Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Łaźnia „Laguz Njorda”

    3 posters
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Łaźnia „Laguz Njorda”
    Miejsce jest utrzymane w klasycznym, surowym stylu. Z zewnątrz prawie całkowicie drewniane, nie licząc jednej ceglanej dobudówki z lewej strony i ceramicznych dachówek o szarym odcieniu. Wnętrze jest przestronne i komfortowe. Składa się z dwóch poziomów. Na pierwszym znajdują się pomieszczenia z basenami, które są koedukacyjne. Jest również kotłownia, przebieralnia i główne pomieszczenie z widocznymi schodami prowadzącymi na górę. W nim są przyjmowani i rozliczani klienci. Na drugim piętrze znajdują się pomieszczenia mieszkalne. Oprócz tego za domem, kawałek dalej, są umiejscowione naturalne gorące źródła.
    Widzący
    Urmas Laine
    Urmas Laine
    https://midgard.forumpolish.com/t3472-urmas-laine#35617https://midgard.forumpolish.com/t3552-urmas-laine#35654https://midgard.forumpolish.com/t3551-juku#35653https://midgard.forumpolish.com/


    17.05.2001

    Prowadząc łaźnię, trzeba liczyć się z zagrożeniem dla prywatności. Urmas trzyma wszystko uporządkowane w części mieszkalnej, zachomikowane w szufladach. Drzwi zamyka zawsze przy pomocy klucza i runicznej sekwencji. Przy licznej klienteli, wspomaga się i urokami - Kær przeważa w praktycznym użytku. Sięga po nie najczęściej, niewątpliwie wdzięczny za działający szept. Łaskę zesłaną przez Tyra, stawiącego na drodze do jego czterech ścian głaz - tarczę.
    W prowizorycznej pracowni, stworzonej jeszcze za życia dziadka Gotfreda, pozostawia częściowo skończoną maskę. Dłubie dłutem parę chwil, kontrolnie zerkając na zegar. Raz za razem - dzisiaj będzie całościowo drewniana, Sköll. Pożeracz Słońca. Wybija godzina, na którą ma zaplanowane uzupełnienie zapasów w odsłoniętych szafkach i miniaturowej lodówce. To również godzina potencjalnego spotkania z poznaną w bibliotece dziewczyną. Otrzymany od niej list pozostaje w strzępkach, posklejanych w jedną niepewną całość. Treść? Poza zasięgiem zrozumienia. Juku do tej pory nie posuwa się do odpowiedzialności, zdobywając wierzchołki okolicznych drzew. Jest wolna od trosk, męczących Urmasa, dręczących go po nocach.
    Szczęśliwie sprawę z nieznanym przekazem daje się załatwić błyskawicznie. Stosuje krótki, acz starannie zapisany pochyłym pismem list. Zaprasza do rozmowy na miejscu, wskazując brak możliwości zapoznania się z jej poprzednią wiadomością. Tworzy małą mapkę, na dole listu, mającą ułatwić dotarcie do łaźni. Jego łaźni, o czym ciągle sobie stara przypominać. Pewnie z krainy umarłych dziadek wysyła mu strumień strofujących komunikatów.
    Jego, a nie jego ojca. Nie brata. Nie bez jego zgody i upewnienia się, co do niego. Do tego, że żyje i jest kimś, kogo faktycznie zna.
    Ubrany w lżejsze ubrania, ubrudzone wygodne materiałowe produkty, nie od razu otwiera drzwi, przed którymi czeka gość. Przywdziewa maskę - częściową, zasłaniającą usta i nos. Usztywniony bawełniany materiał pozwala oddychać. Na zewnątrz nie może tak swobodnie paradować w innych wariantach. Tam, na zewnątrz ją poznał - pozostaje w podobnym, znanym Runie wydaniu. Naznaczonymi drobnymi skaleczeniami palcami przesuwa po włosach - nasuwa je bardziej na oczy. Jest dobrze? Ma nadzieję, że odpowiednio.
    Wreszcie, nalicza sześć stanowczych uderzeń, otwiera drzwi. Czy ma ze sobą tamtą książkę? Będzie w dobrym stanie - bez zabrudzonych kartek, zagiętych końców? Wzrok sondowanie rozpoczyna od rąk. Przemyka nie za szybko, nie za wolno w górę. Oczy spotykają oczy.
    To jak to było?
    Cześć. Miło cię mi witać w łaźni ,,Laguz Njorda". Może wejdziesz do środka? - niewerbalnie ją wita. Spojrzeniem i ruchem zmarszczek wokół oczu. Kiwa jeszcze głową. Wykonuje dwa kroki w tył i jeden w bok. Wpuszcza ją do wodnego królestwa.


