Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Ogrody

    2 posters
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Ogrody
    Ogrody okalające rezydencję Tordenskioldów to rozległe, zielone tereny o które dba zatrudniony przez nich, profesjonalny ogrodnik i zielarz. Do domu przylegają tarasy, gdzie na licznych fotelach, ławeczkach i huśtawkach zaznać można przyjemnych chwil relaksu, zaś przy okrągłym stole zasiąść z bliskimi do wspólnego posiłku bądź lampki wina, gdy sprzyja temu pogoda. Wiosną i latem najprzyjemniej jest spacerować wśród kwitnących dalii, piwonii i drzew magnolii. Większość ogrodu utrzymana jest jednak w stylu angielskim; rabatki z kwiatami zasadzono bliżej budynku. Jako że państwo Tordenskiold doczekali się kilkorga dzieci każde z nich znajduje tu dla siebie zajęcie w postaci huśtawek i kilku innych atrakcji; oni sami i ich najbliżsi oraz przyjaciele w wolnych chwilach zaś mogą korzystać z możliwości gry w magicznego tenisa, bądź wypoczywać na brzegu jeziora na prywatnym, drewnianym pomoście.
    Widzący
    Dahlia Tordenskiold
    Dahlia Tordenskiold
    https://midgard.forumpolish.com/t1392-dahlia-tordenskioldhttps://midgard.forumpolish.com/t1416-dahlia-tordenskiold#12228https://midgard.forumpolish.com/t1415-ljuv#12226https://midgard.forumpolish.com/f134-halvard-i-dahlia-tordenskiold


    18.12.2000


    - Bardzo się cieszę, że znalazłaś czas, aby nas odwiedzić. Lovise tęskniła za tobą, prawda?
    Dahlia Tordenskiold, wygładzająca właśnie materiał kaszmirowego swetra kremowej barwy, uśmiechnęła się ciepło do ich z niecierpliwością oczekiwanego gościa; dawno nie miała okazji, aby spotkać się i porozmawiać z Silje ot tak, po prostu, jej odwiedziny sprawiły ciemnowłosej przyjemną niespodziankę. Jul miało nastać lada dzień, a nie było przecież lepszego czasu na podobne spotkania niż tak rodzinne święta. Zadowolenie na twarzy pani Tordenskiold malowało się tym wyraźniej, bo wizyta panny Nørgaard idealnie wpisała się w jej plany - przed właściwym Jul zamierzała wybrać się z dziećmi do Sztokholmu, by odwiedzić rodziców, miała przed świętami sporo zajęć, a wolała porozmawiać z Silje spokojnie, bez żadnego pośpiechu.
    - Taaaak! - radosny pisk czterolatki jedynie potwierdził słowa matki. Dziewczynka o długim, ciemnym warkoczu i oczach bliźniaczo podobnych do oczu matki przylgnęła jak mała małpka do nogi panny Nørgaard, wyraźnie ucieszona z towarzystwa.
    - Właściwie miałyśmy wyjść na łyżwy, masz może ochotę pojeździć z nami? - zaproponowała Dahlia, sugerując krótka przejażdżkę na łyżwach, jeszcze przed podwieczorkiem, by skorzystać z dziennego światła jakie zapewniły im czary władz Midgardu, by noc polarna nie dawała się tak mocno we znaki.
