Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Heikki Lehtinen

    Gość
    Anonymous


    Heikki Lehtinen
    Dane postaciLoviisa, Finlandia / 17.05.1967 / Talvi
    Bogaty / kawaler / IV
    Znachor, prywatna praktyka psychiatryczna dla odważnych; znany hipnotyzer / kot / fc: Lucas Garcez

        Czym jest strach?
        Pytanie to, można mi wierzyć lub nie, dręczyło mnie już od dzieciństwa, kiedy to pierwszy raz przyszło mi spojrzeć mu w oczy. Nieracjonalny lęk przed drobnym stworzeniem był paraliżujący. Nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego tak się działo i dlaczego ciało reagowało w taki, a nie inny sposób.
        W życiu nie brakowało mi niczego. Urodziłem się jako trzeci, najmłodszy syn państwa Lehtinenów, znanych na całym magicznym świecie producentów miodów pitnych. Jako najmłodszy byłem rozpieszczany ze wszystkich możliwych stron, nie musząc przejmować się absolutnie niczym. Mój ojciec nie pokładał również większych nadziei, że to właśnie ja przejmę rodzinny biznes. Nie spieszyło mi się do tego. Od zawsze chodziłem swoimi ścieżkami. Byłem spokojnym i posłusznym dzieckiem, który szybko zaskarbiał sobie przychylność ludzi, którzy znajdowali się obok mnie. Nie zmieniło się to również wtedy, gdy straciłem swoją dziecięcą niewinność i urok. Otoczony opiekunkami i niańkami mogłem robić to, co tylko mi się podobało. Był to piękny okres.
        Mój kontakt z ojcem od zawsze był neutralny. Mężczyzna nigdy nie przykładał do mnie większej uwagi. Nie obdarzał mnie również uczuciem większym, niż było to konieczne. Nie byłem jego faworytem i ciężko było się temu dziwić, skoro posiadał on już swojego następcę, którym okazał się być mój starszy brat. Byłem mu za to wdzięczny, gdyż w miodosytnictwie nie pokładałem większej pasji. Codziennie modliłem się do bogów, by obowiązek przejęcia rodzinnego interesu nie spadł na mnie. Chciałem bowiem żyć po swojemu. Jedyną osobą, jaką darzyłem większym uczuciem była matka, której czułe dłonie i spokojny głos potrafił ukoić i odpędzić wszelkie lęki, które mogły nawiedzić moją głowę. Nie była to kobieta idealna, ale nikt tego od niej nie oczekiwał.
        Dorastałem w poczuciu beztroski, mogąc kształcić się dokładnie tak, jak chciałem. Uczyłem się dobrze. Nie miałem problemów z większością moich przedmiotów, a słabe oceny wynikały jedynie z niedbalstwa i braku zaangażowania w dane kursy. Największą uwagą zawsze darzyłem przedmioty związane z biologią. Uwielbiałem uczyć się o roślinach i zwierzętach i pragnąłem zgłębić wszystkie tajemnice ciała. Nie powinno więc nikogo dziwić to, że po opuszczeniu Akademii Laguz zdecydowałem się na dalszą naukę w Instytucie Kenaz, gdzie też obrałem nauki medyczne.
        Początkowo, jak każdy student medycyny, musiałem uczyć się wszystkiego, jednak z biegiem czasu zauważyłem, że szczególnym upodobaniem zgłębiałem tajniki ludzkiego umysłu. Neurologia i psychiatria stały się moją pasją, i już na drugim roku studiów wiedziałem dokładnie, że chcę iść właśnie w tym kierunku. Moja rodzina nieszczególnie polubiła moją decyzję, niemniej jednak nie zraziło mnie to.
        Na trzecim roku studiów dostałem się pod opiekę profesora psychologii. Mężczyzna zaproponował mi, że zajmie się moją pracą dyplomową oraz, że udostępni swoje prywatne zbiory naukowe, z których mógłbym korzystać. Z każdym kolejnym dniem nasza relacja rosła i nabierała kształtów, aż w końcu zaproponował mi dołączenie do swojego prywatnego klubu, do którego należeli jedynie wybrani studenci. Nie wiedziałem i do tej pory nie mam pojęcia, dlaczego profesor zdecydował się na to, bym dołączył do tego zgromadzenia, niemniej jednak świadomość przynależenia do czegoś tajnego i elitarnego pociągała mnie równie mocno, co rzeczy, które były w tym klubie poruszane.
        Hipnoza – zdolność, o której w naukowych kręgach nie mówiło się zbyt dużo, a jeśli już to jako o szarlatanerii i praktyce tak niegodziwej, że uważano iż posługują się nią jedynie szaleńcy i desperaci. Według profesora hipnoza pozwalała zajrzeć w odmęty ludzkiego umysłu i otworzyć go, a nawet pomóc naprowadzić na właściwe tory. Początkowo nieufny i niepewny zacząłem powoli zagłębiać się w tajniki tej umiejętności i wspólnie w garstką wybrańców zaczęliśmy uczyć się, jak nad nią panować. Po każdym kolejnym spotkaniu wychodziliśmy przeświadczeni nie tylko o tym, jak wielką mocą była ta zdolność, ale również jakie możliwości przed nami otwierała. Łechtało to ambicję i poczucie wyższości. Przemierzałem uczelniane korytarze ze świadomością, że w każdej dowolnej chwili mogłem posiąść władzę nad dowolnym człowiekiem. Profesor zachęcał nas do praktykowania, jeśli tylko nadarzy się okazja, ale przestrzegał nas, że należy być uważnym. Obiektami naszych praktyk byli najczęściej bezdomni albo ludzie, którzy atakowani znienacka, nie byli w stanie się obronić. Nie robiliśmy im krzywdy, ani nie zmuszaliśmy do robienia paskudnych rzeczy, niemniej jednak sprawdzaliśmy do czego byliby zdolni. Ciekawym było obserwowanie, jak manipulacja i hipnoza potrafią zmieniać człowieka.
        Nasze zabawy szybko przybrały jednak nieoczekiwany zwrot. Od zawsze celem naszego stowarzyszenia było zgłębianie tajników hipnozy, co mogłoby później pomóc nam w osiąganiu naszych prywatnych celów bez narażania przy tym życia innych niewinnych osób i chociaż nie raz łamaliśmy  tę zasadę, to jednak nigdy nikt podczas naszych ćwiczeń nie zginął.

