Ronja Åkerberg
Gość
Ronja Åkerberg Sro 8 Wrz - 13:25
GośćGość
Gość
Gość
Ronja Åkerberg
mamy wiele do powiedzenia
mamy wiele (nic) do powiedzenia
ciemność stuporu pęka, rozdarta wachlarzem rzęs. Płachta (nie)świadomości dopełnia się haftem pierwszych, przejaskrawionych barw; myśli, jak rozplątane nici, trzepoczą w nieznacznych zrywach początkowych emocji. Sine łuki zmęczenia, galaktyki, mgławice, ciała cielesne blizn i wylewów pod taflą prześwitującej, cienkiej jak papier skóry. Prosta zawiłość życia; pierwsze, wchodzące na tron zadumy, zamknięte w czaszce pytanie. Umarłam? Żółta, woskowa cera; trupie, martwe przeczucie; trupia, nieświeża przeszłość i pogrzebane wizje. Ściany, przeklęte ściany wpatrzone surową bielą, pokój łyska nią, zimny i obojętny jak kruszec śniegu muśnięty przez blade słońce. Za drzwiami pełgają kroki. Szpital, wzniesiony pod patronatem Alberta Lindgrena nigdy dotąd - i nigdy później - nie zachwiał się na podobnej, cienko kreślonej linii fantazmatów
(głosy, twarze, obrazy: wróciły)
dzieciństwo jest jak stęchlizna; grzęźnie, lgnąc, podrażniając zmysły; dzieciństwo jest jak wytarte, wygięte grzbiety paneli, skrzypiące złowrogim jękiem natychmiast po nadepnięciu. Dzieciństwo jest rozmazanym, splamionym cieniem, zmęczonym obliczem matki. W nieopierzonej, uderzająco naiwnej młodości każda sekwencja czynu, każdy, upadły owoc jej słów miał za zadanie stawać się zaprzeczeniem. Odkąd znalazła się w murach Akademii Isaz, przeczyła, starając się udowodnić, że nie wda się w swoją matkę, noszącą na dłoni piętno Pieczęci Lokiego, wytkniętą osądem palców społeczności widzących, zawieszonych w powietrzu jak noże, ilekroć, gdy przechodziła arterią miasta, przeczyła, że okowy choroby, z którą się urodziła, nie wpłyną na jej intencje, nie doprowadzą do szaleńczych podszeptów niesionych z ust kleptomanii, przeczyła, próbując zarobić kilka, rzuconych z łaską talarów podczas dorywczych przysług i dokonując pierwszych, kieszonkowych kradzieży, by kupić droższe ubrania; by nie być rażąco inna. Niekiedy w rzeczywistości nie była winowajczynią, rzucona przez rówieśników niczym kozioł ofiarny na pastwę nauczycieli; tak, oczywiście, widziałem ją, tak, to wszystko jej dzieło, kłamie, kłamie, bełkocząc, że to nie ona. Nie była szczególnie pilna, ale nie odstawała od innych, uczących się, młodych galdrów. Najwięcej czasu spędzała z magią przemiany; poszerzała, ze szczerą chęcią, krąg swojej wiedzy ponad obejmujące ją fundamenty podstaw
wkrótce po ukończeniu drugiego stopnia wtajemniczenia, przeniosła się do Midgardu wraz z matką. Wynajęły mieszkanie w jednej z kamienic w dzielnicy Ymira Starszego, o murach ponadgryzanych przez hieny bezlitosnego czasu. Zrobiła wszystko, by dostać się na teorię magii wykładaną na Instytucie Eihwaz, wierząc, że podjęcie się studiów w podstarzałych, wyniosłych ramionach stolicy magicznej społeczności, ułatwi jej oraz matce znalezienie zarobku. Na kołowrotku myśli przędła zachłannie wiotkie, niemal dziecinne marzenia o karierze uczonej, wykładowczyni, którą przestaną oceniać ze względu na pochodzenie. Z myślą o dodatkowej pochwale ze strony profesorów, zwieńczyła zamiłowanie żywione do magii przemiany laurem przybrania swojej zwierzęcej postaci. Zdołała uczynić wszystko, wpadając w lepką pułapkę, matnię uzależnienia od Czarnego Miodu, tworzącą wokoło ciasny, zgrubiały kokon, tłamszący zdrowy rozsądek. Narkotyk gnieździł się coraz częściej w rozwidleniach krwiobiegu, witany słodkim, znajomym wzmożeniem tętna, zatruwał serce, przesiąkał głęboko w zmarszczki osłupiałego umysłu, ogarniętego nową, niepojętą błogością. Eulogia przyjmowanego remedium była pokarmem wiodącym w stronę pokracznej, pożądanej świętości, nieskalanej potrzebą przywłaszczenia sobie dobytku należącego do innych, otaczających ją ludzi. Nie chciała zmarnować szansy na czystą, nieskalaną, jak naiwnie ufała, reputację, którą mogły rozszarpać kły zatapianej, bezkresne potrzeby kradzieży. Po kilku miesiącach rozpaczliwego szamotania się w pajęczynie studenckich powinności, upadła; zatruła się miksturą, obdarzoną domieszką groźnego zanieczyszczenia, sprzedaną jej przez jednego z oszustów. Medycy jednogłośnie, z rozedrganym podziwem twierdzili, że ocalili ją cudem, wyczerpaną, w dodatku, przez natarczywy jadłowstręt, a sama, o rozmemłanej, zmieszanej z błotem godności, odrzucona i wykreślona na stałe z listy studentów za hańbiące eskapady z niechcianym tworem alchemii, opuściła szpital po kilku tygodniach gęstej, niezmąconej nieprzytomności
