Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Silje Nørgaard

    Gość
    Anonymous


    Silje Nørgaard
    Dane postaciAalborg, Dania / 22 lutego 1980 / Nørgaard
    Zamożna / Panna / II stopień wtajemniczenia
    Studentka Instytutu Ansuz (historia i literatura powszechna) / Pająk / Frida Gustavsson



    Nigdy nie jesteśmy tak odporni jak myślimy

    Tak wiele osób oddałoby wszystko, aby tylko widzieć więcej. Wszak sam Odyn wisiał na drzewie świata przez dziewięć dni i dziewięć nocy, aby zyskać przenikliwą mądrość i wiedzę rzucającą inną percepcję na świat. Nic więc dziwnego, że w ludziach kiełkuje pragnienie sięgania po więcej. Widzenia więcej. Pojmowania więcej.
    Lecz oni tego pragną.
    Co z tymi, którzy dar otrzymują z dniem urodzin, nie pytani o zdanie?
    Świat, który widzi Silje, nie jest darem per se. Nie urodziła się wszak wyrocznią, ku wielkiemu zawodowi matki i babki, gdy z pierwszymi dniami spędzonymi na edukacji magicznej w akademii Odala Silje zaczęła śnić i wypowiadać wizje tak realne, że można by w nie uwierzyć i doszukiwać się sensu. Część zapewne mogła się spełnić – wszak czasami wszystkiego, czego potrzeba, to siła sugestii i odrobina wiary, że coś się wydarzy – lecz kiedy medycy, wezwani w akcie desperacji po tym, jak Silje przespała prawie trzy dni i nikt nie był w stanie jej wybudzić, postawili jasną diagnozę, że jej dar nie jest darem per se, a na pewno nie takim, jakiego oczekiwała rodzina, dostrzegła ogromny zawód malujący się na twarzach najbliższych, najważniejszych dla niej osób. Odwrócony wzrok babki, ciche westchnienie matki wybrzmiewające w murach rodzinnej posiadłości, pozostawione bez żadnego słowa, a odbijające się ciętą raną przez ukłucie wbijanego sztyletu prosto w serce małej dziewczynki, tej małej pięknej, idealnej dziewczynki, jak zawsze powtarzała matka, która tego dnia zrozumiała, że idealna i piękna nigdy nie była, ani nigdy nie będzie.
    Lecz to nie chore ambicje ani zaszczepiane pierwotnie dążenie do perfekcji położyło się cieniem na niezmąconym obrazie świata, nawet nie towarzyszące objawy choroby, przeszkadzające w normalnym funkcjonowaniu napady snu czy drgawek lub krzyku – nie one wszystkie, a uczucia. Uczucia wyrywające cząstkę duszy, dręczące zmęczony, dziecięcy umysł, który jedyne, co podszeptywał, to sączące jad słowa o odrzuceniu. Nawet nie o tym, jak wielki zawód sprawiła – lecz jak wielki zawód i bezradność wobec dręczących objawów czuły najbliższe jej osoby.
    Pamiętała, że chciała od tego uciec – lecz jedynym miejscem, do którego udało jej się dotrzeć, to zaciemniony zagajnik ogrodu z wielkim, starym dębem z uginającymi się pod własnym ciężarem gałęziami.
    To był pierwszy raz, kiedy poczuła tak intensywne emocje. I nie chodziło o własne. Te jedynie były kroplą w morzu rozpaczy, w którym się pogrążała. Czuła się tak, jakby, to jakieś okrutnie dziwne, ale jakimś cudem wchłonęła emocje matki i babki, i to one zatruwały jej umysł, sprawiły, że czuła się tak, jakby wokół szyi obwiązano jej ciężki kamień i wrzucono w otchłań niezmąconej wody. Dusiła się, nie potrafiła zatrzymać łez, nie potrafiła zaczerpnąć głębszego oddechu, głowa chciała jej pęknąć z bólu, lecz najgorsze było poczucie, że nie potrafi oczyścić się z całej wchłoniętej negatywnej energii. Otaczająca ją cisza i uroki natury pomogły, lecz były jak plaster na krwawiącą ranę. Przez długie tygodnie była jak duch snujący się po korytarzach domostwa, od czasu do czasu zaglądając jedynie do biblioteki, w której często natykała się na ojca. To może dość śmieszne, lecz przygniatające, niemożliwe do wyrzucenia emocje stały się budulcem do ciepłej relacji między nimi – i wtedy też dostrzegła w opasłych tomiszczach książek coś więcej. Dziwny katalizator, który miał moc wyciągania człowieka z jego własnej, ponurej rzeczywistości, a wciągać w zupełnie inną. Stały się formą oczyszczenia. Nieidealną i powolną, ale ostatecznie skuteczną.
