Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Palarnia

    3 posters
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Palarnia
    Na piętrze rezydencji jedno z pomieszczeń zaaranżowano na kolejny salonik, służący głównie męskim spotkaniom, dlatego zaczęto nazywać je potocznie palarnią. Halvard zwykł tu zapraszać swoich krewnych i przyjaciół na cygaro, tytoń, szklaneczkę mocniejszego alkoholi i partię magicznego pokera. Wystrój jest tu zatem nieco surowszy, lecz wciąż elegancki; dominują barwy ciemnego granatu, brązu i czerni. Wieczorami przytłumione światło stwarza kameralną atmosferę, w kącie zaś stoi gramofon.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Dart i magiczna ruletka


    Około godziny dwudziestej drugiej trzydzieści, gdy zabawa na parterze trwała w najlepsze, muzycy dawali popis swego talentu, zapraszając wszystkich do tańca w rytm przebojów lat dwudziestych, goście zostali zaproszeni do udziału w dodatkowych zabawach - pod warunkiem, że lubią odrobinę zaryzykować. Panów poproszono o udanie się do mniejszego saloniku na piętrze, potocznie zwanego palarnią, gdzie było znacznie ciszej i bardziej kameralnie, lecz nie brakowało tematycznych dekoracji oraz alkoholu.
    Co więcej - w pomieszczeniu przygotowano niecodzienne elementy. Na jednej ze ścian, na wysokości 1,73 m od podłogi, zawisła plansza do gry w darta, popularnej gry europejskiej, obok zaś liczne lotki i zaczarowana tablica punktowa. Wystarczyło, aby każdy chętny stanął przy linii na podłodze, oddalonej od planszy o dokładnie 2,37 m - zgodnie z zasadami. Zasady były nietrudne i wszystkim znane. Im celniejsze trafienie, tym więcej gracz otrzymuje punktów.

    Każda gra trwa trzy tury. Gracz rzuca kością k100 i interpretuje wynik z poniższą rozpiską. Bonusy ze spostrzegawczości doliczane są do wyniku k100.

    Jeśli postać wypiła do 3 porcji alkoholu słabszego (wino, koktajle) otrzymuje -5 do rzutu k100, w przypadku więcej niż 3 porcji otrzymuje -10.

    Jeżeli postać wypiła do 3 porcji alkoholu mocnego (wódka, akvavit, whisky, itd.) otrzymuje -10 do rzutu k100, w przypadku spożycia więcej niż 3 porcji otrzymuje -15.

    Spoiler:


    Największą uwagę przyciągał jednak wielki stół, jaki stanął na środku palarni. Stół niezwyczajny, bo służący do gry w ruletkę. Z jednej jego strony znajdowała się plansza do obstawiania liczb, z drugiej zaś koło do ich losowania, za co odpowiedzialny był profesjonalny krupier. Czekał już na gości, gotów do wprawienia koła w ruch, po obstawieniu przez graczy. Był mężczyzną koło trzydziestki, ciemne, dłuższe włosy zaczesał elegancko do tyłu, pod haczykowatym nosem miał bujny wąs i lisi uśmiech. Wygładził materiał ciemnej marynark i gestem zaprosił zgromadzonych do zajęcia miejsc przy stole do gry w ruletkę.
    Zasady nie były trudne.

    Ruletka to hazardowa gra, jedna z najpopularniejszych rozrywek w kasynach. Krupier, odpowiedzialny za wprawienie w ruch obrotowy rulety, a w przeciwnym kierunku rzuca kulką, po czym po kilkunastu obrotach ona wpada do przedziału oznaczonego wybranymi numerami. Numer nie jest znany grającym do momentu w którym kulka się zatrzyma. Dopiero wtedy przeprowadzone jest rozliczenie. Punkty otrzymują gracze, którzy postawili swoje żetony w wybranych przed grą przedziałach.

    I TURA:
    Każdy deklaruje się z jaką stawką wchodzi do gry. Gracz obstawia wyniki, im więcej obstawia, tym większą kwotą runicznych talarów musi wejść do gry. Możliwe obstawienia (maksymalnie dwa): liczby parzyste lub nieparzyste, niskie (1-18) lub wysokie (19-36). Każde obstawienie to minimum 100 runicznych talarów.

    II TURA:
    krupier rzuca dwukrotnie kością k6 i interpretuje się wynik zgodnie z poniższą rozpiską:
    1,2,3 - kości wysokie/parzyste
    4,5,6 - kości niskie/nieparzyste

    Pierwszy rzut wykonywany przez krupiera (pierwszy wynik k6) dotyczy wyniku "wysokie czy niskie". Drugi rzut dotyczy wyniku "parzyste czy nieparzyste".

    Jeśli więc gracz obstawił np. wynik wysoki i nieparzysty, wypadło 4 oraz 1, oznacza to, że przegrał 100 runicznych talarów i zarazem wygrał 100 - wychodzi na 0, może grać dalej. Strata całej kwoty z jaką gracz wszedł do gry oznacza przegraną i odpadnięcie.

    Aby wziąć udział w grze w pokera należy napisać post z deklaracją stawki do 22.06, godz. 20.
    Gość
    Anonymous


    Noc płynęła chłodnym szampanem i dźwiękami basu odbijającymi się od stylowych wnętrz, specjalnie na tę okazję pokrytych dekoracjami rodem z 1920 roku. Upijane alkohole i słodki zapach perfum panny Guldbrandsen mamiły Olafa, sprowadzając minione minuty w jedną nienaturalnie krótką formę. W doborowym towarzystwie czas płynął nader szybko, aż szkoda było, by ostatnia noc tego millenium tak drastycznie się skończyła, ledwie wybuchami i wystrzelaniem korków z butelek.
    Zaproszony na partyjkę ruletki, nie śmiał nawet odmówić, bawiąc się wręcz doskonale w podobnych aktywnościach. Żegnając na krótki moment partnerkę, która zaś mogła udać się na rundę pokera, wyposażona w odpowiednie zasoby finansowe na koszt Wahlberga, pogrążony w rozmowie z Lasse, zmierzał w kierunku palarni, do której trasę doskonale znał, bywając częstym gościem w domu Tordenskioldów.
    To nie kwestia impertynencji, a prędzej tendencyjna wulgarność wczesnej adolescencji — wspomniał na temat jednego z klasycznych jazzowych utworów muzycznych wygrywanych przez zatrudniony przez Dahlię zespół o wyjątkowo bujnym brzmieniu, gdy to wraz ze swoim towarzyszem przemierzał korytarze. 
    Niezwykłe... — dodał jeszcze miękko, pijany własnym słowem i wspomnieniem dotyczącym pana Norgaarda, które dziś było niczym mgła. Spojrzał jeszcze na jego profil. Chłopiec nabierał męskich rysów twarzy. — Czy kontaktował się z panem pan Varvik? Odnoszę wrażenie, że nasza wycieczka do biblioteki wpłynęła na niego niemalże drastycznie — chłopiec wydawał się nieobecny, gdy opuszczali zakurzony gmach. Księga, którą tam znaleźli, kryła w sobie przesadnie wiele tajemnic, aby rozwodzić się nad nimi w tym dniu, w tym jednym miejscu.
    Olaf otworzył drzwi palarni, przepuszczając w nich swojego towarzysza, tak nakazywała wyuczona i zawsze widoczna w nim kultura, a gdy tylko przeszli przez próg, oczom ukazała się zgrabnie zagospodarowana hazardowa przestrzeń. Miejsce do gry w darty i, przede wszystkim, ruletka. Uśmiechnął się kącikiem ust, zasiadając przy wielkim stole ustawionym na środku pomieszczenia.
    Czy szczęście można zmierzyć? Gra pan, panie Norgaard? — szelmowskim uśmiechem zaprosił towarzyszącego mu młodzieńca do zajęcia pobliskiego miejsca, w pewności, że nie będą tu jedyni. Zasady były perfidnie wręcz proste, lecz na wszystko, tak jak w życiu, Wahlberg miał swoje taktyki. Problemem pozostawał fakt, że, o ile srebrna kółka do gry nie była przeciążona, tak wszystko należało postawić na własne szczęście. Ostatnia wygrana z bratem Fridy w kasynie nastrajałaby spróbować. Miał swój system, ale ten wymagał odpowiednio dużo czasu, dziś go nie miał. Położył więc 1000 runicznych talarów na liczby wysokie, a następnie kolejne 1000 na parzyste i usta zmoczył jedną z droższych whisky, jaką wcześniej podarował mu na srebrnej tacy jeden z najętych kelnerów.

