:: Strefa postaci :: Magiczne Media :: Ratatoskr
30.11.2000 R.
Mistrz Gry
30.11.2000 R. Czw 25 Lis - 22:14
ratatoskr
30.11.2000
Kamera a(u)kcja!
Za nami długo oczekiwana aukcja Tordenskioldów – drogocenne kamienie, wystawne kreacje i wątpliwej jakości intencje zakończone pełną sukcesu zbiórką na rzecz sierocińca Toivoa, z finałem w postaci oficjalnej licytacji, w której swoje pięć minut sławy otrzymać mogli Rikke Myklebust z najwyższą kwotą wieczoru, Björn Guildenstern, biorący sobie najwyraźniej do serca radę o poprawie swego wizerunku oraz Theo Holmberg, wciąż pozostający dla nas niewiadomą i przystający do atmosfery wydarzenia jak huldra do pobożności. Czyżby ktoś nowy próbował rzeczywiście wedrzeć się na salony, czy też może ten jednorazowy triumf to jedynie skutek animuszu, jakiego dostarczają ludziom procenty?
Alkohol nie wszystkim jednak służył. Gwiazda midgardzkiej sceny muzycznej, Sigge Holmquist został znaleziony na tyłach budynku po fałszywym alarmie, domniemanie wnoszącym o mającym miejsce w ogrodach zabójstwie – jak się szybko rozstrzygnęło, rzekomym denatem okazał się być znany skrzypek, w sztok pijany i uwikłany w pnącza pobliskiej roślinności. Zdaje się, iż mężczyzna miał szczęście, że niektórzy oficerowie Kruczej Straży stoją na służbie nawet wówczas, gdy przysługuje im oficjalny urlop, mimo to wciąż ciężko nam odnaleźć odpowiednie słowo na poświęcenie starszego inspektora, Untamo Sorsy – gapa czy pracoholik? Alkohol ma najwyraźniej paskudny zwyczaj do koloryzowania życia naszych największych gwiazd, choć nikt nie spodziewał się chyba, że Folke Baantjer mógłby przyjść na aukcję trzeźwy. No, ale przynajmniej udało mu się wyszarpnąć marnotrawnego syna Forsbergów z opiekuńczych objęć matki – 29 lat to chyba najwyższa pora, żeby opuścić gniazdo.
Po brudnej akcji Tordenskioldów nikt nie spodziewał się chyba zobaczyć na celebracji Sørensenów, w każdym razie z pewnością nie z uśmiechem na ustach i w tak dobrym humorze – być może pomyliły im się przyjęcia? Karl Sørensen, najwyraźniej niepogromiony wydźwiękiem ostatnich wydarzeń, pojawił się na parkiecie w towarzystwie Lumikki Oldenburg – jest to dla niej niewątpliwie lepsza partia, niż mężczyzna, z którym widziano ją ostatnio, wciąż skłania jednak brwi do ściągnięcia się w litościwym niedowierzaniu. Sama Lumikki zdała sobie chyba zresztą sprawę z żałości swego wizerunku, bo ledwie zdążyła usłyszeć wyniki licytacji, zniknęła w bibliotece z Björnem Guildensternem. Pozostaje tylko przypuszczać, że nachylali się razem nad twórczością Maximiliana Ohlssona – „Pokojówka” czy „Rozwiązłe i ogoniaste”?
Skoro o romansach mowa, wydarzenie charytatywne było w nie zaskakująco obfite – czyżby jesienna aura zwiększała wszystkim libido? A może to podany w jadalni fårikål podziałał na gości jak afrodyzjak? Einar Halvorsen pojawił się na aukcji w towarzystwie nowej kobiety – pięknej i młodej projektantki mody, Charlotte Levittaux. Malarz ma wykwintne kubki smakowe i najwyraźniej przestały mu wystarczać skandynawskie piękności – a może to to słynne francuskie coup de foudre? Upojnie w swoim towarzystwie wyglądali również Rikke Myklebust i Tomi Mykkänen – ciekawe, czy mężczyzna poderwał ją na pieniądze z rodzinnego biznesu czy też raczej swój frywolny klub „Hulanka”; co teraz bardziej przemawia do kobiet? Do niektórych najwyraźniej wszystko, tylko nie zobowiązania wsuniętej na palec obrączki – Sohvi Vanhanen znów pozostawiła swojego męża na pastwę nużącej śmietanki towarzyskiej, raptem ulatniając się do jadalni, by resztę wieczoru spędzić w towarzystwie młodszej towarzyszki, Asty Mølgaard (wy też widzicie tu jakiś utarty schemat?). Co za nieuchwytne małżeństwo, legendarne niczym Kraken – nawet zdjęcia nie da się im razem zrobić. Nieprzyzwoity finał zostawiliśmy jednak na koniec, najwyraźniej nie tylko my postanowiliśmy bowiem czuwać nad dobrym wizerunkiem uroczystości.
„Zwracam się do was w związku z nietypową sytuacją, jaka zaszła na aukcji Tordenskioldów”, czytamy w anonimowym liście do redakcji. „Każdy już zapewne wie, że tegoroczny zysk z uroczystości miał zostać przekazany w ręce sierocińca Toivoa. Przemowę w tej sprawie wygłosił przedstawiciel tejże instytucji, niejaki Safír Fenrisson i o to właśnie jemu będę dedykować kawałek tego pergaminu. Do mojego oka dotarł pewien incydent, na pozór niewinny – po zejściu ze sceny wcześniej wspomniany Pan Fenrisson szybko odnalazł się w towarzystwie młodego studenta (zgaduję, że dzieliło ich przynajmniej 10 lat), by niebawem skierować się u jego boku, pod ramię, w kierunku wyjścia, nie okazując żadnej dyskrecji w przymilaniu się do siebie. Sam Odyn tylko wie, co zamierzali robić po opuszczeniu murów Domu Jarlów lub jak mogliby pohańbić jego wnętrze. Mam nadzieję, że przyjrzycie się tej sprawie, aby czytelnicy mieli sami szansę zdecydować, czy była to osoba godna reprezentowania tak poważnej instytucji, w tak poważnym przedsięwzięciu; zachowanie Pana Fenrissona uważam za karygodne, a jego samego za nieodpowiednią osobę zarówno do reprezentowania, jak i do pracy w sierocińcu.”
Musimy przyznać, że treść listu, podpisana anonimowym pseudonimem „wstrząśniętej uczestniczki aukcji” i na nas zrobiła niemałe wrażenie – z pewnością wystarczającym wykroczeniem było pozwolenie, by śniący wygłaszał przemowę u boku jarla klanu, domniemany romans stawia go jednak w jeszcze gorszym świetle; pytanie, czy Emilia Karlsson o tym wie.
pióra Antero Koskinen