Colborn Iversen
Gość
Colborn Iversen Pon 14 Mar - 23:43
GośćGość
Gość
Gość
Colborn Iversen
Życie nie jest sprawiedliwe.
Przekonał się o tym już jako mały chłopiec, choć wtedy jeszcze nie rozumiał metod manipulacji, które były na nim stosowane. Szybko jednak nauczył się, że przy ojcu należy zachować ostrożność — twarda ręka wychowawcza zbyt często opadała na twarz dziecka; agresję ojca usprawiedliwiał swoim "złym" zachowaniem — przecież zasłużył. Jako zmiennokształtny w dzieciństwie nie był w stanie zapanować nad przemianą, co często wiązało się z karami. O dziwo sama umiejętność była przez ojca postrzegana jako atut, coś, co może mu się w przyszłości przydać — na pewno już miał plany, jak wykorzysta go do swoich celów.
Dla młodego chłopca była to udręka, choć na początku zaczęło się niewinnie - drobne, niekontrolowane zmiany koloru włosów lub oczu, wydłużenie nosa, czy pogrubienie szyi. Doskonale pamiętał to uczucie wstydu i odmienności, co tylko utrwaliło jego poczucie samotności i wyizolowania. Swoje umiejętności zaczął doceniać dopiero, kiedy nauczył się nad nimi panować, korzystając z nich głównie w sytuacjach kryzysowych, kiedy miał kłopoty i zmieniał swój wygląd, by nauczyciele nie mogli go zidentyfikować; czasami robił złośliwe żarty kolegom i koleżankom, podając się za kogoś innego, a dzięki zmiennokształtności unikał odpowiedzialności za swoje czyny.
Col zatykał uszy podczas kłótni rodziców, próbował nie patrzeć, jak matka poddaje się woli ojca. Wygrywał za każdym razem, nie argumentami, lecz siłą. Jednocześnie starał się wpoić synowi, że jest jednostką nadrzędną nad kobietami i może z nimi robić, co tylko chce.
Mając tak przykre doświadczenia w domu, bardzo szybko zaczął mieć problemy z agresją — stosował ją na wszystkich, szczególnie na słabszych, którzy nie mogli się bronić. Choć po prawdzie lubił też zaczepiać silniejszych od siebie, czując dziką ekscytację, kiedy to on obrywał.
Rodzina z pozoru miała nienaganną opinię, a horror rozgrywał się w samotności czterech ścian. Wiedział, że musi trzymać buzię na kłódkę, inaczej cała złość ojca przelewała się na chłopca, a i matka najczęściej również była karana za obronę swojego dziecka. Od najmłodszych lat nauczył się więc skrytości i agresji, którą z czasem coraz sprawniej ukrywał.
Błogosławieństwem było wysłanie chłopaka do internatu, gdy tylko rozpoczął naukę w szkole Algiz w Oslo, bo właśnie tam uczęszczał jego ojciec, który uparł się, by posłać tam syna. I właśnie tam poznał inne, dużo bardziej spokojne życie; nauczył się gry pozorów, którą stosuje do dzisiaj. Jego powściągliwość była odbierana jako coś atrakcyjnego, co bardziej zachęciło go do tego wzorca zachowania.
Pierwsze zauroczenie przyszło dość szybko, ale zamiast zdobyć swą wybrankę dobrym słowem, on wolał zastosować bardziej agresywną metodę; końskie zaloty. Brak szacunku do płci przeciwnej wielokrotnie sprawił mu trudności w komunikacji z dziewczynkami, ale też powodował kłótnie z kolegami, którzy ośmielili się ich bronić.
Dopiero kiedy poznał ją, zupełnie zmienił zdanie o kobietach i przestał postrzegać je jako "słaba płeć". Dziewczyna zaimponowała mu żarliwością głoszonych przekonań, inteligencją i siłą wewnętrzną, którą emanowała. Dostrzegł, że kobiety mają bardzo dużo do zaoferowania, jeśli tylko spojrzeć na nie jak na równe sobie. Ta reguła nie tyczyła się wszystkich, bo gdzieś w tym znajdowała się jego matka — słaba i pozbawiona własnej woli kobieta. Nie potrafił przestać jej oceniać, ale od tej pory zaczął kwestionować decyzje ojca — i jak się okazało, w niewielu kwestiach się z nim zgadzał.
Powroty do domu zawsze kończyły się awanturą i rękoczynami, dlatego starał się rzadko odwiedzać rodziców i wymyślać najróżniejsze wymówki — obowiązki, nauka, zajęcia dodatkowe, choroba. Ojcu nie robiło to wielkiej różnicy, bo najważniejsze były efekty, czyli dobre stopnie i pochwały wykładowców; a wykształcenie chłopaka przebiegało bez zarzutów, bo wkładał w to dużo pracy, by nie zawieść oczekiwań.
