Aria Jørgensen
Gość
Aria Jørgensen Wto 23 Sie - 17:33
GośćGość
Gość
Gość
ARIA JØRGENSEN
Pamiętam jakby to było jeszcze wczoraj. Głośny deszcz, mokro wszędzie, wiatr wiał z taką siłą co obojga nam strachu nabawił takiego, że musiałyśmy trzymać się za ręce. Nie wiem jak z twoją pamięcią, ale powiedziałaś mi wtedy słowa których ja nigdy nie zapomnę... że zawsze mnie przed burzą ochronisz. Mamo, nie wiem gdzie jesteś. Prawie jakbyś zniknęła z tego świata, przeteleportowała się jak najdalej od wszystkich. Zawsze taka byłaś. Ukryta przed resztą świata, schowana za zamkniętymi drzwiami. Nie wiem c—
Aria przestała pisać list, odkładając pióro obok kartki. Albo było jej zbyt trudno kontynuować kolejny list który nigdy nie wyśle, albo po prostu nie wiedziała co dokładnie napisać. Wspomninanie dzieciństwa było jak wbijanie sobie noża w serce. Problemów w domu mało nie było, a chorobliwa matka z tendencjami do wybuchów naprawde nie pomagała. Magia, chociaż istniała w ich domu, była tematem tabu. Ojciec, Thomas, poślubił swoją miłość z podwórka szybko, jeszcze zanim ona cokolwiek powiedziała mu o swojej rodzinie. W domu go nie było prawie w ogóle, a jak już był, to zaraz szybko uciekał z ogonem między nogami. Matka, Anna, ze względu na bólączkę co męczyła ją od wielu lat, dosyć szybko zmieniła się z dobrej żony w okrutną kobietę. Problemy z bólem zrzucała na magię, na krew w jej żyłach, na rodzeństwo; pomocy nie było. Do swoich rodziców odzywać się nie chciała, nienawidziła ich za bycie na tym świecie, a jedyną rzeczą co trzymała ją przy życiu to jej siostra. Olga przyjeżdżała często z drugiego końca kraju aby pomagać matce. Tak jak Anna magii się nie dotykała, to Olga była jej przeciwieństwem. Jednym czarem posprzątała bajzel w pokoju, drugim zapaliła świece w całym mieszkaniu kiedy wieczór nadchodził — przynosiło to uśmiech młodej dziewczynce. Niestety, tak jak ciotunia przyjeżdżała, to matka zawsze płakała przez ból jaki rozchodził się po jej całym ciele. Olga pomagała swojej siostrze się umyć, ubrać, funkcjonować w jakikolwiek sposób, ale z każdym rokiem było tylko trudniej. Aria przyjaciół nie miała zbyt wiele, małe miejsce jak Odda również nie pomagało. Za każdym razem jak ciocia przyjeżdżała, Aria była przeszczęśliwa, bo mogła jej się zwierzać ze wszystkich rzeczy magicznych, tych których matka nie chciała słuchać. Opowiadała jej o kruku co często przylatuje do jej okna, o tym jak rozmawiała często z wiewiórkami co mieszkają na drzewie niedaleko domu, o chęci ucieczki z domu...