    obstawiam liczby wysokie i parzyste, po 1000 runicznych talarów
    Widzący
    Lasse Nørgaard
    Lasse Nørgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t1236-lasse-idar-nrgaard#9818https://midgard.forumpolish.com/t1264-lasse-nrgaardhttps://midgard.forumpolish.com/t1266-tyv#10151https://midgard.forumpolish.com/f120-lasse-i-ida-nrgaard


    Czuł się stanowczo za mało nietrzeźwy, choć smak alkoholu rozplątywał już język i mieszał się z ciężką mgłą perfum, sprawiając, iż świat wokół wydawał mu się jaśniejszy i lżejszy, porywająco miękki. Sala uginała się przyjemnie przy każdym kroku, muzyka grała w uszach w ten subtelny, melodyjny sposób, który zamiast nadwyrężać zmysły, zdawał się je koić i cichnąć posłusznie za każdym razem, gdy głos Olafa Wahlberga rozbrzmiewał nad nim niskim barytonem. Nie wiedział sam, o czym rozmawiali, bo w całym tym blichtrze i rozbawieniu dyskusja przypominała raczej kolorową mozaikę drobnych szkieł, najpiękniejszą i najciekawszą, gdy patrzyło się na nią z daleka. Po latach nadal czuł się nieswojo w jego towarzystwie, jakby tamten nastolatek nadal siedział gdzieś pod granicą jego żeber i domagał się uwagi, trując jego myśli młodzieńczym wstydem i nierozsądkiem. Był już dorosły, incydent zdążył się zestarzeć, Olaf zapewne zapomnieć całkowicie i myśl ta była równie pokrzepiająca i bezpieczna co przygnębiająca w jakimś odległym, ponurym sensie — sześć lat temu płakał przecież na marmurowej podłodze łazienki, czepiając się ramienia Dahlii, w spazmach szlochu tłumacząc jej, jak bardzo się zakochał. Teraz — podtrzymywany na duchu głównie przez whisky — ukrywał resztki swojego zawstydzenia pod linią wdzięcznego uśmiechu i sfałszowaną, nonszalancką pewnością siebie.
    Cóż, nie dziwi mnie to. Wczesny jazz zdaje się? Dixieland? — rzucił w odpowiedzi na uwagę mężczyzny, śmiejąc się przy tym krótko, nagle zaskakująco rozbawiony tym, że znał podobne określenia. Czytał o nich kiedyś, przy okazji jakiegoś koncertu, na który Malthe wyciągnął go siłą, ale tylko jego nieszczególnie trzeźwy umysł był w stanie dopasować brzmienie do tego, co zapamiętał z lektury. Dopiero gdy padło kolejne pytanie, Lasse uniósł lekko podbródek, by spojrzeć prosto w twarz swojego rozmówcy. Nie zmienił się prawie w ogóle przez te lata, zawsze ten sam mocny profil i elegancki uśmiech. — Och, przyznam Panu szczerze, Panie Wahlberg, iż zapomniałem zupełnie o jego obecności... — odpowiedział gładkim, spokojnym głosem i wzruszył lekko ramionami, zupełnie nieporuszony wspomnieniem tamtego incydentu. — Ale nie, nie kontaktowałem się z nim. Mam jednak nadzieję, ze przeżył tamten stres, mamy w Midgardzie ostatnio i tak wystarczająco pogrzebów, sam Pan rozumie. — Uśmiechnął się lekko i skinął głową, gdy Olaf przepuścił go w drzwiach palarni. Urządzona przez gospodarzy przestrzeń do gier tonęła w przyjemnym, ciepłym półmroku. Przywodziła na myśl postać Halvarda, wieczory spędzone na grze w pokera i drogą brandy pitą z grubego szkła. W zadymionej atmosferze pomieszczenia wszystkie te dystyngowane sylwetki męzcyzn w garniturach, ich kapelusze i złote zegarki stały się prawdziwymi reliktami epoki, a Lasse poczuł się przez chwilę tak, jakby wraz z zamknięciem drzwi znaleźli się w zupełnie innym świecie, ciężkim świecie międzywojnia, którego ludzie tacy jak oni nigdy nie zdołaliby w pełni doświadczyć.
    Zawsze — odparł, gdy podeszli do stołu. Było coś niezwykle fascynującego w hazardzie, ten element okrutnej losowości, którego nie był w stanie przechytrzyć nawet najbardziej skupiony, trzeźwy umysł. Wyciągnął z kieszeni kamizelki srebrną papierośnicę i wyciągnął ją w stronę Olafa, nim sam wsunął zgrabnym ruchem papierosa między wargi i odpalił pojedynczym brzmieniem inkantacji. Zaśmiał się gardłowo i uniósł brwi na widok stawki oferowanej przez towarzysza. — Podobno wszystko na świecie można zmierzyć.

    po 200 talarów na nieparzyste i wysokie, póki mi się kieszonkowe od rodziców nie skończą


    As the devil spoke we spilled out on the floor and the pieces broke and the people wanted more and the rugged wheel is turning another round

     
    Gość
    Anonymous


    Imprezy tego typu charakteryzowały się planem działania, którego gospodarze pilnowali. Dlatego Kjall nie lubił zajmować się organizowaniem podobnych wydarzeń i chętnie oddawał się przewidzianym atrakcjom. Za hazardem osobiście nie przepadał. Nie dlatego, że nie lubił gier, ale dlatego, że nie lubił rozrzutności i bezsensownego trwonienia pieniędzy. Tym właśnie dla niego był hazard, bo nigdy nie miał szczęścia do kart ani do ruletki, a oszukiwać nie potrafił. Nie mniej jednak, gdy nadeszła odpowiednia pora pożegnał się ze swoją towarzyszką i poszedł za męską częścią gości do palarni. Dokładnie tak, jak czynił w podobnych okolicznościach. Trzymał się głównego nurtu i tylko czasem przepadał gdzieś jak kamień w wodę, by znaleźć się w zupełnie innym miejscu.
    Tematyka imprezy była dopracowana w najdrobniejszych szczegółach i to wszystko, czego doświadczał zanurzało go w odległych czasach niczym dobrze zaplanowana i zrealizowana iluzja.
    Nie zwykł przyglądać się z boku. Raczej bywał uczestnikiem, nawet jeśli nie czuł się jak właściwa osoba na właściwym miejscu. Robił dobrą minę do złej gry.
    - Panowie pozwolą? - zapytał przysiadając się do stolika. - że przegram trochę talarów. - w domyśle. Niezależnie od tego, co sądził o rozrzutności, wiedział też, że pewnych stawek nie wypadało proponować w pewnym towarzystwie. Bez wątpienia miał chęć wejść z niższą stawką niż ten młody mężczyzna, z którym Waldberg toczył ożywioną dyskusję. Jednak zajmowanie jednego stolika do ruletki z Olafem nie pozwalało wychodzić z niższą stawką niż on. Ciężko będzie mu przełknąć tą pigułę, ale czego się nie robi dla zachowania twarzy? Dlatego bez mrugnięcia okiem obstawił swoje typy.
    Bez wspomagczy  tego by nie dał rady dźwignąć. Dlatego też do stolika podszedł ze szklaneczką whisky i wystudiowanym uśmiechem.