    My river's slowing down
    Know where you'll wind up
    Cross my water 'til you drown
    I feel it
    Widzący
    Rúna Nørgaard
    Rúna Nørgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t3512-runa-nrgaard#35323https://midgard.forumpolish.com/t3530-runa-nrgaard#35458https://midgard.forumpolish.com/t3531-lyn#35464https://midgard.forumpolish.com/f125-runa-nrgaard


    Wiele rzeczy się dzieje, wiele może się nawet wydarzyć. Ale wiewiórki pożerające listy, z których nie da odczytać się treści… To zdecydowanie nie jest coś, czego mogłaby się spodziewać, po kimkolwiek i czymkolwiek. Nie ma jednak najmniejszego powodu, by nie wierzyć, raz, że wszystko może się zdarzyć, jej własna wiewiórka miewa wszakże swoje humory, a dwa, poznany w bibliotece mężczyzna nie ma najmniejszych podstaw, żeby ją oszukiwać. Przynajmniej tak brzmi zdanie Rúny, a przy jej znajomości dusz ludzkich o pomyłkę nie jest trudno.
    Mała mapka jest zaskakującą rzeczą przy wiadomości zwrotnej, czymś bardzo mało spotykanym, ale szybko pozwala stwierdzić, że to wszystko dlatego, że po prostu jest umiejscowiona gdzieś poza Midgardem. Pomysł zwiedzenia takiej łaźni jest jednak na tyle kusząca, że bez najmniejszego wahania odsyła Lyn z informacją potwierdzającą spotkanie.
    Wtedy też jej wzrok pada na książkę, od której zaczęła się ta ciekawa znajomość. Nie da się ukryć, że mężczyzna jest w jakiś sposób intrygujący, odmienny od niej, ale… w jakiś dziwny, głęboki sposób trochę podobny. Może to i nawet lepiej, że książka była tylko jedna, Rúnie zdarza się tęsknić za osobami, przy których będzie się czuła swobodnie, bez obaw móc się wyrażać i bez stresu, że ktoś będzie się na nią o to denerwował, jak bywało już wcześniej
    Dotarcie w góry nie jest takie trudne, bywało nierzadko gorzej, zanim zamieszkała w Midgardzie, tak bardziej na stałe. Książkę oczywiście bierze ze sobą, bo to jej dotyczyła zniszczona wiadomość. Wolumin jest w idealnym stanie, ktoś taki jak ona doskonale wie, w jaki sposób powinno się traktować księgi, a zwłaszcza takie, którymi obiecuje się dzielić, w całkiem dobrej wierze.
    Puk puk puk. Uderza dłonią w drzwi, czekając, aż ktoś się ruszy. Ale może to za mało? Kolejne trzy dotknięcia pięścią spotykają się z drewnem bariery chroniącej wejście. Kobieta ma na sobie luźną spódnicę za kolana i koszulę, zapiętą aż pod szyję, w tak zwanym dobrym wychowaniu. Obcasy są niższe niż zwykle, kolano po upadku nadal jej nieco dokucza, ale za to ramiona ma otulone szalem.
    - Dzień dobry. – uśmiecha się ciepło na widok właściciela łaźni, by zaraz potem skorzystać z zaproszenia i wejść do środka, rozglądając się z fascynacją. Wilgotne powietrze łaźni od razu skręca jej rozpuszczone włosy, tworząc miękkie fale, ale jej to nie przeszkadza. To całkiem przyjemne. – Przyniosłam książkę. – dorzuca zaraz, wyciągając w stronę Urmasa przyniesiony tom, odpowiednio zabezpieczony folią, by czasem nie pobrudził się po drodze. Stres z jej ramion po prostu opada, ale za to w oczach lśni wyraźna ciekawość, gdy przygląda się masce zasłaniającej jego twarz. Ciekawi ją, czemu ją nosi, ale nie powinna pytać, więc nie pyta. – Jak się czujesz? Wszystko dobrze? – upewnia się, tak na wszelki wypadek, wiedząc, że pewnie nie otrzyma odpowiedzi słownej, ale tak nie jest potrzebna. Rúna umie gadać, ale rzadko ma ku temu okazję.


