Sigsteinn Lundqvist
Gość
Sigsteinn Lundqvist Pon 31 Maj - 22:27
GośćGość
Gość
Gość
SIGSTEINN Lundqvist
Pierworodne dziecko i syn swojego ojca. Raczej marne szanse na dziedziczenie czegokolwiek oprócz nazwiska, ale i tak brzmi wspaniale, prawda? Sukces przy pierwszym strzale! Dobra robota! Obowiązek spełniony. I to szybko, zdąży się jeszcze zrobić kilku potomków na wszelki wypadek, gdyby z tym coś nie poszło.
No bo tak nie do końca poszło. Sigsteinn od małego wyróżniał się krnąbrnością, indywidualnością, brakiem szacunku do autorytetów, stanowczym opieraniem się jakiejkolwiek presji i zgrabnym wywijaniem się od obowiązków, które akurat mu się nie podobały. W związku z tym był raczej utrapieniem niż modelowym kandydatem na początek nowego pokolenia. Do tego dorzucić tylko przesadną ambicję i wybuchy złości po każdej porażce, połączone z talentem magicznym, aby mieć piękny przepis na małą katastrofę.
Jakby tego było mało, jego rodzice nawet nie próbowali z nim użerać. Młody jeszcze wtedy ojciec, nie miał czasu ani chęci na zajmowanie się kłopotliwym synalkiem. Matka również szybko odpuściła, zrzucając opiekę nad dzieckiem na innych. Tak naprawdę jedynie dziadkowie mieli do niego dość cierpliwości i tylko dzięki nim "wyszedł na ludzi". Również ze względu na nich nie odciął się od rodu zaraz po tym jak osiągnął pełnoletność... Dziadek zaszczepił w nim poczucie odpowiedzialności i choć wiązało się to (i nadal wiąże) z pewną presją, Sigsteinn po wielu latach dorósł wreszcie do roli, w której widzieli go najbliżsi krewni.
✦ ✦ ✦
Nigdy nie był modelowym uczniem, był na to zbyt ambitny i niepokorny. Lubił robić rzeczy po swojemu, testować granice, podważać autorytety. Potrzebował wiele lat i mnóstwo zszarganych nerwów nauczycieli, aby nauczył się względnej powściągliwości, opanowania i szacunku do starszych. Jednocześnie potrafił być bardzo sumienny, skrupulatny i wręcz uparty w dążeniu do celu, co owocowało niezłymi ocenami. Szybko objawiły się jego tendencje do perfekcjonizmu, co w połączeniu z ambicją zapewniło mu sporo sukcesów - a także kosztowało wiele nerwów i zdrowia.
Na pewno przełomem w jego życiu był moment, gdy zainteresował się runami. Nie było to coś szczególnie interesującego dla jego rówieśników, ponieważ wiązało się ze ślęczeniem nad książkami do późna i nie było tak spektakularne jak inne dziedziny magii. Wielu zdziwiło się więc, kiedy młody i ambitny Lundqvist zniknął nagle z życia towarzyskiego, poświęcając się całkowicie temu nudziarstwu.
Ponownie zaznaczył swoją obecność w środowisku galdrów, gdy z wzorowymi wynikami dostał się do Instytutu Eihwaz. Nikogo za to już nie zaskoczyło, że wybrał klątwołamactwo na kierunek swojego dalszego wykształcenia. Jedynie jego rodzina nieco marudziła, że nie zdecydował się na coś bliższego klanowym interesom i w ogóle nie dba o dalsze przekazanie krwi. Sam Stein jednak pomysł małżeństwa uparcie odrzucał, wymigiwał się brakiem czasu i w pełni poświęcił się dalszej nauce. Starał się zrobić wszystko, aby zaczerpnąć jak najwięcej wiedzy zanim rodzinie uda się go "usidlić". Chciał też zbliżyć się do rektora, którego podziwiał za dokonania i którego prędko zaczął traktować jako swojego mentora. Szybko przeszedł również do praktyki, co nie raz i nie dwa spędzało sen z powiek jego bliskim i nauczycielom. Przymykano jednak oko na pewne ryzyko, ze względu na tempo w jakim robił postępy oraz fakt, że jednocześnie rozpoczął wreszcie pracę na rzecz rodowych interesów. Co do dostania się na kolejny (ostatni) stopień nauczania, to przy włożonym wysiłku okazało się to nie być dla niego szczególnym problemem.