    Nieparzyste i niskie po 1.000 talarów
    Gość
    Anonymous


    Przyszedł tu z typowo służbowym nastawieniem, by zyskać trochę nowych kontaktów, rozwinąć te potrzebne mu w najbliższej przyszłości, ale nawet mu przez myśl nie przeszło, że przy okazji będzie się dobrze bawił. Na tyle, że w żadnym stopniu nie myślał już o interesach, prawdopodobnie za sprawą kilku drinków, które odpowiednio go rozluźniły i pobudziły apetyt na atrakcje.
    Do północy zostało jakieś półtorej godziny, a do tej pory zdążył już zjeść wykwintne przystawki, porozmawiać z kilkoma osobistościami, nawiązać kontakt ze starą znajomą oraz zatańczyć. Całkiem przyzwoity wynik, bo w swoich przypuszczeniach miał większość wieczoru podpierać ściany, a jednak zaskakująco dobrze odnalazł się w towarzystwie, nie ukrywajmy, snobów. Może obracał się w tych kręgach wystarczająco długo, by przywyknąć do ich nawyków i stać się częścią tej kliki? Skoro wszedł między wrony, to nie miał wyjścia, jak dostosować się, by zostać zaakceptowanym, ale nie przypuszczał, że zacznie czerpać z tego jakąś przyjemność. Chociaż w ten sposób mógł odrobinę zrekompensować swoje ciężkie życie.
    Nie zastanawiał się dwa razy, kiedy usłyszał o propozycji ruletki w osobnym pokoju. Ta opcja dotyczyła tylko dżentelmenów, tym bardziej zachęcała, dając poczucie unikalności, jak w jakimś zamkniętym kręgu. Szczególnie że Colborn nigdy nie stronił od hazardu, przeciwnie, to jedna z bardziej lubianych przez niego form relaksu. Poza tym kilka chwil w męskim gronie pozwoli odetchnąć od tłoku w części głównej.
    Po wejściu do palarni zauważył duży stół ruletki, zajmujący centralną część pomieszczenia, za którym stał krupier, ale i tablica darta nie umknęła jego uwadze. Krótka analiza, do którego stanowiska skierować kroki, szybko wyłoniła zwycięzcę - pierwsza opcja była zdecydowanie bardziej kusząca, nie tylko ze względu na samą grę, ale też ograniczoną ilość miejsc, które zaczynały się zapełniać. Zajął wolne siedzenie, przesuwając powoli spojrzeniem po zebranych przy stole dżentelmenach.
    - Panowie - skinął głową każdemu, witając się z nimi krótko. W grze nie ma sentymentów, ale i tak każdy gra na własny rachunek, nie ma tu zbyt dużej rywalizacji, chyba że ktoś chce być najlepszy. Nie miał takich aspiracji, będąc w towarzystwie bogatszych od niego, a przegranie swojej fortuny dla gry pozorów byłoby głupie, więc po krótkiej analizie postawił 500 talarów na parzyste i 500 talarów na niskie. A nóż szczęście mu dziś dopisze? Niektórzy mawiają, że jak się nie ma szczęścia w miłości, to za to ma się szczęście w kartach i faktycznie ta reguła często mu się sprawdzała, ale tym razem mogło być inaczej, a przecież nie chciałby doznać upokorzenia w towarzystwie Wahlberga, z którym łączyły go interesy. Ostatecznie cokolwiek się wydarzy podczas gry, nieudolność może zrzucić na karb zbyt dużej dawki alkoholu, zaburzającego rozsądek.

    obstawiam po 500 na parzyste i niskie
    Gość
    Anonymous


    Ostatnie godziny żegnanego w domu Tordenskioldów roku uciekały niczym złodziejaszek przyłapany na gorącym uczynku, gdy porywająca do tańca muzyka nie miała końca, gdy złociste bąbelki łaskotały wysmakowane podniebienia, a kolejne rozmowy rozbrzmiewały wszędzie wokół, domagając się atencji gospodarzy. Rozluźnione trunkami spływającymi w dół gardła mniej miały w sobie zahamowań, myśli mamione blichtrem i uwolnione z jarzma konwenansów pozwalały same sobie płynąć swobodnym potokiem, lecz inaczej sprawa się miała w przypadku Halvarda, który z maską olśniewającego uśmiechu przyklejoną do twarzy lawirował pomiędzy wyselekcjonowanymi starannie na tę okazję gośćmi niczym najprawdziwsza inspekcja sanitarna, by samodzielnie kontrolować przebieg sylwestrowej nocy i nie pozwolić zabawie przybrać nieoczekiwanego biegu zdarzeń i obrócić się w niechcianym kierunku. Niewielka ilość kieliszków przemykała więc przez jego dłonie, toasty wznoszone były z należytą gorliwością, lecz z jednoczesną, zakorzenioną głęboko i przypominającą o sobie nieznośnie koniecznością zachowania umiaru przynajmniej do momentu, w którym wielobarwne pióropusze wybuchających z hukiem sztucznych ogni nie rozświetlą rozpostartej nad nimi czerni nieba.
    Niejako z ulgą przyjął moment, w którym drzwi palarni stanęły otworem, zapraszając do otoczenia bardziej kameralnego i obiecującego dobrze znany przypływ adrenaliny, gdy nic innego jak przewrotność losu decydowało o gwałtownym wzbogacaniu się lub ubożeniu przy stole hazardowym. Z pobliskiej tacy chwycił w palce rżnięty kryształ wypełniony leżakującą w beczkach po sherry norweską whisky i nakazał Gustafowi poczęstowanie zebranych selekcją importowanych cygar, nim sam sięgnął po jedno z nich i dosiadł się do gości, uprzednio witając się serdecznie z tymi, z którymi do tej pory nie miał okazji uczynić tego osobiście. Zorientowawszy się w stawkach, z jakimi do gry wchodzili kolejni mężczyźni, złotym piórem dobytym z wewnętrznej kieszeni fraka wypisał dwa weksle na kwotę tysiąca runicznych talarów i postawił je na liczby wysokie i liczby nieparzyste, przez krótką chwilę racząc uśmiechem Lasse, którego strategia lub dzieło przypadku poprowadziło podobnymi torami.
    - Stare porzekadła mówią, że jaki nowy rok, taki cały rok… Przekonajmy się więc kto z nas pożegna przemijające millenium ze sprzyjającą fortuną - oznajmił słowem wstępu, nie dorabiając do zaplanowanych na ten wieczór rozrywek zbędnej filozofii, po czym skinął głową krupierowi, by ten wprawił w ruch ruletę.

    stawiam po 1000 na wysokie i nieparzyste
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com




    W kącie palarni stał stary gramofon, z którego popłynęła muzyka wesoła, lecz raczej o powolnej melodii, aby nie rozpraszać skupienia galdrów, jacy zgromadzili się przy stole do magicznej ruletki. Krupier o imieniu Finn czekał na nich cierpliwie, obserwując mężczyzn uważnie, lecz nie nachalnie. Każdego przywitał skinięciem głowy, nie zagadywał jednak nikogo, w przeciwieństwie do swego kolegi po fachu, obecnie zabawiającego rozmową panie w innym salonie, przysłuchując się za to prowadzonym konwersacjom. Lisi uśmiech niezmiennie jawił się na ustach pod wąsem.
    Stawki, z jakimi goście dzisiejszego przyjęcia, w tym i sam gospodarz, przyjmował sumiennie i nie śpiesząc się z niczym. Po chwili, która dłużyła się nie znośnie, położył dłoń na mechanizmie, mającym wypuścić kule na stół.
    - Gotowi?
    Retoryczne pytanie rzucił w przestrzeń pogodnym tonem, jednocześnie wprawiając kulę w ruch. W zaczarowany sposób rozpędziła się tak, że przez kilka uderzeń serca nie sposób było je dostrzec gołym okiem. Po chwili zwolniła, krążąc po kratkach z liczbami, ułożonymi naprzemiennie. Ostatecznie zatrzymała się na liczbie 4. Krupier sprawdził obstawienia, zerkając na kule i po chwili już obwieścił, że panowie Wahlberg oraz Forsberg wygrali i przegrali zarazem po 1000 runicznych talarów, pan Norgaard przegrał 400, pan Iversen, obstawił bezbłędnie i zwyciężył 1000, gospodarz, Halvard, zaś musiał robić dobrą minę do złej gry przegrywając 2000.
    - Los się do pana uśmiechnął - skomentował krupier w kierunku Colborna, pytająco unosząc brew, czy zdecyduje się grać dalej.

    | Bardzo przepraszam za opóźnienie. Czas na odpis do 10.07, godz. 22.

    Pierwszy rzut wykonywany przez krupiera (pierwszy wynik k6) dotyczy wyniku "wysokie czy niskie". Drugi rzut dotyczy wyniku "parzyste czy nieparzyste".
    1,2,3 - kości wysokie/parzyste
    4,5,6 - kości niskie/nieparzyste

    Wynik w tej turze to 6 i 3, więc liczby niskie i parzyste.

    Możecie dalej obstawiać wyniki w następnym rzucie krupiera.