    To dorosła kobieta, na dodatek czarownica i do tego ruda.
    Nie powstrzymałbyś jej nawet, gdybyś chciał.
    Widzący
    Urmas Laine
    Urmas Laine
    https://midgard.forumpolish.com/t3472-urmas-laine#35617https://midgard.forumpolish.com/t3552-urmas-laine#35654https://midgard.forumpolish.com/t3551-juku#35653https://midgard.forumpolish.com/


    Świat lubi się spieszyć, ze swoimi potężnymi miastami przecinającymi jego strukturę zgodnie z różą wiatrów. Zieleni, z naciskiem na wody, jest coraz mniej. Czasem, w tych krótkich przebłyskach odpoczynku, Urmas lubi rozmyślać o możliwościach wpływu. O tym, czy w ogóle je ma i jakie konkretnie. Odwiedzając tereny zalesione, otaczające łaźnię, zdarza mu się wyłapywać ślady ludzkiej ingerencji. Głównie są to śmieci - plastik jest nową potęgą. Założy się, że jeszcze trochę, nie tak dużo, a zajmie miejsce zasobów wodnych. Ugości się w kanoniach, podziemiach, stawach. Stanie się zanieczyszczonym morzem.
    Wiedzę ma nikłą, niedokładną. Gdyba na podstawie materiałów, które wpadną mu w ręce, zasłyszanych historii i własnych obserwacji. Nie jest orłem wiedzy, nie ma pełnego wykształcenia. Dryfuje, czerpiąc przyjemność z bieżącej pracy. Rozkłada ją chętnie - na "Laguz Njorda" i tworzone maski. Musi włożyć niejednokrotnie trochę siły w wykonane czynności. Magia ułatwia, ale nie zrobi za niego wszystkiego.
    Jest w tym coś odprężającego i nie chce myśleć, kim by się stał, gdyby nie dziadek Gotfred.
    Pożeracz Słońca musi poczekać na swoją kolej. Wybija godzina spotkania. Nie może się dać rozproszyć niczym innym - każda maska potrzebuje jego pełnej uwagi, a na to nie będzie teraz miejsca. Zapasy również muszą poczekać. Liczy, że skromny poczęstunek będzie wystarczający. Zgodziła się na spotkanie w celu podzielenia się z treścią zjedzonego przez Juku listu, choć nie musiała.
    Dłonie, naznaczone drobnymi, niezauważalnymi blizenkami, wyciera spodnie. Są robocze to nic się im nie stanie.
    Przed jutrzejszym dniem będzie mógł zapoznać się z literaturą odnoszącą się do run. Szczerze nie może się doczekać. Dawno nie czytał niczego, co odnosiłoby się do alfabetu ludów germańskich.
    Witają się w wejściu. Runa jest zmęczona, acz nie tak by paść z wycieńczenia. Urmas odnotowuje te informacje w głowie. Oszczędny w słowach - jak zawsze - kiwa głową jeszcze raz.
