Liselotte Hallström
Gość
Liselotte Hallström Nie 22 Maj - 18:42
GośćGość
Gość
Gość
Liselotte Hallström
Dzieciństwo- cisza.
Fakt, że zaczęłam mówić dopiero w wieku czterech lat, sprawił, że po dziś dzień moja osoba powoduje pewien zgrzyt w sposobie myślenia rodziny. Spodziewano się, że będę opóźniona w rozwoju, a winą za to obarczono oczywiście moją matkę. Ktoś przecież musiał być winny za cały ten bałagan. Zaczęłam mówić, ale i tak otaczała mnie cisza. Najmłodsza z czwórki rodzeństwa, trochę zapomniana, trochę pozostawiona sama sobie. Gdy tylko spuszczano mnie z oczu, znikałam gdzieś za drzewami przychodząc z nowymi zadrapaniami, oparzeniami czy nawet odmrożeniami. Umykając przed kolejnymi potężnymi cieniami dorosłych, czułam się zwyczajnie źle. Tylko sama, w otoczeniu przyrody byłam wolna i szczęśliwa. Rodzina wybaczała mi moje dziwactwa, głównie dlatego, że nigdy nie robiłam problemów, a jako posłuszna córka wypełniam wszystkie polecenia. Nauczyciele nie mogli się na mnie skarżyć, jednak dobrze pamiętam irytacje w oczach rodziców, gdy sprawdzali moje postępy. Brakowało mi zapału i ambicji, by być najlepszą. Teoretycznie było to niewybaczalne, ale w praktyce miałam trójkę rodzeństwa, których obowiązkiem było godne reprezentowanie rodziny. O mnie świat mógł zapomnieć. Niemal na każdym rodzinnym zdjęciu widać jak próbuje się schować za plecami Augusta, Dahlii albo Ingrid. Jeżeli komuś miałam zaufać to tylko mojemu rodzeństwo. Jeśli ktoś miał mnie obronić przez złym światem to tylko oni. Z perspektywy czasu widzę, że moją głową rolą w rodzinie było możliwe jak najdłuższe podtrzymywanie niewinności, który miał opromieniać pozostałych członków. Dziwna decyzja, ale czasem trzeba się po prostu dostosować.
Dojrzewanie- muzyka.
Dość długo wydawało mi się, że nie jest zdolna do odczuwania większych emocji. Całe lata spędziłam na obserwowaniu i analizowaniu zachowań rządzących światem, do które należałam wraz z całą rodziną. Patrzyłam śmiech, łzy, intrygi, kłamstwa, rodzące się uczucia i nie mogłam zrozumieć skąd one się biorą. Wciąż stałam ukryta wśród cieni, bo tam było mi najlepiej. Nie reagowałam nawet na rzucane w moją stronę ironiczne uwagi i krzywe spojrzenia rówieśników. Nie należałam do ich świata, a oni nie należeli do mojego. Mimo to wiem, że wiele takich spraw rozstrzygano bez mojego udziału. Żadne z mojego rodzeństwa, a nawet kilku innych krewnych nie pozwoliłoby, ktokolwiek kpił z jednego z Hallströmów. Z nie do końca zrozumiałych powód, niektórzy twierdzili, że powinnam żyć w świecie pozbawionych ludzkiej głupoty i ignorancji, tak długo, jak było to możliwe. Pobyt w Jera gdzie zdobyłam oba stopnie wtajemniczenia, nie wiele pod tym względem zmienił. Robiłam to, o co mnie proszono i czego oczekiwano, ale nic poza tym. Jak można się spodziewać nie zyskałam też zbyć wielu przyjaciół. Samotność w towarzystwie książek, zwierząt, gwiazd, roślin czy w końcu i muzyki była mi najbliższa.