    Kwadrans później wszystkie trzy sunęły już po zamarzniętym jeziorze, nad którym mieszkali państwo Tordenskiold; lód zostal wzmocniony czarami, nimi została również zabezpieczona przestrzeń, gdzie było bezpiecznie. Dzięki temu Dahlia miała pewność, że dzieci, mimo ostrzeżeń, nie oddalą się zbytnio i ryzyko wypadku ograniczone jest do minimum. Bardziej martwiła się o to, że Lovise nie pilnowała swojej czapki.
    - To już pora na przerwę świąteczną? Wydaje mi się, że Vigdis nie ma już zajęć. Chyba zbliżają się egzaminy, nieprawdaż? - zagadnęła z czystej ciekawości, niepewna, czy wszystkie uczelnie wyższe w Midgardzie miały taki sam terminarz dni wolnych od zajęć. Przygryzła lekko wargę, znów sobie uświadamiając, że Silje jest jedynie rok starsza od jej pasierbicy, którą traktowała jak córkę - tymczasem Nørgaardowie byli dla niej niczym młodsze rodzeństwo. Nie minęło też wiele czasu od ukończenia studiów alchemicznych przez Dahlię, lecz tych kilka lat okazało się tak intensywnych i obfitych, że wydawało jej się jakby dzieliła ją wieczność od tamtej chwili. - Jak ci się podobają te studia? Jesteś zadowolona z wyboru?
    Nie łączyła ją z Silje przyjaźń tak bliska jak z jej starszym bratem, nie miała więc pewności, czy historia i literatura były rzeczywiście pierwszym wyborem, czy może jednak wpłynęli na nią rodzice? Galdrowie wywodzący się z klanów nierzadko musieli porzucać marzenia o własnej ścieżce, szczególnie potomkowie z pierwszych linii, mających za zadanie pielęgnowanie rodzinnych tradycji. Tak było przecież w jej przypadku - gdyby to zależało wyłącznie od niej, pomimo całej miłości i talentu do alchemii, nie zdecydowałaby się na te studia, a podjęłaby zawodową sportową karierę zgodnie ze swoimi zamiarami. Nie sunęłaby teraz na łyżwach wyłącznie dla przyjemności i relaksu, a dla następnego medalu.
    - Pamiętaj, aby trzymać się blisko, nie odjeżdżaj zbyt daleko - wyrzekła Dahlia, lekko upominającym tonem, świadoma entuzjastycznej natury swojej córki, która pod wpływem ekscytacji zapominała o zdrowym rozsądku - a może raczej natury każdego czteroletniego dziecka. Dziewczynka złapawszy równowagę poczuła się pewniej i już po kilku minutach próbowała uwolnić rączki z pewnego uścisku matki, by spróbować mknąć po lodzie samodzielnie. Chwiała się leciutko przez pierwsze chwile, sunęła bardzo powoli i ostrożnie, krążąc wokół matki i panny Nørgaard. nie zwracając najmniejszej uwagi na to, o czym mówią, co było Dahlii bardzo na rękę. Śledziła córkę kątem oka, zawsze czujna niczym lwica, spoglądała jednak głównie na Silje, gdy krążyły po lodowisku niemalże spacerowym tempem.


