Elias Rosenkrantz
Gość
Elias Rosenkrantz Sro 3 Lis - 2:31
GośćGość
Gość
Gość
Elias Rosenkrantz
Za każdym razem, gdy na nią patrzysz, widzisz w niej coś, co cię przeraża: swoje odbicie. W mgnieniu oka zaczyna robić ci się niedobrze, a powietrze staje się zbyt ciężkie i sprawia, że musisz zaczerpnąć świeżego powietrza, choć pełne usta układasz w najpiękniejszy uśmiech, na jaki tylko cię stać, gdy co piątek w tajemnicy przed światem przekraczasz próg midgardzkiego oddziału psychiatrycznego. Kiedy odwiedzasz niespełna rozumu matkę, zazwyczaj przynosisz jej bukiet śnieżnobiałych, świeżych róż zerwanych prosto przez ciebie z ogrodu Rosenkrantzów. Jak przystało na przykładnego syna dobrze wiesz, że to jej ulubione kwiaty, mimo że nigdy nie miała ręki do roślin, świadomie trzymając się z dala od rodzinnego przedsiębiorstwa. Teraz jednak już nawet nie jesteś pewien, czy o tym pamięta; czy w ogóle zdaje sobie sprawę z tego, że ten przeraźliwie chudy mężczyzna o kasztanowych włosach i niebieskich oczach, który regularnie odwiedza ją każdego tygodnia, jest przecież jej pierworodnym synem. Violet Rosenkrantz, wybitna archeolożka, żona trzeciego, najmłodszego syna jarla, kilka lat temu postradała zmysły; najlepsi medycy nie dawali jej żadnych szans na wyzdrowienie, dlatego Rosenkrantzowie postanowili oficjalnie ją uśmiercić, w rzeczywistości zamykając ją w czterech ścianach szpitala im. Alberta Lindgrena i płacąc horrendalne sumy pracownikom placówki za milczenie. Wszystko po to, by chronić dobre imię i reputację rodziny.
Od samego początku niektórzy złośliwie powiadali o niej, że jest przeklęta. Inna. Nawet jeśli jej umiejętności medium były powszechnie pozytywnie postrzegane w społeczeństwie galdrów, było w niej coś wyjątkowo niepokojącego, przez co nikt o zdrowych zmysłach nie wróżył Violet i Jakobowi Rosenkrantzowi świetlanej przyszłości. A jednak było za późno, by cokolwiek zrobić, gdy dowiedziała się, że jest w nieplanowanej ciąży, którą ostatecznie – za obopólną zgodą jarlów dwóch klanów – przypieczętowano szybkim ślubem, by nie dopuścić do wybuchu niepożądanego skandalu. Kiedy grudniowego poranka w końcu przyszedłeś na świat, a chwilę później – twoja siostra. Długo wahano się nad wyborem waszych imienia, lecz wreszcie nazwano was Eliasem i Elisą. Już wtedy, przy narodzinach, krzyczałeś wniebogłosy, jakby coś w ciebie wstąpiło, i nie zmieniło się to nawet teraz, gdy jesteś już w pełni dorosłym i dojrzałym człowiekiem. Niespełna kilka lat później, tuż na samym początku pierwszego roku w Akademii Odala, z niemałym zaskoczeniem postawiono ci diagnozę: napadowość magiczna, za co matka Jakoba, która od samego początku, podjudzana plotkami i opinią publiczną, podchodziła do tego związku z rezerwą, zaczęła obwiniać przeklęte geny Violet. Jedynie Elisa, twoja siostra, odziedziczyła po niej umiejętności medium.
Nie potrafiłeś dokładnie zrozumieć, co tak naprawdę oznaczała twoja choroba. Rzeczywistość niepostrzeżenie mieszała ci się z jawą, a marzenia senne, które nawiedzały cię każdego dnia, od małego utwierdzały cię w błędnym przekonaniu, że jesteś wyjątkowy; że wcale nie jesteś nieuleczalnie chory, jak zgodnie twierdzili medycy, lecz wybrańcem. Zacząłeś niewinnie wmawiać ludziom, że przewidujesz przyszłość, a oni ci uwierzyli, mimo że mężczyźni nigdy nie byli dobrze postrzegani – skoro Tove mogła być medium, choć z zazdrości powątpiewałeś w jej zdolności, dlaczego akurat ty nie mogłeś być wyrocznią? Wielokrotnie powtarzane kłamstwa z czasem sprawiły, że sam w nie uwierzyłeś, z łatwością wypierając postawioną ci diagnozę – i nawet twój brak większego talentu w dziedzinie magii rytualnej nie potrafił cię w żaden sposób zniechęcić. Niewielu jednak zdawało sobie sprawę z tego, że jesteś mitomanem – od dziecka przymykano oko na twoje wybryki, a rodzina dla świętego spokoju przestała się z tobą kłócić, uznając twoje racje i własne prawdy. Choć masz już prawie dwadzieścia siedem lat, wciąż uparcie ignorujesz każde objawy, które są potwierdzeniem napadowości magicznej. Przecież wcale nie jesteś chory. Jesteś wyrocznią, a w swoich wizjach widziałeś wiele rzeczy. Wiedziałeś, że to była kwestia czasu, by każda z nich się spełniła. Będziesz wielkim człowiekiem, Eliasie, będziesz jarlem klanu.
