Ida Nørgaard
Gość
Ida Nørgaard Pon 22 Lis - 19:03
GośćGość
Gość
Gość
IDA LYKKE NØRGAARD
The eyes are watching
the breath has faded
The wind blows away to
the starry blue.
the breath has faded
The wind blows away to
the starry blue.
Moje dzieciństwo pachniało przygnanym z północy wiatrem, świeżo ściętymi konwaliami i wilgocią kryjącą się w kępkach mchu, które obrastały ogrodowe drzewa. W tym wszystkim tańczyły nuty matczynych perfum, które swoją ciepłotą i balsamicznością, odcinały się na tle reszty. To ostatnie też, zawsze nieodzownie kojarzyło mi się z jej uściskami; ramionami otaczającymi szczelnie moją drobną sylwetkę. Smakowało kaszą manną z masłem i kakao, a w każdy poranek miało smak nordyckich malin, które kładła przed nami matka. Bardzo często powtarzała przy tym, że te niepozorne, leśne owoce mają nas chronić przed złymi urokami. Za każdym razem kiedy to robiła, wierzyłam jej bezgranicznie.
Moja matka, Dagmar, była dla mnie bowiem źródłem bezgranicznej wiedzy, w moich oczach malując się jako wszechmocna bogini. Urodziła się jako druga z córek babki Kasandry, jednak los pozbawił ją świętego daru naszej rodziny. Często słyszałam od babci, że jestem zupełnie jak ona i pamiętam jak byłam z tego niepomiernie dumna, nawet jeśli z łatwością wyłapywałam wszelkie te drobne odpryski na tafli lustra. Jakie dziecko bowiem nie chce wierzyć, że jest małą wersją jedynej idealnej istoty w ich życiu? Z czasem jednak zaczęłam uważać, że za każdym razem kiedy babka mówiła w ten sposób, w jej oczach czy głosie pojawiała się ledwo zauważalna drobinka zawodu.
Na nieszczęście, byłam jak moja matka.
Przyszłam na świat pięć minut po moim bliźniaczym bracie, a kiedy nasze krzyki uderzyły w unisono, rozpętała się ciepła, majowa burza. Byliśmy zawsze razem; dwie połówki większej całości. Zawsze za ręce, orbitując dookoła siebie bezustannie i dzieląc się wszystkim, czym tylko mogliśmy. Razem uczyliśmy się mówić, razem dzieliliśmy zabawki, pokój i razem też usypialiśmy do opowieści matki o otaczającym nas świecie i tym, jak został stworzony. Uwielbiałam te momenty; kiedy byliśmy tylko razem, pochłonięci przez własne światy i na tyle młodzi, że ten wielki, tam za szybami domu, nie wydawał się aż tak zimny i ważny.
Nasz ojciec, Isak Lundbäck, też był człowiekiem mądrym. Kiedy byłam mała, nie powiedział chyba niczego głupiego, przynajmniej do momentu, kiedy matka nie stwierdziła inaczej. W domowej bibliotece posiadał historię chyba całego świata i często pochylał się nad znajdującymi się tam woluminami. Pamiętam, że lubił zabierać do niej Lasse i wciskać mu kolejne tomiszcza. Ja też chciałam, ale równie często jak ojciec zajmował się bratem, mną zajmowała się matka. Głównie przez nią, dookoła mnie całe dzieciństwo wirowały runy. Tajemny język, któremu zdawała się poświęcić tak samo mocno, jak i rodzinie. Ich jednak uczyłam się zwykle razem z rodzeństwem, a kiedy byłyśmy same tłumaczyła mi znaczenie i wagę różnych rytuałów.
Potem zaczęłam myśleć, że robiła to dlatego, że miała nadzieję.
Od najmłodszych lat towarzyszyły mi historie o Malin. Drugą najważniejszą rzeczą był dar. Słowo wyrocznia przemknęło nad moimi uszami niezliczoną ilość razy. Tak samo często widziałam babkę, ciotki czy kuzynki, do których wizje przychodziły za dnia lub które przygotowywały się do rytuału, które miał je wywołać. Wiedziałam oczywiście, że nie każdy w naszej rodzinie otrzymuje ten dar, ale zwyczajnie nie dopuszczałam do siebie możliwości, że akurat ja mogłabym go nie dostać.