    FAMILY, DUTY, HONOR


    Gość
    Anonymous


    Nie była pewna, co dokładnie pchnęło ją do tej decyzji – ostatnie okropnie ciążące dni, przytłaczające zmiany, czy może też świadomość, że znajdowała się praktycznie pośrodku swojej edukacji wyższej i było jedynie kwestią czasu, nim wróci do punktu wyjścia – do obrazu matki, która z miną nieznoszącą sprzeciwu powie jej, iż wybiera jej kandydata na męża. Kiedy do przeprowadzki do Midgardu, zmiany środowiska, braku jakiegokolwiek azylu i nadchodzących świąt doda się jeszcze to jedno zmartwienie, zaczyna się poważna mieszanka wybuchowa i Silje przestała dziwić się sama, że zwyczajnie nie dawała rady.
    A może to myśl, że być może chociaż tutaj będzie w stanie odetchnąć, choć chwilę, odnaleźć siły, aby następnego dnia mierzyć się z nową sytuacją i światem, który już nie wydawał się taki sam.
    Z Dahlią nigdy nie była tak blisko jak Lasse, jednakże kiedy myślała o swoich zmartwieniach, to ona jako pierwsza przychodziła jej na myśl. Była naprawdę piękną, wykształconą kobietą z niesamowitą pasją, która została wydana za najpewniej obcego jej wtedy mężczyznę. I chociaż Silje nie chciała w jej oczach zobaczyć swojego odbicia, w jej sylwetce własnej przyszłości, miała nieodparte wrażenie, że i tak nie uda jej się od tego uciec.
    Więc być może ucieknie chociaż od otaczającej ją, przytłaczającej rzeczywistości.
    Już na samym poziomie przywitania miękki głos, który odezwał się do niej jako pierwszy, a potem radosny pisk czterolatki, w pewien sposób ją odciążyły. Nie czuła się tak bardzo przytłoczona jak w mieście, pośród całego tłumu, a i obie z dam – i ta większa, i ta mniejsza – miały niesamowicie pozytywną energię wokół siebie.
    No, może Lovise odrobinę większą.
    Dlatego schyliła się i uściskała ją na powitanie. To właśnie za ten entuzjazm, radość i zapał kochała ją najbardziej. Była takim malutkim promyczkiem, który sprawiał, że samo patrzenie na nią dodawało skrzydeł, wprawiało w dobry nastrój.
    Chętnie – odpowiedziała Dahlii, gdy w końcu wstawała. Nawet nie chodziło do końca o łyżwy, ale sam fakt, że ogród Tordenskioldów był naprawdę piękny, nawet zimą. A ona chciała chłonąć każdy skrawek wspaniałej natury nieprzytłoczonej przez tłumy galdrów. Tak naprawdę sama nie radziła sobie najlepiej na lodzie, ale zawsze podziwiała wszystkich łyżwiarzy, którzy bez większego problemu utrzymywali równowagę na tak niestabilnej powierzchni i wyprawiali na niej prawdziwe cuda.
    Nic więc dziwnego, że pierwsze, co zrobiła, to zachwiała się solidnie na nogach. Nie była najlepszą łyżwiarką. Chyba Lovise radziła sobie znacznie lepiej, gdy tak na nią spoglądała.
    Tak, zbliżają się egzaminy – przytaknęła Dahlii niechętnie, z głośnym westchnięciem zdając sobie sprawę, że to będzie kolejny problem na całej tej liście małej tragedii. Czy mogło być gorzej? – Ale ja mam jeszcze kilka zajęć przed świętami. – Niestety. A może stety. Sama nie wiedziała, co było gorsze.
    Cóż, bardzo szybko przyszła odpowiedź na to, czy gorzej być może – mogło. Kiedy Dahlia zadała jej pytanie, a ona tak tragicznie radziła sobie z kłamstwem.
    Nie podobało jej się na tym kierunku. To znaczy, owszem, potrafiła się zainteresować historią, zainspirowana przez tatę i spędzanym z nim czasem, ale to nie to chciała studiować. Nie chciała przecież być naukowcem. Chciała po prostu pisać. Trafiać do emocji ludzi. Pomagać im w największych problemach, wspierać w najcięższych czasach. A listy spoczywające na dnie kuferka zamkniętego na klucz, który z kolei zamknięty był w szafce biurka w nowym pokoju, od adresata, którego nie znała, ale była coraz bardziej chętna, aby poznać go osobiście, utwierdzały ją w przekonaniu, że jej misja nie jest bezużyteczna. Że to może działać. I być znacznie bardziej użyteczne i szlachetne niż kolejne referaty o historii, którą przecież już tyle osób opisało.
    Jest… dobrze – odpowiedziała dość zdawkowo, spojrzeniem jednak unikając wzroku Dahlii. Najwidoczniej małe nagięcie prawdy rozzłościło samego Forsetiego, bo za moment łyżwa skręciła pod dziwnym kątem i Silje musiała bardzo uparcie wymachiwać rękami, żeby ostatecznie się nie przewrócić na lodzie. Ostatecznie jej dłoń natrafiła na ramię Dahlii i to dzięki niemu ostatecznie odnalazła równowagę.
    Wzięła kilka głębszych wdechów, nim zdecydowała się na niewyraźny i ani odrobinę wesoły uśmiech.
    Przepraszam. Zawsze chciałam jeździć, ale radzę sobie z tym okropnie.
    Chyba jednak o wiele lepiej wychodziło jej siedzenie pod drzewem.
    Widzący
    Dahlia Tordenskiold
    Dahlia Tordenskiold
    https://midgard.forumpolish.com/t1392-dahlia-tordenskioldhttps://midgard.forumpolish.com/t1416-dahlia-tordenskiold#12228https://midgard.forumpolish.com/t1415-ljuv#12226https://midgard.forumpolish.com/f134-halvard-i-dahlia-tordenskiold