Od pradziada jego rodzina zajmowała się produkcją magicznych samochodów — Juke. Każdy mężczyzna kolejnego pokolenia był przyuczany do prowadzenia firmy, bo jako głowa rodziny ciążyła na nim odpowiedzialność; dlatego ojcu Colborna zależało na odpowiednim wykształceniu.
Kolejnym naturalnym wyborem była więc instytucja Tiwaz i kierunek administracja z elementami zarządzania. Miało mu to pomóc w biurokratycznej części ich działalności, gdyż od praktycznej części byli odpowiedni pracownicy — inżynierowie magiczni.
Czas studiowania był obfity nie tylko w wiedzę, ale też rozrywkę i nowe zainteresowania — zaczął zgłębiać tajniki hipnozy z pomocą kolegi, którego przyłapał na takich zabiegach i w zamian za dyskrecję, otrzymał pomoc w nauce. Okazało się, że to nie takie łatwe, bo wymagało znajomości magii zakazanej, ale kolega od hipnozy wiedział, co robi i miał dostęp do ksiąg i materiałów, które pozwoliły mu zgłębić podstawy na tyle, by z czasem i mnóstwem treningów opanować tę umiejętność. Zakazany owoc smakował niesamowicie i z każdym kolejnym kęsem wciągał coraz bardziej, aż sam zaczął szukać dostępu do podań o magii zakazanej.
Po skończeniu nauki III stopnia wtajemniczenia miał wrócić do domu, do rodzinnej posiadłości i pracować w rodzinnej firmie, by zdobyć jak najwięcej doświadczenia. Pragnął się wyprowadzić, oddalić się od tej toksycznej rodziny jak najdalej, ale nie mógł — był jedynym spadkobiercą w rodzinie, a przynajmniej tak przez całe życie uważał.
Jego światopogląd uległ diametralnej zmianie, kiedy po dwóch latach od powrotu do domu, kolejny raz w swoim życiu doświadczył horroru, którego obrazy już nigdy nie opuszczą jego głowy.
Słyszał odgłosy kłótni od przekroczenia progu domu, na moment zastygł w przerażeniu; zupełnie jakby nadal był małym, zlęknionym chłopcem. Ocknął się, dopiero kiedy zrozumiał znaczenie wykrzykiwanych słów — dopiero wtedy dowiedział się prawdy:
Jego matka była w ciąży, kiedy on mieszkał w internacie, a gdy urodziła dziewczynkę, jego ojciec wynalazł rytuał, który miał mu uratować życie. O śmiertelnej chorobie ojca również nie miał pojęcia, jak się okazało wiele przed nim zatajali. W ocenie ojca wymiana była prosta — swoje zdrowie w zamian za życie córki, która w jego ocenie i tak nic nie znaczyła. Na szczęście matka po raz pierwszy w życiu sprzeciwiła się ojcu i oddała dziecko zaufanej kuzynce, zamiast tego wmówiła mu, że córka zmarła; a że ta nigdy go nie obchodziła, to nie zadał sobie trudu, by pytać o szczegóły albo udać się na grób. Zamiast tego zaczął szukać innych sposobów na wydłużenie sobie życia, kurczliwie się go trzymając.
Teraz najwyraźniej sam dowiedział się prawdy, wybuchnął niczym wulkan i niszczył wszystko na swojej drodze. Jeszcze nigdy nie widział go w takim stanie i, mimo że próbował go powstrzymać, wszystko działo się zbyt szybko — pamiętał niczym film poklatkowy: jego upadek, krzyk matki, bezwładne, nieżywe ciało upadające na podłogę, jej puste oczy oraz cisza. Jego matka umarła, z rąk własnego męża, jego ojca.
A potem gęsta furia zalewająca jego umysł, przysłaniająca wzrok czerwoną płachtą — nie myślał, po prostu działał. Rzucił się na ojca, a ich bójka zakończyła się kolejną tragedią — starszy mężczyzna uderzył niefortunnie głową w wystający element; to wystarczyło, by pozbawić go życia.
To doświadczenie odcisnęło piętno na jego duszy i nie było powrotu. Siedział przez kolejną godzinę, próbując się uspokoić i wymyślić logiczne wyjście z sytuacji. Nie mógł powiedzieć prawdy, publiczna opinia zszargałaby ich dobre imię, a firma z pewnością by upadła. Ostatecznie upozorował rabunek, ukrył znaczną część kosztowności i zahipnotyzował funkcjonariusza, który miał wątpliwości co do jego wersji wydarzeń. Sprawa została zamknięta, sprawcy zostali znalezieni i osądzeni — Colborn nie widział innego wyjścia, jak tylko wrobić drobnych rzezimieszków, którym i tak nikt nie wierzył.
