Aleksandra Morozova
Gość
Aleksandra Morozova Sro 27 Lip - 20:30
GośćGość
Gość
Gość
Aleksandra Morozova
Siergiej Morozov nigdy nie powinien był zostać ojcem. Nie nadawał się na niego i pewnie był tego świadom, jednak obchodziło go to niczym zeszłoroczny śnieg. Obchodziło go tylko dupczenie i alkohol. Im mocniejszy, tym lepszy. Kiedy więc Kustaavie odeszły wody, Siergieja nawet nie było w domu, a nawet gdyby był, zapewne byłby dalej w potężnym ciągu alkoholowym, więc nie można było na nim polegać. Kobieta musiała radzić sobie sama z wezwaniem akuszerki i samym porodem, zanim ta przybyła do tej zapomnianej przez bogów chaty. Na świat przyszła w środku nocy, rozdzierając noc płaczem dziecka, które nie bardzo chciało opuszczać ciepły i przytulny brzuch rodzicielki. Następne lata życia małej Aleksandry upłynęły na obserwacji. Była cichym dzieckiem, zwykle chowała się gdzieś w kątach, czy ciasnych miejscach, nie chcąc zwracać na siebie uwagi. Patrzyła, jak matka haruje, żeby mieli co jeść. Jak ojciec chleje na umór i wyżywa się na wszystkich dookoła. Na niej również, jeśli nawinęła się pod rękę i była w jego mniemaniu zbyt głośno, żeby mógł w spokoju konsumować swój ulubiony trunek.
Irbis zawsze pojawiał się nieregularnie. Raz dzień po dniu, innym razem czekała na sen z nim przez tygodnie. Uwielbiała je. Były tak realistyczne i przyjemne. Nigdy nie zastanawiała się, czy stoi za tymi wizytami jakiś wzór, albo co one oznaczały. Pamiętała tylko, że zawsze kot, pomimo reputacji bezwzględnego, cichego mordercy, dla niej był ciepły. Można wręcz powiedzieć, że opiekuńczy. W snach zawsze była na zewnątrz, w lesie, podczas zimy. Między drzewami pojawiała się nagle sylwetka pantery śnieżnej podchodzącej do niej spokojnie i cicho. Nawet śnieg nie trzeszczał pod poduszkami masywnych kocich łap. Nigdy się go nie bała, kot zaś zawsze obchodził ją dookoła, czasem polizał ją po głowie, zanim się dookoła niej zawinął z mruczeniem, które wprawiało w drżenie całe jej ciało. W śnie ponownie zasypiała, jednak później, na całą noc odczuwała ciepło i miękkość, z jaką otulało ją kocie ciało i futro, a budziła się niesamowicie wypoczęta i spokojna.
Miała jakieś dziesięć lat, kiedy ojciec wpadł do domu z krzykiem i awanturą, zaraz kierując chwiejne kroki do ich matki, by zamachnąć się na żonę, która, wedle jego słów, miała być niewierna. Nawet by to Alyi zbytnio nie zdziwiło, bo kto by wytrzymał z takim człowiekiem? Czy to źle, jeżeli matka szukała miłości i szczęścia w ramionach innego? Nie do końca rozumiała to, co się działo, co było prawdą, a co nie. Nie nadążała za wydarzeniami, które się rozegrały tak szybko, jakby nagle ktoś przyspieszył czas. Jedyne, co z tego całego dnia zapamiętała to trzask, po którym zapanował chaos. Krzyk, panika, krew lejącą się po całej kuchni, Dimę — niedźwiedzia szalejącego im po domu i późniejszą paniczną krzątaninę, pospieszne zbieranie rzeczy, ostatnie spojrzenie za siebie i pusty wzrok zakrwawionego ojca, a potem ucieczkę. Wyrwanie z domu, który kojarzył się głównie z ojcem bijącym za odrobinę głośniejszy oddech i smrodem alkoholu, który się od niego unosił. Nie docierało do niej wtedy jeszcze, że to koniec cierpień, które zadawał im rodziciel, ale nie koniec cierpień w ogóle. Nigdy nie myślała ciepło o mężczyźnie, który był jej ojcem. W zasadzie rzadko w ogóle go wspominała, pozwalając sobie o nim po prostu zapomnieć i wymazać go z pamięci na tyle, na ile potrafiła.