    Z rozczuleniem patrzyła jak Silje obejmuje Lovise, która odpowiedziała nie mniejszą radością - zarzuciła drobne rączki na jej szyję, ucałowała policzek i zaczęła świergotać o tym, co muszą zrobić razem. Obiecała, że pokaże jej swoje nowe lalki, grę planszową i zaczęła dopytywać, czy pobawi się z nią i zostanie na dłużej. Dopiero propozycja łyżew odciągnęła ją od młodej studentki i dała szansę na porozmawianie z jej matką.
    - Jestem pewna, że sobie poradzisz. Kierunek wybrałaś sama, prawda? - pytała dalej Dahlia, na jej twarzy pojawił się zaś zmartwiony, pełen troski wyraz. Wyższe uczelnie w Midgardzie uchodziły za najlepsze w całej magicznej Skandynawii. Niezależnie od wybranej dziedziny wymagali bardzo wiele. Nawet jeśli miała to szczęście, że mogła podążać wybraną przez samą siebie ścieżką, to spodziewała się, że wcale nie było jej lekko. Pytała o to, bo wiedziała doskonale jak często rodzice mają wpływ na decyzje swoich nastoletnich pociech; znała to z własnego doświadczenia, bo gdyby nie ojciec i jego sprzeciw wobec kariery sportowej, nie podjęłaby studiów alchemicznych, choć lubiła stać przy kociołku i warzenie mikstur przychodziło jej z łatwością. - jeszcze trochę i będziesz mogła odpocząć - dodała pogodnie, ściskając lekko dłoń Silje w pocieszającym geście, zachowując dla siebie uwagę, że studia to nic, żeby korzystała z tego czasu, póki mogła, bo kiedy pojawią się dzieci trudno znaleźć na to czas - szczególnie, gdy trzeba łączyć naukę z wychowaniem dopiero co narodzonych bliźniąt. Z melancholią wracała do pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych, kiedy musiała to robić. Oczywiście, dzięki majątkowi Halvarda, miała cały zastęp opiekunek i niań, gotowych do pomocy, nie wyobrażała sobie jednak  oddać bliźnięta całkowicie pod ich opiekę. Chciała chłopców mieć przy sobie, nie przegapić niczego, każdy dzień ich życia wydawał się zbyt istotny, by w nim nie uczestniczyć.
    Wszystko to zachowała jednak dla siebie, bo Silje wydawała się przygnębiona, dziwnie markotna. Unikała jej wzroku, na pytania odpowiadała lakonicznie, a może po prostu taką miała naturę, Dahlia zaś spoglądała na nią przez pryzmat starszego brata, który od zawsze był przy niej dużo bardziej wylewny, wiedząc, że może liczyć na jej zaufanie i wsparcie.  Martwiło ją to, zaczęła w myślach snuć mroczniejsze scenariusze, w których Silje miała problem o jakim nikomu nie chciała powiedzieć.
    Złapała ją drugą ręką za przedramię, kiedy dziewczyna zatrzymała się obok i wsparła o nią, by zachować równowagę. Może łyżwy nie były dobrym pomysłem?
    - To nic trudnego. Może nie miałaś dobrego nauczyciela? - zagadnęła z zawadiackim uśmiechem, obracając się tak, aby znaleźć się przed Silje, gdy złapała już równowagę. Podała jej obie dłonie. - Złap mnie i poćwiczymy, co? - zaproponowała, gotowa sunąć powoli do tyłu i wspierać pannę Norgaard. Lovise za to krążyła wokół nich, po części pogrążona myślami we własnej wyobraźni, lecz kiedy udało jej się przejechać kawałek, zaczęła wołać, aby matka i Silje spojrzały na nią. Zaraz po tym upadła na kolana i podniosła się jeszcze szybciej, niezrażona porażką. - Nie chcę być wścibska, lecz trochę się martwię. Wydajesz się taka... markotna. Coś się stało? - spytała cicho, uchwyciwszy spojrzenie blondynki, kiedy znalazły się tak blisko.


