Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Sivya Rijneveld

    2 posters
    Widzący
    Sivya Rijneveld
    Sivya Rijneveld
    https://midgard.forumpolish.com/t2268-sivya-rijneveld#27083https://midgard.forumpolish.com/t3511-sivya-rijneveld#35319https://midgard.forumpolish.com/t3513-tuoiva#35325https://midgard.forumpolish.com/f82-sivya-rijneveld


    Sivya Rijneveld
    Miejsce urodzenia
    Kilpisjärvi, Finlandia
    Data urodzenia
    19.II.1970
    Nazwisko matki
    Juva
    Status majątkowy
    przeciętny
    Stan cywilny
    rozwódka
    Stopień wtajemniczenia
    II stopień wtajemniczenia
    Zawód
    hodowca w rezerwacie magicznych reniferów Järvelä
    Totem
    łania
    Wizerunek
    Andrea Carrazco

    Królicze matki wyciągają sobie futro z klatki piersiowej, by wyściełać nim wnętrze nory, dygocą na chłodnym, marcowym wietrze, który nie zdążył wysycić się jeszcze wiosną, ale nigdy nie marzną, bo świadomość, że ich młode grzeją się w posłaniu z miękkiej sierści, ogrzewa je od środka. Czasem przyglądam się piersi Reydis i zastanawiam się, czy ona również musiała wyrwać sobie puch spomiędzy żeber, by utrzymać mnie przy życiu – jest drobna i krucha, więc łatwo mi w to wierzyć, a jednocześnie trudno sobie wyobrazić, że była kiedyś kimś więcej niż tylko moją matką. Codziennie rano unosiła brodę i spoglądała w kierunku góry Sána, jakby tęskniła za czymś, co znajdowało się wysoko na płaskim, ośnieżonym grzbiecie – jej rodzina leżała pochowana głęboko wśród szczelin górskiego pasma, lecz ilekroć pytałam, czy nie chciałaby jej odwiedzić, uśmiechała się tylko pobłażliwie, zapewniając, że wszyscy, których kochała, mieszkali w wiosce. Tego, co pogrzebane, było jednak więcej – Kilpisjärvi stanowiło jeden wielki cmentarz, który w nocy grzechotał kościami zmarłych i zawodził szmerem ich odległego łkania, powietrze było tu ciężkie i szorstkie od chłodu, a ja chodziłam ze wzrokiem utkwionym w ziemi, byle nie spoglądać w stronę wzniesionych nad wioską szczytów, bo byłam pewna, że między pręgami gnejsu znajdowały się ludzkie życia ściśnięte w piętrowych warstwach, utwardzone ciężarem czasu i zahartowane płomieniem winy. Od dziecka uczono mnie, że przeszłości nigdy nie powinno spoglądać się w oczy – nie miałam odwagi zapytać, dlaczego.