Przeprowadzka do Midgardu była czymś nowym. Z perspektywy dziecka była czymś niesamowitym, nowe otoczenie, język, który znała, a którym mówiło więcej osób, niż tylko te będące z nimi w domu. Babka, która wzięła się za usystematyzowanie wiedzy zarówno jej, jak i Dimy. Okolica, w której mieszkali, może i nie była najlepsza, jednak życie było tu dla Dusi, jak zaczęła ją nazywać babka, dużo spokojniejsze i ciekawsze. Nawet jeśli przeprowadzka wiązała się z pomaganiem matce w prowadzeniu domu i w zleceniach dotyczących szycia, nowy dom był dla niej czymś, czego od dawna jej brakowało. Niedługo potem, razem z Dimą mogli ruszyć do Mannaz, by kształcić się dalej, jak to przystało galdrom. Nie było rady na dotychczasowe przeżycia, które odcisnęły piętno zarówno na niej, jak i na Dimitrim. Nie potrafiła zbyt szybko zaufać innym, do tego była raczej wycofana i mało o sobie mówiła. Dodając do tego to, że dołączyła do klasy pod koniec pierwszego stopnia nauczania i to, że wszyscy mieli już swoje grupki, nawiązywanie znajomości było najzwyczajniej w świecie czymś, co szło jej fatalnie. Zdobyła ledwie garstkę przyjaciół, a i im zaufała dopiero po długich latach znajomości.
W czasie nauki na drugim stopniu w pewnym momencie zainteresowała się łyżwiarstwem figurowym. Lekkość i płynność ruchów w tańcu na lodzie przyciągała ją. Chciała nauczyć się sunąć po tafli z taką gracją. Początkowo ograniczała się do zakradania się w wolnym czasie na lodowisko i podglądania treningów, a z każdą taką wizytą tylko utwierdzała się w przekonaniu, że chce się znaleźć na lodzie. Kiedy więc udało jej się dorosnąć do starych łyżew znalezionych u babki, w okresie zimowym zaczęła wymykać się z domu nie by podglądać treningi, a by samej próbować się nauczyć jazdy na łyżwach na zamarzniętym jeziorze. Łyżwiarstwo figurowe opiera się również na tańcu, sekwencje kroków muszą być zsynchronizowane z muzyką, więc w lecie, kiedy nie miała możliwości ćwiczenia na jeziorze, ćwiczyła taniec, aby nie wyjść z wprawy.
W snach dalej przychodziła do niej od czasu do czasu pantera śnieżna. Ciepło jej futra i odgłos mruczenia były kojące nawet jeśli były to tylko sny. To jej pojawianie się w snach przez lata sprawiło, że Aleksandra przywiązała się do swojej fylgii. Irbis pojawiał się zwykle wtedy, kiedy zbyt długo dusiła w sobie emocje i przestawała sobie z tym radzić. Sprawiał, że nie czuła się samotna i koił jej emocje, co uznała za wybawienie. Chęć, by odczuwać kojące działanie swojego totemu również w ciągu dnia, jeśli będzie tego bardzo potrzebowała, skłoniła ją do zagłębienia się w magii przemiany. Irbis wymagał od niej opanowania. Medytacji, by uleczyć własne emocje, wyciszyć się i uwolnić nagromadzony stres, dzięki czemu zaczęło jej być łatwiej zachować swoją wewnętrzną równowagę. Medytacja miała pomóc jej spojrzeć na sytuację ze spokojem i wyciągnąć z każdej sytuacji najlepsze dla siebie szanse i możliwości. Jej miejscem do medytowania, które zaakceptował irbis, została polanka ze starą wierzbą, niedaleko strumienia. Systematyczne ćwiczenia po czterech latach w końcu zaowocowały nabyciem zdolności do przeobrażenia się w panterę śnieżną. Od tej pory, kiedy czuła, że nie daje sobie rady z emocjami, czy ciężarem, jaki później spadł na jej braki, wybiera się, chociaż na kilka godzin, w odludną część lasu, żeby pobiegać pod postacią pantery śnieżnej.
Po ukończeniu drugiego stopnia nauki nie było szans, żeby mogła pójść na studia. Miała świadomość, że jej marzenie, żeby jeździć figurowo na łyżwach, a nawet i plan zapasowy obejmujący dalszą naukę na III stopniu, w kierunku związanym z hodowlą magicznych zwierząt, nie są ani trochę realne. Nawet jeśli mogłaby starać się o stypendium, to utrzymanie rodziny zależało również od niej. Nie mogła pozwolić sobie na "marnowanie" czasu na studiowanie, zamiast na pracę, dlatego podjęła się posady kucharki w sierocińcu Toiova. Dorabiała dodatkowo, dalej pomagając matce z zamówieniami krawieckimi oraz czasem piekąc słodkości na zamówienie. Chciała odłożyć na tyle dużo pieniędzy, żeby móc posłać młodszą siostrę na studia, jeśli ta będzie tego chciała i żeby zapewnić jej wszystko, czego mogłaby chcieć, a czego ona sama nie mogła otrzymać w jej wieku. Ledwo przyzwyczaiła się do rytmu dnia i pracy, a po raz kolejny w jej życiu zaczęło się sypać. Dimitri wpadł w kłopoty na tyle poważne, że skończył w Nordkinn. Widziała cierpienie matki, która nie tego chciała dla swojego jedynego syna. Powoli próbowały wiązać koniec z końcem, aby zapewnić sobie byt i utrzymać miejsce, do którego Dima miał kiedyś przecież wrócić, jednak nie zawsze starczało im pieniędzy na wszystko. Kiedy więc szukając kolejnej dodatkowej pracy, przyjaciel dał jej znać, że jego znajomy z wyższych sfer być może miałby dla niej jakąś posadę, poprosiła o ustawienie z nim spotkania. Dopiero przy rozmowie z Olafem dowiedziała się, że oferta dotyczy tańczenia w domu uciech. Nie potrafiła wtedy jeszcze tańczyć w wymagany przez pracodawcę sposób, jednak miała podstawy taneczne, poczucie rytmu i grację oraz sprawność fizyczną, które robiły z niej dobrą kandydatkę do w miarę szybkiego douczenia i wypuszczenia przed publikę. Przełknięcie własnej dumy nie było proste, jednak nie miała zbyt wielu opcji, by zarobić aż tyle tylko przy pomocy jednej pracy. Zgodziła się, by zostać tancerką w "Besettelse". Nie miała więc czasu, by regularnie odwiedzać brata siedzącego za kratkami, ale starała się co jakiś czas wybierać się do niego z matką.