        Aż do czasu...
        Był to mój pierwszy rok na czwartym stopniu wtajemniczenia. Z kawą w dłoni i papierosem za uchem siedziałem przy biurku na tyłach uczelnianej biblioteki, na zapleczu której organizowane były spotkania naszego stowarzyszenia. Moja praca doktorska skupiała się na wpływie eliksirów codziennego użytku na rozwój i pogłębianie chorób i zaburzeń psychicznych. Kreśliłem właśnie jeden z diagramów, mających scharakteryzować wpływ Eliksiru Sannhet na mózg i poszczególne jego składowe takie jak móżdżek, korę ciemieniową czy płat czołowy, gdy usłyszałem hałas i podniesione głosy dochodzące zza zamkniętych drzwi. W środku, między profesorem a dwójką studentów rozgorzała dyskusja, w którą szybko włączyli się poszczególni członkowie stowarzyszenia. Nie trzeba było długo czekać, by doszło do kłótni. Nasze stowarzyszenie nigdy nie wtrącało się w prywatne sprawy poszczególnych członków, więc nikt specjalnie nie interesował się tym, co robią pozostali. Każdy był zamknięty w swoim świecie, którym dzielił się z pozostałymi jedynie wtedy, kiedy chciał to zrobić. Niemniej jednak, kiedy w naszym gronie zaczęła krążyć informacja o adeptach magii zakazanej, profesor postanowił zainterweniować. Nie mógł pozwolić na to, by w jego stowarzyszeniu i pod jego okiem, szkolili się przyszli ślepcy. Decyzja ta nie spodobała się młodej parze. Byli to zdolni i utalentowani studenci i hipnotyzerzy, którzy mocno zagłębili się w tajniki najczarniejszej z magii. Krótko po wymianie ostrych słów poszły w ruch zaklęcia.
        W amoku i chaosie nawet nie zorientowałem się, kto zadał śmiertelny cios. Z całej tej plątaniny słów i gestów wyrwał nas dopiero tępy odgłos ciała, opadającego na marmurową posadzkę. Ciało młodej kobiety upadło bezwładnie, a my pogrążeni w szoku nie byliśmy w stanie logicznie myśleć. Po chwili dopiero nasze oczy pomknęły w kierunku towarzysza kobiety, który gniewnym wzrokiem przesuwał się po naszych sylwetkach, zatrzymując się dopiero na postaci profesora. Odgłos zbliżających się kroków nieco sprowadził nas jednak na ziemię. Było to nasze ostatnie, oficjalne spotkanie. Wszyscy jednogłośnie wskazaliśmy sprawcę śmierci kobiety, a gdy odpowiednie służby zabierali mężczyznę, odetchnęliśmy z ulgą, że nie doszło do większej tragedii. Zgodnie przyjęliśmy jedną wersję wydarzeń, mając świadomość, że nasze oskarżenia skazują niewinnego człowieka. Wiedzieliśmy jednak, że musieliśmy pozbyć się problemu. Wraz z usunięciem mężczyzny z terenu uczelni mogliśmy wrócić do naszych obowiązków i normalnego życia.

