Valborg Volden
Gość
Valborg Volden Nie 12 Wrz - 12:55
GośćGość
Gość
Gość
Valborg Volden
Nazwana na cześć angielskiej widzącej – Valborg, urodziła się w jednym ze szpitali w Oslo, gdzie mieszkała jeszcze przez kilka miesięcy. Jej rodzice zdecydowali się przenieść do Midgardu, a tam mieli rozpocząć lepsze życie. Już nie w przestarzałej norweskiej kamienicy, uważając na wszędzie obecnych śniących. Z taką właśnie nadzieją przybyli do tego wielokulturowego miasta, których mieszkańców przeważnie łączył tylko jeden fakt. Zdolności magiczne.
Na starcie żyło im się dobrze, zauważyli jednak, że ich pogląd na to miasto było nad wyraz przesadzone. Wcale nie zamieszkali w przyzwoitym mieszkaniu, tylko w bardzo podobnej do poprzedniej kamienicy w dzielnicy Ymira Starszego, a nie było tam najbezpieczniej. Jej ojciec próbował łapać się wielu prac, które często zmieniał, bo albo został zwolniony, albo sam się zwalniał. Żyli od pierwszego do pierwszego. Zdarzało się im brać pożyczki, co jeszcze częściej sprawiało im dodatkowych kłopotów.
Valborg w międzyczasie zaczęła naukę w akademii Mannaz. Sama nauka nie szła jej źle, czego nie można było powiedzieć o relacjach z rówieśnikami. Kpiny, żarty, przemoc były dla niej na porządku dziennym. Rodzice dziewczyny byli zbyt zajęci swoimi problemami, żeby zauważyć, co się dzieje, a wstyd i może lekki strach skutecznie zniechęcały Valborg do rozmowy na temat jej problemów. Wyrosła na strachliwą, całkowicie pozbawioną asertywności pannę. Doskwierała jej również depresja, mało jadła, wolny czas spędzała w pokoju z wiecznie zasłoniętymi zasłonami.
Bardziej z decyzji rodziców, rozpoczęła studia w Instytucie Kenaz. Zbyt słabe wyniki w nauce uniemożliwiły jej studiowanie medycyny, co zastąpiła opieką medyczną. Był to chyba najspokojniejszy okres w jej życiu. Rówieśnicy dziewczyny raczej dorośli i zapomnieli o jej istnieniu, ale zdarzyło jej się usłyszeć chichot, kiedy przechodziła obok jakiejś grupki ludzi. Bolało ją to bardziej niż sytuacje z czasów akademii. Starała się zagryzać zęby, często dusząc w sobie wiele negatywnych emocji. W trakcie studiów zauważyła u siebie lekką fascynację związaną z krwią. Czerwony płyn o wielkim potencjale, odżywiający całe ciało na chwilę utknął w jej głowie, a potem zniknął wraz z nowymi zajęciami i wykładami.
Wewnętrznie czuła, że ten kierunek nie zapewni jej szczęścia, strasznie ją przy tym męcząc. Nie zrezygnowała z niego tylko dlatego, że nie miała żadnej alternatywy. Musiała coś ze sobą zrobić, nie chciała żyć, jak jej ojciec, który przez problemy finansowe popadł tylko w alkoholizm, a jej matka zaraz po nim w nerwicę. Spędzała coraz mniej czasu w domu, atmosfera była tam nadto toksyczna. Nie było dnia, kiedy by nie pytała Norn, czemu akurat jej przygotowały taki los. Smutek Valborg przeradzał się powoli w gniew.
Zaraz po uzyskaniu dyplomu, udało jej się zdobyć staż w szpitalu im. Alberta Lindgrena. Została asystentką medyka na jednym z oddziałów psychiatrycznych. Niestety pracy tej daleko było do ideału. Już podczas stażu zlecana była jej najgorsza możliwa robota. Zajmowała się tylko najgorszymi pacjentami, a medycy traktowali ją raczej jako służkę, niż pomoc medyczną. Zawsze z wyższością wydawali jej polecenia, karcąc surowo nawet za najmniejsze błędy. Znowu zagryzała zęby, mając nadzieję, że po okresie stażu warunki jej pracy się zmienią. Nic bardziej mylnego. Po dwuletniej edukacji w tej placówce to nadal na nią spadały te najgorsze obowiązki.
