Charlotte Levittoux
Gość
Charlotte Levittoux Sro 5 Maj - 19:48
GośćGość
Gość
Gość
Charlotte Levittoux
Pola Elizejskie tętniły wszelakim kolorytem, gdy ludzie w trakcie pierwszych podrygów wiosny wyłaniali się na ulice, gnając za emocjami, które niemalże kotłowały się między ścianami cienkich uliczek.
W paryskim mieszkaniu unosił się zapach croissantów i wina rozlewanego przez Bartholomé’a do dwóch kieliszków. Chełpił się awansem, politycznym światkiem, który otwierał przed nim nowe możliwości, jeszcze nie zdając sobie sprawy, że i żona miała dla niego nowiny. Od tego wieczora, po niespełna dziewięciu miesiącach urodziła się ciemnowłosa dziewczynka, która przychodząc na świat zabrała swą matkę. Śmierć przyszła nagle, czego nie spodziewał się z pewnością młody polityk, wschodząca niemalże gwiazda francuskiej sceny dyplomatycznej.
Odtrącał córkę, a ta kwiliła za nim nieustannie, gdy pozostawała pod opieką poczciwej kobiety. Opiekunka miała dopełnić wszystkiego, by dziewczynka o kruczoczarnych włosach odnalazła ukojenie w świecie pełnym magii, lecz wyzbyta z elementarnej miłości. Szaleństwo pożerało wszak męski umysł, a ojciec z każdym kolejnym rokiem, gdy stawał się jeszcze bardziej uznany, ofiarował maleńkiej Charlotte w s z y s t k o z wyjątkiem szczerych uczuć i czasu. Nie posiadał go dla niej wcale, co skutkowało mozolnym procesem zamykania się w sobie,
dlatego też rozkoszne dziecię odnalazło radość w bawieniu otaczających ją ludzi.
Słodkim śpiewem, który przemykał w korytarzach domostwa, jakie zakupił Bartholomé’o, a także tańcem, gdy spokojne i te nieco żywsze melodie wybrzmiewały w trakcie spędów pełnych wyrachowanego splendoru. Wydawała się być rozkoszna, iluzorycznie przypominając własną matkę, a im dalej to podobieństwo stawało się widoczne dla pozostałych, tym bardziej ukochany tatuś odtrącał ją od siebie.
Drżała w ferworze sprzecznych emocji. Gniew mieszał się ze szczęściem. Smutek z obojętnością. Złość z rozpaczą. Tupała nóżkami, chcąc obsesyjnie zwrócić na siebie uwagę mężczyzny, lecz ten pozostawał nadal niewzruszony, skupiając się na nowej towarzyszce dnia codziennego i już wkrótce dziecku, które przyszło na świat. Młodsza siostra Charlotte, dla której ojciec stracił głowę.
Nie cieszył się z niczego,
co choć trochę należeć miało do pierworodnej latorośli skropionej matczynym przekleństwem.
W szkole odnosiła pozorne sukcesy, odnajdując się jedynie w sztuce, która wypełniała szczelnie tunele żył, wprawiając serce w subtelne drgania. Była pasjonatką teorii i praktyki, podczas której odkrywała kolejne sekrety, jakie oscylowały od wieków w świecie przepełnionym artystycznym tchnieniem. Kreśliła na pergaminach doskonałe kreski, pozostawiając je w sferze domysłów, bowiem każda mogła przerodzić się w pełnię nietypowego obrazu, lecz ona…
Rozkochała się bezgranicznie w pozorze tworzenia dzieł skropionych modową nutą.
Odkryła swój talent końcem ostatniej klasy, kiedy to jedna z uczennic francuskiej szkoły magii poprosiła Charlotte o uszycie sukienki, którą zaprojektowała, gdyż w niej chciała wystąpić na pożegnalnym balu. Mile połechtało to ego wschodzącej twórczyni, lecz Bartholomé nie doceniał tego z równym zaangażowaniem.
Trwała więc w swej samotni, rozwijając umiejętności – tworząc przy tym coraz to nowsze kreacje. Nadawała temu szyku, kreując nieznacznie nurt, w którym utarła się pracować po skończonej edukacji. Nie poprzestała jednak na podstawowej, bowiem studia ukończyła z najwyższą notą, co czyniło ją nie tylko teoretyczką, ale dzięki doświadczeniu i współpracy z domami mody – praktyczką.
Drżała od ferii emocji, gdy uznani projektanci – cenili jej gust. Łączyła barwy i wzory w nietuzinkową całość, czyniąc z kobiet jeszcze piękniejsze boginie. Między kolejnym flirtem i domniemanym romansem, poddawała swój umysł szaleńczemu wirowi tworzenia. Rozkochała się wszak w ciszy, a jednocześnie głośnej muzyce, gdy swą osobą zdobiła salony. Potrzebowała nieustannych bodźców, igrając z cienką granicą między skandalem, a wyciszeniem głośnych plotek o płomiennych relacjach z mężczyznami. Nie dopuszczała wszak do siebie żadnego; nie na tyle, by ten mógł się chełpić posiadaniem wyzbytej z bojaźliwości bożej kobiety.