    Druga tak trudna sytuacja miała wydarzyć się zaledwie dwa lata później. Chociaż, dostrzegając napięcia emocjonalne i zagubienie swojego starszego rodzeństwa, przeczuwała, że skończyć się to może tragedią – i chociaż chciała spróbować chociaż porozmawiać, ostatecznie brakło jej słów. Nie zrobiła nic – a późniejszą ucieczkę Lasse jej dziecięcy wciąż umysł odebrał jako jej własną winę. Bo przecież chciała coś zrobić, mogła coś zrobić, ale nie kiwnęła chociażby palcem. Pozostawała z boku – jak zawsze – jako bierny obserwator. Śliczna laleczka przechodząca z jednego miejsca domu na drugi, cicha, ułożona – i do niczego nieprzydatna. Jej własny wyrzut mieszał się z żalem Lasse i poczuciem zdrady Idy, chociaż bardzo starała się ukrywać swoje emocje. I ponownie, choć miała poczucie, że jest o wiele bardziej potrzebna innym, nie potrafiła opanować uczuć ani swoich, ani znaleźć wygodnego miejsca na te wchłaniane od innych. Czuła się jak gąbka, w którą wszystko może wsiąknąć – i najczystsza woda, i najbrudniejszy ściek.
    Chociaż było diabelnie zimno, pomoc przyniósł jej ponownie stary dąb w ogrodzie. Pragnienie wyrzucenia z siebie emocji było tak silne, że to chyba wtedy, w akcie desperacji, pomyślała o tym, aby połączyć dwie rzeczy pozwalające jej odetchnąć. Nie miała chęci trzymać twardej okładki w swoich dłoniach – ale przecież wcale nie musiała. Wystarczyło pióro i kilka pustych kartek, które miękko i gładko wchłonęły wyrzucane z emocje przeradzające się w słowa, a te – w poezję. To, co tworzyła, było zupełnie jak ona. Jak ona wchłaniała uczucia innych – tak one wchłaniały jej emocje i znosiły wszystko, co tylko na nie naniosła. Było w tym coś pięknego.
    A przede wszystkim – pomogło.
    Sposób ten okazał się na wagę złota, kiedy przechodziła przez drugi stopień wtajemniczenia. Kiedy pojawiły się pierwsze przyjaźnie, inne niż te zawarte w rodzinie, pierwsze zawody miłosne, a przede wszystkim – przepełnienie emocjonalne wśród wszystkich tych nastolatków, zeszyty i pióra były jej najlepszymi przyjaciółmi. Chyba nigdy nie napisała tak wielu wierszy jak podczas tych kilku lat. Jeden płynął za drugim, słowa wylewały się samoistnie. I chyba też wtedy zastanowiła się, czy nie chce podzielić się swoimi uczuciami ze światem. Publikowanie treści, tak czystych i przepełnionych najszczerszymi emocjami, mogłyby trafić również do innych – może w jakiś sposób by im pomogły?
    Przez całe życie przemykała jak duch – pozostawiając po sobie jedynie delikatny, kwiatowy zapach i ciepły uśmiech we wspomnieniach, przeplatanych tymi mniej przyjemnymi, gdy wrzeszcząc toczyła pianę z ust, lub zapadała w śpiączkę tak długą, że zaczynano się martwić, czy kiedykolwiek obudzi się ponownie. Przyczepiony jej do ogona przez zatroskaną rodzinę medyk, dzięki swojej stałej opiece i ciężkiej pracy, uzyskał zadowalający efekt zminimalizowania przykrych napadów, po których Silje jeszcze kilka tygodni chadzała nie tylko wyczerpana, ale też osowiała i otępiała pod kątem psychicznym. Uspokojone napady mają miejsce raz na trzy miesiące. A sama woli o nich nie myśleć. Ani o nich nie pamiętać. Zmartwienie najbliższych, które towarzyszy skutkom choroby, zawsze sprawiało, że wycofywała się z życia towarzyskiego, wolne chwile spędzając pośród książek i zieleni.
    Dość naiwnie sądziła, że może ze względu na własne przypadłości uda jej się ustrzec przed spojrzeniem matki i babki, i że może zyska ich przychylność w swojej małej fantazji – lecz słysząc postawione bezwzględne ultimatum pomiędzy aranżacją małżeństwa a studiami, wolała poświęcić część swojego szczęścia niż całe życie.
    Nie wyobrażała sobie bowiem własnego małżeństwa z przymusu, z człowiekiem, do którego nie czułaby ni krztyny miłości.
    Po raz kolejny na ratunek przyszedł jej ojciec, sprowadzający ją na kierunek historii i literatury powszechnej. I chociaż nie było to spełnienie jej marzeń, a na pewno zabrało jej sporą część czasu, nie porzuciła swoich marzeń. Kiedy rodzina wiedziała o jej poetyckim zacięciu, uciekła tym razem do prozy. Nikt nie wie, że wysłała kilka swoich krótkich opowiadań do wydawnictw i gazet pod pseudonimem Hlin Gersemi.