    Wyniki

    Olaf
    1000
    Lasse
    -400
    Kjall
    1000
    Colborn
    1000
    Halvard
    -2000
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Bezimienny' has done the following action : kości


    #1 'k6' : 6

    --------------------------------

    #2 'k6' : 3
    Gość
    Anonymous


    Tłum gości odwiedzających dziś posiadłość Tordenskioldów smakował niczym wytrawny drink, do którego wpadła gorycz pestki cytryny. Rozgryźć ją nie sposób, zabiłaby smak luksusu, połknąć w całości nader ciężko, ta porani gardło. Jazz będący tłem do rozgrywek jedynie kąsał lekko w ucho, nadając palarni, którą Wahlberg odwiedzał nie pierwszy zresztą raz, wyszukany styl sprzed niemalże osiemdziesięciu lat. Na krótki moment dostrzegł błysk na pierścieniu, którego idealnie pasująca para siedziała teraz zapewne z innymi możnymi kobietami, rozkoszując się w swoim gronie hazardowymi rozgrywkami. Olaf, zostawiając Fridzie kilka czeków z podpisem, lecz bez wpisanej kwoty, rzecz jasna liczył na jej rozsądek, ale, podobnie jak w przypadku innych swoich zdobyczy, odbierał ten czyn jako inwestycję we własną zabawę, tą, która nastąpić miała wiele później. Usilnie odgonił rozmyślania od słodkich miękkich ust tej kobiety, wprost do towarzyszącego mu młodzieńca, którego usta stawiały niemalże nierozwiązywalną tezę.
    Jak zmierzyć rozkosz, panie Nørgaard? — uniósł brwi nieco wyżej, z lekkim uśmiechem podążając za jego spojrzeniem, gdy tylko zaczęli dosiadać się do nich inni towarzysze słodkiej rozrywki. Przywitał się skinieniem głowy z mężczyznami, w pamięci trzymając pełną etykietę obyczajową, jakiej uczono go od małego. Nie wypadało podawać ręki przez stół, szelmowskie kąciki ust spokojnie szybujące w górę miały być wystarczającym okazem szacunku do pozostałych gości i, rzecz jasna, gospodarza. Popijając jeszcze z niskiej szklanki wyborną wręcz whisky o karmelowym posmaku i wręcz egzotycznym daktylowym aromacie, odebrał od pracownika Halvarda jedno z cygar, dziękując mu jeszcze, nim dym uleciał z jednej strony, natomiast z drugiej wchodził do męskich płuc. Nie dusił się, Wahlberg przyzwyczajony był do podobnych rozrywek, świadom, że skręcony w grubą rurkę tytoń jedynie podbije wrażenia nie tylko alkoholowe, ale i hazardowe, którym mieli się oddać, gdy kulka na ruletce, ruszona przez krupiera, poszła w ruch. Obserwował ją na tyle, jak bardzo był w stanie, prędkość tego urządzenia nakazywała jednak zgubić srebro i odnaleźć je, dopiero gdy mechanizm zwalniał. Szybka kalkulacja w głowie i wiedział już, że po pierwszej rundzie wychodzi dosłownie na zero. Szczęście uśmiechnęło się, lecz tylko połowicznie. Czyż nie była to piękna metafora całego ostatniego roku, wraz z inaugurującym go rozwodem?
    Panie Nørgaard, jeszcze jedna rundka? Tym razem na mój koszt, proszę i nalegam — świadom był, że kwota postawiona przez towarzysza tej krótkiej rozrywki była niższa niż ta, którą postawić mogli pozostali przy tym stole, lecz absolutnym nietaktem i nieprzyjemnością byłoby wypominanie tego faktu Lassemu, a Wahlberg, choć nie zdawał sobie do końca sprawy z zasobności syna Dagmar, tak nie zamierzał ryzykować narażenia go na potencjalną utratę dalszej zabawy. Mógł odmówić. Przed mężczyzną położył więc połowę swojej wygranej, równe tysiąc runicznych talarów, dodając jeszcze: — Jeśli pan wygra, odbiorę swój wkład, jeśli zaś przegra opowie mi pan wiersznajlepiej o smaku calvadosa. Nie teraz, rzecz jasna, później. Wiersze przecież wymagają, choć cząstkowej intymności.
    W stronę krupiera Olaf przesunął pięćdziesiąt runicznych talarów w ramach napiwku za rozegraną rundę, nauczony, że przecież tak wypada. 5% od wygranej zaś wydawało się rozsądną kwotą, po czym wyciągnął kolejne weksle z kieszeni, zastanawiając się, o ile lżejszy wróci tego dnia do mieszkania, zakładając, że Frida na swoje czeki wpisać mogłaby dowolną kwotę. Nie miał jednak zamiaru przejmować się tym zbytnio, gdyż nie przyszedł tu zarabiać. Nie bezpośrednio bynajmniej.
    Po raz kolejny Wahlberg przesunął po tysiąc runicznych talarów na wysokie oraz na parzyste liczby, odznaczał się przecież wyjątkową konsekwencją swoich działań.

    po 1000 na wysokie i parzyste znowu + 50 tipa dla krupiera
    Gość
    Anonymous


    Był zdziwiony, choć nie dał po sobie tego poznać, że nie dostał od razu od losu w twarz tracąc wszystko, co postawił. Pół na pół - pocieszenie godne tego, kto nie lubi grać. Jak wszystko w jego życiu - wyważenie jednostajne. Jednego był pewien. Fortuna nie sprzyjała zatwardziałości i obstawianiu z uporem maniaka jednego utartego schematu i prawdopodobieństwo tego samego zestawu przy losowaniu było niewielkie, dlatego nie zamierzał celować w raz upatrzoną pozycję. Odezwała się w nim żyłka ryzykanta, która niebezpiecznie parła ku zmianie konfiguracji. Co bardziej niepokojące - nie zamierzał się jej opierać.
    Jego uwaga powędrowała do zwycięzcy tej rundy.
    - Co za efektowne otwarcie. -skinął uprzejmie w stronę  Calborna. Fortuna mu sprzyjała. - Można by się pokusić o stwierdzenie, że wszystko panu w życiu łatwo przychodzi. - dobre czasy należało wykorzystywać w sposób maksymalny i chyba właśnie takim był człowiekiem. Lubił to w innych. Sukces przyciągał powodzenie.
    Forsberg już dawno to, co najlepsze miał za sobą. Uczestniczył w tych wszystkich socjalnych rytuałach w poszukiwaniu czegoś ulotnego, co nadałoby jakiś większy sens wszystkim dotychczasowym działaniom. Może ta odrobina ryzyka wniesie coś odmiennego do stałej, utartej rutyny jego dni. Otworzy jakieś drzwi.
    Niezależnie od tego, czy przegrana gospodarza była tylko chwytem mającym zachęcić ich do obstawiania, czy szczęście przy ruletce dziś mu miało nie sprzyjać, Kjall zagadnął spoglądając na Halvarda. - Chyba, że pan Tordenskiold uprzejmie daje nam możliwość wykazania się. - zupełnie jakby umknęło jego uwadze, że towarzysz Olafa umoczył zdaje się całkiem sporo, jak na jego możliwości. Było by to wysoce nietaktowne, gdyby zwrócił na ten fakt uwagę. Dlatego też wydawało się, że nie widział oferty Waldberga, chociaż nie pozostała ona przezeń nie zauważona.
    Chwilę poświęcił pseudoanalizie, po czym obstawił kolejną kolejkę. Umoczył usta w whisky i zacisnął nieco mocniej na niej palce w oczekiwaniu na kolejny ruch krupiera. Wcale go nie interesowała rozgrywka, a jednak lekki rumieniec na twarzy zdradzał coś zupełnie innego niż Forsberg usiłował sam sobie wmawiać.