(nadeszła przyszłość z pejzażem rozległych zmian)
wróciła, przywdziana w nowe, metafizyczne szaty narzuconego na jej kark objawienia. Tama ograniczenia osunęła się pod naciskiem wydarzeń, uderzających o kostne wybrzeże czaszki spienioną falą skandalów. Zerwała z mantrą zaprzeczeń, nie kurcząc się i nie więdnąc pod wpływem gorzkiego wstydu zawieszonego nad ułomnością choroby i pochodzenia. Grzeszki dzieciństwa stały się grzechem dorosłości; dokonywała kradzieży, często wykorzystując naiwność znużonych życiem, poszukujących przygód z młodszą partnerką mężczyzn. Im droższy oraz trudniejszy do pozyskania przedmiot, tym doskonalsza nagroda, euforyczny, wyrozumiały zastrzyk, zadowolenie paskudztwa trawiącej ciało choroby. Bywała wszędzie i nigdzie, przekuwając tym samym atut swojej zwierzęcej formy na dodatkową profesję; widziała, słyszała wiele, przez co sprawdzała się doskonale w zawodzie informatorki
kilka miesięcy później dotarła do niej wiadomość, że jej matka nie żyje. Podejrzewano zabójstwo, lecz porzucono śledztwo ze względu na istniejący, znaczny niedosyt poszlak. Dopiero wtedy, uświadomiła sobie jak miernie znała kobietę, po której zyskała rysy; matka, od zawsze, wypowiadała się niesłychanie oszczędnie, niechętnie mówiąc o ojcu, który w jej ustach malał do niechcianego, lakonicznego wspomnienia, o przyczynach, dla których została ślepcem. Skorodowana nagłym, usilnym pragnieniem zemsty, pozwoliła piętrzącej się nienawiści dojrzeć w arkanach magii zakazanej; bez trudu odnalazła kontakty, pozwalające jej przebrnąć przez ostateczną, największą spośród dokonujących się wewnątrz ciała pielgrzymek drastycznych przemian. Spętana czernią wijących się, poskręcanych żył, przetrwała skutki uboczne, chroniąc się w swoim lokum wewnątrz Przesmyku Lokiego. Nie zabiegała, nie rozpaczała pod wpływem uświadomienia, że prędzej czy później na skórze jej smukłej dłoni zagości haniebna pieczęć; wiedziała, że bez tej siły, jako marna widząca, nie miała żadnych szans przetrwać w brudnym morzu półświatka. Wybrała już swoją drogę
bardzo nam przykro
naprawdę
bardzo nam z tego powodu przykro
Mistrz Gry
Re: Ronja Åkerberg Sob 11 Wrz - 21:48
Karta zaakceptowana
Przez moment myślałaś, że nie podzielisz losu matki, a twoja przyszłość będzie wyglądała zupełnie inaczej. A jednak, Norny od samego początku doskonale wiedziały, co cię czeka. Nawet jeśli zbyt dobrze nie znałaś swojej rodzicielki, to być może jej niespodziewana i pełna zagadek śmierć w połączeniu z twoją przemianą pozwolą lepiej ci zrozumieć nie tylko twoją przeszłość, lecz otworzą ci także oczy na to, co było poza twoim zasięgiem.
W prezencie chciałbym podarować ci naszyjnik z tanzanitem, który udało ci się kiedyś znaleźć na jednym z targowych stanowisk o bogatym asortymencie z całego świata w Midgardzie. Chociaż nie rzuca się przesadnie w oczy, dodaje ci za każdym razem +2 do magii przemiany. To jednak nie jedyna właściwość tego przedmiotu – naszyjnik dodatkowo zaczyna mienić się jasnym światłem, gdy znajdujesz się w pobliżu czegoś, co ma wyjątkową wartość. Jest ono widoczne wyłącznie dla ciebie, stąd też nie musisz się przejmować tym, że ktoś zwróci na niego uwagę i zechce ci go ukraść.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 600 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
W prezencie chciałbym podarować ci naszyjnik z tanzanitem, który udało ci się kiedyś znaleźć na jednym z targowych stanowisk o bogatym asortymencie z całego świata w Midgardzie. Chociaż nie rzuca się przesadnie w oczy, dodaje ci za każdym razem +2 do magii przemiany. To jednak nie jedyna właściwość tego przedmiotu – naszyjnik dodatkowo zaczyna mienić się jasnym światłem, gdy znajdujesz się w pobliżu czegoś, co ma wyjątkową wartość. Jest ono widoczne wyłącznie dla ciebie, stąd też nie musisz się przejmować tym, że ktoś zwróci na niego uwagę i zechce ci go ukraść.
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 600 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!