Po łącznie trzyletnim zatrudnieniu złożyła wypowiedzenie. Nie dawała dłużej rady, mimo braku pieniędzy wyprowadziła się od rodziców, zrywając z nimi całkowicie kontakt. Tułała się z miejsca do miejsca, często jako bezdomna. Trafiła wreszcie do Przesmyku Lokiego. Każdy szanowany galdr unikał tego miejsca, ale mało ją to obchodziło. Czuła, że nie jest już tą samą osobą, jej temperament się zmienił – powoli zaczynała być bardziej asertywna, umiała zawalczyć o siebie. Przestała też użalać się nad sobą, już nie liczyła, że coś się samo zmieni, bo wiedziała, że to ona sama musi coś zmienić. Wtedy też zdobyła znajomości wśród ślepców, dzięki czemu udało jej się dostać pracę sprzedawczyni w jednej z księgarni, której asortyment nie był do końca legalny. Kwestią czasu było kiedy ona też zaczęła studiować takie księgi. Ku jej zdziwieniu szybko się z nich uczyła. Nie szło jej to tak ciężko, jak magia lecznicza, co tylko bardziej ją zachęciło do dalszego brnięcia w tę magiczną dziedzinę.
Napotykając na swojej drodze magię krwi, jej fascynacje z czasów instytutu ponownie wróciły. Szybko popadła w obsesje na tym punkcie, studiując niemal wszystko, co było z nią związane. Wizja władzy, mdliła jej oczy, a ona sama ponownie zatracała siebie. Zrezygnowała też z pracy w księgarni. Chciała być całkowicie panią własnego losu, nie miało być nikogo nad nią, tylko ona miała być swoim szefem. Zaczęła wykonywać różnorakie zlecenia, zbierała długi, zastraszała. Nie oszczędzała się, rzucanie zaklęć zakazanych podczas takich wypraw wszedł jej w nawyk, aż za bardzo. Zanim się obejrzała, jej ciało zaczęło cierpieć przez zatrucie czarną magią. Pomimo znajomości wśród ślepców i tak nie miała gdzie się schronić podczas tego okresu. Ostatkiem sił udała się do mieszkania jej starego pracodawcy z księgarni. Wstyd jej było prosić znowu o pomoc, ale była przestraszona i wymęczona. Mężczyzna niechętnie zlitował się nad Valborg, gdy ta zaoferowała niemałą dla niej zapłatę z ostatnich zleceń. Kuracja trwała około trzech tygodni. Dziewczyna przez ten czas zmarniała i schudła. Na jej twarzy wyraźnie zarysowały się kości policzkowe, a na klatce piersiowej mostek. Żeby zaspokoić niekończące się pragnienie i głód, znowu uciekła do magii zakazanej, niedługo potem odżywając ponownie, silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.
Valborg ponownie zarabiała na zleceniach, pusty portfel po zapłacie byłemu pracodawcy poniekąd zmusił ją na wybranie ekstremalnych i trudniejszych wyzwań. Wtedy też zabiła pierwszego galdra. Była przekonana, że cała sprawa wstrząśnie ją bardziej, ale tak się nie stało. Bardziej zmartwił ją fakt, że krucza straż wpadła na mało znaczący trop na temat jej osoby. Kobieta była nieuchwytna, lecz wreszcie udało się ją złapać. Na jej szczęście, przez brak bardziej obciążających dowodów, została zwolniona po wcześniejszym oznakowaniu jej Pieczęcią Lokiego.