    Stawiam po 1.000 na nieparzyste i wysokie
    Widzący
    Lasse Nørgaard
    Lasse Nørgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t1236-lasse-idar-nrgaard#9818https://midgard.forumpolish.com/t1264-lasse-nrgaardhttps://midgard.forumpolish.com/t1266-tyv#10151https://midgard.forumpolish.com/f120-lasse-i-ida-nrgaard


    Czuł się tak, jakby zmniejszono go do rozmiaru kieszonkowego i wrzucono w sam środek zatłoczonej sali balowej — otaczające go cienie zdawały się rozciągać i zasłaniać resztki przygaszonego światła, ich głosy dudnieć nad jego głową barytonem pustych śmiechów, a on uparcie podnosił podbródek, prostował plecy, patrzył im w oczy tak, jakby ich twarze zawsze były na tym samym poziomie. I choć z chęcią kiwnął głowę w stronę Halvarda, dwóch pozostałych mężczyzn którzy przysiedli się do nich, nie uraczył nawet uśmiechem, unosząc jedynie brwi i mierząc ich powolnym, chłodnym spojrzeniem, niemal oceniającym w swojej przenikliwości. Śledził ich tak, milcząco i uważnie, kilka sekund jeszcze, nim w końcu wrócił wzrokiem do Wahlberga. Ze wszystkich olbrzymów zawsze wydawał mu się najmniej toporny, być może przez sztukę, która tak ciasno do niego lgnęła, przez ten kwiecisty sposób, w jaki zwykł mówić.
    Na wszystko znajdzie się jednostka miary, nawet na abstrakcję — oznajmił w odpowiedzi na jego pytanie, choć krótka fala zakłopotania przesunęła się wzdłuż uśmiechniętej łagodnie twarzy. — Jeżeli znajdę odpowiedź, na pewno się nią z Panem podzielę — dodał jeszcze, ale głos miał nagle jeszcze cichszy, a oczy wbite w dłonie krupiera. Nie lubił rzeczy losowych — podobne gry niewiele dawały mu radości, bo opracowywanie strategii zawsze było chaotyczne i niedokładne. Nie był w stanie przewidzieć ruchów przeciwników, skoro jedynym przeciwnikiem był teraz los, a on najwidoczniej nadal miał pecha. Nie był wcale zdziwiony, uśmiechnął się jedynie z rozbawieniem, wypuszczając z ust rozbieloną chmurę papierosowego dymu. — Cóż, wypada mi teraz liczyć na szczęście w miłości — rzucił głośniej tym razem, uwagę kierując w stronę swoich towarzyszy, choć jego krótki, porozumiewawczy uśmiech skierowany był jedynie do Halvarda. W odróżnieniu od męża swojej przyjaciółki, Lasse nie powinien był jednak marnować pieniędzy w taki sposób, nie dlatego, że ich nie miał, a dlatego, że nie powinien ich mieć aż tyle. Nie należały w końcu do niego i chwila zimnej realizacji utonęła w kryształowej szklance whisky. Gotów był już zgasić papierosa i wstać od stołu, niechętny do odgrywania roli syna swoich rodziców trwoniącego ich pieniądze na hazard — nigdy nie rościł sobie podobnego tytułu, ten częściej zdobił imię starszego brata. On pragnął być tym rozsądnym, bo tak matka mówiła o nim w towarzystwie i choć kłamała za każdym razem, on wolał trzymać się tego kłamstwa i nie udawać kogoś, kogo odgrywanie nigdy nie powinno przypaść mu w udziale.
    Dlatego być może słowa Olafa wprawiły go w taką niepewność. Przez kilka sekund patrzył na niego dużymi, zdziwionymi oczami, w których błyskało coś na kształt oburzenia — pojedyncza iskra zawstydzenia, która nie chciała dopuścić do siebie myśli o podobnej uprzejmości. Nie miał w zamiarze jednak odmawiać, bawił się wszak zbyt dobrze, przerywanie rozmowy byłoby niegrzeczne, a Olaf Wahlberg miał gest człowieka, który w istocie pragnie po prostu zabawy i towarzystwa, mniej kontroli, którą  mógłby sobie z taką łatwością zaskarbić. Pozbywszy się więc wyrazu niepewności z twarzy, Lasse prychnął cichym rozbawieniem i przytaknął krótko.
    Obawiam się, że nie znam zbyt wielu wierszy. — Uniósł jeden kącik ust, odbierając położone przed nim talary i przesuwając je w stronę krupiera.

    po 500 na niskie i nieparzyste bo co tam


    As the devil spoke we spilled out on the floor and the pieces broke and the people wanted more and the rugged wheel is turning another round

     
    Gość
    Anonymous


    Gra rozpoczęła się wraz z nadejściem gospodarza, który do tej pory był zajęty witaniem gości, co przecież nie było łatwym zadaniem, biorąc pod uwagę ilość osób, która napłynęła do posiadłości na to wydarzenie. Dahlia zapewne zabawiała teraz panie w innym pomieszczeniu, więc każdy mógł złapać chwilę oddechu. Nie żeby tego potrzebował, bo do tej pory bawił się świetnie, pomimo pierwotnych wątpliwości, czy odnajdzie się w tym wykwintnym towarzystwie.
    Jego ojciec z zadziwiającą łatwością obracał się w takich kręgach i może była to kwestia wprawy, a może nadzwyczajne zdolności psychopatyczne, które zdołały ukryć jego prawdziwą twarz przed opinią publiczną... podobnie czynił Colborn, choć miał łatwiejsze zadanie dzięki zmiennokształtności, co nauczyło go wchodzić w różne role i zmieniać się na potrzeby sytuacji, ale nie wykluczał też, że odziedziczył kilka mało pochlebnych cech ojca.
    W roli przykładnego obywatela, właściciela dobrze prosperującej firmy, stale się rozwijającej był nader wiarygodny. Zasiadając przy stole z bogatszymi od niego, nie dał po sobie poznać, że czuje się gorszy.
    Pierwsza runda zdecydowanie poprawiła mu humor i samoocenę w tej sytuacji, bezbłędne obstawienie mogło być wyłącznie chwilowym łutem szczęścia, ale równie dobrze faktycznie mogło być dobrym omenem na nadchodzący rok - niby nie był przesądny, ale jednak nie odrzuciłby oferty dobrego rozpoczęcia roku, szczególnie że jego plany dotyczyły nie tylko rozwoju oficjalnej firmy, ale też jego drugiej, tajnej działalności.
    - Wyśmienicie. Liczę, że dobra passa się utrzyma - zacisnął palce na szklaneczce whisky i wzniósł ją do góry, kiwając w stronę dżentelmenów, którzy zdecydowali się na kolejną rundę. Teraz okaże się, czy jego szczęście było dziełem przypadku, czy faktycznie los mu sprzyja i wygra, a przynajmniej nie przegra kolejnej rundy.
    Nie mógł, jak, zdawać by się mogło najmłodszy mężczyzna przy stole, po przegranej liczyć na szczęście w miłości, nie z bagażem doświadczeń, które posiadał. Nie próbowałby świadomie obciążać kogoś całym jego bałaganem, a miłość bez szczerości z góry skazana jest na porażkę, o czym już się przekonał. Nie każdemu dane jest życie w rodzinie, niektórym pisana jest samotność i dopóki będzie miał szczęście w hazardzie, biznesie i dyskrecji, nie będzie narzekał, dlatego teraz chętnie przekona się, co wyjdzie w drugim rozdaniu.
    - Dziękuję - odpowiedział mężczyźnie i posłał mu cień uśmiechu, gdy swoim stwierdzeniem kompletnie przestrzelił, bo choć faktycznie w niektórych dziedzinach wszystko przychodziło mu łatwo, tak w innych pasmo nieszczęścia odbijało się echem pustki na duszy. - Przekonamy się o tym po kolejnej rundzie.
    Oczywiście zamierzał wejść po raz drugi, tym razem zwiększając ryzyko, podnosząc stawkę. Większość dżentelmenów przy stole obstawiała po 1000 talarów, a nie podobało mu się, że odstawał w tym względzie - wygrana dodała mu odwagi, stopniowo rozkręcał się i wkrótce się przekonamy, czy wzleci jeszcze wyżej, czy spadnie wprost na skały.