    Moje dzieciństwo nigdy w rzeczywistości do mnie nie należało. W wiosce nikt nie znał pojęcia własności – wspólna była ziemia, na której mieszkaliśmy, wspólne były pasące się wokół renifery i wspólne były uczucia, po które sięgano do mojej piersi, jakbym pomiędzy żebrami zawsze miała otwór wielkości ludzkiej dłoni. Nie wolno mi było mieć tajemnic, choć moja matka miała ich wiele – ukrywała je za zębami, kiedy się uśmiechała i zawiązywała je w węzły na ręcznie plecionym duodji. Nigdy nie pasowałam do tego świata – na południu nazywano nas Lapończykami, ze szwedzkiego słowa lapp, oznaczającego łatę, bo nosiliśmy ubrania zszywane ze skrawków zwierzęcej skóry, ale ja czułam się, jakby bogowie ściegiem zacerowali mnie do życia, które było ciasne i piło pod pachami, wyobrażałam sobie, że użyli za grubej igły i pozostawili na moim ciele niestaranną fastrygę. Wiedziałam więcej niż się po mnie spodziewano – wiedziałam, że ojciec zostawił nas, kiedy byłam dzieckiem, choć nikt nie powiedział mi o tym wprost, wiedziałam, że w akademii Gebo odwracano ode mnie wzrok, choć starałam się patrzeć przed siebie z uniesioną brodą, wiedziałam, że mój brat odróżniał się nie tylko od mieszkańców wioski, ale także od swojej rodziny, ode mnie, co bolało mnie bardziej niż potrafiłam przyznać. Áslat miał osiem lat, kiedy przemienił się po raz pierwszy, choć już wcześniej widziałam drobne drgnienia na jego twarzy, osobliwy sposób, w jaki jego oczy przybierały odcień ciemnego brązu, kiedy się gniewał, lecz błękitniały, kiedy był szczęśliwy, czasem nie rozpoznawałam go, kiedy machał do mnie w tłumie lub chwytałam za ramię chłopca, który był jedynie do niego podobny – nawet dzisiaj, kiedy zamykam oczy, nie mogę czasem odtworzyć jego twarzy z pamięci, bo rysy plączą mi się jak wełnisty haft. Tym razem siedział skulony w rdzewiejącej, emaliowanej wannie i zasłaniał się kurtyną, która zmięła się w ucisku palców – pamiętam, że stałam nieruchomo wpatrzona w jego dłoń, niezdolna uwierzyć, że należała do mojego brata, a on płakał, bo wyglądał inaczej niż zawsze i nie wiedział, jak odmienić swoje ciało do poprzedniego kształtu, pamiętam, że trzymałam go w ramionach, choć cała drżałam ze strachu, że go utracę, więc wciąż powtarzałam Áslat, Áslat, Áslat, jakby to miało przypomnieć mu, kim był naprawdę, pamiętam, że matczyna dłoń w końcu zacisnęła mi się na karku tak mocno, że krzyknęłam z bólu i upadłam na plecy. Pamiętam, że niebo było tej nocy gładkie i pozbawione gwiazd.  

    Z upływem lat było coraz trudniej – moja skóra przyzwyczaiła się do zimna, więc nie czułam go nawet wtedy, kiedy klękałam z dłońmi dociśniętymi do ziemi, modląc się do bogów, którzy nigdy nie odpowiadali na moje prośby; nie miałam apetytu, a joik drażnił mnie w uszy, więc chowałam głowę pod kołdrę, kiedy matka śpiewała, a potem przepraszałam ją z pochyloną głową i policzkiem spiekłym od uderzenia. Nabrzmiewał we mnie gniew, który był większy niż moje ciało, większy niż Kilpisjärvi i większy niż wzniesiona nad moim dzieciństwem góra Sána, gdzie nie zamierzałam składać swoich kości – byłam przekonana, że moje życie jest gdzie indziej i zamierzałam zrobić wszystko, aby je odnaleźć. Czasem wciąż wypominam sobie tę dziecięcą zuchwałość, gniew, z jakim rzuciłam porcelaną o ścianę, kiedy matka zabroniła mi wyjazdu i naiwne przekonanie, że w Tampere czekało na mnie coś lepszego niż moje przeznaczenie – w starych legendach, które przekazywano sobie jedynie z podniebienia na podniebienie, świat miał kształt zwierzęcej paszczy, a gwiazdy były czubkami jego ostrych kłów, ja weszłam tymczasem w jego objęcia, nawet nie zauważając, kiedy przełknął mnie w dół żołądka. Byłam już wcześniej zakochana – w Klausie Reitenie, którego plakat długo wisiał na ścianie mojego ciasnego pokoju, w Kurcie, którego nienawidziła moja matka, bo był Szwedem, ale do którego zawsze uśmiechałam się podczas zajęć z alchemii, w jasnowłosej Máret, która mieszkała po drugiej stronie wioski i śmiała się tak ciepło, że serce gniotło mi się o żebra – lecz żadna z tych miłości nie przypominała tej, którą czułam do Ilji, kiedy pojawił się przed drzwiami do mojego mieszkania z plecakiem przewieszonym przez ramię i obietnicą lepszej przyszłości. Kochałam go w ten sam sposób, w jaki kocha się kwitnące na wiosnę krokusy i przebiśniegi – był zwiastunem czegoś większego niż on sam. Podróżowaliśmy wzdłuż półwyspu, dopóki Midgard nie rozchylił przed nami ramion, zapraszając w swoje objęcia – nie wiedziałam wtedy jeszcze, że szczęściem można było się karmić, lecz nie sposób było się nim najeść, podobnie jak nie wiedziałam, że ucieczka przed przeszłością przypominała próbę odcięcia od siebie własnego cienia.