To pragnienie sprostania oczekiwaniom sprawiło, że zaczęłam nieco tracić kontakt z rzeczywistością. W głowie często płynęły mi chmury, które różniły się od tych nad dachem naszego domu. Lubiłam niknąć w moich własnych wizjach. Udawać przed samą sobą, że sięgnięcie po jabłko czy zapalenie białej szałwii niosło za sobą zaczątek wizji. Zastanawiałam się niezliczoną ilość razy, wykonując przeróżne czynności, jak takie widzenie w danej sytuacji mogłoby wyglądać.
Z zapałem też opowiadałam matce swoje sny. Niosły one ze sobą niewyobrażalne wręcz obrazy, ale nigdy nie zobaczyłam w jej oczach czegokolwiek, co mogłoby mi powiedzieć, że zmierzam we właściwym kierunku. Zanim się więc obejrzałam, zaczęłam testować swoje możliwości. Giętki język ćwiczyłam tak samo ochoczo jak runy, opowiadając historię za historią. Kłamstwo za kłamstwem.
Wake up
The mistress in a grove, when
blood warmth sprinkles leaves,
honor her.
The mistress in a grove, when
blood warmth sprinkles leaves,
honor her.
Do dziś pamiętam dzień, kiedy do Lasse przyszły pierwsze prawdziwe wizje. Było to niedługo po naszych siódmych urodzinach. Słyszałam jego krzyk i widziałam jego łzy i ja też krzyczałam i płakałam. Byłam pewna, że czuję to co czuje mój brat. Chciałam zgubić się tak samo jak on, między tym co było teraz, a tym co działo się w jego głowie. Chciałam, by mama była ze mnie dumna, że oto przebudziłam dar, który tak był oczekiwany.
Pewnej nocy w moim pokoju pojawiła się babka, ciotka i matka. Spokojna, chłodna persona tej pierwszej zawsze mnie nieco onieśmielała. Kiedy jej dłoń znalazła się na moim czole, a oczy spojrzały na mnie badawczo, miałam wrażenie, że nie ma już dla mnie ratunku. Widziałam kręcenie głową i wzrok, który skierował się na moją matkę. Widziałam rozczarowanie i żal, które pojawiły się w jej oczach, a które mnie tylko rozgniewały. Wiedziałam, że nie była zła na mnie, jednak moje dziecięce serce czuło się zdradzone. Nakryłam się więc kołdrą, czując jak wilgotnieją mi oczy. Zanim wyszły, matka pogłaskała mnie po czubku głowy, który wystawał spod nakrycia, jednak kiedy tylko drzwi do mojego pokoju przymknęły się, ja wyskoczyłam z łóżka, ostrożnie idąc za nimi.
Zerkałam zza framugi, kiedy babka odprawiała ten sam rytuał z moim bratem. Zawilgotniałe oczy uważnie obserwowały, a ja pamiętam, że pierwsze co wtedy czułam, to zżerająca mnie doszczętnie zazdrość. Zanim Kasandra zdążyła wydać ostateczny wyrok, umknęłam do swojego pokoju, teraz już całkiem zalewając się łzami. Nie musiałam niczego słyszeć, bo w głębi serca wiedziałam. Oboje byliśmy wybrakowani.
Kiedy już skończyłam płakać i upewniłam się, że matka, ciotka i babka nie były nigdzie w pobliżu, złapałam poduszkę i koc, by zanieść je do pokoju bliźniaka. Ułożyłam się na podłodze przy łóżku, nie chcąc go budzić. Chyba nigdy w życiu jednocześnie nie kochałam go i nienawidziłam bardziej jak tamtej nocy, ale wiedziałam że mnie potrzebuje.
Mimo ze tamtej nocy jakaś cząstka mnie definitywnie umarła, nie porzuciłam planów by zostać volvą. Bo taki właśnie był mój cel - jedyny sposób, by zadowolić rozczarowaną matkę i resztę rodziny. Nawet jeśli babka wydała na mnie tamtej nocy wyrok, przypieczętowując moją karierę w tej kwestii, ja wciąż wierzyłam, albo raczej usilnie chciałam wierzyć, że dar do mnie przyjdzie. Mieliśmy więc z Lasse układ, gdzie on opowiadał mi męczących go obrazach, a ja dostarczałam je matce w swoich własnych słowach, próbując przekonać ją, że to moje własne wizje. Początkowo chyba traktowała to jako dziecinne fantazje, połączoną z wybujałą wyobraźnią i chęcią pogodzenia się z zawodem. W końcu jednak, wyraźnie zaczęło jej to ciążyć, tak samo jak i innym członkom rodziny, którzy stali się ofiarami tego przedsięwzięcia. Byłam pewna, że była to jakiś sposób. Że nawet jeśli wizje faktycznie do mnie nie przyjdą, to razem z Lasse będziemy mogli sobie z tym poradzić; on będzie wieszczył, a ja będę udawała, że to do mojej głowy napływają obrazy, a następnie będę przekazywać je tym, którzy przychodzili zadawać pytania. Wyszarpanie za ucho przez babkę, ukróciło jednak skutecznie moje zapały.