    po 1000 na niskie i parzyste
    Gość
    Anonymous


    Przy cichym, charakterystycznym akompaniamencie terkoczącej w rulecie kulki z wolna kończącej swój bieg w wymuszonym okręgu przewrotny los ujawniał swoich wybrańców; uśmiech rozbawienia rozciągał usta Halvarda, porażka wszak nie była w stanie zmącić jego wybitnego humoru, gdy śmieszne kwoty, jakimi dziś operowali przy tym stole, nie stanowiły nawet kropli w jego bankowej skrytce.
    - Gratuluję wygranym, oby Norny sprzyjały wam dalej - uniósł szklankę z trunkiem nieco niżej w geście toastu, nie zalewając się żółcią na myśl o runicznych talarach, które opuszczały właśnie jego kieszeń w dowód źle obstawionego zakładu. - Bądźcie hojni, panowie, pula przegranych ufunduje stypendium sportowe dla najbardziej utalentowanych łyżwiarek figurowych młodego pokolenia - zachęcił współtowarzyszy gry do dalszego próbowania swego szczęścia, wyjawiając jednocześnie pośredni cel zabawy; nowy rok miał wszak przynieść nowe inwestycje i nowe przedsięwzięcia, oddając przy tym hołd małżonce Tordenskiolda, która przed laty swe serce oddała zimowej dyscyplinie i wdzięcznym piruetom kręconym przy dźwięku ciętego płozami łyżew i ostrymi ząbkami lodu. Kolejny łyk bursztynowej whisky o głębokim aromacie podbił wrażenia smakowe wciąganej między zęby chmury dymu z rozżarzonego cygara, nim Tordenskiold oderwał kolejny arkusz wytłoczonego na kredowym arkuszu weksla i wpisał na nim taką samą kwotę, by po chwili po raz kolejny postawić swój zakład na te same liczby, z ciekawością wyglądając tego, jak tym razem zdecydują się potoczyć dalsze losy gry, w której nic innego jak czysty przypadek brało wszystko pod swoje dyktando.

    stawiam po 1000 na wysokie i nieparzyste
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com



    Fortuna bywa jeszcze bardziej kapryśna niż Norny. W kasynach szczególnie, gdzie adrenalina popychała ludzi do podejmowania coraz wyższego ryzyka. Niektórzy wybierali gry bardziej polegające na losowości, inni na taktyce, w każdej rozgrywce jednak istniało ryzyko wysokiej wygranej i rujnującej przegranej. Finn niemal każdego wieczoru widywał galdrów próbujących szczęścia, niektórych niemal codziennie; łatwo było wpaść w sidła uzależnienia od tego ryzyka i adrenaliny, emocji towarzyszących rozgrywkom, które próbował wyczytać z twarzy zebranych w salonie Tordenskioldów.
    - Kto ma szczęście w kartach, ten ma pieniądze na miłość - zdecydował się jedynie zażartować po słowach Lasse.
    Spojrzenie piwnych oczu krupiera zatrzymało się na chwilę na twarzy Halvarda wspominającego o łyżwiarkach, wokół których jego myśli zaczęły zataczać coraz węższe kręgi, przywołując obrazy młodych, wygimnastykowanych dziewcząt sunących po lodzie z wdziękiem i wirujących w powietrzu, przez co kącik ust pod wąsem uniósł się w uśmiechu. Nie śmiał jednak wchodzić z uczestnikami gry w dysputę, zwłaszcza o łyżwiarkach, nie taka była dziś jego rola; pamiętał o tym, że jest w pracy, a wieczór sylwestrowy nie jest dla niego zabawą. Znów więc wprawił mechanizm w ruch, wypuszczając kulę, która potoczyła się po stole i ostatecznie zatrzymała na cyfrze 1.
    - Los bywa przewrotny - powiedział, uśmiechnąwszy się do Norgaarda.
    Kolejna tura gry okazała się dla niego wygraną, za to wyjątkowo niefortunna dla Olafa. Colborn, Kjall oraz Halvard mieli jedynie połowiczne szczęście, co nie zmieniło ich sytuacji w tabeli wyników.

    | Bardzo przepraszam za opóźnienie (znów). Bardzo proszę o posty do 21.08, godz. 20.

    Pierwszy rzut wykonywany przez krupiera (pierwszy wynik k6) dotyczy wyniku "wysokie czy niskie". Drugi rzut dotyczy wyniku "parzyste czy nieparzyste".
    1,2,3 - kości wysokie/parzyste
    4,5,6 - kości niskie/nieparzyste

    Wynik w tej turze to 4 i 4, więc liczby niskie i nieparzyste.

    Możecie dalej obstawiać wyniki w następnym rzucie krupiera.


    Wyniki

    Olaf
    -1000
    Lasse
    -1400
    Kjall
    1000
    Colborn
    1000
    Halvard
    -2000
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Bezimienny' has done the following action : kości


    #1 'k6' : 4

    --------------------------------

    #2 'k6' : 4
    Gość
    Anonymous


    Gospodarz faktycznie podniósł odrobinę poprzeczkę swoim komunikatem, bo jeśli pula przegranych ma zostać przekazana na szczytny cel stypendiów sportowych dla łyżwiarek figurowych, to wstyd obstawiać mniejsze kwoty i wyjść na dusigrosza. W tym towarzystwie nie znalazłaby się osoba biedna, dlatego nie chciał odstawiać od reszty graczy, więc podwoił swoje kwoty. Czasami warto wydać więcej, ale w konsekwencji nie stracić w czyichś oczach, szczególnie że uważał ten wieczór za owocny, a kontakty, które zyskał podczas wcześniejszych rozmów z potencjalnymi partnerami biznesowymi mogły mu to w pełni zrekompensować. Przynajmniej jeden z nich powinien wyłożyć trochę forsy, ale tym będzie martwił się później, gdy dojdzie do rozmów służbowych. Tutaj ograniczył się do poznawania i nawiązywania pozytywnych relacji, które w najbliższej przyszłości mogły przynieść mu korzyści.
    Kolejna runda nie była już dla niego zwycięska, ale nie była też całkowitą przegraną. Był zadowolony, że stracił dotychczasowego wyniku, co stawiało go w przyzwoitym świetle na tle pozostałych panów, z których poza nim tylko jeden był na plusie. Nie żeby to był jakiś konkurs, ale zarys wygranej przyjemnie łechtał jego ego.
    Wszystko może się zmienić po jednej złej decyzji, więc przy kolejnym obstawieniu zaczął się zastanawiać, czy nie zmienić opcji. Może się okazać, że będzie to błędem, ale ostatecznie postanowił obstawić nieparzyste i wysokie, a za parę minut okaże się, co los przyniesie. Wiele nie oczekiwał, ale jeśli dotrwa do końca bez strat finansowych, to będzie dobrze, bez uszczerbku na honorze. Pieniądze na cele charytatywne i tak zostawi, ale prawdziwa satysfakcja z udanej gry będzie wtedy, jeśli wygra największą kwotę. A jeśli nie, to chociaż napije się dobrego alkoholu, a potem pójdzie do głównego salonu, zatańczy albo zajmie się rozmową, aż do wybicia północy, do rozpoczęcia Nowego Roku.
    Zerknął jeszcze na obstawienia pozostałych panów, co oczywiście nie miało wpływu na jego decyzję, ale zaspokajało chwilową ciekawość. Upił jeszcze kilka łyków alkoholu w nadziei, że przyniesie mu inspirację do dalszej gry, bo czasami będąc pod wpływem, decyzje są bardziej instynktowne, a w konsekwencji słuszne. A czasami taki stan przeszkadza w grze, więc na dwoje babka wróżyła, ale nie zamierzał się ograniczać.