Pierwszą rzeczą, która zbudziła w ruch moje niemal martwe serce, była nauka gry na fortepianie. Uderzając w kolejne klawisze, czułam jak wzbudza się w mnie ogień. W końcu po tylu latach widać było w moich oczach chęć życia i nie było to związane ze zdzieraniem sobie gardła licząc, że w końcu wychylę się za jakiego drzewa. To był chyba czas by stać się istotą ludzką. Wtedy przyszła do nas śmierć. Zacisnęła palce na naszej rodzinie, zabierając ze sobą Ingrid moją starszą siostrę. Nikt mi tego nigdy wprost nie powiedział, ale wiem, że mieli do mnie pretensje, że nie okazywałam żadnych oznak żałoby. Wiem, że najbardziej zraniłam tym Dahlie. Przecież podobnie jak ona właśnie straciłam siostra. Nasz ból, nasze zachowanie powinny być podobne, dlaczego więc zachowywałam się tak obojętnie? Nie byłam w stanie, jeszcze nie rozumiałam czym tak naprawdę, była śmierć. Dopiero gdy było już po wszystkim, gdy trumnę mojej siostry zasypała świeża ziemia, a ostatni gość opuścił tereny rodzinnej siedziby, coś w mnie pękło. Weszłam do pokoju Ingrid i zaczęłam płakać, płakałam tak długo, aż w końcu zmęczone umysł szukał ukojenia we śnie. Zamiast obudzić się na podłodze, ocknęłam się we własnym łóżku. Patrząc na słońce przebijające się przez firanki zrozumiałam, że i ja jestem w stanie po prostu czuć. Wznosić się i opadać pod wpływem emocji, zdarzeń, krótkich chwil. Powoli zaczęłam badać teren, szukać możliwości, by opuścić ukochane cienie. Nawet w szkole zmuszałam się do tego by w końcu pokazać na co mnie stać, że nie jestem tylko kolejnym Hallström, któremu należy, odpuści, bo im wolno więcej. Nie, nie wierzę i nigdy nie wierzyłam w drogi na skróty. Kwestia urodzenia nie powinna mieć najmniejszego znaczenia w zdobyciu miana najlepszego.
Dorosłość- słowa.
Pamiętam wzrok ojca, gdy po raz pierwszy moje wypowiedzi przy stole nie ograniczały się do krótkich frazesów. Świat miał się powoli przyzwyczajać do tego, że potrafię mówić i że będę oczekiwała, by mnie wysłuchano. Zarówno ojciec, jak i August długo nie mogli się przyzwyczaić, że przekraczałam progi Kolegium Sprawiedliwości, by lepiej poznawać świat, w którym obracali się na co dzień. Obserwowałam nowy typ ludzi, z którym do tej pory rzadko miałam do czynienia. Uczyłam się brutalnej normalności, która nie raz zmuszała człowieka do przekroczenia cienkiej granicy pomiędzy tym, co łatwe a tym, co słuszne. Tylko że w przeciwieństwie do moich krewnych nie umiałam ich tak jednoznacznie ocenić.
Ojciec zgodził się, bym poszła na dyplomację na Tiwaz, chyba tylko dlatego, że go tym zaskoczyłam. Wyjaśnienie, że to była oczywista droga kariery dla kogoś z moim nazwiskiem, jest sporym niedomówienie, ale tak to zostawmy. Znałam to środowisko, umiałam czytać ludzi i coraz lepiej radziłam sobie z przewidywaniem ich reakcji. Teoretycznie byłam stworzona do takiego życia. Nie wzięłam tylko pod uwagę, że nikt nie będzie brał mnie na poważnie i że sama nie najlepiej to zniosę. Mogłam sobie być Hallström, ale wciąż byłam dziewczyną i to według wielu zbyt słabą, by zajmować się dyplomacją. Walczyłam o każdym krok i każde słowo. Walczyłam o to, by mnie wysłuchano i o to by liczono się z tym co mówię. Powoli zdawałam sobie sprawę z własnych możliwości i atutów. Za każdym razem, gdy dostrzegałam błysk zainteresowania w oczach rozmówcy, wierzyłam, że jestem krok bliżej celu, celu, którego jeszcze do końca nie potrafiłam nazwać. Nawet spełnianie towarzyskich obowiązków wynikających z noszenia nazwiska Hallström zaczęło sprawiać mi przyjemność. Każdy bal, obiad czy zwykła herbata dawała nieograniczone pole do obserwacji, dostrzegania pozornie nieistotnych detali, który zdradzały znacznie więcej niż słowa. Sama mogłam w końcu sprawdzać, jak to jest, gdy mami się ludzi słowem, tkać nić stworzoną z uroczych uśmiechów, pięknych słów i drobnych kłamstw. Chciałabym wierzyć, że robię się w tym coraz lepsza, ale nie ma co się oszukiwać, że długa droga przede mną. Nie urodziłam się do kłamstw i manipulacji, ale przecież nie ma takiej rzeczy, której człowieka nie jest sobie w stanie przyswoić.