Dima wrócił wcześniej, niż się go spodziewały. Nie dopytywała, jak to się stało. Nie dopytywała go też o pracę, którą znalazł nadzwyczaj szybko jak na kogoś, kto przecież przebywał w nordkinn. Sama nie chciała przecież zbytnio zdradzać, do czego posunęła się, żeby utrzymać rodzinę. Cieszyła się z powrotu brata i miała nadzieję, że więcej nie zniknie, jednak równocześnie nie potrafiła w pełni zaufać, że ten w nic się nie właduje. Że nie zostanie ponownie sama z utrzymywaniem matki i siostry. Nie czułaby się spokojnie, pozostawiając wszystko w jego rękach. Z tego powodu nie rzuciła roboty, która była dotychczas najsilniejszym źródłem dochodu, jaki miały. Nie rzuciła również pracy w sierocińcu. Zamiast tego odkładała z tych pieniędzy, ile tylko się dało, żeby w razie czego mieli jej rezerwę pieniężną.
Mistrz Gry
Re: Aleksandra Morozova Nie 7 Sie - 9:34
Karta zaakceptowana
Tak wiele robisz i poświęcasz dla swojej rodziny — dla matki, dla brata, kuriozalnie nawet dla ojca, którego już przecież od tak wielu lat z wami nie ma — ale czy zastanawiałaś się, czy równie wiele byłabyś w stanie zrobić dla siebie? Czy panowanie nad emocjami i duszenie ich w sobie, tłamszenie, byleby nie wybuchnąć, jak niegdyś Twój brat — czy to w jakimkolwiek stopniu Ci służy? Czasem, dla dobra własnego i wszystkich wokół, trzeba pozwolić sobie spuścić ze smyczy wszystkie emocje. Pamiętaj o tym, gdy znów ukojenia szukać będziesz w znajomym futrze.
Drapieżniki mają to do siebie, że, jak nikt, potrafią się skradać. Pod postacią zwierzęcą zapewne nie raz miałaś możliwość zweryfikowania w praktyce tej wiedzy. Abyś jednak na dłużej pozostawała poza zasięgiem czyjegokolwiek wzroku i słuchu — czy to w postaci irbisa, czy ludzkiej — w drobnym prezencie otrzymujesz od Mistrza Gry srebrny wisiorek w kształcie łapy pantery śnieżnej. Dla większości ta niewielka zawieszka może wydawać się jedynie kolejnym atrybutem łączącym Cię z Twoim totemem, Tobie jednak udało się odkryć jej osobliwe właściwości. Kiedy przez dziesięć sekund będziesz trzymała w zaciśniętej pięści wisiorek, uwolnisz drzemiące w nim siły, które pozwolą Ci raz w miesiącu fabularnym przez III tury poruszać się bez wydawania jakichkolwiek dźwięków. Dodatkowo samo posiadanie wisiorka gwarantuje Ci stały bonus +2 do wiedzy ogólnej.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
Drapieżniki mają to do siebie, że, jak nikt, potrafią się skradać. Pod postacią zwierzęcą zapewne nie raz miałaś możliwość zweryfikowania w praktyce tej wiedzy. Abyś jednak na dłużej pozostawała poza zasięgiem czyjegokolwiek wzroku i słuchu — czy to w postaci irbisa, czy ludzkiej — w drobnym prezencie otrzymujesz od Mistrza Gry srebrny wisiorek w kształcie łapy pantery śnieżnej. Dla większości ta niewielka zawieszka może wydawać się jedynie kolejnym atrybutem łączącym Cię z Twoim totemem, Tobie jednak udało się odkryć jej osobliwe właściwości. Kiedy przez dziesięć sekund będziesz trzymała w zaciśniętej pięści wisiorek, uwolnisz drzemiące w nim siły, które pozwolą Ci raz w miesiącu fabularnym przez III tury poruszać się bez wydawania jakichkolwiek dźwięków. Dodatkowo samo posiadanie wisiorka gwarantuje Ci stały bonus +2 do wiedzy ogólnej.
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!