Nigdy nie zrozumiałam, czemu mój brat zostawił mnie w tyle. Kiedy spróbował uciec z domu, bojąc się przekazania do świątyni, ja spałam we własnym łóżku, śniąc sny niewarte nawet zapamiętania. Kiedy jednak się o tym dowiedziałam, poczułam jak jakaś mnie bezpowrotnie znika. Poczułam się zdradzona i przez długi czas zdrada ta wypełniała większość moich dni. Czułam zawód, ilekroć nie przechodziłam obok pokoju, w którym wracał do zdrowia mój bliźniak. Byłam przekonana, że gdyby tylko podzielił się ze mną swym problemem, uporalibyśmy się z nim razem. Byłam pewna, że dalibyśmy radę i wszystko skończyłoby się zupełnie razem. Kiedy on siedział zamknięty w czterech ścianach, ja wciąż musiałam chodzić do szkoły. Błyszczałam coraz jaśniej, ciesząc się towarzystwem i zdobywając nowe koleżanki i kolegów, i powoli zaczynając rozumieć, że ja i Lasse nie mogliśmy być na zawsze razem.
Pick up
the leaves in the grove when
time brings with the wind
the call!
the leaves in the grove when
time brings with the wind
the call!
Nigdy nie chciałam i nie miałam zamiaru się przyznać, że ta jego mała zdrada, faktycznie na mnie wpłynęła. Wyśmiewałam to, złośliwie wytykając absurd całej sytuacji, kiedy nadarzała się ku temu okazja. Kiedy jednak po roku domowej nauki, Lasse wrócił znowu do szkoły, to nie ja byłam źródłem złośliwości czy jadu, który sączył się z innych nastoletnich języków. Mój bliźniak sam zapracował sobie na podobne traktowanie, często strasząc swoją ponurą aurą, arogancją i zarozumiałością. Ja niby nie byłam lepsza, jednak zdecydowanie posiadałam o wiele lepsze umiejętności zjednywania sobie ludzi. Kłamstwa przychodziły mi z taką samą łatwością, jak miłe słowa czy uszczypliwe słówka. Wykalkulowana ignorancja zdawała się jednak moim najlepszym atutem, który oszczędzał wielu zmartwień.
Mimo nastu lat spędzonych na tym padole łez, wciąż chciałam zobaczyć w oczach matki dumę. Mogłam pogodzić się z tym, że nie byłam wyrocznią (tak na prawdę, to nie), ale nie znaczyło to, że nie robiłam wszystkiego, by wynagrodzić jej to moje wybrakowanie. Jej miłość do run otaczała mnie od małego w niezwykle dużym zagęszczeniu, a sama też przez całe swoje życie zwracałam szczególną uwagę na dziejące się przy wyroczniach rytuały i to właśnie też skierowało mnie na odpowiednią ścieżkę kariery. Ciężko było powiedzieć, by plany studiowania magii rytualnej zmusiły mnie do zagrzebania się w książkach czy przesiadywaniu w bibliotece długie godziny. Nauka przychodziła mi łatwo, na tyle by z łatwością dostać się na studia, co zostało przyjęte z zadowoleniem.