    Tak. Wszystko jest w porządku – zdają się mówić jego łagodne, ciemne oczy, wystające spod ciemnych kosmyków. Uporządkowanych i nietłuszczących się tak łatwo. Drzwi zamyka delikatnie za nią. Ręcznie. Palcami naznacza strukturę dla zabezpieczenia przejścia. W środku dominuje drewno, ale jest i trochę kamienia, wplecionego w prosty wystrój. Z tego, co wie, dziadek był bardzo zaangażowany w odnowę. Był nastolatkiem, gdy łaźnia przeszła w ręce jego matki i jej niepełnosprawnego brata. Własnego ojca nie poznał - ten zginął w walce, gdy mentor Urmasa był zaledwie małym dzieckiem.
    Wilgoć jest nierozerwaną częścią łaźni. Może i woda obecnie nie jest przygotowana na przyjmowanie klientów, lecz baseny pozostają wyczyszczone i sprawdzone. Gorące źródła na zewnątrz pozostają do zabezpieczenia, na nowo, lecz tym można zająć się później.
    Teraz ma gościa. Obserwuje Runę z boku, sprawdzając reakcje rudowłosej. Co przyciągnie uwagę? Na czym się skoncentruje? Na wiekowych szafkach, pozostających w dobrym stanie? Na ornamentach wyrzeźbionych w biurku rozliczeń? Będzie chciała skorzystać z łaźni?
    Jest zadowolony z tej informacji. Na dźwięk słowa 'książka', oczy mu krótko błyszczą z zainteresowaniem. Na jej pytania chce zareagować krótkim śmiechem, lecz po prostu kręci głową, że nie, nic mu nie jest. Krótki moment, zastanawia się, po czym kiwa nią, chcąc uspokoić.
    A może to za mało? Może powinien się odezwać? Czuje się nieswojo? On woli słuchać, z mówienia robiąc rzadki użytek. Mają w tym udział różne czynniki, lecz nie czas i miejsce na trywialne rozmyślenia.
    Zmierza najpierw do małej lodówki. Otwiera ją i przygląda się zawartości. Dla siebie sięga po coś gazowanego. Pada na Cuba Colę. Po dokononanym wyborze, pozwala na to samo Runie. W środku nie ma nic alkoholowego. Jest woda, gazowana i niegazowana i napoje. Smakowe i same skandynawskie, które da się dostać w pomniejszych sklepach.
    Bierz to, na co masz ochotę – wyraźnie nie ma nic przeciwko, po czym, pamiętając o jej wcześniejszym zainteresowaniu, sam postanawia się dopytać. O nią i jej stan. Wskazuje na nią i w powietrzu kreśli palcem pytanie. Mgiełka utrzymuje się przez moment, pozwalając na rozszyfrowanie znaczenia wiadomości przez runę.
    A ty jak się czujesz?



    My river's slowing down
    Know where you'll wind up
    Cross my water 'til you drown
    I feel it
    Widzący
    Rúna Nørgaard
    Rúna Nørgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t3512-runa-nrgaard#35323https://midgard.forumpolish.com/t3530-runa-nrgaard#35458https://midgard.forumpolish.com/t3531-lyn#35464https://midgard.forumpolish.com/f125-runa-nrgaard