        A przynajmniej tak nam się wydawało...

        Po skończeniu studiów zdecydowałem się na staż w szpitalu im. Alberta Lindgrena na oddziale psychiatrycznym, gdzie zajmowałem się galdrami skarżącymi się na najróżniejsze dolegliwości psychiczne. Wiedziałem doskonale, że społeczeństwo widzących nie należy do szczególnie wrażliwych, jeśli chodzi o przypadłości wywodzące się z zaburzonej psychiki, więc swoją osobą starałem się wykazywać empatią i zrozumieniem. Szybko jednak zauważyłem, że w niektórych przypadkach zwykła farmakologia nie jest wystarczająca. Nie chciałem się jednak wychylać. Czas jednak mijał, a pacjentów przybywało. Wśród nich znalazł się pewien znany aktor, który zmagał się z wyjątkowo paskudną depresją. Farmakologia i terapie zawodziły, a ja znużony i zobojętniały na wszystko co się działo dookoła, zaproponowałem prywatną pomoc. Proponowanie hipnozy było ryzykowne, ale pacjenta nie trzeba było długo namawiać do skorzystania z pomocy. Kilka prywatnych serii hipnozy zaowocowało widoczną poprawą. Mój sukces nie był jednak celebrowany i gdy tylko dowiedziano się o moich prywatnych praktykach, straciłem możliwość pracy w szpitalu, stając się wyrzutkiem środowiska naukowego. Wzbogacony jednak o dość pokaźną sumę pieniędzy nie odczułem tego odrzucenia. Bierność i brak otwartości na metody pomocy wśród medyków mnie odrzucało. Pieniądze pozwoliły mi otworzyć prywatny gabinet leczenia uzależnień i chorób psychicznych dzięki mojej znajomości hipnozy, magii leczniczej oraz odpowiednich eliksirów. Zgadzałem się pomagać każdemu, kto był na tyle odważny (lub zdesperowany), by do mnie przyjść. Szybko również stałem się jednym z najbardziej znanych hipnotyzerów w Midgardzie i chociaż nie przynosiło mi to otwartej sympatii, ale wiedziałem, że wielu z moich nieprzyjaciół z radością przyszłoby do mnie, gdyby mieli taką potrzebę. Szybko zacząłem pozyskiwać klientów z bogatych rodzin, którym w zamian za solidną zapłatę oferowałem nie tylko fachową pomoc, ale również dyskrecję. No i moje życie toczyło się tym spokojnym tempem, pozwalając mi zapomnieć o wydarzeniach ze studiów.

        Wiadomość o śmierci profesora początkowo nie wywarła na mnie wrażenia. Mężczyzna był już dość wiekowy, więc z całą pewnością nie przykładałem do tego większej wagi. Życie toczyło się dalej i dopiero wiadomości, które otrzymywałem od poszczególnych osób, które zaangażowane były w działalność tajnego stowarzyszenia profesora, utwierdziły mnie w przekonaniu, że śmierć mężczyzny nie była przypadkowa ani też naturalna. Wydarzenie to rozpaliło strach przed sprawiedliwością, której dopomina się niewinny i szalony człowiek skazany przed laty za morderstwo, którego nie dokonał. Pozostaje nam tylko czekać na to, kto będzie następny.
    Gość
    Anonymous


    KARTA ROZWOJU

    INFORMACJE OGÓLNE
    WZROST: 180 cm

    WAGA: 73 kg

    KOLOR OCZU: niebieskie

    KOLOR WŁOSÓW: blond

    ZNAKI SZCZEGÓLNE: brak

    GENETYKA: -

    UMIEJĘTNOŚĆ: hipnoza

    STAN ZDROWIA: zdrowy


    STATYSTYKI
    WIEDZA O ŚNIĄCYCH: I

    REPUTACJA: 10

    ROZPOZNAWALNOŚĆ: 50

    STRONNICTWO: Rada

    ALCHEMIA: 5

    MAGIA UŻYTKOWA: 5

    MAGIA LECZNICZA: 25

    MAGIA NATURY: 15

    MAGIA RUNICZNA: 5

    MAGIA ZAKAZANA: 0

    MAGIA PRZEMIANY: 5

    MAGIA TWÓRCZA: 5

    SPRAWNOŚĆ FIZYCZNA: 5

    CHARYZMA: 20

    WIEDZA OGÓLNA: 10


    ATUTY
    Uzdrowiciel (II): +5 do rzutu na dowolne zaklęcie z dziedziny magii leczniczej.

    Polityk (I): +2 do rzutu na charyzmę i +2 do rzutu na czynności związane z wiedzą ogólną.




    EKWIPUNEK


    AKTUALIZACJE

    Gość
    Anonymous


    Gotowe, można sprawdzać.



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.