Katharina Tiedemann
Gość
Katharina Tiedemann Pon 1 Sie - 20:51
GośćGość
Gość
Gość
Katharina Tiedemann
- Siedź prosto! - usłyszała, po czym wykonała polecenie.
- Masz wyglądać i zachowywać się jak dama. Jesteś z Tiedemannów, musisz szanować ich tradycję – właśnie takie słowa, wypowiadane przez ojca, najbardziej utkwiły jej w pamięci. Musiała się słuchać i powtarzać jak mantrę jego słowa. Miała za zadanie stać się tak silna i zaradna, by nikt nie mógł podważać jej zdania. A gdzie miejsce na dziecięce marzenia? Wyłącznie w jej głowie i wyobraźni. Nie chodziło nawet o to, że źle ją traktowano, nie. Starała się nie być zawodem dla rodziców, którzy marzyli o tym, by ich nazwisko znów coś znaczyło. Wybić mogli się dzięki dzieciom. Katharina wiedziała, że musi ciężko pracować na sukces. Chciała, by rodzice byli zadowoleni, dlatego wkładała mnóstwo pracy w to, by zajść daleko i móc cieszyć się uznaniem innych osób, a w szczególności tych, którzy znaczyli w Midgardzie najwięcej.
Jest najstarszym dzieckiem Gabriela i Charlotte. Wolała się urodzić jako chłopiec, miałaby wtedy wytłumaczenie dla wszystkich swoich wad i zagrań. Mężczyznom zawsze łatwiej przychodziła gra pozorów i przywództwo. Katharina nie nadawała się na liderkę, chociaż robiła, co mogła by zostać zauważoną. I nie chodziło o powtarzanie jej zdania, że musi być damą. Bycie nią nie oznaczało przecież, że musiała się zachowywać uczciwie. O nie, mogła pięknie grać swoją rolę i mydlić oczy innym ludziom. Mogła, ale nie chciała. Zależało jej na dobru rodziny, chciała, by czasy, gdy sprzedawali pamiątki rodzinne, minęły bezpowrotnie. Chciała, ale czy była w stanie się do tego przyczynić? Rodzice uważali, że tak.
Katharina trafiła do Akademii Odala. Nie zdziwiło ją to, bo właśnie tam posyłano dzieci z dobrych rodzin, pielęgnujących tradycje i tych, którzy stawiali na ambicję. Katharina nie czuła się tam tak dobrze, by obecnie z radością i rozrzewnieniem wracać do tamtych dni. Dla tamtejszych dzieci była osobą z tej rodziny. Ciągle wracano do wydarzeń z przeszłości, by jej dokuczyć. Jakby miała mało problemów w domu. Rodzice często się kłócili, nie zważali nawet na to, czy dzieci ich usłyszą, czy nie. A nie dało się nie słyszeć wiecznych pretensji i krzyków. Katharina jako najstarsza z dzieci, zawsze musiała mówić młodszym, by byli dzielni. Mieli siebie i to było najważniejsze.
Dziewczynka musiała być dojrzalsza od rówieśników, mądrzejsza od nich, sprytniejsza i przede wszystkim opanowana. Nie mogła dać się sprowokować, tylko z wysoko podniesioną głową iść przed siebie i robić to, co powinna. Nauka była jej ucieczką od rzeczywistości. Nie chciała wiecznie słuchać o problemach, tylko starała się przynosić dobre wieści. Jej rodzina ceniła sobie także ciekawostki, które czasem jakieś dziecko przez przypadek wypowiedziało na głos, a ona to słyszała. Musiała zdawać relacje, ale często pomijała wiele faktów. Dlaczego? Bo nie chciała być taką, za jaką ją uważano. Chciała sama zapracować na sukces, sprawić, by nazwisko było widziane inaczej. I tak wyglądało jej dzieciństwo. Było trudne, ale nie pozbawione też dobrych chwil. Katharina dbała o dobre relacje z bliskimi. Starała się pomagać i być po prostu sobą.
Mając już kilkanaście lat, zaczęła myśleć poważnie o tym, co robić w przyszłości. Jako ułożona, miła i oczytana dziewczyna, mogła dla siebie znaleźć wiele wyjść. Nie miała zbyt wielu przyjaciół, bo nie dogadywała się z innymi, w końcu była z tej przeklętej rodziny. Rówieśnikom przeszkadzało to, kim była i nie patrzyli jaki miała charakter; a ona starała się ocieplić wizerunek rodziny. Była uczynna, sprawiedliwa, posłuszna i dobrze się uczyła. Chwalono ją, ale ona ciągle myślała, że robi zbyt mało. Nic się nie zmieniało w rodzinie, nieważne jak bardzo się starała.