    Świat wokół jest w pewien sposób piękny, tak bardzo spokojny. Miejsce dla łaźni zostało wybrane idealnie, zapewniając przy tym ten delikatny spokój i ciszę otoczenia, oferując wolność od trosk i pośpiechu życia. Czasem Rúna ma wrażenie, że świat pędzi za szybko, nawet jeśli chce się zatrzymać czas chociaż na chwilę, to on i tak gna do przodu, niepowstrzymany przez nikogo. Bo i niemożnością jest powstrzymać bieg minut i godzin… A jednak. Przekraczając „królestwo” Urmasa czas zdaje się zwalniać, oddając chwilę na relaks, na ten moment odpoczynku pomiędzy jednym biegiem a następnym.
    Pierwsze, co rzuca się w oczy, to czystość. Czystość i piękne połączenie drewna i kamienia, dzięki czemu otoczenie nie jest zimne i odstraszające. Wchodząc do środka Nørgaard czuje się, jakby ktoś wręcz zapraszał ją w ciepłe miejsce, zapraszał do zostawienia za sobą wszystkich trosk i rozluźnienia się, więc po prostu to robi, nie kłócąc się z przyjemną atmosferą miejsca. Nawet jeśli nie wszystko jest w gotowości, to i tak odczuwa ten przyjemny spokój, jedynie potęgowany przez łagodne spojrzenie właściciela.
    Z ciekawością przygląda się jego masce, jest bardzo ładna, a przy tym intrygująca. Rúna już wcześniej zastanawiała się, czemu mężczyzna zasłania swoją twarz, ale pytanie o to byłoby jakieś takie… nieprzyjemne. Najwyraźniej ma powód, ale choć bardzo ciekawi ją, co jest pod materiałem zasłaniającym twarz, nie zadaje ani pytania ani nie próbuje w żaden sposób jej zdjąć. Po prostu nie chce go zrazić, choć wewnątrz dziewczyny i tak tkwi obawa, że to zrobi. Nie jest w końcu normalna, nie pojmuje świata jak wszyscy, nie zachowuje się jak wszyscy.
    Uwagę przyciągają przepiękne ornamenty, wyrzeźbione z pełnią dbałości o szczegóły. Uspokojona odpowiedzią na swoje pytanie może w pełni skupić się na nich, bardzo delikatnie przejeżdżając po zdobieniu palcem, jakby miała do czynienia z księgą z zamierzchłych czasów, która może rozsypać się pod zbyt mocnym dotyku. Uśmiecha się delikatnie, nie wyczuwając pod palcami żadnych drzazg ani zadziorów, ktokolwiek tworzył mebel, bardzo się postarał i włożył w niego swoje serce. Jakoś tak… potrafi to wyczuć. Które przedmioty są zrobione ot tak, by były, a w które ktoś włożył część siebie, dbając o nie podczas wyrobu, jakby znaczyły coś więcej, niż tylko przeznaczenie, do którego je wykonano. Woli jednak tego nie mówić, i tak pewnie uzna ją za dziwną, żeby miała jeszcze dokładać.
    - Te ornamenty są naprawdę piękne. Takie szczegółowe. – wyjaśnia swoje oględziny, uśmiechając się przy tym odrobinę przepraszająco, że zamiast jakoś rozmawiać, od razu zajęła się czymś innym. Chyba tak nie wypadało. Przygryzienie wargi jasno wskazuje, że zmieszała się własnym zachowaniem, nie do końca pojmując prawidła dotyczące przychodzenia do kogoś. Gdy jest to osoba z klanu jakoś jest łatwiej, tam ramy są sztywne, tak samo jak momenty, gdy przychodzi do gabinetu któregoś z profesorów, ale tutaj? Nie wie, dokąd może sobie pozwolić, dokąd być sobą, a kiedy przekroczy granicę, dostając na nowo łatkę tej „dziwnej”.
    Sięga po napój, wybierając sobie pomarańczową, słodką oranżadę. Jeden z jej ulubionych napojów, gdy po utracie krwi potrzebuje uzupełnić cukier, a przy okazji pocieszyć się czymś słodkim i smacznym. Uśmiecha się lekko, patrząc na mgiełkę, zręcznie rozszyfrowując zadane pytanie i upija łyk, zanim zabiera się do odpowiedzi.
    - W porządku. Jestem trochę zmęczona, ale u mnie to w sumie chyba normalny stan. Rzadko bywają dni, gdy jestem naprawdę wypoczęta i wyspana. – odpowiada swobodnie, choć zaraz na policzkach pojawia się miękki rumieniec. Nie do końca chciała to powiedzieć, ale obecność Urmasa, atmosfera łaźni, to wszystko zachęca jakoś do szczerości, do otworzenia się. Delikatnie zaczyna podskubywać palcem etykietę puszki. – Przepraszam, jeśli rozgadam się jakoś za mocno. Czasem tak miewam, bo nieczęsto mam okazję do jakichś rozmów, które nie byłyby sprawami badań na runach czy ogólnie w Instytucie. – mówi trochę niepewnie, ale jakoś tak wydaje jej się, że nie jest jedyną osobą, która dziwnie czuje się w tej sytuacji. Mimo to i tak nie chcę narzucać się mężczyźnie.


