.
    Atut (II)
    Akrobata (I) – +5 do rzutu kością na dowolne czynności wykorzystujące zwinność postaci (np. unikanie ciosów, taniec, wspinaczka).
    Atut (specjalny)
    Złotousty (II) – +5 do rzutu kością na dowolne czynności związane z charyzmą.


    Ekwipunek

    Fiolka pamięci
    pozwala na zbieranie wspomnień i powracanie do nich, przeżywając je oczami tego, kto ich doświadczył, ponadto zapewnia stały bonus +3 do wiedzy ogólnej.
    Pozytywka
    melodia, która jest przez nią grana, przypomina o przyjemnych chwilach oraz bliskich osobach, niosąc natychmiast ukojenie, pozwala zanegować karę od strachu i rozkojarzenia (2 użycia).


    Aktualizacje

    23.12.2023
    zakup daru Odyna
    23.02.2024
    wylosowanie pozytywki
    26.02.2024
    uzyskanie +1 punktu do reputacji i +1 punktu do rozpoznawalności

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta zaakceptowana

    Pozbawiony przez ojca nie tylko miłości, lecz również szczęśliwych wspomnień, masz za sobą ciężki korowód poszatkowanego zaklęciami życiorysu – podjąłeś decyzję, by uwolnić się spod rygoru rodzicielskiego zwierzchnictwa, pytanie, czy uwolniłeś się od niego rzeczywiście? Czy kradnąc cudze wspomnienia i wymazując je na zawsze z zapisanego płótna ich pamięci, nie stajesz się dokładnie tym, przeciw komu zwróciłeś się na samym początku? Jesteś uzdolnionym człowiekiem, Toke – jak długo będziesz w stanie ukrywać swoje kłamstwa przed okiem publiki?


    Prezent

    Kolekcjonowanie cudzych wspomnień to trudne, obciążające zajęcie – na początek rozgrywki otrzymujesz w prezencie od Mistrza Gry fiolkę pamięci, stworzoną ze szkła kryształowego, które dzięki swym magicznym właściwościom jest jednak zabezpieczone przed przypadkowym rozbiciem, dzięki czemu możesz nosić przedmiot na szyi, zawieszony na cienkim, srebrnym łańcuszku. Fiolka pozwala Ci na zbieranie wspomnień, które wydobędziesz z cudzych umysłów i powracanie do nich, przeżywając je oczami tego, kto ich doświadczył – wystarczy, że przelejesz jej płynną, perłową substancję na dowolne, płaskie naczynie i wypowiesz zaklęcie Sýna. Dodatkowo, kiedy nosisz przedmiot przy sobie, zapewnia Ci on stały bonus +3 do wiedzy ogólnej.


    Podsumowanie

    Punkty doświadczenia na start
    700 PD (karta postaci)
    Osoba sprawdzająca
    Björn Guildenstern

    Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz pierwsze punkty doświadczenia na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie należy obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową, za co przysługują ci kolejne punkty, po które możesz zgłosić się w aktualizacji rozwoju postaci. Prosimy także o wpisanie się do spisu absolwentów, jak i instytucji i profesji w celu uzupełnienia dodatkowych informacji o postaci. Powodzenia na fabule!




    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.