    FAMILY, DUTY, HONOR


    Gość
    Anonymous


    Lovise najwidoczniej miała już cały plan nie tylko na dzisiaj, ale na najbliższe kilka dni. I może Silje niespecjalnie miała okazję przebić się pomiędzy słodkim szczebiotaniem dziewczynki, co i rusz wyrzucającej z siebie pomysły, jak mogłyby spędzić wspólnie czas, ale za to z uśmiechem kiwała głową przy kolejnych propozycjach. Gdyby to od niej zależało, zostałaby, nawet i do samego Jul, żeby zwyczajnie oglądać kolekcję jej lalek, czy też pobawić się z nią w co tylko by chciała. Byłoby to nawet swego rodzaju miłym relaksem, odpoczynkiem od przytłaczającej ją, powoli przygniatającej presji.
    Dopiero kiedy padła propozycja łyżew, Lovise zmieniła kierunek swojego zainteresowania, a Silje mogła przenieść swoją uwagę na Dahlię.
    Co do poradzenia sobie… nie wątpiła, ale przez jej wargi przebiegł drobny, ledwie widoczny kaprys, gdy spytała, czy kierunek wybrała sama.
    I tak i nie. Wizja rychłego małżeństwa z osobą, która mogłaby jej się nie spodobać (a już gorzej, jeśli nigdy nie potrafiliby się dogadać i tkwiliby w takim impasie nieszczęścia) ostatecznie zmusiła ją do podjęcia decyzji o studiowaniu – nawet jeśli widziała swoje miejsce w zupełnie innym świecie. Z drugiej jednak strony, spośród wszystkich innych, wbrała kierunek najbliższy swojemu sercu, najbardziej powiązany z tym, czym się pasjonowała.
    Tak – odpowiedziała, nawet jeśli w jej słowach nie było aż tak wiele przekonania, jak powinno być.
    W końcu kierunek, fakt, wybrała sama. A to, że chciała czegoś innego od życia…
    I tak nie była w najgorszym położeniu, prawda? W końcu i tak mogła się realizować. Tylko miała na to nieco mniej czasu. I nikt o tym nie wiedział.
    Uśmiechnęła się odrobinę, czując, jak palce Dahlii zacisnęły się nieco mocniej na jej dłoni, w pocieszającym geście. Doceniała go. Doceniała jej empatię i próbę wsparcia, nawet jeśli nie do końca powiedziała jej, w czym naprawdę leżał problem, i nawet jeśli nie wiedziała, czy kiedykolwiek będzie w stanie to zrozumieć.
    Miała nadzieję, że tak. Ta nadzieja właśnie przyprowadziła ją do jej domu…
    Uśmiechnęła się raz jeszcze, z wdzięcznością, gdy Dahlia złapała ją, nie pozwalając upaść na lodzie. I przy okazji gdy zaproponowała, że jej pomoże. Podała jej więc drugą dłoń, kiedy kobieta znalazła się już przed nią, nim powiedziała:
    W zasadzie, nie miałam wcale nauczyciela.
    To raczej nie było niczym dziwnym, bo Silje nigdy sportowcem nie była, ani do ruchu za specjalnie się nie rwała. Natomiast łyżwiarstwo najczęściej podziwiała z daleka. Imponowały jej te płynne ruchy, a przy tym zachowana równowaga w poruszaniu się po tak zdradliwej powierzchni, jaką był lód.
    Pierwsze ruchy wymagały dość sporo skupienia. I szło jej bardzo opornie. Nie za bardzo rozumiała, na czym to wszystko polegało, ani co powinna zrobić, żeby sunąć w miarę płynnie… dlatego szło jej topornie. Od czasu do czasu jej uwagę odwracała Lovise, widocznie chcąc się czymś popisać, lecz za którymś razem upadła na kolana, po czym bardzo szybko wstała. Silje uśmiechnęła się mimowolnie, podziwiając upór dziewczynki. Naprawdę miała charakter. W przyszłości pewnie rodzice będą mieli z nią niemałe kłopoty, gdy zacznie stawiać na swoim…
    Powróciła spojrzeniem do Dahlii, gdy ta odezwała się do niej po raz kolejny, co nieco przyćmiło uśmiech dziewczyny. Aż tak bardzo było to widać?
    Nigdy nie była dobra w kłamaniu…
    To nic… - zaczęła dość wymijająco, uciekając przed kontaktem wzrokowym. – Po prostu… dużo się dzieje. Przeprowadzka do Midgardu…
    W zasadzie, był to jeden z powodów jej zmartwień, więc nawet nie naciągała aż tak bardzo prawdy. Prawda?
    Widzący
    Dahlia Tordenskiold
    Dahlia Tordenskiold
    https://midgard.forumpolish.com/t1392-dahlia-tordenskioldhttps://midgard.forumpolish.com/t1416-dahlia-tordenskiold#12228https://midgard.forumpolish.com/t1415-ljuv#12226https://midgard.forumpolish.com/f134-halvard-i-dahlia-tordenskiold