    To dorosła kobieta, na dodatek czarownica i do tego ruda.
    Nie powstrzymałbyś jej nawet, gdybyś chciał.
    Widzący
    Urmas Laine
    Urmas Laine
    https://midgard.forumpolish.com/t3472-urmas-laine#35617https://midgard.forumpolish.com/t3552-urmas-laine#35654https://midgard.forumpolish.com/t3551-juku#35653https://midgard.forumpolish.com/


    Co powiedzą ludzie, kiedy świat stanie na niestabilnym krańcu? Co, kiedy wystarczy mały kamyczek, by, to co jest poznane i bezpieczne, wylądowało w przepaści? Urmas miewa chwile wyobrażania sobie końca świata. Kiedy nadejdzie Ragnarök, nie będzie w stanie walczyć. Odda się modlitwie w celu oszczędzenia ludzi. Siebie nie wliczy. Nigdy nie wlicza siebie w swoje pobożne życzenia. Jest wdzięczny za to, co ma. Za każdą sekundę zyskanej swobody i poczucia przynależności do miejsca. Do pracy, przynoszącej satysfakcję.
    Pęd ludzki nabiera prędkości, a on nie chce być jego częścią. Decyzję podjął kiedyś impulsywnie. Pod wpływem chwili. Nie żałuje jej. Nie żałuje wzięcia pod skrzydła dziedzictwa dziadka i kontynuowania tradycji. To jego podparcie. Jego siła.
    Bywają spokojne, ciepłe popołudnia, gdy leżąc rozważa inne opcje. Gdzie by był? Jak daleko by zaszedł? Co by się z nim stało, gdyby kontynuował edukację?
    Wniosek ostateczny zawsze jest taki sam. Liczy się teraźniejszość i to, co może osiągnąć teraz. Za pomocą swoich rąk i głowy.
    Zdarza się mu wahać. Wahania są naturalne i zwyczajne. Są ludzkie. Ostatecznie stają się zwyczajnym echem. Drobinkami rzuconego czaru, osiadającego jak letni kurz na meblach.
    Utrzymanie miejsca w przyzwoitym porządku to rodzaj rytuału. Mentor go nauczył znaczenia nawyków. Zagubienie dzięki nim odchodziło w dal. Ciało i umysł złączały się w jedno, czyniąc człowieka silniejszym. Galdrów tym bardziej. Urmas kontynuuje zwyczaj i wykorzystuje pierwsze przychodzące skojarzenia.
    Odpoczynek. Spokój.  Spowolnienie czasu. Zapomnienie.
    Zasłanianie twarzy jest dla niego równie naturalne, co oddychanie. Zakochując się w tworzeniu masek, pojął, co to oznacza. To gotowość do zatracenia się w świecie wyrabiania. W świecie rzemieślnictwa i sztuki. To trzeba poczuć. Maski stają się jego filozofią. Znakiem rozpoznawczym. Od razu, z ich pomocą bada reakcje. Na nie, na to, co tworzy. Komentuje obecną sytuację, oddaje czemuś hołd lub próbuje wywołać efekt. Pozostawić po sobie namacalną zmianę w otoczeniu. W drugim człowieku. Bywa i tak, tak jest teraz, gdy służy mu do ukrycia siebie. Od dłuższego czasu mieszka sam. Każdy kontakt międzyludzki to ryzyko. Nigdy nie jest gotów. Nigdy nie potrafi zmusić się do pójścia o rok dalej i przekroczenia linii między sobą a drugą osobą. Nie, tworzy za to kolejny przystanek. Na nim czeka się bardzo długo.
    Mówi się, że oczy są odzwierciedleniem duszy. Mówi się, że można z nich odczytać prawdę. Pozostawia więc je, z ryzykiem rozszyfrowania i przejrzenia.