Nie wiem co mogę jeszcze napisać. Nie wiem czy żyjesz, nie wiem czy mnie jeszcze pamiętasz. Znalazłaś pomoc? Skończyłaś w jakimś rowie, z igłą w ramieniu? Dalej mieszkasz w tym samym miejscu? Boję się nawet przyjechać, zobaczyć. Bo co jak—
Jej ręka się zatrzymała, a przyciśnięte pióro zaczęło robić coraz to większą plamę na białej kartce. Dopiero po paru sekundach się ocknęła, szybko szarpiąc się do tyłu całym ciałem. Drewniane krzesło zakrzypiało, pióro odleciało na bok, zostawiając po sobie tylko czarny atrament. Za oknem lało, dudnienie kropel było tak głośne, że swoich własnych myśl nie mogła usłyszeć dokładnie. Bez łez w jej oczach, ale jednak z szarpanym wdechem powietrza, ponownie zdecydowała się wrócić do przeszłości. Ostatni raz kiedy ciotunia była w ich domu, ona i matka miały wielką kłótnie. Szklanki były rzucone, płacz przebijał się przez drewniane ściany do małego pokoju Arii. Tamtego dnia, co był zimniejszy niż zawsze, ciotunia Olga wzięła Arię za pachy i zabrała ze sobą. Przez łzy i zasmarkany nos, mówiła ona do młodej dziewczynki, że wszystko będzie dobrze. Z perspektywy czasu, łatwo było zrozumieć fakt, że nie mogła ona zostawić jej w rękach Anny która przez ból nie mogła nawet poprawnie funkcjonować, nawet jeśli znikał on na jakiś czas, dawał uczucie poprawy. Zawsze wracał, ciężej niż poprzednio. Podróż do nowego domu była szybka. Aria pamięta to jakby stało się to wczoraj. Weszły one w krąg magicznych run, te świecąc po chwili kiedy ciotka wypowiedziała słowo Midgard. Gdy Aria otworzyła oczy, była ona w całkowicie innym miejscu. W miejscu gdzie powietrze smakowało inaczej, w miejscu gdzie spokój wkroczył prost do serca dziewczynki, w miejscu gdzie w końcu mogła odnaleźć samą siebie. Powolnym krokiem ruszyły one do domu zbudowanego z cegły i drewna, z napisem Yggdrasil zawieszonym zaraz nad wejściem. Cały budynek był trochę daleko od najbliższej drogi, a wysokie drzewa przytulały to miejsce tak jakby miały za zadanie go bronić. Był to pierwszy raz kiedy Aria dowiedziała się co Olga robi. Weterynaria. Pomoc zwierzętom magicznym i niemagicznym, miejsce gdzie życie wraz z naturą było najważniejsze. Lata zaczęła mijać szybko, bez jakiejkolwiek informacji o Thomasie lub Annie. Aria, zaczarowana tak naprawdę nowym światem do którego musiała się przystosować, mogła zapomnieć o nich, o tych codziennych walkach. Znalazła w końcu miejsce gdzie nie musiała się takimi rzeczami przejmować. Zamiast tego, chociaż, wpadła ona w lekką rutynę. W wieku siedmiu lat poszła do magicznej szkoły, rankami wstawała by udać się na lekcja, wracała popołudniu aby pomagać cioci w gabinecie, a potem zaraz trafiała do łóżka. Wolne dni Aria spędzała na rozmowie ze zwierzętami, na szlifowaniu swojej magii, na nauce o magicznych stworzeniach. Znajomości przychodziły jej trudno, bo dziewczyna nigdy nie chciała powiedzieć pierwszego słowa, zamiast tego czekając aż ktoś do niej się odezwie. Było parę osób z którymi trzymała się w szkole, ale większość czasu było spędzone na siedzeniu w samotności. Lekcje trudne nie były, Aria szybko uczyła się najprostszych rzeczy, a czas uciekł jej w mgnieniu oka. Zanim się obejrzała już była na ostatnich lekcjach pierwszego stopnia, gotowa na kształtowanie się na wzór swojej ciotki aby móc pracować w gabinecie weterynaryjnym. Miała w końcu do tego predyzposycje, nie tylko w postaci mentora z którym mieszkała, ale też ze względu na swoją przypadłość. Jeśli może rozmawiać ze zwierzętami, to prawie jakby los zmuszał ją do pracy z nimi. Ten okres w jej życiu był naprawde bez żadnych problemów. Ciocia miała tyle miłości do młodej Arii co Anna nigdy nie mogła z siebie wydusić. Drugi stopień wtajemniczenia minął tak szybko jak pierwszy. Egzamin końcowy skończyła pisząc na temat magii natury, leczenia oraz runicznej, alchemii, a na koniec o faunie i florze. Chociaż nieobowiązkowe, kolejne lata były dla niej przepustką do prawdziwej pracy ze zwierzętami...