Wiele osób pojawiało się w jej życiu, lecz niewiele z nich zostało a nim na dłużej. Co ciekawe, jej najlepszym przyjacielem okazał się nieco młodszy chłopak, którego widywała tu i tam, jego rodzina także była dość znana i poznali się na jakimś spotkaniu towarzyskim, gdzie wymienili między sobą kilka uprzejmych słów. On jeden nie oszukiwał jej, jeśli chodzi o zachowanie i akceptację. Złapali wspólny język i postanowili wymieniać między sobą listy. Ot po prostu, nie z ważniejszej przyczyny. Ich spotkania można było wtedy policzyć na palcach u rąk. Tak, były rzadkie, ale zawsze wyczekiwane. Chłopak nie był spokojny i nieśmiały, wręcz przeciwnie, ale dla niej zawsze był dobry i uczciwy. Pielęgnowali tę znajomość, nie przeszkadzało im nawet to, że była od niego starsza. Wiek to tylko liczba. Smak głębokiej przyjaźni poznała, gdy uczęszczała już do Instytutu Kenaz, gdzie wybrała za kierunek medycynę. Wtedy częściej widywała się ze swoim kolegą. Ich znajomość wytrzymała wiele prób, ale wszystkie przeszli wspólnie, no prawie wszystkie, oprócz jednej, ale o tym opowiem za chwilę.
Katharina wiedziała, że musi się dużo uczyć i mieć jak najmniej rozpraszaczy. Ta przyjaźń miała na nią spory wpływ, gdyż w końcu się uśmiechała i nie była już taką poważną osobą. Nadal zbierała pochwały, uczyła się do późna i starała się być jak najlepsza, ale pozwalała sobie wtedy na trochę więcej luzu. Nie mogła pozwolić sobie na porażkę, inaczej rodzina byłaby niezadowolona. Czy marzenia rodziców o córce z dobrym zawodem przekładały się na jej własne cele? Owszem. Katharina była ambitna i chciała udowodnić także sobie, że jest w stanie coś zrobić, by jej nazwisko było dobrze kojarzone. I nie ona sama.
Co ciekawe, jej ojciec chciał podsunąć dziewczynie znajomków „odpowiednich dla niej”. Katharina wolała sama wybierać sobie towarzystwo, bała się, że rodzice sami zaplanują jej przyszłość. Bardzo chciała być niezależna, ale czuła, że to nie będzie takie łatwe. Jej przyjaźnie nie były dobrze widziane, a przynajmniej nie każde. Nie wstydziła się ich, lecz starała się ochronić przed przykrościami. Z tym, że sama nie była pewna już siebie. Kiedy człowiek się zakochuje, wszystko wygląda inaczej. Ona także ujrzała prawdę, że cienka granica między przyjaźnią, a miłością się zatarła. Nie sądziła, że wszystko skończy się źle.
Początkowo wydawało się, że nic nie zerwie relacji, która trwała już kilka lat. Byli sobie bliscy, chyba za bardzo. W końcu on uciekał, zawsze znajdując sobie jakieś wytłumaczenie. Najgorsze było jedno przyjęcie, gdy upokorzył ją przed innymi gośćmi. Zostawił ją, sam zaś bawił się z kimś innym. Czuła zawód, nie po raz pierwszy. To sprawiło, że wygarnęła mu w końcu, co myśli. Starał się ją udobruchać, ale nic z tego. Kłótnia zakończyła się wymierzeniem policzka chłopakowi. I w ten sposób ich znajomość zaczęła się rwać, coraz bardziej, coraz mocniej, aż ze strzępów nie zostało już chyba nic…
Katharina wzięła się w garść i robiła wszystko, by poświęcić się nauce, a potem pracy. Ojciec wydawał się być zadowolony z takiego obrotu spraw. Nawet nie protestowała, gdy przypadkiem zaczął się pojawiać w jej życiu ktoś inny. Marius Stensen, dziedzic rodzinnego majątku i przyszły właściciel znanej midgardzkiej restauracji. Była zrezygnowana, zraniona i wściekła, więc nie patrząc nawet na to, co się pisze, brnęła w związek, który tak naprawdę nie miał prawa być udany. Gdy jedna strona nie kocha drugiej, to się nie może dobrze skończyć. Początkowo para ambitnych, młodych ludzi znajdowało ze sobą wspólny język. Dobrze się czuli w swoim towarzystwie. Jednak brakowało w tym wszystkim przyjaźni, głębokiego zaufania. Poważna, dumna i zawzięta dziewczyna chciała przede wszystkim skończyć studia medyczne. Później wszystko już szło zgodnie z planem: był ślub, dalsza nauka, staż, potem nawet dziecko, chociaż ono było dziełem przypadku i pewnej słabości. Odhaczono by kolejne punkty na liście, gdyby nie to, że małżonek ją zdradzał. Najwidoczniej znudziła mu się żona, która jest dumna, dość chłodna w relacjach i bardzo rzeczowa. Była jednak z Tiedemannów i nie mogła się poddawać, zacisnęła zęby i pozbyła się kłopotu. Rozwiedli się, a córka została z matką.