    - Dobrze to słyszeć. Niektórzy, mówiąc szczerze, nie mieli tyle szczęścia. Alchemia nie była moim pierwszym wyborem - wyrzekła Dahlia, wyznając jej prawdę, której i tak mogła się zresztą domyślać, jeśli tylko wiedziała nieco więcej o jej życiu jako panny Hallstrom. Nie ukrywała wówczas, że marzy o profesjonalnej karierze sportowej, zawodu, który sprawiła odmowa rodziców. Wybrała alchemię, bo czuła się przy kociołku znacznie lepiej niż na sali sądowej, przy prawnych dokumentach. Nie wyobrażała sobie siebie, mimo wszystko, w roli polityka. Koniec końców nie żałowała tego jak potoczyło się życie, miejsca, w którym się znalazła. Może gdyby nie rodzice i ich wysokie wymagania zdobyłaby złote medale i sławę jako łyżwiarka figurowa, lecz czy na palcu błyszczałaby wówczas złota obrączka, a pod sercem zaczęły bić inne, by pojawić się na świecie i dać Dahlii niewyobrażalne dotąd szczęście? Ragnvald, Ingvar i Lovise wynagrodzili jej wszystkie wylane wówczas łzy.
    - Będę zatem zaszczycona mogąc przyjąć tę rolę - zapewniła dziewczynę, uśmiechnąwszy się szerzej; od niemal dziesięciu lat łyżwiarstwo było już jedynie pasją i formą sportowej rekreacji, niegdyś jednak trenowała właściwie zawodowo. Brała udział w pomniejszych zawodach, występowała przed publicznośćią i od maleńkości pracowała nad swoją techniką z profesjonalnym trenerem, czuwającym nad rozwojem Dahlii. Nigdy nie widziała się w takiej roli, nie zdecydowałabys ię trenować kogoś myślącego o zawodowej karierze, lecz jako nauczycielka amatora, dziecka, kogoś mającego na nogach łyżwy po raz pierwszy - jak najbardziej. Miała anielskie wręcz pokłady cierpliwości. Nie brakowało jej Dahlii nigdy, jednak trudny charakter męża i pojawienie się na świecie dzieci wymagało odeń jeszcze więcej. W tym momencie mogłaby spędzić z Silje ładnych parę godzin, instruując ją jak stawiać stopy i sunąć po lodowej tafli, pouczając by pochyliła się lekko i pomogła sobie rękoma. - Widzisz, dobrze ci idzie, coraz lepiej - zachęciła blondynkę, nieco naciągając przy tym rzeczywistość, ale dla jej dobra. Może i szło topornie, lecz nie miała innego wyjścia jak tylko ćwiczyć i przeć dalej, mimo trudności. Inna droga nie istniała.
    Silje nigdy nie kłamała dobrze, Dahlia robiła to zaś znakomicie i nierzadko wyczuwała, gdy próbiują robić to inni; stała się też wyczulona przy swojej rodzinie, większą uwagę zwracała na drobne zmiany w mimice, ton głosu, spojrzenia. Wciąż miała wrażenie, że pana Norgaard nie mówi jej prawdy, a przynajmniej nie mówi wszystkiego.
    - Wiesz, Silje, nie chcę naciskać... - a jednak trochę spróbuję pociągnąć cię za język - ... mam wrażenie, że chodzi o coś więcej niż przeprowadzkę do Midgardu. Wiem, że to duża zmiana i ogromne emocje, pamiętam, że i w moim przypadku tak było, ale wydaje mi się, że więcej było w tym ekscytacji - mówiła cicho, na ustach mając wciąż ten sam łagodny uśmiech, spojrzenie skupione badawczo na twarzy Silje. Starała się ze wszech miar nie być nachalną krewną, która zamiast  pomóc sprawia jedynie, że człowiek się zamykał jeszcze ciaśniej w swojej skorupie, czuła jednak, że młodsza siostra Lasse nie otworzy się przed nią bez drobnej zachęty. - Jeśli nie chcesz o tym rozmawiać, to zrozumiem. Wiedz jedynie, że gdybyś tylko potrzebowała pomocy, choćby tylko rozmowy, to jestem - zapewniła, puszczając dłonie studentki na parę chwil, aby wesprzeć domagającej się uwagi wykonać obrót wokół własnej osi. Złapała ją za drobną rączkę i pomogła dziewczynce zachować równowagę; zadowolona kilkulatka, spoglądająca wyczekująco na Silje, jakby domagała się pochwał i braw, po chwili odjechała na łyżwach w swoją stronę, podśpiewując pod nosem zapamiętane piosenki, plącząc przy tym zwrotki i myląc słowa.