Nie mogła dokończyć listu. Kolejny oddech, tym razem bardziej pewny, wpełzł jej do płuc. Odetchnęła z ulgą. Spokój nadszedł tak szybko jak uciekł. Nieskończony oraz ubrudzony list złożyła w pół, palcami delikatnie sprawdzając boki czy nie są zagięte. Między książkami trzymała resztę nieskończonych listów, to też wsunęła i ten w jego odpowiednie miejsce. Wychodząc ze swojego pokoju ruszyła prosto do kuchni, po to żeby sobie nalać trochę wody zanim położy się do łóżka. Deszcz nie przestał lać. Taka pogoda zawsze zmuszała ją do wspominania — a te ostatnie cztery lata dały jej w kość. Trzeci poziom wtajemniczenia był trudny, bo trzeba było we wszystkim maczać palce. Instytut Kenaz miał za zadanie przygotować swoich uczniów jak najlepiej do swoich przyszłych prac. Aria, już młoda dorosła, nauczona przez Olgę była, że jak najlepsze wyniki w szkole pomogą w pracy ze zwierzętami. Nauka co i jak, gdzie, kiedy, po co i dlaczego, to wszystko musiała nauczyć się aby móc robić to, co chce robić. Cztery lata nauki tym razem szybko nie zleciały. Wolno to szło, codzienne testy słowne, nauka coraz to nowszych rzeczy, więcej niż wczoraj i przedwczoraj. Były czasy kiedy Aria chciała spowolnić, może zrezygnować ze studiów, ale nigdy by sobie tego nie wybaczyła. Zebrała w sobie całą możliwą energię i wszystko z siebie wypruła na pracy pisemnej by ukończyć trzeci poziom wtajemniczenia. Napisała pracę na temat "Jak możemy uratować stworzenia magiczne i niemagiczne przed wyginięciem" dzięki której udało się jej zdać. Na czwarty poziom już nie poszła. Zdecydowała się pomagać swojej ciotce w gabinecie, powoli przejmując większość zadań. Olga miała w końcu już swoje lata, a czas leciał do przodu nieustannie. Wraz z pomocą Nisse trzymającym porządek w gabinecie co również sprawuje się jako dom (przód jest dla klientów, tył oraz piętro dla mieszkańców), Aria nareszcie znalazła swoje miejsce na świecie. I nie opuści go nieważne co.
Mistrz Gry
Re: Aria Jørgensen Czw 25 Sie - 19:07
Karta zaakceptowana
Chora na bólączkę matka, stroniąca się od płynącej jej w żyłach magii nie potrafiła dać ci tego, czego potrzebowałaś. Tobie mimo wszystko udało się jednak odnaleźć własną ścieżkę i przekuć przekazane Ci w genach umiejętności w życie, o którym jako dziecko nie mogłaś nawet marzyć. Miałaś ogromne szczęście, Aria – bardzo niewielu je posiada, a jeszcze mniej wie, jak je wykorzystać.
Praca z magicznymi zwierzętami nie należy do prostych, zwłaszcza jeśli jest się dopiero nowicjuszem. Na początek rozgrywki w prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz srebrny naszyjnik w kształcie klatki, w której wnętrzu znajduje się niewielki tanzanit, rzadki kamień szlachetny, o którym mówi się, że pozwala odnaleźć spokój ducha. Wisior ten nie tylko znakomicie prezentuje się z każdą, modową kreacją, ale raz na fabularny miesiąc pozwala Ci także schwytać wewnątrz dowolne stworzenie z I i II poziomu, które przez okres II tur fabularnych nie będzie w stanie się z niego wydostać – wystarczy, że wyjmiesz kryształ z wnętrza niewielkiej klatki i rzucisz nim w kierunku wybranego zwierzęcia. Dodatkowo, kiedy masz naszyjnik na sobie, zapewnia Ci on stały bonus +2 do charyzmy.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
Praca z magicznymi zwierzętami nie należy do prostych, zwłaszcza jeśli jest się dopiero nowicjuszem. Na początek rozgrywki w prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz srebrny naszyjnik w kształcie klatki, w której wnętrzu znajduje się niewielki tanzanit, rzadki kamień szlachetny, o którym mówi się, że pozwala odnaleźć spokój ducha. Wisior ten nie tylko znakomicie prezentuje się z każdą, modową kreacją, ale raz na fabularny miesiąc pozwala Ci także schwytać wewnątrz dowolne stworzenie z I i II poziomu, które przez okres II tur fabularnych nie będzie w stanie się z niego wydostać – wystarczy, że wyjmiesz kryształ z wnętrza niewielkiej klatki i rzucisz nim w kierunku wybranego zwierzęcia. Dodatkowo, kiedy masz naszyjnik na sobie, zapewnia Ci on stały bonus +2 do charyzmy.
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!