Valborg dalej trudziła się zleceniami, zyskując coraz to większy szacunek w świecie Przesmyku. Odblokowało to jej kontakt z dużą liczbą osobistości, wtedy też poznała ślepca, który jak usłyszała, opanował magię krwi. Fascynacja z czasów instytutu i początków najemnej kariery wróciła. Kobietę ponownie omamiła chęć większej władzy, autorytetu, długowieczność, ale też potencjał karmazynowej cieczy sprawił, że zaczęła pobierać nauki od wcześniej wspomnianego mężczyzny. Dużo ją to kosztowało, część odpracowywała jego zleceniami, które wykonywała nieodpłatnie. Była w stanie poświęcić niemal wszystko, byleby opanować tę tajemną technikę. Kosztowało ją to sporo nerwów, siły i zdrowia, ale ani razu się nie zawahała. W najgorszych momentach w głowie pojawiało się widmo młodszej jej, przestraszonej, wdeptanej w ziemię przez innych. Napędzało ją to niesamowicie, uwalniając przy tym zebrany przez te wszystkie lata gniew. Po półrocznej praktyce udało jej się opanować tę umiejętność, od której niemalże od razu się uzależniła. Po wykorzystaniu jakiegoś nieszczęśnika odliczała codziennie w kalendarzu dni, kiedy ponownie będzie mogła użyć tejże mrocznej mocy. Wieści o jej dokonaniach szybko rozchodziły się po Przesmyku, przez co jej autorytet stale rósł, a reputacja spadała. Mogła pierwszy raz w życiu powiedzieć, że czuła się potężna, jak nigdy. Marzenie stłamszonej dziewczyny stało się prawdą, nieodwracalnie uszczęśliwiając dorosłą kobietę. Po osiągnięciu wszystkiego, co sobie wymarzyła, zdecydowała sobie postawić za cel stworzenie profesjonalnej agencji najemników, gdzie najzdolniejsi będą łączyć siły, a zleceniodawca będzie mieć stuprocentową pewność wykonania powierzanego im zadania.
Mistrz Gry
Re: Valborg Volden Nie 12 Wrz - 19:44
Karta zaakceptowana
Nie miałaś łatwego życia; przez większość czasu spętana niedocenieniem, odżyłaś dopiero w sieci ciasnych uliczek tworzących Przesmyk Lokiego. Powoli i skrupulatnie tworzyłaś pozycję w świecie, który śmieje się w twarz zasadom mającym przyświecać celom każdego galdra. Teraz, droga Valborg, uważasz, że wszystko stoi przed tobą otworem – wątpię, aby ktokolwiek uznał cię więcej za słabą, tylko, czy cena, jaką płacisz za nową, bezwzględną siebie, nie sprawi kiedyś, że ugniesz się pod jej presją?
W prezencie chciałabym podarować ci kruczą spinkę, którą znalazłaś kiedyś u szemranego sprzedawcy – zgodnie z jej nazwą, została uformowana w kształcie twojego opiekuńczego ducha. Jeśli znajdziesz się w niebezpieczeństwie, spinka zmieni się w stado trzech kruków, które zaatakują przeciwników, blokując przez jedną turę podjęcie przez wrogie postaci dowolnej akcji. Z jej specjalnego efektu możesz skorzystać raz na fabularny miesiąc. Oprócz tego, spinka zapewnia ci stały bonus +2 do magii użytkowej.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
W prezencie chciałabym podarować ci kruczą spinkę, którą znalazłaś kiedyś u szemranego sprzedawcy – zgodnie z jej nazwą, została uformowana w kształcie twojego opiekuńczego ducha. Jeśli znajdziesz się w niebezpieczeństwie, spinka zmieni się w stado trzech kruków, które zaatakują przeciwników, blokując przez jedną turę podjęcie przez wrogie postaci dowolnej akcji. Z jej specjalnego efektu możesz skorzystać raz na fabularny miesiąc. Oprócz tego, spinka zapewnia ci stały bonus +2 do magii użytkowej.
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!