Wciąż pozostając pod kontrolą rodziców, coraz mocniej zaczęłam uczestniczyć w życiu społecznym kampusu. Objawiałam cechy typowe do aktywisty lub działacza społecznego, na co miałam przyzwolenie tak długo, jak nie działałam wbrew polityce rodziny. Mój świat zaczął się kręcić wokół wielkich spraw i wielkich idei. Zamiast skupić się na nadciągającej obronie, ja wciąż gdzieś gnam, głęboko wierząc, że jeszcze jeden krok i uda mi się osiągnąć coś dobrego, coś, co ma znaczenie. Strach i obawa są dla tych, którzy nie wiedzą czego pragną i ile są warci. Kiedyś będę niesamowita, teraz jestem tego pewna.
Mistrz Gry
Re: Liselotte Hallström Sob 28 Maj - 14:32
Karta zaakceptowana
Kiedyś będziesz niesamowita, nie ma co do tego wątpliwości, jesteś przecież Hallströmem. Teraz jednak, Liselotte, masz przed sobą jeszcze wiele lat nauki i nabywania doświadczenia. Wiele pracy przed Tobą, żeby udowodnić wszystkim, że nie powinno mieć znaczenia, jakie nosisz nazwisko, że jesteś kobietą, ani jakie masz usposobienie. Uważaj tylko, żeby nie zachłysnąć się pierwszymi sukcesami, bo później jest dużo trudniej ponownie wypłynąć na powierzchnię.
Jesteś młoda i wciąż nabywasz potrzebniej wiedzy, żeby móc bez obaw kroczyć między starymi wilkami panującymi na politycznej scenie. Żeby więc przebywanie w ich towarzystwie przychodziło Ci nieco łatwiej, w prezencie otrzymujesz ode mnie pierścień ze łzami månhjorta. To rodzinna pamiątka, którą otrzymałaś, kiedy zdecydowałaś się wybrać na dyplomację. Oczko dość okazałego pierścienia wykonane zostało z akwamarynu, w który wtopione zostały łzy månhjorta, nadając mu wyjątkowych właściwości: w takcie konfrontacji z dowolnym napastnikiem, który zachowuje się wobec Ciebie agresywnie, raz w miesiącu fabularnym pierścień sprawia, że agresor uspokaja się i przez I turę nie ma możliwości wykonania w stosunku do Ciebie jakiegokolwiek ataku. Ponadto samo posiadanie przy sobie pierścienia gwarantuje Ci stały bonus +2 do magii użytkowej.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 600 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
Jesteś młoda i wciąż nabywasz potrzebniej wiedzy, żeby móc bez obaw kroczyć między starymi wilkami panującymi na politycznej scenie. Żeby więc przebywanie w ich towarzystwie przychodziło Ci nieco łatwiej, w prezencie otrzymujesz ode mnie pierścień ze łzami månhjorta. To rodzinna pamiątka, którą otrzymałaś, kiedy zdecydowałaś się wybrać na dyplomację. Oczko dość okazałego pierścienia wykonane zostało z akwamarynu, w który wtopione zostały łzy månhjorta, nadając mu wyjątkowych właściwości: w takcie konfrontacji z dowolnym napastnikiem, który zachowuje się wobec Ciebie agresywnie, raz w miesiącu fabularnym pierścień sprawia, że agresor uspokaja się i przez I turę nie ma możliwości wykonania w stosunku do Ciebie jakiegokolwiek ataku. Ponadto samo posiadanie przy sobie pierścienia gwarantuje Ci stały bonus +2 do magii użytkowej.
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 600 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!