Instytut Eihwaz stał się moim domem, który przyszło mi dzielić z bliźniakiem. Wybraliśmy różne kierunki, jednak to nie przeszkadzało mi z zainteresowaniem wertować jego notatki czy zaglądać mu przez ramię. Uważałam rytuały za o wiele bardziej wyrafinowane, złożone i w tym też czarujące, jednak nie powstrzymywało mnie to, by dzielić z Lasse spojrzenie na temat klątw. W przeciwieństwie jednak do niego, znalazłam w swoim otoczeniu osoby, które interesowały się nimi o wiele aktywniej, tak samo jak i przeszukiwaniem zagadnień zakazanej magii. Ruszyłam więc tam, gdzie mój brat nie mógł lub też nie chciał - ten temat nigdy nie był przez nas poruszany, stając się moją małą tajemnicą, skrywaną za złośliwymi słowami lub niewinnymi spojrzeniami. Kochałam go, ale były pewne rzeczy, o których nie chciałam żeby wiedział. W końcu zakazana magia nazywała się tak nie bez podstaw, a ja nie byłam pewna, czy nie przysporzyłoby mu to tylko więcej zmartwień. Moje gromadzenie wiedzy w tym zakresie obejmowało zarówno wertowanie starych ksiąg, jak i zwyczajne wymienianie się słowem mówionym. Ciężko było mi jednak się jakkolwiek w tym zatracić; uważałam ten rodzaj wiedzy za ciekawy, będący zwyczajnie drugą stroną monety. Było to dla mnie uzupełnienie i poszerzenie wiedzy, które pozwalało na dostrzeżenie większej ilości detali w otaczającym mnie świecie.
Raise
with the wind in the field,
from the ground, damp flower petals
up!
with the wind in the field,
from the ground, damp flower petals
up!
Mistrz Gry
Re: Ida Nørgaard Sob 11 Gru - 12:33
Karta zaakceptowana
Tak bardzo starałaś się, by nie zawieść innych, by spełnić stawiane Ci od zawsze oczekiwania, by stać się tym, kim zawsze chcieli inni, byś była, że chyba zapomniałaś, jak uszczęśliwić samą siebie. A przecież nie zawsze musisz być najlepsza – wcale nie musisz być völvą, nie musisz usilnie starać się zaglądać w nieznaną Ci przyszłość, by spróbować odnaleźć w sobie zagubione gdzieś po drodze rodzinne dziedzictwo wyroczni – z krwią Nørgaardów otrzymałaś wszak zupełnie inne talenty, których nie powinnaś zaprzepaścić, błądząc niewłaściwymi ścieżkami magii.
Twoja droga w głąb zawiłości runicznych symboli dopiero się zaczyna, dlatego żeby ułatwić Ci obecną i – prawdopodobnie – przyszłą pracę, w prezencie chcę Ci podarować runiczny skorowidz – chociaż przypomina zwyczajny notes, i rzeczywiście taką funkcję również może spełniać, daleko mu do zwyczajności. Odkąd tylko go otrzymałaś, stał się Twoim nieodłącznym atrybutem, ponieważ doskonale sprawdza się w sytuacjach kryzysowych, kiedy skupić musisz się na kilku rzeczach na raz, a notowanie danych jest niezbędne – notes bowiem automatycznie spisuje wszystko, czego potrzebujesz. Nieoceniony okazuje się jednak przede wszystkim w trakcie pracy z runami: na jego kartach pojawiają się idealne odzwierciedlenia znaków – zarówno runicznych, jak tych całkiem Ci nieznanych – jakie ukazują się Twoim oczom, dzięki czemu możesz potem ze spokojem zbadać ich znaczenie. Skorowidz gwarantuje Ci stały bonus +3 do wiedzy ogólnej.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
Twoja droga w głąb zawiłości runicznych symboli dopiero się zaczyna, dlatego żeby ułatwić Ci obecną i – prawdopodobnie – przyszłą pracę, w prezencie chcę Ci podarować runiczny skorowidz – chociaż przypomina zwyczajny notes, i rzeczywiście taką funkcję również może spełniać, daleko mu do zwyczajności. Odkąd tylko go otrzymałaś, stał się Twoim nieodłącznym atrybutem, ponieważ doskonale sprawdza się w sytuacjach kryzysowych, kiedy skupić musisz się na kilku rzeczach na raz, a notowanie danych jest niezbędne – notes bowiem automatycznie spisuje wszystko, czego potrzebujesz. Nieoceniony okazuje się jednak przede wszystkim w trakcie pracy z runami: na jego kartach pojawiają się idealne odzwierciedlenia znaków – zarówno runicznych, jak tych całkiem Ci nieznanych – jakie ukazują się Twoim oczom, dzięki czemu możesz potem ze spokojem zbadać ich znaczenie. Skorowidz gwarantuje Ci stały bonus +3 do wiedzy ogólnej.
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!