Zaczynasz przerażająco krzyczeć, gdy ktoś zaufany z twojego towarzystwa – zwłaszcza Elisa – perfidnie zaklina rzeczywistość i próbuje ci wyperswadować, że wcale nie jesteś ani prawdziwą wyrocznią, ani nigdy nie będziesz jarlem Rosenkrantzów. Ale oni się przecież na niczym nie znają, nie widzieli tego, co ty; nie mieli wszak najmniejszego pojęcia, co było w twojej głowie. Nim jednak miałeś spełnić swoje marzenia, musiałeś przyczynić się do rozbudowy kwiatowego imperium – w końcu łaskawi bogowie zdradzili ci w sekrecie, w którym kierunku należy iść. Z niemałym sukcesem ukończyłeś więc botanikę w Instytucie Kenaz, by potem zacząć pracę w rodzinnym biznesie – choć raz w przypadku kwiatów nie musiałeś udawać, że na czymś się faktycznie znasz. Po ojcu odziedziczyłeś miłość do rodologii i książek historycznych, a przez matkę, odkąd sięgasz pamięcią, interesowałeś się historią galdrów i śniących, obcymi kulturami, religiami i mitami o bogach. Na własną rękę zacząłeś odkrywać oba światy – tak różne i podobne zarazem, przeplatające się niemal jak rzeczywistość z twoimi marzeniami sennymi. W końcu lubisz błądzić po ulicach skandynawskich miast, chodzić tam, gdzie magii nie wolno używać i uważnie słuchać opowieści przypadkowych ludzi, dyskretnie przenikając w zakamarki ich umysłu. Musisz przecież dużo wiedzieć, skoro kiedyś będziesz wielkim człowiekiem – nie tylko o galdrach.
Nic dziwnego, że bogowie, świadomi twoich niekończących się ambicji i niegasnącej ciekawości, pewnego razu podsunęli ci pod nos fragmenty Pradawnych Mądrości. To nie mógł być zwyczajny przypadek – dobrze wiedziałeś, że chcieli cię przecież sprawdzić, jak daleko jesteś w stanie posunąć się, by osiągnąć swój cel; czy jesteś godzien tego, by być wybrańcem. Początkowo miałeś wątpliwości, czy jesteś w stanie powierzyć się Odynowi i na stałe utracić wzrok w jednym oku – przerażała cię myśl zawiśnięcia na drzewie na jego wzór, lecz wreszcie, po wyjątkowo długich namysłach i intensywnej nauce odpowiednich, niełatwych do zapamiętania inkantacji, znalazłeś w sobie dość odwagi i wiary, by ostatecznie zaryzykować. Sukces był ci pisany – nie mogło być inaczej, skoro najwyraźniej od dnia narodzin cieszyłeś się łaską najwyższego z bóstw. Dostąpiłeś zaszczytu, zasilając elitarne grono osób, które z powodzeniem opanowały wyjątkowy dar samego Odyna. Teraz nic nie stało ci na przeszkodzie – jeśli bogowie wyraźnie byli po twojej stronie, mogłeś osiągnąć w życiu wszystko. Jesteś w końcu Eliasem Rosenkrantzem, nie brak ci niczego, choć nie jesteś kobietą-wyrocznią i ludzie nie traktują cię sprawiedliwie, lecz w pobliskiej przyszłości pokażesz im, jak bardzo się mylą, zmieniając wielkimi czynami ten zepsuty do szpiku kości świat.
Mistrz Gry
Re: Elias Rosenkrantz Sro 3 Lis - 22:15
Karta zaakceptowana
Niełatwo jest żyć, kiedy nikt nie potrafi docenić Twojej wyjątkowości, dostrzec zdolności, którymi nieustannie próbujesz wyperswadować ludziom swoją nietuzinkowość. Próbujesz zaglądać w przyszłość, uparcie wmawiając sobie, że to, co Cię spotkało, nie jest wynikiem pechowych genów ani złych zrządzeń losu, a stanowi dar od bogów, którzy od samego zarania naznaczyli Cię swoim wybrańcem. Ostatecznie, pod wieloma względami przecież nim jesteś – nie ma na świecie drugiego człowieka takiego, jak ty. Pamiętaj o tym, niezależnie od tego, jak usilnie będą próbowali ściągnąć Cię na ziemię.
Wyrocznia z Ciebie nie najlepsza, znakomicie spełniasz się natomiast w szeregach rodzinnego przedsiębiorstwa – na początek rozgrywki w prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz srebrną broszkę w kształcie róży, którą w zamian za szykowany bukiet ofiarował Ci niegdyś jeden z klientów. Chociaż ozdoba sama w sobie stanowi wyjątkowo elegancki, uniwersalny dodatek do ubioru, kryje w sobie także inne, znacznie bardziej przydatne właściwości – raz na fabularny miesiąc możesz potrzeć jeden z płatków, a kwiat zmieni wówczas barwę na czerwoną i zacznie wydzielać intensywne substancje, pozwalające na zamroczenie i otępienie zmysłów przeciwnika, nakładając na niego karę -5 na rzuty kostką na okres dwóch tur. Dodatkowo, kiedy nosisz broszkę, zapewnia Ci ona stały bonus +2 do magii użytkowej.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinieneś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
Wyrocznia z Ciebie nie najlepsza, znakomicie spełniasz się natomiast w szeregach rodzinnego przedsiębiorstwa – na początek rozgrywki w prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz srebrną broszkę w kształcie róży, którą w zamian za szykowany bukiet ofiarował Ci niegdyś jeden z klientów. Chociaż ozdoba sama w sobie stanowi wyjątkowo elegancki, uniwersalny dodatek do ubioru, kryje w sobie także inne, znacznie bardziej przydatne właściwości – raz na fabularny miesiąc możesz potrzeć jeden z płatków, a kwiat zmieni wówczas barwę na czerwoną i zacznie wydzielać intensywne substancje, pozwalające na zamroczenie i otępienie zmysłów przeciwnika, nakładając na niego karę -5 na rzuty kostką na okres dwóch tur. Dodatkowo, kiedy nosisz broszkę, zapewnia Ci ona stały bonus +2 do magii użytkowej.
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinieneś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!