Musiał przejąć firmę i ułożyć życie na nowo, z ciężarem, którego nie będzie w stanie się pozbyć. Porządkując rzeczy i dokumenty ojca, w siedzibie firmy, w jego gabinecie znalazł tajne księgi i zapiski o magii zakazanej. Dopiero teraz wszystko zaczęło mu się układać w całość. Kierowany ciekawością zaczął badać woluminy, które coraz bardziej zaczęły go wciągać. Wśród ksiąg było też imię i nazwisko mężczyzny — bez wątpienia był on powodem zainteresowania magią zakazaną, dlatego postanowił go odnaleźć. Nie był świadomy, że tym samym odnajdzie swojego mentora - Severena, który poprowadzi go przez mroczną drogę; przemiana w ślepca była bolesna, a jego przewodnik był z nim podczas tej wędrówki, dlatego ani przez moment nie było w nim zawahania. Jego nawrócenie pozostało tajemnicą, nie posiada pieczęci Lokiego, ani nawet nie próbuje udzielać się politycznie — jego mentor jest zaangażowany w Magisterium, ale on trzyma się na dystans.
Świat przestępczy z każdą kolejną chwilą przyciągał go coraz bardziej, Severen zaczął zapoznawać go z zasadami nielegalnej działalności i mężczyzna zobaczył w tym okazję do wzbogacenia się jeszcze bardziej - w dziennym świetle był właścicielem firmy produkującej magiczne samochody, a w mroku był szefem punktu magazynowania i rozprowadzania nielegalnych substancji różnej maści. Z czasem nauczył się zgrabnie lawirować miedzy tymi dwoma światami, a każdy, kto dowiedział się o jego działalności musiał zginąć, choć był bardzo ostrożny w swoich działaniach i zatrudniał odpowiednich ludzi do brudnej roboty. Czasami jednak lubił wziąć sprawy w swoje ręce i torturami wyciągnąć informacje od byłych pracowników, którzy próbowali zaszkodzić jego interesowi. Wtedy oczywiście modyfikował swój wygląd, czasami uciekał się do hipnozy, ale nie bał się splamić rąk pracą i krwią. Takie życie bardzo mu odpowiadało.
Krótko po śmierci ojca związał się z kobietą, która szybko stała się jego przyjaciółką, powierniczką sekretów. Całkowicie podbiła jego serce i umysł; a sama najwyraźniej odwzajemniała jego żarliwe uczucia, bo już po miesiącu od zaręczyn, stali się mężem i żoną. Sielanka trwała rok, a po tym czasie Colbornem zawładnęła magia zakazana — jego zachowanie zaczęło się zmieniać i po pewnym czasie nieskutecznych interwencji kobieta, najwyraźniej straciła zainteresowanie, bo nagle zniknęła. Col nie miał pojęcia, co się z nią stało i początkowo jej szukał — dopiero kiedy zaangażował swojego znajomego łowcę głów, okazało się, że sama odeszła i nie chce mieć z nim nic do czynienia — wkrótce potem otrzymał papiery rozwodowe, które oczywiście podpisał. Nie mógłby jej zmusić do pozostania w małżeństwie, którego nie chciała. Ból i pustkę w sercu zapełniał pracą i magią zakazaną.
Życie nie jest sprawiedliwe.
Mistrz Gry
Re: Colborn Iversen Wto 10 Maj - 12:08
Karta zaakceptowana
Norny postawiły na Twojej drodze liczne przeciwności losu, Ty nie potknąłeś się jednak o żadną z kłód, które nieustannie rzucano Ci pod nogi, przejmując rodzinny biznes i pogrążając się w nauce nowej dziedziny magii. Sam powinieneś jednak wiedzieć najlepiej, że nie sposób uciekać przed swymi problemami w nieskończoność – w końcu będziesz musiał spojrzeć światu w oczy i znieść konsekwencje decyzji, jakie odcisnęły się piętnem na Twojej przeszłości.
Niełatwo jest ukrywać się ze swoją tożsamością, nawet posiadając w genach przewagę równie przewrotnych umiejętności – na początek rozgrywki, w prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz srebrny sygnet, który zakupiłeś od tajemniczego kramarza podczas jednej z przypadkowych wizyt na pchlim targu. Pierścień posiada wygrawerowaną na płaskiej, metalowej powierzchni podobiznę oka, które otwiera się, gdy ktoś Cię śledzi, dzięki czemu możesz znacznie szybciej zorientować się o ciążącym na Tobie niebezpieczeństwie. Dodatkowo, kiedy nosisz sygnet na sobie, zapewnia Ci on stały bonus +2 do wiedzy ogólnej.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
Niełatwo jest ukrywać się ze swoją tożsamością, nawet posiadając w genach przewagę równie przewrotnych umiejętności – na początek rozgrywki, w prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz srebrny sygnet, który zakupiłeś od tajemniczego kramarza podczas jednej z przypadkowych wizyt na pchlim targu. Pierścień posiada wygrawerowaną na płaskiej, metalowej powierzchni podobiznę oka, które otwiera się, gdy ktoś Cię śledzi, dzięki czemu możesz znacznie szybciej zorientować się o ciążącym na Tobie niebezpieczeństwie. Dodatkowo, kiedy nosisz sygnet na sobie, zapewnia Ci on stały bonus +2 do wiedzy ogólnej.
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!