    Matka zawsze chciała, żebym poszła w jej ślady, mnie przerażała jednak choroba, którą przechodzili szamani, zanim pod ich skronią otwierało się kolejne oko – bałam się wzgórza zebranych pod wioską kości i za każdym razem, gdy słyszałam w domu niepokojący szmer, prosiłam bogów, by dobywał się z ust kogoś żywego. Reydis nienawidziłaby pracy, którą podjęłam, prowadząc z szemrany lokal i przymykając zmysły na dźwięki, które dochodziły z piwnicy i rdzę, którą ocierałam później ze schodów pośpiesznym zaklęciem, ale ja cieszyłam się ze swojej wolności, przeżuwając ją powoli między zębami, aby jak najdłużej delektować się smakiem. Czułam się jeszcze dzieckiem, kiedy narodził się Kasper, ale przytulałam go do piersi z czułością, której brakowało mojej matce i wyrywałam sobie królicze futro, aby otulić nim jego strach i jednocześnie rozebrać do kości swój własny – bałam się, że lapoński klimat przesączył mi się pod skórę i teraz dygotał w ciele mojego syna. Były dni i noce, kiedy nie wypuszczałam Kaspra ze swoich ramion, płacząc i powtarzając mu, że go kocham, zawsze w języku saami – aż do dnia, w którym jego oczy po raz pierwszy zmieniły kształt i barwę, a rysy zakrzywiły się, jakby ktoś przeciągnął mu przez twarz krawiecką nić. Mój syn przypominał mojego brata, lecz przekleństwo, które nosił w sercu nie przerażało mnie bardziej niż to, które zaciskał w dłoniach – miał cztery lata, kiedy chwycił skavdera tak mocno, że zwierzę udusiło się i zdechło, a ja przekonywałam się, że to przypadek, miał sześć lat, kiedy podłożył zapałkę do skraju dywanu, aż cały pokój zajął się ogniem, a ja tuliłam go w ramionach, wciąż nieświadoma dziecięcej winy, miał osiem lat, kiedy znalazłam w jego pokoju zwierzęce kości, przyklejone do tektury i ułożone tak, jakby próbował odtworzyć z nich cały szkielet, post mortem. Krzyczałam za każdym razem, podczas gdy Ilja nie rozchylił nawet ust; dawno utracił przywilej zdumienia i zgrozy, sprawiał wrażenie, jakby niczego nie uważał za brutalne, bo przemocy nigdy nie nazywał przemocą – nazywał ją życiem lub nie mówił o niej wcale: ona zawsze po prostu była.