Kochała tylko raz, lecz ten zdał się zakpić z niej ponad miarę, co połamało – jeszcze wtedy nastoletnie serce. Zakuła je więc w lód, którego nikt nie miał prawa stopić. Ogień w nim iskrzył jedynie w momentach, kiedy nazwisko Levittoux brylowało na pierwszych stronach gazet. Szanowali jej kunszt, tak jak i drżeli na myśl o następnych kreacjach i pełnej erotycznych nut bieliźnie; te drugie tworzyła rzadko, wszak nie każdy pojmował istotę figlarności za drzwiami sypialni.
Słynęła wszak z ekstrawagancji, fikuśnych falbanek czy pięknych kapeluszy, w których rozkochała się ponad miarę. Pozostała najgłośniej śmiejącą się damą, której mężowie i narzeczeni innych kobiet, odpalali papierosa, podając kolejne kieliszki z szampanem. Ona uraczała ich enigmatycznym wygięciem warg, które muśnięte karminem wprawiały serca w szybsze bicie.
Nikt nie zdołał skraść jednak uwagi młodocianej gwiazdy, która wznosiła się na szczyty swej kariery.
Była też kartą przetargową, gdyż młodsza córka francuskiego dyplomaty nie mogła stać się częścią politycznych negocjacji. Należało połączyć w sposób cudaczny, nieco abstrakcyjny dwie rodziny, które do tej pory niewiele wspólnego ze sobą miały.
N i e – głośny protest, krzyk skamlenia i płacz, na który pozwalała w swym rozkapryszeniu. Nikt nie nauczył jej radzić sobie z pokracznymi reakcjami, ignorując na każdym kroku chęć rozmowy. Pozostawiona sama sobie, została sprzedana za kilka argumentów, dzięki którym Bartholomé mógł zbliżyć się do skandynawskiej kultury. Posiadał córkę, której uroda i talent były niepodważalne, toteż zaprzedał jej duszę nieznanemu mężczyźnie, który uczynić miał z niej żonę.
Charlotte w tym nie upatrywała jednak wolności, bowiem w jaki sposób kolorowy ptak miałby śpiewać spętany prętami ograniczającej go klatki? Midgard sam w sobie budził w niej ambiwalentny stosunek, gdyż ulice nie opiewały w kolorowe budynki, strojnych ludzi czy kobiety pełne frywolnej aury.
Pozostali odlegli od wyobrażeń młodej pannicy,
która wdarła się z impetem na odległe, jakże mroźne salony, wyczekując małżeństwa wyzbytego z utartych schematów pełnych przewidywalności.
Mistrz Gry
Re: Charlotte Levittoux Czw 20 Maj - 22:23
Karta zaakceptowana
Twoje życie, choć pozornie tak piękne, podszyte jest fastrygą wielu trudności, które nieustannie stawały Ci na drodze do osiągnięcia upragnionego szczęścia – wpierw śmierć matki i niechęć chowającego urazę ojca, potem przymusowe małżeństwo i wyjazd do Midgardu. Chociaż w nowym środowisku wciąż postrzegana jesteś jeszcze jako obca, twój talent i wyjątkowe kreacje zachwycają projektantów zarówno we Francji, jak i w Skandynawii. Jesteś zaradną kobietą, Charlotte, wierzę, że prędko na nowo odnajdziesz swą ścieżkę i spełnisz marzenia pomimo przeciwności.
Niewątpliwie masz ogromny talent w swoim fachu, Charlotte i chociaż dotąd doceniali Cię przede wszystkim francuscy projektanci, z pewnością szybko uda Ci się wpisać również w gust mieszkańców Midgardu, a może nawet całej Skandynawii. Aby nadać szczególnej niepowtarzalności twoim kreacjom, w prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz na początku rozgrywki złotą nić, nawiniętą na metalową szpulkę, którą otrzymałaś przed wyjazdem od jednego z paryskich projektantów. Użyte w projektowanej przez Ciebie odzieży włókno nadaje jej szczególnych właściwości – każdy, kto nałoży na siebie kreację podszytą złotą nicią, otrzymuje bonus +2 do rzutów na charyzmę, tobie samej zapewnia natomiast bonus +3 do magii twórczej.
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!
Prezent
Niewątpliwie masz ogromny talent w swoim fachu, Charlotte i chociaż dotąd doceniali Cię przede wszystkim francuscy projektanci, z pewnością szybko uda Ci się wpisać również w gust mieszkańców Midgardu, a może nawet całej Skandynawii. Aby nadać szczególnej niepowtarzalności twoim kreacjom, w prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz na początku rozgrywki złotą nić, nawiniętą na metalową szpulkę, którą otrzymałaś przed wyjazdem od jednego z paryskich projektantów. Użyte w projektowanej przez Ciebie odzieży włókno nadaje jej szczególnych właściwości – każdy, kto nałoży na siebie kreację podszytą złotą nicią, otrzymuje bonus +2 do rzutów na charyzmę, tobie samej zapewnia natomiast bonus +3 do magii twórczej.
Informacje
Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinnaś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!