Jednak ambicja i dążenie do sukcesu za wszelką cenę w końcu sprowadziły na niego zgubę... Mimo ostrzeżeń, podejmował się coraz bardziej wymagających zadań i ostatecznie jego szczęście dobiegło końca. Skutki były opłakane. Po tym jak spaprał zdejmowanie stanowczo zbyt wymagającej do jego poziomu klątwy, żrące opary praktycznie wybuchły mu prosto w twarz. Tylko refleks i ciężkie biurko, od którego odepchnął się w ostatniej chwili, uchroniły go przed ślepotą i oszpeceniem. Zachował wzrok i piękną buźkę, ale poświęcił skórę - która zlazła mu z obu rąk praktycznie do mięsa.
Leczenie i rehabilitacja były długie, bolesne i żmudne. Dzięki szybkiej interwencji medycznej udało mu się zachować czucie i pełną władzę w dłoniach. Nie było jednak najmniejszych szans, aby sprawić, żeby ślady po ranach wyglądały dobrze. Uraz objął całe dłonie, nadgarstki i przedramiona prawie do łokci - na całej powierzchni utworzyła się jedna, wielka, paskudna blizna.
✦ ✦ ✦
Po wypadku nie wrócił już na studia. Na powrót zamieszkał w swoim domu rodzinnym. Większość czasu spędzał na bezsensownym włóczeniu się po okolicy - a przynajmniej tak to wyglądało w oczach jego ojca i dziadka. Tak naprawdę poświęcił ten czas na przemyślenia - nad sobą samym, swoim dalszym losem. Bardzo się wyciszył, a wręcz zamknął w sobie. Bardziej niż zwykle unikał towarzystwa innych ludzi, a wszelkie próby zmiany tego stanu rzeczy przez jego bliskich czy próby swatania go (póki był w zasięgu ich bezpośrednich wpływów) kończyły się piekielną awanturą. Ostatecznie dano mu więc na jakiś czas święty spokój. W zamian miał uczęszczać do terapeuty, na co się zgodził.
W międzyczasie odkrył w sobie pierwiastek artystyczny. Szukając jakiegokolwiek celu do którego mógł dążyć, wrócił do swojej ulubionej zabawy z dzieciństwa - łyżwiarstwa. Nie mając w co włożyć swojej potrzeby pracy i samodoskonalenia, w pełni poświęcił się uprawianiu sportu. Robił to jednak tylko dla siebie, traktując to jako ujście dla swojej złości, frustracji, żalu i innych targających nim emocji. Łyżwiarstwo figurowe pozwalało mu się wyrazić i przynosiło ulgę, ciągłe upadki i podnoszenie się z lodu wzmacniało jego silną wolę i samodyscyplinę. Łyżwiarstwo wymuszało na nim rozwagę, spokój, skupienie, dokładność, świadomość ciała. Pomogło mu ponownie osiągnąć równowagę i zdać sobie sprawę, że mimo przebytej traumy nadal chce robić to, co robił.
Zanim jednak wrócił do pracy zawodowej, postanowił na dobre zająć się sprawami klanu. Chciał w ten sposób nieco złagodzić rozdrażnienie dziadka i ojca, że jeszcze nie wziął ślubu. Powoli zaczyna odgrywać znaczącą rolę w interesach swojego rodu, jednocześnie coraz słabiej opierając się pomysłom znalezienia mu żony. Nadal nie uważa małżeństwa za dobry pomysł, ale zaczął wreszcie rozważać podsuwane mu propozycje partnerek...
✦ ✦ ✦
Sigsteinn Lundqvist jest wysokim, umiarkowanie umięśnionym mężczyzną o przenikliwym, chłodnym spojrzeniu. Ubiera się zawsze elegancko - koszule, kamizelki, marynarki, eleganckie błyszczące buty etc. Przedramiona zazwyczaj zasłonięte rękawami, na dłoniach rękawiczki - ukrywające rozległe blizny.