Katharina postanowiła sobie, że sama będzie sobie lepiej radzić ze wszystkim. Była uparta i wiedziała czego chce. Mała Johanna była jej jedynym pocieszeniem. Dbała o córeczkę, jak mogła najlepiej. Zapewniała jej wszystko, czego potrzebowała. Rzadkie widzenie z ojcem nie przeszkadzało im. Miały siebie.
Wracając do nauki: Katharina zaliczyła cztery stopnie edukacji magicznej. Nie chciała zostać profesorką na studiach, przynajmniej nie w najbliższych latach. Starała się o pracę w szpitalu i tam odbyła obowiązkowy staż. Robiła, co mogła, by zdobyć posadę, która mogła zapewnić jej dobrą przyszłość. Ojciec nie mógł narzekać na córkę. Osiągnęła cel, została medykiem traumatologiem. Pomagała innym jak sobie wymarzyła. Bo chociaż czasem wydaje się zbyt rzeczowa i poważna, może też ironiczna, ma dobre serce, które kiedyś zostało głęboko zranione. W domu rodzinnym to ona spaja wszystkich razem, bardzo jest związana ze wszystkimi, nawet jeśli w wielu kwestiach mają odmienne zdanie. Kocha też swoją siedmioletnią córeczkę, która jest dla niej skarbem, nawet jeśli nie była owocem prawdziwego uczucia. Nie wie, co przyniesie jej przyszłość, ale ma nadzieję, że bogowie będą dla niej w końcu łaskawi.
Mistrz Gry
Re: Katharina Tiedemann Wto 2 Sie - 19:31
Karta zaakceptowana
Nieważne, jakie nazwisko nosisz; nieistotne, jakie przekonania Ci wpajano. Nie liczy się nawet to, że w Twoich żyłach krąży krew zmieszana z przebudzonym pierwiastkiem magii — jesteś tylko człowiekiem i czasem, bez względu na to, jak bardzo byś się starała, zwyczajnie nie będziesz w stanie udźwignąć wszystkiego. Czasem, dla własnego dobra, trzeba odpuścić — wcale się nie poddać, jedynie zwycięstwo odłożyć na później. Pamiętaj o tym, szczególnie w kontekście własnej pracy.
Mogłoby się wydawać, że Twoja praca nie jest wysoce niebezpieczna — nie wiesz jednak nigdy, czy nie zostaniesz oddelegowana do zdarzenia, którego finał może dopiero nastąpić i być bardziej zaskakujący, niż ktokolwiek podejrzewał. Żeby więc sprawić, że Twoja praca będzie przebiegała we względnie bezpiecznych warunkach, na początek otrzymujesz w drobnym upominku puder opieki. Pod tą osobliwą nazwą kryje się proszek o niezwykłych właściwościach — stworzono go z mieszanki wielu unikatowych ziół, które przez rok składane były w ofierze Magniemu, a następnie spalone w jego świątyni. Podobno dzięki temu procesowi proszek nabrał specjalnych własności, z których możesz skorzystać raz w miesiącu fabularnym — gdy jego niewielką ilość rozsypiesz wokół siebie, w miejscu tym powstanie wyjątkowo silna bariera, która na II tury blokuje przedostanie się ku Tobie wszelkiego rodzaju zaklęć i magicznych stworzeń. Bariera nie chroni Cię jednak przed ingerencją istot nadprzyrodzonych. Dodatkowo samo posiadanie pudru gwarantuje Ci stały bonus +2 do magii natury.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
Mogłoby się wydawać, że Twoja praca nie jest wysoce niebezpieczna — nie wiesz jednak nigdy, czy nie zostaniesz oddelegowana do zdarzenia, którego finał może dopiero nastąpić i być bardziej zaskakujący, niż ktokolwiek podejrzewał. Żeby więc sprawić, że Twoja praca będzie przebiegała we względnie bezpiecznych warunkach, na początek otrzymujesz w drobnym upominku puder opieki. Pod tą osobliwą nazwą kryje się proszek o niezwykłych właściwościach — stworzono go z mieszanki wielu unikatowych ziół, które przez rok składane były w ofierze Magniemu, a następnie spalone w jego świątyni. Podobno dzięki temu procesowi proszek nabrał specjalnych własności, z których możesz skorzystać raz w miesiącu fabularnym — gdy jego niewielką ilość rozsypiesz wokół siebie, w miejscu tym powstanie wyjątkowo silna bariera, która na II tury blokuje przedostanie się ku Tobie wszelkiego rodzaju zaklęć i magicznych stworzeń. Bariera nie chroni Cię jednak przed ingerencją istot nadprzyrodzonych. Dodatkowo samo posiadanie pudru gwarantuje Ci stały bonus +2 do magii natury.
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!