    Ból serca zawsze pragnie się z kimś dzielić.

    Gość
    Anonymous


    KARTA ROZWOJU

    INFORMACJE OGÓLNE
    WZROST: 164cm

    WAGA: 55kg

    KOLOR OCZU: szaroniebieskie

    KOLOR WŁOSÓW: blond

    ZNAKI SZCZEGÓLNE: duże, sarnie oczy; ciepły uśmiech; nieobecne spojrzenie

    GENETYKA: -

    UMIEJĘTNOŚĆ: -

    STAN ZDROWIA: napadowość magiczna


    STATYSTYKI
    WIEDZA O ŚNIĄCYCH: I

    REPUTACJA: 5

    ROZPOZNAWALNOŚĆ: 30

    ALCHEMIA: 5

    MAGIA UŻYTKOWA: 10

    MAGIA LECZNICZA: 5

    MAGIA NATURY: 15

    MAGIA RUNICZNA: 5

    MAGIA ZAKAZANA: 0

    MAGIA PRZEMIANY: 5

    MAGIA TWÓRCZA: 15

    SPRAWNOŚĆ FIZYCZNA: 5

    CHARYZMA: 10

    WIEDZA OGÓLNA: 15


    ATUTY
    Artysta: poezja (I): +5 do rzutu na czynności związane z dziedziną sztuki wybraną przez postać

    Pan natury (I): +3 do rzutu kością na dowolne czynności związane z magią natury.


    EKWIPUNEK
    - złota wsuwka z pająkiem (łagodzi napady choroby, raz na fabularny miesiąc pozwala na nieograniczone rzucanie zaklęć bez konsekwencji przeżywania uporczywych wizji i związanych z nimi dolegliwości)


    AKTUALIZACJE

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta zaakceptowana
    Ciężko jest być wrażliwym w świecie, który przetkany jest grubą fastrygą tak licznych tragedii, wątpliwości i obaw. Ciężko jest być wrażliwym na przekór światu, który na każdym kroku pragnie tę wrażliwość zniszczyć i wyrugować. Tobie udało się w końcu obłaskawić swoje emocje, przeobrazić je w coś pięknego, co spłynęło poezją na puste kartki podręcznych notesów – nie pozwól, by kiedykolwiek pozbawiono Cię tej uczuciowości. Mało kto w Midgardzie jeszcze ją posiada.


    Prezent

    Norny były wyjątkowo przewrotne, obdarzając Cię darem, który nie okazał się darem per se, przypadłości, na które skazała Cię napadowość magiczna, z pewnością nie niosą za sobą bowiem uznania i szacunku, jakie wiązałyby się z darem wyroczni – na początek rozgrywki, w prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz złotą wsuwkę z pająkiem, mającym, jako Twoja fylgia, chronić Cię przed uporczywymi dolegliwościami, wynikającymi z posiadanej choroby. Kiedy masz ją na sobie, objawy nie są tak intensywne, a Tobie gwarantowany jest stały bonus +2 do magii leczniczej. Dodatkowo, raz na fabularny miesiąc, przedmiot pozwala Ci na nieograniczone rzucanie zaklęć bez konsekwencji doświadczania uporczywych wizji, a także towarzyszących im nudności czy zawrotów głowy.


    Informacje

    Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 600 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.