    FAMILY, DUTY, HONOR


    Gość
    Anonymous


    Oczywiście, że mogła się domyśleć, że tak było. Sama powinna uważać siebie za wyjątkowo szczęśliwą panienkę, że pozwolono jej wybrać kierunek i się w nim kształcić. Nadal nie było to spełnienie jej marzeń, ale… niektórzy w ogóle nie wybierali samodzielnie.
    Ale w ostateczności wybrałaś go sama? – wolała dopytać. Nie znała historii Dahlii aż tak dobrze, jak by tego pragnęła. Z drugiej strony, mogła grać przed szerszą publicznością. Kto wiedział, co tak naprawdę kryło się w głowie drugiej osoby? Silje mogła się jedynie tego domyślać, a to, że najczęściej domyślała się dobrze, nic nie znaczyło.
    Jej przypadek był całkiem podobny. Każdy widział w niej delikatną dziewczynę z dobrego domu, nieco nieśmiałą, na pewno wycofaną. Nikt jednak nie był do końca świadom, co dokładnie dzieje się w jej głowie – jak wiele emocji codziennie przez nią się przetacza i jak wiele rozumie. To, że nie bierze udziału w dyskusjach, jeszcze nie znaczyło, że nie miała nic do powiedzenia – ani że nie potrafiła zrozumieć co działo się wokół niej. Potrafiła. I to często bardziej niż by chciała.
    Cień uśmiechu przebiegł przez jej wargi, kiedy Dahlia zaoferowała się, że to był dla niej zaszczyt zostać nauczycielem Silje. Wcale nie był, obie to wiedziały, że Dahlia zasługiwała na znacznie więcej niż uczenie osób, które nie potrafiły ustać na lodzie o własnych siłach, ale i tak było jej miło za docenienie.
    Zawsze lubiłam patrzeć na łyżwiarki, ale też myślałam, że to nie jest dla mnie – wyznała ostatecznie, po kilku przejechanych krokach przy wsparciu Tordenskiold.
    Z ust młodej Nørgaard wydobyło się jedynie westchnięcie. Nie do końca rozumiała, jak przeprowadzka do takiego miasta jak Midgard mogła wiązać się z ekscytacją – Silje widziała je jedynie poprzez pryzmat dźwięków i bodźców. Kakofonia rozmów i pozostałych doznań mieszała się ze sobą, zupełnie jak przeróżne zapachy, doprowadzając do szaleństwa istotę, która najbardziej w świecie pragnęła tylko świętego spokoju.
    Świętego spokoju, którego nikt jej nie chciał dać. Matka najpierw wymyśliła, że dobrym pomysłem będzie lekkie usamodzielnienie Silje, a potem… Kto wie, co wymyśli potem.
    I właśnie tego obawiała się najbardziej. Że już to wymyśliła i to wszystko było tylko częścią jej wielkiego planu względem córki.
    A co, jeśli zmieni zdanie – jeśli nawet studia nie pozwolą jej się wymigać od planów matki?
    Nie jestem zupełnie podekscytowana – bardziej burknęła pod nosem niż powiedziała, niekoniecznie nawet oczekując odpowiedzi. Tą przyniosło zresztą westchnienie, niczym niepotrzebna odpowiedź na zadane retoryczne pytanie zawisłe gdzieś w rozmowie.
    Podobnie zresztą jak zapewnienie Dahlii, tuż przed tym, jak puściła jej dłonie i podjechała do domagającej się uwagi Lovise. Silje nie miała zamiaru planować tak szalonych ruchów jak piruety na lodzie, wdzięczna bogom, że potrafiła sama, o własnych siłach, ustać na zamrożonej tafli jeziora.
    A ponieważ też bała się stracić równowagę, kiedy napięte mięśnie złożą się do szumnych oklasków, musiała pochwalić dziewczynkę jedynie dość zdawkowym uśmiechem, przełamanym niepewnością i przerażeniem rysującym jej twarz, prorokującym najczarniejsze scenariusze, włącznie z tym, że lód pęknie i pochłonie ją tafla lodowatej wody. Nawet jeśli jego grubość była na tyle wystarczająca, aby utrzymać i ciężar samego słonia.
    Zastanawiam się tylko… - zaczęła, bo w zasadzie głównie po to tutaj przyszła. Kto miał ją zrozumieć, jeśli nie Dahlia?Jak to wszystko pogodziłaś? Mam na myśli, studia, potem męża… Musiałaś z wielu rzeczy zrezygnować… i nawet nie wiem, czy byłaś przekonana do tego związku.
    Pewnie nie. Żadna młoda dziewczyna nie chciałaby aranżowanego małżeństwa. To było wbrew wszelkiej logice, wbrew naturze, wbrew… wszystkiemu, w co wierzyła mała, słodka, naiwna wciąż Nørgaard.



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.