    po 1000 na nieparzyste i wysokie

    Gość
    Anonymous


    Krótki ledwie uśmiech, coś na pozór rozbawienia, którym w istocie miało być na twarzy Olafa, rozgościło się na dobre pomiędzy dwojgiem dyskutujących ze sobą mężczyzn. Niepodważalna historia przez starszego pamiętana już jak przez mgłę równie czerwoną co tamto wino, choć przecież chłopiec mówił, że woli białe.
    Taka szkoda.
    Kiwnął jeszcze głową na odpowiedź Lassego, choć w istocie nie oczekiwał rezultatów z jego poszukiwań miary na rozkosz. Wahlberg zresztą znał ją zbyt dokładnie, prowadząc mekkę wszystkich tych, którzy pragnęli więcej, poznał każdą upragnioną stronę rozpusty. Większość gości przy tym stole była zresztą jego klientami, nawet jeśli posiadali małżonki, nawet jeśli ich gusta odstawały od potrzeb przeciętnego galdra: to w Besettelse mogli odnaleźć siebie samych.
    Dziękuję i życzę owocnych poszukiwań, Panie Nørgaard — mrugnął jeszcze uprzejmie do swojego towarzysza, gdy gra toczyła się kołem, tak samo, jak fortuna, którą miał tu dziś stracić.
    Cel był zresztą słuszny, ciężko było nie zgodzić się z gospodarzem, do którego zresztą Olaf również uprzejmie się uśmiechnął poprzez stół. Łączyło ich więcej niż ledwie lekka znajomość potwierdzana uściśnięciem dłoni na przyjęciach podobnych temu. Plany dotyczące szkółki dla młodych łyżwiarek były mu zresztą znane. Cóż, jeśli dziewczętom nie wyjdzie na lodzie, zawsze ich gibkie ciała będą w stanie znaleźć i dla siebie nowe przeznaczenie.
    To szczytny cel — uśmiechnął się, obserwując własną przegraną, którą skwitował uniesieniem brwi w wyraźnym rozbawieniu o zabarwieniu drogiej whisky serwowanej mu przez kelnera. — Jak to mówią, raz na wozie, raz pod wozem. Widać niedane jest mi się dziś wzbogacić — czym było kilka tysięcy runicznych talarów, gdy jego skrytki skrywały w sobie znacznie więcej monet pobranych choćby z konta Tordenskiolda, czy Iversena. — Niech przysłużą się rozwojowi tego doskonałego sportu, a my nie możemy się doczekać efektów. Zdrowie twojej wspaniałej małżonki, Halvardzie — szklankę wzniósł nieco wyżej w toaście. Każdy musiał przyznać, że zabawa na tym przyjęciu była wyjątkowo udana.
    Wygrana Lassego nie zdziwiła przesadnie Olafa, choć czuł się tu niejako inwestorem w sukces młodego mężczyzny.
    Cóż, nie będzie potrzeby deklamacji. Gratuluję wygranej. Proszę mój wkład przekazać na cel ustanowiony przez właścicieli — nie potrzebował tej kwoty z powrotem, na pewno nie bardziej niż reputacji, jaką swobodnie nabywał w towarzystwie, jak zwykle szarmancki i wybitnie grzecznie ułożony. — I proszę rozważyć sięgnięcie po tomik Egnella — skwitował wreszcie, odwracając głowę od swojego towarzysza z powrotem na stół, na którym toczyła się gra.
    Nie znał wierszy, a jednak tak pięknie je opowiadał.
    Colbornie, obiło się o moje uszy, że planujecie wypuszczenie nowego modelu w kabriolecie, czy to prawda? — zagadnął do mężczyzny zasiadającego z nimi przy stole. Zapewne ani Frida, ani Dahlia nie pochwaliłyby jego zachowania, ale w męskim gronie, bez czujnych spojrzeń żon i kochanek mogli pozwolić sobie na rozmowy o pracy i inwestycjach.
    Przed krupierem położył kolejne dwa tysiące, stawiając na liczby wysokie i parzyste. Konsekwentny w swoich działaniach, nawet jeśli nie przynosiły mu rezultatu, nie zamierzał zmieniać i tak ściśle losowej strategii. Czyż nie chodziło tu o coś zupełnie innego niż prowizoryczny zarobek?

    po 1000 na wysokie i parzyste, Odynie dopomóż
    Widzący
    Lasse Nørgaard
    Lasse Nørgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t1236-lasse-idar-nrgaard#9818https://midgard.forumpolish.com/t1264-lasse-nrgaardhttps://midgard.forumpolish.com/t1266-tyv#10151https://midgard.forumpolish.com/f120-lasse-i-ida-nrgaard


    Dłuższą chwilę przyglądał się dłoniom krupiera w niedowierzaniu, które zwykło chyba towarzyszyć wszelkim hazardowym wygranym. Nie były to co prawda jego pieniądze (poprzednie też nimi nie były, w zasadzie nie istniały na świecie pieniądze, które zarobił sam, ten fakt jednak Lasse postanowił na potrzebę chwili schować gdzieś głęboko pod skórą), krótkie uderzenie euforii było jednak tak przyjemne, jakby mnożył właśnie osobisty majątek. Przez moment był w stanie zrozumieć Malthe i jego ciągoty do pokera, którego uczył go po północy w bibliotece, a za który matka niemal nie urwała mu głowy tamtego dnia, gdy wrócił do domu bez pieniędzy, butów i w cudzym garniturze z taniej odmiany wełny. Uśmiechnął się lekko, odpalajac kolejnego papierosa i wracając spojrzeniem do Wahlberga, który wydawał się być niewzruszony i całkowicie obojętny na jakąkolwiek przegraną. Lasse wyobrażał sobie, że podobna strata niewiele istotniejsza jest dla niego od zguby pozostawionej na ulicy. Znał ten rodzaj bogactwa z bliska, choć się w nim nie wychował — widział Dahlię wydającą krocie na piękne rzeczy bez choćby cienia wątpliwości, Halvarda zawsze otoczonego kółeczkiem ludzi gotowych czyścić mu buty za chwilę uwagi, bywał na bankietach, podczas których goście tłukli kryształy i gubili diamenty, jakby nic nie znaczyły. Zawsze uważał, że był wystarczająco dobrze ustawiony, otoczony murami rodzinnej rezydencji i zabezpieczony do końca życia, ale ludzie tacy jak Olaf Wahlberg nigdy nie musieli nawet myśleć o bezpieczeństwie.
    Naturalnie. Łyżwiarki na pewno będą zachwycone — odparł z zadowoleniem, odbierając wygraną i kolejny raz posyłając swojemu towarzyszowi rozbawiony uśmiech. — Dahlia zresztą również — dodał pośpiesznie, nagle wzruszony na myśl o tym, z jakim przejęciem jego przyjaciółka opowiadała o swojej pasji. Niegdyś Lasse nie potrafił zrozumieć, dlaczego porzuciła ją tak szybko — był pewien, iż ze swoim talentem mogłaby być kimś wielkim, sama finansować stypendia dla swoich uczennic. Mimowolnie zerknął w stronę Halvarda, kilka sekund przyglądając się ze skupieniem jego poważnej, przystojnej twarzy. Powtarzał jej, że wie, jak jest z nim szczęśliwa, a jednak po latach nadal zdarzało mu się wątpić, jak gdyby nie potrafił pozwolić sobie na spokój, na bezpieczną wiadomość, iż nie musi się o Dahlię martwić, bo jej życie było bezsprzecznie idealne. Byłoby prościej, gdyby wierzył w perfekcję. — I dziękuje za rekomendację… Egnell, jasne. Na pewno skorzystam — zapewnił Olafa nieco ciszej, jakby chciał ten fragment rozmowy zachować tylko między nimi.
    Uniósł brwi na słowa Wahlberga i odruchowo wbił wzrok w mężczyznę, do którego się zwracał. Colborn miał mocne rysy twarzy, znajomą postawę i milczał z rozmysłem, a Lasse był pewien, iż już gdzieś go widział. Przysłuchiwał się ich rozmowie tak, jak zwykł przysłuchiwać się niektórym monologom profesorów w Instytucie — zbierając ciekawostki, o które nie dbał i informacje na temat rzeczy, których nie potrzebował.
    Kabriolet... tutaj? — odezwał się wnet, gdy już przekazał krupierowi kolejną sumę, grając przy tym całkowicie losowo, bez większego namysłu nad tym, na co postanowił postawić cudze pieniądze. Był być może już pijany, część jego chciała być zupełnie gdzie indziej, ale nie potrafił powstrzymać się przed dołączeniem do tej drobnej wymiany zdań. — Ciekawe, naprawdę. Musi być Pan mistrzem marketingu — Jego głos brzmiał beztroską i cieniem śmiechu kogoś, kto usłyszał właśnie wyjątkowo zabawny żart.

    po 500 na niskie i parzyste


    As the devil spoke we spilled out on the floor and the pieces broke and the people wanted more and the rugged wheel is turning another round