Rzadko się uśmiecha, za to często wygląda na zamyślonego. Jest uprzejmy, zazwyczaj spokojny i wyważony. Samodzielny, odpowiedzialny. Cechuje go również silna wola, cierpliwość (często przeradzająca się w upór). Jest obowiązkowy, stanowczy w działaniach. Ambitny, niekiedy aż za bardzo. Lubi konkurować z innymi, ma tendencję do dążenia do celu po trupach i uwielbia wygrywać (nawet jeśli tego po sobie nie pokazuje). Potrafi skupić się w takim stopniu, że aż powietrze wokół niego gęstnieje. Chociaż sam był niezłym gagatkiem za młodu, nie znosi braku dyscypliny, spóźnialstwa i innych objawów braku szacunku. Nie ma cierpliwości do dzieci, młodzieży i niepoważnych dorosłych. Śmiało można powiedzieć, że ma "kij w dupie".
Jest wirtuozem łamania klątw, uczynił z tego zajęcia sztukę. W trakcie pracy ukazuje pełnię swoich prawdziwych możliwości - subtelność, cierpliwość, wyczucie, stanowczość, dokładność, wrażliwość. Wszystkie te zalety można dostrzec u niego ponownie tylko w trakcie jazdy na łyżwach, gdy się w tym zapamięta - co traktuje osobiście i czego nie pokazuje osobom postronnym.
Chociaż przepracował już wiele swoich wad, nadal ma skłonności do wybuchania w nieprzewidywalnych momentach. Nie pokazuje tego po sobie i potrafi szybko się opanować, ale tak naprawdę łatwo dopadają go złość, frustracja, irytacja. Często ma problem z przepracowaniem tych emocji, musi poświęcić na to odpowiednio dużo czasu - gdy go nie ma, potrafi długo je ze sobą "nosić" i kumulować.
Unika angażowania się emocjonalnie, ponieważ jego romantyczne uczucia są bardzo silne i mogą być dla niego wręcz destrukcyjne. Bardzo silnie przeżywa wszelkie wahania w relacji i przynoszą mu one wiele cierpienia. Jednocześnie, choć nie przyznaje się do tego przed samym sobą, czuje silną potrzebę całkowitego poświęcenia się i oddania komuś, kto w pełni to doceni.
Mistrz Gry
Re: Sigsteinn Lundqvist Sro 2 Cze - 12:35
Karta zaakceptowana
Masz za sobą wiele wybojów, Sigsteinn, pomimo przeciwności udało Ci się jednak wspiąć na wyżyny zawodu, o którym marzyłeś jeszcze jako dziecko – chociaż klątwy pozostawiły po sobie nieśmiertelny ślad na Twoim ciele, do dziś pozostajesz człowiekiem niezłomnym, stanowczym i obowiązkowym. Wydawałoby się, że najtrudniejsze, co Ci się w życiu przydarzyło, masz już za sobą, rodzina wciąż niechętnie pozostawia Cię jednak samemu sobie – czy ulegniesz w końcu ich namowom?
Klątwołamactwo to niełatwa i wyjątkowo niebezpieczna dziedzina magii, o czym zdążyłeś przekonać się na własnej skórze, na zawsze pokrytej wypukłymi bliznami poparzeń. Aby pomóc Ci uchronić się przed kolejnym niebezpiecznym wypadkiem, na początek rozgrywki w prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz monokl Heimdala, który ułatwia Ci zdejmowanie klątw z magicznych przedmiotów, dając bonus +3 przy pierwszej odczytywanej runie. Monokl, ozdobiony złotą oprawką, posiada specjalny, wytrzymały łańcuszek, który przymocować możesz do wewnętrznej strony odzieży, dzięki czemu przedmiot staje się praktycznie niemożliwy do zgubienia, zawsze, w razie potrzeby, gotowy do Twojej dyspozycji.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
Klątwołamactwo to niełatwa i wyjątkowo niebezpieczna dziedzina magii, o czym zdążyłeś przekonać się na własnej skórze, na zawsze pokrytej wypukłymi bliznami poparzeń. Aby pomóc Ci uchronić się przed kolejnym niebezpiecznym wypadkiem, na początek rozgrywki w prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz monokl Heimdala, który ułatwia Ci zdejmowanie klątw z magicznych przedmiotów, dając bonus +3 przy pierwszej odczytywanej runie. Monokl, ozdobiony złotą oprawką, posiada specjalny, wytrzymały łańcuszek, który przymocować możesz do wewnętrznej strony odzieży, dzięki czemu przedmiot staje się praktycznie niemożliwy do zgubienia, zawsze, w razie potrzeby, gotowy do Twojej dyspozycji.
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!