    Nasze rozstanie nie miało żadnej konkretnej przyczyny lub miało ich zbyt wiele, by wskazać tylko jedną – mieliśmy już za sobą etap poszukiwania powodów, by się nawzajem nienawidzić. Kiedy na początku marca Kasper zaginął, oskarżyłam go jako pierwszego – krzyczałam, dopóki z oczu nie pociekły mi łzy, szarpałam go za rękaw kurtki, dopóki mnie nie uderzył, przychodziłam na komisariat codziennie i powtarzałam: Leenart Ilja Kütt, jakbym zmawiała modlitwę, choć wiedziałam, że nawet on nie był tak okrutny. Krzyczałam długo i gorliwie, dopóki gardło nie zdarło mi się gniewem, a wtedy, w podstępnym milczeniu serca, zakradło się we mnie uczucie, które było gorsze niż żałoba i gorsze niż nienawiść – ulga. Bałam się mojego syna, jego przenikliwych oczu i zmiennej fizjonomii, bałam się tego, jak często jego dłonie zaciskały się w pięści, bałam się wchodzić do jego pokoju, więc trzymałam drzwi zamknięte, aż kości przegniły ciężkim zapachem śmierci – często powtarzałam sobie, że to nie było moje dziecko, chłopiec, który mieszkał w moim łonie, nie mógł być tak okrutny, nie mógł być potworem, jakiego mu wmawiano. Płakałam, że był podmieńcem, a potem płakałam z nienawiści do własnego macierzyństwa – nie potrafiłam pokochać własnego syna, którego ciało zbyt często myliło mi się z własnym.

    Tęskniłam za matką – zawsze miała mocną dłoń i surowe spojrzenie, mimo to nie pragnęłam niczego bardziej, niż wtulić się w jej króliczą pierś, czuć, jak głaska mnie po głowie i całuje w czoło przed zaśnięciem. Nie miałam odwagi wrócić do domu, bo Eanodat wydawało mi się zbyt odległe, a przy tym tak mętne, że traciłam wiarę nie tylko w jego istnienie, ale również we własne wspomnienia. Podjęłam pracę w rezerwacie magicznych reniferów Järvelä, bo moje dłonie pamiętały sposób, w jaki Saamowie obchodzili się ze swoją trzodą, a pod językiem wciąż trzymałam zaklęcia, które przekazała mi matka, jedyną magię, jaką posługiwano się w wiosce, bo czerpała z sił okolicznej przyrody, zwierzęta różniły się jednak od tych, które pamiętałam z Kilpisjärvi, ich futro nie było tak miękkie, a oczy nie przypominały turmalinów inkrustowanych w obwódkę jasnej sierści lub – być może – renifery zawsze były takie same i to we mnie zaszła zmiana, przez którą wszystko wokół stało się apatyczne i pozbawione wyobraźni. W łóżku codziennie powtarzam sobie, że nie mogę umrzeć – moje kości należą do góry Sána, a ja nie mam już nikogo, kto mógłby je tam podźwignąć.


    Is there a universe where xxxxxxxx? I kept waking up lonely with voices around me, while the world was falling apart. They always tell me you're out there waiting to hold me


    Widzący
    Sivya Rijneveld
    Sivya Rijneveld
    https://midgard.forumpolish.com/t2268-sivya-rijneveld#27083https://midgard.forumpolish.com/t3511-sivya-rijneveld#35319https://midgard.forumpolish.com/t3513-tuoiva#35325https://midgard.forumpolish.com/f82-sivya-rijneveld


    Karta rozwoju

    Informacje ogólne

    Wzrost
    178 cm
    Waga
    60 kg
    Kolor oczu
    czarnobrązowe
    Kolor włosów
    czarne
    Znaki szczególne
    surowe spojrzenie; wąskie usta, z trudem wzruszane do uśmiechu; niski głos, przechowujący echo lapońskiej intonacji; wypalone znamię w kształcie okręgu na wnętrzu lewej dłoni, przedstawiające symbol saami, którym oznaczano szamanów; perfumy o zapachu szałwii i wetiweru
    Genetyka
    brak
    Umiejętność
    brak
    Stan zdrowia
    bezsenność


    Statystyki

    Wiedza o śniących
    poziom I
    Reputacja
    5
    Rozpoznawalność
    10
    Stronnictwo
    0
    Alchemia
    15
    Magia użytkowa
    15
    Magia lecznicza
    10
    Magia natury
    20
    Magia runiczna
    5
    Magia zakazana
    0
    Magia przemiany
    10
    Magia twórcza
    5
    Sprawność fizyczna
    10
    Charyzma
    5
    Wiedza ogólna
    5