     
    Gość
    Anonymous


    Zapewne tylko ludzie o kiesach bez dna skłonni byli w mgnieniu oka na rzeczy błahe wydawać małe fortuny i śmiać się pogodnie z bezpowrotnej utraty kwoty, która przeciętnej midgardzkiej rodzinie była w stanie zapewnić pełny miesiąc życia bez obaw. Do tej grupy należał właśnie Halvard Tordenskiold, który uśmiechem pełnym rozbawienia kwitował wynik kolejnej tury i kolejną swoją, tym razem połowiczną przegraną, stawiającą go na samym dole rankingu graczy zabawiających się tej nocy w palarni rezydencji ulokowanej na przedmieściach Midgardu. Pozostawał doskonale świadom tego, że nie wszyscy z obecnych przy ruletkowym stole mogli sobie pozwolić na podobną finansową nonszalancję w imię hedonistycznej rozrywki, nie czuł jednak ani krzty zakłopotania z powodu tego, że swoimi słowami o planach ufundowania stypendium sportowego dodatkowo wzmacniał wiszącą już w eterze społeczną presję dorównywania współgraczom w windowaniu stawek, jakby jutro miało nigdy nie nadejść.
    - Gdy efekty będą już godne waszej uwagi, z pewnością otrzymacie stosowne zaproszenia - oznajmił z zadowoleniem, ani przez chwilę nie wątpiąc w to, że już niebawem dziewczęta objęte patronatem Dahlii rozbłysną jasno na firmamencie gwiazd sportu młodego pokolenia. Doskonały sport, w tej kwestii zdanie z Wahlbergiem mieli identyczne - już od wielu lat pozostając jego wiernymi fanami. - Jesteś nader łaskaw, Olafie. W imieniu mojej małżonki, jak i swoim własnym, dziękuję za twój wkład w planowane przedsięwzięcie - zwrócił się do mecenasa sztuki, wznosząc szklankę w geście toastu.
    Ostry alkohol obmywał podniebienie, lecz aksamitna, nieco dymna nuta tańcząca w rżniętym krysztale szklanki łagodziła pozornie moc trunku, który organizator smakował z wolna do spółki z importowanym z drugiego końca świata cygarem. Skinął nieznacznie głową młodzianowi, którego profesjonalizm (pomimo malującego się w piwnych oczach chwilowego rozkojarzenia wizją łyżwiarek stojących u progu dorosłości) oceniał na tyle wysoko, by zatrudnić go na ten wieczór w roli prywatnego krupiera, dając mu tym samym znak, by kontynuował rozgrywkę, gdy tylko wszyscy z graczy obstawią wynik ponownie.

    po 1000 na parzyste i wysokie
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com



    Mały żart Finna, wtrącony pomiędzy kolejne zdania rozmowy pomiędzy gośćmi przyjęcia, pozostał bez odpowiedzi; krupier zasznurował więc usta, ograniczając się jedynie do prowadzenia gry, w której zwycięstwo wciąż nie było przesądzone. Nikt nie mógł wiedzieć, w którym miejscu na planszy zatrzyma się kula, poza Nornami, rzecz jasna; przez chwilę ich przychylność zdawał się zdobyć producent magicznych samochodów, a turę później syn klanu, ponoć przez nie umiłowanej. Drugiego wyniku mogli żałować. Wszyscy poza samym zwycięzcą, któremu Norny oszczędziły publicznych deklmacji poezji. Finn żałował co prawda, że nigdzie nie zaprezentowano sylwetek łyżwiarek, o jakich tak chętnie rozprawiano przy stole ruletki, mających być największymi wygranymi dzisiejszego wieczoru, ale i wiersz byłby miłym urozmaiceniem.
    Uśmiechnąwszy się znów do własnych myśli, przyjął zakłady galdrów wciąż pozostających w rozgrywce. Skinął głową Kjallowi Forsberg, który zdecydował się ich opuścić i przerwać grę z jedynie sobie znanego powodu. Wyłożone na stół runiczne talary miały trafić na poczet stypendiów łyżwiarek. Za chwilę miało okazać się, czy stypendia będą jeszcze bardziej hojne. Finn zapowiedział rozstrzygnięcie gry i powoli położył dłoń na mechaniźmie ruletki, aby uwolnić kulę po raz trzeci. W takich chwilach czas zwalnia dla rozgrywających, z niecierpliwością czekających na wielką wygraną. Kula zatrzymała się na cyfrze 2 ogłaszając wszem i wobec, że bezbłędnego obstawienia dokonał po raz wtóry Lase Nørgaard.
    - Można właściwie powiedzieć, że zwycięstwo należy do pana - zwrócił się do młodzieńca krupier, uśmiechnąwszy się kącikiem ust.
    Trudno było jednak mówić o wygranej. Może Forsberg wiedział co robi, wycofując się z gry w porę. Wszyscy kończyli w tym momencie grę z wynikiem ujemnym. Lasse zdawał się jedynie przegrać runicznych talarów najmniej.
    - Chyba, że mają panowie ochotę na jeszcze jedną turę - zaproponował, unosząc na nich spojrzenie; planowo miał zakończyć po trzech, lecz zerknąwszy na zegarek nie wahał się tego zaproponować. Do północy mieli jeszcze chwilę.


    Pierwszy rzut wykonywany przez krupiera (pierwszy wynik k6) dotyczy wyniku "wysokie czy niskie". Drugi rzut dotyczy wyniku "parzyste czy nieparzyste".
    1,2,3 - kości wysokie/parzyste
    4,5,6 - kości niskie/nieparzyste

    Wynik w tej turze to 4 i 3, więc liczby niskie i parzyste.

    [/size]

    Wyniki

    Olaf
    -1000
    Lasse
    -400
    Kjall
    1000
    Colborn
    -1000
    Halvard
    -2000
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Bezimienny' has done the following action : kości


    #1 'k6' : 4

    --------------------------------

    #2 'k6' : 3
    Gość
    Anonymous


    Być może Forsberg wiedział co robi, wycofując się z gry przedwcześnie, a być może do głosu doszła w końcu jego asekurancka natura, którą poważnie nadwyrężał, dorzucając do puli całkowicie losowej gry coraz to kolejne runiczne talary w myśl dotrzymania kroku współgraczom o znacznie lżejszej ręce - kąciki ust Tordenskiolda drgnęły nieznacznie ku górze, gdy spojrzeniem jasnych tęczówek odprowadzał od stołu wątłą sylwetkę alchemika, lecz swe nieprzebierające w słowach spostrzeżenia zachował wyłącznie dla siebie w myśl zachowania w palarni niezobowiązującej i nieproblematycznej atmosfery. Finn, niestety, musiał obejść się smakiem zarówno w kwestii uzyskania oczekiwanej reakcji w odpowiedzi na rzucony w eter żart, który przeszedł w zapomnienie bez większego echa, jak i w kwestii prezentacji samych łyżwiarek, wokół których poniekąd kręcił się ten wieczór - oraz mechanizm ruletki.
    Kolejny raz kula zatrzymała się w miejscu, wskazując triumfatora rundy, a Halvard z uznaniem skinął głową młodemu Nørgaardowi. Choć w ostatecznym rozrachunku rozgrywkę przegrali wszyscy, co do jednego, tak to właśnie Lasse wyszedł z obstawiania najbardziej obronną ręką. Czy był to łut szczęścia, czy przychylny uśmiech Norn, które, jeśli wierzyć tradycjom, szczególnie miały sobie upodobać klan, z którego wywodził się młodzieniec? Jego własne spojrzenie również pomknęło ku tarczy złotego zegarka kieszonkowego, by ocenić zasadność propozycji krupiera, po czym pokręcił przecząco głową, krótko, choć stanowczo.
    - Panowie wybaczą, lecz wzywają mnie obowiązki organizatora - oznajmił zebranym, odsuwając krzesło i dźwigając się z miejsca. - Proszę, kontynuujcie śmiało, jeśli taka wasza wola, Finn pozostaje do waszej dyspozycji - poinformował po chwili, nawet nie zerkając ku krupierowi, który był tu przecież tylko po to, by spełniać zachcianki hazardowe gości Tordenskioldów. - Przyjemnością było z wami zagrać - jeszcze większą przyjemnością będzie wydać wasze talary w szczytnym celu. Krótki uśmiech rozciągnął jego usta, nim po raz kolejny przytknął do nich cygaro i wypuścił z płuc chmurę aromatycznego dymu. - Lasse, gratuluję wygranej - skierował swe słowa do najmłodszego z graczy, z pełną świadomością tego, że właściwie ciężko było uznać wynik ruletki za wygraną. To powiedziawszy, pożegnał obecnych w palarni, życząc im raz jeszcze miłego wieczoru i mając nadzieję, że nim noc dobiegnie końca, ich drogi skrzyżują się ponownie, pozwalając na kontynuowanie wspólnych celebracji wejścia w nowe milenium.

    zt wszyscy



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.