    Urmas idzie za wzrokiem Runy. Przebywają tę wzrokową wycieczkę razem. Daje jej czas i możliwości na zapoznanie się ze strukturą, oceną jakości wykonania. Może, za pewien czas, stworzone z taką dbałością wnętrza - wnętrza z duszą - będą coś warte. Chce wierzyć, że i po jego śmierci, łaźnia przetrwa. Stanie się zabytkiem. Dobrem, o które należy się troszczyć.
    Uśmiecha się pod maską. Robi to wyraźnie. Na tyle wyraźnie, że zmarszczenia tworzące się wokół ciemnych oczu, są dobitnym znakiem, że podoba się mu ten komentarz. Potwierdza tym samym, że ją słucha i wie, o co chodzi. Sam zawsze jest pod wrażeniem dbałości, z jaką poprzedni właściciele podeszli do wystroju. Chwilę po zastanowieniu postanawia dołączyć następny gest. Gest, mający być uspokojeniem Runy. Unosi dłoń dla rozjaśnienia sytuacji. Bo nic się takiego nie dzieje. Nie razi go ta ciekawość. Myśli już o książce, biorąc spod maski jeden skromny łyk Cuba Coli.  
    Och. Byłaś z tym u jakiegoś medyka? – nie brzmi to dobrze. Niektóre choroby są podstępne, Urmas wie to po sobie. Sam mierzy się z jedną. Przypatruje jej się uważnie, kolejny raz z pomocą mgiełki tworząc swoje wypowiedzi. Nie uważa to za przesadną gadatliwość. Widzi to jaką miłą odmianę. Odmianę od wszechobecnej pustki, jaką pozostawił po sobie dziadek Gotfred.
    Kręci głową, żeby zaprzeczyć tworzenia mu potencjalnego kłopotu. Nie, nie jest to kłopotem, tak jak wszystko inne. Tak jak jej obecność tutaj.
    Po chwili odpoczynku przechodzą do sprawy zniszczonego listu i pożyczonej książki. Urmas dowiaduje się treści i z chęcią odpowiada w szerszy sposób o runicznych zawiłościach, wątpliwościach, jakie posiada nie tylko ona, ale i on. Ponownie wykorzystuje niewerbalne sposoby komunikacji, lecz jego postawa staje się bardziej otwarta i spontaniczna. Im dłużej rozmawiają, tym łatwiej się na dziewczynę - kobietę? - otwiera. Nie docieka podstawowych informacji o niej. Nie zagaduje o wiek i pochodzenie. Słowa są naturalne i skoncentrowane na naukowych kwestiach. Tych, co Urmas potrafi pojąć na swoim poziomie, zawarte w wypatrzonym przez ich dwójkę tomiszczu.
    Po dłuższym upływie czasu, proponuje jej skorzystanie z łaźni. Wszystko przygotowuje - podgrzewa wodę, dokłada drewna, wypełnia basen. Po wyłożeniu Runie instrukcji i wskazaniu przymierzalni, nie wraca do Pożeracza Słońca. Pozostawia maskę na później. Ciemne oczy wolą pochłaniać tekst, na który tak długo czekały.
    Mam nadzieję, że kąpiel się udała i czujesz się trochę lepiej –  komentarz pojawia się między nimi. Po nim następują inne słowa, odmierzające koniec. Ten zakrada się znienacka i staje się przeciągiem, wywołanym przez zamykającymi się za Runą drzwiami.

    opuszczenie tematu przez Runę


    My river's slowing down
    Know where you'll wind up
    Cross my water 'til you drown
    I feel it



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.