    Atuty

    Akrobata (I)
    +5 do rzutu kością na dowolne czynności wykorzystujące zwinność postaci (np. unikanie ciosów, taniec, wspinaczka).
    Szaman (II)
    +3 do rzutu kością  na dowolne zaklęcie z dziedziny magii leczniczej i +3 na dowolne zaklęcie z dziedziny magii natury.
    Odporny (I)
    postać może spróbować oprzeć się darowi Odyna, hipnozie, opętaniu przez ducha oraz złagodzić efekty aury genetyk: fossegrim, huldra i huldrekall, niksa i selkie. Przy każdej próbie ma możliwość rzutu kością k6 (5, 6 oznaczają sukces).


    Ekwipunek

    zawieszka w kształcie poroża
    raz w miesiącu fabularnym tworzy magiczną barierę, która uniemożliwia magicznym stworzeniom zbliżenie się na dystans mniejszy od dwóch metrów, efekt utrzymuje się przez II tury i można nim objąć maksymalnie dwóch sojuszników; +3 do sprawności fizycznej

    nóż
    gwizdek zaklinacza
    działa uspokajająco na zwierzęta i sprawia, że chętniej wykonują wydane im polecenia (+3 do rzutu na uspokajanie zwierząt i wydawanie rozkazów)


    Aktualizacje

    29.12.2023)
    zakup noża i gwizdka zaklinacza
    03.08.2024
    zakup atutu Odporny (I)

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta zaakceptowana
    Geny zmiennokształtności wzbudzają zawsze obawy – wszystko, co początkowo dostrzegłaś u swego brata, zaczęłaś zauważać u syna. Nie było to zresztą wyłącznym ciosem od losu, zdolnym spędzać sen z twoich powiek; rozpoczęłaś mimo tego nowe życie, podejmując jeszcze wcześniej decyzję i opuszczając niewielką wioskę Kilpisjärvi. Po rozstaniu zatrudniłaś się w rezerwacie reniferów, próbując na nowo się odnaleźć. Twoja przyszłość jest podobnie niepewna jak niestabilne rysy osób obdarzonych krążącym w twoich żyłach dziedzictwem, w twoim przypadku uśpionym, przekazywanym na ramiona kolejnych pokoleń. Surowy klimat Finlandii kształtuje jednak wytrwałość – życzę ci, abyś nigdy nie odczuła jej braku.


    Prezent

    W prezencie na początek rozgrywki chcę podarować ci zawieszkę w kształcie poroża, którą otrzymałaś od jednego z członków klanu Järvelä. Skojarzenia z symboliką ochrony nie są w tym przypadku mylne; raz w miesiącu w sytuacji zagrożenia przedmiot jest w stanie wytworzyć niewidzialną barierę chroniącą cię przez II tury przed dowolnymi magicznymi stworzeniami - nie mogą zbliżyć się do ciebie na odległość mniejszą niż dwa metry i tym samym wyrządzić ci krzywdy. Jesteś w stanie ponadto objąć tym efektem maksymalnie dwóch swoich sojuszników. Bariera nie działa na wiązki zaklęć ani na galdrów. Tak długo, jak masz ją przy sobie zapewnia ci bonus +3 punktów do sprawności fizycznej.


    Podsumowanie

    Punkty doświadczenia na start
    700 PD (karta postaci)
    Osoba sprawdzająca
    Björn Guildenstern

    Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz pierwsze punkty doświadczenia na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie należy obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową, za co przysługują ci kolejne punkty, po które możesz zgłosić się w aktualizacji rozwoju postaci. Prosimy także o wpisanie się do spisu absolwentów, jak i instytucji i profesji w celu uzupełnienia dodatkowych informacji o postaci. Powodzenia na fabule!




    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.